News
Zima 2019 - zapowiedź sezonu
W zestawieniu zimowym znalazły się w sumie 34 serie. Pominęliśmy jak zwykle nową odsłonę Precure, o której poza tytułem – Star Twinkle Precure – na razie niewiele wiadomo. Mogły nam też umknąć tak niezwykłe dzieła japońskiej animacji, jak prezentacja wirtualnych youtuberów, a może i coś z chińszczyzny… Tak czy inaczej nie obiecujemy, że każdy znajdzie coś dla siebie, ale może jakiś tytuł w tym zestawieniu przykuje jednak Waszą uwagę?
W przygotowaniu zapowiedzi udział wzięli: Tablis, ursa, Enevi, moshi_moshi, IKa oraz Kysz. Bardzo dziękuję za nieocenioną pomoc!
Nasza koleżanka tamakara jak zwykle przygotowała własny subiektywny przegląd nowego sezonu na YouTube. Zapraszamy do posłuchania!
3D Kanojo: Real Girl [2019] (Hoods Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.01.2019
Tak po prawdzie zamiast zajawki mogłabym po prostu zostawić tutaj odnośnik do recenzji pierwszego sezonu, który został wyemitowany wiosną tego roku. Ale dla tych, którzy nie czytają recenzji, tudzież dopiero po 3D zamierzają sięgnąć, streszczę pokrótce fabułę. Otóż niejaki Hikaru Tsutsui – otaku anime i mang, poznaje „prawdziwą” dziewczynę, Irohę Igarashi, i mimo pozornego niedopasowania, wkrótce zostają parą. Po czym życie (a raczej autorka mangi) zaczyna im rzucać pod nogi kłody, wystawiając na próbę ich związek, przyszłość, a w domyśle i życie. I jak mniemam, ekranizacja pozostałej połowy mangi uzupełni ten stosik przeciwności wydarzeniami o wiele dramatyczniejszymi, niż dotychczas.
Pod względem technicznym nie zmieni się nic – na stanowisku reżysera pozostaje Takashi Naoya, a za scenariusz odpowiada Deko Akao, nie zmienią się także seiyuu – w rolach głównych ponownie usłyszymy Teppeia Uenishi (Hikaru) i Yuu Serizawę (Iroha). W tej chwili jest to seria głównie dla osób, które obejrzały pierwszy sezon i chcą się dowiedzieć, jak się wszystko dalej potoczy. Dla reszty pozostaje albo zacząć bez znajomości poprzednich wątków, albo nadrobić te dwanaście odcinków – to w sumie niedużo.
B‑Project: Zecchou Emotion (A‑1 Pictures)
Seria oryginalna / Premiera: 12.01.2019
Zespół idoli B‑Project, którym opiekuje się (już nie tak świeżo upieczona) menedżerka Tsubasa Sumisora, rozrósł się i liczy teraz aż cztery podgrupy: Kitakore, Thrive, MooNs oraz KiLLER KiNG. To zaś oznacza, że Tsubasa musi radzić sobie z czternastoma przystojnymi panami o zróżnicowanych osobowościach i przezwyciężać kryzysy zarówno związane z ich życiem zawodowym, jak i prywatnym.
Nie jest dobrze, kiedy muszę zajrzeć na blog, żeby sprawdzić, czy przypadkiem to nie ja pisałam zajawki do poprzedniego sezonu. Jak się okazało, zrobił to mój redakcyjny kolega Tablis i obawiam się, że jego teksty dostarczają lepszej rozrywki niż cała ta seria razem wzięta. Innymi słowy, mimo niewielkiego rozbudowania składu osobowego należy spodziewać się tego samego, co wcześniej, czyli nieznośnie lukrowanej i schematycznej historyjki o niczym. Nawet w kategorii „niezmuszająca do myślenia seria z ładnymi panami” bez trudu dałoby się wskazać ciekawsze pozycje, więc – nie polecamy.
BanG Dream! 2nd Season (Sanzigen)
Seria oryginalna / Premiera: 3.01.2019
Dziewczęta z zespołu Poppin' Party powracają z nową energią i zapewne nowymi piosenkami, a wraz z nimi pojawią się także znajome z innych zespołów. To właściwie wszystko, co można napisać, ponieważ o fabule tego sezonu (podobnie jak zapowiedzianego jesień 2019 roku sezonu trzeciego) niewiele wiadomo. Inna rzecz, że właściwie jest jasne, czego się należy spodziewać – dalszego ciągu opowieści o dziewczętach, które kochają muzykę. Trzęsienia ziemi nie będzie, będzie za to trochę zawirowań, które da się przezwyciężyć siłą przyjaźni (i zapewne muzyki).
Pierwsza seria doczekała się tylko zajawek na naszym blogu i kilku komentarzy czytelników, świadczących o tym, że to anime przeszło u nas bez większego echa. Co ciekawe, projekt multimedialny, którego jest częścią, radzi sobie w Japonii całkiem dobrze, czego dowodem nie tylko dwie zapowiedziane serie telewizyjne, ale także mangi poświęcone poszczególnym zespołom. Od podobnych sobie produkcji BanG Dream! odróżnia się ciut większą dawką przyziemności i realizmu, ale nadal jest to wyidealizowana opowieść, idealnie pasująca do wyobrażeń fanów o słodkich i niewinnych nastoletnich idolkach, które pragną nieść światu radość i muzykę.
Bermuda Triangle ~Colorful Pastrale~ (Seven Arcs)
Seria oryginalna / Premiera: 12.01.2019
Bermuda Triangle to bardzo popularny zespół, do którego należą młodziutkie i urocze syrenki z prowincjonalnego miasteczka Parrel. Dziewczęta nie zawsze jednak żyły na scenie, w świetle reflektorów. Ich przeszłość była zupełnie inna – spokojna i zwyczajna. O niej (ponoć) jest właśnie ta historia…
Cardfight!! Vanguard to powstałe kilka dobrych lat temu i, jak widać, całkiem popularne uniwersum karciane, które w tym roku doczekało się nawet remake'u. O jakości serii wypowiadać się nie będę, bo nie miałam z nią do czynienia, a z pierwszą wersją rozstałam się już po kilku odcinkach. Wygląda jednak na to, że znajomość oryginału nie jest konieczna, bo bohaterki Bermuda Triangle występują w pierwowzorze jedynie jako postaci na kartach do gry i nie biorą bezpośrednio udziału w fabule.
Tyle słowem wstępu. A co można powiedzieć o samym anime? Cóż, zwiastun sugeruje kolejną wariację na wiecznie żywy temat uroczych idolek, które tańczą i śpiewają ku uciesze tłumów. Tyle że tym razem dziewuszki nie pilotują wielkich robotów i nie ratują świata, mają za to kolorowe ogony i żyją w morskich głębinach magicznego świata. Niby coś innego, ale mam nieodparte wrażenie, że nawet osoby niekoniecznie interesujące się gatunkiem już na pierwszy rzut oka rozszyfrują serię. Nie żeby ta szczególnie się kryła z tym, że będzie kolejną słodką i zapewne mocno naiwną opowiastką o codziennym życiu jeszcze słodszych dziewczątek, które z szarych prowincjonalnych myszek przeistaczają się w szalenie popularny zespół. Ile w tym będzie okruchów życia, a ile podroży do sławy, tego nie jestem w stanie stwierdzić, ale jedno jest pewne. Słodkości nie zabraknie. Na żadnej płaszczyźnie, bo same bohaterki nie tylko wyglądają, ale również zachowują się wyjątkowo słodko, a i do zaprezentowanych w zapowiedzi ich możliwości wokalnych z bardziej eufemistycznych określeń pasuje właśnie przymiotnik „słodki”.
W sumie nie wiem, ile osób skusi się na seans, bo już zwiastun pokazuje, że nieszczególnie jest na czym oko zawiesić. Fabularnie raczej nie ma co liczyć na rzecz szczególnie odkrywczą czy przełomową, ale Junji Nishimura wyreżyserował w swojej długiej karierze kilka dobrych anime (kilka słabych również…), więc może i tym razem nie będzie tak źle. Scenarzystka też nie jest debiutantką i też ma na swoim koncie produkcje zróżnicowanej jakości. Cóż, czas pokaże, ale że w zimowej ramówce serii o słodkich dziewczynkach nie brakuje, to raczej nie wróżę temu anime olbrzymiej popularności.
Boogiepop wa Warawanai (Madhouse)
Adaptacja light novel / Premiera: 4.01.2019
Studio Madhouse postanowiło odkopać starocia – to moja pierwsza myśl, kiedy zobaczyłam zapowiedź Boogiepop wa Warawanai. Ale proszę nie traktować tego stwierdzenia jako zarzutu, ponieważ już niejedno studio udowodniło, że odpowiedni mangowo‑animowy zabytek, słusznie podkolorowany i dostosowany do współczesnego widza, może okazać się hitem. Czy i tym razem się uda?
Cóż, historia tajemniczych zaginięć nastolatek i powiązana z nimi miejska legenda o mrocznym wysłanniku Śmierci, Boogiepopie, to kopalnia pomysłów z olbrzymim potencjałem. Madhouse zadbało, by ten obiecujący materiał trafił w równie obiecujące ręce i reżyserię powierzyło Shingo Natsume (One‑Punch Man). Scenariuszem także zajmie się zdolny człowiek, Tomohiro Suzuki (One‑Punch Man, ACCA 13‑ku Kansatsu‑ka). O stronę techniczną chyba martwić się nie trzeba, ponieważ zwiastun aż krzyczy, że oto mamy kasę i fachowców, i nie zawahamy się ich użyć. Zresztą poza ślicznym opakowaniem, rzeczony zwiastun epatuje też niepowtarzalnym, mrocznym i wciągającym klimatem oraz ukazuje stado interesujących postaci.
Poprzednia odsłona wspomnianej historii okazała się dziełem jak najbardziej udanym i na razie wiele wskazuje na to, że w nowej szacie również czeka ją sukces. Na pewno kluczem do niego (a przynajmniej jednym z nich) będzie zachowanie odpowiednich proporcji – w przypadku anime z nastoletnią obsadą i tragediami bardzo łatwo przesadzić, przez co seria staje się niezamierzenie śmieszna. Wydaje mi się jednak, że tak doświadczona ekipa poradzi sobie i wyciśnie z opowieści o Boogiepopie wszystko, co najlepsze.
Circlet Princess (Silver Link)
Adaptacja gry jRPG / Premiera: 8.01.2019
„Ojezu” – jęknęłam nadaremno na widok grafiki promocyjnej. Przecież od razu widać, o czym to będzie i komu może pasować, a szczegóły fabularne są w przypadku takich serii z reguły szczegółami nieistotnymi. No ale cóż, coś muszę na ich temat napisać: mamy zatem śledzić perypetie grupki dziewcząt, uczennic pewnej szkoły średniej, związane ze sportem walki, w którym świat rzeczywisty łączy się z wirtualnym. Co oczywiście wymaga obcisłych/skąpych strojów jak na załączonym obrazku, a z wiadomości prasowych wynika, że zarówno dziewcząt (rozkosznych, biuściastych i bez wątpienia totalnie sztampowych), jak i wzmiankowanych strojów z wariacjami, zapewne stosownie do szkół biorących udział w rozgrywkach, będzie więcej. I nic więcej z owych prasówek nie wynika (bo i po co), więc szczególnie zainteresowani mogliby spróbować pograć w oryginał, czyli grę przeglądarkową ze stajni DMM Games, ale chyba prościej poczekać na reklamę, znaczy się anime.
Gwoli dopełnienia innych nieistotnych szczegółów, powstaje ono w studiu Silver Link, a reżyseruje Hideki Tachibana, co tylko potwierdza pierwsze wrażenie, bo czego jak czego, ale oryginalności bym się po nim nie spodziewała. Niemniej, fani gatunku istnieją i chyba jest ich całkiem sporo, więc mam nadzieję, że nie będą zawiedzeni.
Date a Live III (J.C. Staff)
Adaptacja light novel / Premiera: 11.01.2019
Bojowy harem (przynajmniej trochę) inny niż wszystkie? Pierwsza seria pokazała, że to możliwe, przedstawiając pechowe przypadki Shidou Itsuki, który – wspierany przez sztab fachowców – ma ratować Ziemię poprzez umawianie się na randki z zagrażającymi jej istotami, mającymi na szczęście postać pięknych dziewcząt. Brzmi idiotycznie, ale wykonanie było akurat na tyle brawurowe i leciutko parodystyczne, żeby serię oglądało się naprawdę dobrze. Seria druga traktowała się już trochę zbyt poważnie dla własnego dobra, w międzyczasie był jeszcze film i jakieś odcinki OAV, a teraz dostajemy trzecią odsłonę przygód Itsuki i jego stale rozrastającego się haremu.
Z jednej strony należy się cieszyć, ponieważ tego rodzaju tytuły rzadko doczekują się kilku kolejnych adaptacji. Z drugiej warto podkreślić, że tym razem także nie poznamy konkluzji głównych wątków fabuły, zaś stopień jej skomplikowania jest na tyle duży, że trudno będzie sięgnąć po tę serię, nie mając obejrzanych na świeżo jej poprzednich odsłon. Studio Production IMS, odpowiedzialne za drugą serię i film kinowy, zbankrutowało w połowie 2018 roku, więc nową częścią zajmie się J.C. Staff, ale ekipa – z reżyserem Keitarou Motonagą i scenarzystą Hidekim Shirane na czele – pozostaje bez większych zmian. Być może należy się więc spodziewać pewnych nowości w warstwie czysto wizualnej, ale styl i charakter opowiadanej historii pozostaną raczej takie jak dotychczas.
Dimension High School (Polygon Pictures)
Seria oryginalna / Premiera: 10.01.2019
Pięciu teoretycznie zwykłych licealistów zostaje pewnego dnia niespodziewanie wciągniętych do animowanego świata przez gadający kamień, który mówi im, że są wybrańcami, a ich celem jest powstrzymanie potężnego bóstwa mogącego zniszczyć świat rzeczywisty.
Czy to brzmi absurdalnie? Czy to brzmi sztampowo? W sumie tak, bo podobna historia już nie raz, nie dwa rozgrywała się na małym i dużym ekranie, tyle że za każdym razem w nieco innych dekoracjach, żeby nikogo nie oskarżono o plagiat. Tym razem jednak twórcy postanowili nieco poeksperymentować ze znaną formułą, próbując zatrzeć granicę między fikcją a rzeczywistością. Postanowiono bowiem stworzyć serię live action, której bohaterowie dosłownie wpadają do animowanego świata. Tego jeszcze nie było? Niby nie i brzmi to nawet intrygująco, ale nie powiem, żebym była jakoś szczególnie optymistycznie nastawiona, bo mimo entuzjastycznych deklaracji twórców o jakości ich produktu, wiadomo o nim stosunkowo niewiele. Istnienie kilku grafik promocyjnych i brak zwiastunów (przynajmniej na etapie pisania tej zapowiedzi) również nie nastrajają zbyt pozytywnie. O stronie technicznej nie można powiedzieć nic więcej ponad to, że projekty postaci może i nie są bardzo oryginalne, ale prezentują się nieźle. Jakość animacji i muzyki pozostaje jak na razie słodką tajemnicą. Za sterami produkcji stoi Yuuichi Abe (zarówno reżyser, jak i scenarzysta), ale trudno mi na podstawie jego stosunkowo niewielkiego dorobku wyrokować, jakie szanse na bycie dobrym ma to anime. Cóż, przekonamy się w styczniu.
Domestic na Kanojo (Diomedea)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.01.2019
Natsuo marzy o dwóch rzeczach: o tym, by zostać pisarzem, i o swojej uroczej nauczycielce angielskiego, Hinie. Nie mogąc zdobyć się na wyznanie ani też nie licząc na wzajemność, bierze udział w grupowej randce i spełnia prośbę poznanej tam rówieśniczki, pochmurnej i nietowarzyskiej Rui, która chce, by pomógł jej zyskać pierwsze seksualne doświadczenie. Zmagając się z podwójnym poczuciem winy związanym z tym wydarzeniem, chłopak musi stawić czoła paskudnej złośliwości losu: oto jego ojciec żeni się powtórnie, a nowe przyrodnie siostry Natsuo to Hina i Rui.
Miłosny trójkąt to? Dramat obyczajowy? Ecchi (ponoć nawet z elementami komediowymi)? Zdaje się, że wszystko po trochu, przynajmniej jeśli chodzi o mangowy oryginał, liczący blisko dwadzieścia tomów i bardzo popularny. To by zresztą ową popularność wyjaśniało, choć sama poczułam się zmęczona już w połowie opisu fabuły, wypełnionego wyznaniami, odrzuceniami, wzajemnymi wyznaniami, ucieczkami, zamierzonymi i przypadkowymi spotkaniami, zazdrością, wycofywaniem się dla dobra drugiej i trzeciej strony itd., czyli klasycznym romansowo‑mydlanym kręceniem się w kółko. Oraz, jak można się domyślać z uwag czytelników mangi, elementami erotycznymi, na tyle śmiałymi, że w wersji telewizyjnej prawdopodobnie nie przejdą albo zostaną mocno okrojone. Choć osobiście bardziej bałabym się przesadnego dramatyzmu i absurdu… Ale może nie starczy na to odcinków.
Cenzura cenzurą, rzecz w danych okolicznościach nieunikniona i łatwo sobie wyobrazić większe zło wyrządzone oryginałowi, ale gorzej wróżą produkcji studio i, niestety, odpowiedzialny za scenariusz Tatsuya Takahashi. Reżyser mający na koncie jedną dobrą serię nie polepsza specjalnie sytuacji, bo tam zadziałały raczej umiejętności autora konceptu. Razem wziąwszy, przeczucia mam nieszczególne, ale kto wie, może się mylę i będzie to w miarę strawne i interesujące…?
Dororo [2019] (Mappa / Tezuka Productions)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.01.2019
Zgorszę niektórych, ale fanem Osamu Tezuki nie jestem. Nie zrozummy się źle – to dobre komiksy, ale żadne jego dzieło nie zrobiło na mnie na tyle dużego wrażenia, abym mógł pojąć twierdzenia o jego geniuszu. Mimo niewątpliwej historycznej wartości jego dzieła mają też ten kłopot, że ich styl mocno trąci już myszką, więc nad adaptacją trzeba się nagłowić. Twórcy Dororo poradzili sobie w ten sposób, że styl Tezuki wyrzucili przez okno. Zgrzeszę ponownie i dodam, że mi się to podoba. Twórca projektów postaci, Satoshi Iwataki, napracował się i nakreślił bohaterów, którzy z oryginalną mangą mają niewiele wspólnego, ale prezentują spójny i ciekawy styl, pozytywnie się wyróżniający na tle typowych serii. Wydaje się to też być odbiciem ogólnie wysokich standardów produkcyjnych; studio Mappa jak chce, to potrafi.
Ogólny pomysł na historię przeniesiono z mangi bez zmian – protagonista Hyakkimaru walczy z demonami w historycznej Japonii, starając się odebrać im brakujące części swojego ciała, które jego ojciec przehandlował przed jego narodzinami za pakt z potężnym demonicznym władcą. Brzmi to makabrycznie, i o ile oryginalna manga nie wykorzystywała potencjału gore tej koncepcji, tak poprzednie adaptacje i owszem. Nowa również zdaje się wpisywać w tę konwencję. Krwawe opowieści o czasach samurajów to nic nowego, ba, sam reżyser ma już takie na swoim koncie, ale tutaj wydają się przyjemnie połączone ze stylistyką youkai. W ostatnim czasie nie było za dużo takich serii, a ta ma potencjał nadrobić ten niedostatek. Całkiem mrocznie pewnie nie będzie – funkcję źródła optymizmu ma pełnić tytułowy Dororo, dziecko‑złodziej, który na początku serii zostaje towarzyszem Hyakkimaru. Zobaczymy, na ile dobrze uda się zgrać ze sobą lżejsze i cięższe motywy. Można się trochę martwić o fabułę – oryginalna manga w dość zgodnej opinii ma sknocone zakończenie, ale liczę, że pod tym względem będzie to bardziej seria nią inspirowana, niż wierna ekranizacja.
Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue (Zero‑G)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.01.2019
Opis fabuły mangowego oryginału jest krótki i wręcz zdawkowy – nieprzepadający za ludźmi pisarz przygarnia bezpańskiego kotka, co zmienia życie ich obu – lecz nie ma wątpliwości, że całkiem sporej grupie czytających te słowa (do której sama należę) to wystarczy, by zachłysnąć się nagłym: „Ooo…glądam!”. Tej samej grupie wszystko powie też tytuł: „Mój współlokator siedzi mi na kolanach, a czasem na głowie”. My, szczęśliwi współlokatorzy – nie posiadacze! – kotów, wiemy dokładnie, o czym mowa, i zacieramy ręce w przyjemnym oczekiwaniu na premierę. Inna sprawa, że jeszcze nie wiadomo, czy to dobrze czy źle, że podejście autorów do tematu nie jest do końca realistyczne, bo zwierzak obdarzony został nie tylko nadzwyczaj ekspresywną mimiką, ale i (wewnętrznym) głosem, a wszystkie wydarzenia będziemy obserwować z podwójnej perspektywy: ludzkiej i kociej. Co więcej, pojawią się też inne domowe zwierzęta, mówiące głosami popularnych seiyuu. Pozwalam sobie jednak sądzić, a zdają się to potwierdzać ci, co czytali mangę, że będzie to ciepłe i sympatyczne doświadczenie; a gdyby było choć w połowie tak urocze jak Udon no Kuni no Kin'iro Kemari, z którym mi się momentalnie skojarzyło, to chyba mam już swojego zimowego faworyta.
Co do technikaliów – w takich okruszkowych seriach w sumie mniej istotnych, ale wciąż miło, jeśli są na przyzwoitym poziomie – to po materiałach promocyjnych sądząc, fajerwerków nie będzie (oględnie mówiąc), w dodatku ani studio, ani większość najważniejszych członków ekipy produkcyjnej, z niezbyt doświadczoną reżyserką na czele, osiągnięciami nie poraża. Liczę jednak na jakość oryginału i Deko Akao, która zajmuje się scenariuszem, a maczała palce w kilku dobrych seriach. I czekam na 9 stycznia!
Egao no Daika (Tatsunoko Production)
Seria oryginalna / Premiera: 4.01.2019
Tatsunoko Productions postanowiło uczcić tą produkcją 55‑lecie swojego istnienia. Godny to wiek, ale i rocznica mało okrągła, mało tedy realne, że wzbudzi większe zainteresowanie; równie mikre są szanse, aby Egao no Daika miało to zmienić. Można docenić, że to oryginalny tytuł, nieodcinający kuponów od bogatego archiwum studia, niemniej przeciętność aż krzyczy z tej serii. Konwencję tego anime określiłbym jako „fikuśne science‑fiction”, tzn. „w zasadzie to wszystko technologia, ale tak naprawdę chodzi o modny dizajn i efektowne wdzianka”. Mamy więc mechy pozujące na rycerzy i walczące mieczami, ich pilotów w strojach rodem z Evangeliona, arystokratów prezentujących się niczym modele na pokazie mody eksperymentalnej, oraz główną bohaterkę, księżniczkę przystrojoną w róż i kokardki, bo kto jej zabroni. Wszystko to na obcej planecie, wyglądającej dokładnie jak Ziemia, z szarymi blokowiskami, zdającymi się być głównym tłem walk, włącznie.
Nie brzmi to zbyt lotnie, a i innych potencjalnych atutów próżno szukać; ekipa produkcyjna też wygląda jak ludzie dobrani do tego, aby powstał idealny przeciętniak. Ważną częścią serii mają być interakcje między bohaterami, szczególnie między parą protagonistek – księżniczką i żołnierką z obcej planety. Jeśli to im wyjdzie, mogą na tym wygrać, ale tego na razie ocenić nie sposób.
Endro~! (Studio Gokumi)
Seria oryginalna / Premiera: 13.01.2019
W fantastycznym świecie Naral Island obok ludzi żyją także wszelkiej maści potwory. Oczywiście nie mogło się też obyć bez Władcy Demonów, który co prawda został już kilkukrotnie pokonany przez grupę bohaterów, ale w każdej chwili może się ponownie odrodzić, by znowu siać zamęt. Żeby temu zapobiec, w specjalnej placówce szkolone są nowe pokolenia bohaterek (zauważyliście, że mowa tylko o płci pięknej?). Jedną z takich drużyn stanowi czwórka uroczych dziewcząt: wesoła, ale nieco niezdarna Yuusha, nazbyt poważna elfka Seyla, energiczna wojowniczka Fai, która ponad wszystko uwielbia jedzenie a także cicha i spokojna czarodziejka-otaku Mei. Wesoło spędzają one czas razem, nie myśląc za bardzo o walce z Władcą Demonów.
Tak jest, tym razem będziemy mieli do czynienia z historią o słodkich dziewczętach robiących słodkie rzeczy w wydaniu fantasy. Bo w końcu czemu by nie – kto powiedział, że moé-panienki obowiązkowo muszą uczęszczać do zwykłej szkoły? Jeśli kiwacie w tej chwili głową z rozczarowaniem, pozwólcie, że zwrócę waszą uwagę na obsadę zajmującą się produkcją tej serii. Reżyserię powierzono Kaori, która co prawda nie ma jeszcze wielkiego doświadczenia na tym stanowisku, ale jej dotychczasowe dwa samodzielne projekty okazały się wyjątkowo udane. Za scenariusz odpowiadać ma Takashi Aoshima, pracująca wcześniej m.in. przy Yuru Yuri, Love Lab czy Gabriel Dropout. Ma ona na koncie również mniej udane tytuły, ale jeśli chodzi o anime spod znaku komediowego moé, wydaje się właściwą osobą na właściwym miejscu. Wisienkę na torcie stanowią jednak projektantki postaci – za oryginalne projekty odpowiada Namori (Yuru Yuri, Release the Spyce), zaś Haruki Iizuka (Gakkou Gurashi!, Tamayura, Tanaka‑kun wa Itsumo Kedaruge) zajmuje się ich adaptacją na potrzeby anime. Współpraca tych pań gwarantuje, że co jak co, ale na pewno będziemy mieli na co popatrzeć (i to coś będzie niezwykle urocze i słodziutkie). Jako że anime oparte jest na oryginalnym scenariuszu, przewidywanie, na ile będzie udane, to trochę jak wróżenie z fusów. Mimo wszystko jestem dobrej myśli, bo jak na razie wygląda to całkiem obiecująco.
Flying Babies (Gaina)
Seria oryginalna / Premiera: 10.01.2019
21 grudnia ogłoszono, że seria będzie miała pięciominutowe odcinki
Łał, marketing tej serii jest tak zły, że aż imponuje. Zwiastuny? Na co komuś jakieś zwiastuny? Studio Gaina uznało, że nie potrzeba, choć zainteresowani niech sprawdzą, może w ostatniej chwili coś się jeszcze pojawi. Na razie jest jedna grafika, którą możecie sobie właśnie pooglądać, oraz kilka projektów z czasów produkcji, które wyglądają kompletnie inaczej. Oczywiście jest też tytuł, który wzbudza przemożne wrażenie, że będzie to anime klasy Z. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby pójście w camp było intencją, ale mam raczej wrażenie, że to wynik… słabej znajomości angielskiego. Tematem serii będą bowiem losy grupy tancerek hula, co każe przypuszczać, że tytuł to kaleka próba użycia metafory. Naturalnym miejscem akcji dla takiej serii byłyby więc oczywiście Hawaje, które są w anime niezużytą lokacją. Stawiam, że wielu chętnie by obejrzało opowieść osadzoną w tym egzotycznym i przykuwającym uwagę miejscu, ale nie – akcja osadzona będzie w mieście Iwaki w prowincji Fukushima. Dlaczego? Uważajcie: ponieważ twórcy uważają, że w ten sposób wspomogą ten region, doświadczony trzęsieniem ziemi i późniejszą ewakuacją. Chcą promować turystykę w japońskiej prefekturze za pomocą hawajskiego tańca, taki jest ich plan. Sam nie wiem, czy to to dalsza część absurdalnego marketingu, czy też naprawdę w to wierzą.
Jakby zamieszania było mało, połowa internetu jest przekonana, że to anime Gainaxu. Nie, to anime pobocznego studia, założonego przez Gainax, któremu nadali nazwę „Ganaix Fukushima”, aby żerować na marce. Marketingowo to nie wypaliło (jak widać mają w tym względzie tradycje), więc studio zostało sprzedane i zmieniło nazwę na „Gaina”. Strona internetowa jest jednak dalej pod starym adresem (po dwóch latach od zmiany!), a w swoim aktualnym logo stylizują „a” na końcu w ten sposób, że niemożliwością jest odczytać, co tam właściwie stoi. Ludzie ci wydają się kochać konfuzję.
Fukigen na Mononokean: Tsuzuki (Pierrot Plus)
Adaptacja mangi / Premiera: 5.01.2019
Powstałą w 2016 roku serię Fukigen na Mononokean trudno uznać za satysfakcjonującą i w pełni udaną ekranizację mangi Kiri Wazawy. Nieumiejętność ukazania wyjątkowo uroczych relacji łączących bohaterów, zaważyła na ocenie anime, które najlepiej oddaje słowo „przeciętne”. Tymczasem papierowy pierwowzór to naprawdę kawał świetnej opowieści o wszelkiej maści demoniszczach. Czy jest jakakolwiek szansa, że kolejne spotkanie z nastoletnimi pracownikami demonicznej herbaciarni, po szkole (lub w trakcie niej) zajmującymi się odsyłaniem youkai do Zaświatów, okaże się udane?
Cóż, pożyjemy, zobaczymy. Nie liczyłabym na lepszą oprawę wizualną, ponieważ animację ponownie powierzono studiu Pierrot. Za scenariusz, tak samo jak poprzednio, odpowiedzialny jest Takao Yoshioka – nie będę z tego powodu rwać włosów z głowy, ponieważ pierwsza część była dość wierna komiksowi. Natomiast nie bardzo wiem, co mam myśleć o zmianie reżysera. Akirę Iwanagiego zastąpił bowiem Itsurou Kawasaki, mający na koncie całe mnóstwo „średniaków” i bardzo nieliczne wyjątki od reguły.
Fukigen na Mononokean to fantastyczna manga – zabawna i pełna ciepła, zawierająca też całkiem niezłą fabułę i interesujących bohaterów. Zasłużyła na porządną ekranizację, a nie jakieś popłuczyny po anime. Obejrzeć zapewne obejrzę, bo mimo wszystko chętnie ponownie zobaczę Hanae i Haruituskiego w kolorze, ruszających się i wydających dźwięki, ale mam dziwne wrażenie, że twórcy po raz kolejny nie podołają zadaniu. Tym bardziej szkoda, bo tym razem dostaniemy znacznie więcej fabularnego „mięska”, a przynajmniej jest go więcej w mandze. Obym się myliła…
Girly Air Force (Satelight)
Adaptacja light novel / Premiera: 10.01.2019
Miłość, inność, przeznaczenie, poświęcenie, w tle widmo zagłady ludzkości: odsłona… a kto by to zliczył. Tym razem Ziemię atakują tajemnicze stworzenia zwane Zai (w materiałach promocyjnych nie uświadczono), a do walki z nimi zbudowane zostają specjalne myśliwce, za których sterami zasiadają również stworzone przez naukowców „automatyczne mechanizmy walczące” – niezwykle sensowne jest oczywiście, że wyglądają jak piękne młode dziewczyny. Jedna z nich, Guripen, uchodzi za kartę atutową w zmaganiach z najeźdźcą, i to właśnie z nią los zwiąże chłopaka imieniem Kei Narutani, marzącego o lataniu. Czy wyjdzie to na dobre, czy na złe samym zainteresowanym tudzież zagrożonej ludzkości, trudno powiedzieć, bo light novel nadal wychodzi, ale czemuś przeczuwam raczej dramatyczne klimaty niż akcyjniaka science‑fiction z (przypuszczalnym) wątkiem romantycznym.
Swego rodzaju dramatu fabularnego nie można wykluczyć po stronie ekipy produkcyjnej – reżyser zaangażowany w takie anime jak Symphogear i Yu‑Gi‑Oh w połączeniu z zupełną świeżynką czuwającą nad kompozycją serii potrzebowaliby moim zdaniem naprawdę znakomitego materiału źródłowego, żebym odważyła się liczyć na dobry końcowy efekt. Z kolei wizualia wyglądają może przyzwoicie, jeśli idzie o projekty postaci, ale nie ma się co czarować, maszyny i walki to będzie CG jak się patrzy. Oczywiście nie musi to być minus, a moje przeczucia mogą się okazać całkowicie mylne i dostaniemy niezłą serię akcji z ładnymi dziewczynami‑androidami w roli pilotów myśliwców. W końcu w świecie anime wszystko jest możliwe.
Go‑Toubun no Hanayome (Tezuka Productions)
Adaptacja mangi / Premiera: 11.01.2019
Futarou Uesugi (Yoshitsugu Matsuoka), uczeń drugiej klasy liceum jest ponury, nieuprzejmy i nie ma przyjaciół. Ma za to młodszą siostrę oraz leniwego ojca – czyli zgadnijcie, na kogo spada obowiązek troszczenia się o dobrostan rodziny. Dlatego też Futarou musi dorabiać sobie korepetycjami. Jego najnowsza oferta okazuje się bardzo dobrze płatna – ale może jest to spowodowane faktem, że będzie uczył pięcioraczki! Ku jego zdziwieniu okazuje się, że jego podopiecznymi będą koleżanki z klasy, pałające do nauki wyjątkową niechęcią i skupiające się raczej na rozrywkach, do tego stopnia, że mogą z tejże szkoły wylecieć. Pytanie główne brzmi – jak w takiej sytuacji poradzi sobie nasz mrukliwy główny bohater, natomiast pytanie poboczne – która z bohaterek zostanie wybranką jego serca. Nie oszukujmy się bowiem – takie jest założenie serii, zwłaszcza że jest to komedia romantyczna, w której panienki będą utrudniać bohaterowi życie, robić psikusy, oraz emocjonalnie dojrzewać, a bohater będzie wyłaził ze skorupy i otwierał się na nowe doznania. Pytanie poboczne zatem, jakie należy zadać – jak bardzo panienki będą podkładały świnie swojemu korepetytorowi i jak bardzo będzie do niesmaczne?
Anime jest adaptacją sześciotomowej mangi pod tym samym tytułem, autorstwa Negi Haruby, wychodzącej od 2017 roku w „Weekly Shounen Magazine”. Reżyserię serii powierzono Satoshiemu Kuwabarze (Black Jack, Yu‑Gi‑Oh! Zexal), natomiast za scenariusz odpowiedzialny jest Keiichirou Ouchi (Hinamatsuri], La Corda d'Oro Blue Sky). Projektem postaci zajmą się Michinosuke Nakamura (Hajime no Ippo Rising) oraz Miyabi Uta.
W tej chwili zapowiedzi z projektami postaci, dorobek twórców oraz fabuła jako taka nie obiecują superrozrywki, która będzie porywać widzów i zostawi w ich pamięciach niezatarty ślad. Jednak istnieje szansa na powstanie produkcji dosyć dobrej, niekoniecznie wypełnionej fanserwisem, a raczej skupiającej się na relacjach między postaciami. No, chyba że bohaterki okażą się wyjątkowo wrednymi osobniczkami.
Grimms Notes: The Animation (Brain's Base)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera: 11.01.2019
Jak dość powszechnie wiadomo, baśnie braci Grimm, poza tym, że stanowią klasykę literatury europejskiej, bez cenzury niekoniecznie nadają się dla małych dzieci. Nic dziwnego, że zainteresowali się nimi Japończycy, najpierw Square Enix, tworząc trzy lata temu grę na smartfony, dostępną zarówno na Dalekim Wschodzie, jak i na Zachodzie, co dało pokaźny sukces mierzalny milionami pobrań. A na wypadek, gdyby ktoś nadal o niej nie słyszał, powstaje niniejsze anime. W świecie Opowiadaczy (Storytellers) każdy po urodzeniu otrzymuje własną księgę losu, w której zapisane jest jego życie. Wszystko co złe, to robota Opowiadaczy Chaosu, którzy z czystej złośliwości po cichu brużdżą w tych księgach. Ale są też tacy, co mają puste księgi, i oni właśnie walczą ze złem o przywrócenie porządku.
Biorąc pod uwagę i same baśnie, i to, co w ostatnich latach wymyślali na ich kanwie zachodni twórcy, już by się chciało zasiąść do seansu. Po czym człowiek dostaje w twarz dziecięcymi projektami postaci i jeszcze zwiastunem, który rozwiewa wszelkie złudzenia. Zobaczymy więc kawaii bohaterów nie tyle wpadających w psychopatyczny szał w stylu gore, czego można by się spodziewać (po ostatnich dokonaniach japońskich z kolei twórców), ile za pomocą magicznego gadżetu zmieniających się w wojowników o miłość i sprawiedliwość… czyli Alicję z Krainy Czarów, Kopciuszka, Robin Hooda i innych. No czyż to nie jest rozczarowanie?
Będzie to natomiast prawdopodobnie ładne patrzydło, nie tylko z uwagi na projekty, ale i tła; jest spora szansa, że Brain's Base się tu nieźle sprawdzi. Trudno mi natomiast coś konkretnego prorokować o reżyserze i scenarzyście. Reasumując, trzeba się chyba spodziewać zwykłego „fantasy akcji” w niezbyt mrocznych klimatach, a jak ono wyjdzie, się przekonamy.
Kaguya‑sama wa Kokurasetai ~Tensai‑tachi no Ren'ai Zunousen~ (A‑1 Pictures)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.01.2019
Czyżby seria o tym, że w miłości wszystkie chwyty są dozwolone? Kaguya i Miyuki to wierchuszka szkolnej społeczności, czyli członkowie samorządu uczniowskiego – oczywiście piękni, inteligentni i będący wzorem dla pozostałych uczniów. Wyraźnie czują też do siebie miętę, ale że są przy okazji bardzo dumni, żadne z nich nie ma zamiaru pierwsze wyznać uczuć. Przecież oznaczałoby to przegraną! Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by próbować zmusić podstępem drugą stronę do wypowiedzenia tych kilku prostych słów.
Manga, będąca wzorem anime, ukazuje się w magazynie seinen, można więc optymistycznie założyć, że zaprezentowany romans okaże się nieco bardziej energiczny od przeciętnego, lukrowanego shoujo. Moje obawy wiążą się przede wszystkim z główną bohaterką, którą bardzo łatwo ukazać jako kolejny chodzący schemat z końcówką "-dere”. Mam jednak nadzieję, że twórcy staną na wysokości zadania i po prostu zafundują widzom dobrą komedię z sympatycznymi postaciami. Oczywiście z poprawką na to, że manga nadal jest publikowana i zapewne na fabularne konkrety nie mamy co liczyć.
Sporym optymizmem napawa osoba reżysera, czyli Mamoru Hatakeyamy, który ostatnio pracował nad rewelacyjnym Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu. Za to znacznie mniejszym scenarzysta, niezbyt doświadczony Yasuhiro Nakanishi. Mam jednak nadzieję, że oryginał okaże się na tyle udany, że anime właściwie nakręci się samo i spełni moje nieszczególnie wygórowane w tym przypadku oczekiwania. Potencjał na pewno jest, bo kto nie lubi schematu „kto się czubi, ten się lubi”!
Kakegurui XX (Mappa)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.01.2019
Kontynuacja serii o kompulsywnej graczce Yumeko Jabami, która przybywa do jaskini hazardu, znaczy pardą, prywatnego liceum Hyakkaou, i rzuca się w wir hazardu, przy okazji wprowadzając pewne daleko idące zmiany w postrzeganiu świata przez współuczniów.
Enigmatyczne zwiastuny i informacje prasowe raczej nie przybliżają fabuły drugiego sezonu – można się domyślić, że na pewno będzie dalej działa się w szkole i uczniowie nadal będą grać w różne interesujące gry, na przykład takie, które używają gilotyny… Pojawią się też nowe postacie, jednak główna obsada pozostanie niezmieniona, a w roli Yumeko ponownie usłyszymy Saori Hayami, do obsady natomiast dołączą m.in. Romi Paku i Akira Ishida.
Reżyserii ponownie podejmie się Yuuichirou Hayashi do którego dołączy Kiyoshi Matsuda (Kumamiko: Girl Meets Bear). Nad scenariuszem pracuje ponownie Yasuko Kobayashi, a postacie nadal będą wyglądać pięknie dzięki Manabu Akicie.
Kemono Friends 2 (Tomason)
Seria oryginalna / Premiera: 8.01.2019
Zwierzęcy przyjaciele powracają! Czyżbyśmy w końcu mieli dowiedzieć się, jak wygląda świat poza parkiem rozrywki Japari? A guzik! Wygląda na to, że dostaniemy po prostu inną wersję historii znanej z pierwszej części. Przygoda Torebki i Serwala prawdopodobnie nieodwracalnie dobiegła końca. I choć Serwala spotkamy ponownie, to Torebkę zastąpi jakaś inna postać. Według dostępnych na razie opisów fabuła tego sezonu zaczynać się ma od spotkania przez Serwala i Karakala (ta postać w pierwszej odsłonie się nie pojawiła) ludzkiej dziewczynki. Ta trójka ruszy w podróż, podczas której spotkają nowych przyjaciół (czyli słodkie zwierzo‑dziewczynki). Jest też coś wspomniane o wydarzeniu, które wstrząśnie Ziemią, podejrzewam więc, że generalne założenia świata przedstawionego nie ulegną zmianie.
Pierwsza telewizyjna odsłona tej franczyzy niespodziewanie okazała się wielkim hitem (choć wśród czytelników Tanuki panowały zgoła inne nastroje, bo tytuł przeszedł praktycznie bez echa). Niestety nie obeszło się też bez sporego skandalu, na skutek którego pierwotny reżyser i scenarzysta, Tatsuki, a także studio animacyjne Yaoyorozu odpowiedzialne za produkcję tego anime, pożegnali się z tym projektem. Schedę po nich przejęło studio Tomason z Ryouichim Kimurą w roli reżysera i Takuyą Masumoto odpowiedzialnym za scenariusz serii.
Nietrudno sobie wyobrazić, że oczekiwania fanów względem nowego sezonu są naprawdę różne. Część wierzy, że nawet wymiana całej ekipy nie zepsuje uroku Kemono Friends, inni zaś uważają, że bez talentu Tatsukiego seria nie ma szans na powtórzenie sukcesu poprzedniczki. Oliwy do ognia dolewa fakt, że w tym samym czasie będziemy mogli obejrzeć nowe anime Tatsukiego, Kemurikusa (szczegóły w zapowiedzi poniżej). Mnie najbardziej nie podoba się to, że zamiast kontynuacji dostaniemy po raz kolejny to samo, tylko z częściowo zmienionym składem (i inną konfiguracją spotkań ze zwierzo‑dziewczynkami). Wszystkich zainteresowanych odsyłam w każdym razie do pierwszej serii, bo nawet jeśli fabularnie te tytuły nie będą powiązane, to naprawdę warto zacząć od tego, który tak rozsławił ową franczyzę.
Kemurikusa (Yaoyorozu)
Seria oryginalna / Premiera: 9.01.2019
A to moi drodzy prawdziwe cudo‑dziwo! Informacji o tej serii jest jak na lekarstwo i wychodzi na to, że trzeba być fanatycznym wielbicielem twórcy, żeby mieć jakiekolwiek pojęcie, z czym to się je. Rzeczony twórca to Tatsuki, człowiek odpowiedzialny za kultowe (żeby nie było wątpliwości, nie dla mnie) Kemono Friends. Co więcej Kemurikusa powstanie dokładnie w tym samym studio, co wspomniane wyżej anime.
No dobrze, ale o czym to w ogóle ma być? Seria ma nawiązywać do projektu grupy animacyjnej irodori (której członkiem jest Tatsuki) z lat 2010‑2012, opowiadającego o trzech dziewuszkach żyjących w świecie, gdzie wszystko spowija czerwona mgła, i walczących z tajemniczymi istotami, zwanymi mushi. Wspomniana produkcja była utrzymana w klimatach science‑fiction i wszystko wskazuje na to, że i tym razem będzie podobnie. Inna sprawa, że nurkując w odmętach internetu można porównać sobie zapowiedzi odświeżonej i starej wersji. I akurat mnie dużo bardziej podoba się wersja niezależna. Współczesne projekty postaci są niezwykle uproszczone i odpowiednio dosłodzone, i przynajmniej dla mnie nie różnią się niczym od milionów innych „kjutnych” dziewuszek z anime. Wrażenie to potęgują głosiki Mikako Komatsu, Arisy Kiyoto i Tomomi Jieny Sumi. Mimo to jestem pewna, że chociaż ja nie tknę tej produkcji długim kijem, znajdzie ona grono wiernych fanów. Co więcej, bardzo możliwe, że wyjątkowo liczne.
Kouya no Kotobuki Hikoutai (Gemba)
Seria oryginalna / Premiera: 13.01.2019
W świecie, gdzie głównym środkiem transportu dla ludzi i dóbr wszelakich są samoloty, nie powinna dziwić obecność powietrznych piratów. Nie powinno też dziwić istnienie oddziałów pilotów wyspecjalizowanych w ochronie przewożonego drogą powietrzną mienia. Na tytułową eskadrę Kotobuki składa się sześć utalentowanych i charakternych dziewczyn, które wraz z resztą zespołu pędzą żywot pełen wyzwań i przygód.
Napiszę szczerze, iż nie mam zielonego pojęcia, co sądzić o tym anime. Pierwowzór nie istnieje, plakat sugeruje odprysk z gatunku „słodkich dziewczynek”, a zwiastun poprawia sytuację o tyle, że część głównej obsady stanowią jednostki przynajmniej z wyglądu dorosłe. Nie zmienia to jednak faktu, iż przedstawiająca je animowana zapowiedź nie sugeruje, jakobyśmy mieli do czynienia ze szczególnie rozbudowanymi charakterami. A, i wyraźnie widać, że ilość animacji trójwymiarowej będzie przeważać nad dwuwymiarową, więc uczulonych na CGI ostrzegam. Nie wiadomo też, czym ta seria ma tak właściwie być. Przygodówką z elementami wojskowymi? Czy może obyczajówką z okruchami przygody? Albo na odwrót? Komedią czy dramatem? A może wszystkim po trochu? Jak pisałam powyżej: nie mam pojęcia. Aczkolwiek niewykluczone, że fabuła jest sprawą drugorzędną i chodzi wyłącznie o przyciągnięcie fanów lotnictwa, bo o autentyczność tego aspektu twórcy ponoć mają faktycznie zadbać… Czas pokaże.
Po przyjrzeniu się nazwiskom na liście również niewiele można powiedzieć. W przypadku scenarzysty i reżysera na dwoje babka wróżyła, bo zarówno Michiko Yokote, jak i Tsutomu Mizushima doświadczenia mają całkiem sporo, ale spod ich rąk wychodziły produkty najróżniejszej jakości. Zaś nazwa studia już wyraźnie nie wróży zbyt dobrze, bo Gemba jak do tej współtworzyła tylko najnowszego Berserka...
Mahou Shoujo Tokushusen Asuka (Liden Films)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.01.2019
Pewnego dnia świat atakują tajemnicze potwory, w starciu z którymi większość współczesnego arsenału jest kompletnie bezużyteczna. Jedyną nadzieją ludzkości są obdarzone mocą pochodzącą z tego samego źródła co potężne monstra młode dziewczyny, które po zakończeniu konfliktu stają się legendą i znane są jako „Magiczna Piątka”. Zaraz, po zakończeniu konfliktu? Tak, ponieważ historia właściwa rozpoczyna się mniej więcej trzy lata po ostatecznej bitwie z najeźdźcami, kiedy to dawne bohaterki próbują jakoś ułożyć sobie życie w nowej rzeczywistości. Jedną z nich jest Asuka Ootori, ale jej spokojny żywot licealistki niestety nie trwa długo…
Cóż, nie po raz pierwszy mahou shoujo ratują świat, stosunkowo rzadko chyba jednak odbywa się to w hektolitrach krwi i w prawdziwie wojennej rzeczywistości. Serduszek, magicznych maskotek i różu tutaj nie znajdziecie. Stosunkowo rzadko również zostaje pokazane życie magicznych wojowniczek „na emeryturze” lub brak takowej, bo jak wiadomo nadnaturalne zdolności przydają się nie tylko w walce z potworami. Przyznam szczerze, że takie założenia brzmią całkiem fajnie i poważnie, więc pomyślałam, czemu nie. Ale to było zanim zobaczyłam plakat promocyjny i obejrzałam zwiastun. Znaczy, ja rozumiem konwekcję i schematy, ale rozwalanie wrogów, którzy nie są jakimiś potworami, a zwykłymi ludźmi, w stroju pokojówki i ze śmiertelnie poważną miną, zupełnie do mnie nie trafia. Tym bardziej, że będąca pierwowzorem manga (tak, nadal wydawana) ma w popularnych portalach przypisane gatunki takie jak horror, dramat i tragedia. Do tego przemoc i nagość. Nie wiem, ile zwłaszcza z tej ostatniej zostanie przeniesione na ekran, ale krwi jest już trochę w samym zwiastunie. Po lekturze kilku początkowych rozdziałów trudno mi tę historię ocenić, ale mimo interesującego założenia, już na wstępie wali się odbiorcę po głowie kilkoma denerwującymi schematami i przejaskrawieniami. Nie twierdzę, że dyskwalifikują one historię, ale mnie osobiście nie przekonały do zapoznania się z ekranizacją.
Nie wątpię jednak, że spora ilość akcji, krągłe w odpowiednich miejscach bohaterki oraz szczypta przemocy skuszą fanów gatunku. Tym bardziej, że choć kreska nie należy do szczególnie ładnych czy oryginalnych, to animacja (przynajmniej w zwiastunie) wypada względnie nieźle, a i muzyka ma szansę robić za dobry wypełniacz tła. Jeśli o ekipę chodzi, to zapewne sporą zaletą dla fanów opowieści będzie fakt, iż jedną z osób odpowiedzialnych za scenariusz jest autor pierwowzoru, Makoto Fukami. Reżyser ma na koncie co prawda tylko kilka anime, ale wszystkie utrzymują względnie przyzwoity/średni poziom, więc niewykluczone, że i tym razem wyjdzie mu coś oglądalnego.
Meji Tokyo Renka (TMS Entertainment)
Adaptacja gry otome / Premiera: 9.01.2019
I znów na widok obrazka wyrwało mi się niezbyt bogobojne westchnienie… Tym razem na myśl, że po raz kolejny (karma jakaś?) muszę tworzyć opis odwróconego haremu opartego na grze otome, co widać od razu po rzeczonym obrazku; w dodatku czas i miejsce określa już sam tytuł. Co więc można nowego w tym temacie? Raczej niewiele, ostatnio pewną nowością było pozbycie się z ekranizacji tzw. heroiny, zwykle nikomu do niczego niepotrzebnej, a często irytującej, ale tym razem występuje ona na liście postaci. Rzecz jasna, jest zwykłą licealistką™, która magicznym sposobem (pan w kapeluszu jest albowiem magiem) trafia do japońskiej stolicy okresu Meiji, czyli porewolucyjnej transformacji kraju po upadku szogunatu. Prawdopodobnie z tego tak interesującego settingu dostaniemy tylko zachodnie stroje, w których paradować będą panowie, ponoć znaczący aktorzy tej epoki, ale bez wątpienia od przechodzących ogromne zmiany polityki i kultury ważniejsze będzie dla nich uganianie się za wzmiankowaną licealistką z przyszłości.
Fakt, Meiji to jeden z kilku okresów w historii Japonii, który budzi żywe zainteresowanie nie tylko fandomu M&A i nie tylko wśród Japończyków; nie zdziwiłabym się zresztą, gdyby bardziej fascynowały one zachodnich odbiorców japońskiej (pop)kultury niż rodzimych. Tym pewnie trzeba tłumaczyć popularność tego, wydawałoby się, zupełnie zwyczajnego tytułu: kilka wersji gry na urządzenia mobilne i konsole; sequel, musical, słuchowiska, powieści i manga, dwuczęściowy film animowany, teraz omawiana seria i wreszcie planowany film oraz serial aktorski…
Pora na zwyczajowe wróżenie z fusów. Nie za cudownie wypadają tu twórcy oryginału, czyli firma Broccoli i zespół Mages.; za to lepiej reżyser Akitarou Daichi i studio TMS Entertainment. Efekt? Obstawiam, że będzie to taka sama irytująco‑nużąco‑głupawa ekranizacja gry otome, jak wszystkie poprzednie. A biorąc pod uwagę wizualną biedotę zaprezentowaną w zwiastunie, prawdopodobnie większą przyjemność sprawi słuchanie panów – Daisuke Namikawy, Kenna, Juna Fukuyamy, Yoshimasy Hosoi, Toshiyukiego Morikawy i innych – niż oglądanie działań ich rysunkowych wcieleń z włosami w kolorach tęczy.
Mob Psycho 100 II (Bones)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.01.2019
Mob Psycho 100... Lubiłem to anime. Z perspektywy czasu lubię je jeszcze bardziej. To doskonały przykład shounena, który naprawdę o czymś opowiada, a nie tylko dostarcza rozrywki. Pod kiczowatym (lecz urokliwym) anturażem i końską dawką parodii typowych tropów anime kryli się w nim bohaterowie, którzy pod osłoną absurdu walczyli z, lub ulegali, własnym niedoskonałościom. Była to historia o ludziach, a nie tylko ciąg walk i zwrotów akcji; i to o ludziach, którzy się zmieniają; jeśli spojrzeć poza sam motyw mocy psychicznych (będący swoją drogą zgrabną metaforą), bardziej wiarygodna niż niejedno anime obyczajowe. Po kontynuacji nie spodziewam się niczego mniej. To w końcu studio Bones. Ekipa produkcyjna powraca, a wraz z nią największa gwiazda, czyli szef animacji Yoshimichi Kameda. Powiedzmy sobie wprost – mangaka ONE niespecjalnie potrafi rysować. Adaptowanie jego mang napotyka więc na… trudności. To, w jakim stylu wybrnął z nich Kameda wykracza poza moją wyobraźnię. Animacja jest cudownie emfatyczna, cudownie oryginalna, mogę wziąć dowolnych kilka minut tej serii i roztkliwiać się o tym, jakie to wspaniałe. A już walki… oho ho, wyglądają lepiej niż w filmach kinowych, a to serial! Pasja do tej serii odżyła we mnie w pełni, gdy zobaczyłem nowe zwiastuny. Wygląda to tak, jakby miało być jeszcze lepiej. Jest na co czekać.
Pastel Memories (Project No.9)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera: 8.01.2019
Czas na kolejną adaptację, tym razem gry na smartfony – dosyć świeżej, za to jak się okazuje na tyle popularnej, że zdecydowano się na przeniesienie jej na mały ekran. telewizyjny. Reżyserią zajmie się Yasuyuki Shinozaki, dotychczas odpowiedzialny głównie za reżyserię pojedynczych odcinków, natomiast scenariusz napisze bardziej doświadczony Gou Tamai (Strike Witches, Ladies versus Butlers!, Bikini Warriors).
Fabuła gry rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, w Akihabarze, która po upadku „kultury otaku” czasy świetności ma już za sobą. Gracz wciela się w rolę menedżera jednego z nielicznych pozostałych sklepów fanowskich, pomaga trenować utalentowane fanki i wspólnie z nimi walczy z tajemniczym „wirusem” (i potworami), przy okazji zbierając zagubione wspomnienia ludzi.
W materiałach promocyjnych na razie nie ujawniono zbyt wiele – ot, kafejka z meido, kilka dziewcząt w pastelowych kolorach oraz we wdziankach bojowych. Tym, co jednak zwraca uwagę i częściowo martwi, jest skłonienie się twórców w stronę grafiki komputerowej – zwłaszcza przy scenach walki. Ale zobaczymy, na ile w ogóle te walki będą ważne – równie dobrze seria może skupić się raczej na ładnych dziewczętach robiących miłe rzeczy…
Piano no Mori [2019] (Fukushima Gainax)
Adaptacja mangi / Premiera: 28.01.2019
Zarówno Kai, jak i Shuuhei próbują swoich sił w Konkursie Chopinowskim i jak na razie wygląda na to, że obu idzie całkiem nieźle, ale na drodze do zwycięstwa stoi kilkoro naprawdę utalentowanych pianistów. I cóż… zwycięzca może być tylko jeden. Pozostaje więc pytanie, co ostatecznie okaże się ważniejsze: długoletnia przyjaźń czy rywalizacja? I czy da się je pogodzić?
Jeśli śledziliście wiosenne zapowiedzi i zajawki zapewne wiecie, jak wygląda sytuacja: dwadzieścia sześć tomów przeniesione na ekran w postaci dwudziestoczteroodcinkowej serii podzielonej na dwie części. Pierwowzór: dramat obyczajowy z motywem przewodnim w postaci wątku muzycznego; ekranizacja: anime muzyczne z wątkiem obyczajowym w tle. Ale w sumie czego można było się spodziewać przy konieczności tak licznych cięć fabularnych? Nie jest może tragicznie, ale rytm całej historii, która w oryginale jest podróżą życiową Kaia, wyraźnie zaburzono i całą warstwę obyczajową upchnięto w pierwszej części, by już w drugiej połowie zająć się „daniem głównym”. Będzie to po prostu bezpośrednia kontynuacja, która, jak można podejrzewać, w całości będzie poświęcona jednemu konkursowi. Trochę szkoda, że nie dało się tego zrobić inaczej. Ale cóż… Scenariusz scenariuszem, a tak naprawdę najbardziej bolą oczy, bo graficznie, delikatnie pisząc, jest bardzo, bardzo oszczędnie. Chociaż może miłośnicy muzyki klasycznej docenią to anime, bo przynajmniej do warstwy muzycznej bardzo się przyłożono. Mam jednak wrażenie, że znacznie wygodniej byłoby po prostu kupić ścieżkę dźwiękową, a seans sobie darować, ponieważ bohaterów pojawia się w tej serii całkiem sporo, ale przez braki czasowe chyba nikogo nie udało się należycie przedstawić… Takie są przynajmniej moje odczucia po seansie poprzedniej części.
Co prawda na liście płac troszkę zmienia (pałeczkę reżyserską przejmuje Hiroyuki Yamaga), ale nie sądzę, aby w ostatecznym rozrachunku wpłynęło to na jakość całości, bo mleko już się rozlało: serial przegalopował przez najważniejsze wątki praktycznie do samego finału już w poprzedniej części i z warstwy obyczajowej uchowało się niewiele. Ale jeśli jesteście fanami tytułu, to pewnie bez wahania sięgnięcie pewnie i po część drugą.
Revisions (Shirogumi)
Seria oryginalna / Premiera: 10.01.2019
Oto przykład serii, o której naprawdę nie wiadomo, co myśleć. Reżyser Gorou Taniguchi ma na swoim koncie serie zarówno doskonałe (Planetes, Code Geass) jak i liche (Active Raid, ID‑0. Studio Shirogumi nie porywa, więc wątpliwości są uzasadnione. Poza tym to seria CGI, co u wielu wywołuje mieszane uczucia. Zwiastun wygląda przyzwoicie, ale jak to będzie naprawdę wyglądać okaże się dopiero w praniu.
Jeśli chodzi o sam pomysł, to sporo w nim sztampy, ale też dostrzec można kilka intrygujących przebłysków oryginalności. Banał objawia się tym, że to kolejne anime, w którym grupa nastolatków przenosi się w przyszłość, gdzie zostają zmuszeni walczyć z potworami (tu robotycznymi) pośród ruin Tokio. Pomysłowość polega na tym, że tym razem zostają tam przeniesieni wraz z całą dzielnicą Shibuya. Będziemy więc mieli okazję obserwować próby przeżycia we wrogim środowisku całej społeczności, która jest do tego kompletnie nieprzygotowana. Brak niezbędnych umiejętności nie dotyczy jednej osoby – protagonisty Koukiego. Został on porwany w dzieciństwie przez tajemniczą kobietę, która uprzedziła, że czekają go dramatyczne wydarzenia. Kouki ślepo jej uwierzył i spędził następne lata przygotowując się na wszelkie możliwe sposoby, dzięki czemu zyskał u kolegów opinię dziwaka i odludka. Teraz okazuje się, że od początku miał rację, co jest ciekawym pomysłem na zawiązanie konfliktów między postaciami, nie powiem. Wygląda to na serię wysokiego ryzyka, ale chyba warto ją sprawdzić, tym bardziej, że będzie na Netflixie.
Tate no Yuusha no Nariagari (Kinema Citrus)
Adaptacja light novel / Premiera: 9.01.2019
Naprawdę! Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście! To prawdziwa nowość, anime jedyne w swoim rodzaju! Poznajcie Naofumiego Iwatani, pozbawionego charyzmy otaku, który bezproduktywnie spędza kolejne dni swojego żałosnego życia. Ale oto dostaje szansę zabłysnąć – zostaje bowiem przeniesiony do równoległego świata, gdzie okazuje się jednym z czterech herosów, wyposażonych w legendarną broń (w jego przypadku jest to tarcza). Naturalnie musi ów świat uratować przed zniszczeniem, co nie będzie łatwym zadaniem, ponieważ wkrótce po przybyciu zostaje zdradzony i porzucony na pewną śmierć…
Kolejny isekai, powiecie? Niemożliwe, to musi być coś wyjątkowego, przecież po co komu następne anime o tym samym, na podstawie light novel? Ano niestety popularne motywy należy męczyć do znudzenia. Może jakimś cudem, akurat ta wyprawa niepozbieranej sieroty w celu ratowania świata okaże się inna, interesująca, albo przynajmniej panienki będą ładniejsze – kto to wie? Może i jestem złośliwa, ale z całego serca życzę tego sobie i innym widzom. Ostatecznie nie wszystkie odgrzewane wielokrotnie dania, to paskudztwo. Może tym razem trafi nam się bigos?
Spojrzała na dokonania reżysera, Takao Abo... No dobrze, każdy kiedyś od czegoś zaczynał, tudzież nawet najgorszym twórcom trafiają się (rzadko, ale jednak) rzeczy dobre. Popatrzyła na dorobek scenarzysty, Keigo Koyanagi... Chyba jednak nie ma sensu, serio…
W'z (Go Hands)
Seria oryginalna / Premiera: 5.01.2019
Gdybym miał obstawiać na czarnego konia sezonu, to tytuł ten otrzymałby właśnie W’z, seria o nic nie znaczącym, dziwnym tytule, autorstwa Go Hands, studia bez rozpoznawalności i bez większych osiągnięć. Dlaczego? Bo to anime ma własny styl. Protagonista jest DJ‑em, od dzieciństwa wkręconym w środowisko muzyki house. Jego ambicja pakuje go w spore kłopoty, których dokładnej natury jeszcze nie znamy, ale obejmują one uliczne walki odbywające się nocami w Tokio. Wolałbym chyba, gdyby była to po prostu opowieść o ludziach ze środowiska klubowego, bez elementów akcji, ale na pocieszenie fragmenty walk ze zwiastunów wyglądały całkiem, całkiem. Nie jest to może najwyższa półka animacji, ale seria nadrabia klimatem – pastele, neony i nocne miasto sprawiają, że kadry z tego anime trudno z czymś pomylić. Podobają mi się też projekty postaci – to jeden z rzadkich przypadków, gdzie postacie w ruchu prezentują się lepiej, niż na promocyjnych grafikach. Ważną częścią serii oczywiście będzie muzyka – patrzę na (długą) listę zaproszonych do współpracy muzyków, i to się może udać!
Watashi ni Tenshi ga Maiorita! (Doga Kobo)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.01.2019
Gdy piątoklasistka Hinata Hoshino przyprowadza do domu nową koleżankę, Hanę Shirosaki, jej starsza siostra z miejsca się zakochuje. Problem polega na tym, że Miyako Hoshino należy do osób niezwykle nieśmiałych i początkowo trudno jej się z Haną zaprzyjaźnić. Jej dziwne zachowanie odrzuca dziewczynkę, która twardo stąpa po ziemi i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Na szczęście dla Miyako Hana ma jedną słabość – uwielbia słodycze. Dla pysznych przysmaków jest w stanie zrobić niemal wszystko, co nasza studentka skrzętnie wykorzystuje. W zamian za częstowanie nowej koleżanki smakołykami będzie mogła ją przebierać we własnoręcznie uszyte kostiumy, a następnie robić jej zdjęcia.
Czyżby czekała nas tu powtórka z rozrywki w stylu takich (nie)sławnych serii, jak Kodomo no Jikan czy Mitsudomoe, to jest zboczona komedia z małoletnimi dziewczynkami? Na szczęście nie. Rzut oka na kilka rozdziałów mangowego pierwowzoru nieco mnie pod tym względem uspokoił. Sprośnych żartów tam nie dojrzałam, większość gagów opiera się na tym, że Miyako ślini się na widok przebranej w jakieś fikuśne wdzianko Hinaty. Znacznie bliżej więc temu do emitowanego w sezonie jesiennym 2018 r. Uchi no Maid ga Uzasugiru!, przy czym Watashi ni Tenshi ga Maiorita! jest mniej zwariowane. Nie zmienia to faktu, że przedstawiona tu tematyka nie każdemu przypadnie do gustu. Inna sprawa, że gdyby zamiast starszej siostry był tu starszy brat, to prawdopodobnie pokłady tolerancji względem takiego pomysłu byłyby wyraźnie mniejsze.
Yakusoku no Neverland (Clover Works)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.01.2019
Motyw „słodkim dzieciakom dzieją się złe rzeczy” zaczyna się już w anime wyodrębniać w oddzielny gatunek. Czy to faktycznie nastąpi, nie wiem, ale manga Yakusoku no Neverland niewątpliwie przysłużyła się popularyzacji tematu. Wyjątkowo szybko zyskała dużą popularność, na tle innych shounenów z „Weekly Shounen Jumpa” (4,2 mln sprzedanych egzemplarzy to nie byle co), wyróżniając się wartką i rozbudowaną fabułą. Pomysł jest taki: trójka jedenastoletnich bohaterów wiedzie sielskie życie w sierocińcu, razem z grupą młodszych wychowanków. Nie pamiętają swoich rodzin ani życia sprzed dostania się do sierocińca, więc wszystko wydaje im się naturalne, ale dla czytelnika bardzo szybko staje się jasne, że coś jest z tą instytucją porządnie nie tak. I owszem – już pod koniec pierwszego rozdziału bohaterowie w dość brutalnych okolicznościach orientują się, że sierociniec w rzeczywistości jest farmą ekskluzywnego ludzkiego mięsa przeznaczonego dla potworów. Ups, w takiej sytuacji bohaterom nie pozostaje nic innego, tylko zwiewać, tym bardziej że ich termin „adopcji” zbliża się nieubłaganie.
Uciec w trójkę jednak łatwo, ale uratować pozostałe dzieci, które bohaterowie traktują jak rodzeństwo, dużo trudniej. Nie da się tego zrobić siłą, trzeba planowaniem i sprytem. Poza motywem słodkich dzieciaczków jest to więc opowieść z gatunku heist, która w wariancie „z ucieczką” pojawiła się np. w popularnym serialu Prison Break, który niemal na pewno był tu częścią inspiracji. Spodziewać się można knowań, spisków i wielu zwrotów akcji. Już wstęp udowadnia, że historia o byciu przysmakiem dla demonów nie może być całością obrazu. Pewne fakty zwyczajnie nie pasują, a świat przedstawiony kryje jeszcze dużo tajemnic.
Jest więc szansa, że będzie się dobrze oglądać, ale: reżyser Mamoru Kanbe jest niestety taki sobie, robił już wcześniej seriale w miarę podobnym stylu z dyskusyjnymi wynikami. Poza tym manga wychodzi dopiero od dwóch lat, więc na zobaczenie na ekranie zakończonej historii nie możemy liczyć. Zapowiedziano, że serial zekranizuje pierwszą część mangi, nie urwie się więc w przypadkowym momencie, jak to niekiedy bywa, niemniej szczególnie tego rodzaju historie sporo tracą przy dzieleniu na kawałki. Ogółem jednak zdecydowanie warto zwrócić na to uwagę.
Serie z krótkimi odcinkami
Ameiro Cocoa: Side G!! (EMT Squared)
Seria oryginalna / Premiera: 9.01.2019
Kiedy twórcy wycisnęli już wszystko z projektu krótkometrażowych anime o (koślawo narysowanych) panach robiących słodkie rzeczy (łącznie cztery takie serie do tej pory), zdecydowano, że przyszedł czas na… urocze dziewczynki. Zapewne nie będzie to shoujo‑ai w takim samym stopniu, jak poprzednie sezony nie były shounen‑ai (czyli bez oficjalnych par), więc dziewczęta będą się obowiązkowo kleiły do siebie nawzajem. Zresztą już to robią na plakacie promocyjnym. Poza tym jednakże doczekamy się raczej tego samego, co do tej pory, czyli niczego. Ale doceńcie proszę, że zrobienie dwuminutowych odcinków, których seans potrafi się niemiłosiernie dłużyć, to też sztuka i nie każdy tak potrafi.
Już teraz wszakże wiadomo, że przynajmniej na jednym polu nowa odsłona będzie musiała ustąpić pola swoim poprzedniczkom. Chodzi oczywiście o poziom aktorstwa głosowego. Nie wiem, jakim cudem (ale wietrzę coś w stylu przegranego zakładu) do produkcji wcześniejszych części udało się zatrudnić naprawdę popularnych seiyuu, by wymienić chociażby Mamoru Miyano czy Hiro Shimono (tych panów raczej nie muszę nikomu przedstawiać). Damska wersja tyle szczęścia nie miała. W głównych rolach usłyszymy zatem między innymi Eriko Matsui (od momentu zagrania Benio w Mikakunin de Shinkoukei nie miała okazji sprawdzenia się w żadnej ważniejszej roli), Ainę Suzuki (której jedynym wartym uwagi osiągnięciem jest podłożenie głosu Mari w Love Live! Sunshine!!) czy Chiaki Omigawę (swego czasu naprawdę dobrze zapowiadającą się aktorkę głosową, która zagrała m.in. Nazunę w Hidamari Sketch x Hoshimittsu czy Makę w Soul Eater, ale od ładnych kilku lat nie może się szczególnie wybić).
Wyjątkowo zatem pytanie na koniec nie brzmi „czy warto?”, bo wiadomo, że nie, ale czemu ktokolwiek miałby po to sięgnąć? Przyznam szczerze, że nie mam zielonego pojęcia. Ja sięgnę tylko dlatego, że oglądam wszystkie anime o słodkich dziewczątkach robiących słodkie rzeczy, jakie wychodzą, a gorzej niż w Sora to Umi no Aida nie będzie, bo to ma krótsze odcinki.
Manaria Friends (Cygames Pictures)
Adaptacja karcianki / Premiera: 21.01.2019
Szczerze pisząc, boję się o tym anime w ogóle wspominać, bo jeszcze w ostatniej chwili się okaże, że premierę znowu przełożono. Cóż, od pierwszych zapowiedzi już kilka dobrych lat minęło… No, ale spróbujmy.
Mam nadzieję, że pierwszego anime, którego akcja rozgrywa się w „growej” rzeczywistości tytułowego Shingeki no Bahamut nie muszę Wam przedstawiać. A jeśli o nim nie słyszeliście, to polecam zarówno lekturę recenzji, jak i oczywiście seans samej serii. Naprawdę warto. Istnienie kontynuującego fabułę Genesis, Virgin Soul najchętniej bym przemilczała, bo dla wszystkim fanów najlepiej by było, gdyby ten bękart w ogóle nie powstał… Ale niestety, faktycznie miał on premierę w 2017 roku, więc jedyne, co mogę zrobić to szczerze odradzić seans. Naprawdę NIE warto.
Na uboczu całej tej historii istnieje zaś ta opowieść. W jednym z królestw istnieje tytułowa magiczna akademia, do której bez problemu mogą uczęszczać zarówno młodzi ludzie, bóstwa, demony, jak i różne inne człekokształtne istoty (w tym smoki). Z zapowiedzi wynika, że będziemy śledzić szkolne perypetie kilkorga uczniów, a na pierwszym planie znajdą się pochodzące z różnych królestw księżniczki, Ann i Grea.
Na szczególnie rozbudowaną fabułę chyba raczej nie ma co liczyć, bo całość ma składać się z kilkuminutowych epizodów, ale na sympatyczną i niewymagającą opowiastkę o uczniach szkoły magicznej? Czemu nie. Technicznie produkcja może nie rzuca na kolana, ale nie straszy też jakoś szczególnie, więc na pewno da się oglądać. Co do postaci, to nie mam pojęcia, tutaj trzeba będzie poczekać na premierę. Co prawda lista płac nie nastraja jakoś bardzo, bardzo pozytywnie, bo ani znanych, ani wyjątkowo doświadczonych nazwisk tu nie uświadczymy, ale może w ostatecznym rozrachunku nie będzie tak źle? W sumie nie obraziłabym się za lekką odtrutkę po drugiej serii…
Mini Toji (Project No.9)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera: 6.01.2019
W kolejnych sezonach nieodłącznym dodatkiem do dań głównych – pełnowymiarowych serii anime – są tego rodzaju miniaturki powiązane z którymś z cyklów. Zazwyczaj pojawiają się dwa‑trzy sezony po serii głównej, prezentują postaci w formie super‑deformed, są robione najtańszym możliwym kosztem i mają za zadaniem przypomnienie widzom o istnieniu danego tytułu. Na swój sposób przypominają oficjalne fanfiki, ponieważ nie mają zbyt wiele wspólnego z główną linią fabularną.
Tym razem na tapetę wzięto Toji no Miko, serię emitowaną w zimowym i wiosennym sezonie 2018 r., która zdążyła już obrosnąć w mangę, grę mobilną oraz musical. Innymi słowy, dostajemy kolejny bonus dla fanów cyklu, których – sądząc po braku komentarzy i nielicznych ocenach, jakie seria dostała w naszym serwisie – nie ma na Tanuki zbyt wielu.
Rinshi!! Ekoda‑chan
Adaptacja mangi / Premiera: 9.01.2019
Zachodzę w głowę, jak będzie wyglądała ekranizacja tych akurat mangowych pasków. Protagonistka paradująca nago, z włosami łonowymi w pełnej krasie, to niemal ich cecha charakterystyczna. Będą takie rzeczy w telewizji puszczać? Może. Paski opowiadają z grubsza o seksualnym życiu bohaterki, podobno wzorowanej na autorce, oraz jej związanych z tym przemyśleniach, które mówiąc szczerze nie są jakieś specjalnie lotne i pasują głównie do kategorii „prysznicowych”. Opis ten sprawia wrażenie, że poza dorosłą tematyką nie ma w tym niczego specjalnie ciekawego, co jest niestety niewykluczone. Serial pozuje na dzieło eksperymentalne, co objawia się tym, że każdy odcinek będzie nakręcony przez inny zespół, a nawet z innymi seiyuu. Nie mam pojęcia, czemu miałoby to służyć, poza marnowaniem czasu i pieniędzy.
Komercyjny potencjał najwyraźniej w tym tkwi, skoro owe paski doczekały się już kilka lat wcześniej adaptacji live action. Moje ogólnie mieszane uczucia nie kłócą się z dostrzeganiem pewnego potencjału – naturalistyczny obraz życia protagonistki w sprawnych reżyserskich rękach dałoby się dobrze rozwijać. Przeglądając komiks, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że bohaterka nie potrafi przyznać sama przed sobą, jak bardzo czuje się samotna, i przykrywa to z pozoru wyluzowanymi i sarkastycznymi komentarzami. Pewne głębie więc są, jednak nawet jeśli zostałyby dostrzeżone i umiejętnie sprzedane przez twórców, ciągłe zmiany ekip produkcyjnych zapewne sprawią, że odcinki będą mieszaniną pudeł i trafień.
Ueno‑san wa Bukiyou (Lesprit)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.01.2019
Przewodnicząca szkolnego klubu naukowego, Ueno, jest zarazem świetną wynalazczynią, a kolejne gadżety jej pomysłu doskonale ułatwiają jej życie. Szkolne. Jednak przebojowość na polu naukowym nie idzie w jej przypadku z równą przebojowością w życiu prywatnym, za to z wyjątkową nieporadnością w sprawach sercowych i zmienianiu tematu, gdy do tychże spraw przychodzi.. A jak to w szkole bywa, jest taki jeden Tanaka, który jej się podoba…
Reżyserią zajmie się Tomohiro Yamanashi, dotychczas znany głównie z serii Yurumates 3D, natomiast za wygląd postaci odpowiedzialna będzie Ayano Oowada Kuroshitsuji: Book of Circus). W roli tytułowej usłyszymy Yuu Serizawę (Nijimi w Mahou Shoujo Site, Mirei w PriPara), natomiast wybranka jej serca zagra Aimi Tanaka.
Wygląd postaci jest stylizowany na… no w sumie na dzieciaki, mimo że jest to technicznie rzecz biorąc gimnazjum. A to, w połączeniu z wrzaskliwością zawstydzonej obecnością wybranka serca bohaterki oraz z „wynalazkami” zaprezentowanymi w zwiastunach, nie sprawia wrażenia serii, nad którą warto będzie się pochylić z innym nastawieniem niż oglądanie kolejnej pseudoromantycznej produkcji slapstikowej.
Co i kiedy, czyli kolejność premier
- 3 stycznia
- BanG Dream! 2nd Season
- 4 stycznia
- Boogiepop wa Warawanai
- Egao no Daika
- 5 stycznia
- Fukigen na Mononokean: Tsuzuki
- W’z
- 6 stycznia
- Mini Toji
- 7 stycznia
- Dororo [2019]
- Mob Psycho 100 II
- Ueno‑san wa Bukiyou
- 8 stycznia
- Circlet Princess
- Kemono Friends 2
- Pastel Memories
- Watashi ni Tenshi ga Maiorita!
- 9 stycznia
- 3D Kanojo: Real Girl [2019]
- Ameiro Cocoa: Side G!!
- Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue
- Kakegurui XX
- Kemurikusa
- Meiji Tokyo Renka
- Rinshi!! Ekoda‑chan
- Tate no Yuusha no Nariagari
- 10 stycznia
- Dimension High School
- Flying Babies
- Girly Air Force
- Revisions
- Yakusoku no Neverland
- 11 stycznia
- Date a Live III
- Go‑Toubun no Hanayome
- Grimms Notes: The Animation
- 12 stycznia
- B‑Project: Zecchou Emotion
- Bermuda Triangle ~Colorful Pastrale~
- Domestic na Kanojo
- Kaguya‑sama wa Kokurasetai ~Tensai‑tachi no Ren'ai Zunousen~
- Mahou Shoujo Tokushusen Asuka
- 13 stycznia
- Endro~!
- Kouya no Kotobuki Hikoutai
- 21 stycznia
- Manaria Friends
- 28 stycznia
- Piano no Mori [2019]
Sezon Zimowy Anime 2019
Oto moja lista co zamierzam oglądać/obejrzeć w tym sezonie:
Boogiepop wa Warawanai – jestem już po dwóch pierwszych odcinkach, które wywarły na mnie bardzo pozytywne pierwsze wrażenie. Może trochę mylne bo nie znam kompletnie serii z 2000 roku, ale tak czy siak mi się jak na razie bardzo podoba i z pewnością będę kontynuował seans.
Date a Live III – powraca mój sympatyczny starociek z dawnych czasów/początków mojej przygody z anime. Ja tam bardzo miło wspominam, szczególnie Kurumi, dlatego fajnie będzie wrócić do tego uniwersum i na pewno obejrzę.
Dimension High School – no w sumie śmieszne to. :D Dam szansę, ale nie oczekuję fajerwerków.
Domestic na Kanojo – romans u mnie to obowiązek przynajmniej zacząć, a co później to zobaczymy.
Dororo [2019] – nie znam i nie przepadam za twórczością Tezuki, ale szanuję, więc z tego powodu wypada mi przynajmniej zacząć seans tej produkcji, a nóż mi się spodoba.
Kaguya‑sama wa Kokurasetai – kolejny romans i taka sama sytuacja jak 2 pozycje wyżej. Dodatkowo kojarzę mangę, która bardzo wysoko oceniana, więc może to być coś dobrego i oryginalnego.
Mahou Shoujo Tokushusen Asuka – może jakaś perełka sezonu? Marzyć zawsze można…
Mob Psycho 100 II – to chyba wiadomo. :D Nie jestem jakimś tam wielkim fanem tego uniwersum i ogólnie twórczości One'a, ale uważam to za dobre ekranizacje, które są świetnie wykonane technicznie. Liczę na udany seans wizualny i tyle mi wystarczy do szczęścia.
Revisions – połączenie oryginalności, sztampowości i Gorou Taniguchiego. Czyli może z tego wyjść, albo drugie Code Geass (dla mnie arcydzieło), albo mega piach… Nie napawa optymizmem studio Shirogumi kompletnie mi nieznane i CGI, ale jest tam nutka nadziei… oby się ona spełniła.
Tate no Yuusha no Nariagari – widziałem już 45 minutowy odcinek przedpremierowy i spodobała mi się sztampowa przemiana głównego bohatera. Po prostu isekai i nic więcej, może dalej zaskoczy bardziej pozytywnie, ale nie nastawiam się na coś wystrzałowego.
W'z – a może to jest ta perełka sezonu której szukam? Ciężko stwierdzić… ale zerknę z ciekawości.
Yakusoku no Neverland – wszyscy mega chwalą i się tym jarają, a ja za to kompletnie zielony. Mam wysokie wymagania i mam nadzieję, że seria im sprosta. O dziwo studio dobrze dobrane bo pasują mi do tego klimatu, który obił mi się o uszy. Czekam i liczę na epickość, dobry klimat oraz minimalnie solidną stronę techniczną.
Reszta z przypadku lub polecenia. Sezon wydaje się spoko i mam nadzieję, że miło spędzę przy nim czas. Dzięki bardzo redakcji za przygotowanie tej listy i pozdrawiam serdecznie. ;)
W tym sezonie sięgnę po:
Boogiepop wa Warawanai – lubię odnawiane starocie, na pewno łypnę.
Dororo [2019] – nie każde dzieło Tezuki lubię, ale wypada mi chociaż zajrzeć, jako że niektóre z jego mang uważam za arcydzieła.
Fukigen na Mononokean: Tsuzuki – pierwsza seria była sympatyczna, więc z chęcią powrócę do starych znajomych.
Grimms Notes: The Animation – lubię jakoś jak Japończycy bawią się z dobytkiem Europy, może wyjść z tego coś ciekawego.
Kaguya‑sama wa Kokurasetai ~Tensai‑tachi no Ren'ai Zunousen – dobry romans nigdy nie jest zły. Oby nie zawiodło.
Mahou Shoujo Tokushusen Asuka – bardzo bym chciała, aby to było dobre.
Piano no Mori [2019] – z radością wrócę do tej serii, może animacja chwilami straszyła oczy, ale za to przy przepięknych dźwiękach.
Revisions – to wygląda intrygująco.
W'z – z ciekawości obejrzę chociaż ten pierwszy odcinek.
Lord El-Melloi II-sei no Jikenbo
Seria TV na lipiec, to też można od razu newsa walnąć.
Pzdr.
Bermuda Triangle ~Colorful Pastrale~ – oj, to będzie syf. Ale że dziewczynkowy, to muszę sprawdzić. Już sobie współczuję tej decyzji…
Boogiepop wa Warawanai – tak mocno się tego obawiam a jednocześnie tak bardzo liczę, że to się uda. Przeraża mnie to, co pokazali na trailerze, bo tam jest zdecydowanie zbyt dużo akcji w stosunku do budowania klimatu. Wcześniejsza seria opierała się głównie na operowaniu tajemniczym, mrocznym klimatem i dzięki temu była tak świetna. Jeśli tu pójdą bardziej w akcję, to może wyjść tandetnie. Liczę jednak, że tak się nie stanie.
Domestic na Kanojo – klasyczny trójkąt romantyczny nie zdarza się tak często, raczej twórcy idą od razu w harem. Stąd też chętnie sprawdzę co nam tu postanowiono zaoferować. Szkoda, że fabuła poszła w „przyrodnie siostry”, no ale zobaczymy co z tego będzie. Nie mam szczególnie wielkich oczekiwań, może więc uda się im mnie zaskoczyć.
Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue – SoL z kotkiem? Biorę w ciemno. Szkoda, że kotek mówi ludzkim głosem, bo to najczęściej źle się kończy, ale skoro jest kotkiem, to nie mogę odpuścić.
Endro~! – wygląda to nadspodziewanie dobrze, zwłaszcza wizualnie, ale nie tylko. CGDCT w realiach fantasy to zawsze pewne odświeżenie, poza tym już trailer zapowiada raczej udane gagi, więc liczę na (w końcu) dobry tytuł spod znaku moe okruszków – od przepięknej pod tym względem zimy tego roku bywało z tym raczej kiepsko.
Flying Babies – taniec hula + 5‑minutowe epki – może być ok, raczej nie powinno mnie to mocno zmęczyć, a może nawet będzie znośne.
Fukigen na Mononokean: Tsuzuki – przyjemnie oglądało mi się pierwszy sezon, chętnie więc zobaczę dalszą część
Kaguya‑sama wa Kokurasetai ~Tensai‑tachi no Ren'ai Zunousen~ – mangi nie znam, ale to wygląda niezwykle ciekawie. Jeden z moich zimowych faworytów i liczę, że się nie zawiodę.
Kemono Friends 2 – szkoda, że robią historię od nowa a nie kontynuują tamtej, no ale po tym skandalu, jaki wywołali, to trochę nie dziwota. Nie sądzę, by udało im się powtórzyć sukces poprzedniczki, ale oczywiście sprawdzę, choćby po to, by mieć porównanie
Piano no Mori [2019] – w końcu druga część, więc mogę spokojnie nadrobić pierwszą i oglądać na bieżąco. Film mnie totalnie kupił, więc nawet jak seria wypadnie słabiej, to i tak powinno być dobrze a przynajmniej się dowiem, co było dalej.
Być może zerknę lub poczekam wpierw na komentarze:
Go‑Toubun no Hanayome – klasyczna haremówka bez super mocy, zbawiania świata czy innego isekaiowego dziadostwa – no, aż muszę zerknąć. Jeśli bohaterki będą zbyt nieznośne, to bez żalu porzucę, ale może wyjdzie sympatycznie.
Kemurikusa – Kemono Friends też miało być syfem, ale Tatsuki zrobił z tego może nie diament, ale przynajmniej cyrkonie. Zerknę więc, czy uda się mu to powtórzyć w swojej nowej serii.
Pastel Memories – wygląda na słodkie dziewczęta, ale CGI razi, więc nie wiem, czy wytrzymam
Tate no Yuusha no Nariagari – nie licząc tego bycia otaku to seria ma ciekawy koncept jak na isekai. Może więc zerknę z ciekawości.
W'z – no nie wiem, nie wiem. Z jednej strony walki wyglądają dość ciekawie tak patrząc po zapowiedzi, ale obawiam się, że może wyjść z tego taki sam syf, jak K, czyli dużo niczego. Zobaczymy czy będą w stanie mnie czymś zainteresować w 1 epki.
Wychodzi to dość średnio. Większość z tych tytułów wygląda raczej na klasyczne średniaki a przy reszcie może wyjść różnie. Najbardziej liczę na Endro i Kaguya‑sama jeśli chodzi o nowości a z kontynuacji itp. to Boogiepop, Mononokean i Piano no Mori. Mimo wszystko tylko 15 tytułów, które mnie w jakiś sposób zainteresowały, to naprawdę bardzo mało jak na mnie, więc to może być sezon nadrabiania starszych serii. Albo po prostu będę miała więcej czasu na czytanie. ;p
3D Kanojo: Real Girl- Znam mangę więc wiem, że drugi sezon będzie dla mnie gorszy od tego pierwszego… Ale co tam obejrzę.
Date a Live III – dwa pierwsze sezony nawet podobały mi się. Choć w tym drugim niektóre bohaterki strasznie kuły na planie, może w trzecim się to poprawi?
Domestic na Kanojo- Natsuo, Natsuo ty „rycerzu” w lśniącej zbroi i wspaniały „pisarzu” w końcu ktoś cię docenił i anime się doczekałeś. Ech, w mandze jedyną dla mnie ciekawą rzeczą były sceny te dla dorosłych, a reszta czyli inne życiowe sprawy nie związane z łóżkiem trochę się powtarzały i nudziły. Ale ogólnie zerknę na to, choćby z ciekawości jak to będzie wyglądać
Dororo – To na pewno obejrzę.
Kakegurui XX – Obowiązkowo dla mnie rzecz z racji, że jestem tego dzieła fanem. Bilety na seans już dawno wkupiłem, no doczekać się nie mogę ;p
Revisions – bo Autor zapowiedzi napisał, że nie wie wiadomo co o tej serii myśleć.
Manaria Friends - bo Bahamut, a one do tej pory były dobre(zwłaszcza Virgin), więc powinno być dobrze.
Czy na zimę nie zapowiadali też trzeciego sezonu „Saiki Kusuo no Psi Nan”? Gdzieś mi mignęła taka informacja… Byłoby fajno, gdybym się nie myliła, bo uwielbiam tę komedię.
Tak czy siak, większości serii nawet nie tknę, chyba że mnie komentarze zachęcą. Zerknę na:
- „Boogiepop wa Warawanai” (choć muszę nadrobić też poprzednią serię)
- „Dororo”
- „Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue” (bo jest facet i kot, o!)
- „Kaguya‑sama wa Kokurasetai ~Tensai‑tachi no Ren'ai Zunousen~" (nie powiem, zaintrygował mnie plakat)
- „W'z”
- „Yakusoku no Neverland”
Może też skuszę się na „Dimension High School”.
Szkoda, że nie ma żadnych sportówek, no ale Kakeru z ekipą będzie dalej biegał od stycznia, więc jakoś to przeboleję.
Max 2 tytuły
A może to ja już się starzeję i wolę cały czas powracać do starych, sprawdzonych tytułów?
Tak czy owak zerknę na „Kaguya‑sama…” i na „Domestic na Kanojo”. Ale w sumie zainteresowało mnie też to „Piano no Mori” :) I tyle.
Posucha
Tate no Yuusha no Nariagari – nie lubię Isekajów, ale ten ma być ponoć spoko.
Yakusoku no Neverland – ludzie polecają, ale to pewnie będzie raczej średnie.
Manaria Friends – sprawdzi się.
Domestic na Kanojo – materiał na AOTY! Kappa.
Tate Yuusha no Nariagari – co to za sezon bez isekai'a? Tym razem jest przynajmniej szansza, że będzie to jakościowe fantasy
Yakusoku no Neverland – osobiście niezbyt mnie kręci koncept, ale ze względu na to, jak chwalona jest manga na pewno zerknę. Mam nadzieję, że A‑1 Pictures, tfu, Cloverworks podała zadaniu.
Endro vs Watashi no Tenshi ga Maiorita – Studio Gokumi vs Doga Kobo, słodkie dziewczynki w wydaniu fantasy vs słodkie małe dziewczynki w wydaniu shoujo‑ai (przynajmniej jak sugeruje gatunek na Mal‑u). Cóż, zapowiada się, że obie serie będą co najmniej średnie i w gruncie rzeczy więcej od nich nie wymagam.
Kaguya‑sama: Love is War – klasyczny romans na pewno to nie będzie, więc liczę na coś świeżego i dobrze wykonanego.
Boogiepop – albo będzie strasznie i intrygująco albo śmiesznie i przedramatyzowane. Szansza na dobre anime, bo Madhouse.
Ueno‑san wa Bukiyou – w zasadzie podoba mi się tutaj tylko kreska i główna bohaterka. Może być przyjemne, niekoniecznie dobre.
Mob Psycho 100 II – Mob z czasem się stacza w wersji papierowej, jestem ciekaw, czy twórcy anime potrafią poprawić pierwowzór.
Dororo – Tezuka. Do tego wygląda dobrze.
może
Yakusoku no Neverland – nie czytam tego, sprawdzę.
Boogiepop wa Warawanai – ostatnio mieliśmy serię oryginalną bazującą na świecie z LN i wyszło ok, ale nie mam zaufania do LN jako takich.
Ueno‑san wa Bukiyou – opis wygląda interesująco.
Tablis, chopie… wiem, że o tym anime trudno cokolwiek sensownego powiedzieć i może nie ekscytujesz się samym faktem animowanego hula, ale skoro już natrząsasz się z tytułu, to mógłbyś chociaż powiedzieć, że to kalambur. Krzywy bo krzywy, ale jednak. A zamiast natrząsać się z hula w Fukushimie, wypadało napisać, że nie jest to wymysł twórców anime. w Iwaki od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku istnieje ośrodek hula. Nazywa się Iwaki ohana hula, to pierwszy „park tematyczny” w Japonii i o jego początkach nakręcono nawet film fabularny…
Dororo kliknij: ukryte nie wiedziałam, że płeć bohaterki to tajemnica… Może i mówi o sobie per oira, ale… hmmm to naprawdę taki spojler?
Trudno tu dywagować o zakończeniu, kiedy nie wyszedł nawet pierwszy odcinek… Na pewno będą zmiany względem oryginału – nie ma psa (haha), ale ponieważ w każdej adaptacji zmiany się pojawiały, wierność byłaby całkiem słusznym pomysłem. To jednak już tylko kwestia gustu.
* Boogiepop wa Warawanai
* Dororo
* Go‑Toubun no Hanayome
* Kaguya‑sama wa Kokurasetai
* Kakegurui XX
* Tate no Yuusha no Nariagari
Do sprawdzenia
* Yakusoku no Neverland – ludzie mocno polecają materiał źródłowy, aczkolwiek sam nie czuję się specjalnie zaintrygowany
* Grimms Notes: The Animation
* Ueno‑san wa Bukiyou
* Ikki Tousen: Western Wolves
* Nowe anime od Type‑moon
* Egao no Daika
* Rinshi!! Ekoda‑chan
* Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue.
* Kemurikusa
* Revisions
* Date a Live III
No i jest jeszcze Domestic na Kanojo – to jest praktycznie klapa gwarantowana, jednak z drugiej strony zżera mnie ciekawość jak poradzą sobie z tym materiałem(którego jest SPORO).
Podsumowując – dla mnie są dobre pewniaki i już na starcie jestem usatysfakcjonowany sezonem.
//Droga administracjo, na liście zabrakło Ikki Tousen: Western Wolves.