Tanuki

Tanuki.pl

Wyszukiwarka

Dango

News

Jesień 2015 – zapowiedź sezonu

Avellana - 20.09.2015

Zazwyczaj w tym miejscu nabijamy się z naszych szanownych czytelników, dla których każdy sezon jest „kiepski”, ale musimy uczciwie przyznać, że szczegółowa analiza tegorocznej jesiennej oferty także nas pozostawiła w stanie dalekim od zachwytu. Paniom zaproponowano kilka serii z mniej lub bardziej koślawymi i zwykle źle wychowanymi bishounenami, za to ani jednego przyzwoitego shoujo. Dla panów wygenerowano kilka scenariuszy na podstawie light novel z gatunku „harem i jego chłopiec”. Więcej dla siebie znajdą, zazwyczaj zaniedbywani, amatorzy kryminałów/thrillerów: kolejną odsłonę przygód Kindaichiego, Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru i Subete ga F ni Naru, nie licząc oczywiście Owarimonogatari (które na tym etapie zaplątania zdecydowanie wymaga znajomości wcześniejszych odsłon). Także widzowie polujący na serie „mechate” dostaną więcej niż jedną propozycję, co w ostatnich sezonach nie zdarzało się zbyt często. O dziwo, najbardziej poszkodowani będą chyba amatorzy komedii wymieszanych z okruchami życia, czyli tego, co zazwyczaj stanowiło istotny procent serii danego sezonu.

W naszej rozpisce postanowiliśmy darować sobie kolejne przedłużenie Teekyuu, które potraktowaliśmy jako kontynuację poprzedniej serii, a także Cardfight!! Vanguard G: Gears Crisis Hen. Nie gwarantujemy też, że załapały się do niej wszystkie serie krótkoodcinkowe – tym razem postanowiliśmy utworzyć dla nich oddzielną sekcję, ale ponieważ ten pomysł przyszedł nam do głowy w ostatniej chwili, nie gwarantujemy, że nie popełniliśmy jakichś pomyłek. Opisy nowości przygotowywał zespół w składzie: moshi_moshi, Avellana, Tablis, IKa, Melmothia, ursa i Enevi, zaś inicjały na końcu każdej notki wskazują, które z nich wylewało w tym miejscu żółć. Jak zawsze prosimy o komentarz, jeśli coś wymaga poprawienia!

Na koniec jak zwykle zapraszam recenzentów do jesiennego przetargu, zaś wszystkich czytelników Tanuki na nasz blog, gdzie w stosownym czasie zaczną się pojawiać omówienia pierwszych odcinków nowych serii.



Brave Beats (Sunrise)
Seria oryginalna / Premiera: 11.10.2015

Szóstoklasista Hibiki Kazaguruma pewnego dnia spotyka małego robocika, który okazuje się… tancerzem przybyłym z innego świata. Rzucił on wyzwanie samemu królowi tańca, ale przegrał i za karę został pozbawiony magicznych kamieni tańca i zesłany na Ziemię. Aby odzyskać moc, musi teraz pozbierać rozproszone po Ziemi magiczne kamienie, które – jak się okazuje – stają się źródłem sporych problemów w naszym świecie. Dlatego też Hibiki zgadza się z nim współpracować, zaś ta współpraca jest bliższa niż można przypuszczać – razem mogą się przemieniać w Dance Hero i… cóż, zapewne tańczyć.

W zeszłorocznej zapowiedzi jesiennej wyraziłam ostrożne zainteresowanie serią Tribe Cool Crew, ale nie spodziewałam się, że okaże się ona aż tak udana. Od interesujących projektów przez urocze postaci po nieźle przemyślaną fabułę, a przede wszystkim świetne sekwencje tańca, wszystko razem składa się na wyjątkowo dobrą produkcję dla dzieci. Piszę o tym dlatego, że nad Brave Beats ma pracować ta sama ekipa, zaś układy taneczne nadzoruje, tak jak poprzednio, Japońskie Stowarzyszenie Tańca Ulicznego. Fakt: tutaj grafika wygląda na o wiele bardziej konwencjonalną i niestety słodszą (szczególnie widać to w projekcie bohaterki), zaś sam zarys fabuły jest o wiele bardziej fantastyczny (i sztampowy). Jeśli jednak ta seria zachowa choć odrobinę tego ciepła i uroku, które miało Tribe Cool Crew, dostanę porcję endorfin w sam raz na jesienną pluchę.

(a)



Comet Lucifer (8bit)
Seria oryginalna / Premiera: 3.10.2015

Planeta Gift słynie z kopalni, w których wydobywa się rzadkie kryształy zwane Giftjium. Interesuje się nimi także młody chłopak, mieszkaniec miasta Garden Indigo, Sougo Amagi. Pewnego dnia podczas eksploracji nieczynnej kopalni bohater trafia nad podziemne jezioro, gdzie spotyka dziwną dziewczynę o niebieskich włosach i czerwonych oczach. Kim jest nieznajoma i co wyniknie z ich spotkania?

Mamy do czynienia z serią oryginalną, za której scenariusz odpowiada Yuuichi Nomura, zaś reżyserię powierzono Yasuhito Kikuchiemu. Obaj panowie mają doświadczenie z produkcjami science­‑fiction, a wszystko wskazuje na to, że właśnie taką zobaczymy. Dostępne w internecie zapowiedzi sugerują, że czeka nas całkiem interesujące widowisko z wyrazistą i efektowną grafiką, acz trudno powiedzieć, czy w parze z ładnym rysunkiem pójdzie też solidna animacja. Niezbyt wyczerpujący opis nie zdradza zbyt wiele z fabuły, ale na razie zapowiada się przynajmniej przyzwoita seria przygodowa. Mam nadzieję, że w najgorszym razie Comet Lucifer okaże się przeciętnym, ale technicznie dopieszczonym patrzydłem.

(mm)



Concrete Revolutio: Choujin Gensou (Bones)
Seria oryginalna / Premiera: 4.10.2015

Czyste szaleństwo w kolorach tęczy, czyli zgraja superherosów bardzo różnej proweniencji zalewa Japonię, a biedny rząd musi sobie z tą falą magicznych (i nie tylko) uchodźców poradzić! W tym celu zostaje powołana specjalna rządowa organizacja, której zadaniem jest między innymi odnajdywanie i nawiązywanie kontaktu z rzeczonymi istotami. Bohater naszej historii to nikt inny, jak jeden z pracowników specjalnej agendy, Jirou Hitoyoshi…

Obejrzałam zapowiedź, pozbierałam szczękę z podłogi i nadal nie bardzo wiem, co napisać, poza tym, że będzie bardzo kolorowo! Grafika stworzona przez Studio BONES dosłownie wypala oczy i mam przedziwne wrażenie, że doskonale współgra ze scenariuszem. W ogóle koncept wydaje się bardziej amerykański niż japoński, co sprawia, że seria wydaje się całkiem kusząca. Obcy, słodkie czarodziejki, mutanci, cyborgi czy gobliny wrzuceni do jednego wora, polani różowym lukrem i posypani barwną posypką – oto co czeka widzów! Reżyserską pieczę nad tym wariactwem będzie trzymał Seiji Mizushima.

(mm)



Dance with Devils (Brain's Base)
Seria oryginalna / Premiera: 7.10.2015

Jeżeli nadal nie macie dosyć mózgotrzepów w stylu Uta no Prince­‑sama czy Diabolik Lovers, oto propozycja dla Was! Śliczna licealistka Ritsuka odkrywa, że jej przystojni koledzy nie są ludźmi, a demonami z piekła rodem. Jej świat już nigdy nie będzie taki sam… (Mrok, Zagłada, Mrok i Kurwiki W Oczach – biszów oczywiście).

Jeżeli ktokolwiek ma jakiekolwiek oczekiwania względem tego tytułu, to znaczy, że chyba dopiero zaczyna przygodę z japońską animacją. Będzie panienka, zapewne głupia, naiwna i dobroduszna (no spójrzcie w te blade lico myślą nieskalane!), a także stado ponętnych, natrętnych i przekonanych o własnej boskości (piekielności?) biszy. Panowie będą się snuć za nijaką protagonistką, być może ratować ją z opresji, być może traktować jak ścierę do podłogi, a być może będą ją także próbowali zgwałcić, w każdym razie na pewno nie zobaczycie żadnych konstruktywnych, sensownych czynności. Za to nie zabraknie „ochów”, „achów” i westchnień. Nudne to chyba będzie, głupie to na pewno, ale jak dobrze pójdzie, ładnie zanimowane i fazowe! A jak komuś mało, to wydadzą też mangę i grę – a co, jak szaleć to szaleć!

P.S. Opisująca wyciera kły z jadu i idzie poszukać czegoś sensownego…

(mm)



Gakusen Toshi Asterisk (A­‑1 Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera: 3.10.2015

Kolejne anime oparte o light novel. Dużo lepiej niż opis fabuły, dzieło to przybliży wam lista jego przynależności gatunkowych: seinen, akcja, życie szkolne, fantasy, ecchi. Wszystko jasne? Wszystko jasne. Fabułę możecie łatwo odtworzyć sami, ale podam kilka faktów, abyście mogli zweryfikować swoje domysły. Tak więc mamy prestiżową akademię (tym razem znajdującą się w mieście akademickim na środku oceanu albo jakiegoś innego wodnistego licha), której uczniowie biorą udział w magicznych pojedynkach. Mają też miecze, a damscy członkowie akademii broń jeszcze groźniejszą – minispódniczki i podkolanówki. Główny bohater dopiero co się tam wprowadził, a już wpakował się w tarapaty, nieopatrznie wpadając na jedną z najpotężniejszych wiedźm w akademii, Julis, a właściwie Julis­‑Alexię van Riessfeld (wymyślanie imion nie było mocną stroną autora książki), gdy ta się przebierała. W związku z tym zostaje zakwalifikowany jako zboczeniec i Julis usiłuje go zabić, zdradzając jednak oznaki, że urok bohatera ma na nią pewien wpływ. Oprócz niej wokół protagonisty szybko gromadzą się trzy inne dziewczęta, razem stanowiąc komplet najważniejszych rozmiarów piersi, kolorów włosów oraz typów osobowości (kolejność wymieniania nieprzypadkowa).

Tak więc doskonale wiadomo, czym będzie ten serial. Wiadomo tak dobrze, że jego oglądanie wydaje się zbyteczne. Gdyby ktoś jednak bardzo chciał, to donoszę, że zwiastuny są przyzwoicie animowane, co dowodzi przyzwoitego budżetu serii lub przyzwoitego budżetu zwiastunów. Zdarza się niekiedy, że na lichych fundamentach udaje się postawić solidny gmach. Patrząc na listę najważniejszych twórców odpowiedzialnych za to anime, byłby to pierwszy taki przypadek w ich karierze. Niemniej jest to możliwe.

(t)



Garo -Guren no Tsuki- (Touhoku Shinsha / Mappa)
Seria oryginalna / Premiera: 10.10.2015

Kiedy rok temu startowało Garo -Honoo no Kokuin-, zapowiedzi nie brzmiały specjalnie entuzjastycznie: tokusatsu pomieszane z dark fantasy w pseudośredniowiecznych klimatach, w dodatku osadzone w większym uniwersum telewizyjnych dram, które jak wiadomo, w wykonaniu Japończyków bywają specyficzne. Niemniej seria przyniosła pozytywne zaskoczenie; mimo nie najwyższych ocen (paradoksalnie, nie przysłużyły jej się chyba właśnie efekty CGI), odbiór miała bardzo dobry. Stąd wiadomość o kontynuacji ucieszyła pewnie niejednego widza – ale dziś znów nie bardzo wiadomo, czego się spodziewać. Sprawy nie ułatwiło studio Mappa, które udostępniało tylko strzępy informacji: że tym razem będzie to jidaigeki, czyli anime historyczne, osadzone w epoce Heian, a na zwiastunach pokazywało jedynie ciemne zarysy sylwetek nowych bohaterów. Wiemy już jednak, że będzie ich sześcioro, wliczając głównego złego (znów pojawią się Romi Park, Daisuke Namikawa i Kenyuu Horiuchi, a dołączy do nich m.in. Tomokazu Seki). Jednym z nich ma być najwyraźniej legendarny onmyouji Abe no Seimei – i świetnie, tylko że wnioskując z dawkowanych skąpo informacji producentów, tutaj najprawdopodobniej wystąpi w wersji kobiecej… Cóż, kredyt zaufania po pierwszej serii jest spory, ale też wzrosły oczekiwania. Mam wielką nadzieję, że się nie rozczaruję.

Przy tym należy wspomnieć, że niemal wszyscy odpowiedzialni za drugą serię twórcy są, z małymi wyjątkami, inni niż w przypadku pierwszej, a żaden z nich nie imponuje dorobkiem, choć mają w nim rozpoznawalne tytuły. Więcej na ten temat tutaj. Razem wziąwszy, naprawdę nie wiadomo, czego się spodziewać, prócz jednego: z całą pewnością pojawi się złota zbroja z wilczym hełmem oraz zło do pokonania. Pozostaje nam rzeczywiście mieć nadzieję, że, tak jak poprzednio, oprócz efektów specjalnych będzie w tym anime coś więcej do oglądania…

(u)



Gochuumon wa Usagi Desuka?? (White Fox)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.10.2015

I mamy kolejny powrót tej zimy… Na ekrany znowu zawitają sympatyczne bohaterki, pracujące w kawiarni Rabbit House. Pierwsza seria przygód, a raczej obrazków z codziennego życia słodkich dziewczynek robiących słodkie rzeczy, spotkała się z ciepłym przyjęciem, dlatego powstanie kontynuacji było jedynie kwestią czasu. Wiemy doskonale, co można wyciągnąć z ekranizacji czteropanelowej mangi przestawiające historyjki „z życia” – dlatego nie spodziewam się po drugiej serii niczego poza tym, co już było, czyli sympatycznego i spokojnego anime. Skład osobowy bohaterek jest taki sam, czyli na pewno pojawią się Cocoa, Rize i Chino, Sharo z herbaciarni i Chiya z cukierni proponującej tradycyjne japońskie słodycze, królika też zostawili. Myślę, że pozostaną też znane już widzom postacie drugoplanowe – wprawdzie nie miały one zbyt dużo czasu antenowego, ale zdecydowanie miały wpływ na wydarzenia. Zapowiedzi sugerują też obecność nowej dziewczyny, przypominającą starszą siostrę Cocoi, imieniem Mocha.

Lista twórców nie zmieniła się także: za reżyserię i wygląd postaci nadal odpowiadają odpowiednio Hiroyuki Hashimoto i Yousuke Okuda, a w rolach głównych znów usłyszymy m.in. Ayane Sakurę i Inori Minase. Cóż, coś dobrego, niewymagającego myślenia, z dużą dawką cukru na jesienne wieczory zawsze się przyda.

(i)



Gundam: Tekketsu no Orphans (Sunrise)
Seria oryginalna / Premiera: 4.10.2015

O czym może być seria z cyklu Gundam? Oczywiście o konflikcie w imię władzy, sprawiedliwości i pokoju – takiego, co to kamień na kamieniu nie zostanie. Tym razem konflikt skończył się jakieś trzysta lat temu, kiedy Ziemia pokonała siły marsjańskie. Pewnego dnia młoda kobieta, Cordelia, wyrusza na Ziemię, by prowadzić rozmowy na temat niepodległości miasta Chryse. Towarzyszą jej ochroniarze z prywatnej agencji CGS, kiedy jednak konwój zostaje napadnięty, jeden z nich okazuje się zdrajcą. Wtedy do akcji wkracza niejaki Mikazuki Augus, naturalnie wspomagany przez mecha, relikt starej wojny i zapowiedź kolejnej.

Fabularny zarys nowej odsłony Gundama wydaje się doskonale znany z poprzednich części, ale tym, co przede wszystkim zwraca uwagę, jest grafika – stylizowana na starszą kreska i jakby rys realizmu w projektach maszyn. Szczerze mówiąc, nie mam większych oczekiwań względem scenariusza, za który odpowiada Mari Okada, zwłaszcza że już na pierwszy rzut oka wydaje się on tak schematyczny, jak to tylko w rzeczonym cyklu możliwe. Wszystko zależeć będzie od wykonania i proporcji. Na razie z zainteresowaniem odnotowałam inne niż zawsze projekty postaci i dużą liczbę bohaterów, wyglądających na dorosłych. Gołe klaty przy pilotowaniu mechów optymistycznie tłumaczę sobie brakiem klimatyzacji. Natomiast w zapowiedziach nie zauważyłam ani pół postaci kobiecej, która sprawiałaby wrażenie sensownej, ale nie zrażam się, bo Lacus też na początku działała mi na nerwy. Czy reżyser, Tatsuyuki Nagai, zdoła wykrzesać coś nowego z opatrzonej konwencji lub stworzy obraz przynajmniej przyzwoity, elegancko wpisujący się w tradycję anime o wielkich robotach? Pożyjemy, zobaczymy.

(mm)



Haikyuu!! Second Season (Production I.G.)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.10.2015

Oficjalny pojedynek z drużyną Aoba Josai zakończył się dla Karasuno porażką. Cóż z tego, że chłopcy walczyli dzielnie do samego końca, skoro przegrana wykluczyła ich z dalszego udziału w zawodach? Naturalnie nie jest to jednak koniec ich siatkarskiej przygody – kolejny turniej za pasem!

Haikyuu!! sprawia, że muszę uznać sezon jesienny za udany. Pierwsza seria przywróciła mi wiarę w serie sportowe i mam nadzieję, że druga tę nadzieję utrzyma. Twórcy musieliby się naprawdę postarać, żeby coś zepsuć – materiału mangowego jest aż nadto, nie obfituje on w żadne skomplikowane wydarzenia (siatkówka, siatkówka i jeszcze raz siatkówka), ekipa odpowiedzialna za produkcję praktycznie nie zmieniła się – serio, nie wyobrażam sobie, że coś mogłoby pójść nie tak. W drugiej serii ponownie spotkamy się z zawodnikami Karasuno, z Hinatą i Kageyamą na czele, acz jeżeli scenariusz pozostanie wierny mandze, ucieszą się także fani Nekomy, gdyż te dwie drużyny znowu zmierzą się na boisku. Nie zabraknie też nowych postaci i nowych przeciwników, równie ekscentrycznych i sympatycznych, jak do tej pory. Jedynym minusem Haikyuu!! Second Season będzie zapewne otwarte zakończenie – komiks wciąż się ukazuje i nic nie zapowiada, by miał się skończyć w najbliższym czasie. Z drugiej strony, może dzięki temu będziemy się kiedyś cieszyć trzecim sezonem.

Jestem pewna, że nie muszę namawiać do seansu widzów, którzy z przyjemnością obejrzeli pierwszą serią. Fabuła, humor, postacie oraz grafika były mocnymi stronami poprzedniej części i jestem pewna, że podobnie będzie w przypadku drugiej. Jeżeli ktoś jeszcze nie nadrobił zaległości, powinien zrobić to jak najszybciej.

(mm)



Heavy Object (J.C. Staff)
Adaptacja light novel / Premiera: 3.10.2015

Świat przyszłości został zdominowany przez różnego rodzaju konflikty i wojny, ale dzięki postępowi technicznemu wymagają one znacznie mniejszego udziału wojska. Zamiast wielotysięcznych armii w bitwach biorą udział głównie wielkie bojowe machiny, zwane Obiektami. Seria opowiada o młodych studentach, którzy pragną pracować z Obiektami jako ich piloci i mechanicy.

Heavy Object powoli rośnie do rangi całego projektu – pierwowzorem anime jest light novel autorstwa Kazumy Kamachiego, ale na podstawie powieści powstały już trzy mangi, a jej bohaterowie mają pojawić się w grze Dengeki Bunko: Fighting Climax. Reżyserię powierzono Takashiemu Watanabe, zaś scenariusz Hiroyukiemu Yoshino.

Nie jestem miłośniczką, a tym bardziej znawczynią anime wojennych, acz dostępne zapowiedzi sugerują raczej przeciętnego shounena w militarnych dekoracjach. Zamiast dorosłych bohaterów naturalnie otrzymujemy stadko młodziaków, z obowiązkową chłodną w obejściu panienką w kokpicie machiny bojowej. Same Obiekty również nie prezentują się przekonująco, jestem prawie pewna, że panowie zainteresowani bronią wszelkiego rodzaju mieliby na ten temat sporo do powiedzenia. Cóż, na razie to seria­‑niespodzianka, której bliżej do przeciętniaka niż czarnego konia sezonu. Stawiam jednak duży plus studiu J.C. Staff za zimowe krajobrazy, przypominające te z Gwiezdnych wojen.

(mm)



Hidan no Aria AA (Doga Kobo)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.10.2015

Akari Mamiya mimo niepozornej postury pragnie zostać butei, wykwalifikowanym najemnikiem wykształconym w specjalnym tokijskim liceum. Chociaż nie uchodzi za specjalnie obiecującą uczennicę, z całego serca podziwia starszą koleżankę, Arię Kanzaki, i pragnie zostać jej podopieczną. Szkoła łączy wprawdzie bardziej i mniej doświadczonych uczniów w pary, ale czy Akari uda się zwrócić uwagę utalentowanej Arii? Seria powstała na podstawie tak samo zatytułowanej mangi, będącej spin­‑offem light novel, której animowaną adaptację mieliśmy już okazję recenzować.

Czy ktoś zna angielskie określenie trainwreck, oznaczające produkcje tak nieudaczną, tak ponoszącą klęskę na wszystkich frontach, że oglądanie jej zaczyna być fascynującym doświadczeniem, a przy okazji niezłą (i niezamierzoną przez twórców) rozrywką? Anime Hidan no Aria odpowiada tej definicji, bo z nieskomplikowanych, sztampowych i mało wymagających założeń stworzyło może nie potwora, ale potworka, pełnego idiotyzmów na każdym poziomie: od konstrukcji świata poprzez relacje postaci aż po oprawę techniczną. O tym spin­‑offie można powiedzieć tylko tyle, że nikt z redakcji Tanuki nie robi sobie co do niego specjalnych nadziei. Nasze prognozy: mniej głównego bohatera, więcej podtekstów yuri, fura mrocznych przeszłości i dramatyczna kulminacja, po której opadnie kurtyna (a widzom opadną ręce). Szkoda tylko niezłych seiyuu, bo do grającej Arię Rie Kugimiyi (która niestety powiela tu swoją najbardziej sztampową rolę wrzaskliwej małolaty) dołączy jako Akari Ayane Sakura, zdolna aktorka mająca na koncie role takie jak tytułowa bohaterka Yumekui Merry, Natsumi z Non Non Biyori czy Iroha z Oregairu. Zoku.

(a)



High School Star Musical (C­‑Station)
Seria oryginalna / Premiera: 6.10.2015

Generalnie fabuła mniej więcej ma się tak: niejaki Yuuta Hoshitani dostaje się do liceum Ayana. W szkole tej znajduje się grupa uczniów (konkretnie licząca trzy sztuki) nazywana Kao Kai, którzy to uczniowie mają najlepsze oceny z wydziału muzycznego (tak, wiem, że to nie jest konkretnie wydział, ale pasuje) i, jak łatwo przewidzieć, stoją na szczycie hierarchii szkolnej. By dostać się na tenże wydział (i być na tyle szalonym, żeby związać swoją przyszłość z muzycznym showbiznesem) można spróbować przez tylną furtkę – trafić na zajęcia prowadzone przez uczniów z niego i zrobić na nich odpowiednie wrażenie. Problem jest taki, że zarówno nasz bohater, jak i czterech pozostałych uczniów (no jaki zbieg okoliczności, patrzcie państwo, jaka ładna i znacząca liczba…), jak bardzo by nie chcieli, szans większych nie mają. Ale od czego jest Łut Szczęścia i Interwencja Scenarzysty(tm)! Grupka wpadnie w oko jednemu z członków Kao Kai, który stwierdzi, że to Właśnie Oni Mają To Coś i wyciągnie ku nim pomocną dłoń…

Mamy więc znów komedię szkolną, tym razem opartą na oryginalnym pomyśle autorstwa Rin Hinaty. Za reżyserię będzie odpowiadał Shunsuke Tada, który pracował wcześniej między innymi przy Kuroko no Basket i Tennis no Ouji­‑sama, a scenariusz pisze Sayaka Harada (Loups=Garous). W głównych rolach natomiast pojawią się: Daisuke Hirakawa (Rei z Free!), Jun'ichi Suwabe (Archer z Fate/stay night, Daiki z Kuroko no Basket) czy też Kenshou Ono (Tetsuya z Kuroko no Basket).

Zapowiedzi twierdzą, że seria ma być zabawna i ukazywać zmagania młodych ludzi na drodze do kariery. Dobra, bądźmy szczerzy. Ostatnimi anime o wannabe boysbandach były Uta no Prince­‑sama i Shounen Hollywood. Jedno tak kolorowe i głupie, że aż zęby bolały, drugie tak nudne i silące się na realizm, że aż zęby bolały. Nie popadajmy jednak w czarnowidztwo – nawet jeśli układy taneczne będą znów wyglądały jak generowane z kolejnego przypadkowego zestawu z komputera, a piosenki będą wywoływały próchnicę, to istnieje szansa, że serii będzie bliżej klimatem do muzycznej La Corda d'Oro ~primo passo~ niż do lśniącego cekinami Uta no Prince­‑sama. Poza tym, bądźmy szczerzy – rękę niech pierwszy podniesie ten, kto to będzie oglądał dla uniesień muzycznych, a nie dla seiyuu i wrażeń estetycznych. Bo ja na pewno z tego drugiego powodu.

(i)



K: Return of Kings (Go Hands)
Seria oryginalna / Premiera: 3.10.2015

Była seria telewizyjna, a także film, czas na powrót barwnych królów w kolejnym serialu. Oprócz starych znajomych pojawią się nowi władcy Japonii – ich losy ponownie się połączą.

K: Return of Kings ma być kontynuacją wydarzeń z poprzednich odsłon cyklu. Pierwsza seria okazał się miłą niespodzianką, z pewnością nie było to anime wybitne, ale trudno odmówić mu pomysłowego scenariusza, charyzmatycznych bohaterów i niezłej grafiki. Przygody obdarzonych supermocami młodych ludzi i ich „klanów”, nawet jeśli nieco schematyczne, okazały się całkiem porządną rozrywką. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem widzowie nie rozczarują się, ponieważ reżyserię powierzono odpowiedzialnemu za wcześniejsze części Shingo Suzukiemu, nad scenariuszem nadal zaś czuwa grupa GoRa. Jednak prawdziwą gratką dla fanów na pewno jest lista seiyuu, pełna gwiazd i gwiazdeczek. W anime usłyszymy między innymi: Daisuke Ono, Juna Fukuyamę, Mamoru Miyano, Takahiro Sakuraia czy Daisuke Namikawę.

(mm)



Kami­‑sama Minarai: Himitsu no Cocotama (OLM)
Seria oryginalna / Premiera: 1.10.2015

Koncepcja, że każdy długo używany przedmiot może zyskać „duszę” i odwdzięczyć się swojemu właścicielowi (lub zemścić, jeśli jest źle traktowany), nie jest w japońskim folklorze niczym nowym. Z tego właśnie mitu czerpie nowa seria dla dzieci: tytułowe cocotama to (jak również donosi tytuł) początkujące bóstewka, zrodzone z traktowanych z miłością i starannością przedmiotów. Ich aspiracją jest zostać prawdziwymi bogami, zaś zadaniem – pomaganie ludziom, w których domach mieszkają. Zadanie pewnie nie zawsze jest łatwe, gdy jest się malutką istotką, a do tego nie można się pokazywać ludziom na oczy…

W zapowiedziach obok ludzkiej bohaterki, piątoklasistki Kokoro Yotsuby, pojawiają cocotama powstałe m.in. z kredki, książki, szminki czy widelca – jednak widać wyraźnie, że to jeden z tytułów, których głównym zadaniem jest promowanie nowej serii zabawek. Czy uda się przy takich założeniach stworzyć chociażby odrobinę interesującą fabułę? Scenarzysta, Michihiro Tsuchiya, ma na koncie sporo serii, w tym także dla młodszych widzów, więc jest szansa, że poradzi sobie z tym zadaniem. Pytanie, czy z serią będą mieli okazję zapoznać się widzowie zachodni – tego rodzaju produkcje, stanowiące część większej franczyzy, często nie doczekują się emisji poza Japonią.

(a)



Kindaichi Shounen no Jikenbo Returns [2015] (Toei Animation / Yomiuri TV)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.10.2015

Hajime Kindaichi, najsławniejszy detektyw świat… wróć, najbardziej wkurzający i irytujący nastoletni detektyw, jaki stąpał po ziemi, powraca w kolejnej odsłonie. Tym razem akcja odcinków, w których nasz bohater będzie popisywał się zdolnościami dedukcyjnymi, pomagał w rozwiązywaniu nieprawdopodobnych zbrodni i szpanował przed koleżankami, rozgrywać się będzie na przełomie jesieni i zimy (adekwatnie do pory emisji serii). Długość rozwiązywanych „spraw”, tak jak poprzednio, będzie obejmowała od jednego do pięciu odcinków, a jako dodatkowa zachęta do oglądania zapowiadane są występy gościnne arcywroga Kindaichiego, niejakiego Youichiego Takatoo. Chociaż nie jestem pewna, czy to aż taka wielka zachęta, bo była to druga najbardziej irytująca postać w serii pierwszej

Skład osobowy twórców pozostał bez zmian, jeśli chodzi o zespół scenarzystów i projekty postaci. Zmiana nastąpiła natomiast na stanowisku reżysera – za tę serię będzie odpowiedzialna Youko Ikeda, wprawdzie z dosyć małym dorobkiem na polu zawodowym, ale obejmującym m.in pracę nad Kaidan Restaurant. Czy sprawi, że ta odsłona przygód nastoletniego detektywa będzie bardziej strawna? Zobaczymy.

(i)



Lance N' Masques (Studio Gokumi)
Adaptacja light novel / Premiera: 2.10.2015

Mogłoby się zdawać, że w XXI wieku, gdy następuje rozwój najnowszych technologii, nie ma miejsca dla nieustraszonych rycerzy. Tymczasem w ukryciu istnieje grupa ostatnich potomków średniowiecznych wojowników, którzy kontynuują tradycję walki mieczem, jazdy konnej i przy okazji pomagania potrzebującym. Najsławniejszym z nich jest Youtarou Hanabusa, który jest z natury nieśmiały i skrywa swoją tożsamość pod maską. Nie przeszkadza mu to jednak w zdobywaniu sławy na całym świecie. Pewnego dnia chłopak ucieka od obowiązków i spotyka mieszkającą samotnie w wielkim domu sześcioletnią Makio Kidouin, którą ratuje z opresji. Tak rozpoczynają się ich wspólne przygody(?).

Jak funkcjonują ci młodociani rycerze nie za bardzo wiadomo, bo informacji o fabule jest stosunkowo niewiele, a sam pierwowzór w postaci light novel liczy na razie zaledwie (a może już?) cztery tomy. Ponoć („ponoć” jest tu słowem kluczowym) będzie sporo perypetii szkolnych, ale ma nie zabraknąć również akcji i romansu. Pisanie scenariusza powierzono autorowi oryginału, więc jest szansa, że można liczyć na wierną ekranizację, a w przypadku ewentualnego niewypału – mieć pewność, że to pierwowzór zawinił. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co takiego dostaniemy, acz ja bym nie nastawiała się na nic szczególnego. Nawet jeśli fabuła nie dopisze, to może będzie chociaż na co popatrzeć? Jeśli jest się amatorem „nieco” dziecinnej kreski (te twarze są… straszne), to być może tak. A reszta? Cóż, zdecydujcie sami.

(e)



Lupin III: L'avventura Italiana (Telecom Animation Film)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.10.2015

Tej jesieni w japońskiej telewizji zagości po trzech dekadach nieobecności pierwsza nowa seria o przygodach sławnego włamywacza – Lupina III. Po kilku perturbacjach i przesunięciach w grafiku, pierwszy odcinek został wyemitowany pod koniec sierpnia w telewizji włoskiej, podczas gdy Japonia musiała poczekać cierpliwie na swoją kolej. Ponieważ bądźmy szczerzy – Włosi uwielbiają Lupina i traktują go jak własne dobro narodowe. Co z tego, że animowane i japońskie.

Według zapowiedzi akcja serii tym razem będzie się rozgrywać we Włoszech i San Marino, z dwudziestoparoletnim Lupinem w wydaniu zdecydowanie dla dojrzalszych fanów, którzy czekali wiele lat na jego powrót. Czyli zdecydowanie w starszym stylu – i na szczęście nie szkolno­‑odmłodzonym (tak, patrzę na ciebie, Ranpo Kitan...).

Za reżyserię odpowiedzialny jest tym razem Yuuichirou Yano (Moyashimon), za scenariusz Yuuya Takanashi (Donten ni Warau), nad całością produkcji sprawuje pieczę Kazuhide Tomonaga, zaś w roli tytułowej usłyszymy jak zawsze Kan'ichiego Kuritę.

(i)



Noragami Aragoto (Bones)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.10.2015

Pomniejszy bóg do zadań specjalnych (żadnej pracy się nie boi), choć na razie nie dorobił się własnej świątyni i wiernych sług, z całą pewnością dorobił się całkiem sporego fanklubu, do którego i ja należę. Dlatego proszę o wybaczenie osobistej perspektywy w tym opisie. Rzecz oczywista, wiadomość o kontynuacji ucieszyła mnie ogromnie; urwany w pierwszej serii wątek Bishamon i jej wrogości do Yato oraz pewne niejasności związane z jego przeszłością były jedną z kwestii, na które najbardziej narzekali widzowie. Przy tym ci, którzy znają mangę, woleliby zobaczyć zekranizowany wątek Ebisu… cóż, weźmiemy, co dadzą, i to z radością. Mam zresztą wrażenie, że materiału dotyczącego Bishamon nie wystarczy na 12 odcinków, a że w zwiastunie pojawia się też Ebisu, być może zadowoleni zostaną jedni i drudzy, przynajmniej częściowo. Oby tylko scenarzyści nie wykonali kolejny raz „skoku w bok”, jak w końcówce pierwszego sezonu, odchodząc od oryginału, bo ten jest moim zdaniem za dobry, żeby go marnować.

Co do twórców i obsady, nie ma się co rozpisywać, gdyż pozostają bez zmian, i jest to dobra wiadomość, bo możemy się spodziewać podobnego poziomu wykonania, zarówno jeśli chodzi o dynamikę akcji, stronę wizualną i soundtrack, jak i kreacje bohaterów. Hiroshi Kamiya jest wszak klasą samą w sobie, niewiele ustępują mu tu Yuuki Kaji i Maaya Uchida. Jak dla mnie – najbardziej oczekiwane anime sezonu.

(u)



One Punch Man (Madhouse)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.10.2015

W pewnym mieście w Japonii żyje sobie pewien superbohater. Walczy on z potworami nawiedzającymi kraj, pokonując je… jednym ciosem. Saitama – bo tak nazywa się główny bohater – nie wydaje się jednak usatysfakcjonowany tym, co robi. Brakuje mu przeciwników, z którymi mógłby się zmierzyć i rzeczywiście powalczyć – rozprawianie się z potworami idzie mu zbyt łatwo, a w efekcie nudzi go. Należy również wspomnieć, że Saitama nie wygląda jak superbohater, ba, nie wygląda nawet jak główny bohater serii animowanej, raczej jak dziesiąty z kolei pomagier drugoplanowej postaci. Łysy, średniej budowy, przeciętny z twarzy, nie zwraca na siebie zbytniej uwagi ani nie budzi szacunku otoczenia. Niemniej jednak wytrwale mierzy się z kolejnymi przeciwnikami (zasadniczo zwyczajnie ich rozkwasza, ale mniejsza z tym), z nadzieją, że trafi w końcu na takiego, który będzie go wart. W międzyczasie zyskuje ucznia oraz…. dołącza do stowarzyszenia zrzeszającego superbohaterów.

Ile czasu czytelnicy tej parodiującej motyw superbohatera mangi autorstwa ONE oraz Yuusuke Muraty (twórcy Eyeshield 21) czekają już na jej adaptację? Pierwszy zwiastun serii ukazał się w marcu, wywołując przeciągły krzyk radości, ale również zwyczajny w takich sytuacjach niepokój – czy animowana wersja sprosta oczekiwaniom widzów? Studio Madhouse mnie nie martwi, ale mało doświadczony reżyser (Shingo Natsume) oraz praktycznie nieznany scenarzysta (Tomohiro Suzuki) budzą już pewien niepokój. Niemniej jest to chyba najbardziej oczekiwana seria sezonu i być może należałoby odłożyć na bok zamartwianie się i zwyczajnie się cieszyć, że będziemy mogli zobaczyć animowaną wersję tak dobrego seinena komediowego, z ciekawymi, nietypowymi postaciami (odgrywanymi przez znane i bardzo znane osoby, chociażby Mamoru Miyano, Yuukiego Kajiego czy Aoi Yuuki) oraz przezabawnym rozwojem wydarzeń.

(m)



Ore ga Ojou­‑sama Gakkou ni „Shomin Sample” Toshite Gets­‑sareta Ken (Silver Link)
Adaptacja light novel / Premiera: 7.10.2015

W odciętej od świata szkole dla bogatych panien z dobrych domów uczą się dziewczęta, które zewnętrzny świat znają chyba tylko z legend. Nie wiedzą o nim nic, czego efektem jest ich nieprzystosowanie do samodzielnego życia, kiedy już szkołę kończą. Aby rozwiązać ten problem postanowiono porwać – tak, porwać – jeden okaz męski i umieścić w szkole, do wglądu dla uczennic. Wspomniany okaz, Kimito Kagurazaka, jest najzwyklejszym, niczym się nie wyróżniającym chłopcem, który zostaje w wyniku nieporozumienia uznany za geja (a więc bezpiecznego do użytkowania dla niewinnych jako te lelyje panien, które tylko przypadkiem będą na nim lądować pokazując wszystkim swoją bieliznę). Jak poradzi sobie zwykły licealista w tym oderwanym od rzeczywistości świecie rodem z marzeń męskich otaku moé?

Przeciętność, przeciętność i jeszcze raz przeciętność. Wylewa się ona z opisu założeń fabularnych oraz z każdej sekundy każdej minuty zwiastuna zapowiadającego tę serię. Mamy więc Bohatera Takiego Jak Ty, z tą jedynie różnicą, że musi on udawać geja, bo inaczej go wykastrują, mamy stado nachalnie nim zainteresowanych niewinnych panienek, mamy animację, która nie kole w oczy, ale też niczym się nie wyróżnia. A ja mam wątpliwości, czy nawet panowie znajdą w tym coś ciekawego, a prawie na pewno nic wyróżniającego tę serię z masy jej podobnych ecchi haremówek. Studio Silver Link, które zdaje się przodować w tworzeniu przeciętnych i mało ciekawych serii ze słodkimi dziewczynkami, tym tytułem raczej się nie wybije. Pytanie tylko, czy to będzie kolejna reklama light novel czy istniejąca samodzielnie seria. W każdym razie, jak ktoś w życiu majtek nie widział, to może obejrzeć.

(m)



Osomatsu­‑san (Studio Pierrot)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.10.2015

Pierwsze anime z serii – Osomatsu­‑kun, oparte o komiks Fujio Akatsukiego, miało swoją premierę w roku… 1966. W 1988 roku zrobiono kolorowy remake, który mocno odbiegał od oryginału. Natomiast aktualna seria jest bezpośrednią kontynuacją tej z 1966 roku, choć elementy z nowszej serii zapewne też się pojawią. Czy Japończycy jeszcze kojarzą historyczne początki tej franczyzy, trudno mi ocenić, ale kolorowa wersja ponoć po dziś cieszy się popularnością, co dowodzi doprawdy imponującej żywotności. Czym spowodowanej – trudno mi ocenić, slapstickowa komedia nigdy do mnie nie przemawiała, a wcześniejsze Osomatsu nie jawią się jako przełomowi przedstawiciele gatunku.

Najnowsza inicjatywa ma być uczczeniem osiemdziesiątych urodzin, niestety nieżyjącego już, Fujio Aktatsukiego, i, jak sugeruje zmiana przyrostka z -kun na -san, opowiada o dorosłych losach sześcioraczków Matsune, wcześniej przedstawianych jako dzieciaki. Ich nieformalnymi liderem jest właśnie tytułowy Osomatsu, ale ogólnie należy mówić raczej o bohaterze grupowym, tym bardziej, że ikoną serii bardziej od bliźniaków jest antagonista Iyami – nieudolny kanciarz i kombinator, kreujący się na Francuza.

Zadziwia mnie, że to powiem, ale seria zapowiada się doskonale. Styl i jakość ujawnionych dotychczas materiałów sugerują, że Studio Pierrot podchodzi na serio do tego projektu i chce zmodernizować trącącą myszką markę, jednocześnie zachowując jej lekkość i swobodę. Jako reżysera zatrudnili Youichiego Fujitę, czyli pana w dużej części odpowiedzialnego za animowaną Gintamę. Uhuhu…

(t)



Owari no Seraph: Nagoya Kessen Hen (Wit Studio)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.10.2015

Jako się rzekło, wampirów nigdy za dużo, przynajmniej tak wydają się sądzić niektórzy amerykańscy pisarze oraz japońscy twórcy mang i anime. Tutaj mamy do czynienia nie tyle nawet z sequelem, ile z bezpośrednią kontynuacją urwanej w poprzednim sezonie serii – zatem tylko dla tych, co wytrwali do jej końca. Ale rzecz ciekawa, choć dotrwałam, jakoś nie pamiętam, na czym polegał ów zaskakujący koniec… Niemniej kto widział część pierwszą, wie już bez wątpienia, czego się spodziewać.

W pakiecie dostaniemy znów mniej lub bardziej psychopatyczne wampiry w wersji lolitkowatych dziewczątek oraz powiewających biszy, straumatyzowane dzieciaki z demonicznymi mocami i ego wielkości zeppelina (w przypadku głównego bohatera głupota podejścia „sam jeden pomszczę rodzinę i uratuję świat” przekracza wszelkie ustawowe normy i może się równać tylko z jego uporem w tej kwestii). W ramach fabuły natomiast mamy coś w rodzaju tajemnicy (apokaliptyczny wirus, jakieś przepowiednie, knowania po obu stronach barykady) i coś w rodzaju dramatu (krew, łzy, śmierć i PoświęcenieTM). Wszystko to straszliwie, ale to straszliwie stereotypowe. Przy zapowiedziach pierwszej serii były jezzcze nadzieje na niezamierzoną komedię, ale też raczej zostały zawiedzione (w moim przypadku zabiła je irytacja na Yuuichirou). Spotkałam się również z wieloma opiniami, że „manga jest lepsza” i „dalej się rozkręca”, ale adaptacja, zamiast zachęcić, wręcz mnie zniechęciła do sięgania po nią – a skoro po drugiej części anime można się spodziewać, że będzie podobna do pierwszej…

(u)



Owarimonogatari (SHAFT)
Adaptacja light novel / Premiera: 4.10.2015

Koyomi Araragi powraca w mniej lub bardziej dziwnym towarzystwie, by zabrać widzów w jedną z ostatnich(?) podróży po zwyczajnym świecie pełnym duchów, bóstw, wampirów i tym podobnych. W tym zestawieniu mają pojawić się opowiastki z dwóch (na trzy istniejące) tomów tytułowej części, więc można się spodziewać przygód w tajemniczej klasie, gdzie czas się zatrzymał; spotkania ze starożytnymi dziwadłami, a wszystko to w towarzystwie Koyomiego, Surugi i Shinobu… A, pojawi się jeszcze Ougi Oshino. Wrażeń na pewno nie zabraknie.

To już kolejna odsłona jednego z największych hitów studia SHAFT, która trafi na ekrany telewizorów. Nawet jeśli ktoś jej nie oglądał, to na pewno nie raz, nie dwa coś tam obiło mu się o uszy. Długie i pokręcone dialogi, nietypowa i efektowna grafika (a właściwie efektowny sposób na zamaskowanie oszczędności), charakterystyczny klimat i wiele innych atrakcji sprawiły, że seria zyskała na przestrzeni lat spore grono fanów. Oni pewnie niecierpliwie liczą dni do premiery, mając nadzieję na seans tego, co znają i lubią. Ale kto wie, może twórcy jeszcze jakoś ich zaskoczą (w co szczerze wątpię)? Jeśli tak, to oby pozytwnie, w końcu nikt nie lubi niemiłych niespodzianek, prawda?

Cóż, kasowy hit to jedno, a kontynuacja to drugie, więc cała niezainteresowana tematem reszta świata może sobie spokojnie to anime darować, bo najpierw musiałaby nadrabiać zaległości…

(e)



Rakudai Kishi no Cavalry (Silver Link / Nexus)
Adaptacja light novel / Premiera: 3.10.2015

Ikki Kurogane uczęszcza do szkoły dla magicznych rycerzy, którzy potrafią przekuć swoją duszę na różnorakie bronie. Problem polega na tym, że umiejętności chłopaka są delikatnie mówiąc niewystarczające, by poradzić sobie z nauką, a zmuszony powtarzać rok, pada „ofiarą” nowych zasad, wedle których uczniowie o największej kompatybilności będą nie tylko razem chodzi na zajęcia, ale również wspólnie mieszkać… Tym sposobem Ikki ląduje w jednym pokoju z pochodzą z sąsiedniego kraju księżniczką Stellą Vermillion, która jak się okazuje, jest urodzonym geniuszem. Czy jesteście ciekawi, jak będą wyglądać codzienne perypetie najgorszego ucznia i najlepszej uczennicy?

Eeee… Mogę za Was odpowiedzieć? Nie za wszystkich? Za większość? No, dobra, wiem, że nie… Ale za niektórych na pewno, prawda? Autorzy light novel uwielbiają chodzić utartymi ścieżkami, twórcy seriali na podstawie tychże również (powiedzmy, że średnio mają wybór). Magiczna szkoła, wianuszek panienek wokół jednego delikwenta, który przypadkowo (lub nie) zostaje okrzyknięty zboczeńcem już pierwszego dnia znajomości; odgórnie narzucona koedukacyjność aż do poziomu mieszkania w jednym pokoju i tak dalej. Seriali z podobną fabułą jest bardzo dużo, ale żeby aż tak zrzynać ze wszystkiego, co się da? Nie wiem, może się mylę, ale naprawdę nie widzę sensu powstawania takich tytułów (poza reklamowaniem kolejnej wątpliwej jakości „lekkiej powieści”). Ale może coś mnie pozytywnie (ha, ha, ha) zaskoczy… Cóż, zarówno reżyser, jak i studio potrafią stworzyć rzeczy oglądalne, więc może tragicznie nie będzie. W końcu, jak to mówią: każda potwora znajdzie swojego amatora.

(e)



Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru (Troyca)
Adaptacja light novel / Premiera: 8.10.2015

Być może niektórzy czytelnicy spotkali się z amerykańskim serialem pod tytułem Kości lub książką, będącą jego pierwowzorem. Opowiada on o charakternej pani antropolog, która wraz z równie charakternym agentem FBI bada nietypowe przypadki śmierci, opierając się głównie na analizie kości. Serial dobry, ładnie łączący makabrę z humorem, przyciągający charyzmatycznym duetem głównych bohaterów. Opis Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru nieodparcie kojarzy mi się z rzeczonym serialem, ale że akcja dzieje się w Japonii, a za wzór nie służy klasyczna powieść, tylko light novel, gdzieś pod czaszką wariacko wyje i żarzy mi się czerwona lampka. Oto licealista Shoutarou Tatewaki spotyka tajemniczą, dobrze urodzoną młodą kobietę, Sakurako Kujou. Pani jest wyjątkowa pod każdym względem i wprost uwielbia „piękne kości”. Wspólnie badają różne dziwne wypadki, które oczywiście łączy motyw kości.

Seria ma mnóstwo elementów, które wręcz ubóstwiam i gdyby nie doświadczenie, zapewne oczekiwałabym jej z napięciem, ale oprócz całej masy potencjalnych zalet, ma też rzeczy, które nadgorliwy scenarzysta może spaprać. Wystarczy przypomnieć, co ostatecznie wyszło z Ranpo Kitan: Game of Laplace. Nie przekonuje mnie połączenie nastolatka i dorosłej, diablo seksownej kobiety w parę głównych bohaterów. Fetysz „pięknych kości” również nie wypada tak atrakcyjnie, jak autentyczna, naukowa wiedza o tychże. Pierwowzór jest szalenie popularny w Japonii, ale to akurat o niczym nie świadczy, gdyż niejednokrotnie przekonałam się, jak niekompatybilna jestem z gustami Japończyków. Nie liczę na nic wielkiego, zwłaszcza że lista twórców nie nastraja zbyt optymistycznie – na razie zapowiada się efektowna graficznie, piękna katastrofa, ale bardzo chciałabym się mylić.

(mm)



Shingeki! Kyojin Chuugakkou (Production I.G.)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.10.2015

Podejrzewam, że nikomu nie trzeba przybliżać tytułu, jakim jest Shingeki no Kyojin. Zapowiadane na sezon jesienny Shingeki! Kyojin Chuugakkou jest adaptacją nadal wychodzącej mangi Saki Nakagawy, która ukazuje się w tym samym czasopiśmie, co historia rysowana przez Hajime Isayamę.

W serii zobaczymy te same postaci, łącznie z tytanami, tylko w nieco odmiennym settingu, a mianowicie… w szkole. Zwykłej (no, prawie), takiej z ławkami i tablicą, w której uczniowie siedzą cały dzień i się uczą. Albo próbują podskakiwać również uczęszczającym do tejże szkoły tytanom, jak główny bohater, Eren Yeager. Produkcję tę wypuszcza to samo studio, Production I.G., ale twórcy zasadniczo są inni. Być może dobrze, bo charakter tej serii jest całkiem różny od jej „rodzica”. Jest to parodia, pełna gagów, umieszczająca postaci w komediowych sytuacjach i odbierająca historii całą powagę (bez wnikania teraz, na ile słowo „powaga” pasuje do Shingeki no Kyojin…). Seiyuu pozostają ci sami, lecz tym razem będą podkładać głos pod wersje chibi bohaterów. Seria bazować ma nie tylko na tych samych postaciach, ale również na konkretnych wątkach, więc aby w pełni docenić humor, wypadałoby znać oryginał.

(m)



Shinmai Maou no Testament Burst (Production IMS)
Adaptacja light novel / Premiera: 10.10.2015

Dramatyczny finał pierwszego sezonu Testamentu nowej siostry­‑królowej demonów zaostrzył nasz apetyt na więcej. Więcej akcji i emocji, więcej subtelnego połączenia wartości rodzinnych z erotyką. Wielbiciele serii mogą spać spokojnie, ponieważ ekipa twórców pozostała niemal niezmieniona; pewną nowością jest jedynie scenarzysta Sumio Uetake, znany z takich szlagierów jak Galaxy Fraulein Yuna Returns, czy Burn Up Scramble.

Nie ma się też co martwić o fabułę, jako że jest z czego korzystać – w chwili obecnej dostępnych jest aż osiem sycących tomów oryginalnej light novel, trzymających równy poziom, z którym oswoiliśmy się już wcześniej. Pierwsze zapowiedzi również brzmią zachęcająco: po dramatycznych wydarzeniach poprzedniego sezonu Basara i jego przyszywane siostry/seksualne niewolnice korzystają z chwili wytchnienia i przygotowują się do zawodów sportowych, jednak rodzinna sielanka zostaje przerwana przez niespodziewany atak wrogów władających potężną magią. Bohaterowie, ponownie wciągnięci w rozgrywkę o władzę nad światem demonów, będą musieli odnaleźć w sobie nowe pokłady siły, aby bronić swojej rodziny i seksualnej swobody.

Dotychczas ujawnione informacje jasno pokazują, że rewolucji nie będzie, będzie za to doszlifowanie wypróbowanej formuły, które z pewnością zadowoli tłumy fanów poprzedniego sezonu.

(t)



Soukyuu no Fafner: Dead Aggressor – Exodus 2 (Xebec)
Seria oryginalna / Premiera: 3.10.2015

Kazuki, Soushi i Maya wraz z przyjaciółmi pomagają w eskortowaniu tysięcy uciekinierów w bezpieczne miejsce przez spustoszone tereny Azji, co rusz natykając się na Obcych. Z kolei ci, którzy pozostali na Tatsumiyi, muszą walczyć nie tylko z kosmicznymi najeźdźcami, ale również z niespodziewanymi skutkami ubocznymi nowych mocy, którymi młodych pilotów obdarzył rdzeń wyspy. Spełnią się złowrogie wizje Kanon, która otrzymała dar jasnowidzenia, czy też jest jeszcze nadzieja?

Soukyuu no Fafner powraca w czwartej i najprawdopodobniej ostatniej odsłonie, która jest po prostu drugą połową serii Exodus. Studio i lista płac pozostają te same, więc jedyne, co może zaskoczyć widzów, to samo zakończenie cyklu, a biorąc pod uwagę, w jak ciekawym momencie urwano akcję, mamy szansę na fajerwerki, których brakło w pierwszej części ze względu na konieczność zarysowania tła wydarzeń. Serial nie należy do szczególnie nowatorskich, ale bez wątpienia ma mocne strony i jest jedną z bardziej strawnych poważniejszych serii o mechach, ponieważ unika pseudofilozoficznego bełkotu. Tak że jeśli nie czeka na nas nagły spadek jakości techniczno­‑fabularnej, fani z przyjemnością powinni spędzić jesienne wieczory w towarzystwie pilotów Fafnerów.

(e)



Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider (A­‑1 Pictures)
Adaptacja powieści / Premiera: 9.10.2015

A oto jedna z najciekawszych zapowiedzi sezonu jesiennego: nie dość że seria oparta na powieści, prawdziwej, nie z obrazkami, to jeszcze z dorosłymi bohaterami, a nie emocącą się smarkaterią. Protagonistami są wykładowca architektury Souhei Saikawa, studentka pierwszego roku tejże, Moe Nishinosono ( a przy okazji córka mentora Saikawy) oraz Shiki Magata, genialna programistka o mrocznej przeszłości. W wyniku pewnego zbiegu okoliczności ta trójka będzie musiała rozwiązać zagadkę seryjnych morderstw.

Trailer zapowiada naprawdę ładne, dopracowane widowisko w nieco psychodelicznym klimacie. Reżyserem tej obiecującej produkcji jest Mamoru Kanbe, który ma na koncie zarówno produkcje bardzo dobre (Kimi to Boku), jak i kompletne gnioty (Elfen Lied). Za muzykę odpowiedzialny jest Kenji Kawai, a za animację studio A­‑1 Pictures. Anime ma być wyświetlane w paśmie noitaminA, co gwarantuje widowisko zaskakujące i nietypowe, acz nie zawsze spełniające oczekiwania widzów. Miejmy nadzieję, że tym razem czeka nas prawdziwa animowana uczta.

(mm)



Taimadou Gakuen 35 Shiken Shoutai (Silver Link)
Adaptacja light novel / Premiera: 7.10.2015

O co chodzi: o kobiety z giwerami w obcisłych wdziankach, nazwijmy to „militarnych”, kręcące się wokół głównego bohatera. Ów bohater jest jakiś dziwny (a przynajmniej za takiego się go uważa w świecie przedstawionym), gdyż używa katany zamiast broni palnej, a poza tym w ogóle jest cud­‑specjalny, ma rzadkie moce itp. itd. Zaiste, oryginalność budząca wstrząs z zaskoczenia. Razem z bandą lolitek wchodzi w skład tytułowego „35. plutonu testowego”, będącego częścią „Akademii Antymagicznej”, której podopieczni zajmują się mordowaniem wiedźm i czarodziejów. Aż prosi się o jakąś refleksję moralną, która o dziwo się tu pojawia. Jest nieudolna i wyraźnie przegrywa walkę o czas antenowy z cyckami, ale jest. Pierwowzorem jest seria light novel, która przeszła bez większego echa, chociaż jako tako widać się sprzedaje, bo powstała też manga.

To będzie słabe, nie widzę, jak mogłoby nie być. Mamy tu bezładny misz­‑masz modnych pomysłów, skleconych bez ładu i składu. Ni to lekka komedia szkolna, ni jakieś dark fantasy w stylu Ataku tytanów, ni pokaz cycków, choć to ostatnie pewnie najbardziej. Żeby potwierdzić swoje przeczucia, spojrzałem na profile najważniejszych ludzi odpowiedzialnych za produkcję tego serialu – nic dobrego w życiu nie stworzyli i nie wygląda, aby miało się to w najbliższym czasie zmienić…

(t)



Utawarerumono: Itsuwari no Kamen (White Fox)
Adaptacja visual novel / Premiera: 4.10.2015

Z adaptacjami visual novel różnie bywa. Rozgałęziające się ścieżki fabularne obecne w tych grach są zwykle trudne, lub wręcz niemożliwe, do oddania w serialu. W przypadku nowego Uwawarerumono twórcy wyjątkowo byli w komfortowej sytuacji, ponieważ fabuła gier z tej serii jest wyjątkowo sztywna jak na standardy gatunku, nie pozwalając graczowi na podejmowanie decyzji kluczowych dla rozwoju historii. Brak tego aspektu gry nadrabiają elementami taktycznego RPG, oferując tym samym niemal perfekcyjny zestaw cech dla anime fantasy, czyli rozbudowaną opowieść obyczajową uzupełnioną akcją. Piszę „niemal”, ponieważ porządna gra/serial powinien mieć jakiś selling point, charakterystyczny chwyt, którym zauroczy widza. Na przykład seks z futrzakami.

Niestety, można mieć zasadne obawy co do oddania tego właśnie kluczowego aspektu w serialu – sianie zgorszenia na ekranie komputera ujdzie, ale telewizora już nie. Dziewięć lat temu serialowa wersja poprzedniej gry z tej serii – Utawarerumono bez podtytułu, została tej atrakcji pozbawiona, ale w powszechnej opinii i tak była przyzwoitą produkcją. Po długiej przerwie powstaje kolejna gra (premiera w grudniu), a takoż serial. Ptaszki niewiele ćwierkają o fabule, ale nie będzie mocno związana z wcześniejszymi wydarzeniami, co jest sensowną decyzją, bo nikt ich już nie pamięta (choć nawiązania oczywiście będą). Znamy tylko nudne ogólniki: bohater z amnezją budzi się w świecie anthro­‑fantasy; rychło otacza go harem wyposażony w uszka, ogonki, jak też spore możliwości bojowe; będą się bić, będą romansić, to ostatnie przynajmniej w stopniu, na jaki cenzura zezwoli. Zwiastuny wróżą dzieło pozbawione jakiejkolwiek oryginalności, ale sensownie wykonane, i tego się można spodziewać.

(t)



Valkyrie Drive: Mermaid (Arms)
Seria oryginalna / Premiera: 10.10.2015

Akcja tego anime, mającego zawierać seksowne dziewczęta i zacięte walki, rozgrywa się na pięciu sztucznych wyspach. Na jedną z nich przyjeżdża dziewczę imieniem Mamori Tokonome, jednakże – zapewne ku swemu zdumieniu – zostaje nieoczekiwanie zaatakowane. Z pomocą przychodzi jej również nowa w tych okolicach Mirei, jednak mimo to sytuacja staje się podbramkowa. Ale! Gdy Mirei całuje Mamori, zmienia się ona w miecz pozwalający pognębić wrednego wroga!

Od czasu do czasu ktoś przypomina sobie, że istniało takie legendarne i niepodrabialne anime, Shoujo Kakumei Utena, i wpada na świetny pomysł, że można by to zrobić jeszcze raz, tylko lepiej. Efekty oscylują zazwyczaj gdzieś między zwyczajną porażką a totalną katastrofą, ale jeśli mam prorokować, obstawiałabym, że nowa seria znajdzie się bliżej tego drugiego końca spektrum. Od grafik promocyjnych po zwiastuny, w których między powiewającymi na wietrze cycami przebłyskują ujęcia żywcem wyciągnięte z Uteny, wszystko zapowiada, że tym razem pomysłem na nowoczesność było mnóstwo silikonu i bardzo nietrwałe ciuchy do jego przykrycia. Oczywiście, może się okazać, że się całkowicie mylę, a seria będzie się charakteryzować wartką akcją, intrygującymi bohaterkami oraz niebanalnym przesłaniem. Ostatecznie reżyserem jest Hiraku Kaneko, kóry reżyserował już dzieła takie jak Seikon no Qwaser i Maken­‑ki!, a także projektował postaci do Queen's Blade...

...Kogo ja chcę oszukać? Zabijcie to, zanim zniesie jaja…

(a)



World Trigger: Isekai Kara no Toubousha (Toei Animation)
Seria oryginalna / Premiera: 4.10.2015

Japonii, podobnie jak całemu światu, od dłuższego czasu zagraża niebezpieczeństwo w postaci nieoczekiwanych inwazji neighbors, dziwacznych stworów, które niszczą wszystko na swojej drodze i zabijają lub porywają ludzi. Organizacja rządowa o nazwie Borders walczy z nimi, wykorzystując broń zasilaną energią nazywaną trion. Jak jednak mogliśmy się dowiedzieć z World Trigger, fabuła nie sprowadza się do nawalanki z potworami – groźne stwory to w rzeczywistości żywa broń, zaś Neighborhood to cały złożony układ zwaśnionych światów. W tym wszystkim, a także w wewnętrznych rozgrywkach Borders, muszą się jakoś odnaleźć młodzi bohaterowie – Osamu, Yuuma i Chika.

O tej serii wiadomo na razie bardzo niewiele – podstawowa informacja jest taka, że ma ona wykorzystywać oryginalną fabułę, opartą na świecie znanym z mangi i anime. To wbrew pozorom nie jest najgorsza wiadomość. World Trigger cierpiał poważnie na rozciąganie wydarzeń, mające zapobiec przedwczesnemu dogonieniu mangi, zaś skomplikowany układ geopolityczny spokojnie pozwala na wstawianie dodatkowych epizodów, które nie będą nawet sprawiać wrażenia „zapychaczy”. Wreszcie – stworzenie dla nich nowej serii, zamiast upychania ich pomiędzy wydarzeniami z mangi, pozwoli zachować większą spójność i w razie czego powrócić kiedyś do oryginalnego toku akcji. O ile oczywiście wszystko pójdzie dobrze, bo przy tak skąpych informacjach wszelkie rozważania przypominają wróżenie z fusów. Jedno jest pewne: jeśli to anime nie dostanie odrobinę chociaż większego budżetu na grafikę, to czarno widzę jego perspektywy. World Trigger pod tym względem zdecydowanie testował, ile można zaoszczędzić na kręceniu serii przygodowej z walkami.

(a)



Young Black Jack (Tezuka Productions)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.10.2015

Genialny chirurg bez licencji, Black Jack, to jeden z najbardziej znanych bohaterów stworzonych przez Osamu Tezukę i chyba jeden z najlepiej rozpoznawalnych aż do dzisiaj. Epizodyczna formuła mangi pozwalała nie tylko na tworzenie kolejnych animowanych adaptacji, ale także na stosunkowo swobodne dopisywanie nowych opowieści o tajemniczym lekarzu, czego efektem, poza dwoma seriami telewizyjnymi były też OAV­‑ki, filmy i odcinki specjalne (zainteresowanych zapraszam do recenzji). Trzeba jednak pamiętać, że Young Black Jack, chociaż zgodnie z tytułem opowiada o młodości bohatera, studiującego w latach 60. medycynę, jest adaptacją mangowego prequela, którego autorami są Yoshiaki Tabata i Yuu­‑Go Ookuma.

Na korzyść autorów przemawia to, że manga ma ponoć konsultanta medycznego (Tezuka, z wykształcenia lekarz, sam dysponował odpowiednią wiedzą), czyli istnieje przynajmniej teoretyczna szansa, że seria anime będzie przynajmniej odrobinę czerpać z rzeczywistości, a pomysły własne autorów pozostaną w sferze science­‑fiction, a nie samego fiction. Z drugiej strony tego rodzaju klasyka stosunkowo rzadko okazuje się naprawdę udana: krępują ją oczekiwania widzów, archaiczne założenia (w dawnych tytułach naturalne, w nowych trącące myszką) oraz wysiłki twórców, by poprawić i ulepszyć pierwowzór. Ponieważ jednak mamy do czynienia z prequelem, niewątpliwą zaletą Young Black Jack będzie to, że można po niego sięgnąć bez znajomości oryginału (i niewykluczone, że to będzie dobry pomysł). Trzeba tylko brać pod uwagę, że styl zależy od autora, więc zarówno sposób pokazania bohaterów, jak i prowadzenia historii może się różnić od tego, co stworzył Osamu Tezuka. W razie czego zawsze można potem uzupełnić wiedzę o starsze produkcje anime, a może i sięgnąć po mangę.

(a)



Yuru Yuri San Hai! (TYO Animation)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.10.2015

Czym byłby sezon bez porcji puchatego moe, najlepiej z lekkim posmakiem yuri? Chociaż w tym gatunku wyjątkowo łatwo o sztampowe i wymęczone pomysły, zarówno pierwsza, jak i druga seria telewizyjna Yuru Yuri okazały się miłym wyjątkiem od tej reguły. Lekkie i odprężające, a przy tym świeże i bezpretensjonalne, bez przyciężkiego fanserwisu, za to ze szczyptą absurdalnego humoru – to wszystko okazało się receptą na sukces. Od strony fabularnej trudno tu więcej powiedzieć: ot, przygody dziewcząt ze szkolnego „klubu rozrywki”, zajmujących się przyjemnym spędzaniem wolnego czasu, ale w tym przypadku liczy się nie pomysł wyjściowy, ale wykonanie poszczególnych epizodów i gagów, a na to ani nasi recenzenci, ani czytelnicy Tanuki jak dotąd nie narzekali.

Nie wiadomo oczywiście, czy i w jakim stopniu na poziom serii wpłyną zmiany obsadowe. Zamiast studia Dogakobo, odpowiedzialnego za obie serie telewizyjne, animacją zajmuje się TYO Animations, które robiło serię OAV i odcinki specjalne Yuru Yuri Nachuyachumi!. Nad tymi produkcjami pracowali też reżyser Hiroyuki Hata oraz scenarzysta Makoto Fukami, którzy zastąpią odpowiednio Masahiko Ootę i Takashiego Aoshimę. Nie należy natomiast spodziewać się zmian w ekipie seiyuu. Co z tego wszystkiego wyniknie – kolejna sympatyczna seria, czy nudny gniot odcinający kupony od popularności poprzedniczek – na razie trudno przewidzieć, ale zapraszamy jak zawsze do czytania zajawek pierwszych odcinków na naszym blogu.

(a)


Serie z krótkimi odcinkami



Ame­‑iro Cocoa: Rainy Color e Youkoso (EMT Squared)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.10.2015

Kolorowe bishouneny z krzywymi mordkami będą kontynuować swoje drętwe dialogi w drugiej serii Ame­‑iro Cocoa (która prawie niezauważenie przemknęła przez sezon wiosenny tego roku). Gdy w zapowiedziach sezonu jesiennego zobaczyłam, że ta dwuminutowa adaptacja webmangi dostanie kontynuację, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Cóż takiego było w tej prościutkiej, koślawej i miałkiej historyjce Aoiego Tokury, który podczas deszczu znalazł schronienie w restauracji o nazwie Rainy Color, a potem rozpoczął w niej pracę, że postanowiono stworzyć kolejny sezon?! Czy to jest popularne w Japonii? Czy to jest popularne za granicą? Czy to jest popularne gdziekolwiek? Może fakt, że ze świecą szukać czegoś równie nudnego i brzydkiego, czyli w jakiś sposób wyjątkowego, jest przyczyną tego, że znajdują się osoby, które to oglądają i wspierają?

Właśnie, wspierają… Aby pozyskać nowych seiyuu, producenci uruchomili crowdfundingową kampanię, za cel stawiając sobie zebranie dwóch milionów jenów (ok. 60 tys. zł). Zapewne głównym założeniem fabularnym drugiej serii będzie pojawianie się w Rainy Color nowych postaci, którym w tenże sposób opłaceni seiyuu będą podkładać głos. W kontynuacji poznamy m.in. przybywających z Anglii dwóch braci Shiona Kogi oraz zaznajomionego z właścicielem kawiarni fotografa, Juna Arisawę. Czy popchną oni szczątkową fabułę chociaż odrobinę do przodu? Czy sugestywno­‑życzeniowy shounen­‑aiowy wątek Aoiego i Keiichiego Iwase, stałego klienta kawiarni, popełznie do przodu? Dlaczego grają w tym tak znani i dobrzy aktorzy głosowi (Mamoru Miyano czy Hikaru Midorikawa)? Niestety, nie są to pytania, które spędzałyby mi sen z powiek. No, może poza ostatnim.

(m)



Diabolik Lovers More, Blood (ZEXCS)
Adaptacja gry otome / Premiera: 24.09.2015

Jak wiedzą wszyscy zjadacze i wyjadacze kultury popularnej, wampir jest bohaterem zbiorowej wyobraźni o niesłabnącej od lat – wieków – pozycji. Czy to znaczy, że im więcej wampirów, tym dla dowolnego dzieła (książki, filmu, gry, serialu) lepiej? Przekonamy się zapewne wkrótce dzięki Diabolik Lovers More, Blood, w którym do szóstki sadystycznych wampirów znęcających się nad nieszczęsną ofiarą ich krwawych i wyuzdanych żądz dołączy czterech kolejnych. Także braci i bez wątpienia także żądnych (więcej) krwi oraz (więcej) perwersji…

Całkowicie dla większości odbiorców niezrozumiałym zjawiskiem popularności tego typu tworów nie będę się zajmować (być może ma to jakieś sensowne psychologiczno­‑socjologiczne wytłumaczenie), natomiast należy wspomnieć o zmianach na dwóch kluczowych stanowiskach wśród odpowiedzialnych za anime. Jak wiadomo, jest to znów adaptacja gry ze specjalizującej się najwyraźniej w takich kontrowersyjnych produkcjach firmy Rejet (będziemy mieć także dzięki niej wątpliwą przyjemność „zatańczyć z diabłem”). Tym razem za efekt końcowy odpowiada Risako Yoshida, poprzednio asystentka reżysera, a za scenariusz Hiroko Kanasugi, przy czym pierwsza z tych pań ma znacznie większe doświadczenie w zawodzie, choć w tak odpowiedzialnej roli debiutuje. Czy zmieni to jednak cokolwiek w przypadku tego anime, śmiem wątpić. Kto obejrzał do końca pierwszą serię, zapewne skusi się i na kontynuację, reszcie się usilnie odradza, chyba że dla przeprowadzenia badań w ramach szukania wspomnianego wytłumaczenia fenomenu…

(u)



Fushigi na Somera­‑chan (Seven)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.10.2015

Tytułowa bohaterka tej serii to dziewczynka obdarzona tajemniczymi magicznymi mocami, zaś anime ma się koncentrować na codziennym życiu Somery i jej przyjaciółek. Niestety, to zdanie wyczerpuje dostępne informacje o fabule, ale należy sądzić, że to właściwie wszystko, co trzeba wiedzieć. Mamy do czynienia z adaptacją czteropanelowej mangi – yonkomy – mającą postać dwunastu najwyżej pięciominutowych odcinków. W takim przypadku trudno spodziewać się czegoś więcej niż zwykłej mieszanki komedii z okruchami życia, zanimowanej w stylu, który można by z grzeczności nazwać minimalistycznym.

Nie jest to pierwsza adaptacja mangi autora, który kryje się pod pseudonimem Choboraunyopomi; odpowiednio w 2013 i 2014 roku studio Seven wypuściło dwie serie na podstawie innego jego dzieła, Ai Mai Mii, opowiadającego o trzech członkiniach klubu mangowego. Jeśli nowe anime będzie choć w części przypominać tamte produkcje, należy spodziewać się humoru tyleż lekko absurdalnego, co trudno przekładalnego. W roli tytułowej usłyszymy Sayakę Nakayę, byłą członkinię grupy AKB48, zaś reżyserią i scenariuszem zajmie się powiązany ze studiem Seven Itsuki Imazaki.

(u)



Hacka Doll: The Animation (Creators in Pack)
Seria oryginalna / Premiera: 2.10.2015

To będzie fazowe. Anime opartego na aplikacji newsowej na smartfony jeszcze nie widziałem. Rzeczona aplikacja przedstawia trzy razy dziennie zestaw spersonifikowanych nowinek o japońskiej popkulturze, opierając się na ankiecie i wcześniejszej aktywności użytkownika. Wiadomości posegregowane są według tak uroczych kategorii, jak boys love, seiyuu, czy też cosplay, a maskotką silnika wyszukiwania tejże apki są bohaterki naszego anime o imionach – trzymajcie się – Hacka Doll #1, Hacka Doll #2 oraz Hacka Doll #3.

Początków konceptu samego anime należy szukać rok temu, kiedy studio Trigger (to ci od Kill la Kill zrobiło krótki film promocyjny, w którym nastoletnie dziewczę, zachowujące się, jakby miało właśnie epizod depresyjny, zostaje nagle wciągnięte w świat geometrycznych kształtów, jaskrawego światła oraz szamoczących się w ekstazie Hacka Doll, które starają się ją emocjonalnie zaspokoić. To się udaje i film kończy się widokiem dziewuchy rozanielonej najwspanialszymi newsami. Cóż, jeśli dobrze interpretuję przyczyny oraz skutki, i chodzi o LSD, to efekt utrzyma się jeszcze przez kilka godzin.

Producenci Hacka Doll udają, że film od Triggera to zwiastun nowego anime. Umieścili go ponownie w sieci z nowszą datą, dodali magiczne słówko trailer i wielu dało się nabrać. To nie jest prawda, a anime nie będzie autorstwa studia Trigger, tylko niejakiego Creators in Pack, które jest niegodne mojej i waszej uwagi. Autentyczne zwiastuny też są dostępne, choć mniej eksponowane, i prezentują obraz nędzy oraz rozpaczy. Nie martwcie się jednak, to nieważne – przecież nikt nie oczekuje od serialu tego rodzaju, aby był dobry! Jedyne na co liczę, to że swoją treścią/głupotą Hacka Doll: The Animation będzie skutecznie podważać podstawy rzeczywistości, na co można mieć nadzieję.

(t)



Hokuto no Ken: Ichigo Aji
Adaptacja mangi / Premiera: 7.10.2015

Hokuto no Ken, manga autorstwa Buronsona i Tetsuo Hary (a także jej animowana adaptacja) na długie lata wyznaczyła standardy w kategorii „prawdziwy mężczyzna” w japońskim komiksie i animacji. Niewiele tytułów potrafiło się choćby zbliżyć do tego ociekającego testosteronem i emanującego męskimi hormonami widowiska – ale tak to już jest, że im poważniejsza i czystsza gatunkowo dana rzecz, tym bardziej prosi się o… parodię. Szczególnie po latach, gdy żyje jeszcze w pamięci widzów i czytelników jako klasyka, ale sama w sobie coraz bardziej trąci myszką i coraz mniej nadaje się do oglądania.

Podtytuł mangi, która od 2013 roku jest publikowana w witrynie Web Comic Zenyon, da się przełożyć jako „smak truskawkowy” – czyli, jak łatwo zauważyć, coś skrajnie niepasującego do najbardziej męskich z mężczyzn. Akcja rozgrywa się we współczesnej Japonii, gdzie cywilizacja, o dziwo, nie upadła w wyniku konfliktu nuklearnego. Kenshirou pracuje w spożywczaku, Raou w fabryce, zaś Toki szuka dopiero uczciwej pracy. Tak oto zaczyna się nowoczesna opowieść o NEET­‑ach spod znaku Gwiazdy Polarnej… Choć tego rodzaju parodie są nieodmiennie modne w Japonii i podobne miniserie pojawiają się już nie tylko jako dodatki do wydań płytowych rozmaitych anime, ale także jako samodzielne produkcje, pozostają one ciekawostką lokalną. Także w tym przypadku nie należy się dziwić, jeśli nie pojawią się nawet fanowskie tłumaczenia, szczególnie że seria wchodzi w skład bloku rozrywkowego zatytułowanego DD Hokuto no Ken: Ichigo Aji+.

(a)



Kagewani (Tomovies)
Seria oryginalna / Premiera: 2.10.2015

Oto kolejne japońskie miasto pada ofiarą agresji tajemniczych potworów, które atakują Bogu ducha winnych ludzi. Naukowiec Sousuke Banba postanawia odkryć prawdę, zaś kluczem do tajemnicy jest słowo „kagewani”.

Niewiele więcej da się napisać o tej serii – dostępne opisy fabuły są niezwykle skromne, zapowiedzi praktycznie nie istnieją, a jedyną rzeczą, która świadczy o tym, że może to być całkiem interesujące (interesujące, nie dobre) widowisko, jest lista osób zaangażowanych w produkcję. Za Kagewani odpowiada duet twórców Yami Shibai, czyli Tomoya Takashima i Hiromu Kumamoto. Podobnie jak ich poprzednie dzieło, wspomniana produkcja ma być zbiorem miniatur. Stroną graficzno­‑animacyjną przedsięwzięcia zajmie się studio Tomovies – sądząc po plakatach, również ten element nawiązuje do wspomnianego Yami Shibai.

Mroczny klimat, specyficzną grafikę i zarys historii można by uznać za ciekawe i intrygujące, gdyby nie fakt, że odcinki będą miały zaledwie kilka minut. Szczerze wątpię, by twórcy zdołali wykrzesać z serii coś sensownego w tak krótkim czasie, zresztą ich poprzednie dzieło także nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Jeżeli nie wydarzy się cud, Kagewani skończy jako seria dla amatorów dziwnej kreski, miniatur i ogólnie produkcji z półki „eksperymentalne”.

(mm)



Komori­‑san wa Kotowarenai! (Artland)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.10.2015

Komori nie odmawia! jest ekranizacją pasków komiksowych, których zamysł został wyjaśniony już w tytule – czternastoletnia Komori jest bardzo miła i nie potrafi odmawiać, a ludzie garną się do niej masowo z mniejszymi lub większymi prośbami. Większość pasków nie tyczy się jednak rozwiązywania czyichkolwiek problemów – są na to po prostu za krótkie. To głównie zwięzłe miniepizody z życia towarzyskiego Komori i jej dwóch najbliższych przyjaciółek oraz kumpla, a motyw przysług i pomagania wykorzystywany jest raczej jako powracający wątek komediowy. Żart z tego niezbyt śmieszny, podobnie jak reszta komiksu, szczerze mówiąc. Jak na komediową obyczajówkę to bardzo słaba komedia, a i warstwa obyczajowa do mnie nie przemawia. Miało być bardzo lekko, ale autorowi chyba się „lekko” z „płytko” pomyliło.

Po serialu nie spodziewam się niczego więcej, z tą uwagą, że o ile kreska oryginalnych pasków podoba mi się tak średnio, to dotychczas zaprezentowane grafiki promujące serial podobają mi się jeszcze mniej – plastik bije po oczach. Fragmentów animacji nikt nie pokazał, więc mogę wróżyć tylko z renomy studia Artland, które w ostatnich latach było zajęte głównie Mushishi. Trudno o lepszą rekomendację, ale mam przeczucie, że te dwie serie to obiekty zbyt różnych kategorii, aby jakość jednej przekładała się na jakość drugiej.

(t)



Miss Monchrome -The Animation- 3 (Liden Films / Sanzigen)
Seria oryginalna / Premiera: 2.10.2015

Seria króciutkich odcinków opowiadających o perypetiach uroczej (acz mocno początkującej) idolki­‑androidki, która z samego dna pnie się na szczyty popularności, najwidoczniej okazała się inwestycją opłacalną. Podobnie jak w przypadku drugiego sezonu, o którym pisałam w letniej zapowiedzi, także i tutaj bardzo trudno o jakiekolwiek konkrety.

Ekipa produkcyjna nie zmienia się, podobnie jak format – trzyminutowe odcinki będą emitowane w jednym bloku z dwoma innym seriami, Hacka Doll i Kagewani. Ponieważ pierwszy i drugi sezon doczekał się emisji w serwisie Crunchyroll, należy się spodziewać, że trzeci także będzie dostępny dla fanów wcielającej się w główną bohaterkę pomysłodawczyni całej serii, Yui Horie.

(a)



Monster Strike (Studio Hibari)
Adaptacja gry / Premiera: 10.10.2015

Od pewnego czasu regularnie pojawiają się adaptacje gier, które na pierwszy rzut oka nie bardzo nadają się do adaptacji. Jednym z takich tytułów jest Monster Strike, seria na podstawie gry na smartfony, polegającej na… strzelaniu z procy potworkami do innych potworków, no i oczywiście kolekcjonowaniu tychże. Jak można się domyślać, protagonista, Ren Homura, pewnego dnia przekonuje się, że gra nie jest tylko grą i jeśli bardzo szybko nie opanuje sterowania wersją „na żywo”, światu może grozić poważne niebezpieczeństwo. Oczywiście nie będzie sam, chociaż jak łatwo zgadnąć, jego „drużyna” będzie się składać z osób oryginalnych i niekoniecznie chętnych do współpracy.

Powiem szczerze, że ku mojemu zdziwieniu, anime na podstawie gier bez określonego scenariusza często okazują się lepsze niż adaptacje gier z fabułą. Wbrew pozorom swoboda twórcza, ograniczana tylko założeniami świata, pozwala stworzyć historię dostosowaną do wymogów animacji – przykładami mogą być chociażby Majin Bone, Show by Rock!! czy Shingeki no Bahamut: Genesis. W tym przypadku jednak trudno wróżyć serii sukces – tytuły przeznaczone do emisji w internecie z reguły cechuje niski budżet, a krótkie, bo zaledwie siedmiominutowe odcinki raczej nie pozwolą na zarysowanie ciekawej fabuły. Szkoda, bo pomysł wyjściowy jest tak zwariowany, że kto wie, może coś by z tego było?

(a)



Onsen Yousei Hakone­‑chan (Asahi Production / Production Reed)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.10.2015

Hakone­‑chan to jeden z duchów opiekuńczych gorących źródeł w Hakone, który jednak zapadł w długi sen, przez co utracił swoją moc, a także zmienił postać. Teraz, jako mała dziewczynka, stara się odzyskać dawną potęgę. Pomocą służą jej syn sprzedawcy manjuu, Touya i jego koleżanki.

Gorące źródła, urocze lokalne bóstwo, stadko słodkich dziewuszek i rodzynek Touya – to z pewnością zapowiedź interesującej, nietuzinkowej i poruszającej istotne problemy serii… Serio, więcej schematów upchnąć się nie dało? Pocieszająca informacja jest taka, że pierwowzór serii to manga, chociaż z tym też różnie bywa, zwłaszcza że do tej pory ukazały się zaledwie dwa tomy. Na razie wieszczę kiepską adaptację, chyba że scenarzyści, Korie Tomonaga i Momoko Murakami, wycisną coś z tych kilku rozdziałów i jakimś cudem sklecą w miarę przyzwoite trzynaście odcinków. Naturalnie zdaję sobie sprawę, że w przypadku tego typu serii fabuła to rzecz drugorzędna, ale jakaś by się przydała – śliczne i niemądre dziewoje oraz zbereźne żarty niezbyt wysokich lotów nie pociągną całego widowiska. Technicznie też zapewne będzie to przeciętniak, bo nie wierzę, że studia Asahi Productions i Production Reed otrzymają na to przedsięwzięcie sensowną kwotę. Ot, kolejna sezonowa zapchajdziura, będąca reklamą średniego komiksu. Tylko dla amatorów podobnych tworów.

(mm)



Tantei Team KZ: Jiken Note (Signal MD)
Adaptacja light novel / Premiera: 7.10.2015

Chodząca do szóstej klasy uczennica podstawówki, Aya Tachibana, wiecznie się czymś martwi: kolegami, rodziną ocenami… Aż dziwne, że ktoś taki jak ona dołącza do grupy czterech ekscentrycznych chłopców, tworzących tytułową „agencję detektywistyczną”, Tantei Team KZ. Jej talenty językowe, podobnie jak szczególne zdolności każdego z chłopców, przysłużą się rozwiązywaniu kolejnych „spraw”, na jakie będą napotykać.

Zdecydowanie szkoda, że zdecydowano się na formułę krótkich, kilkuminutowych odcinków. Serie dla dzieci mają niepodważalne zalety, wśród których na pierwszym miejscu znajduje się to, że nie zalecają się do „dorosłej” widowni za pomocą mniej lub bardziej niesmacznych fetyszy (tak, połowa redakcji ma jeszcze traumę po Ranpo Kitan), za to koncentrują się na tym, co powinno być motywem przewodnim. Czyli, w tym przypadku, jakichś zagadkach mniej lub bardziej detektywistycznych. Jakich dokładnie – pewnie się nie przekonamy, ponieważ ta seria stanowi tylko animowaną część dłuższego programu, a takie pozycji praktycznie nigdy nie trafiają do serwisów streamingowych pokroju Crunchyrolla. Nawet jeśli wyglądają całkiem obiecująco.

(a)


Co i kiedy, czyli kolejność premier

  • 24 września
    • Diabolik Lovers More, Blood
  • 1 października
    • Kami­‑sama Minarai: Himitsu no Cocotama
  • 2 października
    • Hacka Doll: The Animation
    • Kagewani
    • Lance 'N Masques
    • Lupin III: L'avventura Italiana
    • Miss Monchrome -The Animation- 3
    • Young Black Jack
  • 3 października
    • Comet Lucifer
    • Gakusen Toshi Asterisk
    • Heavy Object
    • K: Return of Kings
    • Kindaichi Shounen no Jikenbo Returns [2015]
    • Noragami Aragoto
    • Rakudai Kishi no Cavalry
    • Soukyuu no Fafner: Dead Aggressor – Exodus 2
  • 4 października
    • Ame­iro Cocoa: Rainy Color e Youkoso
    • Concrete Revolutio: Choujin Gensou
    • Gundam: Tekketsu no Orphans
    • Haikyuu!! Second Season
    • Komori­‑san wa Kotowarenai!
    • One­‑Punch Man
    • Onsen Yousei Hakone­‑chan
    • Owarimonogatari
    • Shingeki! Kyojin Chuugakkou
    • Utawarerumono: Itsuwari no Kamen
    • World Trigger: Isekai Kara no Toubousha
  • 6 października
    • Hidan no Aria AA
    • High School Star Musical
    • Osomatsu­‑san
    • Yuru Yuri San Hai!
  • 7 października
    • Dance with Devils
    • Hokuto no Ken: Ichigo Aji
    • Ore ga Ojou­‑sama Gakkou ni „Shomin Sample” Toshite Gets­‑sareta Ken
    • Taimadou Gakuen 35 Shiken Shoutai
    • Tantei Team KZ: Jiken Note
  • 8 października
    • Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru
  • 9 października
    • Fushigi na Somera­‑chan
    • Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider
  • 10 października
    • Garo -Guren no Tsuki-
    • Gochuumon wa Usagi Desuka??
    • Monster Strike
    • Owari no Seraph: Nagoya Kessen Hen
    • Shinmai Maou no Testament Burst
    • Valkyrie Drive: Mermaid
  • 11 października
    • Brave Beats

Komentarze

  • Dodaj komentarz
  • Avatar
    Katasza 10.10.2015 08:51
    I tak jak przy poprzednim sezonie nie mogłam się opanować „ile tego, tyle serii, kiedy ja czas znajdę” to w aktualnym sezonie 5 serii tylko O.o które mi wpadły w oko, z czego 2 kontynuacje. Zaskoczył mnie ten sezon jesienny…
    Odpowiedz
  • Avatar
    mysza 9.10.2015 22:23
    A dla mnie ten sezon zapowiada się świetnie. Nie dość, że One Punch Man, to jeszcze dwie serie zapowiadające się na psychologiczne/kryminalne – właśnie Subete ga F ni Naru oraz Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru. ,,Fetysz kości” może być rozwiązany inaczej, niż myślimy. Taką mam nadzieję.
    Do tego jestem wygrana, ponieważ zaliczam się do amatorów dziwnej kreski, miniatur i ogólnie produkcji z półki „eksperymentalne”. Kagewani na razie mi się podoba, bo lubię takie różne stwory z wierzeń i kaiju. No i jest jeszcze Kowabon, o kórym chyba zapomnieliście…
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Askortt 5.10.2015 10:45
    Valkyrie Drive: Mermaid = Yuri Kuma Arashi + Soul Eater = i mamy nowe anime! Yuri Mermaid Arashi!
    To PV1 na yt mnie rozwaliło. Tyle Fabuły! ;) [link]
    Odpowiedz
  • Avatar
    Stella 29.09.2015 23:08
    Życie jest piękne:
    [link]
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 11
    pożeracz 24.09.2015 21:17
    Meh, standardowe zapowiedzi na Tanuki. Wszystkie ecchi zjechane już na starcie (nawet całkiem przyzwoite Cavalry, które nie jest haremówką), a wszystko, co choć trochę pachnie homoseksualizmem, budzi oczekiwania (K, hehe).

    I potem się dziwić, że tylko yaoi się w tym kraju sprzedaje.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 2
    bulwa24 23.09.2015 17:31
    Recenzje
    Może wszystkie te opisy które tu są zostaną skopiowane jako tymczasowe recenzje tych anime dopóki nie zostaną napisane te właściwe. Jak się wyszukuje anime to widać jedynie gatunki i nie wiadomo o czym jest, nawet niektóre z poprzedniego sezonu. A takie tymczasowe recenzje byłyby bardzo pomocne ^^
    Odpowiedz
  • Avatar
    Daerian 21.09.2015 20:18
    Duże oczekiwania:
    Concrete Revolutio: Choujin Gensou – kolorowe o superbohaterach, może być fazowe
    K: Return of Kings – K było radośnie zabawnym anime, mam nadzieję na dobrą kontynuację
    Lupin III: L'avventura Italiana – bo to dobry stary styl Lupina III, a nie pseudo Noir ala Fujiko…
    Noragami Aragoto – pierwsze Noragami było całkiem przyjemne
    One Punch Man – to co widziałem i wiem od Tren sprawia, że zapowiada się radośnie zabawna rozrywka
    Owarimonogatari  – chyba nie trzeba wiele mówić

    Średnie oczekiwania:
    Comet Lucifer – oryginalna seria o mechach
    Heavy Object  – seria o mechach na bazie LN autora Indexa
    Lance N' Masques – w zasadzie ciekawi mnie pomysł, ale może okazać się standardowym LNkowym dnem…
    Owari no Seraph 2- to w zasadzie trainwreck, ale zabawny ;-)
    Sakurako san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru – ma szanse być kryminałem
    Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider  – jest kryminałem podobno, ale od Kindaichiego i zwłaszcza Ranpo nie dowierzam temu…

    Trainwrecki i niskie oczekiwania:
    Hidan no Aria AA  – więcej absurdu, tym razem zapewne z yuri…
    Kidou Senshi Gundam: Tekketsu no Orphans – Gundam ze scenariuszem Okady… to będzie trainwreck sezonu.
    Onsen Yousei Hakone­‑chan – liczyłem na drugie Nekogami Yorazou (seria obyczajowa z nadprzyrodzonymi istotami), ale zdaje się, że to będzie ecchi harem…
    Taimadou Gakuen 35 Shiken Shoutai – bo autor tak wyraźnie zrzyna z Fate, że aż chcę zobaczyć ile sknoci
    Valkyrie Drive: Mermaid – przesłanie na cały ekran! Deep plot! Yuri! Miecze! Nowa lepsza Utena! Czyli będzie tak głupie, że aż muszę kawałek zobaczyć…
    Odpowiedz
  • Avatar
    Akiraa 21.09.2015 20:09
    Nie jest źle, zapowiada się dosyć obiecująco. Na pewno zobaczę Garo -Guren no Tsuki-, Haikyuu!! 2, K: Return of Kings, Noragami Aragoto, Owari no Seraph 2, Owarimonogatari, Shingeki! Kyojin Chuugakkou, Subete ga F ni Naru i Young Black Jack. W wolnej chwili może zerknę na Comet Lucifer, Concrete Revolutio, Gundam, Heavy Objects i Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru; może akurat okażą się warte obejrzenia?
    Odpowiedz
  • Avatar
    Xillin 21.09.2015 20:00
    Ale wy wiecie, że Concrete Revolutio to mają być japońscy Watchmeni?
    Odpowiedz
  • Avatar
    Frix99 21.09.2015 16:06
    to dobre je
    Co najmniej zadowalający sezon, powiedziałbym. Brave Beats, Comet Luficer, Gakusen Toshi Asterisk, One­‑punch Man, Radukai Kishi no Cavalry, Subete ga F ni Naru, Macha Doll: The Animation. Tyle ładnie zapowiadających się nowych serii.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Zegarmistrz 21.09.2015 11:33
    Źle to wygląda. Jedno, co od biedy budzi moje zainteresowanie to Utawarerumono.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Rinsey 21.09.2015 00:02
    Nie no, ten sezon nie wygląda tak słabo… Moje absolutne pewniki to:
    Garo -Guren no Tsuki
    Shingeki! Kyojin Chuugakkou
    Young Black Jack

    Ogromnie mnie zaintrygowały:

    Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider
    Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru

    I na pewno dam szansę:

    Gakusen Toshi Asterisk
    Heavy Object

    Więc ja tam w sumie jestem na chwilę obecną zadowolona :)

    Droga Redakcjo, jak zawsze składam Wam podziękowanie za ciężką pracę w postaci zapowiedzi. Ogromnie ułatwia to rozeznanie :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    ukloim 20.09.2015 23:31
    Konkret
    Na pewno obejrzę Concrete Revolutio: Choujin Gensou, Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider, Osomatsu­‑san i Lupin III: L'avventura Italiana. Zobaczę, co wyjdzie z Comet Lucifer i z czasem może obczaję. Gundam: Tekketsu no Orphans kiedyś, jak poznam lepiej to uniwersum. Garo -Guren no Tsuki- jak nadrobię pierwszą serię. One Punch Mana odpuszczę, bardziej interesuje mnie wersja papierowa. Do tego jeszcze w listopadzie film Digimon Adventure tri.: Saikai. Naprawdę konkretny sezon :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    manami 20.09.2015 23:00
    K: Return of Kings i Haikyuu!! Second Season – CHOĆBY NIEBO SPADŁO NA GŁOWĘ, OBEJRZĘ, BO TAK~! ♥♥♥ Tak więc dla mnie wystarczą te dwa cudeńka, abym sezon uznała za udany, chociaż ogólnie pojęcie sezonu animcowego jest dla mnie czymś z innej planety, nie uznaję tego xd.

    Co do pozostałych tytułów, całkiem interesujące wydaje się być Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru, chętnie skubnę sobie czegoś z tych klimatów. A grafika umieszczona tutaj zachwyciła oczka *.* Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider również jest pewniakiem. Całkiem udane może być też Brave Beats dla oderwania się od rzeczywistości. Zerknę też pewnie na Shingeki! Kyojin Chuugakkou bez szczególnego uzasadnienia ^^


    Na końcu może skuszę się na Noragami Aragoto, ale bez rewelacji.
    Odpowiedz
  • Avatar
    nick 20.09.2015 22:32
    kocham was
    czytając opis Valkyrie Drive: Mermaid parsknąłem śmiechem. Dziękuję redakcjo, był to najlepszy moment tego tygodnia, co w sumie nie najlepiej świadczy o moim życiu. Dziękuję wam też za zajawki Gakusen Toshi Asterisk oraz Shinmai Maou no Testament Burst. Kocham was. Życzę wam szczerej pomyślności w dalszym życiu.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    KonekoDxD 20.09.2015 22:29
    - Owarimonogatari[*]
    - Shingeki! Kyojin Chuugakkou
    - One­‑Punch Man[*]
    - World Trigger: Isekai Kara no Toubousha
    - Gakusen Toshi Asterisk
    - Heavy Object[*]
    - Shinmai Maou no Testament Burst
    - Owari no Seraph: Nagoya Kessen Hen
    - Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru[*]
    - Lance 'N Masques
    - K: Return of Kings
    - Comet Lucifer

    To tyle jak na tą chwilę, lista pewnie się pozmienia. Sezon słaby ale może trafi się jakaś perełka. Najbardziej liczę na [*]
    Odpowiedz
  • Avatar
    Nanami 20.09.2015 21:11
    Aha. Czyli jesienny sezon tegoroczny to dla mnie głównie kontynuacje, a reszta to posucha. Ale przynajmniej będzie wesoło z Haikyuu, Owari no Seraph, K i Noragami.
    Odpowiedz
  • Avatar
    C-BooL 20.09.2015 20:51
    na pewno obejrzę
    Owari no Seraph: Nagoya Kessen Hen
    Shinmai Maou no Testament Burst (mam nadzieje ze nie dadzą takiej cenzury jak w pierwszym sezonie)
    World Trigger: Isekai Kara no Toubousha
    Hidan no Aria AA
    K: Return of Kings (za tym to nie moglem się doczekać)

    i może to:
    Comet Lucifer
    Concrete Revolutio: Choujin Gensou
    Noragami Aragoto
    Rakudai Kishi no Cavalry

    cienki sezon więc może InuYasha obejrzę w końcu:D
    Odpowiedz
  • Avatar
    Jackass 20.09.2015 19:51
    Pewniaki z mojej strony
    - Garou: Guren no Tsuki – pierwszy sezon, mimo niektórych, przynudnawych epizodów, był smaczny, liczę, że zmiana miejsca serii nie zepsuje tego.
    - Haikyuu 2 – dla mnie pozycja obowiązkowa, bez gadania.
    - One Punch Man – po obejrzeniu pre­‑aira mam dobre wrażenia, poza tym, prawie cały fandom animców już okrzyknął to anime roku.
    - K: Return of Kings – pierwszy sezon i kinówka były w porządku, tak więc usiądę do tej serii z podobną nadzieją.
    - Osomatsu­‑san – do serii, którą reżyseruje pan Fujita, nie można obok przejść. Nie wątpię nawet, że to będzie przeciętniak, bo przy Binbou­‑gami ga, do ktorej miałem wielkie wątpliwości, się przejechałem i dostałem jedną z lepszych komedii.
    - Subete ga F ni Naru – kolejny niby ciężki kryminał, ale tutaj chyba nie trzeba się bać, że wyjdzie coś takiego, jak przy Ranpou Kitan.
    - Young Black Jack – anime szpitalne/lekarskie? Z chęcią wielką spojrzę.


    Obejrzę w wolnej chwili
    - Seraph of the End 2 – pierwszy sezon mi nie podszedł, był przeciętny, ale obejrzę sobie i zobaczę, jak to tam zakończą.
    - Concrete Revolutio – nie wiem, ostatnio jakoś dziwnie studio Bones spadło w moich oczach, ale spojrzę na to, co narobili panowie od pierwszego FMA i UN­‑GO
    - Sakurakou­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru – mimo iż serie na podstawie shit novel… sorki, light novel omijam (ale są wyjątki), tak tutaj opis i animacja mnie zaintrygowały. W wolnej chwili obejrzę.


    Reszta nic, zwłaszcza że chyba 7 serii jest na podstawie LN ze schematem magicznych szkół, haremów, cycków, majtek, głównych bohaterów perwertów i 12­‑odcinkową, skopaną po całości adaptacją.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Tenessy 20.09.2015 19:21
    Fakt, słaby sezon.
    Takie pewniaki­‑pewniaki, to w zasadzie same kontynuacje:
    - Haikyuu!!
    - K: Return of Kings
    - Noragami Aragoto
    - Owarimonogatari
    - Owari no Seraph: Nagoya Kessen Hen

    Plus:
    - One Punch Man – tyle się zachwytów nad tą serią nasłuchałam, więc moja ciekawość nie pozwala mi jej pominąć… Poza tym coś mi się obiło o uszy, że humor ma być podobny do tego z Gintamy, więc nie mogę się doczekać, aby to sprawdzić.
    - Shingeki! Kyojin Chuugakkou – jeśli, to będzie komedia, to nie mam nic przeciwko.

    Niby parę innych tytułów także mnie zainteresowało, ale raczej po dwóch odcinkach odpadną z listy.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Obsédé 20.09.2015 18:56
    Znowu nie ma co oglądać.
    Chociaż może na adaptację Tezuki się skuszę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    tamakara 20.09.2015 18:54
    Ubawiłam się setnie czytając opisy :D piękne!

    ah i szkoda, że tantei team jest krótkoodcinkowa :{
    Odpowiedz
  • Avatar
    Kanivaru 20.09.2015 18:45
    HAAAAAAAIIIIIKYUUUUUUUUUUU. TAK. ODLICZAM JUŻ DNI. JUŻ NIEDŁUGO. MOJE SKARBY.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Kysz 20.09.2015 18:36
    Cóż… sezon stoi pod znakiem kontynuacji i dzięki nim trzyma jako taki poziom. Faktycznie jest więc biednie -.-
    Na pewno obejrzę zatem nowe serie GochiUsa, Haikyuu, Kindaichiego, Noragami. Z innych, mających już jakieś powiązania animowane sprawdzę Young Black Jack i Utawarerumono: Itsuwari no Kamen. Dodatkowo luknę na K i Ameiro Cocoa, acz tu głównie by się przekonać jaki syf powstanie tym razem xd
    Z nowości najbardziej liczę na Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider, pewne nadzieję wiążę też z One Punch Man, Sakurako­‑san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru (acz obawiam się, że skłonności bohaterki mogą być ukazane tandetnie), Komori­‑san wa Kotowarenai! i Onsen Yousei Hakone­‑chan. Może jeszcze wybiorę coś z reszty, ale to już zobaczę po komentarzach pewnie.
    Brak mi tu „pewniaka”, ale może dam się miło zaskoczyć jakiemuś niepozornemu tytułowi^^

    wróć, najbardziej wkurzający i irytujący nastoletni detektyw, jaki stąpał po ziemi, powraca w kolejnej odsłonie.

    Eeee… zaś bez przesady z tym jadem xd Akurat Kindaichi nie jest taki zły, a z pewnością daleko mu do najbardziej irytującego, bo tu pewnie jeszcze długo pałeczkę dzierżyć będzie bohater z Ranpo Kitan (brrr). Osobiście zresztą Kindaichiego lubię o wiele bardziej niż przemądrzałego Conana, który to dopiero potrafi zirytować!
    Odpowiedz
  • Avatar
    jolekp 20.09.2015 18:27
    Ktoś dba o mój czas i cieszy mnie to xD
    Jedno słowo – Haikyuu!! (Tęskniłam ^^)
    Oprócz tego jeszcze Noragami, Subete ga F ni Naru (choć jestem trochę sceptyczna, bo „genialna programistka z mroczną przeszłością” mi się niepokojąco kojarzy z Lisbeth Salander, a Millenium w formie anime nie zdzierżę nawet na ciężkich prochach) i być może High School Star Musical (ale to z perspektywą na szybki drop), a za resztę na razie podziękuję.
    Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę oglądać 10 serii naraz, bo to ciężkie i twórcy animców mi w tym tak ładnie pomogli! Dziękuję :)
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz