News
Wiosna 2018 - zapowiedź sezonu
Wiosna kalendarzowa dopiero jutro, ale już dzisiaj prezentujemy zapowiedź na sezon wiosenny, którą pomogli mi przygotować IKa, moshi_moshi, Enevi, ursa i Tablis. Wyszło nam coś ponad sześćdziesiąt tytułów, acz po tylu roszadach i poprawkach sama już przestałam być pewna, ile tego jest! Wiosna to duży sezon, a chociaż nie obfituje w okruchy życia tak jak zima 2018, wydaje nam się, że większość widzów powinna znaleźć przynajmniej kilka serii trafiających w ich gusty.
Zapowiedź może nie być całkowicie kompletna – na pewno brakuje w niej Beyblade Burst Chouzetsu, a także nowej odsłony porno‑josei, które tym razem ma być obrzydliwsze niż ustawa przewidziała. Możliwe też, że zgubiliśmy coś z miniatur… Staraliśmy się natomiast uwzględnić serie ONA, w tym Netfliksowe.
Zapraszamy do lektury!
3D Kanojo: Real Girl (Hoods Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.04.2018
Nie znam niestety mangi, która stanowi oryginał serii – jednak o ile opis jej zawiązania fabularnego nie wzbudził we mnie żywszych emocji, bo brzmi jak setki innych – tkwiący w świecie gier i animek chłopak oraz ładna i ciesząca się powodzeniem dziewczyna, która znienacka i nie wiedzieć czemu okazuje mu zainteresowanie – o tyle nowy zwiastun produkcji nasunął mi myśl o sięgnięciu po nią (znaczy, jako reklama się powinna sprawdzić). Wynika z niego bowiem, że będziemy mieć do czynienia z pełnokrwistym romansem szkolnym, a nie tylko denerwującym krążeniem wokół tematu, i co najmniej jedna z jego stron będzie się wykazywać ożywczym zdecydowaniem w działaniu – a druga, chociaż odklejona od rzeczywistości, oszczędzi nam chyba irytujących rumieńców i jąkania się. Z pewnością znajdzie się też miejsce na humor, zwłaszcza płynący ze zderzenia tak różnych osobowości i, ponoć, porównywania przez bohatera prawdziwych dziewczyn do tych 2D. Także znalezione w sieci opinie na temat materiału wyjściowego, choć bardzo nieliczne, sugerują, że możemy mieć nadzieję na całkiem niezłą historię, opartą nie na wymyślaniu kolejnych przeszkód dla przeznaczonej sobie od początku pary, lecz na charakterach postaci i ich rozwoju. Oprawa graficzna będzie raczej z tych uboższych i oszczędnościowych, jak to zwykle w takich seriach bywa, ale mniejsza z tym, o ile bohaterowie i fabuła spełnią tak nagle i nieoczekiwanie rozbudzone nadzieje.
Inna sprawa, że zerknięcie na twórców może je nieco (albo i mocno) ostudzić: dotyczy to zarówno studia, jak i mało doświadczonego reżysera. Jedynie nazwisko Deko Akao, czuwającej nad scenariuszem, pozwala odzyskać nieco optymizmu. Dwanaście tomów mangi na tyleż planowanych odcinków gwarantuje, że materiału nie zabraknie, a że klasycznych szkolnych romansów komediowych ostatnio coś jakby troszkę mniej, amatorzy gatunku na pewno zechcą przynajmniej rzucić okiem na pierwsze odcinki.
Aikatsu Friends! (Sunrise)
Seria oryginalna / Premiera: 5.04.2018
Aine Yuuki, która właśnie rozpoczyna naukę w Star Harmony Academy, może pochwalić się jednym interesującym talentem – do zawierania przyjaźni. Właśnie dzięki temu zaprzyjaźnia się z najzdolniejszą i najpopularniejszą idolką w szkole, Mio Minato, a w efekcie – chociaż sama jest w klasie o profilu ogólnym, nie artystycznym – sama zaczyna stawiać pierwsze kroki w show‑biznesie. Kto jeszcze dołączy do nich na drodze do sławy?
Aikatsu to projekt, który rozpoczął się w 2012 roku od arkadowej karcianki oraz serii anime, której głównym zadaniem miało być promowanie marki. Prosta formuła pseudo‑magicznych kart i słodziutkich dziewcząt okazała się atrakcyjna zarówno dla młodszej grupy docelowej, jak i dla dorosłych fanów idolek. Ale chociaż tego rodzaju anime można ciągnąć w nieskończność, dobrze jest czasem wymienić ekipę, by ułatwić nowym widzom wciągnięcie się w tryby machiny komercyjnej… To znaczy, we wspaniały świat przyjaźni i sztuki. W każdym razie po Aikatsu: Idol Katsudou! (178 odcinków) przyszła pora na Aikatsu Stars! (100 odcinków), a teraz na nową odsłonę, która zapewne będzie się utrzymywać na antenie równie długo. Scenariusz, podobnie jak w poprzednich częściach, pisze Yuuko Kakihara, co oznacza, że należy się spodziewać „więcej tego samego” – czyli słodkiej, mdłej i niekontrowersyjnej papki.
Amanchu! Advance (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2018
Wielbiciele serii typu „okruchy życia” mogą zacierać już łapki, bowiem po dwóch latach czeka nas drugi sezon Amanchu!. Okazuje się, że spokojne anime o nurkowaniu, a przede wszytkim o wychodzeniu z własnej skorupki wzbudziło zainteresowanie na tyle, iż studio J.C.STAFF zdecydowało się na zekranizowanie kolejnego fragmentu mangi Kozue Amano.
Tym razem do grona bohaterów (a tym samym zapewne do klubu) dołączą nowe postacie: rodzeństwo Kokoro i Kotori Misaki (którym głosy podkładają odpowiednio Ai Yamamoto i Ai Kakuma) oraz Kodama Kohinata (Aya Suzaki). Zważywszy na otwarte zakończenie pierwszej serii, można wnioskować, iż wątek treningu Futaby i generalnie nurkowania będzie dalej kontynuowany, a może nawet uda się bohaterom w końcu wypłynąć na głębsze wody. Nie przewiduję natomiast, by Futaba miała stać się nagle gadatliwą ekstrawertyczką, ale może jednak bardziej otworzy się na świat – bo co do Hikari nie mam złudzeń, na sto procent pozostanie elementem komediowym i osobą, jaką zwykle określa się mianem „żywe srebro”.
Na stanowisko głównego reżysera powraca Jun'ichi Satou, natomiast Ken'ichi Kasai został zastąpiony przez Kiyoko Sayamę mającą na swoim koncie dosyć… interesujące pozycje (Vampire Knight, Oban Star‑Racers, Brave 10). Za scenariusz ponownie odpowiadać będzie Deko Akao (Arakawa Under the Bridge, czy też tegoroczna Miira no Kaikata) do której dołączy Hiroko Fukuda, natomiast za wygląd postaci znów zabierze się Youko Itou (Love Stage !!).
Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Happy Kiss! (Studio Comet)
Seria oryginalna / Premiera: 9.04.2018
Klub Obrońców Ziemi powraca! Niestety stary, sprawdzony zespół magicznych chłopców zastąpi nowy, bardziej kolorowy i w sumie chociaż powinnam się cieszyć, jakoś nie jestem przekonana. Cóż, siłą napędową dwóch poprzednich serii była przeurocza i niezwykle zgrana paczka przyjaciół, a także ich pierwsi przeciwnicy, czyli samorząd szkolny. Pozbycie się wszystkich tych fantastycznych postaci i zastąpienie ich nowymi jest pomysłem bardzo ryzykownym, tym bardziej, że już druga seria pokazała, jak szybko zużył się koncept fabularny.
Druga sprawa to podmienienie słodkich kosmicznych zwierzaczków na bishounenów w egzotycznych strojach (a przynajmniej tak to wygląda w trailerze). Naprawdę chciałabym napisać, że oczekuję na to anime z niecierpliwością, ale im więcej informacji do mnie dociera, tym gorsze mam przeczucia. Na razie nie widzę nic zachęcającego – bohaterowie wydają się marnymi klonami poprzedników, a o fabule niewiele wiadomo. Zapowiedzi sugerują mniejszą zawartość parodii niż jest to wskazane i w ogóle całość dosłownie krzyczy, że jest tylko próbą wyciągnięcia kasy od złaknionych chłopaków w falbankach fanów. Cóż, jeżeli twórcy nie wpadną na naprawdę genialny pomysł, to czeka nas odgrzewany kotlet, do złudzenia przypominający starą podeszwę.
Jestem ciekawa czy ekipę produkcyjną, odpowiedzialną za poprzednią część, stać na coś nowego i wyjątkowego? Cóż, na pewno niewiele zmieni się w warstwie wizualno‑animacyjnej, ponieważ za ten element produkcji ponownie odpowiada studio Comet.
Boku no Hero Academia [2018] (Bones)
Seria oryginalna / Premiera: 7.04.2018
O Boku no Hero Academia można napisać bardzo wiele dobrego, pytanie tylko, czy warto się powtarzać? Fani tytułu z pewnością wypatrują kolejnej ekranizacji z niecierpliwością, osoby do niego nieprzekonane na tym etapie raczej nie wciągną się już w wielowątkowy i wielowarstwowy świat przedstawiony. Może „zielona szkoła” nie brzmi szczególnie fascynująco, ale jeśli ta seria czegoś nas uczy, to tego, że z absolutnie wszystkiego da się uczynić wielką (a chwilami także mocno niebezpieczną) przygodę. W dodatku liczba odcinków wskazuje, że na tym wątku się nie skończy – jednakże materiału oryginalnego spokojnie wystarczy na półroczną serię, więc można się nie obawiać o konieczność zapychania dziur pomysłami własnymi scenarzystów.
Studio Bones słusznie czyni przerwy, pozwalające odetchnąć ekipie produkcyjnej, dlatego raczej należy być spokojnym o jakość nowej serii. Tym bardziej, że nie kombinowano przy sprawdzonym i udanym zespole – reżyser i scenarzysta pozostają bez zmian. Innymi słowy, możemy się cieszyć na półroczną emisję żywego, wierzgającego shounena z krwi i kości.
Butlers ~Chitose Momotose Monogatari~ (Silver Link)
Seria oryginalna / Premiera: 12.04.2018
Niestety w tym przypadku słowa „koncept oryginalny” budzą we mnie jak najgorsze przeczucia, pogłębiające się z każdą kolejną informacją. To, że dwaj protagoniści, nie wiedzieć czemu zwani „lokajami”, choć jeden jest uczniem liceum, a drugi pracuje jako barista, podróżują w czasie, by walczyć ze swym „arcywrogiem” (tożsamość tudzież zamiary, a choćby i stan skupienia nieustalone), to jeszcze nic – w końcu to samo robiło kilkadziesiąt personifikowanych jako bishouneni japońskich mieczy i jakoś przeżyliśmy tę cokolwiek nudnawą imprezę, nawet z poprawinami. Tu zresztą też na wspomnianej dwójce się nie skończy, bo wspomagać ją będzie mała plejada innych biszów, także licealistów, oprócz imienia i nazwiska oraz klasy definiowanych wyłącznie kolorami – co raczej niezbyt dobrze wróży ich osobowościom. O ich wątpliwej jak dla mnie urodzie zmilczę, bo to kwestia gustu, ale jakoś dziwnie pachnie mi to‑to produkcjami wzorowanymi na grach otome – a to wróży jeszcze gorzej. Nawet jeśli postać, którą w pierwszej chwili wzięłam za heroinę, jest jednak męska! Co gorsza, ze zwiastuna wieje też tajemniczą tragedią w przeszłości (owszem, niezły sposób na pozbycie się nikomu niepotrzebnej bohaterki) i zupełnie nie tajemniczą kiepską grafiką komputerową. W tym kontekście w slapstickową komedię, jaką zapowiadają informacje prasowe, jakoś trudno mi uwierzyć; już prędzej w ową zażartą nadnaturalną walkę. Do tego seiyuu to swoisty przekrój branży, od wyjadaczy po zupełne świeżynki, ale na ucztę dla ucha raczej nie ma co liczyć. I tak, będą śpiewać…
Mniejsza nawet o to, że reżyser praktycznie debiutuje w tej roli, a choć scenarzystka, owszem, może się pochwalić udziałem w udanych projektach, to w licznym towarzystwie; już samo to, że ów oryginalny koncept firmuje persona lub kolektyw występujący pod pseudonimem związanym z serią, sugeruje jego nie najwyższą jakość. Co prawda od stycznia wychodzi ponoć adaptacja mangowa i teoretycznie można by się z nią zapoznać przed seansem, ale nie jestem nawet pewna, czy mam na to choćby najmniejszą ochotę…
Caligula (Satelight)
Adaptacja gry / Premiera: 8.04.2018
Czyżby zemsta vocaloidów? – zażartował jeden z komentujących internautów. Oto wirtualna idolka, wykonująca komponowane przez użytkowników aplikacji piosenki, zyskuje świadomość dzięki kontaktom z ludzkimi uczuciami; a że są one często negatywne, nabiera też przekonania, że ludzkość trzeba ocalić przed nią samą. Czyni to, wabiąc swych użytkowników do wirtualnego świata zwanego Mobiusem, gdzie mają być wolni od cierpienia i gdzie wszelkie ich życzenia mogą się spełnić. Jednak kiedy ci orientują się, że są w rzeczywistości więźniami w pozornej idylli, postanawiają uciec i odnaleźć drogę do prawdziwego świata – tyle tylko, że trzeba ją sobie będzie wywalczyć. Nie pomoże w tym pewnie „efekt Kaliguli”, polegający na tym, że jeśli jakieś zachowanie jest zabronione, tym bardziej nabiera się chęci na złamanie zakazu… W wirtualnej rzeczywistości może to prowadzić do dość ekstremalnych rezultatów.
Ci, którzy znają cykl jRPG Persona lub oparte na nich produkcje anime, mogą mieć niejakie wyobrażenie, czego się spodziewać, jako że za koncept oryginału, czyli znów grę RPG (z 2016 roku), odpowiada Tadashi Satomi, autor pierwszych trzech gier z owego cyklu. Sami twórcy używają do jej opisu m.in. takich określeń, jak „łamanie licznych tabu” czy „współczesne patologie i traumy”. Osobiście nie czuję się zachęcona, ale sądzę, że znajdą się na to amatorzy. Spodziewam się też, że seria będzie bardziej nastawiona na akcję (typu survival, jak sugeruje trailer) niż na rozwój postaci, jako że te i w oryginale ponoć nie porywają głębią psychologiczną ani prawdopodobieństwem relacji. Może warto wspomnieć, że gra już w drugim tygodniu sprzedaży spadła w Japonii z drugiego miejsca na jedenaste. Niewiele zmienią tu więc zapewne osoby reżysera i odpowiedzialnej za scenariusz Touko Machidy, bez względu na poziom ich umiejętności. Nic nie wskazuje także na to, by po grafice można się było spodziewać jakichkolwiek fajerwerków, już raczej przeciwnie. Za to można by pewnie, ze względu na punkt wyjścia przynajmniej, oczekiwać dobrej oprawy muzycznej, do której wyraźnie się zresztą przyłożono, sądząc po liczbie zaangażowanych osób (na każdego gracza inny kompozytor!). Aczkolwiek biorąc pod uwagę japońskie gusta muzyczne, wcale nie gwarantuje to znakomitego efektu…
Captain Tsubasa [2018] (David Production)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.04.2018
W tym momencie naprawdę nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać? Z jakiegoś niepojętego dla mnie powodu japońscy twórcy rzucili się ostatnio na starocie jak sępy na padlinę, zazwyczaj z mizernym skutkiem. Czy kultowego Kapitana Jastrzębia czeka podobny los, co Łowcę dusz? Oby nie, ale lepiej dobrze się zastanowić, zanim zechcemy zniszczyć sobie wspomnienia z dzieciństwa.
Aby jednak nie uprawiać zaawansowanego czarnowidztwa, warto wspomnieć, że za nową odsłonę futbolowego hitu wzięli się ludzie utalentowani, a i promocyjne wideo napawa optymizmem. Nie dość, że nie starano się uwspółcześnić projektów postaci, to jeszcze zainwestowano w całkiem ładną animację i zatrudniono solidnych seiyuu – oczywiście pytanie brzmi, czy pary wystarczy na coś więcej niż zapowiedzi i pierwszy odcinek? Na pewno dużo zależy od wizji Toshiyukiego Katou oraz scenariusza Atsuhiro Tomiyoki, acz panowie to ludzie doświadczeni i mający na koncie naprawdę dobre produkcje. Poza tym seria powstanie w studiu David Production, odpowiedzialnym między innymi za nową odsłonę cyklu JoJo no Kimyou na Bouken. Według zapowiedzi będzie to zupełnie nowa ekranizacja mangi, więc może dolecenie do bramki zajmie piłce trochę mniej czasu niż kilka odcinków. Anime ma ich mieć pięćdziesiąt dwa, co również pozwala wierzyć, że zekranizowane zostanie całe trzydzieści siedem tomów mangi.
Cóż, piłka nożna to fabularny samograj i trzeba się naprawdę postarać, żeby spaprać serię o niej opowiadającą. Na razie wiele wskazuje na to, że Captain Tsubasa ma bliżej do Cardcaptor Sakura: Clear Card Hen niż do wspomnianego już Łowcy dusz. Ja chyba jednak zaryzykuję i dam nowej wersji szansę.
Comic Girls (Nexus)
Adaptacja mangi / Premiera: 5.04.2018
Piętnastoletnia Kaoruko Moeta jest nie taką zwyczają licealistką – mimo młodego wieku para się rysowaniem mang, które publikuje pod pseudonimem Chaos. Jak jednak wiadomo (choćby z Bakumana), życiem mangaki rządzą mroczne siły zwane ankietami popularności – od nich zależy, czy dane dzieło będzie kontynuowane, czy też trzeba będzie je przedwcześnie zakończyć. Jako że praca panny Kaoruko znalazła się właśnie na samym dole takiego rankingu, jej przyszłość nie maluje się w różowych barwach… Trzeba jednak dać młodej twórczyni szansę, by mogła nad sobą popracować – i temu właśnie ma służyć umieszczenie jej w specjalnym dormitorium dla mangaczek, gdzie pozna nowe koleżanki po fachu, tworzące w najrozmaitszych gatunkach. Jak wiadomo, w grupie zawsze raźniej, więc dziewczęta będą się wspierać i doskonalić w swoim wymarzonym zawodzie.
Czego by nie napisać, od pierwszej chwili widać, z czym mamy do czynienia. Nurt „słodkich dziewcząt robiących słodkie rzeczy” rozrósł się na tyle, by wytworzyć własne podgatunki, zaś jednym z nich jest osadzenie bohaterek w kontekście jakiegoś zawodu, najlepiej atrakcyjnego dla odbiorców. Tak właśnie postąpiło chociażby New Game! i wydaje się, że tym razem będziemy mieć do czynienia z produkcją pod wieloma względami podobną – zawierającą pewne ciekawostki związane z tworzeniem mangi, ale wyidealizowaną i nastawioną na podkreślanie uroku bohaterek, które – jaki by nie był ich prawdziwy wiek – muszą obowiązkowo wyglądać jak niewinne nastolatki (i zwykle zachowywać się jak dzieci z podstawówki). Niedoświadczonemu reżyserowi towarzyszy doświadczona scenarzystka, Natsuko Takahashi. Główną rolę gra stosunkowo nowa w branży Hikaru Akao, ale wspierają ją Saori Oonishi (Eriri w Saekano, Ais w DanMachi), Rie Takashashi (Megumin w KonoSuba, tytułowa bohaterka Karakai Jouzu no Takagi‑san) oraz Kaede Hondo (Hikari w Demi‑chan wa Kataritai, Rin w Sora Yori no Tooi Basho).
Cutie Honey Universe (Production Reed)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.04.2018
Można w to wierzyć lub nie, ale Cutey Honey, fanserwiśna manga i takież anime stworzone w latach 70. przez Gou Nagaia, to jeden z ważniejszych prekursorów gatunku mahou shoujo. Tytułowa bohaterka to śliczna i obdarzona wieloma zdolnościami androidka, dzieło profesora Kisaragiego. Kiedy jej stwórca ginie z rąk przestępczej organizacji Panther Claw, Honey poprzysięga im zemstę, którą ma okazję wprowadzić w życie tym bardziej, że jako następna znajduje się na celowniku kryminalistów, pragnących zdobyć niezwykły wynalazek profesora Kisaragiego, pozwalający na tworzenie rzeczy z powietrza.
Seria ma być częścią projektu upamiętaniającego pięćdziesięciolecie twórczej działalności Gou Nagaia i – na ile można się zorientować – będzie oparte na wątkach wykorzystywanych w Shin Cutey Honey, aczkolwiek trudno powiedzieć, czy będziemy mieć do czynienia z remakiem, czy też z nową historią. Zwiastun pokazuje, że twórcy z szacunkiem podeszli do oldschoolowych projektów, choć może szkoda, że nie zdecydowano się na odważniejsze zmiany, tak jak w Devilman: Crybaby. Fakt, że stojąca za tą serią ekipia nie zawiera nazwisk na miarę Masaakiego Yuasy, co zwiastuje produkcję bardziej konwencjonalną. Zaproszono za to śmietankę seiyuu – jako przyjaciółkę Honey, Natsuko, usłyszymy Yui Horie, zaś główną bohaterkę zagra sama Maaya Sakamoto, ale w różne jej wersje wcielą się także Maaya Uchida, Tomoyo Kurosawa, Kana Hanazawa, Yukari Tamura i Suzuko Mimori.
Devils' Line (Platinumvision)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2018
Wampiry są wśród nas! Czy jak kto woli, demony lub diabły… Nomenklatura nomenklaturą, w gruncie rzeczy chodzi po prostu o krwiopijców, na temat których napisano już chyba prawie wszystko. Ryou Hanada stawia na podejście bardziej przyziemne niż fantastyczne, więc tym razem mamy do czynienia z gatunkiem zdecydowanie nieobdarzonym wydumanymi supermocami, za to starający się przetrwać w zwyczajnej codzienności. Co do łatwych nie należy, ponieważ wampiry zmuszone są do tłumienia w sobie żądzy krwi, zaś na sam jej widok mogą popaść w szaleństwo. Z nieszczęsnymi ofiarami głodu radzi sobie tajna jednostka policji, a należący do niej ponury pół‑wampir Yuuki Anzai pewnego dnia ratuje niczego nieświadomą studentkę, Tsukasę Tairę. I tak zaczyna się ich wspólna historia… Czy raczej historia Yuukiego, do której dodatkiem jest romans z Tsukasą, zupełnie zwyczajną dziewczyną. Ile razy już widzieliśmy ten motyw? Podejrzewam, że całkiem sporo, ale w przeważającej większości przypadków pojawienie się w życiu stuprocentowo ludzkiego bohatera postaci nadprzyrodzonej oznacza skok na głęboką wodę świata niezwykłości. Rzadziej to element fantastyczny próbuje dopasować się do normalności, co już samo w sobie jest fajnym odwróceniem znanego schematu.
Devils’ Line to ekranizacja nadal wydawanej mangi seinen, co teoretycznie sugeruje nieco starszą widownię i poważniejszą opowieść. Czy tak jest faktycznie? Czy może chodzi tylko o większą ilość przemocy i nagości? W sumie jedno i drugie. Na pierwszy rzut oka całość może wydawać się ponura, ale nie brakuje tu również lżejszych momentów. Trochę gorzej, iż mimo niezłego pomysłu całość nieszczególnie angażuje, a wątek miłosny wydaje się trochę na siłę wepchnięty między kolejne akcje policji, które same w sobie do emocjonujących raczej nie należą. Ale może wprawienie tego w ruch ożywi nieco historię?
To jest naprawdę dobre pytanie, bo Yoshinobu Tokumoto to praktycznie reżyserska świeżynka (w dodatku z podwójnym debiutem w tym sezonie), z dwóch scenarzystów jedynie Kenji Konuta ma jakie takie doświadczenie, strona techniczna nie prezentuje się szczególnie zachęcająco, a o studiu wcześniej nie słyszałam… Czas pokaże, jak wypadnie produkt końcowy.
Dorei‑ku The Animation (TNK / Zero‑G)
Adaptacja mangi / Premiera: 13.04.2018
„Witamy w świecie niewolników” – tym optymistycznym hasłem wita nas plakat rzeczonej serii na podstawie, o dziwo zakończonej, psychologicznej (?) mangi dla dorosłych, będącej (ponoć) adaptacją powieści. Cóż, ludzi od zawsze kręciła władza, w tym władza nad drugim człowiekiem, a że akurat stworzono wynalazek ją umożliwiający? Ryzyko jest spore, bo każda przegrana to pewna niewola, ale za to zwycięstwo postawi cię po stronie panów. Czyż to nie brzmi zachęcająco?
Z pierwowzorem w żadnej postaci do czynienia nie miałam, więc nie wiem, czy jest to faktycznie przemyślany i dobrze skonstruowany przegląd najróżniejszych problemów społecznych, czy po prostu zbiór najróżniejszych zboczeń i kontrowersji. Pojęcia nie mam, ale patrząc na te kilka scen z zapowiedzi, skłaniałabym się raczej w stronę tego drugiego, czyli w skrócie i eufemistycznie: ambitnego dzieła się nie spodziewajcie. Ładnego też nie, bo nie dość, że niektóre projekty postaci są wyjątkowo karykaturalnie przerysowane, to jeszcze jakość grafiki leży i kwiczy. A najbardziej przerażające jest to, że to widać już po zwiastunie… Ryouichi Kuraya, czyli reżyser i scenarzysta w jednym, delikatnie mówiąc, do doświadczonych twórców nie należy, a odpowiedzialne za animację studia raczej nie specjalizują się produkcjach wysokich lotów. Odpowiadając na pytanie zadane powyżej: zdecydowanie nie, ale to powinniście sprawdzić sami. Jeśli macie taką ochotę.
Full Metal Panic! Invisible Victory (Xebec)
Adaptacja light novel / Premiera: 13.04.2018
Dysponująca zaawansowaną technologią niezależna organizacja militarna Mithril zwalcza terrorystów i handlarzy bronią na całym świecie. Jeden z jej członków, młody sierżant Sousuke Sagara, dostał niegdyś zadanie ochraniania japońskiej nastolatki, której ze względu na pewne szczególne zdolności groziło porwanie. Jako że wychował się na polach bitew, Sousuke miał spore problemy z przystosowaniem się do funkcjonowania w szkolnej rzeczywistości. Tak zaczęła się ta historia… Czy po kilkunastu latach poznamy jej zakończenie?
Można przyjąć, że czwarty sezon Full Metal Panic! jest jedną z bardziej (i to od dawna!) oczekiwanych, przynajmniej przez starszych widzów, premier wiosny. Co do tych, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z sierżantem Sagarą i resztą wesołej kompanii, jest raczej dość oczywiste, że wskazane będzie przynajmniej skrótowe zapoznanie się z ich poprzednimi przygodami. Trzy powyższe zdania wprowadzenia to stanowczo za mało, nie tylko by się połapać, kto jest kim, ale też by docenić sympatyczne postaci i humor; tego nie zapewnią żadne, nawet najdłuższe opisy. Pozostaje też pytanie, co będzie zawierała kolejna odsłona i czy rzeczywiście obejmie cały istniejący oryginalny materiał – czyli jakieś sześć–siedem pozostałych tomów light novel (wtedy, jak domyślają się fani, można by oczekiwać emisji przez dwa sezony – hurra!). W tej kwestii skazani jesteśmy raczej na spekulacje, natomiast można się pocieszać kilkoma faktami: obecnością w projekcie autora oryginału, czuwającego nad scenariuszem serii, dalej, mimo zmiany studia, powrotem starych seiyuu i części ekipy odpowiedzialnej za projekty postaci oraz mechaniczne. Z krótkiego zwiastuna widać, że ci ostatni nie zawiedli, bo zarówno ludzie, jak i mechy wyglądają tak, jak przywykliśmy. Nieco niepokoju wzbudza natomiast użycie CGI w animacji wielkich robotów oraz pojazdów – pewnie widywaliśmy gorsze, ale jednak… Cóż, jest to niewątpliwie znak czasów i kto wie, może akurat w tym wypadku wyjdzie strawnie. Ostatnia kwestia to reżyser – nie ma on zbyt wielu własnych dzieł na koncie, ale jego nazwisko pojawia się przy sporej liczbie niezłych, a przynajmniej rozpoznawalnych tytułów. Razem wziąwszy, mam całkiem spore nadzieje i oczekiwania – a przede wszystkim niezmiernie cieszę się na myśl, że znów ujrzę w akcji Sousuke, Chidori oraz całą resztę charakternych bohaterów (plus kilku nowych). Hurra!
Gegege no Kitarou [2018] (Toei Animation)
Adaptacja mangi / Premiera: 1.04.2018
Z okazji 50‑lecia niezwykle popularnej w Japonii serii powstanie kolejna jej odsłona. Tytułowy Kitarou, czyli ostatni potomek „plemienia duchów”, wspólnie z nadnaturalnymi towarzyszami przeżywa demoniczne przygody, starając się zachować równowagę między światem ludzi i youkai. Wydawana od 1959 roku manga doczekała się kilku serii telewizyjnych, pełnometrażowych filmów, a także dwóch produkcji live action. Ale w sumie trudno się dziwić, biorąc pod uwagę, jak atrakcyjne z fabularnego punktu widzenia są wszelkie historie o duchach i demonach, zwłaszcza zawierające sporą porcję japońskiego folkloru. Mimo to nie wieszczę anime dużej popularności wśród polskich fanów, głównie ze względu na nieznajomość poprzednich części cyklu, chociaż może się okazać, że nie jest to większa przeszkoda.
Warto zwrócić uwagę na grafikę – kreskę zdecydowanie uwspółcześniono i dostosowano do gustów większej części potencjalnej widowni. Nadal widać, że pierwowzór powstał dziesięciolecia temu, ale mimo to całość nie trąci myszką. Optymizmem nie napawa osoba reżysera, bardzo niedoświadczonego Koujiego Ogawy. Nieco lepiej wygląda dorobek Hiroshiego Oonogiego, który zajmie się scenariuszem.
Ginga Eiyuu Densetsu: The Neue These – Kaikou (Production I.G.)
Adaptacja powieści / Premiera: 3.04.2018
Nie powiem, Production I.G. wykazało się odwagą, zabierając się za ten serial. Wśród fanów militarnej fantastyki naukowej oryginalna seria Ginga Eiyuu Densetsu z 1988 roku jest legendą, w dodatku legendą liczącą imponujące sto dziesięć odcinków. Było co ekranizować, ponieważ materiałem źródłowym był równie sążnisty dziesięciotomowy cykl powieści Yoshikiego Tanaki. Autor to zresztą sam w sobie człowiek‑instytucja, poza Ginga Eiyuu Densetsu odpowiedzialny między innymi za równie kultowy cykl Arslan Senki. Na tym tle dwanaście odcinków nowej adaptacji wygląda marnie. Co prawda oprócz nich planowane są trzy filmy i nie wątpię, że jeśli seria chwyci, będą i następne serie, ale że twórcy będą gotowi powtarzać tę operację aż osiem, dziewięć razy nie uwierzę. Nawet przyjmując, że będą się bardziej streszczać (oddając sprawiedliwość – w starej ekranizacji kilka dłużyzn się trafiło), można mieć wątpliwości, czy uda się tę historię przedstawić do końca.
Czego jak czego, seria ta potrzebuje bowiem epickości i rozmachu. Dotyczących skali kosmicznych bitew, które były, i zapowiada się, że nadal będą, monstrualnych rozmiarów, ale jeszcze bardziej szerokiego ujęcia procesów politycznych, które do nich doprowadziły. Temat tej opowieści jest bowiem mylący – długo może wydawać się, że to historia rywalizacji dwóch militarnych geniuszy, Reinharda von Lohengramma oraz Yanga Wenliego. Materiały promocyjne silnie to sugerują i faktycznie – akcja zapewne jak i wcześniej będzie przedstawiona przede wszystkim z ich perspektywy, ale główną atrakcją oryginalnej ekranizacji była możliwości prześledzenia losów całych krajów i narodów (dokładniej demokratycznej, lecz niewydolnej i skorumpowanej Federacji Wolnych Planet oraz dyktatorskiego, ale sprawniej zarządzanego Imperium Galaktycznego) oraz ukazanie procesów prowadzących do ich rozkwitu i upadku. Bohaterowie mieli w tym swoją rolę, znaczącą nawet, ale było to przedstawione przede wszystkim jako analiza wzajemnych relacji między jednostkami, prawda że wybitnymi, a społeczeństwem, a nie losy samotnych geniuszy.
Czuć chyba, że mam duże wątpliwości co do tej serii, czego głównym powodem jest fakt, że póki co nie wyczuwam, aby Production I.G. miało do tej produkcji niezbędne serce i cierpliwość. Nie pomaga, że do produkcji zgarnęli ekipę, która przez ostatnie lata była zajęta Kuroko no Basket i jego kontynuacjami, czyli produkcją o całkowicie innych wymaganiach, która, choć była kompetentną ekranizacją, do wybitnych się jednak nie kwalifikowała. Innymi słowy, nawet jeśli ta ekipa utrzyma dotychczasowy poziom, na tle wcześniejszej wersji nowe Ginga Eiyuu Densetsu będzie sporym rozczarowaniem. Trudno mi tak naprawdę dostrzec potrzebę tworzenia nowej serii, starą ciągle ogląda się znakomicie, ale pożyjemy, zobaczymy.
Golden Kamui (Geno Studio)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.04.2018
Nie jest powszechnie znanym faktem, że w północnych rejonach Japonii występuje ludność rdzenna, ściślej: bardziej rdzenna niż Japończycy. Wiedza o Ajnach, bo o nich mowa, nawet w Japonii jest niestety niszowa, o reszcie świata nie wspominając. Szkoda, bo akurat jako Polacy mamy w tym temacie powody do dumy – jednym z najważniejszych badaczy Ajnów w historii był nasz rodak, Bronisław Piłsudski. W dodatku okres jego badań zbiegiem okoliczności wypadł zaledwie kilka lat przed momentem akcji Golden Kamui, czyli pierwszymi latami XX wieku, zaraz po wojnie rosyjsko‑japońskiej. Fascynująca, a mało znana kultura, równie zajmujący, a mało znany okres historyczny, a w końcu miejsce, czyli wyspa Hokkaidou – tło tego seinena jest dobrane wręcz genialnie.
Nie dziwi więc, że oryginalna manga pozgarniała sporo nagród, co zresztą zawdzięcza nie tylko wierności historycznej i etnograficznej (jej treść była profesjonalnie konsultowana), ale też w równej mierze temu, że to po prostu świetna i wciągająca opowieść akcji. Fanów, którzy czekają na serialową wersję poszukiwań legendarnego złota Ajnów, są rzesze, więc twórcy relatywnie łatwo mogą się na tym serialu ozłocić. Czy im się to uda, nie jest dla mnie jednak pewne. Za tę serię zabrało się młode studio, a Golden Kamui to jedna z ich pierwszych produkcji. Reżyser mnie do siebie nie przekonuje swoimi wcześniejszymi dokonaniami, ale za to scenarzysta Noboru Takagi sporo już w życiu zdziałał. Poza tym seiyuu do czołówki nie należą, moje ogólne wrażenia dotyczące ekipy produkcyjnej są więc mieszane. Wątpliwości nie rozwiewa zwiastun, który jest mocno kiczowaty, Golden Kamui pozostaje więc dla mnie chyba największą enigmą tego sezonu. Potencjał ma jednak ogromny, dlatego zdecydowanie warto sprawdzić, z czym będziemy mieć do czynienia.
Gundam Build Divers (Sunrise)
Seria oryginalna / Premiera: 3.04.2018
W niedalekiej przyszłości gunpla – czyli własnoręcznie składane (a często także udoskonalane) modele gundamów – to już nie tylko zabawki do postawienia na półce. Dzięki zaawansowanym technologiom gracze mogą za ich pomocą toczyć „jak prawdziwe” bitwy, zaś najnowszym wynalazkiem w tej dziedzinie rozrywki jest potężne MMO, Gunpla Battle Nexus Online. Riku Minami ma zamiar dorównać najlepszym – na razie zaś wraz z przyjaciółmi i wiernym gunpla, którym w jego przypadku jest Gundam 00 Diver, dołącza do gry. Jak daleko uda mu się zajść?
Cytując mojego kolegę: nie lubię Gundamów, nigdy ich nie lubiłam, to nie mój gatunek. Mimo to Gundam Build Fighters zachwyciło mnie, łącząc lekką (ale spójną) fabułę z naprawdę efektownymi walkami robotów. Cała ta seria była jednym wielkim hołdem dla kolekcjonerów, przebijała z niej autentyczna radość twórców, że mogą swobodnie mieszać maszyny z różnych serii i sprawdzać, co daje największe fajerwerki. Niestety kontynuacja straciła tę świeżość i pytanie brzmi, czy nowa seria zdoła ją odzyskać – szczególnie gdy na fotelu reżysera nadal zasiada Shin'ya Watada. Mam zamiar jednak być optymistką i zachęcić czytelników Tanuki, by dali tej serii pewien kredyt zaufania i szansę. Szczególnie jeśli nie przepadają za Gundamami, bo uniwersum Gundam Build na szczęście jest bardzo odmienne od trapionych wyniszczającymi wojnami światów innych serii z tego cyklu.
Gurazeni (Studio Deen)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2018
Na wiosnę również Studio Deen postanowiło postawić na serię sportową, opowiadającą o codziennych troskach profesjonalnego baseballisty, Natsunosuke Bondy. Sen z powiek dwudziestosześcioletniego zawodnika spędzają przede wszystkim zarobki, uzależnione od jego występu. Co prawda w tak młodym wieku Bonda zarabia już 18 milionów jenów, ale gdzie mu tam do kolegów. Poza tym wystarczy potknięcie i żegnajcie, banknoty!
Na razie nie jest znana liczba odcinków, ale że manga ma tylko czternaście tomów i jest skończona, istnieje duża szansa na pełnoprawną serię, a nie reklamę. Dosyć ciekawie prezentuje się także zwiastun – żadnych wymuskanych bishounenów czy boiskowych dramatów, za to sporo bardzo charakterystycznych postaci i mocno wyluzowany klimat. Nie znam oryginału, ale stawiałabym na połączenie sportu, okruchów życia i dużej porcji komedii. Na pewno warto rzucić okiem na pierwszy odcinek – anime podchodzących do sportu w tak niewyidealizowany sposób nie ma dużo. Inna sprawa, że trochę martwi mnie warstwa wizualna i nie mam tu na myśli specyficznych projektów postaci. Skoro zarobki zależą od występu gracza, z pewnością zobaczymy niejeden mecz. Baseball nie należy do najbardziej dynamicznych dyscyplin, ale jakoś nie mam zaufania do Studia Deen, zwłaszcza że już trailer nie wygląda atrakcyjnie pod względem animacyjnym. Zagadką pozostaje dla mnie także reżyser, czyli Ayumu Watanabe, który ma na koncie głównie produkcje przeciętne i Uchuu Kyoudai, oceniane bardzo wysoko. Dużo ciekawiej wypada Hideo Takayashiki, odpowiedzialny za scenariusz. Pracował on przy między innymi One Outs, Souten Kouro czy Oniisama E…. Na pewno nie będzie to zwyczajna seria sportowa!
High School DxD Hero (Passione)
Adaptacja light novel / Premiera: 10.04.2018
Sporo już czasu minęło od dnia, w którym Issei Hyoudou, zwyczajny nastolatek, wybrał się na niefortunną randkę, zakończoną jego śmiercią… i wskrzeszeniem w charakterze diabła, podwładnego niejakiej Rias Gremory. Nowe życie, nowe obowiązki, nowe moce – i nowa, a może raczej pierwsza w życiu szansa na zgromadzenie własnego haremu! Zaciekłe walki i półnagie dziewczęta… W sumie, czego chcieć więcej?
Adaptacje light novel typu „chłopiec i jego (bojowy) harem” są częste, rzadko się jednak zdarza, by dostały drugi sezon – o czwartym nie wspominając. Nie wiadomo dokładnie, co planują scenarzyści, ponieważ trzecia część, BorN, odeszła dość daleko od oryginału, co może sprawiać teraz pewne problemy, jednak z dostępnych informacji wynika, że Hero ma obejmować wątki z dziewiątego i dziesiątego tomu oryginalnej powieści. Niepokoi trochę zmiana studia – TNK zastąpiło Passione, jednak najbardziej w oczy rzuca się nowy projekt postaci. Wprawdzie Makoto Uno umie rysować biuściaste piękności, ale fani już narzekają, że nowym, „miększym” projektom brakuje charakteru i że wyglądają jak zrobione z roztopionego masła. Narzekający czy nie, fani zapewne obejrzą, nowi widzowie zaś nie mają szans połapać się we w sumie dość złożonym świecie i mocno już pokręconej fabule.
Hinamatsuri (feel)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2018
Pewnego dnia uporządkowane życie młodego, inteligentnego i poważanego członka yakuzy, Nitty, kończy się. Otóż wprost na jego głowę spada tajemniczy obiekt z zapakowaną do niego dziewuszką imieniem Hina. Mimo że twarz dziewczynki nie wyraża żadnych emocji, okazuje się ona osóbką raczej charakterną i na dodatek obdarzoną supermocą. Hina szantażem zmusza Nittę do posłuszeństwa, by ostatecznie zamieszkać z nim jako córka… Wkrótce na horyzoncie pojawiają się kolejne niezwykle uzdolnione dziewczynki, które z pewnością namieszają w życiu głównego bohatera.
Opis sugeruje coś na kształt haremówki, ale wszelkie dostępne źródła nie wspominają o podobnych relacjach w mandze. Za to na pewno czeka nas bardzo szalona komedia z elementami science‑fiction i okruchów życia. Demi‑chan wa Kataritai udowodniło, że połączenie nietypowych słodkich dziewuszek z dorosłym facetem może zaowocować wyśmienitym anime i nie ukrywam, że spodziewam się czegoś podobnego po Hinamatsuri. Niestety, dostępne zapowiedzi ni ziębią, ni grzeją – humor wydaje się w porządku, ale bohaterki prezentują się bardzo sztampowo i na razie tylko Nitta wydał mi się dostatecznie ciekawy, by sięgnąć po pierwszy odcinek. Druga sprawa to raczej nijaka oprawa wizualna. Projekty dziewcząt są praktycznie identyczne, różnią się jedynie kolorem włosów. Do tego dochodzą nieanatomiczne krzywizny i przeciętna animacja, ale w dorobku studia feel na próżno szukać serii wybijających się ponad przeciętność. Trochę większym zaufaniem darzę reżysera, Keia Oikawę, niestety nie mogę powiedzieć tego o reszcie twórców, ze scenarzystą, Keiichirou Oochim na czele.
W tym przypadku o sukcesie zadecydują detale – podoba mi się pomysł, a także genialny plakat promocyjny, nie będę też płakać, kiedy okaże się, że seria jest wyraźnie niedofinansowana. Oczywiście pod warunkiem, że twórcy naprawdę wycisną, co się da, z tej historii (a da się całkiem sporo).
Hisone to Masotan (Bones)
Seria oryginalna / Premiera: 13.04.2018
Przyznam, że zestawienie słów „studio Bones” i „oryginalny projekt” od razu wzbudziło moją uwagę, a efekt znakomicie wzmocniło obejrzenie zwiastuna. Sam zarys historii – w zapowiedziach twórców ogrzewającej serce, pełnej śmiechu i łez – też brzmi intrygująco: nowa członkini Japońskich Powietrznych Sił Samoobrony, Hisone Amakasu, która zaciągnęła się do służby, ponieważ jej prostolinijność i nieumiejętność trzymania języka za zębami przysparzały jej problemów w życiu społecznym, przez przypadek (a jakże) zostanie pilotką… smoka. Chociaż przypomina on przerośniętego pluszaka, nie pochodzi z krainy Nigdy‑Nigdy, lecz jest – obok innych – eksperymentalną i oczywiście tajną bronią lotnictwa. Mówi się, że smoki dzierżą klucz do przyszłości świata…
Brzmi to moim zdaniem bardzo obiecująco, a ujawnione w materiałach promocyjnych projekty postaci w zestawieniu z anturażem wojskowej bazy dodają mnóstwo smaczku i jakoś przywodzą na myśl „bajkę dla dorosłych”, co każe mi obiecywać sobie jeszcze więcej. W dodatku widać, że będziemy tu mieć do czynienia z gronem charakternych postaci kobiecych, i to nie nastolatek (mimo że pewnie niewiele starszych), co uważam za wielki plus; ciekawie jest pod tym względem również na dalszym planie, gdzie pojawi się też kilku panów. Co do ekipy twórców, reżyser nie ma tak długiej listy dzieł na koncie jak scenarzystka Mari Okada, a z tą bywało różnie (zaś wspólnie popełniony przez nich Kiznaiver nie miał najlepszych opinii), ale jakoś, podbudowana powyższymi zaletami, nie odczuwam na razie szczególnej potrzeby narzekania na nich. Za to o oprawę techniczną na pewno nie trzeba się martwić, nawet jeśli stylistyka jest uproszczona. Zdecydowanie będzie to rzecz warta spróbowania.
Hoozuki no Reitetsu [2018] (Studio Deen)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.04.2018
Tytułowy Hoozuki to wysoki urzędnik w urządzonym na modłę dalekowschodnią Piekle, w praktyce niemalże zarządzający całym tym interesem w imieniu zdecydowanie nieogarniętego króla Enmy. Do jego rozlicznych obowiązków należy kierowanie piekielnym personelem, a także radzenie sobie z sytuacjami nieprzewidzianymi a spowodowanymi zazwyczaj przez najrozmaitszych nadprzyrodzonych mieszkańców Zaświatów. Na szczęście Hoozuki, jak sam tytuł wskazuje, cechuje się wyjątkowym wręcz opanowaniem przydatnym w praktycznie każdych okolicznościach.
Jakkolwiek wszystko to może brzmieć zachęcająco, pierwsza seria szybko pokazała, że mamy do czynienia z pozycją przeznaczoną w zasadzie tylko dla widzów japońskich. Czyli, innymi słowy, hermetyczną jak konserwa wojskowa, opartą na nawiązaniach już nie tylko do popkultury, ale także japońskiej polityki i sportu, oraz wykorzystującą specyficzny, nie zawsze czytelny dla zachodniego widza humor. Owszem, niektórzy będą się przy tym świetnie bawić (szczególnie że bohaterów takich jak Hoozuki oglądamy rzadko), jednak dla większości widzów seans będzie się wiązał z niemiłym poczuciem, że oglądają coś, czego faktyczny sens omija ich szerokim łukiem. Technicznie rzecz biorąc, mamy do czynienia nie tyle z trzecią serią, ile z drugą częścią drugiej serii, co oznacza, że walory produkcyjne nie powinny ulec żadnym zmianom.
Inazuma Eleven: Ares no Tenbin (OLM)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2018
Zastanawiałam się, co jeszcze wycisną z tego świata twórcy i okazuje się, że postanowili „powrócić do korzeni”, czyli umieścić akcję zaraz po pierwszym epizodzie pierwszej serii, czyli w okolicy odcinka dwudziestego siódmego. Nie będzie to jednak powtórka z rozrywki, ponieważ dostaniemy świat równoległy, gdzie wydarzenia potoczyły się inaczej niż w pierwowzorze. Na pewno nie zmieni się jedna rzecz – sport, który uprawiają bohaterowie, jest piłką nożną tylko z nazwy i zapewne takim pozostanie. Stęskniliście się za dziwacznymi technikami, małoletnimi geniuszami i kosmicznymi treningami? Inazuma Eleven: Ares no Tenbin jest właśnie dla Was! A gdyby komuś było mało, w lecie ukaże się kolejna gra.
Reżyserią zajmie się Yumi Kamakura, a projektami postaci Chizuko Kusakabe i Takuzou Nagano.
Isekai Izakaya: Koto Aitheria no Izakaya Nobu (Sunrise)
Adaptacja light novel / Premiera: 13.04.2018
Bar „Nobu” mieści się gdzieś w Kioto, w mało uczęszczanej bocznej uliczce, lecz mimo nierzucającego się w oczy położenia i tylko dwóch osób w charakterze personelu nie może się skarżyć na brak klienteli. Powód jest dosyć zaskakujący – otóż nieczęsto zdarza się prowadzić przybytek z najlepszym piwem, do którego zaglądają goście z innego świata, zwanego Aitheria. Gośćmi Nobu są zarówno strażnicy pałacowi, mnisi, jak i mistrzowie gildii, którzy po zjedzeniu jednego ze sławnych dań (w końcu właściciel był kiedyś kuchmistrzem w renomowanej restauracji), czy też po skosztowaniu doskonałego piwa chętnie wracają po raz kolejny w jego progi.
Seria jest adaptacją light novel autorstwa Natsuyi Semikawy z ilustracjami Kururi. W gównych rolach usłyszymy Tomokazu Sugitę w roli Nobuyukiego „Nobu” Yazanawy, właściciela pubu, oraz Suzuko Mimori w roli kelnerki (jeśli tak to można nazwać), Shinobu Senke. Reżyserię powierzono Katsumi Ono, scenariuszem zajmie się Shin Yoshida, a za wygląd postaci odpowiadac będzie Mariko Itou.
Koncept drzwi łączących Japonię z jakimś stylizowanym na średniowieczne państwo światem ostatnio pojawiał się kilka razy. Zwykle jednak to Japończycy wpadali tam, robili zamieszanie i wprowadzali własny porządek, tudzież „cywilizowali” miejscowych. W tym przypadku formuła wygląda na zbliżoną do Isekai Shokudou, czyli coś w rodzaju „okruchów dnia” z lekkim zacięciem humorystycznym – bowiem po serii o wyjątkowym pubie nie spodziewam się wątków o ratowaniu świata. No, chyba że w opowieściach przy dobrym trunku.
Jikkenhin Kazoku: Creatures Family Days
Adaptacja mangi/manhuy / Premiera: 9.04.2018
Ponoć z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu… A jak w codziennym życiu może radzić sobie piątka nie do końca normalnego rodzeństwa? Cóż, może zdrowie psychiczne im dopisuje, ale trudno nazwać zwyczajnymi dzieci pary szalonych naukowców, którzy nie mogli się powstrzymać od kilku eksperymentów, co zaowocowało nietypowymi umiejętnościami rzeczonych pociech. No dobrze, umówmy się, że w naszej rzeczywistości takie postępowanie zostałoby zapewne potraktowane jako bestialstwo lub czyn co najmniej wątpliwie etycznie, ale ponieważ mamy do czynienia z umownymi realiami anime, więc ten argument ma niewielką siłę przebicia. W tej sytuacji mamy raczej do czynienia z przerysowanym, ale w miarę pogodnym światem.
Jikkenhin Kazoku to seria powstała przy międzynarodowej współpracy ekipy japońsko‑tajwańskiej, choć kto i w jakim stopniu dołożył swoją cegiełkę, to do końca nie wiem, bo źródła oficjalne są, łagodnie mówiąc, skromne. Wiadomo, że za pierwowzór odpowiada artyst(k)a z Tajwanu o pseudonimie Yanai, a sam komiks debiutował w zeszłym roku w Japonii (ale nie dotarłam do informacji, czy to tłumaczenie, czy faktyczna premiera). Zwiastun zapowiada kolorowe i chyba zabawne, choć niekoniecznie porywające technicznie okruchy życia (nie)codziennego, ale kilka podobnych produkcji kolaboracyjnych już pokazało, na co stać ich twórców, i to zdecydowanie nie jest komplement. Może tym razem będzie inaczej? Szczerze pisząc, nie mam zielonego pojęcia, bo lista płac to jedna wielka enigma…
Juushinki Pandora (Satelight)
Seria oryginalna / Premiera: 29.03.2018
Niczym katastrofa w Czarnobylu, czy raczej znacznie bardziej, awaria niejakiego reaktora kwantowego sprawiła, że świat zmienił się nie do poznania pod wpływem nieznanej energii, stając się miejscem prawie niezdatnym do życia dla ludzi, a niemal doskonałym dla dziwnych i niebezpiecznych monstrów. Leon Lau i jego towarzyszka (ponoć siostrzyczka) Chloe, którzy byli świadkami tego tragicznego wydarzenia, próbują jakoś przetrwać w nowej rzeczywistości, ale nie jest to takie łatwe, choć mężczyzna będzie z całym sił walczył, by chronić swoją ukochaną… A pomoże mu w tym oczywiście niezwykły humanoidalny robot i tajemniczy oddział Pandora z jeszcze bardziej tajemniczej (?) organizacji.
Wstęp z chińsko brzmiącymi nazwami nasunął myśl, że nacięłam się na kolejne niedorobione dziecko z kontynentu. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że za produkcją stoją sam Shouji Kawamori i studio Satelight oraz… Netflix, który ostatnimi czasy zaczął inwestować w animację. No dobrze, nazwisko nazwiskiem, studio studiem, ale nie powiem, żeby całość prezentowała się szczególnie porywająco – ot, przyszłość postapokaliptyczna, specjalny oddział walczący z monstrualnymi skutkami zagłady cywilizacji, roboty, niezwykły protagonista i jego dama w opałach. Było? Było i w tej wersji wygląda całkiem podobnie jak w poprzednich, choć oczywiście, jak zwykle, znajdziemy drobne różnice tu i tam. Tak naprawdę zupełnie niewiadomo, czego się po tej produkcji spodziewać, bo z pomysłami oryginalnymi bywa bardzo różnie. Teoretycznie na plus można policzyć obecność średnio i bardzo doświadczonych członków ekipy (reżyseria – Hidekazu Satou, scenariusz – Toshizou Nemoto) i ładne projekty, chociaż zwiastun pokazuje, że jak na dzieła tego studia, to całość graficznie rzucać na kolana raczej nie będzie (choć trudno napisać, żeby było brzydko), a muzycznie… No właśnie, w przeciwieństwie do innych anime pana Kawamoriego, tutaj muzyka nie odgrywa większej roli. Czy to poważna strata? Nie wiem, bo choć Youko Kanno na liście płac nie widać, to energiczny motyw przewodni brzmi nieźle.
Kakuriyo no Yadomeshi (Gonzo)
Adaptacja light novel / Premiera: 2.04.2018
Mamy kulinarnie uzdolnioną bohaterkę, która odziedziczyła po dziadku zdolność widzenia duchów i demonów. Mamy bóstwo i właściciela „Niebiańskiej gospody” w jednym, który naszą bohaterkę porywa. Mamy też starą historię o dziadku dziewczyny, który dawno, dawno temu zaciągnął u bóstwa dług i go nie spłacił. W związku z tym Aoi (bo tak zwie się dziewoja) ma zostać żoną bóstwa, ale że nie ma ochoty, proponuje inny układ. Otóż odpracuje dziadkowe zobowiązanie w kuchni!
Ot, lekka i przyjemna historyjka z panienką i stadem nadnaturalnych biszów, a także kulinarnymi popisami (food porn nadal w modzie), i wszystko byłoby cudnie, gdyby nie fakt, że za będącą pierwowzorem light novel wzięło się niesławne Gonzo. To mógł być nieskomplikowany cukierek dla oczu – bo jak tu nie lubić stada przystojniaków z puchatymi uszkami i ogonkami. Ładnie pokazane jedzenie sprzedaje się samo, a bohaterkę w najgorszym razie można zignorować. No po prostu wata cukrowa ku ukojeniu dziewczęcych serc i nacieszeniu zmysłów. A potem człowiek widzi tę przeklętą nazwę, której nie powinno się wymawiać, i zasłania twarz ze zgrozy. Znaczy, być może jest ktoś, kto wierzy, że Gonzo tego nie spaprze. Ja niestety do tej grupy nie należę. Co więcej, na ładną porażkę wskazują także inne znaki.
Na przykład osoba reżysera – Yoshiko Okuda dorobek ma żaden, co jedna seria, to gorsza. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że odpowiedzialna za scenariusz Tomoko Konparu wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności, bo doświadczenia z męskimi haremami i romansami jej nie brakuje. Pytanie brzmi, czy jedna doświadczona i rozsądna osoba jest w stanie uratować tę produkcję przed klątwą Gonzo?
Kiratto Pri‑chan (Tatsunoko Production)
Seria oryginalna / Premiera: 8.04.2018
Mirai Momoyama i Emo Moegi to dwie świeżo upieczone gimnazjalistki, a zarazem początkujące idolki. Do zdobycia sławy postanawiają wykorzystać platformę nazywaną Pri☆Chan System, której używają największe gwiazdy. Jak łatwo zgadnąć, za dwójką dziewcząt nie stoi żadna agencja, postanawiają więc założyć własny kanał i samodzielnie zająć się promocją swoich występów. Jak myślicie, czy uda im się zostać popularnymi idolkami?
Kolejna – po Aikatsu Friends! – franczyza, której grupą docelową są dziewczynki w wieku podstawówkowym. Tym razem jej początków należy szukać w Pretty Rhythm, zastąpionym następnie przez PriPara – zmiana nazwy wiąże się nie tylko z odświeżaniem marki, ale także ze zmianą realiów świata przedstawionego. To zaś pozwala na wprowadzanie nowych produktów, no i tak się to wszystko kręci… Na ile zbadała sprawę redakcja Tanuki, każda seria z tego cyklu poza reklamą, czego tylko się da, nie służy absolutnie niczemu i dla widza zachodniego będzie na ogół całkowitą stratą czasu.
Ladyspo
Seria oryginalna / Premiera: 10.04.2018
Ladyspo (skrót od „lady sports”) będzie podobno połączeniem komedii, science‑fiction i turniejówki z udziałem ładnych dziewcząt, w której główną siłę napędową fabuły mają stanowić pojedynki sportowe pomiędzy bohaterkami odzianymi w skąpe stroje. Cokolwiek to będzie, zapewne zaciekawi wielbicieli kobiecych wdzięków, ponieważ o męskich rolach chwilowo nic nie słychać. W rolach głównych usłyszymy Akari Ueharę (Nephren w SukaSuka, Riona w Ousama Game: The Animation), Saki Shimadę oraz Suzunę Kinoshitę (Machida w Ojisan to Marshmallow, Mitsuki w Ousama Game: The Animation).
Reżyserować to tajemnicze dzieło, o którego fabule prawie nic nie wiadomo będzie Hiroshi Kimura, zaś piosenkę w czołówce, Happy Thinking, zaśpiewa Aina Kusuda – i to niestety wszystko, co możemy napisać w momencie zamykania naszej zapowiedzi. Jeśli się nam uda, postaramy się przybliżyć ten tytuł w zajawkach na naszym blogu.
Last Period -Owarinaki Rasen no Monogatari- (J.C. Staff)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera: 12.04.2018
W pewnym świecie powracającym problemem są potwory nazywane Spiralami, zaś ich zwalczaniem zajmują się wojownicy – tytułowi „Periods”. Tajemnicza kradzież i zapaść budżetowa sprawiają, że zrzeszająca ich organizacja Arc End w ramach oszczędności porzuca jeden ze swoich oddziałów. Przynależący do niego Haru, chociaż sam jest dopiero uczniem, z dwójką innych wojowników stara się go odtworzyć. Czy będą w stanie sobie poradzić?
Zastanawiało mnie, czy ktoś czyta te zapowiedzi i czy zauważyłby, gdybym opisała to anime jako ekranizację symulatora menopauzy… Mówiąc jednak poważniej, mamy do czynienia z adaptacją gry na smartfony, aktywnej od 2016 i wyprodukowanej przez Happy Elements. Seria, która przede wszystkim ma tę grę reklamować, zapewne nie będzie odkrywcza, ale kto wie – może dostaniemy sympatyczną przygodówkę dla młodszych widzów, taką jak Monster Hunter Stories: Ride On? Zarówno reżyser, jak i scenarzysta mają przyzwoity dorobek, chociaż nie każdą ich serię należałoby nazwać wielkim osiągnięciem. Z kolei stojące za tą produkcją studio J.C. Staff to marka poważna, nawet jeśli do takiego tytułu skieruje raczej drugi sort swoich pracowników i współpracowników.
Layton Mystery Tanteisha ~Katri no Nazotoki File~ (Liden Films)
Adaptacja gry / Premiera: 8.04.2018
Cykl detektywistycznych gier logiczno‑przygodowych na konsole Nintendo, zatytułowany Professor Layton, cieszy się nadal dużą popularnością wśród ich użytkowników, tak samo jak kolejna odsłona, skupiająca się tym razem na przygodach córki profesora, Katrielle. Nic więc dziwnego, że po tak oczywiste złote jajo sięgnęli w końcu także twórcy anime. W 2009 roku powstał film animowany o śledztwie prowadzonym przez Laytona, lecz dopiero teraz zdecydowano się na wyprodukowanie pełnoprawnej, pięćdziesięcioodcinkowej serii, na podstawie gry Layton's Mystery Journey: Katrielle and the Millionaires' Conspiracy, gdzie jak sama nazwa wskazuje, bohaterką jest właśnie córka zaginionego profesora.
Miejscem akcji zarówno gry, jak i anime jest Londyn, gdzie Katrielle (Kana Hanazawa) wraz z gadającym psem Sherly (Juurouta Kosugi) prowadzi agencję detektywistyczną i rozwiązuje zagadki kryminalne oraz pomaga mieszkańcom, jednocześnie szukając śladów zaginionego ojca. Szczerze mówiąc jestem ciekawa, w jaki sposób zostanie rozwiązany aspekt zagadkowo‑łamigłówkowy, który jest znakiem rozpoznawczym gier, a także, czy dostaniemy w miarę spójną fabułę, czy tylko bohaterkę stawiającą czoło kolejnym wyzwaniom w postaci zagadek.
Reżyserię serii powierzono Susumu Mitsunace, natomiast nad całością ma czuwać Akihiro Hino. Za projekt postaci odpowiada Youko Takada, która wzoruje się na szczęście na oryginalnych rysunkach z gry, autorstwa Takuzou Nagano. Tym samym widz otrzyma produkcję, która będzie na pewno się wyróżniać z tłumu podobnych wizualnie serii, a jeśli dodamy do tego możliwą interesującą historię, to szykuje się coś ciekawego do obejrzenia.
Lostorage conflated WIXOSS (J.C. Staff)
Seria oryginalna / Premiera: 7.04.2018
(Nie)grzeczne dziewczynki grają w magiczne karty po raz kolejny! Cóż, pierwsza seria telewizyjna, będąca reklamą gry karcianej, wypadła średnio, ale dawała szansę na coś względnie ciekawego, jej kontynuacja z kolei kompletnie rozjechała się na naiwnych wyjaśnieniach i dziurach fabularnych, bardzo skutecznie grzebiąc jakikolwiek potencjał. Następna odsłona, z innym zestawem bohaterek oraz nieco zmienionymi zasadami gry, podniosła nieco jakość opowieści i miała względnie zamknięte zakończenie.
Ale to się przecież nie mogło tak skończyć! Mogło? Mogło, ale żądza pieniądza jest wielka, co właśnie demonstrują twórcy, tworząc kolejny serial, który połączy obie wcześniejsze historie w jedną magiczną rozgrywkę (zobaczymy więc na ekranie Ruuko, Yuzuki, Suzuko i Chinatsu, a także pozostałe postacie), której zasady… No cóż, nie mam pojęcia, jak twórcy zamierzają pogodzić linie fabularne, bo ta z pierwszej opowieści sensu nie miała zbyt wiele, nawet biorąc pod uwagę umowność świata przedstawionego.
Zwiastun sugeruje, że technicznie ta seria niewiele będzie się różnić od poprzedniczek, co jest w miarę niezłą wiadomością, bo wcześniejsze części trzymały przyzwoity poziom pod tym względem. Gorzej może być natomiast ze stroną merytoryczną, bo z jednej strony mamy scenarzystę, który na koncie ma sporo produkcji (zarówno dobrych, jak i słabszych), ale z drugiej już niestety reżyserkę cudu, jakim było Diabolik Lovers More, Blood… Nie wiem jak Was, ale mnie to nie nastraja szczególnie pozytywnie.
Lost Song (Dwango / Liden Films)
Seria oryginalna / Premiera: 31.03.2018
Rosnące zainteresowanie Netflixa japońską animacją przejawia się od jakiegoś czasu nie tylko udostępnianiem użytkownikom nowszych i starszych tytułów, ale też zamawianiem oryginalnych produkcji. Takową, choć chyba pierwszą w klimacie, który zapowiada się na (coś w rodzaju) fantasy, ma być Lost Song. Bohaterkami są dwie dziewczyny, jedna z zapadłej wsi, druga z królewskiego dworu, w osobowościach zapewne równie odmienne, władające jednak tą samą siłą: mocą pieśni, która pozwala im kontrolować wodę i wiatr oraz leczyć rany. Z takimi zdolnościami oczywiście człowiek nie ma łatwo, więc obie będą musiały stawić czoło takim popularnym w fantasy zjawiskom, jak podróż z ważną misją, groźba wojny, śmierci niewinnych i, nade wszystko, przeznaczenie…
Sądząc po dostępnych materiałach, stylistyka anime nie wyłamuje się z klasycznych kanonów rysunkowej fantasy ani niczym specjalnym nie odznacza; może ciut bliżej jej do zachodnich niż japońskich wzorców, ale też nic w tym niezwykłego. Pewne wątpliwości wzbudza we mnie górna część stroju królewskiej pieśniarki, jednak nie takie rzeczy w chińskich bajkach widziano i się nie zsunęły. Znacznie gorsze wrażenie robi ten fragmencik trailera, w którym obie dziewczyny do śpiewu dodają ruch – niestety animowany komputerowo i po tej parusekundowej ekspozycji pozostaje się tylko modlić, żeby nie było tego więcej, bo większa dawka może być śmiertelna. Muzycznie… można by mniemać, że będzie to istotny element anime, ale i tu oba zwiastuny każą być ostrożne, bo jeden uderza w tony wysokie i głębokie oraz patetyczno‑epickie, zaś drugi zawiera klasyczny j‑pop. Nie spodziewałabym się zatem po nim zbyt wiele w tej kwestii. Gwoli informacji, za muzykę odpowiada Yuusuke Shirato – kompozytor pierwszego openingu Mahou Tsukai no Yome i czołówki Ange Vierge oraz endingów do Sakurasou no Pet na Kanojo i To Love‑Ru. Reżyser i jednocześnie autor konceptu oraz scenarzysta, Morita to Jumpei (pracujący dla Mages.), podpisał się wcześniej osobiście tylko pod Occultic;Nine, trudno więc na tej podstawie za wiele wywnioskować. Fani fantasy pewnie zechcą sprawdzić, jak to‑to gra i śpiewa… i liczę, że dadzą znać w komentarzach, czy warto tracić czas.
Lupin III: Part 5 (Telecom Animation Film)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.04.2018
Arsène Lupin III powraca na małe ekrany w piątej już serii telewizyjnej. Tym razem miejscem akcji jest współczesna Francja, a nasz bohater w końcu (!) korzysta z najnowszych nowinek technologicznych, by pokonać swoich przeciwników. W serii pojawią się też nowi bohaterowie, wśród których znajdą się genialna hakerka, tajemniczy osobnik znający przeszłość Lupina oraz kolejny detektyw polujący na niego.
Podobnie jak poprzednią, tak też i tę serię wyreżyseruje Yuuichirou Yano, zaś za projekty postaci odpowiadać będzie Hisao Yokobori. Oczekiwania w stosunku do nowej serii przygód sławnego włamywacza‑dżentelmena są takie, jak i w przypadku pozostałych – na pewno będzie gratką dla fanów gatunku i postaci. Natomiast tym, którzy by chcieli zacząć przygodę z uniwersum właśnie od tej części, ani nie odradzam, ani nie zachęcam – sami muszą zdecydować, czy zechce im się nadrabiać kilkanaście pozycji, czy wolą machnąć ręką i rzucić się na głęboką wodę.
Mahou Shoujo Ore (Pierrot Plus)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.04.2018
Po przeczytaniu założeń fabularnych Mahou Shoujo Ore powstającego na podstawie mangi Icchokusen Moukon, jedyną reakcją, jaka przyszła mi głowy było: Że jak?
Bo fabuła jest jednak lekko, no… Piętnastoletnia Saki Uno, mocno jeszcze nieopierzona idolka (co słychać bardzo ładnie w zapowiedzi), podkochuje się w starszym bracie najlepszej przyjaciółki. Obiekt uczuć nazywa się Mohiro i pewnego dnia zostaje porwany przez demony. By ratować go z opresji, nasza bohaterka zawiera podejrzany kontrakt z bardzo podejrzanym osobnikiem, umożliwiający jej transformację w magical girl. O jednym jednak dowiaduje się już po fakcie – transformacja powoduje, że wprawdzie nabiera magicznych mocy, jednak jej ciało przekształca się w ciało przystojnego chłopaka. Mężczyzny? W różowym wdzianku magical girls? A potem podobno jest jeszcze lepiej!
Głównej bohaterce (bohaterowi?) głosu użycza w wersji żeńskiej Ayaka Oohashi (Setsuna w Re:Creators, Rei w Hamatora) w męskiej natomiast Kaito Ishikawa (Tobio w Haikyuu!!, Ilda w Boku no Hero Academia). Na ilustracjach poglądowych, dostępnych w sieci widać też niebieską magical girl, w którą wcielą się Sachika Misawa (Kuroyuki w Accel World) i Wataru Hatano (Gajeel w Fairy Tail, Sakyua w Starmyu). Reżyserię tego dzieła powierzono Itsurou Kawasakiemu, mającemu na swoim koncie różne tytuły, od Pokémon Origins aż do Sengoku Basara. Za wygląd postaci odpowiadać będzie natomiast Yukiko Ibe (Jewelpet Twinkle).
Wygląd i założenia świata obecnie wyglądają z jednej strony na takie, które mogą stworzyć dosyć udaną serię (patrz Kore wa Zombie Desuka?), z drugiej jednak strony można się obawiać zbytniego „przegięcia” i pójścia w niesmaczne żarty związane ze zmianą płci. Nie przesądzajmy jednak, a nuż wyniknie z tego coś dobrego.
Mahou Shoujo Site (Production doA)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2018
Ma ktoś ochotę na skrzyżowanie Mahou Shoujo Madoka Magica z Highschool of the Dead? Nie? Niewielka strata. Jednak tak? Cóż, o gustach się nie dyskutuje, ale…
…ale to będzie naprawdę, naprawdę głupie. To ekranizacja mangi, która próbuje być ostra i kontrowersyjna, lecz mnie bardziej rozśmiesza. Jakież to wszystko mroczne, brutalne i depresyjne! Krew, trupy, tortury, nieprzebrane cierpienia małych słodkich dziewczynek, olaboga! Posłuchajcie tylko o początkach fabuły: protagonistka Aya jest dręczona w szkole, a w domu psychicznie i fizycznie dręczona przez brata. Ma jednak dobre serce i opiekuje się kotkiem. Kotek umiera (kto by się spodziewał), jednak do dziewczyny z pozoru uśmiecha się szczęście, gdy natrafia na tajemniczą stronę internetową i zostaje obdarzona magiczną mocą przybierającą formę rewolweru. Rewolwer strzela serduszkami, ale żeby nikt nie miał wątpliwości, że w istocie to mhrrook, protagonistka krwawi z oczu, ilekroć go używa, i już za pierwszym razem udaje jej się niechcący zabić dręczących ją uczniów.
Wszystko to doprawiono końską dawką wszechobecnych psychopatów dzierżących w łapach żyletki oraz innych ostre narzędzia, których natłok ma chyba przesłonić niedobory sensu. Za ładne to też nie będzie – mamy do czynienia z produkcją zdecydowanie budżetową. Lista twórców jak i wszystko inne nie nastraja optymistycznie, poza obecnością scenarzysty Takayo Ikamiego, który jest bliskim współpracownikiem legendarnego reżysera Kunihiko Ikuhary (on jednak nie ma z tym nic wspólnego). Co tak dobrej klasy scenarzysta tutaj robi, nie potrafię zrozumieć, może miał długi?
Ogólnie nie mam nic przeciwko serialom stawiającym na bezrozumną jatkę, ale ta franczyza uparcie próbuje poruszać dojrzałe motywy i tematy, czym z reguły się ośmiesza. Jeśli ktoś ma nadzieję wyciągnąć z tego trochę prostackiej rozrywki, to proszę bardzo, ale uważam, że jest spory wybór jej dużo lepszych źródeł.
Major 2nd (NHK Enterprises)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2018
„Gorou Honda/Shigeno w krainie baseballa”, czyli po prostu Major, to nie tylko jedna z moich ulubionych mang i serii anime, ale również klasa sama w sobie. Tworząc tę historię przez niemal szesnaście lat, Takuya Mitsuda zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę nie tylko dla innych autorów „z podwórka”, ale (nie)stety również dla samego siebie. Nie skończyło się to dobrze dla jego kolejnego komiksu (o boksie), którego wydawanie bardzo wyraźnie zakończono przedwcześnie, bo fabuła mogłaby się jeszcze ciągnąć przez sporą liczbę tomów. Ale cóż, popularność to popularność – tytuł musi na siebie zarabiać. Co w tym przypadku może zrobić mangaka, któremu brakuje pomysłów na nowy hit? Wrócić do sprawdzonego przepisu. Przynajmniej w teorii.
Tym sposobem przenosimy się kilkanaście lat do przodu, kiedy to młody Daigo Shigeno, syna Gorou i Shimizu, próbuje swoich sił w baseballu. Niby mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale w tym przypadku to przysłowie niezbyt się sprawdza. Cóż, tatuś od wczesnego dzieciństwa przejawiał niezwykłe umiejętności i kolejne lata tylko utwierdziły nie tylko Japonię, ale również i resztę świata w przekonaniu, że szalenie utalentowanym miotaczem był. A życie w cieniu takiej sławy dla mniej uzdolnionego chłopca nie może być szczególnie łatwe… Nikt jednak nie powiedział, że dziecko zawsze musi iść śladami rodziców, prawda? Przynajmniej początkowo.
Wprawdzie żal było mi się rozstać z bohaterami pierwszej części, ale odgrzewanie tego samego kotleta (nieco inaczej przyprawionego) w odsłonie „X lat później – nowe pokolenie” zwykle wywołuje we mnie mocno mieszane uczucia. Nie jestem co prawda na bieżąco z materiałem źródłowym, jednakże lektura kilku pierwszych rozdziałów przekonała mnie, że sama nostalgia to słabe paliwo i daleko się na niej nie zajedzie… Może przesadzam i uprawiam czarnowidztwo, ale jakoś nie uśmiecha mi się oglądanie tego samego (tym bardziej, że manga wychodzi w najlepsze i końca zdecydowanie nie widać). Aczkolwiek ostateczne całość może (ale nie musi) okazać się całkiem niezłą sportówką, bo za sterami produkcji stanie Ayumu Watanabe, który od lat siedzi w przemyśle animowanym, a jego najnowsze dziecko – ekranizacja mangi Koi wa Ameagari no You ni – prezentuje się naprawdę dobrze. Z drugiej strony można stwierdzić, że to zasługa pierwowzoru. Ale nic to, poczekamy zobaczymy… Martwi mnie natomiast brak jakichkolwiek zwiastunów, co uniemożliwia chociażby wstępną ocenę strony technicznej.
Megalo Box (TMS Entertainment)
Seria oryginalna / Premiera: 6.04.2018
Ashita no Joe to tytuł w Polsce stosunkowo mało znany, ale w Japonii należący do najbardziej żelaznej z żelaznej klasyki. Wydawana na przełomie lat 60. i 70. manga, opowiadająca o karierze pochodzącego z nizin społecznych boksera, doczekała się kilku ekranizacji w postaci anime, a także filmów aktorskich. Na pięćdziesiątą rocznicę powstania mangi zaplanowano dla fanów coś specjalnego: nową serię telewizyjną, opartą luźno na wątkach i świecie przedstawionym Ashita no Joe, ale prezentującą całkowicie nową historię. Jej bohaterem jest niejaki JD (Junk Dog), który dawniej uczestniczył w nielegalnych, ustawionych meczach bokserskich, teraz zaś ma nadzieję na nowo stanąć na ringu.
Jako że jeden z twórców oryginału już nie żyje, drugi zaś jest mocno starszym panem, scenariusz piszą Katsuhiko Manabe i Kensaku Kojima. Tego rodzaju odświeżanie marki jest ostatnio popularne, pozwala bowiem na osadzenie fabuły w czasach współczesnych, daje także twórcom większą swobodę. Ryzyko jest zwykle podobne – nie zawsze udaje się zachować to, co fani najbardziej cenią z ducha oryginału. Jeśli jednak wszystko by poszło dobrze, mamy szanse na twardą, ociekającą testosteronem serię w stylu, jaki obecnie już bardzo rzadko pojawia się w anime (acz w tym samym sezonie mamy jeszcze Souten no Ken!), zaś nowa historia może zachęcić do seansu także niezorientowanych w historii cyklu widzów.
Nil Admirari no Tenbin (Zero‑G)
Adaptacja gry otome / Premiera: 1.04.2018
Oto kolejny projekt powiązany z firmą Otomate, czyli jest duża szansa, że dostaniemy to, co zwykle, tylko w innym opakowaniu. Tym razem główna bohaterka nazywa się Kuze Tsugumi i jest córką podupadającego rodu, która zgadza się poślubić nieznanego mężczyznę, by ratować honor rodziny. Zanim jednak dochodzi do uroczystości, zaręczyny zostają zerwane wskutek dziwnego wydarzenia. Otóż brat Kuze ginie w pożarze, trzymając w ręku tajemniczą książkę. Wkrótce bohaterka dowiaduje się, że była to Maremono, czyli przeklęta księga, jedna z wielu, które mają możliwość wpływania na ludzi. Ponieważ tak się składa, że Tsugumi widzi aurę takich tomiszczy, zostaje zatrudniona w Fukurou, cesarskim urzędzie zajmującym się podobnymi przypadkami.
Obejrzałam sobie zwiastun i na jego podstawie stwierdzam, że dziewuszka do najbystrzejszych i obdarzonych kręgosłupem z pewnością należeć nie będzie. Co więcej, jej udręczona i pozbawiona głębszego wyrazu twarzyczka zaczęła działać mi na nerwy już po trzech sekundach. Ale! Przecież nie oglądam podobnych „patrzydeł” dla panienek, tylko dla biszów, a tych jest pokaźne grono i w sumie całkiem do rzeczy się wydają (z wyglądu oczywiście). Poza tym istnieje wcale niemała szansa, że dostaniemy faktyczny romans, a nie jakąś marną przymiarkę do niego. W poprzednich anime na podstawie gier Otomate, czyli Norn9: Norn + Nonetto i Code:Realize ~Sousei no Himegimi~ podobne wątki poprowadzono całkiem nieźle, acz nie pomogły one zbytnio kiepskim pomysłom fabularnym.
Dobra wiadomość jest taka, że to kolejna seria, przy scenariuszu której będzie pracowała Tomoko Konparu. Niestety znowu towarzyszy jej reżyser‑niespodzianka, tym razem Masahiro Takata. Zachęcająco brzmią za to nazwiska seiyuu, wśród których znajdziemy Ryoutę Osakę, Takahiro Sakuraia czy Ryouheia Kimurę. Cóż, cudów się nie spodziewam, ale z czystej ciekawości zapewne skuszę się na jeden odcinek.
Otaku ni Koi wa Muzukashii (A‑1 Pictures)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.04.2018
„Otaku mają przechlapane w miłości” – tak można by luźno przetłumaczyć tytuł tej serii, co pozwala bez trudu odgadnąć jej gatunek i charakter. Ciekawe, że tym razem nie mamy do czynienia z młodzieżą szkolną, ale z pracującymi dorosłymi. Narumi Momose to zapalona fujoshi, zaś jej kolega z biura, przystojny Hirotaka Nifuji, jest nałogowym graczem komputerowym. Wydawałoby się, że są dla siebie stworzeni… Ale zwracam uwagę na tytuł, podpowiadający, że bohaterowie nie będą mieli aż tak łatwo.
Na myśl natychmiast przychodzi Net‑juu no Susume – jak widać jest zapotrzebowanie na podobne tytuły, które udowadniają dorosłym otaku, że nawet jeśli nie zreinkarnowali się w innym świecie z zestawem poręcznych supermocy, to i tak mają jakąś szansę na szczęście. Nie piszę tego nawet złośliwie, szczególnie że przy odrobinie szczęścia ma szansę wyjść z tego ciepła i sympatyczna komedia romantyczna, a takich nigdy za wiele. Yoshimasa Hiraike ma na koncie zarówno tytuły udane, jak i nieudane, więc powiedziałabym, że sporo zależy od materiału wyjściowego. A także od seiyuu: Narumi i Hirotakę zagrają odpowiednio Arisa Date i Kento Itou, czyli aktorzy bez większego dorobku, ale już w pozostałych rolach usłyszymy m.in. Tomokazu Sugitę, Miyuki Sawashiro, Yuukiego Kajiego oraz Aoi Yuuki.
Persona 5 The Animation (A‑1 Pictures)
Adaptacja gry / Premiera: 8.04.2018
Ren Amamiya jest zmuszony do zmiany szkoły i przenosi się do Tokio, gdzie pod wpływem pewnych wydarzeń budzi się jego Persona. Wkrótce chłopak wraz z przyjaciółmi tworzy grupę nazywającą się Phantom Thieves of Hearts, która za dnia normalnie uczy się w szkole, natomiast wieczorami „kradnie” problematyczne i przerośnięte żądze z ludzkich serc. Jednocześnie okazuje się, że z jakiegoś powodu wzrasta liczba dziwnych i niewytłumaczalnych wypadków, lub może zbrodni?
Niewątpliwym plusem będzie fakt, iż znani seiyuu pracujący przy grze zostali zaangażowani także do anime. Bohaterowi głosu użyczy Jun Fukuyama, w pozostałych rolach natomiast usłyszymy m.in. Mamoru Miyano, Ikue Ootani, Nanę Mizuki, Tomokazu Sugitę, Rinę Satou, Aoi Yuuki, Harukę Tomatsu i Souichirou Hoshiego. Nic, tylko słuchać. Reżyserię powierzono Masashiemu Ishihamie, który na koncie ma niewiele samodzielnych dużych projektów, natomiast bardziej doświadczony Shin'ichi Inotsume (Persona 5 the Animation -The Day Breakers-, Hayate no Gotoku) stworzy scenariusz do serii na podstawie oryginalnego pomysłu twórcy tejże, Katsury Hashino. Muzyka także będzie miała wiele wspólnego z oryginalną grą, bowiem zajmuje się nią ten sam człowiek – Shouji Meguro. Na pewno będzie to gratka dla fanów franczyzy, przypuszczam też, iż osoby, które jej nie znają, z chęcią obejrzą nawet kilka odcinków. Jak jednak będzie się prezentował produkt końcowy i czy dorówna konsolowemu pierwowzorowi – to się okaże w trakcie.
Piano no Mori [2018] (Fukushima Gainax)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.04.2018
Ojej, pomyślałby kto, że akurat tego starocia nikt nie odkopie… No dobrze, może nie aż takiego starocia, bo będąca pierwowzorem tego anime manga została zakończona zaledwie kilka lat temu, ale jego pierwsza filmowa ekranizacja pochodzi sprzed dekady i podejrzewam, że aktualnie niewiele osób ją pamięta. A tu taka niespodzianka!
Piano no Mori autorstwa Makoto Isshiki to bardzo przyjemne, słodko‑gorzkie okruchy życia, które w prosty, ale niezwykle klimatyczny sposób opowiadają o przyjaźni dwóch zupełnie od siebie różnych pianistów, Shuuheia Amamiyi i Kaia Ichinose, którzy poznają się jeszcze jako dzieci, by potem raz oddzielnie, raz wspólnie wyruszyć na podbój świata muzyki. Zupełnie nie mam pojęcia, czego się po tym anime spodziewać, bo raz, że nawet nie wiadomo ile to będzie mało odcinków (czy seria będzie kontynuować wydarzenia z filmu, czy też zacznie od początku? Chyba to drugie…), a dwa, że mimo świetnego pierwowzoru z ekipy produkcyjnej tylko jedna ze scenarzystek, Aki Itami, ma już coś na swoim animowanym koncie, a reżyser i druga pani od scenariusza to debiutanci. Czekam na tę serię z ogromną niecierpliwością i nadzieją, ale nie chciałabym zapeszyć, pisząc, że to będzie jedno najlepszych anime sezonu. Aczkolwiek korci… Tym bardziej, że z materiałów promocyjnych wynika, iż twórcy podchodzą do tej produkcji naprawdę poważnie.
Rokuhoudou Yotsuiro Biyori (Zexcs)
Adaptacja mangi / Premiera: 11.04.2018
Plakat promocyjny sugeruje food porn, pulchnego kota i stadko bishounenów – jestem na tak! Rokuhoudou Yotsuiro Biyori będzie opowiadać o przystojnych pracownikach herbaciarni – Suim, Gure, Tsubakim oraz Tokitace. Każdy z nich specjalizuje się w czym innym: Sui parzy herbatę, Gure kawę, Tsubaki przygotowuje słodycze, a Tokitaka gotuje. Oprócz tego uczynni i mili bohaterowie zawsze służą radą i pomocą klientom herbaciarni.
Naprawdę nie wiem, do czego mogłabym się przyczepić. Nie spodziewam się serii wybitnej, ale myślę, że spokojnie mogę liczyć na sympatyczne i pogodne okruchy życia. Poza tym zawsze miło popatrzeć na dorosłych bohaterów (bo na takich wyglądają panowie). Na szczęście formuła anime wydaje się epizodyczna, co ma sens o tyle, że będąca pierwowzorem manga nadal jest publikowana. Nawet jeśli widzowie otrzymają tylko reklamę komiksu, myślę, że nie będzie się to zbytnio rzucało w oczy. Także strona techniczna prezentuje się dobrze – seria powstanie w studiu ZEXCS, scenariusz zaś powierzono Deko Akao, która ma na koncie produkcje zarówno bardzo dobre, jak i mocno przeciętne. Nieco martwi mnie Tomomi Kamiya, czyli zielona niczym szczypiorek na wiosnę reżyser, ale że maczała ona palce w nietuzinkowym Fune o Amu dam jej kredyt zaufania.
Cóż, to jedna z tych serii, na które zdecydowanie czekam i mam wielką nadzieję, że się nie rozczaruję. Tym bardziej, że sezon wiosenny w tym roku jakiś taki ubogi w leniwe okruszki życia.
Saredo Tsumibito wa Ryuu to Odoru: Dances with the Dragons (Seven Arcs Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera: 6.04.2018
„Taniec ze smokami” brzmi prawie jak coś, co powinno zawierać dużą liczbę tych stworzeń, jednak wbrew tytułowi będzie to raczej krwawa jatka przeprowadzana przez głównych bohaterów. W ich świecie są osoby, które potrafią naginać prawa fizyki do własnych celów i wykorzystywać je w walce. I właśnie to potrafią, mniej więcej, nasi bohaterowie – Gayus (Nobunaga Shimazaki) i Gigina (Yoshimasa Hosoya), łowcy nagród, którzy całkiem przypadkiem wpadają w środek konfliktu międzynarodowego. I w dodatku jeszcze te całe smoki atakują jakieś starożytne miasto…
Za reżyserie odpowiedzialni są Hiroshi Nishikiori i Hirokazu Hanai, natomiast scenariuszem zajmie Takayo Ikami (Mawaru Penguindrum, Yuri Kuma Arashi). Light novel autorstwa Labo Asaia zaczęła się ukazywać w 2003 roku, doczekała się także wersji mangowej, a co ważniejsze, kilku słuchowisk. Patrząc po ilustracjach oraz projektach postaci, za które odpowiedzialny jest w ekranizacji Masaru Kitao (Death Note), odnoszę wrażenie, że tendencja tzw. clickbaita ma się świetnie – jeden pan ma okularki i powiewa płaszczem, drugi pan ma mieczyk, powiewa końskim ogonem i wygląda w zwiastunie na permanentnie zirytowanego kolegą. Zaufania nie budzi też wypowiedź jednego z twórców, iż materiał źródłowy jest poważniejszy niż zwykła light novel – w zestawieniu z ilustracjami odnoszę wrażenie, że powinniśmy raczej oczekiwać wyjątkowo dramatycznych scen z dwójką bishounenów skupiających uwagę i oczekiwania widzów na sobie niż dobrej fabuły. Cóż, wybaczcie zgryźliwość, ale naprawdę trudno nie zauważyć pewnych tendencji i sposobów przyciągania widowni w ostatnich produkcjach zawierających męskich przystojnych bohaterów.
Shokugeki no Souma: San no Sara [2018] (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.04.2018
Souma Yukihira, jak widać, nadal uczęszcza do liceum Totsuki, najlepszej, ale i najbardziej wymagającej placówki kształcącej przyszłych szefów kuchni. Jest to pewną sztuką, jako że szkoła ta jest znana z bezlitosnego odsiewania kandydatów, którzy nie spełniają astronomicznie wyśrubowanych standardów. Należy zakładać, że widzowie, którzy dotarli na ten etap, wiedzą już dokładnie, o co chodzi, a ewentualnym zainteresowanym można podsunąć recenzje dwóch pierwszych serii telewizyjnych oraz, ewentualnie, także tomików mangi, która ukazuje się w Polsce pod wdzięcznym tytułem Kulinarne pojedynki.
Wiosenne anime, będące drugą częścią trzeciego sezonu, ma stanowić ekranizację wątku Totsuki Ressha, czyli „Pociąg Totsuki”. Ostatecznych konkluzji nie należy się spodziewać, ponieważ manga jest nadal publikowana, ale przy odrobinie szczęścia da się zgrabnie przykroić materiał wyjściowy, zgodnie ze sprawdzoną praktyką shounenów podzielony na łatwo dające się wyodrębnić dłuższe epizody. Jak zwykle w takim przypadku niewiele nowego da się napisać o walorach produkcyjnych – nad serią będzie pracować ta sama ekipa co poprzednio, miejmy tylko nadzieję, że bardziej wypoczęta i ze świeżymi siłami.
SNS Police
Adaptacja mangi / Premiera: 24.03.2018
„Halo, policja? Proszę przyjechać na Facebooka!” – samo istnienie takiej facebookowej strony wskazuje na pewne zapotrzebowanie społeczne. Może żartobliwe, ale często podszyte autentycznym pragnieniem, żeby ktoś z całą tą sieciową hołotą i chuliganerią zrobił w końcu porządek… Nawet jeśli zagrażałoby to wolności słowa? Odłóżmy jednak na bok poważne rozważania, ponieważ adaptacja webmangi, opowiadająca o dzielnej policji pilnującej porządku w mediach społecznościowych, to nie ostra satyra, tylko zwyczajna komedia.
Chociaż tego rodzaju fabuła wydawałaby się stworzona do krótkiej formy, zapowiedziano dziewięć półgodzinnych odcinków, emitowanych oczywiście online, bo jakże by inaczej. Za reżyserię, scenariusz, animację i projekty postaci ma odpowiadać Senpuukyaku Hoshiko, który pracował wcześniej przy Tabi Machi Late Show. Może z tego wyniknąć wszystko – od hermetycznego dziwadła wyłącznie dla Japończyków, po zabawną, acz niewątpliwie mocno absurdalną komedię. Polecamy uwadze łowców rzeczy nietypowych, z zastrzeżeniem, że nie odpowiadamy za ewentualne rozmijanie się oczekiwań z rzeczywistością.
Souten no Ken: Regenesis (Polygon Pictures)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.04.2018
Wystarczy spojrzeć na dowolny kadr, żeby domyślić się, że to ekranizacja mangi Tetsuo Hary, którego postacie są nie do pomylenia. Jego najbardziej znanym dziełem jest kultowa manga z lat 80. Hokuto no Ken („Pięść Wielkiego Wozu”). Souten no Ken („Pięść błękitnego nieba”) jest jej prequelem, dorobionym w ostatnich latach i napisanym we współpracy z tym samym scenarzystą Yoshiyukim Okamurą. Nowe dzieło tego duetu podtrzymuje styl, z którego zasłynęli, a którego esencją są absurdalnie napakowani faceci mordujący się nawzajem w równie absurdalny sposób, zwykle w obronie cycatych lasek rodem z okładek „Playboya”. Tym razem robią to na ulicach Szanghaju lat 30., a nie na postapokaliptycznej pustyni, co jest miłą odmianą, niemniej nie o miejsce tutaj chodzi, ani nie o fabułę.
Prawdę mówiąc umyka mi, dlaczego ktoś miałby to dłużej oglądać. Jest to całkiem śmieszne i miło zapełnia czas, ale tak przez maksymalnie godzinę, dwie; stanowi też świetne źródło memów (szczególnie polecam legendarne „kanshirou vs. tank” oraz „omae wa mou shindeiru!”), ale żeby poświęcać czas na obejrzenie całej serii? Cóż, różni ludzie mają różny poziom tolerancji na papkę dla oczu w tym stylu, ja tylko lojalnie ostrzegam, że kto zobaczy pierwszy odcinek, zobaczy już w zasadzie wszystko. Warto napomknąć, że ta seria będzie robiona w grafice komputerowej. Wielu podchodzi do takich produkcji alergicznie, ale ta prezentuje się całkiem nieźle. Zamiast starać się naśladować klasyczne anime, twórcy idą w stronę stylu grafiki gier z serii Street Fighter i patrząc na zwiastuny, dobrze wychodzą na tej decyzji. Czego by o tym nie powiedzieć, będzie to anime inne niż wszystkie.
Steins;Gate 0 (White Fox)
Adaptacja gry / Premiera: 24.04.2018
No i mamy niemal gwarantowany hit. Pierwsze Stens;Gate zrobiło furorę, i mowa tu tak o oryginalnej visual novel, jak i jej adaptacji anime. Popularność ta była zasługą zasługą przede wszystkim przemyślanej i wciągającej fabuły, której udało się zachować spójność mimo oparcia na bardzo łatwym do zepsucia motywie podróży w czasie. Trzeba się wyjątkowo pilnować, aby nie zmienić takiej historii w pseudonaukowo‑filozoficzny bełkot i tutaj się to udało. Na pewno pomogło w tym silne skoncentrowanie na postaciach, które mimo upływu lat ciągle kojarzę doskonale, co świadczy o nich naprawdę dobrze.
O kontynuacji gry Steins;Gate 0 wszyscy mówią co najmniej dobrze, a już co do fabuły panuje szczególnie przychylna opinia, tak więc materiał do adaptacji jest niewątpliwe doskonały. Powiedzenie o niej czegokolwiek byłoby poważnym spoilerem, więc wolałbym tego uniknąć, dość nadmienić, że do zabaw z podróżami w czasie dojdzie jeszcze wątek kontaktów ze sztuczną inteligencją, w dodatku mającą silny związek z pewną rudą geniuszką… Tym, którzy znają tę franczyzę, taki komentarz powinien wystarczyć na zachętę, a ci, którzy nie znają, i tak nie powinni się za to zabierać – to nie będzie kontynuacja, którą warto oglądać, nie znając oryginału.
Jakość produktu, który dostaniemy, jest w miarę pewna. Studio White Fox wcześniej poradziło sobie doskonale i teraz też powinno, tym bardziej, że niejednokrotnie pokazali oni, że kiedy chcą, to potrafią (choćby w ostatnim sezonie dostarczyli rewelacyjne Shoujo Shuumatsu Ryokou). Powracają też oryginalni seiyuu, którzy już poprzednim razem byli z najwyższej półki, a teraz to weterani i absolutna czołówka branży. Podsumowując: z tego materiału niezwykle łatwo zrobić świetną serię i nic nie wróży, aby tak się nie stało. Żal mi tylko, że gra Steins;Gate 0 w przeciwieństwie do poprzedniczki zawiera dwie zdecydowanie różne linie fabularne, więc nowa adaptacja z konieczności będzie dużo mniej kompletna niż poprzednia. Główny scenarzysta, Jukki Hanada, to jednak kolejny weteran branży w ekipie produkcyjnej, więc powinien poradzić sobie ze zgrabnym wybraniem najlepszych kąsków fabuły.
Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online (Studio 3Hz)
Adaptacja light novel / Premiera: 8.04.2018
Sword Art Online to kolejny tytuł, który trzeba przedstawiać chyba tylko tym widzom, którzy świeżo wyleźli spod wielkiego kamienia. Stworzona przez Rekiego Kawaharę light novel o dzielnym młodzieńcu zmagającym się z różnymi niebezpieczeństwami w świecie wirtualnym obrosła całym szeregiem utworów wtórnych – ekranizacji, adaptacji mangowych oraz, rzecz jasna, spin‑offów. Jednym z nich jest pisana przez Keiichiego Shigusawę i ilustrowana przez Kouhaku Kuroboshiego light novel, z której ekranizacją mamy tu do czynienia.
Karen Kohiruimaki, studentka, ma liczne kompleksy z powodu zbyt wysokiego wzrostu, dlatego też Llenn, jej awatar w grze Gun Gale Online, jest drobniutka, różowa i w ogóle urocza. W świecie gry zaprzyjaźnia się z inną graczką, którą zna pod nickiem Pitohui i która pewnego dnia proponuje jej uczestnictwo w turnieju Squad Jam – drużynowej wariacji na temat znanego z głównego cyklu powieściowego turnieju Bullet of Bullets.
Wprawdzie spin‑offy są zwykle odcinaniem kuponów od popularności oryginału, ale tworzony przez Rekiego Kawaharę świat daje spore możliwości, zaś nieobecność Kirito może dla części widzów być raczej zaletą niż wadą. Warto też po cichu dodać, że wspomniany wyżej Shigusawa jest także autorem Kino no Tabi, więc o dziewczynach ze spluwami umie opowiadać w niebanalny sposób. Może wyjść z tego coś ciekawego – albo i nie, ale polecalibyśmy w tym akurat przypadku nie sądzić SAO po pozorach i dać temu tytułowi uczciwą szansę.
Tada‑kun wa Koi o Shinai (Doga Kobo)
Seria oryginalna / Premiera: 5.04.2018
O hellou, mój własny i już dawno zapomniany newsie, co my tu mamy…? Oryginalne anime całej ekipy twórców Gekkan Shoujo Nozaki‑kun! Kto widział, ten wie i już pewnie sobie ostrzy ząbki, a kto z zainteresowanych przeoczył, powinien szybko nadrobić. Oczywiście kluczowe będzie tu słowo „oryginalne”... Już spojrzenie na dorobek scenarzystki, Yoshiko Nakamury może trochę ostudzić entuzjazm, ale mimo wszystko liczę, że ludzie, którzy zrobili coś tak fajnego z yonkomy, dadzą radę zaprezentować przynajmniej przyzwoity romans z, dajcie bogowie, odpowiednią dozą humoru (informacje prasowe wspominają coś o slapstickowej komedii). A nawet jeśli zabraknie nań miejsca w nietypowym związku japońskiego ucznia zakochanego dotąd wyłącznie w fotografii oraz uroczej blondwłosej Europejki, prawdopodobnie bawiącej w Japonii czasowo, to jest jeszcze grono dalszoplanowych postaci, czyli przyjaciele Tady i członkowie klubu fotograficznego oraz kilka dziewcząt (w tym druga gaijinka) – znaczy, dla każdego coś dobrego! I może nawet jakaś druga para się wykluje…
Zwiastun pozwala też mieć nadzieję na to, że na anime będzie się przyjemnie patrzeć nie tylko z uwagi na urodę chłopców i dziewcząt. Tła wyglądają całkiem nieźle, zwłaszcza w porównaniu z choćby 3D Kanojo, innym szkolnym romansem tego sezonu, któremu akurat się bliżej przyjrzałam. W sumie w serii, w której ważną rolę odgrywa pasja do fotografii, należałoby się spodziewać szczególnej pieczołowitości w warstwie wizualnej. W obsadzie jest też kilka bardziej rozpoznawalnych nazwisk, zwłaszcza panów, w tym Yuuchi Nakamura jako Tada. Razem wziąwszy, jestem pewna, że nie tylko ja chętnie sięgnę po pierwszy odcinek, gdy tylko się pojawi!
Tokyo Ghoul:re (Studio Pierrot)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.04.2018
Tokyo Ghoul i jego kontynuacja to chyba jedna z najbardziej popularnych mang wydawanych w Polsce, opowiadające o tytułowych ghulach, które żyją w ukryciu między zwykłymi ludźmi, a zmusza je do tego fakt, iż odżywiają się mięsem tychże. Teoretycznie to kwestia przetrwania gatunku, ale specjalna jednostka zwalczająca kanibali z pewnością zadba, aby mieszkańcy Tokio mogli spać spokojnie. W sam środek tego krwawego konfliktu zostaje wrzucony niczego nieświadomy student, Ken Kaneki, którego życie zmieni się od tego momentu nie do poznania…
Fanom mangi fabuły nie trzeba szczegółowo przedstawiać, bo świetnie ją znają, aczkolwiek jej niespodziewane zakończenie aż prosiło się o ciąg dalszy, który oczywiście dostało. Wydawane od 2014 roku w Japonii (w Polsce od 2017) Tokyo Ghoul:re w niezwykle udany sposób kontynuuje historię i wyraźnie widać, że zbliża się do wielkiego finału (chyba…). Cóż, większość pytań zadanych w pierwszej części doczekała się odpowiedzi, niektóre wątki poprowadzono bardzo odważnie i ciekawie, więc w sumie to żyć, nie umierać, prawda? W teorii…
Opowieść już w pierwszej odsłonie nie miała szczęścia do ekranizacji, czego owocem były dwie wypatroszone z fabuły serie telewizyjne, które zmieniły oryginalny scenariusz w bardzo efektowny bajzel. Niestety, jeśli ktoś (tak jak na przykład ja) czekał na przeniesienie drugiej części Tokyo Ghoula na srebrne ekrany, to może się srodze zawieść. Niby nie powinno się wróżyć z tak rzadkich fusów, ale już sama nazwa studia (Pieeerrrroooooot… brrrr), które tak zmasakrowało poprzedniczkę sprawia, że chodzą mi ciarki po plecach. Tym bardziej, że reżyser, Odahiro Watanabe, pracował przy niewielu projektach, a scenarzysta odpowiedzialny jest za dwie poprzednie serie… Technicznie wygląda to mocno średnio, bo raz, że charakterystyczna kreska zupełnie straciła na wyrazie, a i sama animacja prezentuje się tak sobie. Ja naprawdę chciałabym z niecierpliwością wyczekiwać tej premiery, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że lepiej nie spodziewać się za wiele. Ech, szkoda.
Uma Musume: Pretty Derby (P.A. Works)
Adaptacja gry / Premiera: 2.04.2018
Poznajcie pełną energii Special Week, która, podobnie jak jej liczne koleżanki, dąży do tego, by stać się najlpopularniejszą idolką… sportsmenką… klaczą wyścigową w Japonii! W obleganej niszy „symulatorów idolek”, czyli gier pozwalających na „wyhodowanie” własnej superidolki (lub grupy takowych), niełatwo zwrócić na siebie uwagę, dlatego firma Cygames w zeszłym roku dokonała niemal niemożliwego, gdy zapowiedziała, że bohaterkami jej najnowszego dzieła będą dziewczęta‑klacze wyścigowe. Oczywiście rywalizujące także w wielu innych dyscyplinach, takich jak śpiew, taniec i jazda figurowa na łyżwach, bo czemu nie? Bardzo się obawiam, że już samo to sprawia, iż Uma Musume będzie dla wielu najbardziej wyczekiwaną serią wiosenną.
Jeśli przyjrzeć się jej bezlitosnym okiem tanukowego recenzenta, można by powiedzieć, że poza końskimi uszkami i ogonkami projekty postaci są bardzo, bardzo standardowe dla gatunku. Zwiastun wygląda ładnie, bo czemu nie ma wyglądać, niepokoi natomiast, czy scenarzyści powstrzymają się od wepchnięcia do fabuły całego stada postaci (obsada gry liczy coś pod sześćdziesiąt ogonów) – bo to częsty problem podobnych ekranizacji. Kei Oikawa w tym samym sezonie reżyseruje także Hinamatsuri (i miejmy nadzieję, tamtej serii poświęci więcej uwagi), natomiast scenarzysta, Akihiro Ishihara, pracował do tej pory głównie przy produkcjach z cyklu THE iDOLM@STER. Ciekawe, co z tego wszystkiego zrobi P.A. Works, które różne rzeczy wypuszczało, ale takiej jeszcze nie. Czy twórcy będą mieli dostatecznie dużo odwagi, żeby zrobić z tego serię tak szaloną, jak sugeruje pomysł wyjściowy? Niestety sporo wskazuje raczej na podejście konserwatywne, czyli mdłą papkę, przyrządzoną tak, by brońcie bogowie nie zrazić fana jakiejś idolkobyłki. Cóż, z pewnością więcej widzów niż zwykle będzie się chciało o tym przekonać!
Serie z krótkimi odcinkami
Akkun to Kanojo (Yumeta Company)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2018
Znający się od dzieciństwa licealiści Atsuhiro i Non są parą i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wśród epitetów, jakimi „Akkun” określa swoją dziewczynę, jest np. „śmieć”. A jest tak, ponieważ nasz bohater to, uwaga moi drodzy, tsundere (dla niewtajemniczonych – kolce na wierzchu, ptasie mleczko w środku) i nie potrafi uzewnętrznić swojego zachwytu inaczej jak poprzez nierzadko obraźliwe i lekceważące zachowanie. Poznajcie więc ich szkolno‑miłosne perypetie.
Dobrych komedii romantycznych ze świecą szukać, bo często gdzieś znajdzie się jakiś mały irytujący szczegół. A co zrobić kiedy samo założenie to jeden wielki szkopuł? Pierwowzoru nie czytałam, ale nie powiem, żeby wyjściowy pomysł rzucił mnie na kolana. To w sumie mało powiedziane, nie widzę nic śmiesznego czy uroczego w poniżaniu drugiej osoby, zwłaszcza jeśli jest to ktoś bliski, teoretycznie w głębi serduszka się ją kocha i sama zainteresowana bystrością oraz domyślnością nie grzeszy. Podejrzewam, że jak najbardziej znajdą się widzowie, którym takie poczucie humoru odpowiada i z przyjemnością zasiądą do tego anime, tym bardziej, że odcinki mają być zaledwie kilkuminutowe, a ekipa produkcyjna nie należy do świeżynek. Cóż, ja z tą produkcją rozmijam się o lata świetlne, a technicznie całość prezentuje się raczej przeciętnie. Oglądać? Zdecydujcie sami.
Alice or Alice (EMT Squared)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.04.2018
Redakcja Tanuki z głębokim żalem ogłasza, że nie udało jej się w porę zwerbować fana wątków kazirodczych, a co za tym idzie, o adaptacji mangi zatytułowanej (w wolnym przekładzie) „Alice czy Alice: brat z kompleksem siostry i dwie siostry‑bliźniaczki” może pisać albo źle, albo wcale. Na szczęście to jeden z tych przypadków, kiedy tytuł w zasadzie mówi wszystko, co warto wiedzieć o tej serii, zaś osoby potencjalnie zainteresowane mogą w charakterze dodatkowego gromadzenia informacji przyjrzeć się grafice promocyjnej (i mieć nadzieję, że seria dorówna jej stopniem dopracowania, co przy krótkich odcinkach nie jest gwarantowane). Autorka oryginalnej mangi, Riko Korie, jest uznaną ilustratorką gier typu visual novel, więc same jej projekty mogłyby zapowiadać cukierek dla oka – miejmy nadzieję, że uda się uniknąć takiej porażki wizualnej, jak w przypadku Juuou Mujin no Fafnir, czyli adaptacji ilustrowanej przez nią light novel.
Zachętą mogą okazać się także seiyuu, w pierwszym rzędzie grające tytułowe bohaterki (nazywane dla rozróżnienia Airi i Rise) Rina Hidaka oraz Sakura Ayane – aktorki popularne i lubiane przez fanów.
Cara to Otamajakushi Shima (33 Collective)
Seria oryginalna / Premiera: 2.04.2018
Produkcja edukacyjna dla dzieci, stworzona na zamówienie kanału NHK Educational. Tytułowa Otamajukushi Shima to dosłownie „Wyspa Muzycznej Nuty”, na której, jak głosi legenda, przebywa sam bóg muzyki. Poza tym wyspę zamieszkują intrumento‑zwierzęta, zrodzone z magicznej energii muzyki. Gdy pewnego dnia na wyspie pojawia się czarownica, dzielna wojowniczka imieniem Cara musi wyruszyć w podróż, by znaleźć sposób na pokonanie złej wiedźmy i przywrócenie pokoju.
Niedoświadczone studio, ekipa mało znanych twórców, wśród których wyróżnia się tylko piszący scenariusz Kenji Terada i w sumie czterdzieści pięciominutowych odcinków. Wszystko to wskazuje na produkcję, która raczej nie trafi do zachodnich portali streamujących anime, co oznacza, że seria raczej przejdzie niezauważona poza Japonią.
Fumikiri Jikan (Ekachi Epilka)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.04.2018
W seriach anime często widać bohaterów, który muszą przejść przez, lub czekać przed przejazdem kolejowym. Co wtedy robią? O czym myślą? Na to pytanie postanowiła odpowiedzieć Yoshimi Satou w swojej mandze, która właśnie doczekała się ekranizacji anime. Krótkie, bo pięciominutowe odcinki opowiadać będą właśnie o rozmowach prowadzonych przez młode kobiety w oczekiwaniu na podniesieniu barierek.
Przy takich założeniach fabularnych nie ma co dużo wymagać. Zaprezentowano postacie z poszczególnych historii oraz ujawniono, kto odpowiadać będzie za całość. Reżyserią zajmie się Yoshio Suzuki, Misuzu Chiba sprawuje opiekę nad scenariuszem, zaś za projekt postaci odpowiada Kaori Tamakura – czyli generalnie mało znane osoby, niemające na koncie większych samodzielnych projektów.
W sumie nie wiadomo, co z tego wyniknie, bo wygląda to nad wyraz przeciętnie. Liczba odcinków nie jest znana, natomiast w tej chwili można spodziewać się dwóch opcji: albo będą one emitowane jako pięciominutowe zapychacze czasu antenowego, lub zebrane po cztery‑pięć pod koniec tygodnia na jakimś serwisie streamujacym, a i to też nie jest pewne.
Koneko no Chii: Ponponra Dairyokou (Marza Animation Planet)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.04.2018
Tytułowa koteczka Chii to bure maleństwo, które pewnego dnia zgubiło się swojej mamie i zostało znalezione przez rodzinę Yamadów – małżeństwo z kilkuletnim synkiem, Youheiem. Jako że w bajkach czas nie płynie jak w prawdziwym życiu, czas mija, a zarówno Chii, jak i Youhei pozostają w tym samym wieku, co oznacza, że widzowie mają okazję śledzić coraz to nowe perypetie rozkosznego, ale i nieznośnego kociątka. Tym razem w tytule serii jest „wielka podróż” – jak można się domyślić, do mieszkających na farmie na Hokkaido kuzynów państwa Yamadów.
Pierwsza oraz druga seria telewizyjna utrzymane były w konwencji względnie realistycznej i stanowiły urocze opowieści nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych kociarzy. Niestety, seria z 2016 roku, zrobiona w kluskowatej grafice komputerowej, nie wzbudziła mojego zachwytu, ponieważ poza urokiem tradycyjnego rysunku zgubiła także cały realizm oraz „kociość” tytułowej bohaterki. Wszystko wskazuje na to, że Ponponra Dairyokou pójdzie tą samą drogą i dostaniemy serię dla dzieci, której bohaterami zamiast kotków mogłyby być kurczaki, jaszczurki, kucyki albo kosmici, bo z prawdziwymi zwierzętami to to już nie ma nic wspólnego.
Nobunaga no Shinobi ~Anegawa Ishiyama Hen~ (TMS Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2018
Kolejna część ekranizacji wydawanej od 2008 roku mangi Naokiego Shigeno, która w formie yonkomy prezentuje historię Ody Nobunagi (oraz służącej mu niezwykle utalentowanej shinobi imieniem Chidori). Sądząc po tytule, tym razem będziemy obserwować walkę z wrogimi Nobunadze daimyou, w tym bitwę nad rzeką Ane oraz oblężenie świątyni Ishiyama.
Nie bez powodu poprzednie części nie doczekały się u nas recenzji. Nie jest to seria zła, ale wymaga dogłębnej znajomości japońskiej historii, ponieważ najrozmaitsze wydarzenia relacjonuje skrótowo i widać, że przeznaczona jest dla widzów, którzy orientują się z grubsza w tym, o co może chodzić. Poza tym już w drugiej części zaczął się w niej pojawiać pewien dysonans między lekką, często komediową formą opowieści a jej treścią – jakby nie patrzeć, obejmującą krwawe, często bratobójcze walki. Muszę przyznać, że seans zaczął się stawać dla mnie odrobinę niekomfortowy, ale z drugiej strony doceniam, że mimo skrótowości, seria zachowuje dostateczną wierność wydarzeniom historycznym, by służyć jako coś w rodzaju ilustrowanego przewodnika po czasach Nobunagi.
Omae wa Mada Gunma o Shiranai (Asahi Production)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.04.2018
Serie o krótkich odcinkach często są traktowane mało poważnie, ale ta może być miłym zaskoczeniem, o ile nie okaże się zbyt niszowa jak na gusta fanów spoza Japonii. Tytuł można z grubsza przetłumaczyć jako „Ty to jeszcze nie znasz Gunmy!”, gdzie „Gunma” to nazwa górzystej prefektury położonej na północny wschód od Tokio, do której, jak nietrudno zgadnąć, trafia główny bohater. O tym rejonie krążą w Japonii nieciekawe pogłoski, z grubsza sprowadzające się do tego, że to dzicz, bandyci i dziwacy. Po przybyciu na miejsce protagonista na własnej skórze przekonuje się, że szczególnie tych ostatnich faktycznie jest tam dostatek, i jak można się spodziewać, zmieniają oni jego życie w chaos i koszmar. Obserwowanie jego udręki jest też dla widza okazją do poznania wielu lokalnych ciekawostek, pytanie czy poznawanie faktów o rejonie, o którym pewnie większość słyszy pierwszy raz w życiu, będzie interesujące.
Nawet gdyby nie było, ciągle uważam, że tytuł ma potencjał, ponieważ manga jest ekspresyjna, intensywna i szalona, w sam raz na krótkie odcinki. Oddanie pokręconych rzeczy, jakie dzieją się na co drugim kadrze, może być trudne, ale jeśli się uda, efekt może pozytywnie zaskoczyć.
Tachibana‑kan to Lie Angle (Creators in Pack / Studio Lings)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.04.2018
Hanabi Natsuno wróciła właśnie do rodzinnego miasta i ma rozpocząć naukę w liceum oraz zamieszkać w luksusowym dormitorium Tachibana. Splot okoliczności sprawia jednak, że dziewczyna ląduje w pensjonacie Tachibana – zapuszczonym i starym, ale za to pełnym ekscentrycznych współlokatorek. Teraz pozostaje tylko wybrać między przyjaciółką z dzieciństwa a tajemniczą pięknością… Czyli co? Czyli yuri, a jak dobrze pójdzie, to może nawet ecchi!
Yuri znalazło w ostatnich sezonach swoją niszę, jako że regularnie pojawia się jedna taka seria, zazwyczaj (ku rozpaczy fanów) z krótkimi odcinkami. Tym razem padło na mangę autorki kryjącej się pod pseudonimem Merryhachi, publikowaną od 2014 roku. W roli Hanabi usłyszymy Minami Tsudę (Yui w Yuru Yuri, Mei w Citrus), zaś o jej względy rywalizować będą Amisa Sakuragi (jest to jej pierwsza większa rola) oraz Arisa Nakada (Suzu w Kitarou Shounen no Youkai Enikki). Bardziej doświadczone aktorki zatrudnionow w rolach drugoplanowych (na górze plakatu); są to Rei Matsuzaki, Eri Kitamura i Mikako Komatsu. Krótkie odcinki nie pozwolą na poprowadzenie porządniejszej fabuły, jaką mogło się poszczycić Citrus, ale z drugiej strony nie ma tu także wątpliwych pomysłów, jak w Netsuzou Trap. Prawdziwe pytanie, na ile ocenzurowany zostanie oryginał, który podobno potrafi być dość mocno różowy.
Uchuu Senkan Tiramisu (Gonzo)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.04.2018
Na pierwszy rzut oka zdaje się, że będziemy mieć do czynienia z prawdziwą space operą. Kosmos, statki, dizajn postaci nawiązujący do klasyków gatunku – wszystko niby jest na miejscu, tylko czytając uważnie tytuł, czyli „Kosmiczny pancernik »Tiramisu«", można nabrać ochotę na pewien włoski deser… To nie przypadkowa zbieżność nazw, ten tytuł to rasowa komedia, w której protagonista, otoczony przez zdziwaczałą załogę „Tiramisu”, w tym klony, cyborgi i kapitana jakby żywcem wyciągniętego z „Moby Dicka”, chce tylko świętego spokoju i wolnej chwili na zjedzenie posiłku bez przeszkód. Pomysł z tego całkiem sympatyczny, na pewno pozwalający na zmajstrowanie nieskomplikowanej i zabawnej serii… tyle tylko, że robi to Gonzo, a to studio ostatnimi laty to samo w sobie żart, niestety bardziej smutny, niż śmieszny. Pewnie więc spaprają to jak wszystko inne, czego się dotkną, ale można mieć jeszcze wątłą nadzieję, że prosta seria o krótkich odcinkach zmotywuje ich do wydobycia z siebie resztek godności.
Wakaokami wa Shougakusei! (P.A. Works)
Adaptacja powieści / Premiera: 8.04.2018
Oriko Seki, nazywana Okko, jest wprawdzie dopiero w szóstej klasie podstawówki, ale los zdążył ją już ciężko doświadczyć, ponieważ jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Dziewczynka przeprowadza się do prowadzącej tradycyjny japoński pensjonat przy gorących źródłach babci, która zamierza w przyszłości przekazać jej ten przybytek. To zaś oznacza dla Okko nowe życie, nowe obowiązki – ale i nowe znajomości, także z istotami zdecydowanie nadprzyrodzonymi, takimi jak duch jej rówieśnika, Uribou.
Z mojego punktu widzenia najbardziej zachęcające jest to, że seria powstaje nie na podstawie kolejnej mangi seinen o słodkich dziewczynkach, adresowanej do dorosłych facetów, ale na podstawie cyklu powieści dla dzieci. To daje nadzieję na opowieści faktycznie zabawną i wzruszającą, pozbawioną sztucznych dosłodzeń (o fanserwisie nie wspominając). Wprawdzie z krótkimi odcinkami, ale jeśli nie byłyby to trzy minuty, tylko siedem‑dwanaście, to już coś dałoby się osiągnąć. Studio Madhouse gwarantuje solidną technicznie produkcję (chociaż w zwiastunie niepokoi trochę ilość CG w tłach), z dorobku reżysera warto natomiast przypomnieć niezwykle udane Shirokuma Cafe. Osobom, które nie mają alergii na „serie dla młodszych widzów” proponuję, żeby przynajmniej rzuciły na to okiem, bo kto wie, mamy szansę na perełkę, która większości fanów anime zapewne umknie.
Co i kiedy, czyli kolejność premier
- 24 marca
- SNS Police
- 29 marca
- Juushinki Pandora
- 31 marca
- Lost Song
- 1 kwietnia
- Gegege no Kitarou [2018]
- Nil Admirari no Tenbin
- 2 kwietnia
- Cara to Otamajakushi Shima
- Kakuriyo no Yadomeshi
- Mahou Shoujo Ore
- Omae wa Mada Gunma o Shiranai
- Uma Musume: Pretty Derby
- 3 kwietnia
- Captain Tsubasa [2018]
- Ginga Eiyuu Densetsu: The Neue These – Kaikou
- Gundam Build Divers
- Souten no Ken: Regenesis
- Tokyo Ghoul:re
- Uchuu Senkan Tiramisu
- 4 kwietnia
- Alice or Alice
- 3D Kanojo: Real Girl
- Lupin III: Part 5
- Tachibana‑kan to Lie Angle
- 5 kwietnia
- Aikatsu Friends!
- Comic Girls
- Tada‑kun wa Koi o Shinai
- 6 kwietnia
- Akkun to Kanojo
- Gurazeni
- Hinamatsuri
- Inazuma Eleven: Ares no Tenbin
- Megalo Box
- Saredo Tsumibito wa Ryuu to Odoru: Dances with the Dragons
- 7 kwietnia
- Amanchu! Advance
- Boku no Hero Academia [2018]
- Devils’ Line
- Lostorage conflated WIXOSS
- Mahou Shoujo Site
- Major 2nd
- Nobunaga no Shinobi ~Anegawa Ishiyama Hen~
- 8 kwietnia
- Caligula
- Cutie Honey Universe
- Hoozuki no Reitetsu [2018]
- Kiratto Pri‑chan
- Koneko no Chii: Ponponra Dairyokou
- Layton Mystery Tanteisha ~Katri no Nazotoki File~
- Persona 5 The Animation
- Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online
- Wakaokami wa Shougakusei!
- 9 kwietnia
- Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Happy Kiss!
- Golden Kamui
- Jikkenhin Kazoku: Creatures Family Days
- Piano no Mori [2018]
- Shokugeki no Souma: San no Sara [2018]
- 10 kwietnia
- Fumikiri Jikan
- High School DxD Hero
- Ladyspo
- 11 kwietnia
- Rokuhoudou Yotsuiro Biyori
- 12 kwietnia
- Butlers ~Chitose Momotose Monogatari~
- Last Period -Owarinaki Rasen no Monogatari-
- Otaku ni Koi wa Muzukashii
- 13 kwietnia
- Dorei‑ku The Animation
- Full Metal Panic! Invisible Victory
- Hisone to Masotan
- Isekai Izakaya: Koto Aitheria no Izakaya Nobu
- 24 kwietnia
- Steins;Gate 0
W tym sezonie widzę kilku faworytów, na których warto zwrócić uwagę. A nimi są wg mnie:
Bokuno Hero Academia- Jak bym mógł przepuścić dobrego shounena!
Cutie Honey Uniwerse- Ciekaw jestem odświeżonej wersji Cutie Honey.
Full Metal Panic! Invisible Victory- Po latach mam obawy czy będę wiedział o co chodzi w tej serii. Liczę na w miarę dobry poziom tego anime.
Gegege no Kintarou – Kintarou w nowej odsłonie. Z chęcią!
Golden Kamui- Dobra opowieść historyczna. Dla mnie ciekawy kąsek. Aby nie została spartaczona!
Hoouzuki no Reitetsu [2018]- Ciąg dalszy przygód w japońskim piekle. Czemu nie!
Shokugeki no Souma [2018]- No tu nie ma co zastanawiać! Warto obejrzeć! :)
Ten wiosenny sezon 2018 zapowiada się obecująco! Aby spełniło moje oczekiwania.
W tym sezonie skuszę się na:
Caligula – zaintrygował mnie opis, spojrzę na pierwszy odcinek, ale możliwe, że na tym poprzestanę.
Golden Kamui – tematyka brzmi niezwykle oryginalnie.
Lostorage conflated WIXOSS – jakoś mam słabość do tej serii…
Lost Song – mam nadzieję na ładną ścieżkę dźwiękową.
Persona 5 The Animation – ooooo, Persona, nie musze słyszeć nic więcej.
Piano no Mori [2018] – muzyczne tematy zawsze wzbudzą moje zainteresowanie i nadzieję na dobry ost.
Steins;Gate 0 – jakby była chociaż w połowie dobra jak poprzedniczka, będę całkowicie usatysfakcjonowana.
Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online – SAO średnio cenię, ale jakoś wciąż oglądam -_-'.
Tokyo Ghoul:re – co do adaptacji nie mam złudzeń, ale ścieżki dźwiękowe były dotychczas obłędne, wiec chociaż sobie posłucham :)
- Full Metal Panic: Invisible Victory – ech, FMP, ileż ja na ciebie czekałem. Mam nadzieje, że nie skończy się to na zapowiedzianych 12 odcinkach.
- Megalobox – boks lubię oglądać, co prawda Ashita no Joe nie widziałem, ale jeśli było tak dobre, jak Hajime no Ippo, to Megaloboxa obejrzę z wielką przyjemnością.
- Boku no Hero Academia 3 – pierwszy sezon obejrzałem bez jakichś fajerwerków, drugi, choć wcale nie miałem ochoty oglądać wciągnął lepiej, a trzeciego jakoś nie mogę się doczekać.
- Golden Kamuy – manga jest mega, oby Geno Studio nie skrewiło tego.
- Mahou Shoujo Ore – hmm, dwa wypuszczone przed premierowo odcinki były całkiem całkiem, ale wystarczyły mi na tyle, aby na serię do końca spojrzeć.
- Binan Koukou Chikyuu Bouei‑bu Happy Kiss – liceum Binan powraca, ale w innym składzie, zobaczymy, czy Shinji Takamatsu podtrzyma swój hit na topie, albo uderzy o dno.
- Tokyo Ghoul:re – obejrzę to wyłącznie dlatego, aby zobaczyć, jak twórcy wybrnęli z końcówki drugiego sezonu. Albo całkowicie to pominęli, jak A‑1 Pictures, przy Ao no Exorcist.
- Legend of the Galactic Heroes: Die Neue These – zawsze miałem ochotę obejrzeć starszą wersję, ale teraz trafia się remake(?) od Production I.G, więc czemu nie.
W wolnej chwili:
- Persona 5 – gram w Personę, całkiem spoko gra, ale obawy przez adaptacją od A‑1 Pictures wielkie są.
Sezon zapowiada się średnio
Devils' Line- zapowiada się może nie intrygująco, ale na pewno interesująco. Nie znam pierwowzoru, więc zobaczymy, czy będzie warto poświęcić na to trochę czasu.
Full Metal Panic! Invisible Victory- tu chyba nie trzeba niczego tłumaczyć. Podchodze jednak ze zdrowym dystansem.
Golden Kamui- mam nadzieję, że będzie to perła sezony tym bardziej, że ludem Ajnów trochę się interesowałem, czytając m.in. właśnie Piłsudskiego.
Hinamatsuri- może to ignorancja z mojej strony, ale zaintrygował mnie plakat, więc stwierdziłem, że trzeba obejrzeć. :)
Shokugeki no Souma: San no Sara- Jestem fanem „Shokugeki no Souma”, więc jestem na tak, bez żadnych obaw i lęków. Czekam z niecierpliwością. :)
Steins;Gate 0- o, a to może być ciekawe. Nie jestem jakimś ogromnym fanem Steina, ale nie mogę powiedzieć, żeby mi się nie podobało. Jestem ciekaw, co z tego wyniknie.
Tada‑kun wa Koi o Shinai- nic na to nie poradzę: uwielbiam te klimaty. Chcę więcej i więcej i nie chcę końca seansu. Czuję, że będę wyczekiwał każdego kolejnego odcinka.
Sezon Wiosenny Anime 2018
Boku no Hero Academia 3 – wiadomo
Hisone to Maso‑tan – bo oryginalny pomysł studia bones
Megalo Box – klimat chyba nie dla mnie, ale coś świeżego nie zaszkodzi
Shokugeki no Souma: San no Sara – Toutsuki Ressha‑hen – wiadomo
Steins;Gate 0 – wiadomo
Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online – pierwsze sao bez romansu w gatunkach, aż jestem ciekaw co z tego będzie :D
Tada‑kun wa Koi wo Shinai – przynajmniej dwa romansiki w sezonie być muszą (oto pierwszy z nich)
Tokyo Ghoul:re – ale dopiero po nadrobieniu mangi, która NA PEWNO lepsza
Wotaku ni Koi wa Muzukashii – a to ten drugi romansik :P
High School DxD Hero – ostatni sezon koszmarny, ale ufam, że zmiana studia na lepsze
To chyba tyle, 10 serii to myślę, że optymalna liczba i czekam oczywiście cierpliwe na pierwsze wrażenia, bo może zajrzę jeszcze na inne produkcje, ale tak czy siak, życzę wszystkim udanych seansików no i oczywiście udanych świąt.
Cutie Honey Universe raczej nie będzie oparte na wątkach z Shin Cutie Honey. Nie sądzę, by nowa wizja to było dystopiczne SF, jak ta z okresu wielkiego kryzysu w Japonii. Nie ominę, bo nowa interpretacja wygląda ok (zresztą SCH też było ok, ale setting się postarzał). Mam nadzieję na nową aranżację OP‑a.
Patrząc na zaangażowana w produkcję ekipę, nowy LoGH będzie targetowany pod panie. Nic dziwnego, bo seria znalazła się w pierwszej 20‑ce jeśli chodzi top100 z 2017 dla tej płci właśnie. Nowe projekty postaci są meh. Jakbym oglądał kolejny reverse harem.
Poza tym Gegege no Kitarou, FMP, Golden Kamui, Gundam, Megalo Box, Otakoi, Souten no Ken (nie wiem czy wytrzymam 3DCG) i cholera wie, czy nie coś jeszcze.
Dużo tego.
Kilka nowości mnie zaciekawiło, kilka kolejnych to kontynuacje tytułów które już znam i lubię, więc ogólnie nie mam co narzekać na kolejną zapowiedź sezonu (acz ile z nowości przetrwam powyżej trzeciego odcinka, czas pokaże).
Wiosna, wiosna
3D Kanojo: Real Girl – Nie jest to anime dla mnie. Wygląda na strasznie spokojny i wręcz ślamazarny romans nakierowany na żeńską widownie. Oczy głównej bohaterki żywcem wyjęte z mangi shoujo. Sam pomysł na fabułę też nie jest zbyt interesujący. Prawdę mówiąc nawet brzmi trochę protekcjonalnie, bo jak ktoś lubi gry to oczywiście że musi być bez przyjaciół i trzeba mu pomóc. Nie jest to ubliżające, ale punktów to to u mnie nie zdobędzie.
Pass
Alice or Alice – trailer tego czegoś trwał minutę i prawdę mówiąc nawet to wydaje mi się teraz stratą czasu. Jezu najświętszy jakie to było brzydkie i miałkie.
Pass
Amanchu! Advance – Kontynuacja Amanchu, a że mnie pierwszy sezon jakoś wybitnie nie zachwycił to raczej nie będę tego oglądał. Jestem jednak pewien, że wielu się to spodoba.
Ehhh
Boku no Hero Academia 3 – Seria którą łatwo i przyjemnie się ogląda. Trzeci sezon też pewnie obejrzę do końca. Taki wyjątkowo dobry fast food. Nie ekscytuje mnie, nie jest też niesamowicie wysublimowany, lecz rozrywkę dostarczy.
Ok
Caligula – Czy to znowu jakieś anime o vocaloidach? Wygląda jak teledysk linking park. Przeczytajmy teraz streszczenie… hum hum hum… Ło panie, co to za bełkot. Brakuje tam jeszcze krowy z podwiązkami, bo taki miszmasz. Szczerze mówiąc to chyba się skuszę. Jest wystarczająco inne na tle ostatnich sezonów, że jestem zaintrygowany czy będzie tu coś więcej niż 20 minutowa edgy AMV‑ka.
Masochizm
Comic Girls – Po obejrzeniu trailera nie jestem w stanie powiedzieć nic o tej serii o słodkich dziewczynkach. Wygląda jakby nie miała nic świeżego do zaoferowania. Będą robić tym razem mangę i jakoś tak… Nie chce mi się. Dam pewnie jeden odcinek, bo a może jednak to tylko trailer powiewał stęchlizną.
1 odcinek
Cutie Honey Universe – Hej, patrzcie coś co nie powoduje we mnie depresji. Grunt to trochę dodać stylu do wszystkiego. Martwią mnie pewne akcenty 3D, ale same designy i trailer są w tym głupiutkim stylu, który ze mną dobrze leży. Ma swój charakter, a to już połowa sukcesu. Nie znam samej serii Cutie Honey, ale ta odsłona może będzie fajną rozrywką. Nie spodziewam się cudów, bo trailer wyglądał trochę zrobiony pod już istniejących fanów… lecz cóż. Na pewno jestem ciekaw co z tego będzie.
Fanserwis, Magical Girl, Lata 70
Devil's Line – jestę ciemnością, jestę potworę, jestem mhrokię, a bezdenna głębia rozpaczy związanej z bezcelowością mojej egzystencji i brakiem kontroli nad moimi rozkołatanymi rządzami mordu zakotwicza mnie w tym żałosnym padole cierpienia. Nie
Tokyo Ghoul /10
Dorei‑ku The Animation – Trailer stracił mnie w momencie, kiedy jakaś seksowna babka potrzebuje narzędzia do niewolnictwa by gruby facet był jej krzesłem i spełniał jej zachcianki. Faceci płacą za takie doświadczenie z własnej woli, po co komu do tego technologia. Wygląda na thriller i tutaj punktem spornym będzie jak jest napisany, a konkretnie czy jest o czymś. Jeżeli jest to tylko „pomysł” to niech sobie go wsadzą, lecz jeżeli powiedzmy ma to jakiś zamysł za sobą to może coś z tego będzie. Biorąc pod uwagę subtelność trailera, to spodziewam się dna.
Pass, ale poczytam opinie.
Golden Kamuy – Huhuhuhuhum… Ten jest ciężki do ocenienia. Przypomina mi to trochę niektóre anime filmy. Tematyka wojny i survivalu jest ciekawa. Trailer który znalazłem był strasznie krótki i mało pokazywał, więc naprawdę ciężko mi powiedzieć czy to będzie irytująco archaiczne, czy odświeżająco staromodne. Sądzę jednak że kością warto rzucić i postawię swój czas na złotego kamui.
Parę pierwszym odcinków.
Hinamatsuri – Im dalej w las tym bardziej mi się odechciewa patrzeć na te tytuły. To chyba to że większość to kontynuacje czy odświeżenia starych serii. Hinamatsuri nie jest i prawdę mówiąc… Wygląda całkiem ok. Główny bohater jako blondas z yakuzy który żyje z kosmitką z mocami. Nie wydaje mi się to jednak zbyt lotne, ale zobaczymy.
Jeden odcinek
Hisone to Maso‑tan – Zaczynam mieć dość starej kreski. Do jasnej cholery, co to za rupieciowy sezon?! Szczerze? Fabuła brzmi durnie, samoloty, smoki… wszystko. Nie, nie chce mi się. Może i to będzie dobre, ale prawdę mówiąc jeżeli jedyne co mają to starą kreskę to nie jestem zainteresowany.
Pass
Isekai Izakaya: Koto Aitheria no Izakaya – Food porn sezonu… pass
Juushinki Pandora – Wow to prawie wyglądało ciekawie. W sensie patrzy sobie człowiek, oh żyją w jakimś post appo świecie. Gotują sobie i wydaje się że świat będzie ciekawy. Może jego włosy są kretyńskie, ale może… Nie potem LEOOOOO wskocz z uśmiechem do 3D robota i walcz kiedy ja tu będę krzyczeć. A idź pan w…
Pass
Last Period: Owarinaki Rasen no Monogatari – O patrz, urocza seria rozrywkowa, która nie ma duszącego odoru unoszącego się nad sobą. Kurczę no, a już myślałem, że zaraz serio się załamie. Wygląda na solidnego przedstawiciela gatunku. Kolorowe, postaci są różnorodne (faceci w zestawie to zawsze wyjątek), designy rodem ze starych gier MMO. Lekka rozrywka.
Cute Girls(with boys) doing Cute things
Layton Mystery Tanteisha: Katori no Nazotoki File – Layton zawsze powoduje u mnie uśmiech. I trailer wygląda naprawdę solidnie. Muzyka dobrze oddaje lekko tajemniczy charakter serii, a wizualnie to miód. Jeżeli mam być szczery to wygląda to świetnie.
Oficjalne Yay
Lostorage Conflated WIXOSS – O wixossie pisałem już nie raz. Według mnie jest to niesamowicie fascynująca seria, nawet jeżeli jakość poszczególnych serii pozostawia wiele do życzenia. Ten sezon wygląda na chaos pod czystą postacią i nie spodziewam się niczego dobrego… Nigdy się nie spodziewałem, lecz jestem już z tą serią i dobrze mi z tym. Dla mnie pozycja obowiązkowa
Wixoss
Mahou Shoujo Ore – Kciuki w górę. Nie no, trailer crunchyroll‑a po prostu mnie powalił. Pomysł jak pomysł, ale trailer był boski. Autentycznie zaśmiałem się na głos pod sam koniec.
Kciuk w górę
Mahou Shoujo Site – o patrzcie. Edge sezonu, tym razem w wersji przerysowanej brutalności i cierpienia niewinnych dziewczynek. Wygląda na serie która tylko i wyłącznie to ma do zaoferowania, aaaaale… trailer był tak „zły”, że szczerze mówiąc chcę spróbować. Jaka jest w ogóle historia tego czegoś? Battle Royale z magicznymi dziewczynki. Oke! Magical Girl Rising Project okazał się autentycznie fajną rozrywkową serią, ta wygląda o kategorię niżej, lecz tam.
Oke!
Megalo Box – To… wygląda nieźle. Przypomina mi trochę skrzyżowanie Redline i Rockiego. Damn, nie sądziłem że anime o boxie tak mnie kupi trailerem.
Okejka
Persona 5 The Animation – A1 schrzani to, ale obejrzę z obowiązki bo jestem fanem gry.
Persona
Rokuhoudou Yotsuiro Biyori – cute boys doing cute things… I guess. Ja wypadam, bo szczerze mówiąc wygląda to po prostu nudno. Yay, zamieniliście płcie w wyświechtanym gatunku i tyle. Nah.
Pass
Shiyan Pin Jiating – Prawdę mówiąc jestem zaskoczony jak mało seksualne są postaci w tym. I to jest główny powód dla którego sięgnę po pierwsze odcinki tej serii o rodzinie i ludziach potworach. Nie spodziewam się jednak wiele, bo było w trailerze parę czerwonych flag jak „instytut”. Taki średniaczek pewnie z tego wyjdzie o którym wszyscy zapomną parę miesięcy po fakcie.
Pierwsze parę odcinków
Food wars – Food Wars
Steins;Gate 0 – Dreszcze mam na samą myśl, że Steins Gate ma powrócić. Oczywiście mam na myśli ten pozytywny rodzaj.
Exciting
Tada‑kun wa Koi wo Shinai – Doga Kobo nie maluje blobów? Romansidło w wykonaniu Doga Kobo? Kurczę, chyba muszę obejrzeć anime o miłości od pierwszego wejrzenia. Przynajmniej spróbować, bo ogólnie to studio zawsze potrafi wyprodukować cukiereczka dla oka. Słyną też oni z robienia niesamowitych animacji w scenach w których jest ona zwykle nie wymagana. Lubię to studio, ma własny charakter. Dlatego też damy temu szansę.
Oi przygodo, parę pierwszych odcinków romansidła się da.
Uma Musume Pretty Derby – Pierwszy trailer tego cudeńka mnie zachwycił. Lesbijskie konioidolki wyścigowe, które czasem jeżdżą na łyżwach to wspaniały materiał na anime. Czytałem mangę i ostudziła ona mój zapał. Trailer do anime zostawił mnie w ambiwalentnym stanie. Wydaje mi się, że będzie lepiej niż w mandze. Jedyną moją obawą jest to, że zagrają to zbyt bezpiecznie. Czas pokaże, lecz dla mnie anime takie jak to jest pozycją obowiązkową. W tym szaleństwie jest metoda.
Uma Musume
Wotaku ni Koi wa Muzukashii – A1 to zawsze minus, biurowa komedia romantyczna to w sumie dla mnie jeszcze plus. Postaci to otaku okrywające swoje zainteresowania przed innymi w biurze. Wystarczy by dać szansę
1 odcinek
Podsumowując to sezon wydaje mi się okropny. Już nawet nie wspominałem o czymś takim jak Kapitan Tsubasa. Naprawdę irytuje mnie taka ciągła powtarzalność i ten sezon jest pełny kontynuacji, adaptacji i remaków. Nostalgia to karta przetargowa i ten sezon jest tego dowodem. Jednak autentycznie ciekawi mnie parę serii.
Największe nadzieje na świetny seans mam od
Layton Mystery Tanteisha: Katori no Nazotoki File
Steins;Gate 0
Guilty Pleasure:
Uma Musume Pretty Derby
Lostorage Conflated WIXOSS
Mahou Shoujo Site (najsłabsze z tej trójki)
Dobre przeczucia mam co do:
Last Period: Owarinaki Rasen no Monogatari
Mahou Shoujo Ore
Megalo Box
Tada‑kun wa Koi o Shinai
Potencjał dla mnie ma jeszcze, ale jestem bardzo niepewny:
Cutie honey
Golden Kamuy
Butlers prezentuje się średnio, zajrzę tam raczej tylko dla bishounenów.
Caligula w jakiś sposób mnie zaciekawiła. Myślę, że może wyjść z tego coś ciekawego.
Ginya Eiyuu Densetsu... Tutaj liczę na coś oryginalnego i zapadającego w pamięć.
Golden Kamui jest koniecznością. Uwielbiam tego typu klimaty, więc pokładam w tej serii spore nadzieje.
Juushinki Pandora w jakimś stopniu mi się spodobała, ale nie wiem, czego się spodziewać.
Piano no Mori. Tuż po TG i Golden Kamui, będzie to anime, po które sięgnę najszybciej. Przyjemny klimat, ładna grafika i pomysłowe postacie – tego mi trzeba!
Tada‑kun wa Koi o Shinai może być dobrym romansem i zapewne jedynym, na jaki zdecyduję się w tym sezonie.
No i na koniec to, na co czekałam najbardziej, czyli Tokyo Ghoul:re. Jestem na 4 tomie mangi i mimo wszystko mam nadzieje na chociaż średnią adaptację. To wszystko chyba przez zwykły sentyment.
Biorąc pod uwagę moją obecną listę zaplanowanych anime, pewnie szybko nie obejrzę tych serii, ale szkoda, że doszło ich tak mało.
Prawdę mówiąc, ten sezon jest nieco lepszy od poprzedniego, z czego się cieszę. Może tym razem uda mi się trafić na jakieś perełki?
będzie co oglądać tej wiosny...
Captain Tsubasa – W sumie nie wiem co z tego będzie, ale David Production + piłka nożna gwarantują coś przynajmniej przyzwoitego. Serii sportowych nigdy za wiele.
Cutie Honey Universe – Retro klimat, fanserwis, trochę walk i pewnie elementy komediowe. Całkiem obiecująco.
Golden Kamui – Zapowiada się dobra seria, choć studio, które będzie za nią odpowiedzialne lekko niepokoi. Może być różnie, ale warto dać szansę.
High School DxD Hero – poprzedni sezon był dość średni + zmiana studia i animacji. Trochę niewiadoma, ale warto będzie zerknąć. Może wrócą do poziomu pierwszego sezonu.
Hisone to Masotan – Całkiem fajny koncept. Bones potrafi tworzyć ciekawe serie oryginalne i pewnie tym razem też będzie coś ciekawego. Czarny koń tego sezonu
Last Period -Owarinaki Rasen no Monogatari- – Wygląda na całkiem sympatyczną przygodówkę. Projekty postaci też są całkiem spoko, więc może być niezła, lekka seria.
Mahou Shoujo Ore – No, będzie dziwnie, być może będzie śmiesznie. Na pewno warto zahaczyć.
Tada‑kun wa Koi o Shinai – Jest szansa na niezły romans. Pewnie to jakieś wybitne nie będzie, ale chyba warto sięgnąć.
Tokyo Ghoul:re – Nie mam zbyt dużych wymagań, więc nie będzie wielkiego rozczarowania. Taki trochę brutalny odmużdżacz.
Uma Musume: Pretty Derby – Koniodziewczynek, a tym bardziej konio‑idolek, chyba jeszcze nie było, więc na pewno będzie ciekawie. Być może będzie typowo, ale otoczka jest całkiem ciekawa.
Tachibana‑kan to Lie Angle – Pewnie nic specjalnego tu nie będzie, ale krótkie odcinki i trochę pseudo‑romansu yuri jest dość zachęcające. Za dużo czasu się nie straci, a można się trochę odprężyć (o ile bohaterki nie będą wkurzające).
moje typy
Devils Line
Otaku ni Koi wa Muzukashii
S;G 0
1) Ulubiona seria młodości.
2) Wygląda na lepsze TG (i mamy tag seinen).
3) Więcej Net‑juu no Susume? Bierem.
4) Wiadomo.
Ogólnie – spoczny sezon.
Znośnie
Captain Tsubasa [2018] – oryginału w dzieciństwie nie było mi dane oglądać, na moim telewizorze gościło głównie RTL7, ale zwiastun mi się bardzo spodobał, wygląda to naprawdę porządnie. Inna sprawa, że anime o piłce nożnej, moim ulubionym sporcie, jest naprawdę bardzo mało (a jak już są, to raczej kiepskie), więc tym bardziej z chęcią zerknę.
Hisone to Masotan – oryginalna seria od BONES, większej rekomendacji nie potrzebuję. Dodatkowo designy postaci mocno kojarzą mi się z Oban Star‑Racers, serią, którą wręcz katowałem jak byłem młodszy. Obiecująco prezentuje się też ekipa produkcyjna. Obejrzę na pewno.
Inazuma Eleven: Ares no Tenbin – zahaczę raczej z nostalgii, swego czasu bardzo lubiłem wszystko co związane z tym uniwersum. Obecnie bardziej czekam na grę niż na wersję animowaną, ale powrót do korzeni i pozbycie się tych wszystkich bezsensownych motywów sprawia, że i tak czuję się mocno zainteresowany. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Megalo Box – żaden ze mnie fan boksu, Ashita no Joe podobnie, ale dobrze zanimowanych mordobić nigdy za wiele. Zwiastuny wyglądają bardzo interesująco.
Persona 5 The Animation – piąta odsłona Persony była dla mnie pierwszym kontaktem z tą serią (i w ogóle z całym SMT), no i cóż, wsiąkłem niemiłosiernie. Dawno żadna gra nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Oczekiwań wobec wersji animowanej nie mam zbyt wygórowanych, bo jestem świadom, że wiele rzeczy jest po prostu nie do przeniesienia, ale cieszę się z samego faktu, że będę mógł spędzić trochę więcej czasu z tymi bohaterami. Szkoda tylko, że nie zdecydowali się na jakiś ciekawy zabieg artystyczny jeśli chodzi o szatę graficzną, żeby może bardziej to wszystko przypominało bardzo charakterystyczny styl gry.
I to w sumie tyle z pewniaków. Z czasem, jak nadrobię zaległe serię z tych uniwersum, zahaczę pewnie jeszcze o nowego Lupina i Cutie Honey.
Amanchu! Advance – właśnie nadrabiam pierwszy sezon i chyba trafiłem idealnie, skoro niedługo kontynuacja. Nie jest to raczej moja topka slice'ów ale jestem pozytywnie nastawiony.
BnHA – to już po prostu trzeba obejrzeć. Brakowało mi sobót bez akademii bohaterów.
Caligula – ponownie jestem zaintrygowany ale podchodzę z dystansem. Lubię survivale ale te bardzo łatwo można spartaczyć.
Comic Girls – irytuje mnie trochę fakt, że to typowy CGDCT ale lubię tematykę, więc zapewne zajrzę, o ile ilość lukru mnie nie odrzuci.
Devils' Line – brzmi jak następna wariacja w stylu TG ale te się sprawiają całkiem nieźle jako guilty pleasure. Jak najbardziej do sprawdzenia.
FMP! – trochę się mimo wszystko martwię o produkt końcowy ale chętnie zobaczę, co nam przygotowali po latach. Oby humor trzymał też poziom.
Golden Kamui – nie wiem jak reszta ale ja wskoczyłem na hajp trejn.
DxD – strasznie męczyłem drugi i trzeci sezon ale nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie zrobił choć jednego podejścia do kontynuacji. Ciężkie życie fana haremów.
Hinamatsuri – nie mogę się doczekać. Szalonych komedii nigdy za wiele.
Hisone to Masotan – Bones znowu w akcji. Oby wyszła perełka.
Isekai Izakaya: Koto Aitheria no Izakaya Nobu – przy isekai shokudou się tak wynudziłem, że w połowie sezonu poszedł drop. To zapowiada się trochę lepiej ale mam nadzieję, że nie będzie to następny, nudnawy iyashikei.
Jikkenhin Kazoku: Creatures Family Days – po demi‑chan mam zajawkę na coś podobnego i to będzie chyba traf w dziesiątkę.
Mahou Shoujo Site – a może w tym szaleństwie jest metoda?
Otaku ni Koi wa Muzukashii – na to czekam z niecierpliwości. Uwielbiam biurowy humor, do tego z otaku na czele :3
SnS – przez tyle sezonów trzymał poziom, więc pewnie nadal będzie nieźle.
Steins;Gate – *wskoczył na hajp trejn*
Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online – sam nie wiem co o tym sądzić. Zniesmaczyłem się do franczyzy ale pewnie zobaczę, co im tam wyszło.
Tadakun wa Koi o Shinai – na pewno do sprawdzenia.
Tokyo Ghoul:re – nie spodziewam się cudów ale sprawdzę.
Akkun to Kanojo – a nóż coś z tego wyjdzie.
Alice or Alice – po Ryuuou no Oshigoto! mam dość loli haremów ale pewnie z ciekawości zajrzę, co tam popełnili. Najwyżej pójdzie szybki drop.
Fumikiri Jikan – pomysł niezły jak na shorty ale może też być mocny niewypał, przy nudnych dialogach.
_________________
Sezon zapowiada się nieźle. Jest trochę niepewnych pozycji ale mamy gwarantowane perełki, więc nie ma na co narzekać.
Będę tęsknić za zimą, ale...
Na szczęście wiosna zapowiada się dość bogato przynajmniej w serie, które powinny skończyć jako przyzwoite, albo nawet dobre. Jak zwykle wyłowiłam masę tytułów, które będę chciała sprawdzić, ale z powodu coraz mniejszej ilości wolnego czasu, pewnie ostatecznie połowa wyląduje w koszu.
Z większych pewniaków mam:
Amanchu! Advance – może i pierwsza seria mnie nie porwała, ale to się przyjemnie oglądało. Liczę też na więcej nurkowania, choć nie mam pod tym względem aż tak wielkich nadziei.
Comic Girls - przynajmniej jedne słodkie dziewczęta w sezonie być muszą! Wiem, że zima w teorii wyrobiła normę na rok, ale to tak nie może działać, bo potem umierałabym z braku słodyczy. Co prawda niestety nie wygląda to na coś, co by się w tym gatunku jakoś wybiło, ale nawet typowy przeciętniak będzie ok. Byle to nie skończyło jak cukier najgorszego sortu typu Slow Start.
Layton Mystery Tanteisha ~Katri no Nazotoki File~ – uwielbiam kryminały i zagadki maści wszelakiej, a ten wygląda na taki bardziej tradycyjny. Na pewno nie będą tego chcieli oprzeć na akcji a to już duży plus. Sporo będzie zależeć jednak od jakości samych łamigłówek i sposobu ich zaprezentowania (a to akurat nie należy do najłatwiejszych zadań).
Mahou Shoujo Ore – to jest tak absurdalnie głupie, że nie mogłabym nie zobaczyć.
Mahou Shoujo Site – mam słabość do wyrzynających się nawzajem uroczych dziewuszek, a jeszcze lepiej jak są to mahou shoujo. Nawet głupota będzie dla mnie świetna!
Otaku ni Koi wa Muzukashii – owszem, nie przepadam za romansującymi otaku, ale to wygląda na coś dojrzalszego niż przedstawianie perypetii typowego nastolatka zatopionego w swoim świecie gier/komiksów/animacji. A dojrzałe romanse to coś, co uwielbiam.
Piano no Mori [2018] – baaaaaardzo podobał mi się film i strasznie żałowałam, że nie ma dalszego ciągu tej historii. A zatem jest. Co prawda animacja będzie tu fatalna, ale to jakoś przeboleję, o ile seria utrzyma poziom filmu. To zdecydowanie mój faworyt na wiosnę.
Rokuhoudou Yotsuiro Biyori – słodcy chłopcy… a przepraszam – słodcy mężczyźni (bo panowie chyba są dorośli) robiący słodkie rzeczy… Może tym razem się uda? Od czasu Kimi to Boku czekam i czekam na taki tytuł, ale na razie wychodzi to średnio, z wahaniami raczej w dół. Natomiast to zapowiada się na raczej poważniejsze a przynajmniej pozbawione typowych głupot dla tego typu serii.
Steins;Gate 0 – bardzo przypadł mi do gustu pierwszy sezon i mam nadzieję, że tutaj nie postanowią po prostu polecieć na fali popularności tamtej serii, wciskając tu byle co, najlepiej to, co się podoba większości widzów. Co jak co, ale choć pierwszy Steins to też była raczej masówka, to jednak masówka zrobiona porządnie i tego poziomu będę tu szukać.
Tada‑kun wa Koi o Shinai – uwielbiam styl Doga Kobo, do tego mamy romans i całkiem spore grono bohaterów i bohaterek (tak jest! mieszana ekipa!). Tylko ta komedia mnie tu martwi. Bo tak poza tym, to wygląda na typowo okruszkowy klimat z elementami komedii, a tu wszędzie widzę, że to ma być jednak bardziej komedią. Byle nie skończyło jak Barakamon pod tym względem…
Fumikiri Jikan – słodkie dziewczynki robiące słodkie rzeczy… przed barierkami. 5 minut to czas idealny jak na tego typu tytuł – liczę, że zrobią z tego bardziej coś w stylu Wakaba Girl niż Pan de Peace
Omae wa Mada Gunma o Shiranai – ciekawostki o Japonii zawsze mile widziane i to niemal w każdej formie. Skoro Urawa no Usagi‑chan obejrzałam całe, to to też zmogę choćby było i głupie.
A do sprawdzenia są jeszcze:
3D Kanojo: Real Girl – nie jestem fanką romansujących otaku, ale jednak każdy romans nie będący haremem/reverse haremem albo ecchi to coś, co warto sprawdzić.
Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Happy – wygląda jak typowe odcinanie kuponów po całkiem udanej pierwszej serii. Już druga była znacznie gorsza i nie sądzę, by zmiana ekipy coś dała. Sprawdzę, bo jednak to Binan, ale wiele sobie po tym nie obiecuję.
Cutie Honey Universe – nie miałam do czynienia z poprzednimi częściami, ale retro klimaty zawsze w modzie.^^
Gegege no Kitarou [2018] – dawno, dawno temu zaczęłam Hakaba Kitarou, ale grafika mnie pokonała. Od tamtej pory nie miałam odwagi do tego wrócić, choć na pewno będę chciała. Póki co sprawdzę nową odsłonę po prostu.
Golden Kamui - wygląda interesująco, zwłaszcza przez wzgląd na takie a nie inne umiejscowienie akcji. Poza tym po prostu mnie do tego ciągnie od momentu ujrzenia zapowiedzi.
Gurazeni - sportówka zawsze mile widziana, tylko pytanie ile będzie sportu w tej sportówce, a ile tematyki okołosportowej (pieniądze!). Inna sprawa, że takie ujęcie tematu może być całkiem ciekawe.
Jikkenhin Kazoku: Creatures Family Days – codzienne życie nietypowej rodziny. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że dostaniemy bardzo przyjemne okruszki, a wątki nadnaturalne po prostu zostały tu dodane w celu urozmaicenia tego.
Hisone to Masotan – wygląda… interesująco. Co prawda fanką Mari Okady nie jestem, ale akurat Kiznaiver uważam za dość dobrą serię. Plus też za tematykę, może to będzie po prostu taka miła przygodówka (no dobra, wiem… Okada)
Isekai Izakaya: Koto Aitheria no Izakaya Nobu – Isekai Shokudou niestety nie udało się dobrze przedstawić tak ciekawej tematyki, jak restauracja łącząca w sobie różne światy, ale może temu się uda?
Last Period -Owarinaki Rasen no Monogatari- - wygląda na sympatyczną przygodówkę. Biorę!
Saredo Tsumibito wa Ryuu to Odoru: Dances with the Dragons – miało już wychodzić na zimę, ostatecznie będzie na wiosnę. Wygląda na interesujące fantasy z sensownymi bohaterami, więc sprawdzę. A nuż akurat wyjdzie znośnie.
Akkun to Kanojo – założenia mocno odstraszające, ale i tak sprawdzę, zwłaszcza że lubię krótki metraż.
Wakaokami wa Shougakusei! – martwi mnie ten bachor na obrazku, ale jednak lekka okruszkowa seryjka przewidziana raczej dla młodszych widzów za bardzo kusi, by ją pominąć.
Nihil novi...
sequel, remake, sequel, sequel.
Biorąc pod uwagę, że ostatnio nie mam zbyt dużo czasu, to nic nowego raczej nie obejrzę. Może jeszcze ze dwie serie jeśli będą miały pozytywne opinie.