Tanuki

Tanuki.pl

Wyszukiwarka

Zapraszamy na Discord!

News

Wiosna 2017 - zapowiedź sezonu

Avellana - 20.03.2017

Co prawda w momencie, gdy piszę te słowa, nadal jest jeszcze zimno, szaro i w ogóle do luftu, ale śnieg już zniknął, odsłaniając różne rzeczy (na przykład miejsca, gdzie będą rosły kwiatki!). Poza tym wszędzie jest strasznie dużo wody, a to zdaje się dobrze.

Ale o czym to ja miałam? Sezon wiosenny… Lista wydaje się długa, ale jest na niej trochę serii komercyjno­‑dziecięcych (zastanawiam się, czy nie zacząć ich pomijać), wśród których nie uwzględniliśmy nowej części Duel Masters oraz Yu­‑Gi­‑Oh! Vrains. Poza tym jak zawsze można liczyć na kontyunacje i pod tym względem sezon jest wyjątkowo mocny: Berserk, Boku no Hero Academia, Kyoukai no Rinne, Natsume Yuujinchou, Shingeki no Kyojin... (Przepraszam na moment, muszę tylko wepchnąć do szafy szkielet Naruto...). No i nie zapominajmy o drugiej serii Shingeki no Bahamut! Trudniej za to przewidzieć, co się okaże ciekawe z nowości – jak zwykle nie powinni specjalnie narzekać amatorzy haremów bojowych, ale jest szansa, że może znajdzie się też coś dla fanów obyczajówek… Najmniej chyba ten sezon ma do zaproponowania w temacie „stado przystojnych panów w jednej serii”, ale i pod tym względem sytuacja nie wydaje się beznadziejna.

Po szczegóły zapraszam do lektury zapowiedzi, przy której dzielnie pomagały mi moshi_moshi, IKa, ursa oraz Enevi. Jeśli ktoś natomiast woli konkrety od wróżenia z fusów, przypominam o istnieniu naszego bloga, na którym postaramy się przybliżyć pierwsze odcinki sezonowych nowości.



Alice to Zouroku (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.04.2017

Grupa dziewcząt obdarzonych tajemniczą mocą nazywaną Alice’s Dream przebywa zamknięta w ukryciu, gdzie poddawana jest rozmaitym eksperymentom – aż jednej z nich udaje się uciec. Moc pozwala Sanie nie tylko ignorować prawa fizyki, ale czyni rzeczywistością wszystko, co dziewczynka sobie wyobrazi. Co taka osóbka może zrobić z życiem starszego pana, imieniem Zouroku, upartego i nielubiącego żadnych zmian? A co on może zmienić w jej życiu?

Hmm, choć temat wyposażonych w supermoce oraz różne traumy nastolatków nowy raczej nie jest, wydaje się, że jakaś świeżość akurat w tym jego ujęciu może być oczekiwana. Choćby z tego powodu, że przy oryginale, mandze autorstwa Imaiego Tetsui, figuruje wyróżnik seinen, a sama manga, ledwie wystartowała, zdobyła nagrodę dla debiutantów na 17. Japońskim Festiwalu Sztuk Medialnych w 2013 roku. Siedem tomów powinno dać dość materiału do sensownej ekranizacji. Ostrożnym optymizmem napawają mnie też proste, lecz przyjemne projekty postaci. Reżyser natomiast stanowi pewną zagwozdkę – pomiędzy Yomigaeru Sora i Shingetsutan Tsukihime a Uraboku zieje bowiem taka przepaść, że pozostaje mi tylko tym większą nadzieję pokładać w materiale wyjściowym. Sakurabi powraca tu zresztą po raz kolejny do współpracy ze scenarzystką Fumihiko Takayamą i liczę na to, że efekt będzie równie dobry jak w pierwszej z wymienionych serii. Reszta w rękach doświadczonych ludzi z J.C. Staff, więc powinno być co najmniej przyzwoicie.

(u)



Atom: The Beginning (OLM / Production I.G. / Signal MD)
Adaptacja mangi / Premiera: 15.04.2017

W ciężko doświadczonej przez los Japonii przyszłości dwaj naukowi geniusze, Umatarou Tenma i Hiroshi Ochanomizu, pracują wspólnie nad nowym wynalazkiem. Pierwszy z nich pragnie stworzyć dla ludzkości „boga”, drugi zaś – „przyjaciela”. Z połączenia ich wysiłków powstaje robot oznaczony numerem A106. Kim się stanie? Na to pytanie odpowie przyszłość. Sądząc natomiast po zapowiedziach, należy spodziewać się nieco poważniejszego ujęcia tematu. Nadzór nad reżyserią serii sprawuje bowiem Katsuyuki Motohiro (znany z Psycho­‑Pass), zaś projekty postaci uwspółcześniono w taki sposób, by nie raziły widzów przyzwyczajonych do obecnej estetyki anime.

Każdemu, kto miał trochę do czynienia z historią anime, musiał obić się o uszy tytuł Tetsuwan Atom. Dzieło samego Osamu Tezuki uchodzi za pierwszą „nowoczesną” serię anime, zaś premierę miało w roku 1963. Jak łatwo zgadnąć, tak szacowny klasyk doczekał się zarówno remake'u, jak i licznych kontynuacji i nawiązań, szczególnie że popularność zdobył także w USA. Zapowiedziana na wiosnę 2017 roku seria jest ekranizacją mangi Tetsurou Kasahary, publikowanej od 2014 roku i stanowiącej prequel oryginalnej historii Tezuki. Jak zwykle z prequelami bywa, główny problem stanowi to, że w sumie znamy już „stan końcowy” – wiemy, kto zginie, kto przeżyje, kto zostanie czyimś wrogiem i tak dalej. Czy w tych warunkach można stworzyć udany tytuł? Czy też może ta seria będzie tylko odcinaniem kuponów od sukcesu wielkiego przodka? Jako że Tetsuwan Atom akurat w Polsce nie miał okazji zdobyć popularności, prawdopodobnie będzie to seria interesująca stosunkowo niewielką grupkę poszukiwaczy (odrestaurowanych) staroci.

(a)



Berserk [2017] (Gemba / Millepensee)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2017

Opowieści o mrocznym wojowniku, przemierzającym jeszcze mroczniejszy świat, ściganym przez demony i poszukującym zemsty, nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest z czego wybierać: manga ukazuje się na polskim rynku, stara adaptacja przyciągnęła do tego tytułu wielu amatorów dark fantasy, filmy odświeżyły zainteresowanie tytułem, zaś nowa seria podzieliła fanów na wojujących zwolenników i przeciwników takiego stylu ekranizacji. Jeśli zagłębić się w komentarze, bez trudu można znaleźć zarówno zachwyty nad oprawą wizualną, jak i jej zaciętą krytykę; fabuła według jednych została skrojona doskonale, według innych zaś zgubiła ducha oryginału.

Grafika promocyjna jest w tym przypadku myląca. Ponieważ nie zmieniła się ekipa pracująca nad serialem, należy się ponownie spodziewać w pełni komputerowych modeli postaci, znacznie odbiegających od tego, co da się narysować ręcznie. Najprawdopodobniej nie ulegną większym zmianom także inne składowe, czyli sposób prowadzenia scenariusza i udźwiękowienie (zrobić kontrowersyjne udźwiękowienie – to już sztuka). To wszystko sprawia, że kolejną odsłonę Berserka można uznać za tytuł przewidywalny – trudno się spodziewać, by miało zajść coś, co przekona przeciwników lub zniechęci zwolenników tej produkcji. Chociaż niespodzianki mogą się zdarzyć zawsze, zarówno dobre, jak nieprzyjemne.

(a)



Beyblade Burst God (OLM)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.04.2017

Cykl telewizyjny Beyblade, którego pierwsza seria ukazała się w 2001 roku, powstał w celu promowania zabawek firmy Takara Tomy, czyli tytułowych beyblade, dysków albo – jak kto woli – bączków. To właśnie za ich pomocą, oczywiście z towarzyszeniem przywoływanych stworów i licznych efektów specjalnych pojedynkowali się młodzi bohaterowie tego anime. Jednak, jako że markę trzeba odświeżać, po trzech seriach telewizyjnych nastąpiło kilka lat przerwy, zaś potem w roku 2009 rozpoczęła się nowa „saga”, Metal Fight Beyblade. Beyblade Burst to kolejne podejście do tematu, z nowymi bohaterami i nieco odświeżonymi zasadami gry – tym razem możemy śledzić losy krewkiego piątoklasisty, Aoiego Valta, oraz jego przyjaciół i rywali.

Ponieważ mamy do czynienia z sequelem, prawdopodobnie fabułę da się streścić jako „zmagania nadal trwają”. Nie zmienia to faktu, że w podobne serie da się włączyć w dowolnym momencie… Gdyby tylko była po temu okazja. Tego rodzaju wielkie marki nie zawsze są zainteresowane emitowaniem serii na bieżąco w zachodnich serwisach streamingowych, więc ewentualni fani cyklu zdani są na łaskę i niełaskę grup fansuberskich. Z ocen (albo raczej: z braku ocen) wystawionych Beyblade Burst można wnioskować, że istnienie nowej odsłony cyklu przez czytelników Tanuki zostanie uznane za ciekawostkę do szybkiego zapomnienia.

(a)



Boku no Hero Academia [2017] (Bones)
Adaptacja mangi / Premiera: 25.03.2017

W świecie, w którym prawie każdy ma supermoce, Izuku Midoriya jest rzadkim przypadkiem osoby całkowicie pozbawionej nadnaturalnych zdolności. Nie przeszkadza mu to w marzeniach o zostaniu superbohaterem – a w tej rzeczywistości jest to zawód jak każdy inny, skrzyżowanie policjanta, strażaka i celebryty. Nie byłoby oczywiście tej mangi (i anime), gdyby bohater nie dorobił się własnych mocy, przekazanych mu przez samego All Mighta, żywą legendę i jednego z nauczycieli w U.A. High, czyli liceum, do którego uczęszczają przyszli superherosi. Jak zaś łatwo zgadnąć, w takiej szkole nawet zwyczajne zajęcia okazują się bardzo niezwyczajne. Wszystkie wróble ćwierkają, że nowa seria anime ma zekranizować wydarzenia związane z… dniem sportu. Tylko tyle? Jeśli się zna pierwszą serię – aż tyle.

Adaptacja mangi Kouheia Horikoshiego została przez część widzów zbyta jako sztampowa kalka zużytych schematów wykorzystywanych w shounenach, z lekkimi wpływami amerykańskich komiksów o superbohaterach. Inni jednak – w tym redakcja Tanuki – docenili pomysłową zabawę znanymi motywami, lekko odświeżonymi i układającymi się w spójną całość. Niezmieniona ekipa twórców gwarantuje, że seria powinna zachowywać zalety poprzedniej, o ile tylko poziom materiału źródłowego będzie równie dobry, a o to, zdaje się, nie trzeba się martwić. Największym problemem jak zwykle będzie coś innego: manga jak na ten gatunek jest jeszcze stosunkowo krótka (cóż to znaczy kilkanaście tomów), zaś cięta na jednosezonowe kawałki ekranizacja nie pozwala na swobodne śledzenie dłuższych wątków. Niemniej na pewno jest to ta z wiosennych propozycji, którą warto się zainteresować, nawet jeśli trzeba by w tym celu obejrzeć wcześniejszą odsłonę.

(a)



Boruto -Naruto Next Generation- (Studio Pierrot)
Adaptacja mangi / Premiera: 5.04.2017

Co można zrobić, gdy ukochana przez wszystkich i znienawidzona… pewnie też przez wszystkich opowieść dobiega końca? Stworzyć sequel, w którym bohaterami będą dzieci oryginalnych bohaterów. A jeszcze lepiej: sprzedać komuś prawa do tego, tak jak zrobił Kishimoto, pozostawiając Mikio Ikemoto i Ukyou Kodachiemu przyjemność snucia historii Boruto, syna Naruto i Hinaty, a także jego przyjaciół, wśród których łatwo rozpoznamy potomstwo dobrze znanych rodziców. Materiału mangowego nie ma jeszcze zbyt wiele, a większą jego część wykorzystano w filmie z 2015 roku, ale od czego są zapychacze? Zapowiedziano, że nowa seria telewizyjna zacznie się od „oryginalnej historii”. Czy także na niej się skończy, czy też chodzi tylko o granie na czas, dopóki nie nazbiera się więcej rozdziałów do ekranizacji? O tym zapewne przekonamy się w ciągu najbliższych miesięcy.

Oficjalnie potwierdzono, że Naruto Shippuuden kończy się na pięciuset odcinkach, zaś ekipa ze Studia Pierrot ma teraz pracować nad tą produkcją, co powinno znawcom tematu podpowiedzieć, jakiego poziomu się spodziewać. W tytułowej roli usłyszymy Yuuko Sanpei (m.in. Sasha w Seikon no Qwaser, Nozomi/Cure Dream w Yes! Precure 5), zaś popularną wśród fanów córkę Sasuke, Saradę, zagra Kokoro Kikuchi (Akito/Agito w Air Gear, Gatchmon w Digimon Universe: Appli Monsters). Być może nowa seria będzie okazją dla nowych odbiorców, by spróbować przymierzyć się do tego cyklu bez konieczności pokonywania setek odcinków anime i dziesiątków tomów mangi, bardziej jednak prawdopodobne, że zainteresują się nią głównie zagorzali fani. Ostatecznie, nawet jeśli to wypełniacze, zobaczymy tutaj coś nowego, czego jeszcze nie znamy.

(a)



Busou Shoujo Machiavellianism (Silver Link)
Adaptacja mangi / Premiera: 5.04.2017

Ile to już razy czytałam i sama pisałam zapowiedź zaczynającą się od słów: nastoletni „tu­‑wstawić­‑imię” przenosi się do szkoły, w której… W tym przypadku: dziewczyny noszą broń, by bez litości pokazywać chłopakom, gdzie ich miejsce. Wkrótce bohater – Fudou Nomura, gdyby to miało jakieś znaczenie – podpada niejakiej Rin Onigawarze, z jakichś powodów noszącej oprócz katany arrancarową maskę, a należącej do grupy Pięciu Władczych Mieczy, która rządzi szkołą. Oczywiście w całości dziewczyńskiej. Żeby się wyzwolić/uratować/zachować status protagonisty, Fudou musi je pokonać. Coś czuję, że spożytkuje do tego prócz jakiegoś rodzaju uzbrojenia wrodzony urok osobisty, wyraźnie widoczny w demonicznym uśmiechu i spojrzeniach z ukosa… Natomiast resztę żeńskiej obsady zapewne będziemy rozpoznawać i klasyfikować po kolorze włosów.

Oryginał publikowany jest w „Monthly Shounen Ace” i podobno pierwsze cztery tomy wydania zbiorczego mają być wznowione, co sugerowałoby pewną popularność tytułu. Jednak nie będę zgadywać, czy powodem tego jest jakość/liczba walk, czy fabuły jako takiej (albo może ilość niezbędnego fanserwisu). W dodatku reżyser, Hideki Tachibana, i czuwający nad scenariuszem serii Kento Shimoyama nie napełniają przesadnym optymizmem… Można się chyba spodziewać niezłego chaosu, pytanie, czy w ogóle strawnego.

(u)



Clockwork Planet (Xebec)
Adaptacja light novel / Premiera: 7.04.2017

Planeta Clockwork jeszcze tysiąc lat temu była jałową martwą pustynią, ale dzięki tajemniczemu „Y” zyskała nowe życie i przybrała formę wielkiego mechanizmu. Naoto Miura to licealista i mechanik samouk, stroniący od innych ludzi. Życie chłopaka zmienia się diametralnie, kiedy w jego dom uderza czarne pudło, w którym znajduje się android, w postaci wdzięcznej dziewuszki o imieniu RyuZU.

Anime jest ekranizacją na razie czterotomowej light novel, autorstwa Yuu Kamiyi i Tsubaki Himany. O ile początek zwiastuna zapowiada naprawdę interesujące, utrzymane w steampunkowym klimacie anime, o tyle druga część skutecznie studzi zapał potencjalnego widza. Uroczy android wraz z jeszcze jedną słodką dziewuszką nieco psują ogólne wrażenie i sugerują, że dostaniemy serię znacznie bardziej przewidywalną niż byśmy chcieli. Oczywiście nie oznacza to od razu, że produkcja nie będzie się nadawała do oglądania, ale gdzieś tam w głowie jarzy się czerwona lampka z wielkim napisem „schemat”. Mimo niesatysfakcjonującego trailera, takiegoż plakatu i light novelowej proweniencji, chyba jednak warto dać Clockwork Planet szansę.

Po pierwsze, grafika robi naprawdę duże wrażenie i mam szczerą nadzieję, że nie jest to tylko jednominutowa popisówka studia XEBEC. Po drugie, scenariuszem zajmuje się Kenji Sugihara. Po trzecie, projekty robotów (tak, będą tu takie) będą dziełem Kenjiego Teraoki.

(mm)



Dungeon ni Deai o Motomeru no wa Machigatte Iru Darouka Gaiden: Sword Oratoria (J.C. Staff)
Adaptacja light novel / Premiera: 15.04.2017

DanMachi, w dużej mierze będące typową haremówką fantasy, wyróżniało się na tle gatunku zgrabnym scenariuszem i udanymi postaciami. Niestety jednak, jak często w przypadku ekranizacji light novel bywa, seria skończyła się bez żadnej konkluzji, a fanom pozostało wołanie o ciąg dalszy. Zamiast tego decydenci postanowili przenieść na ekrany spin­‑off noszący podtytuł Sword Oratoria i koncentrujący się na Aiz Wallenstain. Po co komuś jakiś główny bohater i dalszy ciąg zostawionej bez wyjaśnienia fabuły, skoro można mieć laskę z mieczem w roli głównej?

Ostatniemu zdaniu poprzedniego akapitu z pewnością część widzów przytaknie, część zaś wzruszy tylko ramionami. W przypadku Toaru Kagaku no Railgun tego rodzaju spin­‑off okazał się dobrym pomysłem, ale inna rzecz, że Misaka była chyba ciut bardziej wyrazistą postacią od Aiz… Spójrzmy jednak na twórców. Sword Oratoria charakteryzuje się klimatem nieco poważniejszym od DanMachi, natomiast w dorobku reżysera, Youheia Suzukiego, znajdziemy głównie pieprzne komedie. Większym doświadczeniem może się pochwalić scenarzysta Hideki Shirane, chociaż w jego przypadku serie dobre mieszają się z… mniej dobrymi. Ostatecznie Sword Oratoria można podsumować sakramentalnym „dla fanów”. Wydaje się, że grafika promocyjna streszcza w tym przypadku najważniejsze zalety tego anime.

(a)



Eromanga Sensei (A­‑1 Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera: 9.04.2017

Piętnastoletni Masamune Izumi uwielbia pisać powieści. Nie został jednak obdarzony żadnymi umiejętnościami artystycznymi, więc jego twórczość jest ilustrowana przez tajemniczego rysownika kryjącego się pod pseudonimem „Eromanga Sensei” – co już samo w sobie sugeruje, jakiego typu są to obrazki. Bohater opiekuje się także dwunastoletnią siostrą, Sagiri, która od ponad roku nie wychodzi z pokoju, a wszelkie wysiłki wyciągnięcia jej z niego spełzają na niczym. Pewnego dnia zszokowany Masamune odkrywa, kim tak naprawdę jest jego tajemniczy współpracownik… Tak! Zgadliście! To jego własna siostra! (No kto by przewidział). Na domiar złego na scenie wydawniczej pojawia się niebezpieczna rywalka, piękna autorka mang shoujo, przeciwko której rodzeństwo musi zjednoczyć siły.

Seria anime oparta jest na light novel autorstwa Tsukasy Fushimi (Oreimo), ilustrowanej przez Hiro Kanzakiego, w tej chwili liczącej pięć tomów. Zważywszy na wcześniejszy dorobek autora powieści, łatwo można się domyślić, że widza czeka pół­‑szkolna komedia z motywem kazirodztwa. Na szczęście wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że bohaterowie nie są spokrewnieni, to tylko ich rodzice się pobrali, a oni sami znają się tak naprawdę jakoś od ponad roku, więc takie prawdziwe kazirodztwo odpada. Jednak zainteresowania Sagiri (oraz wiek) mogą wyraźnie sugerować, jakiego poziomu fanserwisu można będzie się spodziewać.

Za adaptację powieści zabrało się studio A­‑1 Pictures, które odpowiedzialne było także za drugą serię wcześniej wspomnianego Oreimo. Reżyserią zajmie się Ryouhei Takeshita, dotychczas głównie współpracujący przy innych produkcjach, w rolach głównych usłyszymy natomiast Yoshitsugu Matsuokę (Kirito w Sword Art Online, Sora w No Game, No Life) oraz Akane Fujitę.

(i)



Frame Arms Girl (Studio A­‑CAT / Zexcs)
Seria oryginalna / Premiera: 4.04.2017

Ao Gennai, uczęszczająca do pierwszej klasy liceum, pewnego dnia – zapewne omyłkowo – dostaje przesyłkę, w której znajduje Frame Arm Girl – piętnastocentymetrowego robocika w kształcie ciężko uzbrojonej dziewuszki, wyposażonego w sztuczną inteligencję. Jako protypowy model, Gourai, bo tak się toto nazywa, musi zacząć zbierać dane zarówno o sposobach prowadzenia walki, jak i o ludzkich emocjach. Jakby zaś tego było mało, niedługo dołączą do niej kolejne roboty, Stylet i Baselard. Skoro tak, to walkę czas zacząć!

„Dziewczęta i militaria” to nurt w ostatnich latach regularnie wydający nowe produkcje, chociaż w tym przypadku trudno opędzić się także od skojarzeń ze znacznie starszym Angelic Layer. O fabule trudno wyrokować, warto jednak pamiętać, że w odróżnieniu od np. selector infected WIXOSS, anime reklamuje linię modeli do samodzielnego składania, a nie grę kolekcjonerską. Można więc przypuszczać, że mniej będzie się skupiać na kwestiach mechaniki rozgrywki czy też ludzkich dramatach, a bardziej – na pokazaniu, jaką fajną zabawą jest posiadanie takiej Frame Arm Girl. Figurki z aktualnej linii, będące pierwowzorami bohaterek anime, projektował Fumikaze Shimada, który stworzył także dziewczęta ze Strike Witches oraz Girls und Panzer, zaś za uzupełniające je projekty mechaniczne odpowiada Takayuki Yanase, co razem składa się na zapowiedź przyjemnego cukierka dla oka. Do tego doświadczony reżyser i scenarzystka, która zwykle wie, co robi i wszystko wskazuje na to, że może się szykować jedna z solidniejszych propozycji rozrywkowych wiosennego sezonu.

(a)



Fukumenkei Noise (Brain's Base)
Adaptacja mangi / Premiera: 11.04.2017

Uwielbiająca śpiewać Nino miała w dzieciństwie dwóch przyjaciół – Momo i Kanade. Obaj zniknęli z jej życia w dość zagadkowych okolicznościach i musiało minąć wiele czasu, zanim los ponownie pozwolił im się spotkać. Tym razem dziewczyna zostanie nieoczekiwanie wciągnięta w świat show­‑biznesu. Jak sobie w nim poradzi?

Szkolne perypetie, dramaty, trójkąty romantyczne, a do tego jeszcze muzyka i wiele, wiele innych! Czyżby shoujo z prawdziwego zdarzenia? Jak najbardziej! Będąca pierwowzorem i nadal publikowana manga dostarcza wszelkich możliwych atrakcji, które zaznajomieni ze stylistyką tej kategorii widzowie powinni jednak traktować z przymrużeniem oka. Historia bierze siebie aż nazbyt serio i momentami bywa wyjątkowo teatralnie i pompatycznie, ale autorka porusza się po meandrach gatunkowych względnie nieźle, więc seria na pewno znajdzie swoich sympatyków. Tylko ten nieznośny problem, iż manga nie jest jeszcze zakończona i trudno wskazać dobry moment do urwania akcji anime… Ale poczekamy, zobaczymy. Gorzej, że na razie nie bardzo wiadomo, jak będzie wyglądała oprawa muzyczna w serialu (a jest naprawdę istotna – w końcu to opowieść o nastoletnich muzykach), a krótka zapowiedź zdradziła, iż charakterystyczna kreska Ryouko Fukuyamy średnio nadaje się do animowania. Albo to po prostu będzie takie krzywe… Lista płac prezentuje się umiarkowanie zachęcająco, ale jest pewna nadzieja w postaci scenarzystki, której zdarzyły się co prawda słabsze tytuły, ale ogólny trend daje szansę na coś znośnego.

(e)



Future Card Buddyfight Battsu (OLM / Xebec)
Adaptacja karcianki / Premiera: 1.04.2017

Kolejna część jeszcze jednego cyklu mającego rozreklamować kolekcjonerską grę karcianą. Tym razem jest to marka stosunkowo młoda – Future Card Buddyfight, karcianka firmy Bushiroad, pojawiła się na rynku w roku 2014, ale jeszcze przed jej premierą rozpoczęła się emisja pierwszej serii telewizyjnej. Dwie kolejne serie, z prostymi podtytułami 100 i DDD, kontynuowały historię zapalczywego Gaou Mikado, dążącego na szczyt w walkach buddy fight, w których ludzie i smoki łączą siły, by mierzyć się z coraz silniejszymi przeciwnikami. Obecna, czwarta z kolei seria, rozpoczyna nowy wątek – kto tym razem stanie na drodze bohatera i czy w zestawie będzie też trzeba uratować świat?

Pierwsza seria i połowa drugiej są dostępne w streamingu na oficjalnym kanale YouTube producenta oraz w serwisie Crunchyroll. Pytanie jednak, na ile interesujące mogą one być dla widza, który powiązanej z nimi gry nie będzie miał okazji spróbować? W dodatku bezpośrednią konkurencję może stanowić nowy sezon Yu­‑Gi­‑Oh!, cyklu o wiele lepiej znanego polskim widzom.

(a)



Gin no Guardian (Haoliners Huimeng Animation)
Adaptacja manhuy / Premiera: 1.04.2017

Ostatnimi czasy twórcy coraz chętniej sięgają po komiksy internetowe, zaś Gin no Guardian jest tego najlepszym przykładem. Jeżeli jednak ktoś myśli, że pomysł na fabułę jest równie świeży, co zainteresowanie internetową twórczością, czeka go spore rozczarowanie. Zaprezentowana historia opiera się na koszmarnie eksploatowanym ostatnio motywie przeniesienia gracza do świata gry. Gin Rikusui, wielki fan gier komputerowych, otrzymuje od koleżanki, Rei Riku, tajemnicze urządzenie umożliwiające udział w pewnej grze online. Kiedy jednak Rei chce mu je wręczyć, zostaje porwana. Gin dotyka pozostawionego urządzenia i sam przenosi się do świata gry…

Cóż więcej można napisać o fabule, poza tym, że na miejscu przyjdzie naszemu bohaterowi walczyć o życie swoje i nie tylko? Było nie raz i nie dwa, zarówno w wydaniu poważnym, jak i komediowym. O efekcie końcowym zadecydują detale, bo na pewno nie oryginalność. Trochę martwi mnie pierwowzór, ponieważ tego typu internetowe przygodówki często cierpią na fabularny chaos i mocno poszarpaną kompozycję, co niestety widać w ekranizacjach. Optymizmem nie napawają również nazwiska osób odpowiedzialnych za produkcję – reżyserię powierzono niezbyt doświadczonemu na tym polu Masahiko Ookurze, wspólnie z Hidefumim Kimurą zajmie się on także scenariuszem. Po oprawie graficznej również nie spodziewałabym się cudów, chyba że tym razem studio Haoliners Animation stanie na wysokości zadania.

Szczerze mówiąc, czarno to widzę. Nie wydaje mi się, żeby Gin no Guardian wyszło poza niedofinansowaną, bardzo przeciętną serię przygodową. Nawet jeśli pierwowzór prezentuje się interesująco, dosyć drugorzędna ekipa twórców i takież studio sugerują niezbyt efektowną porażkę.

(mm)



Granblue Fantasy: The Animation (A­‑1 Pictures)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera: 2.04.2017

W świecie latających wysp wielkie imperium Erste ściga obdarzoną niezwykłą mocą młodziutką Lyrię, która przypadkiem wpada na trenującego w lesie nieopodal domu nastoletniego Grana. Chłopak ma zwyczaj pomagania ludziom w potrzebie, więc i tym razem nie waha się zaryzykować życia w obronie nieznajomej. Ostatecznie oboje udają się na poszukiwanie legendarnej wyspy, Estalucii, mając za wskazówkę jedynie tajemniczy list pozostawiony przez zaginionego ojca Grana.

Będąca pierwowzorem tego anime, wypuszczona na rynek w 2014 roku gra RPG stała się naprawdę popularna, ale wiemy, jak to z ekranizacjami takowych bywa, więc zalecałabym podejście z pewną dozą ostrożności. Całość zapowiada się na raczej typową przygodę w świecie magii i miecza, z czekającą na tworzącą się stopniowo drużynę wielką tajemnicą, ale przy odrobinie szczęścia możemy liczyć na rzecz nawet jeśli nie ambitną, to przynajmniej sympatyczną. Oczywiście wszystko będzie zależało od tego, jak poradzi sobie ekipa produkcyjna, a że reżyser ma naprawdę niewielkie doświadczenie, to trudno stwierdzić, co z tego ostatecznie wyjdzie.

(e)



Hinako Note (Passione)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2017

Nieśmiała i mająca problemy z rozmową Hinako, pragnąc pokonać wreszcie swoje ograniczenia, przenosi się z prowincjonalnej rodzinnej miejscowości do Tokio. Zamierza tam dołączyć do licealnego klubu teatralnego. Na miejscu okazuje się, że przyszło jej zamieszkać nie tyle w internacie, ile w antykwariacie z używanymi książkami, w towarzystwie dziewczyny dosłownie je pożerającej. Że wkrótce pojawią się też inne koleżanki, równie urocze, a przy tym reprezentujące odpowiednie typy charakterologiczne (część pewnie zakończona na -dere), nie trzeba chyba nikogo przekonywać, wystarczy spojrzeć na obrazek. Sugeruje on wyraźnie gatunek znany jako „słodkie dziewczęta robiące słodkie rzeczy”, z ukłonem w stronę fanów meido, zwierzęcych uszek itp. No i te nieszczęsne kurczaczki na głowach… Niemniej wydaje mi się, że zwiastun nie wygląda słodko do mdłości, a po prostu słodko i zwyczajnie ładnie. Może nawet znajdzie się w tej serii jakiś sympatyczny okruch życia czy dwa?

Inna sprawa, że nawet nadzorujący reżyser Takeo Takahashi w swoim dorobku ma jedną dobrą rzecz – i to była raczej zasługa oryginału. A że w przypadku Hinako Note jest nim czteropanelówka… Pozostałe osoby na najbardziej odpowiedzialnych stanowiskach również nie wywołują specjalnego entuzjazmu (o ile cokolwiek w ogóle mi dzwoni w kwestii ich dzieł… no, może w przypadku scenarzysty cośkolwiek); takoż studio. W obsadzie warto wspomnieć tylko M.A.O w głównej roli – i może jeszcze fakt, że wszystkie panie będą śpiewać zarówno opening, jak i ending. Czy to plus? Hmmm…

(u)



ID­‑0 (Sanzigen)
Seria oryginalna / Premiera: 9.04.2017

W świecie przyszłości I­‑Machines to ogólna nazwa robotów do prac w warunkach ekstermalnych. Operatorka takiej maszyny, będąca jeszcze uczennicą Maya Mikuri, wpada pewnego dnia w poważne tarapaty z udziałem piratów i ostatecznie zostaje członkinią załogi statku zajmującego się wykopaliskami. Brzmi obiecująco? Prawie jak Mouretsu Pirates, zaś to wrażenie pogłębiają grafiki promocyjne, pokazujące bohaterki na stylizowanym „kosmicznym” tle. Gorsze wrażenie robi ujawniony zwiastun, koncentrujący się na prezentowaniu słodkich dziewuszek w różnych pozycjach i strojach, któremu towarzyszy lukrowana idolkowa śpiewanka, udająca chyba piosenkę.

Nawet jeśli odłożymy na bok złośliwości, ta seria – chociaż obiecująca, jak każda produkcja oparta na oryginalnym scenariuszu – nie może zostać uznana za pewniaka sezonu. Studio Sanzigen ostatnio popisało się dwoma seriami Bubuki Buranki, przedkładającymi efektowność nad spójność fabuły. Gorou Taniguchi reżyserował wcześniej Active Raid, zaś Yousuke Kuroda to scenarzysta z dużym i bardzo rzemieślniczym dorobkiem. Za to Renji Murata projektował postaci w Last Exile i widać, że bohaterki ID­‑0 będą utrzymane w podobnym, przyjemnym dla oka stylu. Czy ze współpracy tych twórców wyjdzie fanserwiśna papka, czy też – rzadkie obecnie – przyzwoite rozrywkowe science­‑fiction? Cóż, nie jest to pewniak, ale może czarny koń? Albo przynajmniej czarny osiołek sezonu?

(a)



Idol Time PriPara (Tatsunoko Production)
Seria oryginalna / Premiera: 4.04.2017

Yui marzy o zostaniu idolką, ale sny na jawie to właściwie jedyna rzecz, w jakiej jest dobra, więc sceniczna kariera wydaje się nie dla niej. Aż tu pewnego dnia w jej mieście otwiera się idolkowy park rozrywki, zaś na gościnne występy przyjeżdża słynna gwiazda, idolka Laala… Można by powiedzieć, że niewiele ma to wspólnego z marzeniami Yui, jednak co się stanie, gdy błąd systemu uniemożliwi Laali przemianę pozwalającą na występy na scenie?

Jak widać, po w sumie stu czterdziestu odcinkach składających się na emitowane w jednym ciągu serie telewizyjne PriPara postanowiono odświeżyć ekipę i przy okazji wprowadzić kilka nowych zasad zabawy. W sumie jednak chodzi o to samo, co zawsze: cukierkowo kolorowe anime jest rozciągniętą reklamówką gry na automaty (dawniej znanej jako Pretty Rhythm), a przy okazji wszelkich innych gadżetów, jakie można wcisnąć dziewczynkom w wieku podstawówkowym. Wprawdzie moją znajomość z tym cyklem zakończyłam na pierwszej serii Pretty Rhythm oraz pierwszym odcinku PriPara, ale nic absolutnie nie wskazuje na to, by obejrzenie większej ilości tej produkcji (raczej: tego produktu) mogło wpłynąć na moją opinię. To seria grająca bezpiecznie i przewidywalnie, przesłodzona i skomercjalizowana w stopniu, który czynią ją praktycznie niestrawną. Jeśli chcecie coś podobnego, tylko lepiej zrobione, sięgnijcie lepiej po którąś z bardziej udanych pozycji z cyklu Precure.

(a)



Kabukibu! (Studio Deen)
Adaptacja light novel / Premiera: 7.04.2017

Zaczynający liceum Kurogo Kurusu z żalem odkrywa, że w szkole, do której się dostał, nie istnieje klub zrzeszający miłośników teatru kabuki. Cóż, trzeba więc zacząć od zebrania odpowiedniej liczby członków i przystąpić do działania! Na pewno pomoże mu w tym wierny przyjaciel, Tonbo Murase.

Ile razy to już widziałam podobny schemat? Oj, całkiem sporo – głównie w mangach, anime o tej tematyce jest nieco mniej, ale zawsze można znaleźć szkołę, w której na włosku wisi egzystencja jakiegoś zapomnianego klubu i tylko decyzja głównego bohatera o przystąpieniu do niego zdecyduje o jego losie. Czasami jednak sytuacja jest odwrotna i to właśnie protagonista stanowi motor napędowy dla rozwoju fabuły. Tym razem padło na dziedzinę sztuki, która w anime pojawia się naprawdę rzadko, a mianowicie niezwykle barwny i ekspresyjny teatr kabuki, wywodzący się jeszcze z czasów feudalnych. Może być ciekawie, bo to naprawdę wdzięczny temat, ale wszystko wyjdzie w praniu. Będąca pierwowzorem light novel jest nieukończona, więc podejrzewam jednosezonowy wstęp, ale niewykluczone, że wyjdzie z tego coś nie tylko sympatycznego, ale i sensownego. W końcu to okruchy życia, prawda? Cóż, wszystko zapewne rozbije się o postaci, więc miejmy nadzieję, że okażą się ciekawe. Stojący za sterami produkcji ludzie nie mają zbyt wielkiego doświadczenia, ale Yoshiko Nakamura ma dryg do pisania scenariuszy komedii obyczajowych, więc kto wie. A, no i za projekty postaci odpowiada grupa CLAMP, a to też może stanowić zachętę dla potencjalnych widzów.

(e)



Kyoukai no Rinne [2017] (NHK)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.04.2017

Przed nami trzecia odsłona przygód ubogiego shinigami Rinne Rokudou i jego przyjaciółki, rezolutnej Sakury Mamiyi. O czym będzie opowiadała kolejna seria? Zapewne o tym samym, co poprzednie, czyli o odsyłaniu zagubionych dusz w zaświaty i pilnowaniu, by niebo, w postaci ojca­‑przestępcy i jeszcze kilku irytujących osób, nie zwaliło się bohaterom na głowę. I oczywiście o przetrwaniu w brutalnym świecie (a właściwie dwóch brutalnych światach) z wiecznym debetem na koncie…

Nie sądzę, żeby twórcy zdecydowali się zmienić do tej pory sprawdzającą się formułę, dlatego spodziewam się jedno- lub dwuodcinkowych epizodów polanych mnóstwem absurdalnego/czarnego humoru. Jestem też pewna, że oprócz znanych już postaci na scenie pojawi się gromada zupełnie nowych oryginałów. Jedyną niewiadomą pozostaje relacja głównych bohaterów – w pierwszej serii zgrabnie ewoluująca od koleżeństwa do pierwszej miłości, a w drugiej przeżywająca regres.

Większość ekipy odpowiedzialnej za anime pozostaje bez zmian, warto jednak zwrócić uwagę na nowego reżysera, czyli Hiroshiego Ishiodoriego. Cóż, jego dotychczasowe dokonania nie zachwycają, co rodzi obawę, że trzecia odsłona szalenie sympatycznej i udanej serii może okazać się słabsza. Mimo wszystko mam nadzieję, że pan Ishiodori nie zmarnuje potencjału drzemiącego w mandze, a my otrzymamy uroczą, ale i szaloną komedię.

(mm)



Natsume Yuujinchou Roku (Shuka)
Adaptacja mangi / Premiera: 11.04.2017

Dwie serie Natsume Yuujinchou pod rząd to nadmiar szczęścia. Jeszcze nie zdążyłam nacieszyć się Natsume Yuujinchou Go, a już dostaję kolejną! Nie czarujmy się, kochani, cokolwiek zaserwują nam twórcy, zapewne większość z nas rozpłynie się z nadmiaru ciepła i rozkoszności. Nie ukrywam jednak, że mam spore oczekiwania związane z zapowiedzianą kontynuacją, ponieważ Natsume Yuujinchou Go pozostawiło spory niedosyt. Zamiast ukazać dalszy rozwój relacji Natsume z otoczeniem, skupiło się na mniej istotnych sprawach i ponownie raczyło nas historiami o Reiko. Opowieść „ratowały” retrospekcje poświęcone Matobie, Natoriemu oraz opiekunom protagonisty. Być może było to wprowadzenie do bardziej złożonej historii – w końcu problem klanu Matoba pozostaje nierozwiązany, a i Natori skrywa kilka tajemnic. Obydwaj panowie są mocno zainteresowani Natsume i Nyanko­‑senseiem, pytanie brzmi, czy wreszcie zdecydują się na działanie?

Jakby nie patrzeć, to już szósta część cyklu, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Poprzednie serie oprócz wyjątkowego nastroju i pojedynczych mrucznych opowieści, zawierały również jakieś konkrety. Niestety grupa interesujących youkai to już trochę za mało, by uznać anime za satysfakcjonujące, a i ciągłe dreptanie wokół historii Reiko przestaje być dobrym pomysłem. Oby fabuła Natsume Yuuchinchou Roku ruszyła z miejsca i pokazała, że autorce nie skończyły się pomysły.

Osoby odpowiedzialne za serię nie zmieniły się, scenariusz napisze Sadayuki Murai, a reżyserią zajmą się Kotomi Deai i Takahiro Oomori.

(mm)



Oushitsu Kyoushi Haine (Bridge)
Adaptacja mangi / Premiera: 5.04.2017

Źle się dzieje w państwie Granzreich… To znaczy, samego królestwa nie trawią jakieś przerażające klęski, ale jego przyszłość rysuje się raczej w czarnych barwach. Król ma bowiem pięciu synów – najstarszy książę z jakichś względów nie jest brany pod uwagę w wyścigu o koronę, a jego czterej znacznie młodsi, nastoletni bracia są wyjątkowo specyficzni i nie wiadomo, co z nich wyrośnie. Chłopcom zdecydowanie potrzeba dyscypliny i wręcz anielskiej cierpliwości w podejściu do nich. Czyżby lekiem na powodzenia królewskich guwernerów miałby okazać się Heine Wittgenstein? Osoba o aparycji dziecka, ale wielkiej inteligencji i wyjątkowo zagadkowej przyszłości. Cóż, książęta jeszcze nie wiedzą, co ich czeka…

Zabierając się za lekturę tej nieukończonej (bo jakże by inaczej) mangi, nie do końca wiedziałam, czego się po niej spodziewać, ale to, co znalazłam w środku zapewniło mnie, że jej ekranizacja może okazać się jedną z przyjemniejszych produkcji tego sezonu. Jest to propozycja przede wszystkim dla miłośników okruchów życia zabarwionych zdecydowanie komediowo. Inspirowane niemieckojęzycznymi państwami fikcyjne królestwo właściwie mogłoby istnieć w naszej rzeczywistości, więc widz nie powinien oczekiwać magii ani niezwykłych przygód. Na tę z początku epizodyczną historię składają się momentami oklepane, ale sympatyczne perypetie czterech niesfornych książąt oraz ich nietypowego nauczyciela. Technicznie całość zapowiada nieźle, ale raczej bez szału, a w ekipie produkcyjnej znajdziemy osoby o bardzo niewielkim doświadczeniu, więc na tym etapie trudno stwierdzić, jakiej jakości się spodziewać. Może pierwszy odcinek udzieli nam jasnej odpowiedzi.

(e)



Re:Creators (Troyca)
Seria oryginalna / Premiera: 8.04.2017

Oficjalne opisy fabuły tego anime są intrygujące i celowo niejasne, więc ta zapowiedź jest obarczona sporym marginesem błędu. Wydaje się jednak, że na tapetę wzięto koncept dający bardzo duże możliwości. Dla postaci z filmów, komiksów czy książek to autor jest bogiem, mającym absolutną władzę nad ich życiem i śmiercią. Co by było, gdyby fikcyjni bohaterowie dostali okazję do odegrania się na swoich stwórcach? Czy nasz świat miałby szansę to przetrwać?

W obsadzie jak na razie przedstawiono jednego zwyczajnego licealistę, Soutę Mizushino, oraz cały pęczek postaci – głównie żeńskich – z (fikcyjnych) anime, mang i gier. Czy to musi oznaczać, że fabuła pójdzie w ciut bardziej dramatyczny harem bojowy, który protagonista zgromadzi celem ratowania Ziemi? Warto zauważyć, że autorem oryginalnego pomysłu oraz scenarzystą serii jest Rei Hiroe, czyli twórca Black Lagoon. Reżyser, Ei Aoki, ma na koncie przede wszystkim tytuły mroczne, a widowiskowe, zapewne więc czegoś takiego właśnie należy się spodziewać. Pytanie tylko, czy wyjdzie tak, jak w Fate/Zero, czy też raczej tak, jak w Aldnoah.Zero? Tak czy inaczej amatorom cięższych i bardziej dramatycznych klimatów doradzamy zwrócenie uwagi na tę propozycję.

(a)



Ren'ai Boukun (EMT Squared)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2017

Zadaniem anielicy imieniem Guri jest łączenie ludzi w pary. Do tego celu służy jej specjalny zeszyt – osoby, których imiona w nim zapisze, natychmiast zaczynają czuć do siebie miętę, jeśli tylko się pocałują. Jednak w każdej pracy zdarzają się pomyłki i pewnego dnia w zeszycie ląduje imię przeciętnego licealisty, Seijiego Aino. Jeśli nie uda mu się nikogo pocałować w ciągu najbliższej doby, zostanie do śmierci prawiczkiem – zaś sama Guri w ogóle straci życie. Co robić? Na szczęście udaje się namówić chłopaka, by spróbował szczęścia u Akane Hiyamy, która od dawna mu się podoba. Na nieszczęście powszechnie lubiana dziewczyna okazuje się rasową yandere...

Szkolna komediowa haremówka to gatunek, który ostatnio stracił na popularności na rzecz haremów bojowych, więc miło, że trafia się jakiś jego przedstawiciel. A jeśli do tego komedia okaże się zabawna, to niczego już więcej nie można by sobie życzyć. Niestety w tym przypadku jakość wykonania pozostaje niewiadomą. EMT Squared nie ma na koncie oszałamiających sukcesów, a reżyser pracował wcześniej tylko przy Ani Tore! EX. Cała nadzieja w doświadczonej Natsuko Takahashi, no i w materiale wyjściowym, czyli dziesięciotomowej obecnie mandze.

(a)



Rilu Rilu Fairilu ~Mahou no Kagami~ (Studio Deen)
Seria oryginalna / Premiera: 7.04.2017

Fairilu to wróżki rodzące się z magicznych nasion, nawiązujące wyglądem i charakterem do wybranego kwiatu i zwierzątka. Każda z nich przychodzi na świat z magicznym kluczem i musi odnaleźć drzwi, które tylko ten klucz potrafi otworzyć. Dopiero gdy przez nie przejdzie, staje się dorosła i może używać magii. Pierwsza seria, Yousei no Door, śledziła losy tulipanowo­‑króliczej wróżki Lip i jej przyjaciół z magicznego i ludzkiego świata. W nowym anime dołączy do nich kolejna wróżka z kwiatu dzwonka, która przychodzi na świat z nasiona będącego w posiadaniu dziewczynki imieniem Karen.

Jest to kolejny, po Jewelpet, wspólny projekt firm Sanrio i Sega Toys, w ramach którego na japońskim rynku oprócz zapowiadanego tu anime pojawiły się gadżety, książki oraz gra komputerowa. Jak łatwo zgadnąć, grupą docelową są dziewczynki w wieku wczesnoszkolnym, więc odpowiednio do ich gustu postawiono na słodycz, kwiatki i pastelowe barwy. Rilu Rilu Fairilu, chociaż nieco mniej nachalnie komercyjne niż PriPara, nie próbuje nawet zaprezentować ciekawego scenariusza i koncentruje się na mdłych historyjkach, które na pewno nikogo nie przestraszą ani nie zaniepokoją. Jak wiele podobnych produkcji, anime ma niewielkie szanse na przeniknięcie na Zachód, ponieważ właścicielom marki nie opłaca się jej wprowadzanie na inne rynki, w szczególności amerykański.

(a)



Roku de Nashi Majutsu Koushi to Akashic Records (Liden Films)
Adaptacja light novel / Premiera: 4.04.2017

Glenn Radars jest leniwym, znudzonym i wiecznie śpiącym nowym nauczycielem, który w szkole magii dostał zastępstwo za pedagoga odchodzącego na emeryturę. Z tego też powodu jego pierwsze spotkanie z nową klasą nie przebiega w zbyt przyjaznych warunkach. Gdy po poinstruowaniu uczniów, że mają się sami uczyć, zapada w drzemkę, jedna z uczennic, Sistine, wkurza się na jego niekompetencję i wyzywa go na magiczny pojedynek. I oczywiście wygrywa, co raczej nie podnosi prestiżu Glenna w oczach wychowanków. Wkrótce jednak w szkole wydarza się coś, co pokaże, że bohater wcale nie jest tak niekompetentny, jak się na pierwszy rzut oka wydaje, a Sistine szybko będzie musiała zrewidować swoje poglądy na magię.

Seria anime oparta jest na siedmiotomowej light novel autorstwa Tarou Hitsujiego z ilustracjami Kurone Mishimy. Reżyserię powierzono świeżynce, Minato Kazuto, za scenariusz natomiast odpowiada Touko Machida (Kore wa Zombie Desuka?, Lucky Star). W rolach głównych usłyszymy Soumę Saito (Glenn) oraz mało znaną seiyuu Akane Fujitę (Sistine), którą w tym sezonie możemy jeszcze znaleźć w seriach Eromanga Sensei i sin: Nanatsu no Taizai.

(i)



Saenai Heroine no Sodatekata♭ (A­‑1 Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera: 14.04.2017

Kiedy klasyczny otaku Tomoya Aki zostaje klasycznie zaatakowany przez dziewczęcy kapelusz, flankowany przez grupę bojową romantycznych płatków wiśni, jak przystało na klasycznego otaku (oraz przyszłego klasycznego władcę haremu), nie bierze się do zdobywania serca jego właścicielki, lecz postanawia uczynić z niej bohaterkę swojej gry wojen… znaczy, randkowej. Że jednak niezbędnymi umiejętnościami nie grzeszy, potrzebne mu będzie wsparcie – rzecz jasna żeńskie, bo przecież to harem. Ale, wbrew pozorom, wcale nie taki klasyczny…

Recenzja pierwszego – jak się okazało dopiero po jej opublikowaniu – sezonu anime zawiera wyraźną konkluzję, że zasadniczą jego bolączką jest niekompletność i niezamknięcie istotnych wątków. A otóż twórcy odpowiedzieli na ten zarzut nie tylko słowem, lecz i czynem, rozszerzając istniejący projekt multimedialny (light novel, mangi, gra na PS Vita) o kontynuację serialu. Jeśli wierzyć naszemu Tanukowi, jak i rozsianym po zagranicznych internetach opiniom – niektórym wręcz entuzjastycznym – jest to pomysł mający wysokie szanse powodzenia. Zwłaszcza że bez zmian pozostaje zarówno grupa twórców odpowiedzialnych za adaptację powieści, jak i obsada. Nie wdając się w przesadne szczegóły, bo cóż więcej można powiedzieć o bezpośredniej kontynuacji tak ocenianego anime, mogę chyba tylko zachęcić osoby dotychczas go nieznające do pilnego nadrobienia zaległości. Sama zamierzam.

(u)



Sagrada Reset (David Production)
Adaptacja light novel / Premiera: 5.04.2017

Prawie połowa mieszkańców miasta Sakurada włada jakiegoś rodzaju mocami. Nasi bohaterowie, dwójka licealistów, także je posiada: Kei Asai dysponuje pamięcią absolutną, natomiast jego koleżanka, Misora Haruki, umie cofnąć czas (maksymalnie o trzy dni). Pewnego dnia Kei zdobywa jednak wiedzę, od której może zależeć przyszłość ich miasta.

Co my tu mamy… Najpierw była light novel Yutaki Kounou, z ilustracjami You Shiny, skończona w sumie na siedmiu tomach. Potem powstała adaptacja mangowa Masahiko Yoshihary, której drugi tom ma towarzyszyć kolejnemu elementowi projektu, właśnie serii anime i dwóm filmom. Nas jednak w tym momencie interesuje ta animowana część, za której reżyserię będzie odpowiadał Shin'ya Kawatsura, który maczał palce m.in. w Kokoro Connect, Tanaka­‑kun wa Itsumo Kedaruge czy Non Non Biyori – a to może oznaczać, że szykuje się coś interesującego. Z kolei nad całością scenariusza serii czuwać będzie Katsuhiko Takayama, mający bardziej zróżnicowany dorobek. W rolach głównych usłyszymy Aoi Yuuki (Madoka z Puella Magi Madoka Magica czy też Maihime z Qualidea Code), Kaito Ishikawę (Tenya Iida z Boku no Hero Academia) oraz Kanę Hanazawę (Nadeko z Bakemonogatari, Akane z Psycho­‑Pass).

Ok, jest bohater z supermocami, ma do pomocy dwie panienki, jest jakaś tajemnica, cofanie czasu i kilka rzeczy, które mogą naprawdę koncertowo się zepsuć. A w dodatku postacie na filmach promocyjnych wyglądają zwyczajnie! (Oczywiście żartuję, to akurat dla mnie zaleta). Jednak szczerze mówiąc, akurat na tę serię czekam z ciekawością – patrząc po projektach postaci oraz mając w pamięci poprzednie produkcje, przy jakich pracowali zarówno reżyser, jak i scenarzysta, mam naprawdę cichą nadzieję, że będzie to coś interesującego i na poziomie. Choć przypuszczam, że dla wielu osób może być równie nieoglądalne, jak Kokoro Connect.

(i)



Sakura Quest (P.A. Works)
Seria oryginalna / Premiera: 5.04.2017

Ponieważ studio P.A. Works reklamuje swoją nową oryginalną serię jako kolejne po Hanasaku Iroha oraz Shirobako anime o ludziach pracujących, już samo to może przyciągnąć uwagę osób lubiących ten podgatunek „okruchów życia”. Opis pięciu bohaterek, pracownic biura turystycznego w małej prowincjonalnej miejscowości, sugeruje, że będziemy mieć do czynienia z dość zróżnicowanymi typami, poczynając od tego, że niektóre z nich nie znoszą życia na wsi, a inne wręcz przeciwnie; dla niektórych ta praca była wyborem, dla innych wynikiem braku tegoż. Już samo to może dać interesujący efekt, skoro panie będą zmuszone do kooperacji w celu uczynienia swej miejscowości bardziej atrakcyjną turystycznie. Mają na to rok, co da im okazję nie tylko wykazać się kompetencją przed pracodawcami, ale i rozwojem swoich charakterów tudzież wzajemnych relacji przed widzami.

Po stronie spodziewanych zalet znajdzie się też zapewne grafika, widoczna w zwiastunie, w tym urocze projekty postaci (nawet różowe włosy najgłówniejszej bohaterki mnie na razie nie odstraszyły); mniej pewna jestem reżysera, ale mimo wszystko wydaje mi się, że są szanse na rzecz przynajmniej przyzwoitą.

(u)



Seikai Suru Kado (Toei Animation)
Seria oryginalna / Premiera: 7.04.2017

Koujirou Shindou właśnie wybiera się w podróż służbową. Kiedy jednak samolot startuje, nad płytą lotniska pojawia się tajemnicza olbrzymia struktura, która dosłownie pochłania maszynę. Uwięzieni w środku, ale cali i zdrowi pasażerowie nie wiedzą, co się dzieje, przynajmniej do czasu, kiedy ich oczom ukazuje się dziwny białowłosy osobnik. Przedstawia się on jako Yaha­‑kui Zashunina i stwierdza, że od tej pory będzie ingerował w wewnętrzne sprawy Japonii…

Seikai Suru Kado to seria oryginalna, za której scenariusz odpowiedzialny jest Mado Nozaki, japoński autor powieści i light novel. Reżyserią zaś zajmą się panowie Kazuya Murata i Masaki Watanabe. Patrząc na wspomnianą trójkę oraz pozostałych członków ekipy produkcyjnej, zastanawiam się, co z tego wszystkiego wyjdzie. Lista płac obejmuje ludzi całkiem doświadczonych, którzy stworzyli kilka ciekawych rzeczy, ale także zielonych niczym szczypiorek na wiosnę “nowicjuszy”. Koncept wydaje się ciekawy, sądząc po trailerze zostanie on także przyzwoicie zanimowany, dużym plusem są również dorośli bohaterowie. Mimo to w tym przypadku należy wykazać się ostrożnością – wspomniana zapowiedź prezentuje jedynie krótki wycinek z zawiązania fabuły, a większość osób odpowiedzialnych za najważniejsze elementy produkcji nie ma zbyt dużego doświadczenia. Seria określana jest jako science­‑fiction, ale czy będzie to czystej wody fantastyka, czy też twórcy zdecydują się na jakąś domieszkę, tego nie wie nikt. Na pewno jest to coś, na co warto rzucić okiem.

(mm)



Shingeki no Bahamut: Virgin Soul (Mappa)
Adaptacja karcianki / Premiera: 8.04.2017

To jedna z tych kontynuacji, na które czekam z wypiekami na twarzy. Pierwsza seria okazała się jedną z lepszych produkcji opartych na grze karcianej, chociaż zdecydowanie zbyt krótką. Tym bardziej fanów Shingeki no Bahamut ucieszy informacja, że druga część będzie emitowana przez dwa sezony.

Od wydarzeń znanych z poprzedniej serii minęło dziesięć lat – od tamtej pory wiele się zmieniło. Z powodu kryzysu wiary bóstwa tracą swoją moc, podczas gdy ludzie, teraz wykorzystujący demony do własnych celów, rosną w siłę. Zostaje zachwiana równowaga świata, a to oznacza dla naszych bohaterów kolejne kłopoty. Tym razem do Favaro i Kaisara dołączy kolejna urocza dziewoja, energiczna Nina Drango. Oj, będzie się działo!

Nie widzę sensu rozpisywać się o twórcach, ponieważ nad anime będą pracować ci sami ludzie, którzy stworzyli część pierwszą, co uważam za ogromną zaletę. Optymizmem napawa też zwiastun – dynamiczny, kolorowy, świetnie zanimowany i szalenie “bahamutowy”. Niech Was nie zwiedzie jego pierwsza część, ponieważ w drugiej wyraźnie widać, że czeka nas naprawdę wystawne widowisko, zawierające wszystko to, za co pokochaliśmy Shingeki no Bahamut: Genesis.

(mm)



Shingeki no Kyojin [2017] (Wit Studio)
Adaptacja mangi / Premiera: 1.04.2017

Ponura mangowa opowieść o świecie, w którym ludzkość znajduje się na krawędzi zagłady z powodu nieustającego zagrożenia ze strony tytułowych tytanów, bardzo długo uchodziła za rzecz interesującą, ale niszową. Komu by się chciało męczyć z niezbyt udaną kreską i ciężkimi klimatami dla fabuły, w której bohaterowie mają przechlapane z każdej strony, bo do nierównej walki z gigantycznymi przeciwnikami dochodzą jeszcze militarno­‑polityczne intrygi? Jak się okazało – prawie wszystkim. Pierwsza seria anime zdobyła popularność na skalę rzadką w ostatnich latach, a co więcej – nieprzygasającą z upływem czasu. Dlatego nikogo nie zdziwiła zapowiedź telewizyjnej ekranizacji dalszej części dzieła Hajime Isayamy, szczególnie że wcześniej doczekaliśmy się serii OAV oraz filmów kinowych. Polskich fanów ta odsłona powinna zainteresować chociażby z tego powodu, że najprawdopodobniej zdąży znacznie wykroczyć poza część mangi wydaną obecnie u nas.

Chociaż od emisji poprzedniej serii upłynęły ponad trzy lata, zebrano praktycznie tę samą ekipę, z małą zmianą polegającą na tym, że dotychczasowy reżyser, Tetsuo Araki, będzie tylko nadzorował prace, zaś głównym reżyserem zostanie Masashi Koizuka, poprzednio odpowiedzialny tylko za pojedyncze odcinki. Z zupełnie drobnych zmian szykuje się wymiana seiyuu Hannesa, ponieważ Keiji Fujiwara wziął urlop od aktorstwa z powodów zdrowotnych. Podobnie jak większość kontynuacji, nowa odsłona Shingeki no Kyojin przeznaczona jest dla osób, które poprzednią serię znają, a one wiedzą doskonale, czego się tym razem spodziewać. Oczywiście poza nową falą fanartów ze wszystkimi męskimi bohaterami w różnych konfiguracjach.

(a)



Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka? (C2C / Satelight)
Adaptacja light novel / Premiera: 11.04.2017

Minęło pięćset lat, od kiedy rasa ludzka wyginęła, zaatakowana przez bezwzględnych najeźdźców. Nieliczne niedobitki pozostałych ras uciekły przed nimi i schroniły się na wyspach, unoszących się w powietrzu. Właśnie wtedy z długiego, przeklętego snu budzi się wojownik Willem, który okazuje się ostatnim przedstawicielem ludzi na świecie. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – młodzieniec dostaje pracę jako technik od Zaczarowanych Broni, które okazują się… niespodzianka! Grupą dziewcząt z rasy Leprechaunów. Bohater staje się dla nich opiekunem i rodziną, a seria ma się skupiać na codziennym życiu Willema i jego podopiecznych. I wysyłaniu tychże podopiecznych na powierzchnię Ziemi, do walki z najeźdźcą.

No dobrze, wszystko ładnie i pięknie, problem jest jeden, a raczej dwa. Na grafikach promocyjnych Willem wygląda jak kolejny typowy bohater z tragiczną i mroczną przeszłością, który otrzymuje w nagrodę harem uwielbiających i zgodnie lecących na niego panienek. A jak jeszcze nie lecą, to będą. Drugi problem to stado kolorowych bohaterek, w dużej ilości, wytłaczanych jak spod sztancy. Ślicznych, kolorowych, pyzatych, z wielkimi oczkami. Teraz są dwie opcje – albo będzie to typowy harem, albo będzie to harem podlany krwistą ofiarą z co drugiej panienki, żeby było bardziej mrocznie i prawdziwie, bo wojna, poświęcenie itp, a bohater ma cierpieć. Aż się nie mogę doczekać.

Seria oparta jest na cyklu pięciu light novel autorstwa Akiry Kareno, z ilustracjami Ue. Reżyserię powierzono Jun'ichiemu Wadzie i wygląda na to, że jest to jego pierwszy większy projekt, tak samo jak większości pozostałych twórców z ekipy produkcyjnej. Cóż, życzę im powodzenia, bo samo anime zapewne znajdzie swoich zagorzałych fanów.

(i)



Sin: Nanatsu no Taizai (Artland / TNK)
Seria oryginalna / Premiera: 15.04.2017

Na wypadek gdyby ktoś się nie domyślił po grafice promocyjnej, to anime nie ma nic wspólnego z Nanatsu no Taizai, mangą Nakaby Suzukiego. Nie da się opatentować grzechów głównych, można za to zaprezentować je w postaci ponętnych diablic i stworzyć nowy projekt multimedialny (projekty multimedialne same w sobie są wynalazkiem Szatana, więc w sumie nawet to pasuje). O fabule na razie niewiele wiadomo, można jednak podejrzewać, że – podobnie jak ubrania – nie powinna nadmiernie przesłaniać wdzięków bohaterek. Podano za to do publicznej wiadomości, że seria ma zawierać w sumie czternaście piosenek, dla wszystkich ważniejszych bohaterek, a każdy odcinek będzie prezentować co najmniej jeden z tychże utworów.

Trzeba przyznać, że ten nowy projekt firmy Hobby Japan trudno krytykować: widać od pierwszej chwili, dla kogo jest przeznaczony i nie ma chyba szans, by ktoś sięgnął po niego, nie domyślając się, co dostanie. Za oryginalne projekty postaci odpowiada artysta ukrywający się pod pseudonimem Niθ (Nishii), zaś głównym autorem koncepcji fabularnej oraz reżyserem jest Kinji Yoshimoto, z którego dorobku należałoby wymienić w tym kontekście Queen's Blade: Rurou no Senshi. Pozycja obowiązkowa dla fanów klimatów erotycznych z lekką nutką dekadencji (ach, te diablice!), reszcie świata doradza się omijanie oraz odradza narzekanie, że towar nie jest zgodny z opisem.

(a)



The Snack World (OLM Digital)
Seria oryginalna / Premiera: 13.04.2017

Świat Przekąsek to „prawie typowy świat fantasy”, tyle że z nowoczesną technologią tu i ówdzie. Miasteczko, w którym żyje sobie grupka przyjaciół, z niejakim Keczupem (Chup) na czele, stoi na drodze „przedsiębiorcy” Octa (Vinegarr), a konkretnie jego planów budowlanych. Posuwa się on w końcu do zniszczenia miejscowości, zaś nasz bohater postanawia pomścić mieszkańców. Jego priorytety zmieniają się jednak, gdy szaleńczo zakochuje się w ponętnej księżniczce Melonie (Melora). Wraz z grupą przyjaciół o dźwięcznie brzmiących imionach Majonez (Mayone), Peperoni (Pepperon), Gobson i Francene wyrusza w podróż.

Snack World jest kolejnym wieloplatformowym projektem producenta gier Level­‑5 po Inazuma Eleven, Little Battlers eXperience i Yo­‑kai Watch, obejmującym grę na platformy Nintendo 3DS/Android/iOS, linię zabawek, mangę, film i właśnie serię anime, wykonaną całkowicie w technice CG. Opiekę nad projektem sprawuje Akihiro Hino, przewodniczący firmy, który wymyślił całość, jest on także autorem scenariusza i słów piosenki tytułowej. W rolach głównych usłyszymy: Ayane Takehatsu jako Mayone (Eclair w Dog Days, Kirino w Oreimo czy też Fuu w Tamayura), natomiast postaci Chupa użyczy głosu Megumi Han, znana m.in. z roli Akko (Little Witch Academia) czy Jeanne D'Arc (Shingeki no Bahamut: Genesis).

Na pierwszy rzut oka, po zapoznaniu się z nielicznymi zapowiedziami, wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z przygodówką rozgrywającą się w świecie stylizowanym na fantastyczny. W tej chwili trudno też określić wiek docelowy odbiorców – wygląd bohaterów i użyta technika komputerowa może wskazywać na młodszych widzów, dysonans natomiast wprowadza wyginająca się ponętnie Melon. Przypuszczam, że w serii może być sporo humoru, że tak ujmę, konsumpcyjnego, oraz wygłupów. Cóż, czas pokaże, jakiego typu będzie to produkcja.

(i)



Starmyu [2017] (C­‑Station)
Seria oryginalna / Premiera: 4.04.2017

Kontynuacja serii Starmyu. Naszemu bohaterowi udaje się przeżyć pierwszy rok szkoły, ale jeśli sądzi, że może spocząć na laurach, to się grubo myli. Nowy rok, nowe wyzwania, nowe treningi, nowi koledzy i nowi przeciwnicy. Tak, praca gwiazdy jest ciężka, a jeśli o marzy o sławie, to trzeba się przyłożyć, sam optymizm mu wygranej nie zapewni. Głównym celem w tym roku będzie zapewnienie wsparcia dla finałowego przedstawienia Ootoriego i pozostałych starszych kolegów – w końcu oni szkołę już kończą, nie? Czy Yuuta i jego rówieśnicy udźwigną ten ciężar? Czy wszystko skończy się spektakularną porażką? Nah, to nie ten typ serii.

Pod względem technicznym nie zmieniło się praktycznie nic. Pozostał reżyser – Shunsuke Tada, nie zmieniły się także osoby odpowiedzialne za scenariusz i wygląd postaci, o aktorach głosowych nawet nie wspomnę. Generalnie, jeśli komuś spodobała się pierwsza seria, to zapewne po drugą też sięgnie. Natomiast pozostali, zaczynający swoja przygodę ze szkołą Starmyu będę mieli to szczęście (bądź nieszczęście), że po pierwszej scenie muzyczno­‑tanecznej wyłączą im się szare komórki. I albo uciekną z krzykiem, albo pozostaną do końca.

(i)



Tomica Hyper Rescue Drive Head: Kidou Kyuukyuu Keisatsu (OLM / Xebec)
Seria oryginalna / Premiera: 15.04.2017

W Japonii bliskiej przyszłości powołano specjalną jednostkę policyjną, Hyper Rescue, specjalizującą się w akcjach ratunkowych oraz walce z zagrożeniami przekraczającymi możliwości innych służb porządkowych. To właśnie w ramach tej jednostki opracowano Drive Heads, innowacyjne pojazdy ratownicze, które mogą ze zwyczajnych samochodów przekształcać się w humanoidalne roboty. Tak się jednak składa, że mogą je pilotować tylko wybrane osoby i że nadającymi się do tego kandydatami są dzieciaki, wśród których znajduje się Gou Kurumada, uczęszczający na razie do podstawówki.

Nie, to nie następca Neon Genesis Evangelion i innych serii pokazujących tragedię dzieci zmuszonych do pilotowania wielkich robotów. To reklamówka zabawek firmy Takara Tomy, a konkretnie linii miniaturowych samochodzików Tomica. Oczywiście po serii dla dzieci nie należy się spodziewać zbyt wiele, jednak można zauważyć, że do jej stworzenia wybrano niezłe i doświadczone studia – w szczególności Xebec ma na koncie sporo widowiskowych produkcji. Reżyser, Takao Kato, pracował przy kolejnych częściach cyklu Rockman.EXE (u nas znanych pod tytułem MegaMan), więc ma doświadczenie w podobnych anime. Pytanie, czy ta seria trafi do serwisów streamingowych, ale niewykluczone, że dla miłośników transformujących pojazdów może być warta zainteresowania nawet jeśli nie należą już do dziecięcej grupy docelowej.

(a)



Tsugumomo (Zero­‑G)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.04.2017

Zgodnie z japońskimi wierzeniami nadprzyrodzone istoty – pomniejsze bóstewka – mogą kryć się wszędzie. Także w wytworzonych przez człowieka przedmiotach, jeśli tylko są dostatecznie stare i szanowane. Kazuya Kagami z całą pewnością nie spodziewał się jednak, że pamiątka po matce, stary pas obi, okaże się zamieszkany przez takiego „sztucznego ducha” – tsukumogami. Kiriha, bo tak się owa istota (mająca oczywiście postać dziewczyny) nazywa, uznaje Kazuyę za swojego pana i oczywiście zamieszkuje z nim pod jednym dachem. Jedna panna to za mało? Dorzućmy więc jeszcze przyjaciółkę z dzieciństwa – okularnicę Chisato, lokalną boginię Kukuri, oraz Kokuyou, kapłankę miko. Co z tego wyniknie? Oczywiście haremówka z walkami i sporą ilością fanserwisu, czyli to, co fani japońskiej animacji znają i kochają.

Seria stawiająca na sceny akcji i damską nagość – to brzmi obiecująco, jednak w dyskusjach fanów dominuje zdrowy sceptycyzm. Może dostaniemy cukierek dla (męskiego) oka, ale bardzo prawdopodobne, że skończy się na oszczędnościach na animacji oraz mocniej cenzurze mającej skłonić fanów do zakupu wersji płytowej. Zero­‑G trudno uznać za studio doświadczone, zaś dla Ryouichiego Kurayi ta seria będzie debiutem w roli reżysera i scenarzysty. Można będzie przynajmniej liczyć na seiyuu. Naomi Oozora (Kiriha) zagrała ostatnio Satanię w Gabriel DropOut, a także Yumę w Soushin Shoujo Matoi; Yurika Kubo (Kukuri) wcielała się w Hanayo w Love Live! oraz w Koume w Urara Meirochou; natomiast Eriko Matsui (Kokuyou) słyszeliśmy jako Mo­‑tan w Etotama i Benio w Mikakunin de Shinkoukei.

(a)



Tsuki ga Kirei (Feel)
Seria oryginalna / Premiera: 7.04.2017

Uwielbiający czytać książki Kotarou Azumi to gimnazjalista, który pędzi żywot spokojny, poukładany i wyjątkowo zwyczajny. Wszystko jednak ma się zmienić, kiedy w trzeciej klasie poznaje nową koleżankę, Akane Mizuno.

Ponieważ mamy do czynienia z produkcją nieposiadającą pierwowzoru, a informacji i materiałów na jej temat jest stosunkowo niewiele, trudno stwierdzić z jakiej jakości historią będziemy mieli do czynienia. Bez wahania jednak można określić jej gatunek: romans szkolny – opowieść o dojrzewaniu i pierwszej miłości w zaciszu klubu literackiego. Tylko tyle i aż tyle chciałoby się powiedzieć, bo jeśli twórcy odpowiednio się postarają, to mamy szansę dostać anime nie tylko sympatyczne, ale też ciekawe, a kto wie, może nawet i poruszające. Nie zapowiada się to raczej na pompatyczny melodramat w stylu Fukumenkei Noise, raczej na spokojne okruchy życia. Co jednak będzie, jeśli ekipie coś nie wyjdzie? Cóż, nie chcę uprawiać czarnowidztwa, ale niestety, z takim reżyserem wszystko jest możliwe…

(e)



Twin Angel Break (J.C. Staff)
Adaptacja gry pachinko / Premiera: 7.04.2017

Dwie gimnazjalistki, naiwna idealistka Meguri Amatsuki i wycofana Sumire Kisaragi, zdecydowanie za sobą nie przepadają – jednak los płata im złośliwego figla, gdy okazuje się, że mają razem walczyć ze złem jako magiczne wojowniczki Twin Angels. Od tej pory Angel Rose i Angel Sapphire muszą ze sobą współpracować, a chociaż początkowo nie jest to łatwe, z czasem zaczyna się między nimi rodzić przyjaźń.

Wcześniejsze odsłony cyklu, czyli OAV oraz seria telewizyjna, zostały przez naszego recenzenta określone mianem schematycznych do bólu produkcji spod znaku mahou shoujo. Być może niewiele więcej należy się spodziewać po produkcjach będących swoistą reklamą jednej z licznych gier na automaty pachinko – to nie miejsce na rewolucjonizowanie kanonów gatunku. J.C. Staff postawiło na doświadczonego reżysera, więc może tym razem coś z tego będzie? Szczególnie że obsada jest gwiazdorska: w roli Meguri usłyszymy Mao (m.in. Yukino w Kuromukuro, tytułowa bohaterka Uchuu Patrol Luluco), jako Sumire obsadzono Ai Kayano (m.in. Futaba w Amanchu!, Darkness w KonoSuba), zaś obowiązkową maskotkę, Milk­‑chan, ma zagrać sama Rie Kugimiya. Zapowiada się, że przynajmniej będzie czego posłuchać!

(a)



Uchouten Kazoku 2 (P.A. Works)
Adaptacja powieści / Premiera: 9.04.2017

Pamiętacie jeszcze perypetie jenotów i tengu mieszkających we współczesnym Kioto? Yasaburou i spółka powracają po czterech latach w animowanej ekranizacji drugiej (z trzech planowanych) powieści o niezwykłych mieszkańcach dawnej stolicy Japonii. Tym razem na scenę wkraczają dwaj nowi gracze: tajemniczy spadkobierca mistrza Akadamy oraz najstarszy z rodzeństwa Ebisugawa. Obaj porządnie namieszają w życiu bohaterów, które akurat zdążyło się względnie ustabilizować. Ale czymże byłyby losy jenotów bez odrobiny szaleństwa?

W 2013 roku studio P.A. Works zabrało się za anime na podstawie bardzo specyficznej, ale niezwykle oryginalnej powieści Tomihiko Morimiego. Błyskotliwy humor, umiejętność łączenia wątków komediowych i poważnych oraz swoista japońskość serii podbiły moje serce, dlatego też z wielką radością przyjęłam wieść o planowanej kontynuacji. Pierwowzoru nie czytałam, ale wierzę w talent autora i jego niewyczerpaną pomysłowość. Do serii jestem nastawiona bardzo pozytywnie, aczkolwiek rozumiem obawy innych widzów, bo w takich przypadkach bywa naprawdę różnie. Tym bardziej, że w ekipie produkcyjnej zmienia się osoba odpowiedzialna za scenariusz. Nie dość, że Ryou Higaki ma stosunkowo niewielkie doświadczenie, to jego ostatnim dziełem było Kuromukuro. A to zdecydowanie nie jest dobry znak… Ale poczekamy, zobaczymy. Na razie trzymam kciuki, bo Uchouten Kazoku to jedno z moich ulubionych anime.

(e)



Warau Salesman New (Shin­‑Ei Animation)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.04.2017

Rozmaite wznowienia czy remake'i liczących sobie nawet kilka dziesiątków lat serii anime nie zdarzają się może co sezon, ale też nie są jakimś strasznym ewenementem. A że mimo „niedzisiejszej” kreski nie muszą też być z góry skazanymi na klęskę pomysłami, dowiedli niedawno choćby twórcy Ushio to Tora. Czy tak będzie w tym przypadku, śmiem wątpić. Mamy bowiem do czynienia z rzeczą nie tylko klasyczną i szacowną wiekiem, ale też raczej, jak należy sądzić, dość specyficzną i prawdopodobnie atrakcyjną dla Japończyków, ale niekoniecznie dla widzów z innego kręgu kulturowego. Mangowy oryginał pochodzi bowiem z przełomu lat 60. i 70.; serial był emitowany dekadę później. Opowiadają one historie ludzi, którzy czując się z jakichś powodów niespełnieni, marząc o innym życiu, spotykają w pewnym momencie niejakiego Fukuzou Moguro, niepokojąco „uśmiechniętego” (w pierwotnej wersji „czarnego”) sprzedawcę snów. Jednak to raczej nie są historie z happy endem, nawet jeśli bohaterowie sami są sobie winni, bo próbują oszukać Moguro bądź zmienić warunki umowy z nim. Kara będzie bardzo dotkliwa…

Zatem moralitet czy czarna komedia? Szczerze mówiąc, nie zamierzam sprawdzać. Nie bez powodu użyłam wyżej przymiotnika „straszny”, bo takiej figury jak Moguro wolałabym nie spotkać nie tylko w życiu, ale nawet na ekranie. Co, rzecz jasna, nie oznacza, że komukolwiek zainteresowanemu odradzam oglądanie – ale proszę, na własną odpowiedzialność. Dodam tylko, że reżyser ma już na koncie jednego „czarnego”, w związku z czym chyba tym bardziej strach się bać…

(u)



Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho (White Fox)
Adaptacja light novel / Premiera: 10.04.2017

Wiedźma nazywająca siebie „Zero” (Yumiri Hanamiri) żyje w świecie, gdzie praktykowanie magii jest czymś, za co idzie się na stos. Nikt magii nie bada, ani się nią nie zajmuje na tyle, by ją bliżej poznać. A tym bardziej się jej uczyć. Bohaterka udaje się w podróż, by odszukać tajemniczą Księgę Zero, zaś w drodze towarzyszy jej ochroniarz, pół człowiek, pół bestia, który pragnie zostać człowiekiem i liczy, że umożliwi mu to moc wiedźmy. Problem jest jeden – Księga ukrywa moc zdolną zniszczyć świat. I nie wiadomo, jakie tak naprawdę Zero ma zamiary.

Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho jest adaptacją siedmiotomowej light novel pod tym samym tytułem, autorstwa Kakeru Kobashiriego. Ze względu na dosyć skąpe informacje, w tej chwili można jedynie stwierdzić, że reżyserię powierzono Tetsuo Hirakawie, niezbyt doświadczonemu pod tym względem, natomiast za wygląd postaci będą odpowiedzialni Ryousuke Kimiya i Daisuke Mataga.

Pominąwszy wygląd głównej bohaterki, naprawdę mam nadzieję, że materiał wyjściowy jest na tyle dobry, że powstanie coś, co przyciągnie widza do ekranu czymś więcej niż (według panujących już opinii po pierwszym zwiastunie) furry i moé-panienką. Niestety jednak, jakkolwiek dobra by nie była powieść, to wątpię, by udało się cokolwiek sensownego zamieścić w typowym formacie – czyli około dwunastu odcinków – tak, by nie było to tylko reklamówką namawiającą „Chcesz wiedzieć, co dalej? Czytaj light novel".

(i)


Serie z krótkimi odcinkami



100% Pascal­‑sensei (OLM)
Adaptacja mangi / Premiera: 15.04.2017

W pewnej podstawówce uczy pan Pascal. Pan Pascal nie jest szczególnie rozgarnięty, a tak właściwie to nie umie nawet napisać swojego imienia. Pan Pascal na lekcjach robi wszystko, na co ma akurat ochotę. A do tego pan Pascal nie wygląda w ogóle na człowieka…

Seria ma uczcić czterdziestą rocznicę czasopisma „Monthly Coro Coro Comic”, w którym od 2015 roku jest publikowana komediowa manga Yuujiego Nagai, stanowiąca podstawę tej ekranizacji. Poza tym informacje są bardzo skąpe – jak należy przypuszczać, w przypadku tej produkcji, emitowanej w bloku dziecięcym stacji MBS i TBS, nie ma specjalnego sensu bawić się w rozbudowane akcje promocyjne. Nigdy jednak nie wiadomo, które z krótkoodcinkowych serii trafią do serwisów streamingowych i staną się dostępne na Zachodzie – to prawdziwa loteryjka, więc kto wie, może tym razem padnie na przygłupiego nauczyciela i jego podopiecznych?

(a)



Ani ni Tsukeru Kusuri wa Nai! (Fanworks)
Adaptacja manhuy / Premiera: 7.04.2017

Ta opowieść o wodzącym się za łby rodzeństwie – albo może raczej o dziewczynie mającej serdecznie dość swojego starszego brata­‑idioty – jest adaptacją chińskiego webkomiksu, a co za tym idzie, koprodukcją japońsko­‑chińską. Jeśli zestawić dostępne informacje, obraz wydaje się umiarkowanie ciekawy. Na nieduży plus można policzyć, że jeśli sądzić po zwiastunie, rzeczone dziewczę wygląda i reaguje jak w miarę normalna nastolatka, a nie jak chodzący imouto-fetysz z wielkimi oczami. Jeśli seria zamiast w fanserwis pójdzie w slapstik, to ma pewne szanse się obronić.

Na minus zapowiada się cała reszta, to znaczy pozbawiona jakichkolwiek interesujących nazwisk ekipa produkcyjna, zgromadzona przez studio istniejące chyba głównie w teorii, bo w praktyce trudno cokolwiek o nim powiedzieć. Zwiastun ujawnia animację wyglądającą jak zrobiona w technologii Flash (zaraz, jak to teraz określać, skoro Flash jest już wycofywany?). Nie jest to wprawdzie kolejny projekt firmy Emon, ale trzeba powiedzieć, że ostatnie przykłady japońsko­‑chińskich animacji nie nastrajają szczególnie optymistycznie.

(a)



THE iDOLM@STER: Cinderella Girls Gekijou (Gathering)
Adaptacja gry / Premiera: 12.04.2017

THE iDOLM@STER, cykl gier polegających na stworzeniu i wypromowaniu własnego zespołu, doczekał się już czterech „pełnowymiarowych” serii telewizyjnych. Dwie z nich ekranizowały grę mobilną Cinderella Girls, uruchomioną w 2011 roku i nadal utrzymującą popularność wystarczającą, by warto było inwestować w jej promocję. THE iDOLM@STER: Cinderella Girls Gekijou to z kolei adaptacja webmangi, której kolejne odcinki są nieregularnie udostępniane w aplikacji z grą.

Webmanga śledzi „prawdziwe” pozasceniczne życie idolek z Cinderella Girls i jak łatwo zgadnąć, ma charakter komediowy, zaś postaci przedstawia w trybie super­‑deformed. Po pięciominutowych odcinkach nie należy się spodziewać niczego więcej, jak tylko miłego bonusa dla fanów – treści w tym wiele nie będzie, szczególnie biorąc pod uwagę pięciominutową formułę, ale zawsze to okazja, żeby się uśmiechnąć i posłuchać ulubionych postaci.

(a)



Kenka Banchou Otome: Girl Beats Boys (A­‑Real / Project No.9)
Adaptacja gry otome / Premiera: 12.04.2017

Hinako jest przekonana, że jest sierotą i nie ma żadnych krewnych. Pewnego dnia jednak pojawia się chłopak imieniem Hikaru, który twierdzi, że jest jej bratem bliźniakiem. Ma ogromną prośbę: chce, aby Hinako w męskim przebraniu uczęszczała zamiast niego do męskiego liceum, słynącego z tego, że gromadzi najgorszych zabijaków. Dlaczego dziewczyna ma się zgodzić? Cóż, choćby dlatego, że inaczej nie powstałaby gra otome, która stanowi podstawę tej serii.

Dwanaście dziesięciominutowych odcinków to niewiele, ale w sumie może wystarczyć – taka długość już pozwala na poprowadzenie jakiejś fabuły, a gorsze od Diabolik Lovers to chyba nie ma szans być. Natsuko Takahashi to niezła scenarzystka, a zawiązanie fabuły nie brzmi jak przepis na lekcję poglądową syndromu sztokholmskiego, więc amatorkom bishounenów zalecamy rzucenie okiem na tę propozycję.

(a)



Love Kome -We Love Rice- (Encourage Films)
Seria oryginalna / Premiera: 5.04.2017

Bohaterowie tej serii, pięciu przystojnych uczniów liceum Kokuritsu Inaho, różnią się tak jak różne odmiany ryżu, ale mają w życiu wspólny cel. Chcą jak najszerzej rozpropagować spożywanie Oryza sativa, zwanego przez pospólstwo ryżem siewnym, i zastąpić nim w szkolnym menu popularny chleb, wymysł zgniłego Zachodu. Japonia kocha idoli i kocha ryż, więc czyż to nie prosty przepis na dotarcie do serc kochających ryż (i idoli) Japonek, szczególnie gdy każdy młodzieniec jest „zainspirowany” inną odmianą tego zboża?

Zanim jęknięcie „co oni jeszcze wymyślą”, pozwolę sobie przypomnieć, że Japończycy prezentowali już okręty wojenne i broń palną pod postacią słodkich dziewcząt, a poza tym jestem prawie zupełnie pewna, że istnieje gra, w której można wyhodować idealnego faceta z brudu w wannie. Fikające zgrabnymi nóżkami personifikacje ryżu nie brzmią w tym zestawieniu szczególnie rewolucyjnie. Gorzej, że zarówno na plakacie promocyjnym, jak i w zwiastunie da się zauważyć, że kreska jest dość wątpliwej urody – a nie ma co się czarować, to ona będzie stanowiła główny powód oglądania tej serii. Może przynajmniej będzie fazowa?

(a)



Monster Strike [2017]
Seria oryginalna / Premiera: 1.04.2017

Jeśli ktoś jest ciekaw, o co chodziło w tej historii o ratowaniu świata za pomocą odbijanych jak w pinballu „potworów”, to odsyłam do odnośnej recenzji. Wydawać by się mogło, że pierwsza seria zamknęła główny wątek i odpowiedziała na wszystkie pytania. Bohaterowie odzyskali utracone wspomnienia, zło zostało pokonane i tak dalej. Ale w udostępnionym w sylwestra dodatkowym odcinku zza Monster Gate przybywa urocza Pandora. Sama w sobie jest nieszkodliwa, ma jednak – jak łatwo zgadnąć – puszkę, a dokładniej pudełko, którego przypadkowe otwarcie powoduje straszliwe konsekwencje. Przybysze z innego świata, nazywani potworami, mogą teraz egzystować poza wirtualnym polem gry, a co więcej, na całym świecie otwierają się dodatkowe bramy. Wygląda na to, że Ren i jego przyjaciele będą mieli wielu nowych przeciwników…

Pierwsza seria mnie nie zachwyciła, ale obejrzałam ją bez specjalnej przykrości. Przewidywania w przypadku drugiej mam podobne: ciekawy pomysł zapewne zostanie rozmyty w serii pojedynków, zaś fabuła będzie posuwać się do przodu niechętnie i raczej skokowo. Na plus na pewno zaliczam to, że nie odgrzano fabuły, tylko wymyślono faktycznie coś nowego, co daje nowe możliwości. Poza tym mimo wszystko jest to rzecz, którą ogląda się nawet gładko, szczególnie w siedmio­‑dziesięciominutowych dawkach. W dodatku seria jest ogólnodostępna, także z angielskimi napisami, w oficjalnym kanale YouTube.

(a)



Puripuri Chii­‑chan!!
Adaptacja mangi / Premiera: 15.04.2017

Pewnego dnia Yuuka, zupełnie zwyczajna dziewczynka, spotyka dziwną istotę będącą przybyszem z głębin Ziemi, a także drugą dziwną istotę, która okazuje się prawdziwym kosmitą. Ostatecznie Chii­‑chan i Ucchan – bo takie pieszczotliwe formy Yuuka tworzy od chiteijin i uchuujin – zamieszkują razem z nią. Jakie perypetie czekają całą tę trójkę w codziennym życiu?

Jest to ekranizacja ukazującej się od 2015 roku mangi Hiromu Shinozuki, czyli autorki Chibi Devi!. Na tej podstawie można się pokusić o pewne przewidywania. Chibi Devi! było historyjką prościutką, nieźle sprawdzającą się w bardzo okrojonej czasowo formie. Autorka ma wyraźny talent do tworzenia bohaterów słodkich aż do bólu zębów, ale mimo wszystko budzących bardziej sympatię niż irytację. Wydaje się, że jeśli tylko seria zostanie wyemitowana w którymś z serwisów streamingowych (bo na fansuby bym raczej nie liczyła), może być warto rzucić na nią okiem, jeśli oczywiście ktoś lubi niewinne shoujo dla zdecydowanie młodszej widowni.

(a)



Room Mate (Typhoon Graphics)
Seria oryginalna / Premiera: 12.04.2017

Bohaterami tej serii, składającej się z kilkuminutowych odcinków, będzie trójka panów w wieku dziewiętnaście, siedemnaście i dwadzieścia pięć lat, jak wskazuje tytuł, wspólnie wynajmujących pokój. Znaki na niebie i ziemi (a także pamięć o One Room) wskazują, że odcinki będą krótkimi impresjami na temat tego, jak wygląda wspólne życie pod jednym dachem ze wspomnianymi wyżej bohaterami, a widz będzie tylko niemym obserwatorem wydarzeń.

Tym razem za oryginalne projekty postaci odpowiada ilustratorka Hidari (Sasami­‑san@Ganbarai, Natsuiro Kiseki, Fractale), a do potrzeb anime przystosuje je Chisato Nakata. W rolach głównych usłyszymy Kousuke Toriumiego (Hajime Saito w Hakuouki, Kiba w Naruto czy też Lǐn Xuě Yā Thunderbolt Fantasy), Natsukiego Hanae (Lavi w D­‑Gray Man Hallow, Inaho w Aldnoah.Zero) oraz Tomoakiego Maeno (Naotsugu w Log Horizon, Haru w Tsukiuta, Dojou w Library Wars). Akurat co do tej serii oczekiwań nie należy mieć wiele – ot, będzie ładny cukierek dla oka, zwłaszcza gdy się zbierze wszystkie odcinki razem i obejrzy za jednym zamachem.

(i)



Shounen Ashibe: Go! Go! Goma­‑chan [2017] (Bridge)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.04.2017

Kontynuacja opowieści o uczęszczającym do pierwszej klasy podstawówki Ashibe Ashiyi, którego rodzina opiekuje się malutką foczką imieniem Goma. Manga Hiromi Morishity, Shounen Ashibe, była publikowana od 1988 do 1994 roku, więc może wydawać się dość leciwa. W dodatku doczekała się już wcześniej ekranizacji w postaci dwóch serii telewizyjnych oraz jednej OAV. Jak jednak widać, coś w tej opowieści dla dzieci musiało być (poza oczywistą okazją do sprzedawania pluszowych foczek), ponieważ podjęto decyzję o nowej ekranizacji i tym razem także na jednej serii się nie skończyło.

Nie są zapowiadane zmiany w ekipie, zatem reżyserią znowu zajmie się Nobuhiro Kondou, zaś scenariuszem – Toshimitsu Takeuchi. Żaden z nich nie ma na koncie wiekopomnych dokonań, ale dysponują wystarczającym dorobkiem, by potwierdzić, że są przyzwoitymi fachowcami. Pierwsza seria nie zainteresowała czytelników Tanuki nawet Nao Touyamą (m.in. Kanon z KamiNomi, Chitoge z Nisekoi) w roli tytułowej foczki, zapewne więc i drugiemu sezonowi nie planują dawać szansy.

(a)



Souryo to Majiwaru Shikiyoku no Yoru ni… (Seven)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.04.2017

Na urządzonym po latach spotkaniu klasowym studiująca aktualnie na czwartym roku Miou Fukuya odkrywa, że jej pierwsza miłość, Takahide Kujou, jest teraz mnichem w rodzinnej świątyni. Dziewczyna jest przekonana, że nie wypada wchodzić w związek miłosny z duchownym, ale jednak ulega pokusie. Tak zaczyna się ich płomienny romans…

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie tytuł, który można luźno przetłumaczyć jako „Upojne noce z mnichem”, bardzo jasno sugeruje, z jakiego typu historią mamy do czynienia. Podejrzewam, że pierwowzór zawiera więcej scen łóżkowych niż fabuły, ale w sumie to nie pierwsza i nie ostatnia manga tego typu. Zupełnie nie rozumiem jednak idei ekranizowania takowych, tym bardziej w takiej formie. Nieocenzurowana erotyka i telewizja raczej nie idą w parze, aczkolwiek zdarzają się wyjątki od tej reguły, z całkiem odważnymi ujęciami w zanadrzu. Ciekawa jestem tylko, jak to miałoby się niby sprawdzić w postaci pięciominutowych odcinków. Tak czy siak, szykuje się romansidło z pretekstową fabułą, acz jej ewentualny brak w ogóle mnie nie zdziwi. Reżyser ma na koncie sporo anime, ale to w zasadzie same hentai, a za scenariusz odpowiada osoba o naprawdę niewielkim doświadczeniu, więc nie wydaje mi się, żeby szykowało się coś godnego uwagi. Aczkolwiek może się mylę…

(e)




Co i kiedy, czyli kolejność premier

  • 25 marca
    • Boku no Hero Academia [2017]
  • 1 kwietnia
    • Future Card Buddyfight Battsu
    • Gin no Guardian
    • Monster Strike [2017]
    • Shingeki no Kyojin [2017]
  • 2 kwietnia
    • Alice to Zouroku
    • Granblue Fantasy: The Animation
    • Tsugumomo
  • 3 kwietnia
    • Beyblade Burst God
    • Souryo to Majiwaru Shikiyoku no Yoru ni…
    • Warau Salesman New
  • 4 kwietnia
    • Frame Arms Girl
    • Idol Time PriPara
    • Roku de Nashi Majutsu Koushi to Akashic Records
    • Shounen Ashibe: Go! Go! Goma­‑chan [2017]
    • Starmyu [2017]
  • 5 kwietnia
    • Boruto -Naruto Next Generation-
    • Busou Shoujo Machiavellism
    • Love Kome -We Love Rice-
    • Oushitsu Kyoushi Haine
    • Sagrada Reset
    • Sakura Quest
  • 7 kwietnia
    • Ani ni Tsukeru Kusuri wa Nai!
    • Berserk [2017]
    • Clockwork Planet
    • Hinako Note
    • Kabukibu!
    • Ren'ai Boukun
    • Rilu Rilu Fairilu ~Mahou no Kagami~
    • Seikai Suru Kado
    • Tsuki ga Kirei
    • Twin Angel Break
  • 8 kwietnia
    • Kyoukai no Rinne [2017]
    • Re:Creators
    • Shingeki no Bahamut: Virgin Soul
  • 9 kwietnia
    • Eromanga Sensei
    • ID­‑0
    • Uchouten Kazoku 2
  • 10 kwietnia
    • Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho
  • 11 kwietnia
    • Fukumenkei Noise
    • Natsume Yuujinchou Roku
    • Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?
  • 12 kwietnia
    • THE iDOLM@STER: Cinderella Girls Gekijou
    • Kenka Banchou Otome: Girl Beats Boys
    • Room Mate
  • 13 kwietnia
    • The Snack World
  • 14 kwietnia
    • Saenai Heroine no Sodatekata♭
  • 15 kwietnia
    • 100% Pascal­‑sensei
    • Atom: The Beginning
    • Dungeon ni Deai o Motomeru no wa Machigatte Iru Darouka Gaiden: Sword Oratoria
    • Puripuri Chii­‑chan!!
    • Sin: Nanatsu no Taizai
    • Tomica Hyper Rescue Drive Head: Kidou Kyuukyuu Keisatsu

Komentarze

  • Dodaj komentarz
  • Avatar
    PaSaT 19.04.2017 19:18
    Jakoś nikt o tym nie wspomina, ale pierwszy odcinek mnie kupił… I to jak… Jeśli utrzyma klimat i wyjdzie w PL, kupię. Byle by z napisami był :-)
    Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka? – albo objawienie sezony, albo super klapa, bo pierwszy odcinek zamiótł wszytko, co do tej pory widziałem. Albo reżyser i ekipa tworząca to dzieło to mistrzowie w swoim fachu, kochający swoją robotę, albo spełniają marzenie robiąc to anime, albo nie ogarniam, ale tak cudownego pierwszego odcinka jeszcze nigdzie nie widziałem. Owszem, były dobre, były wstrząsające (niezapomniane Elfen Lied), były i nudne, ale nie tak piękne, jak ten tutaj. Zapowiada się na anime sezonu. Przynajmniej dla mnie. Dlatego kompletnie nie rozumiem ogryzka do tego tytułu, napawającego sceptycznie i mówiącego mi: „Daruj sobie, było sto razy, blablabla, nudy i flaki z olejem”. A może to będzie coś godnego albo nawet znacznie lepszego niż „Kemono no Souja Erin” albo „Monster”? Bo z tym właśnie mi się kojarzy :-) Z dojrzałą, przemyślaną opowieścią.

    Busou Shoujo Machiavellianism – nie gustuję w tych klimatach, miło wspominam jednak „Isekai no Seikishi Monogatari”, a to tutaj trochę mi owo anime przypomniało… Oglądam i polecam, jest nieźle, reżyser daje radę.

    Uchouten Kazoku 2 – super. Po prostu super. Kilka lat czekałem na kontynuację definitywnie najbardziej oryginalnego, a jednocześnie spójnego anime niebędącego komedią absurdu, jakie w życiu widziałem. Bardzo się cieszę.

    Re;Creators – pierwszy odcinek: „Jest szał! To będzie dzikie! Rozrywka na wysokim poziomie! Reżyseria która nie sprawia, że muszę się zastanawiać, o co twórcom chodziło (w negatywnym sensie), tylko chłonę z przyjemnością obraz!” Drugi odcinek: „Oj, potencjał jakby zmalał. Oj, reżyseria trochę podupadła. Dam szansę jeszcze, ale chyba będzie zmarnowany potencjał”. Obym się mylił, ale czuję niewykorzystany potencjał.

    Shingeki no Kyojin 2 – oglądam, póki co jednak pierwszy sezon bardziej mnie wchłonął ze swymi pierwszymi odcinkami, niż obecny. Ale ogląda się przyjemnie :-)
    Odpowiedz
  • Avatar
    hakman4 12.04.2017 17:21
    Alice to Zouroku – jednak jest tak nudne,że odpuszczam sobie. Dodatkowo zraża grafika.
    Boroto… -Jest to oczywiste. Choć już pierwszy odcinek zaczynający przygodę jakoś mnie nie porwał.
    Kabukibu
    Kyoukai no Rinne – Po obejrzeniu 2 poprzednich serii.Przymiarka do trzeciej.
    Shingieki no Kyoujin- Lepsze oglądanie anime, niż wczytywanie się w coraz pogmatwaną fabułę mangi pod tym samym tytułem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Ted 5.04.2017 20:29
    Heheszki
    Amazon zgarnia większość dobrych rzeczy na wiosnę:
    [link]

    Wasze dni są policzone, piraci.
    Odpowiedz
  • Avatar
    TeresaODelikatnymUśmiechu 25.03.2017 23:37
    Ooooo tak!
    Najlepsza jak dla mnie czwórka powraca na ekrany:
    - Berserk [2017] – mimo wzlotów i upadków animowanych adaptacji, nic nie odwiedzie mnie od tego tytułu;
    - Boku no Hero Academia [2017] – myślałam, że nie pojawi się żadna interesująca seria o ponadprzeciętnie uzdolnionych dzieciakach, a tu proszę – Midoriya i paczka niepodważalnie skradli moje serce. Kontynuacja – jak najbardziej jestem na „tak”;
    - Boruto -Naruto Next Generation- – bo shinobim jest się do końca życia (może i flaki z olejem, ale sentyment, sentyment i jeszcze raz sentyment);
    - Shingeki no Kyojin [2017] – na ten wielki powrót czekam prawdopodobnie z największym utęsknieniem.
    Co do reszty, cóż, myślę, że któryś z tytułów skusi mnie opisem na tyle, by dać mu szansę :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    Shorexen 25.03.2017 20:34
    Sezon Wiosenny Anime 2017
    Nooo… Sezon Wiosenny 2017 to normalnie miód malina dla mych oczu! :D Po prostu piękny, dawno takiego nie było, a przynajmniej jeżeli chodzi o mój gust. Teraz to nawet nie wiem czy wystarczy mi czasu aby obejrzeć wszystko. xD Ale tak czy inaczej standardowy spis muszę zamieścić, tak więc poniżej lista tych serii o które zahaczę w 100%.

    1. Alice to Zouroku
    2. Atom: The Beginning
    3. Boku no Hero Academia [2017]
    4. Boruto -Naruto Next Generation-
    5. Busou Shoujo Machiavellianism
    6. Clockwork Planet
    7. Sword Oratoria
    8. Eromanga Sensei
    9. Re:Creators
    10. Roku de Nashi Majutsu Koushi to Akashic Records
    11. Saenai Heroine no Sodatekata ♭
    12. Sagrada Reset
    13. Sakura Quest
    14. Shingeki no Kyojin [2017]
    15. Tsuki ga Kirei
    16. Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho
    i wiele innych, ale wypisywać nie ma sensu.
    Po prostu co się nawinie i jak starczy czasu oczywiście. :D

    A tak przy okazji to jestem ciekaw czy jest ktoś kto będzie narzekał, że ten sezon nie jest przynajmniej bardzo wysokich lotów. :D Tych śmiałków muszę zmartwić, że lepszego raczej nie uświadczą już nigdy, bo z roku na rok jest coraz gorzej. A to co nam zapodają tej wiosny na tle innych sezonów jest naprawdę świetne i nie ma co dyskutować. :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    Rinsey 25.03.2017 14:48
    Ale piękny sezon! No i wreszcie widzę moich Tytanów w zapowiedziach! Ach… Dzięki wielkie Redakcjo za jak zawsze kawał dobrej roboty :)

    Moje typy na ten sezon:

    Atom: The Beginning – jeśli chodzi o Tezukę jestem początkująca, ale trwam w silnym postanowieniu poszerzania moich braków
    Boruto -Naruto Next Generation – trochę się tego obawiam, ale w ramach „odwiedzania starych znajomych” zerknę
    Kyoukai no Rinne [2017] – jedna z najsympatyczniejszych serii ostatnich lat, dla mnie obowiązkowa
    Re:Creators – Fate Zero, nieważne w jakim kontekście, zawsze jest dla mnie zachętą
    Seikai Suru Kado – intryguje mnie plakat
    Shingeki no Bahamut: Virgin Soul – kolejna obowiązkowa dla mnie kontynuacja
    Shingeki no Kyojin [2017] – wyczekiwane przeze mnie od czterech lat
    Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho – tytuł mi się miło kojarzy, zobaczymy,co z tego będzie

    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Ana 24.03.2017 22:37
    Na pierwszy rzut oka sezon wydawał mi się bardzo średni, ale po głębszej analizie można znaleźć naprawdę ciekawie się zapowiadające serie.
    Na pewno obejrzę Berserka, Kabukibu!, Natsume, Oushitsu Kyoushi Haine, Shingeki no Bahamut i Shingeki no Kyojin.
    Z chęcią zobaczę pierwsze odcinki Alice to Zouroku, Granblue Fantasy, Sagrada Reset, Sakura Quest, Seikai Suru Kado i Tsuki ga Kirei, gdyż wydaje mi się, że serie te mogą mnie pozytywnie zaskoczyć i zainteresować.
    W wolnej chwili zerknę pewnie na Boruto. Nie jestem wielką fanką Naruto, ale mimo wszystko ciekawi mnie, co się tam będzie dziać.
    Z krótkometrażówek nie ma wielkiego wyboru, ale poświęcę chyba w sumie 10 minut tygodniowo na Ani ni Tsukeru Kusuri wa Nai! oraz Souryo to Majiwaru Shikiyoku no Yoru ni… (chociaż to mogę bardzo szybko porzucić, jeśli będzie zbytnio pachnieć hentajem).
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 9
    ja 24.03.2017 18:59
    Po raz kolejny ekipa Tanuki przygotowuje tekst, który sprawia wrażenie, jakby miał zniechęcić potencjalnych odbiorców do sięgnięcia po te tytuły. Jasne, nie można wymagać, żeby w sezonie, w którym mamy kilkadziesiąt anime, wychodziły same wybitne dzieła, ale subiektywizm tych opinii jest wręcz rażący. Gdy czytam teksty na tym portalu, odnoszę wrażenie, że szanownej Redakcji oglądanie japońskich animacji nie sprawia żadnej przyjemności, ale z masochistycznym uporem poświęcają się ich oglądaniu, po to aby później móc je krytykować. Czy tak to powinno wyglądać?
    Odpowiedz
  • Avatar
    The Beatle 24.03.2017 17:29
    Przegląd sezonu robiłem już jakiś czas temu, więc nie pamiętam wszystkich rzeczy, które zwróciły moją uwagę w danym tytule, ale postaram się sprzedać część swoich oczekiwań.

    Z kontynuacji obejrzę DanMachi, SaeKano, Shingeki no Bahamut, Shingeki no Kyojin oraz Uchouten Kazoku (tu chyba będzie konieczny rewatch pierwszej serii) i do każdego z wyjątkiem pierwszego jestem nastawiony co najmniej entuzjastycznie. Natsume Yuujinchou wrzucę do koszyka „świetnie, że jest, bo sobie kiedyś obejrzę”.

    Z serii nowych:

    Clockwork Planet – Nie widzę tego szczególnie dobrze, ale czuję, że wokół serii będzie szum, wiec obejrzę, żeby wyrobić sobie opinię. Chciałbym, żeby to okazało się bardziej rozrywkowe, niż wygląda.

    Eromanga­‑sensei – Wszystkie znaki wskazują na to, że będzie to OreImo mk2 i w zasadzie to powód, dla którego się za to biorę. Po pominięciu tsunderującej Kirino, tamta seria była ładna, znośna i z sympatycznymi postaciami. Jeśli tutaj wątki kazirodcze sprowadzają się do fanserwisu, bo siostra siostrą tak naprawdę nie jest, to tym lepiej.

    Hinako Note – Chyba jedyna słodkodziewczynkowa seria w sezonie, więc nie mogę odpuścić. Moe strach na wróble i moe jedząca książki brzmią ciekawie – dam się kupić, jeśli będą mieli czym zapłacić.

    Re:Creators – Pomysł w innych warunkach mógłby być katastrofą, ale tu ekipa wydaje się bardzo kompetentna. Przynajmniej sprawdzę, co to.

    Renai Boukun – Z niewiadomych powodów coś mnie w tym przyciąga. Chyba po trochu absurd, który tu jest nieco inny niż zwykle, taki mniej narzucający się. Po trochu również reklamowanie się yandere – jeszcze mi się ten szablon nie znudził.

    Rokudenashi Majutsu Koushi to Akashic Records – Jakoś się złożyło, że dawno nie widziałem adaptacji light novel o magicznej szkole, a ta wygląda nieźle, szczególnie że protagonistą nie jest „najsłabszy” uczeń (nie daj Haruhi, z zapatrzoną w niego imouto). No i takie mundurki szkoda byłoby przegapić!

    Sakura Quest – Chociaż staram się nie rozdmuchiwać zanadto oczekiwań, do tej pozycji jestem nastawiony najbardziej entuzjastycznie. Jasne podobieństwa do Shirobako, scenariusz oryginalny… gdyby tylko scenarzystka się zgadzała, nie miałbym żadnych wątpliwości. Tak czy siak, z nowych serii to mój faworyt.

    Sagrada Reset – Podobnie jak przy Re:Creators – do pomysłu mam podejście neutralne, ale ekipa wydaje się wystarczająco solidna, żeby dać szansę.

    Sekai no Yami Zukan – Wciąż wierzę, że ILCA zrobi w końcu dobry krótkometrażowy horror, więc i tym razem sprawdzę, co wymyślili.

    Tsuki ga Kirei – Pomysł wygląda obiecująco na pierwszy rzut oka. Po głębszym namyśle można jednak stwierdzić, że w prosty sposób da się go koncertowo zepsuć. Wierzę jednak, że reżyser i scenarzystka z takimi dorobkami dadzą sobie radę.

    Zero kara Hajimeru Mahou no Sho – Nie najgorzej zapowiadające się fantasy; czemu by nie dać szansy.

    Generalnie bardzo, bardzo solidny sezon – masa kontynuacji serii, które lubię, a do tego kilka nowych nieźle zapowiadających się. Statystycznie coś z tego wyjdzie bardzo dobrze, a rejony średnie też nie pozostaną puste. Obawiam się tylko, że nie na wszystko starczy mi czasu, ale w najgorszym razie zostawię sobie tylko najlepsze kawałki.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 8
    Kysz 23.03.2017 19:16
    Jest Natsume, jest udany sezon. Mnie tam do szczęścia więcej nie trzeba.^^

    Ale tak poza tym, to na pewno sprawdzę jeszcze:

    Alice to Zouroku
     – głównie przyciąga mnie do tego postać tego starszego pana, bo co jak co, ale anime z dorosłymi ludźmi wciąż jest rzadkością, nie wspominając już o ludziach w takim wieku. Niestety małe dziewczynki z supermocami to nie jest coś, co szczególnie lubię, aczkolwiek ta wydaje się dość nieszkodliwa. A może nawet będzie sympatyczna! Trailer wygląda przyzwoicie, więc zdecydowanie chcę na to zerknąć.

    Clockwork Planet – cóż… mam fazę na steampunk, więc biorę wszystko, co się jakkolwiek z tym kojarzy. Niestety te loli nie wyglądają już tak ciekawie, więc pewnie jakikolwiek klimat szlag weźmie. Ale dam szansę, może mnie zaskoczą.

    Dungeon ni Deai o Motomeru no wa Machigatte Iru Darouka Gaiden: Sword Oratoria – w przeciwieństwie do większości, mnie Aiz nie odrzuciła, a wręcz uznaję ją za taką lepszą wersję tego schematu. Za to oglądanie przygód Bella i Cycków nieszczególnie mnie wciągnęło, więc jakoś szczególnie za nimi tęsknić nie będę. A że tamtą serię oglądało mi się całkiem przyjemnie, to tutaj liczę na to samo.

    Fukumenkei Noise
     – ostatnimi czasy romanse mi nie wchodzą za bardzo, jednak dam szansę – może będzie to ten rzadki przedstawiciel dobrego trójkąta romantycznego?

    Hinako Note – klasyczne cgdct? Biorę w ciemno!

    Kabukibu! – nie wiem dlaczego, ale coś mnie do tego ciągnie. Co prawda gdyby tych panów zastąpić kawaii dziewczątkami, byłoby o niebo lepiej, ale może akurat i w męskim wydaniu nie będzie tak źle. Bardzo lubię, gdy porusza się tematykę związaną z japońską kulturą, która do tej pory była raczej omijana.

    Ren'ai Boukun
    - wygląda jak taka klasyczna komedia haremowa… a to ostatnimi czasy rzadkość w anime! xd Na trailerze protagonista nie zdążył mnie odrzucić sobą, więc może będzie nieźle. A komediowa wersja yandere może być ciekawa.

    Saenai Heroine no Sodatekata♭ – pierwsza seria była wyjątkowo udana, głównie ze względu na postać Katou. Mimo wszystko liczę, że w drugiej utrzymają tę poziom. No i przynajmniej zbieranie ekipy mamy już z głowy.

    Sagrada Reset – lubię tego typu serie, czyli okruszki z nutką tajemnicy, a te zapowiadają się całkiem… normalnie. W sensie na razie nie wyczuwam jakiejś wielkiej dramy, co jest sporym plusem. Na dodatek bohaterowie wyglądają tak normalnie, że aż muszę się skusić.^^

    Sakura Quest – dorośli bohaterowie + okruszki życia = must watch. No i tematyka turystyczna też brzmi dobrze. Jedna z tych serii (jeśli chodzi o nowości), po których spodziewam się najwięcej.

    Shingeki no Bahamut: Virgin Soul – pierwsza seria mnie kupiła, po drugiej mam spore oczekiwania.

    Tsuki ga Kirei
     – awww, jestem zakochana w tej serii i mam ogromną nadzieję, że tego nie zepsują. Ciekawa tematyka, śliczna grafika i ja jestem kupiona. Druga z serii, na które najbardziej liczę, bo szansa na przyjemne okruchy życia jest naprawdę spora.

    Uchouten Kazoku 2 - gdyby nie Natsume, to byłby mój sezonowy hit, bo pierwszą serię uwielbiam. W każdym razie wietrzę tutaj pewne miejsce top 3 sezonu.^^

    Warau Salesman New – qrcze no, remake serii z lat 90. brzmi naprawdę kusząco. A i tematyka wydaje się być dość oryginalna a brak happy endów jeszcze dodatkowo podsyca atmosferę.

    Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho – hm… co prawda adaptacja light novel, ale może aż taka kupa z tego nie wyjdzie. Zerknę, choć oczekiwań nie mam zbyt wielkich.

    Souryo to Majiwaru Shikiyoku no Yoru ni…
    - no dobra, zaciekawiło mnie co z tego chcą zrobić, a że krótkometrażowych serii w tym sezonie nie ma zbyt ciekawych, to to wypełni pozycję przeznaczoną na takie tytuły w moim grafiku.^^

    Wychodzi mi, że sprawdzę 17 tytułów, co jest wynikiem całkiem dobrym zważywszy na to, że: a) w tym sezonie ogólnie wychodzi dość sporo kontynuacji, po które nie sięgam, więc pula już się zawęża, b) wyciągnęłam tylko te pozycje, które faktycznie czymś mnie zainteresowały, a nie wszystko, co „może by się dobrze oglądało”. Część na pewno porzucę w trakcie (czy wręcz po 1 epku), zwłaszcza, że i tak czasu na anime nie mam teraz zbyt wiele. Ogólnie mamy tu 2 praktycznie pewne perełki (Natsume i Uchouten) + jedną nieco mniej pewną (Bahamut) i jedną mniej pewną i mniej perełkową (Saekano), a prócz tego wśród pozostałych tytułów widzę kilku kandydatów na przynajmniej bardzo dobre serie. A poza tym mamy też propozycje spod znaku iyashikei, co dla mnie znaczy już naprawdę bardzo dużo. :)

    Podsumowując: wiosna według mnie zapowiada się naprawdę dobrze.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Tenessy 23.03.2017 17:31
    Wiosna 2017
    Co obejrzę prawie na pewno:
    Boku no Hero Academia [2017] – pierwszy sezon był milusi
    Boruto: Naruto Next Generation – bo w sumie jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało w animowanej wersji
    Fukumenkei Noise – mam nadzieję, że to nie będzie jakiś tani trójkąt miłosny
    Kabukibu! – wygląda mi to na jakieś szkolne okruchy życia, więc dam temu szanse
    Natsume Yuujinchou Roku – kocham
    Oushitsu Kyoushi Haine – jestem pewna, że mi się spodoba
    Shingeki no Bahamut: Virgin Soul  – pierwszy sezon był wow pod każdym względem, myślę, że to też spełni moje oczekiwania
    Shingeki no Kyojin [2017] – nie jestem jakąś wierną fanki SnK, ale chyba jak większość, czekałam na drugi sezon
    Uchouten Kazoku 2 – musiałabym powtórzyć pierwszy sezon, bo coś mi z tyłu głowy dzwoni o czym to było, ale jednak nie wystarczająco głośno
    Room Mate – bo tak, liczę na gejoze
    Souryo to Majiwaru Shikiyoku no Yoru ni – lubię krótkie serie, więc i temu dam szanse

    Serie, które mnie zainteresowały i zdecyduje, czy je obejrzeć na podstawie waszych „recenzji” pierwszym odcinków (dla mnie serio są one pomocne):
    Alice to Zouroku – super moce mnie nie przekonują, ale może być spoko, bo nie wydaje mi się by to było jakieś super słodkie, a raczej takie… Nie wiem… Życiowe?
    Atom: The Beginning – zaciekawiło mnie, ale nie jestem do końca przekonana
    Eromanga Sensei - ech, ciężka sprawa, jednak myślę, że przyda mi się taki odmóżdżacz
    Granblue Fantasy: The Animation – znowu nie jestem przekonana, ale stwierdziłam, że ostatnio brakuje mi takich przygodówek fantasy
    Tsuki ga Kirei – bo spodobała mi się grafika, jeśli będą to okruchy życia, to będę w niebie

    To tyle. Nawet jestem zadowolona, choć nie ma tu takiej serii, której nie mogłabym się doczekać ;_;
    Odpowiedz
  • Avatar
    Jackass 22.03.2017 10:07
    I co my tu mamy?

    Pewniaki:
    - Kyoukai no Rinne 3 – kontynuacja 2 poprzednich sezonów przygód Rinne i Sakury
    - Boruto: Naruto Next Generations – z przyzwoitości zerknę na Boruciaka, zwłaszcza, że ostatnie odcinki mangowe i na podstawie nowelek podobały mi się, zobaczymy co Kisiel i Pierrot stworzą, zwłaszcza, że trudno tu będzie szufladkować, co jest fillerem a co odcinkiem zgodnym
    - Natsume Yuujinchou Roku – a niech będzie tych sezonów nawet ze 20, Natsume u mnie będzie zawsze miało wielkiego plusa
    - Renai Boukun – podobno manga jest bardzo fajna, coś w stylu dobrego The World God Only Knows, komedie są zawsze u mnie do przodu, więc i ta będzie obadana
    - The Royal Tutor – kolejna komedia o facetach, może wyjść coś dobrego, choć bierze się za to Bridge
    - Atom the Beginning – to będzie ciekawe…
    - Attack on Titan 2 – sprawdzi się…
    - Berserk (2017) – Millenium Falcon, ekranizowany jedynie w grze, którą nie grałem, ale za to czytałem mangowy pierwowzór, zobaczymy, czy twórcy wyciągnęli wnioski z pierwszego ich spotkania z Berserkiem


    W wolnej chwili:
    - Re: Creators – anime twórcy Black Lagoon i reżysera Fate/zero, może to być ciekawe połączenie


    A reszta to przeważnie głupie Light Novel, które latają mi koło 4 literek, a także inne kupy albo przeciętniaki, które minę sobie bardzo szerokim łukiem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    bastek66 21.03.2017 20:59
    figuruje wyróżnik seinen

    Przestańcie przywoływać demografię mangi jako coś znaczącego cokolwiek dla fabuły/jakości/poważności adaptowanego tytułu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    imspidermannomore 21.03.2017 18:56
    Po kilku latach oczekiwania na nowy Shingeki no Kyojin prawie cały hajp ze mnie uleciał. Myuszę jeszcze raz obejrzeć pierwszą serię, żeby sobie zdać sprawę jak bardzo nowa seria jest mi do szczęścia potrzebna. Na nowego Bahamuta też czekałem, więc chętnie obejrzę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Orihimcia 21.03.2017 18:39
    <3 Tytani!
    Nareszcie, po tak długim czasie!<ciche łkanie ze szczęścia>
    Idealne na odprężenie się przed maturką!
    Odpowiedz
  • Avatar
    Grisznak 21.03.2017 11:07
    Atom to obowiązek dla mnie, jako fana Tezuki. Wypada rzucić okiem na Twin Angel, recenzowało się poprzednie, więc i ten by trzeba.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Acorn32 21.03.2017 10:03
    Zwykle z każdego sezonu wybieram sobie po dwa anime, lecz jak przychodzi pora oglądania zawsze kończę tylko jedną serię z braku czasu ;-;
    Dla mnie obowiązkowo Boruto i ewentualne Zero Kara… dawno nie oglądałam jakiegoś fantasy, a ten tytuł wyjątkowo mnie urzekł .
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 10
    Koogie 20.03.2017 22:48
    No dobra, przelećmy to i sprawdźmy czy jest tu w ogóle na czym oko zawiesić.

    Alice to Zouroku – Opis wskazuje na to, że seria będzie w jakimś sensie o odnajdowaniu siebie. Mieszanie niezwykłego i codziennego to norma i można tego bardzo dobrze użyć jak pokazała nam to w tym sezonie Demi­‑chan. Chwilka, zobaczę PV bo jestem zaintrygowany. [link]
    PV wygląda wyjątkowo ciekawie, wraz z tą muzyką wydaje się, że będą chcieli pójść po bardziej przygodowy nastrój niż coś w stylu wyciskania z widza emocji na siłę. Prawdę mówiąc podoba mi się styl w jakim rysowane są postaci. Czuje dobre wibracje od tej serii, coś ciepłego, wesołego, prostego i miłego.
    Dziadzio i różowa dziewuszka stanowczo mnie kupili. Mam spore oczekiwania do tej serii po tym PV.

    Atom: The Beginning – Nie wiem no. Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia o historii tej serii, plakat mi nic nie mówi, pv mi nic specjalnie nie mówią. Czuje jakbym był poza tematem, ale dać szansę dam.

    Boku no Hero Academia – Solidnie zrobione anime, dobrze prowadzone. Nie oryginalne do bólu, ale mi to nigdy nie przeszkadzało. Bardzo chętnie.

    Boruto -Naruto Next Generation- – Pozwólcie temu umrzeć!! Whatever

    Busou Shoujo Machiavellianism – Silver Link nigdy nie robi szmiry kompletnej. Bardzo rzadko robią też wybitne anime, lecz jako studio nawet z najgorszym możliwym materiałem źródłowym są w stanie coś wyskrobać. Dla mnie samo studio jest wystarczające by dać serii szansę, bo wiem na co się piszę. Średniaka zrobionego przez ludzi którzy wiedzą że robią coś durnego. Popatrzmy na PV proforma.
    [link]
    Główny bohater wygląda jak dupek, wszystkie dziewczęta w szkole są uzbrojone w laski teleskopowe przeciwko atakom natarczywych dupków, główna bohaterka wygląda jak psychol który traktuje wszystko zbyt poważnie. Reszta typowa. Wygląda niedorzecznie.
    To co mówiłem, wygląda na zabawnego średniaka. Szkoda tylko, że nie jest to robione przez drużynę A Silver Link­‑a, to trochę martwi… No ale trudno, zobaczymy.

    Clockwork Planet – PV są bardzo oszczędne co mnie od razu martwi. Nawet najnowszy w sumie niewiele pokazuje. Lubie steampunk, ale to nie wygląda jakby miało z nim wiele wspólnego. Lubię loli i elementy mechaniczne, więc dam tej serii szansę. Irytuje mnie jednak, że nie jestem w stanie nakreślić żadnych oczekiwań wobec tej serii. Ciekawe jest że promocyjny art. Nie pokazuje głównego bohatera? Spróbuje, ale nie zdziwię się jak okaże się, że jedyne co w tej serii będzie dobre to loli androidy.

    Dungeon ni Deai o Motomeru no wa Machigatte Iru Darouka Gaiden: Sword Oratoria – NIE

    Eromanga Sensei – Ehe. No fajnie. Nie wiem co jest, że mam ochotę oglądać syf od Silver Linka, ale jak widzę designy tej serii i to PV to mam ochotę wykastrować wszystkich jej widzów. Podwójne standardy tak mi się wydaje. Tak czy siak nie potrafię zdzierżyć tego. Wygląda to po prostu tak płasko i odtwórczo. Naprawdę nie było w tym PV nic co by zwróciło moją uwagę, spójrzcie jaka szalona muzyka, będą teraz ze swoją zboczoną siostrą rysować mangę. Uhhhh…

    Frame Arms Girl - [link] . 3D mnie boli, główna bohaterka ma fajne ekspresje. Po PV wydaje się, że dużo tu będzie żartów samym zbieraniu takich figurek i trochę bardziej meta rozmowy. Sceny akcji nie wyglądały jakoś tak by dla tego oglądać anime, więc zostaje scenariusz. Główna bohaterka mówię, ma fajną mimike. Być albo nie być tej serii to to jak jest napisana i tutaj czy będzie zabawnie, ciężko wróżyć z fusów. Dam szansę, dam.

    Fukumenkei Noise – przyspieszmy bo dużo jeszcze serii. Podobają mi się designy, lecz te serie zawsze się wolno rozkręcają jeżeli mają mieć siłę. Nie mój klimat, ale będę obserwował, bo lubię raz na jakiś czas coś w tym klimacie obejrzeć jak jest dobre.

    Gin no Guardian – PV mi pokazało mnóstwo niczego. Przed sekundą skończyłem je oglądać i już zapomniałem co w nim było. Nie daje temu szansy, może obejrzę jeden odcinek jak będę miał ochotę poznęcać się nad jakimś słabym tytułem.

    Granblue Fantasy: The Animation – Grałem w gre. To jest final fantasy animowany. Już były dwa odcinki emitowane wcześniej I były zaskakująco dobre. Warto zwrócić uwagę przy tej serii na aspekt wizualny, ponieważ twórcy z tego co wiem chcieli by seria przypominała bardzo statyczne obrazki z gry, nawet kosztem animacji. W pierwszych odcinkach nie było widać dużo oszczędności i dało to fajny efekt pełnego świata. Designy są też robione z tego co pamiętam przez tych samych ludzi co robili designy do pierwszych final fantasy. Ogólnie epicka historia japońskich RPG­‑i. Spodziewałem się oryginalnie koszmarku z tego, lecz pierwsze dwa odcinki które były dały mi całkiem sporo nadziei że coś z tego będzie. Będę oglądał.

    Hinako Note – wygląda jak typowe słodkie dziewczęta robiące słodkie rzeczy tylko że poniżej ustalonej średniej. Dam szansę mimo to. W przypadku tych serii diabeł tkwi w szczegółach i skreślanie ich z powodu materiału promocyjnego byłoby z mojej strony trochę nie fair. No i nie było w nim nic co by serie skreśliło… po prostu nic mnie nie chwyciło. Jeżeli nie będzie żadnej innej serii o słodkich dziewczynkach to pewnie i to obejrzę do końca.

    ID­‑0 – wow… więcej 3D!! Ja mówię pass, ale będę obserwował jeżeli okaże się że scenariusz ma w sobie coś więcej. Jestem ogromnym fanem Mouretsu Pirates i jak jest szansa na coś chociażby odrobine podobnego to się rzucę na to. Po prostu nie będę tego próbował na sobie.

    Kabukibu! – Deeeeeeeeeeen. Zobaczmy PV… wygląda jak syf. Niech ktoś inny próbuje tego czegoś.
    Oushitsu Kyoushi Haine – bishe… jakoś nie mam na to nastroju. Pass

    Re:Creators – Wygląda to trochę jak Fate, tylko z fikcyjnymi postaciami zamiast historycznymi. Tak patrząc po PV. Wizualnie show wygląda ambitnie, jakby chcieli to zrobić z rozmachem. Szczerze? [link] Jestem pod wrażeniem tego PV, bo zostałem zaintrygowany. Ile seria ma mieć odcinków? 22? Hmmm… To może być dobre i nie mówię to tylko dlatego, że ta różowa magiczna dziewczynka w PV jest cudowna. Mam pare wątpliwości po tym PV, lecz na ten moment zachowam je dla siebie. Jestem zaintrygowany tak czy siak, a to jest najważniejsze.

    Ren'ai Boukun – [link] szczerze? W sumie mam ochotę na tego typu haremową komedie. Kiss note, różne głupoty, wygląda uroczo. Z tego co wiem to mamy tutaj mieć też sporo Yandere, co samo w sobie da sporo absurdalnej rozrywki. Dobrze się wpasowało to show, bo jestem do niego bardzo pozytywnie nastawiony.

    Roku de Nashi Majutsu Koushi to Akashic Records – Hmmmm…. [link] ... Chciałem serie szybko spisać na straty, ale ten PV nie jest taaaaaaki zły. W sensie jasne widać na kilometr, że to na podstawie light novel i mamy się wczuwać w postać tego super potężnego, znudzonego i jakże mądrego nauczyciela, a wokół nas piękne licealistki będą się czerwienić. Jednak powiem, że jest tutaj pewna energia, może to kwestia min głównej bohaterki w tle, czy niektóre animacji twarzy, czy fakt że świat wydaje się dosyć stabilny (bez wielkiego szaleństwa). Reżyser świeżynka? Może ktoś tutaj będzie się starał… Sam jestem zaskoczony, ale dam temu szansę. Lubię być zaskakiwany, a to może mnie zaskoczyć.

    Sagrada Reset – Coś mi tu nie pasuje. Pozwolę komuś innemu to ugryźć, głównie bo ta seria jak ta najpewniej nie pokaże ząbków przed dłuższy czas. Szczególnie, że PV do najbardziej porywających to nie należy. Mam pewne obawy co do tej serii, ze chcą więcej ugryźć niż ich stać, no ale… czas pokaże. Do obserwacji.

    Sakura Quest – Wygląda bardzo jak shirobako i to mi wystarczy. Bardzo chętnie poproszę raz!! Ale niektóre designy to naprawdę wyglądają jakby żywcem wyjęte z shirobako tylko kolory pozmieniane.

    Seikai Suru Kado – POPATRZCIE NA TO CAŁE 3D!!! Nie

    Shingeki no Bahamut: Virgin Soul – Każdy powód jest dobry by obejrzeć jeszcze raz to PV… Mmmmmmm… Mój wybór sezonu, stanowczo. Mam pełne zaufanie do studia I do ludzi za to odpowiedzialnych po tym co pokazali po pierwszym sezonie. Tak, tak i jeszcze raz tak.

    Shingeki no Kyojin – Nie lubię franczyzy, szanuję WIT. Mam szczerą nadzieje, że drugi sezon tego anime nie będzie tak się ciągnął jak pierwszy sezon. I mam nadzieje, że jednak ten sezon jest jakoś rozplanowany. Spróbujemy, ale nie jestem pozytywnie nastawiony.

    Shuumatsu Nani Shitemasuka? – Nic nie mogę znaleźć o tej serii. Niesamowite, z okazji tak dobrej reklamy ja mówię pass.

    Sin: Nanatsu no Taizai – Nie mogę znaleźć sensownego PV, ale znalazłem jakieś pseudo audycje radiowe postaci. Jedyny pv nie radiowy jaki znalazłem to beznadziejny rock, czerwień, czerń, cycki i uda. Same te audycje nie brzmią nawet tak źle i jakby nimi się kierować… Będzie to dokładnie taki syf na jaki wygląda. Głupie zboczone diablice, które gadają o głupich zboczonych rzeczach i czasem jęczą. Szkoda, że nie ma jakiegoś dobrego PV by stwierdzić czy głównym daniem mają być cycki, czy jednak bohaterki i insynuacje które wynikają z dialogu. Jeżeli to drugie, to może przynajmniej będzie się z czego pośmiać.
    Chętnie zobaczę co to za potworek.

    The Snack World – Boże Ty mój… spójrzcie na to 3d!! Żeby być fair to akurat to 3D nie wygląda tak źle. Nie będę oglądał, ale nie wygląda to źle wizualnie. NIE

    Tsugumomo – Gdyby był 2006 rok powiedziałbym, że to wygląda jak taki średniaczek. Że jest 2017 to powiem, że to wygląda jak anime które może bym obejrzał 11 lat temu. Nie wiem, trochę słabo widzę sens oglądania tego w tym sezonie.

    Tsuki ga Kirei – Bardzo ryzykowna seria do podjęcia. Ja się jej nie podejmuje, ale jest oryginalna więc będę obserwował.

    Twin Angel Break[link] proszę mnie zabić. Jestem fanem gatunku, więc dam szansę, ale ehhhhhh… Pachinko. Zabijcie mnie.

    Uchouten Kazoku 2 – miałem spore problemy z pierwszą częścią, lecz wynikają one stricte z tego, że nie pasował mi sposób prowadzenia niektórych rozmów. Wybitnie rozminąłem się z serią wtedy i możliwe, że wrócę do drugiego sezonu jeżeli będzie czas. Uchouten Kazoku jest to seria którą oceniam bardzo wysoko, lecz jednocześnie oglądając ją wybitnie się słabo bawiłem. No, ale to nie miejsce na mój wywód o tej serii i o moich problemach z nią. Jest warta uwagi w każdym razie i cieszę się że jest drugi sezon.

    Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho – Chaika? Nie czaika? Szczerze? Wygląda troszkę nijako, może gdybym nie miał bahamuta z fantasy, lecz porównując te dwie serie do siebie to tak… no… czemu miałbym to oglądać?

    Booooooże, ile tego jest. Ogólnie sezon jak sezon, strasznie dużo serii które biorę spodziewam się szybko porzucić, mnóstwo serii przewiduje na poniżej średniej. Mimo że jest pare solidnych produkcji i z dwie czy trzy autentycznie intrygujące, tak sezon jako całość widzę słabo.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Raikami 20.03.2017 22:36
    Jak to nie Saitama?
    Na samym końcu myślałem, że to jakiś powrót OPM w romantycznym wydaniu. xD
    Odpowiedz
  • Avatar
    Ted 20.03.2017 20:48
    Po co komuś jakiś główny bohater i dalszy ciąg zostawionej bez wyjaśnienia fabuły, skoro można mieć laskę z mieczem w roli głównej?

    Na MAL­‑u sporo ludzi pisze, że LNka Aiz jest lepsza od oryginału, a sama historia bardziej dojrzała (bo stwierdzenie „mroczniejsza” chyba nie do końca oddaje sens).

    Sam mam u siebie wydaniu Yen Pressu, więc pewnie przeczytam to przed pierwszym odcinkiem. Co może okazać się złym pomysłem, ale z drugiej strony nie mają dużo materiału, więc raczej nie ma czego ciąć.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Nikodemsky 20.03.2017 20:37
    Tytki <3

    Tak poza tym sezon całkiem spoko, drugi sezon Hero Academia, Saenai Heroine, nawet Berserka można przełknąć. No i oczywiście Virgin Soul.

    Pojawiają się też potencjalnie niezłe pozycje jak Tsugumomo, czy Alice to Zouroku(choć ten stoi pod znakiem zapytania). Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho też brzmi całkiem nieźle jako pozycja na lekką przygodówkę.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz