News
Zima 2016 - zapowiedź sezonu
Sezon zimowy jest nieco skromniejszy – według naszych szacunków startuje 36 nowych serii, z czego 29 pełnowymiarowych i 7 z krótkimi odcinkami. W dodatku dostaniemy w sumie 6 kontynuacji oraz 3 spin‑offy innych anime, gdzie w każdym przypadku można mniej więcej z góry przewidzieć zarówno jakość ogólną, jak i grupę docelową, która będzie zainteresowana. Dla porządku dodajmy, że na początku lutego pojawi się nowa seria z cyklu Precure, ale na razie brak o niej jakichkolwiek bliższych informacji (chociaż tytuł, Mahou Tsukai Precure, wskazuje nowy motyw przewodni – księżniczki zostaną zapewne zastąpione przez małe czarowniczki).
Natomiast jeśli idzie o całą resztę, to nie widać tutaj „murowanych hitów”, absolutnie pewnych kandydatów na Anime Roku, za to sporo tytułów może okazać się interesujących. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby sezon okazał się „mocniejszy” niż początkowo mogło się wydawać, szczególnie po jesieni, która – niestety – nieszczególnie nas zaskoczyła. Na pewno życzymy sobie tego tak samo, jak i nasi czytelnicy! Wbrew powszechnym plotkom my też lubimy oglądać anime, które nam się podobają.
Zapowiedź sezonu przygotowali: Avellana, Enevi, IKa, moshi_moshi, Tablis oraz ursa. Tradycyjnie uprzedzamy, że mimo naszych starań mogły się w niej przemknąć jakieś nieścisłości, szczególnie gdy chodzi o serie oryginalne. Jeśli zauważycie coś do poprawienia i/lub uzupełnienia, jak zawsze prosimy o sygnał! Zapowiedź ma charakter czysto orientacyjny, jeśli zależy Wam na naprawdę pewnych informacjach, poczekajcie, aż na naszym blogu pojawią się opisy pierwszych odcinków nowych serii. Ogryzki tego sezonu pojawią się po nowym roku – z przyczyn technicznych nie możemy ich zamieścić już teraz.
Active Raid: Kidou Kyoushuushitsu Dai Hakkei (Production IMS)
Seria oryginalna / Premiera: 7.01.2016
Któż nie lubi bohaterów anime ubranych w zbroje wspomagane i walczących z przestępczością na ulicach Tokio… Według wszelkich znaków na ziemi i niebie właśnie wokół tego będzie się obracać fabuła Active Raid: Kidou Kyoushuushitsu Dai Hakkei. A konkretnie wokół działań Ósmej Jednostki Trzeciego Mobilnego Oddziału Szturmowego Specjalnego Wydziału Bezpieczeństwa Publicznego – czyli tzw. „Ósemki”. (Tak naprawdę tego, kto tę nazwę wymyślił, należałby spytać, co dokładnie miał na myśli i czy jest pewny, że w ten sposób się używa angielskiego nazewnictwa militarnego. Ale kto by się tam przejmował, szczegóły).
Mamy więc jednostkę specjalną, której członkowie używają rzeczonych osiągnięć techniki (zbroi, znaczy się) do przeciwdziałania przestępczości w podejrzanej części Tokio. Do tejże jednostki zostaje przydzielona niejaka Asami Kazari (tu w roli głównej Ari Ozawa), mająca za zadanie ocenić stan tejże jednostki i złożyć raport przełożonym. Zapewne w celu rozwiązania/zniszczenia/znalezienia haków na „Ósemkę” i jej członków. Jednak prawdziwym celem pani inspektor (ale najprawdopodobniej nie szefostwa) będzie poprawa wizerunku jednostki, tudzież zapewne postawienie do pionu jej członków, nie zawsze postępujących zgodnie z literą prawa i nie przejmujących się zbytnio pracą.
Głównym reżyserem koordynującym prace nad serią został Gorou Taniguchi, na którego koncie znajdziemy m.in. takie serie jak Planetes, Code Geass, czy Junketsu no Maria, natomiast poszczególne odcinki będzie reżyserował Noriaki Akitaya, którego jedynym większym osiągnięciem jak na razie jest praca nad seriami Bakuman.. Za scenariusz odpowiedzialny będzie Naruhisa Arakawa znany z serii Spice and Wolf czy też Outbreak Company, za wygląd postaci mangaka Shun Saeki (Shokugeki no Souma), nad muzyką zaś czuwa Koutarou Nakagawa. W stosunku do serii oryginalnej, nieposiadającej pierwowzoru ani w postaci mangi, ani powieści, przewidywania są zwykle niepewne – może to być albo bubel, albo hit. I szczerze mówiąc, tak po cichu mam nadzieję, że będzie to pozytywne zaskoczenie.
Ajin (Polygon Pictures)
Adaptacja mangi / Premiera: 16.01.2016
Od czasu, kiedy stwierdzono istnienie dziwnych, nieśmiertelnych istot, zwanych ajin minęło kilkanaście lat. Plotki o nich szerzą się z niesamowitą prędkością, a masa niewiadomych tylko potęguje strach przed nimi. Niespodziewanie potrącony przez samochód Kei Nagai wychodzi cało z wypadku, ale nie jest już człowiekiem. Wykluczony ze społeczeństwa i ścigany przez władze chłopak musi uciekać, mając jedyne wsparcie w postaci przyjaciela. Czy nastolatek sam odkryje prawdę na temat swojej nowej natury czy prędzej zrobią to ludzie, którym tak bardzo zależy na schwytaniu go?
To, co dziwne i niesamowite, zawsze budziło w ludziach strach, a upiornie wyglądające stwory są niezłym tematem na mrocznego seinena. Seinena? Tak, dobrze czytacie – wreszcie anime dla widzów chcących obejrzeć coś poważniejszego i przy tym klimatycznego. Co prawda, manga będąca pierwowzorem serii nadal jest wydawana, a zapowiedzi wskazują, że całość zakończy się na nie więcej niż trzynastu odcinkach, ale może chociaż dostaniemy przyzwoitą reklamę całkiem niezłej mangi? Byłoby naprawdę fajnie, chociaż zapewne pamiętacie, jak skończyła historia z podobnymi założeniami fabularnymi, prawda? Ja wiem, że to nie to studio i nie ta ekipa, ale podobieństwa nasuwają się same. A nawet jeśli scenariusz nie zostanie okrojony lub zmieniony na potrzeby animacji, to nie wszystkim fanom może spodobać się fakt, iż serial postanowiono nakręcić w 3D. Właściwie to film i serial, bo, o dziwo, producenci zdecydowali się na filmową trylogię równolegle z serią telewizyjną. Wracając do grafiki – zapowiedzi sugerują niezbyt dobrą jej jakość, co może odstraszyć potencjalnych widzów (m.in. mnie), a to w połączeniu z niedokończoną historią zdecydowanie nie jest przepisem na sukces… Ale poczekamy, zobaczy.
Akagami no Shirayukihime [2016] (Bones)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.01.2016
Pierwsza seria pozostawiła widzów bujających w pastelowych, puszystych i słodkich obłokach, z nadzieją wypatrujących części drugiej. Romans czerwonowłosej zielarki i księcia okazał się jedną z najsympatyczniejszych serii sezonu letniego 2015 roku. Shirayuki zdążyła zadomowić się w królestwie Clarines, zdobyć serce Zena i udowodnić kilku niedowiarkom, że z tłumu dziewcząt wyróżnia ją nie tylko kolor włosów. Ale do zrobienia zostało jeszcze bardzo dużo – związek z księciem dopiero pączkuje, jego starszy brat i następca tronu, Izana, nadal ma poważne wątpliwości co do bohaterki i wciąż niewiele wiadomo o przeszłości Shirayuki. Być może zaproszenie do rodzimego królestwa, Tanbarun, a także spotkanie z tajemniczym Kazukim i jego towarzyszem, staną się okazją do bliższego poznania losów zielarki.
Jestem spokojna o drugą serię Akagami no Shirayukihime, materiału mangowego jest aż nadto, nie zmieniła się również ekipa odpowiedzialna za produkcję. Pytanie brzmi, czy anime ponownie pójdzie w kierunku okruchów życia, czy też reżyser, Masahiro Andou, zdecyduje się na podkręcenie tempa i doprawienie całości solidną porcją przygody. Co by się nie działo, dla mnie jest to jedna z obowiązkowych pozycji i wydaje mi się, że nie tylko ja zechcę się ogrzać przy kolejnej odsłonie Akagami no Shirayukihime. W dostępnym już trailerze można usłyszeć czołówkę drugiej części, piosenkę Sono Koe ga Chizu ni Naru, w wykonaniu odtwórczyni głównej roli, Saori Hayami. Cóż, byle do 11 stycznia!
Ansatsu Kyoushitsu [2016] (Lerche)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.01.2016
Koro‑sensei to nauczyciel, o jakim marzyłby każdy uczeń: pomysłowy, z fantazją, na luzie, zdolny inspirować swoich podopiecznych, ale także pomagać im i przygotowywać ich do wejścia w dorosłość. Po prostu ideał, szczególnie gdy pod jego opiekę trafia klasa składająca się z „wyrzutków” i „nieudaczników”. Jest tylko jeden haczyk: jeśli nie uda się go zabić, Ziemię w bliskiej przyszłości czeka zagłada. Tego przynajmniej dowiedzieliśmy się już z pierwszej serii, która zebrała wprawdzie całkiem niezłe oceny naszych czytelników, ale pechowo nie doczekała się recenzji. Z komentarzy wynika, że chociaż chwalono niecodzienny pomysł, narzekano trochę na wykonanie – przede wszystkim powtarzalność i zmarnowanie wyjściowego potencjału.
Czy jest nadzieja, że w nowej serii odkrytych zostanie więcej kart i widzowie zajrzą w końcu za kulisy świata przedstawionego? To w dużej mierze zależy od (niezmienionej) ekipy twórców i od tego, na ile wiernie będą ekranizować mangę Yuuseia Matsuiego, a na ile postanowią powycinać z niej mniej potrzebne fragmenty. A może przeciwnie, trzeba będzie „dopychać” dodatkowymi wątkami? Czasu będzie dość, bo seria ma liczyć tyle samo odcinków, co pierwsza. Poza tym nie należy spodziewać się większych zmian w jakości produkcji, a nowi widzowie i tak raczej po nią nie sięgną, bo trudno zaczynać oglądanie tego rodzaju historii od środka.
Ao no Kanata no Four Rhythm (Gonzo)
Adaptacja visual novel / Premiera: 12.01.2016
Jak by to powiedzieć… we wszelkich opisach oryginału tego anime, którym jest gra visual novel wypuszczona na rynek przez sprite/fairys mniej więcej rok temu, pojawia się określenie „dla dorosłych”. Czy coś z tego przejdzie do adaptacji telewizyjnej? Śmiem wątpić. Zatem czego się spodziewać? Opisy i zwiastuny wyglądają interesująco tylko z jednego powodu: nietypowego sportu uprawianego przez bohaterów, polegającego na lataniu w przestworzach za pomocą specjalnych antygrawitacyjnych butów. Tudzież odpowiedniego, dość obcisłego ze zrozumiałych względów ubioru (co, teoretycznie przynajmniej, i tak jest lepszym pomysłem niż krótkie spódniczki, które najwyraźniej zobaczymy w anime). Sport zwany jest, oby nie proroczo, „latającym cyrkiem”. No cóż…
W pakiecie z kilkoma ślicznymi panienkami poznajemy chmurnego na oko chłopca o nazwisku Masaya Hinata, który przeżywszy traumatyczną porażkę, porzucił ukochany sport. Jednak stawiająca pierwsze kroki w powietrzu Asuka Kurashina jest tak wdzięczna, słodka i zabawna (awww…), że zdoła przekonać go, by jej w podbijaniu przestworzy towarzyszył, a przy okazji się w niej z wzajemnością zakochał. Chyba że scenariusz anime przewiduje, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, wykorzystanie wszystkich (czterech) linii fabularnych oryginału i niedokończenie żadnej… Pisze go Reiko Yoshida, co może być niezłym znakiem, ale seria powstaje w studiu GONZO. Znaczy, na dwoje babka wróżyła. Można jeszcze w tych wróżbach wziąć pod uwagę, że w ciągu roku istnienia na rynku gra doczekała się pierwszej nagrody w konkursie Moe Game Awards, adaptacji mangowej oraz planowanych na początek 2016 roku anime i wersji na konsole. A, tła wyglądają nieźle…
Boku dake ga Inai Machi (A‑1 Pictures)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.01.2016
Korci mnie, żeby napisać, jak wielki potencjał ma ta seria i że może się okazać jedną z lepszych w sezonie zimowym, ale nauczona doświadczeniem nie napiszę tego. Zbyt wiele razy nadziałam się na popłuczyny po kryminałach, detektywów‑amatorów, w których wątpliwy geniusz każą mi wierzyć scenarzyści i policję wysługującą się psychicznie niestabilnymi nastolatkami, niepotrzebującymi dowodów, by odkryć prawdę. Nie wymagam realizmu, ale proszę, by anime nie obrażało mojej inteligencji i miało do zaoferowania coś więcej niż boską wolę scenarzystów, fanserwis i ładną grafikę.
Boku dake ga Inai Machi jest serią opartą na wciąż ukazującej się mandze, w tej chwili liczącej sześć tomów. Opowiada ona historię Satoru Fujinumy, dwudziestodziewięcioletniego mangaki, który potrafi cofać się w czasie. Umiejętność przydatna, ale nie tak wspaniała jak mogłoby się wydawać, zwłaszcza że aktywuje się wtedy, gdy trzeba zapobiec jakiejś tragedii. W wyniku pewnego splotu wydarzeń bohater cofa się w czasie o osiemnaście lat, do chwili na krótko przed zniknięciem jego koleżanki z klasy, Kayo. Mimo iż nie planował tak odległej podróży, Satoru postanawia skorzystać z szansy i rozwikłać zagadkę seryjnego mordercy, który w tym czasie działał w mieście.
Za produkcję odpowiedzialne jest studio A‑1 Pictures, natomiast reżyserię powierzono Tomohiko Itou, który ma na swoim koncie zarówno bardzo udane Gin no Saji, jak i nierówne Sword Art Online. Na pewno będzie czego posłuchać, ponieważ za ścieżkę dźwiękową odpowiada Yuki Kajiura. Anime będzie wyświetlane w bloku noitaminA, co automatycznie oznacza duże oczekiwania widzów, którym produkcja niekoniecznie musi sprostać. Reszta jest milczeniem.
Bubuki Buranki (Sanzigen)
Seria oryginalna / Premiera: 9.01.2016
Bubuki Buranki jest serią stworzoną na dziesięciolecie studia Sanzigen. Nie jestem przekonany, że jest co świętować – japońska animacja nie doznałaby jakiegoś specjalnego uszczerbku, gdyby to studio w ogóle nie zaistniało. Z powodu rocznicy Sanzigen będzie pewnie chciał się tą serią popisać, co pozwala żywić nadzieje na coś lepszego niż zazwyczaj. To widać po grafice – tła przedstawiające betonową metropolię, gdzie toczy się akcja, są przecudne, a i animacja, udanie wykorzystująca nie bijącą po oczach CG, robi niezłe wrażenie. Niemniej trzeba wziąć poprawkę na fakt, że na potrzeby zwiastunów łatwo wybrać najlepiej wyglądające momenty.
O fabule nie wiadomo nic, poza tym, że ludzie za nią odpowiedzialni wcześniej wielkich sukcesów na tym polu nie zaliczyli. Będzie to jakiegoś rodzaju shounen wypełniony akcją i wiele więcej powiedzieć nie można. Postacie wyglądają sympatycznie, ciekawie i nie są (przynajmniej nie na pierwszy rzut oka) kalkami ze schematów, które zdążyły się wszystkim znudzić już lata temu, więc z interakcji między nimi może wyniknie coś interesującego. Stawiam, że otrzymamy serial dobrze wykonany, ale bez rewelacji, ot, takie miłe oglądadło na zimowe wieczory, wybijające się z tłumu szaraków pomysłową grafiką.
Dagashi Kashi (feel)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.01.2016
Kokonotsu Shikada marzy o karierze mangaki, ale jego ojciec, właściciel sklepu ze słodyczami chce, by syn zgodnie z rodzinną tradycją przejął kiedyś jego obowiązki. Kiedy na horyzoncie pojawia się dziedziczka znanej firmy produkującej słodycze, Hotaru Shidare, zainteresowana współpracą z ojcem Kokonotsu, ten postanawia zawrzeć z nią układ – dołączy do firmy, pod warunkiem, że dziewczyna namówi niesfornego potomka do prowadzenia sklepu. Tymczasem niezainteresowany taką przyszłością chłopak okazuje się prawdziwym geniuszem cukierniczym, który błyskawicznie potrafi podać przepis na wspaniałe słodkości…
Czyżby następca Shokugeki no Souma? Na pewno coś jest na rzeczy, chociaż wątpię, by ten komediowy shounen posunął się aż tak daleko w zachwalaniu sztuki kulinarnej. Co prawda opis fabuły nastraja optymistycznie, ale manga będąca podstawą produkcji na razie ma zaledwie trzy tomy, co wróży raczej krótką reklamę niż pełnoprawne anime. Reżyserię powierzono Shigehito Takayanagiemu, który nie pracował ostatnio nad żadną zapadającą w pamięć serią, będzie on również odpowiedzialny za kompozycję. Animacją zajmie się zaś studio feel.
Dimension W (Orange / Studio 3Hz)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.01.2016
Odkrycie tytułowego (czwartego) wymiaru W sprawiło, że ludzkość uzyskała dostęp do niewyczerpalnych źródeł energii, a wszystko, co dziś znamy, odeszło do lamusa. Jednak nawet w tej nowej, cudownej przyszłości są ludzie, którzy zrobią wszystko, by dostać w swoje ręce relikty „zamierzchłej przeszłości”. Należy do nich wielbiciel staroci, Kyouma Mabuchi, który w zamian za m.in. benzynę tropi posiadaczy nielegalnych „wtyczek”, zapewniających dostęp do czwartego wymiaru. W czasie jednej z misji spotyka tajemniczego androida imieniem Mira i los sprawia, że zaczynają współpracować.
Ponieważ z fizyki jestem zielona niczym groszek, nie będę dociekać, czy służące za podstawę historii teorie mają sens, ale jeśli tak nie jest, to powiedzmy, że chociaż chęci i próba wyjaśnienia się liczą. Co do całej reszty, to po obejrzeniu zapowiedzi jestem nastawiona pozytywnie, ale jednak są rzeczy, które mi zgrzytają. Na pewno fajnie, że to kolejna w tym zestawieniu ekranizacja mangi (że niezakończonej, to chyba wspominać nie muszę…) przeznaczonej dla starszych czytelników (przynajmniej tak sugeruje łatka seinen). Przyznaję, że pierwowzoru nie czytałam, ale autor stworzył wcześniej np. całkiem niezłe Ibara no Ou, więc sądzę, że można być dobrej myśli. Zastanawia mnie natomiast postać głównej bohaterki, bo zapowiedzi wynika, iż może posiadać charakter, przynajmniej dla mnie, raczej niestrawny, ale to się zobaczy; zdecydowany plus zaś za bohatera, który jest dorosłym facetem! Grafika prezentuje się bardzo ładnie, chociaż nie wiem, jak to wyjdzie z efektami komputerowymi, ale to też się zobaczy. Reżyser ma na koncie rzeczy zarówno słabe, średnie, jak i bardzo dobre, więc trudno jednoznacznie wyrokować. Podobnie zresztą jest w przypadku scenarzysty, aczkolwiek trzymam kciuki za tę serię.
Divine Gate (Studio Pierrot)
Adaptacja gry / Premiera: 8.01.2016
Włóczenie się po rozmaitych lochach zamieszkiwanych przez potwory w poszukiwaniu guza… pardon, przygód, skarbów, zagadek do rozwiązania i, nie zapominajmy, silnych przyjacielskich więzi, to sport dla wybranych. Ja na przykład do takowych nie należę. Ponieważ jednak gra, będąca początkiem tego przedsięwzięcia, jest darmowa i przeznaczona na smartfony, amatorów było dużo, potem więcej i więcej, i… anime.
Pierwsze zdanie powyższego akapitu w zasadzie streszcza znaną fabułę. Bohaterów będzie, o ile dobrze liczę, sześcioro, w tym część władająca magią żywiołów, a część przerośniętą bronią białą. (Możliwe też, że niektóre z tych broni służą do panowania nad wodą, ogniem i powietrzem). Natomiast przywódca wesołej kompanii ma dość marsową minę i fajny płaszczyk. Poza tym bossowie poziomów mają być niespodziankami dla fanów różnych innych serii przygodowych, co stanowi zapewne zachętę dla widzów lubiących takie aluzje i nawiązania. No i jeszcze twórcy: Noriyuki Abe, Natsuko Takahashi i Studio Pierrot. Przy odrobinie dobrej woli tudzież uporu i sporej dawce szczęścia może znajdziemy w tej serii jakiś jeden czy drugi niewielki skarb…
Durarara!!x2 Ketsu (Shuka)
Adaptacja light novel / Premiera: 9.01.2016
Witajcie po raz kolejny i ostatni (?) w Ikebukuro! Wracamy do akcji dokładnie w momencie, w którym pożegnaliśmy się z bohaterami w poprzedniej odsłonie. Cóż tam się właściwie działo?… Działo się naprawdę sporo! Gang Dollars rozrabia, Mikado z pomocą nowych „kolegów” próbuje coś z tym zrobić, Masaomi postanowił wrócić na stare śmieci i tylko biedna Anri nie wie, jak ten cały bałagan ogarnąć. Zresztą nie ona jedna. Pozostali kombinują, szaleją lub po prostu próbują przetrwać w niesamowicie zwariowanej dzielnicy Tokio. Jak zakończy się ich przygoda?
Fanom serii Ketsu przedstawiać nie trzeba, bo pewnie z utęsknieniem czekali na ciąg dalszy, cała reszta powinna zdecydowanie zacząć od początku, bo jeśli zacznie oglądanie od tej części, to nie ma bata – nie połapie się, co i jak, ze względu na zaplątanie fabuły, którą twórcy (skład pozostaje taki sam) jednak dzielnie trzymają pod kontrolą, by się zbytnio nie rozbrykała. Jak będzie tym razem? Czy trzynaście odcinków wystarczy, aby domknąć historię zawartą w pierwowzorze? Bo patrząc na tempo w poprzednich częściach drugiego sezonu, nie sposób nie mieć wrażenia, że to już faktycznie ostatnia odsłona ze świata Durarara!!. Przynajmniej na razie…
Fairy Tail Zero
Adaptacja mangi / Premiera: 9.01.2016
Przygody Natsu i jego kompanów z gildii Fairy Tail, które mogliśmy śledzić już w dwóch tasiemcowych seriach telewizyjnych, to kwintesencja gatunku shounen. Najwyraźniej jednak połączenie dobrze znanych elementów okazało się tym razem skuteczne, ponieważ zadecydowano, że manga Fairy Tail Zero, będąca prequelem głównej serii, otrzyma własną telewizyjną adaptację. Dzięki temu widzowie będą mieli okazję dowiedzieć się, jak powstała gildia Fairy Tail i jak potoczyły się losy jej pierwszej mistrzyni, Mavis Vermillion.
Adaptacje prequeli są zawsze atrakcyjne o tyle, że – przynajmniej w teorii – nie wymagają znajomości serii głównej. Dla nowych widzów to dobra okazja, by zapoznać się z cyklem i sprawdzić, czy odpowiada im jego charakter – bez konieczności przebijania się przez wiele tomów mangi lub stos odcinków anime. Jako że obie mangi – Fairy Tail i Fairy Tail Zero – wyszły spod ręki jednego twórcy, można się spodziewać, że będą zbliżone stylem i konsekwentne. Z drugiej strony prequele tracą „element zaskoczenia” w przypadku starszych widzów, chociaż zawsze mogą poszerzyć ich wiedzę o nowe detale dotyczące wydarzeń i bohaterów. Niepokoi tylko skromna objętość komiksowego pierwowzoru, która wskazywałaby, że seria telewizyjna będzie musiała zostać „podpompowana” do odpowiednich rozmiarów.
Gate: Jieitai Kanochi nite, Kaku Tatakaeri [2016] (A‑1 Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera: 9.01.2016
Recenzent marudził na pierwszą serię (a właściwie pierwszą połowę serii), natomiast głosy naszych czytelników da się podzielić na: „nie znam oryginału, fajne to” i „ale oryginał jest lepszy!” (tu jeszcze da się wyróżnić frakcje mangową i książkową). Jednak, chociaż opowieść o żołnierzach japońskiej armii (przepraszam: siłach samoobrony), których geopolityczno‑magiczne wiatry historii zaniosły do równoległego świata, nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału, na pewno pozostaje propozycją interesującą. Choćby ze względu na to, że bohaterowie są dorośli. Albo na to, że broń i pojazdy są fajnie rysowane. No, zostają jeszcze elfki, gotyckie lolity i kemonomimi, ale o to akurat w japońskim animowanym fantasy łatwo.
Trudno mówić o większych niespodziankach, ponieważ poprzednia część kończyła się jasnym wprowadzeniem nowego wątku, związanego z mroczną elfką poszukującą pomocy dla swoich współplemieńców. Nie trzeba znać materiału oryginalnego, by się domyślić, że ta historia zajmie część – jeśli nie całość – nowej serii. Czy zobaczymy coś poza tym, w szczególności z tego, co dzieje się „ponad głowami” bohaterów, w wielkiej polityce? Trzeba się będzie przekonać. Tak czy inaczej, przy niezmienionym składzie twórców i obsadzie, jest to propozycja interesująca tylko dla tych widzów, których wciągnęła część poprzednia.
Hai to Gensou no Grimgar (A‑1 Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera: 11.01.2016
Oto kolejne anime MMO fantasy, gatunku, który stał się odtwórczy, zanim w ogóle powstał. Jednocześnie to kolejna adaptacja młodzieżowego light novel. W końcu zaś to kolejne anime z męskim protagonistą i prominentnym motywem cyców od studia A‑1 Pictures…
Ale, ale! Wyjątkowo, w oryginalnych książkach damskie urokliwości były tylko częścią kolorytu, a nie jego głównym składnikiem. Drużyna bohaterów Hai to Gensou no Grimar trafia do obcego fantastycznego świata, w którym trudno im się odnaleźć, i to ich próby przystosowania się do sytuacji są osią przedstawionej opowieści. Zamiast ratowania świata, obalania królestw i podobnych, przez dłuższy czas obserwujemy grupkę młodzieży męczących się problemami typu upolowanie czegoś na obiad lub potyczka na śmierć i życie z lichymi niskopoziomowymi goblinami. Takie podejście nie każdemu przypadnie do gustu i wielu widzom fabuła będzie zapewne wydawać się ślamazarna i mało emocjonująca, ale jest ono jednocześnie odświeżające i pozwala na mniej typowe, „niskopoziomowe” przedstawianie bohaterów i świata.
Zdecydowanie będzie też co przedstawiać – ktoś w ekipie produkcyjnej wyraźnie miał fetysz malowanych teł, który w pełni podzielam. To jest śliiiiczne! Jeśli jakość zaprezentowana w zwiastunach się utrzyma, to będzie czysty miód dla oczu. Ku mojemu ubolewaniu piękne widoki były momentami zasłonięte przez trzepoczące cycki i tyłki, w dodatku zupełnie nie malowane, tylko całkowicie sztampowe. A fe! Jeśli autorzy adaptacji zamiast tego skoncentrują się na prawdziwych zaletach pierwowzoru, może wyjść z tego hit sezonu. Oby!
HaruChika: Haruta to Chika wa Seishun Suru (P.A. Works)
Adaptacja light novel / Premiera: 4.01.2016
Głównymi bohateramii HaruChika: Haruta to Chika wa Seishun Suru są uczniowie liceum, Haruta i Chika, należący do klubu instrumentów dętych, któremu grozi likwidacja. Dlatego też bohaterowie między jedną próbą, a drugą próbują zwerbować nowych członków. Jednak w wyniku splotu wydarzeń zamiast muzyką i klubem, będą musieli się zająć rozwiązaniem pewnej zagadki.
Pierwowzorem anime jest seria powieści młodzieżowych Seia Hatsuno, które wkrótce otrzymają także mangową adaptację. Na razie mamy do czynienia z serią‑zagadką, zwłaszcza że krótkie zapowiedzi nie zdradzają zbyt wiele z fabuły i są jedynie okazją do pokazania bohaterów. Z trailera można wywnioskować, że to Chika jest żywiołową częścią duetu, podczas gdy Haruta to raczej spokojny typ. Nie do końca przekonuje mnie wyjątkowo cukierkowa grafika, za którą odpowiada studio P.A. Works, mam dziwne wrażenie że ktoś próbował uzyskać efekt à la Kyoto Animation, ale coś poszło nie tak. Równie „podejrzanie” prezentuje się postać reżysera, to jest Masakazu Hashimoto, który nie ma na koncie żadnych większych produkcji. Po cichu liczę na przyzwoitą szkolną serię, bez nadmiaru dramatu i niespodziewanych fabularnych perturbacji, ale to ostatnio chyba wyszło z mody…
Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku o! (Studio Deen)
Adaptacja light novel / Premiera: 14.01.2016
Było kiedyś takie anime… jedno, drugie, trzecie, piąte, dziesiąte, kto by to zliczył. Ale cóż, tak to już jest na tym okrutnym świecie i wszyscy dobrze o tym wiemy. Zatem jeśli ktoś chce czegoś nietuzinkowego, niech poszuka wyżej albo niżej. Niezniechęceni mogą czytać dalej, co następuje: oryginał serii stanowi light novel przeznaczona dla męskiej części ludzkości, która może się (znaczy ta część, a nie ludzkość w ogólności, a tym bardziej seria czy powieść) wczuć w jakże pożałowania godne położenie zaprzysięgłego nastoletniego fana mang, anime i gier fantasy, tragicznie zmarłego w wypadku, po czym postawionego przed okazją życia (po życiu), czyli reinkarnacją połączoną z translokacją do alternatywnego świata, gdzie na jego bohaterskie czyny czekają w napięciu demoniczne Zło i piękne dziewczyny w kusych spódniczkach. Który by odmówił? Zwłaszcza że ofertę przedstawia dziewczę mieniące się boginią, u której owa kusość brutalnie łamie i śmiało przekracza granice niemożliwości (przypuszczalnie depcząc po ich mizernych szczątkach).
Krążą jednakowoż słuchy, że historia ma plusy, co zdaje się potwierdzać pewna jej popularność, skutkująca dotychczas adaptacją mangową, słuchowiskiem na CD i spin‑offem, a teraz omawianym anime. Jednym z owych plusów może być fakt, że Kazuma, zanim weźmie się do owych bohaterskich czynów, musi opanować magię codziennej logistyki: zadbać o ubranie, jedzenie i schronienie. Podobno całość jest też zabawna. Aha, wystąpią Sora Amamiya, Rie Takahashi i Ai Kayano oraz Jun Fukuyama. To chyba też jakiś plus…
Koukaku no Pandora (Studio Gokumi)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.01.2016
Całkiem zwyczajna zcyborgizowana nastolatka (cyborżka? cybornastka?), Nene Nanakorobi przeprowadza się do ciotki mieszkającej w metropolii Cenancle. W nowym miejscu poznaje wynalazczynię Delilah Uzal oraz towarzyszącą jej cyborżkę (no cóż, polski jest nieubłagany) Clarion. Szybko okazuje się jednak, że Cenancle nie jest aż tak przyjemnym i bezpiecznym miejscem, jak mogłoby się wydawać. Aby walczyć z obdarzonymi supermocami terrorystami, Nene musi stanąć u boku Clarion i nauczyć się wykorzystywać swoje własne moce! A że pierwsze słyszy, żeby je miała…
Właściwie najbardziej interesującą informacją dotyczącą tej serii jest to, że scenarzystą mangi, ukazującej się od 2012 roku i mającej w tej chwili siedem tomów, jest Masamune Shirow, którego fanom mangi i anime przedstawiać nie trzeba. Zarys fabuły zawiera elementy, które często przewijają się w jego twórczości, chociaż styl rysunku, za który odpowiada Koushi Rikudou, jest znacznie słodszy, by nie powiedzieć – w klimatach moe. Co wyjdzie z takiego połączenia? Fani cyberpunku powinni zapewne zachować ostrożność, ale z pewnością to seria, której wypadałoby dać szansę, jeśli jest się amatorem gatunku. W obsadzie niewiele jest większych nazwisk – wcielająca się w główną rolę Sanae Fuku nie ma jeszcze na koncie poważniejszych ról; Manami Numakura (Clarion) grała np. Retoree w Show by Rock!! i Yoriko w Lance 'n Masque; za ro znacznie od nich starszą Atsuko Tanakę (Delilah) mogliśmy poznać jako Motoko Kusanagi z dawniejszych odsłon Ghost in the Shell czy Caster z Fate/stay night.
Luck and Logic (Dogakobo)
Seria oryginalna / Premiera: 9.01.2016
Po przegranej wojnie we własnej ojczyźnie bogowie zwrócili oczy ku światu ludzi i przystąpili do ataku. Aby bronić mieszkańców poszczególnych miast przed najeźdźcami, powstała specjalna jednostka ALCA, której członkowie, dzięki mocy zwanej „logiką”, mogą łączyć siły z boginkami, by stawić czoła wrogowi. Z pozoru „nielogiczny” Yoshichika Tsurugi zostaje przypadkiem wciągnięty w walkę o losy ludzkości, gdy spotyka niejaką Atenę, w której posiadaniu znajduje się moc „logiki”, trafiająca w ręce niczego niespodziewającego się cywila… Jak Yoshichika odnajdzie się w nowej roli wojownika broniącego świata?
Szczęście nie zawsze idzie w parze z logiką, a jak będzie tym razem? To dobre pytanie, ponieważ Luck and Logic jest produkcją bez jakiegokolwiek pierwowzoru (choć promuje karciankę, której premierę przewidziano na luty 2016 roku). Zwiastun serii sugeruje sporą ilość pojedynków toczonych głównie przez fanserwiśnie transformujące się stado panienek (z okazjonalnym udziałem panów) w obronie życia ludzkiego (przepraszam, że to brzmi jak propaganda antyaborcyjna, ale zabrakło mi synonimów..)… Lub coś w ten deseń. W tym momencie trudno ocenić, na ile to ma jakikolwiek sens, aczkolwiek na pierwszy rzut oka nie wygląda to szczególnie obiecująco, bo z jednej strony za sterami produkcji mamy doświadczonego w bojach reżysera, ale z drugiej świeżynka w roli scenarzysty. Cóż, nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to może chociaż będzie się z czego pośmiać?
Mahou Shoujo Nante Mou Ii Desu kara (PINE JAM)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.01.2016
Yuzuka Hanami, dziewczę zaradne, choć dość samotne, pewnego dnia natyka się na dziwną istotę… grzebiącą w śmieciach. Miton, bo tak się skrzydlata kulka nazywa, oznajmia jej, że ma talent potrzebny, by stać się magical girl. Bywa i tak, bohaterka wyraża w końcu zgodę, bo nikt chyba nie zapoznał jej z przygodami takiej jednej Madoki, ale gdy przychodzi wielki czas pierwszej przemiany, okazuje się, iż „magicznym strojem” Yuzuki nie jest ozdobiona mnóstwem falbanek sukienka, ale… kostium kąpielowy.
Mamy do czynienia z adaptacją mangi, ale liczącej na razie niespełna dwadzieścia rozdziałów, więc trudno tu mówić o bogatym materiale źródłowym. Co gorsza, chciałabym się mylić, ale zarówno opis, jak i grafiki promocyjne wskazywałyby na tytuł skierowany przede wszystkim do amatorów bardzo narysowanych i bardzo nieletnio wyglądających dziewuszek. Może jednak nie będzie tak źle – scenarzysta Kazuyuki Fudeyasu pracował ostatnio nad sympatycznych i zabawnym Gochuumon wa Usagi Desuka?, więc może to anime także skoncentruje się bardziej na komedii, a mniej na prezentowaniu niedojrzałych wdzięków bohaterki.
Musaigen no Phantom World (Kyoto Animation)
Adaptacja light novel / Premiera: 7.01.2016
Nie tak dawno temu, bo w 2013 roku, w czwartym konkursie ogłoszonym Kyoto Animation, nie było zwycięzców w żadnej kategorii: powieści, mangi ani gotowego scenariusza. Wyróżnienia przyznano tylko w tej pierwszej, a jedno z nich otrzymała powieść ilustrowana Souichirou Hatano Musaigen no Phantom World. Czy to wystarczy, by spodziewać się dobrego anime? KyoAni już wcześniej brało na warsztat takie wyróżnione dzieła; rezultatami były np. Free! czy Kyoukai no Kanata. Pod uwagę w próbie odpowiedzi na powyższe pytanie można wziąć także fakt, że reżyserią zajmuje się Tatsuya Ishihara, a scenariuszem – Fumihiko Shimo.
Akcja oryginału (w 2015 roku powstała kontynuacja) rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, kiedy istoty dotychczas istniejące w ludzkiej wyobraźni, zwane duchami i potworami, stają się realnym zagrożeniem. Dla odmiany nazywane są teraz fantomami. Rzecz jasna, do obrony świata przed nimi powołani zostają japońscy nastolatkowie o kolorowych włosach, mający, co też oczywiste, nadprzyrodzone zdolności określane barwnymi nazwami w rodzaju „pożeracz fantomów” czy „duch pięciu żywiołów”. Ujawniające się w postaci barwnych efektów świetlnych. Jakie zdolności może mieć piętnastoletni Haruhiko Ichijou, teoretycznie główny bohater (co wnioskuję z faktu, iż stanowi pojedynczy okaz męski w gronie – tudzież na tle – trzech niewiast), nie udało mi się jednak odgadnąć. A jakby tej całej feerii kolorów było mało, naszym walczącym z fantomami uczniom pisane jest odkryć prawdę o owym świecie. Ciekawe, czy uda się to również widzom…
Norn 9: Norn + Nonetto (Orange / Kinema Citrus)
Adaptacja gry otome / Premiera: 7.01.2016
Wiedziony echem tajemniczej piosenki zwyczajny(?) współczesny dwunastolatek, Sorata Suzuhara trafia do dziwnego świata, który przypomina rzeczywistość japońską z przełomu XIX i XX wieku. Chłopiec nie ma jeszcze pojęcia, że w towarzystwie dwanaściorga innych ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami przyjdzie mu wyruszyć w długą podróż na pokładzie „Norn” – olbrzymiego statku powietrznego w kształcie kuli. Dokąd obiekt ten zmierza i co czeka jego pasażerów u kresu wędrówki?
Miejmy nadzieję, że seria odpowie na to pytanie… Patrząc na plakat promocyjny, pomyślałam „o, kolejna haremówka”, jednak po bliższym przyjrzeniu się pierwowzorowi, zaczęłam się poważnie zastanawiać, co może z tego wyjść, bo Norn9 jak na grę otome prezentuje się co najmniej nietypowo. Przede wszystkim dziwić może fakt, iż mamy głównego bohatera, a trzy panienki i po trzech panów do każdej z nich są tak na wszelki wypadek. Biorąc pod uwagę różnicę wieku protagonisty i całej reszty na romans w tych konfiguracjach raczej nie ma co liczyć (chyba i oby). Czyżby szykowało się przygodowe fantasy z wątkami(?) romantycznymi w tle? A może to jednak tylko przykrywka dla typowego romansidła, tyle że w większej liczbie kombinacji niż zwykle przypada na jedną grę? Dobre pytanie… Przyznam szczerze, iż nie mam pojęcia, jak ocenić to nie do końca wiadomo co, bo informacji o fabule jest stosunkowo niewiele, a chociaż scenarzystka ma na koncie sporo tytułów, to trudno stwierdzić, czego spodziewać się po osobie, której kariera przypomina sinusoidę. Ale może a nuż, widelec, łyżka okaże się, że da się to oglądać… Czas pokaże.
Nurse Witch Komugi‑chan R (Tatsunoko Production)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.01.2016
Spin‑off niezwykle mrocznego i artystycznego Soul Takera oraz parodia magical girls w jednym: tym właśnie była OAV Nurse Witch Komugi‑chan Magikarte oraz jej kontynuacja z podtytułem Z. To zdumiewające, ale taki właśnie tytuł po ponad dziesięciu latach doczekał się nowej odsłony, odświeżonej i zmienionej. Ta Komugi nosi bowiem inne nazwisko, ale poza tym detale się zgadzają: jest (bardzo początkującą) idolką, której przyjdzie wcielić się w rolę magicznej pielęgniarki, by – rzecz jasna – chronić świat. Dodajmy, że jej przyjaciółki/rywalki to magiczna pokojówka oraz magiczna zakonnica, a wszystkie trzy mają jeszcze uszka i ogonki, odpowiednio królicze, psie i kocie.
Uspokajam: tak, to ma być parodia. Niewykluczone, że fanserwiśna, chociaż w oryginale prezentacja wdzięków bohaterek nie przeważała nad szybko latajacymi gagami. Trudno powiedzieć, jak będzie tym razem, ponieważ (co nie powinno dziwić) nad serią pracuje zupełnie inna ekipa, chociaż to samo studio, Tatsunoko Productions. W roli głównej wystąpi idolka Kei Tomoe, dla której jest to debiut w charakterze seiyuu, zaś towarzyszyć jej będą równie niedoświadczona Makoto Koichi oraz mająca na koncie kilka pomniejszych ról Erii Yamazaki. Łowcom wielkich nazwisk pozostaje czekać na występ nieodłącznych dla magical girls maskotek: jako Usa‑P, Tanu‑P oraz Neko‑P wystąpią Hiroyuki Yoshino, Daisuke Namikawa i Ryouta Takeuchi.
Phantasy Star Online 2 The Animation (Telecom Animation Film)
Adaptacja gry / Premiera: 8.01.2016
Od razu uspokoję laików, którzy nie śledzą na bieżąco japońskiej animacji: to nie jest kontynuacja czegoś, co im uciekło, tylko seria oparta luźno na zatytułowanej tak samo grze komputerowej, należącej do cyklu gier Phantasy Star firmy Sega. O ile o fabule gry da się znaleźć pewne informacje, o tyle nie mają one większego znaczenia, zapowiedziano bowiem enigmatycznie, że anime będzie zawierać całkowicie oryginalną historię. Jej bohaterami mają być gracze w PSO2, zaś akcja będzie się rozgrywać w niedalekiej przyszłości. Wydaje się, że możemy się spodziewać czegoś podobnego jak w Accel World, z przeplatającymi się wydarzeniami ze świata rzeczywistego i wirtualnego, ale wszelkie szczegóły będą musiały poczekać na weryfikację do pojawienia się zajawek pierwszych odcinków.
Wbrew pozorom to, że anime nie będzie się starało po prostu odtwarzać wątków z gry, to świetna wiadomość: gry i seriale mają inną dynamikę i wymogi, a adaptacje bardzo często okazują się nieudane. I przeciwnie: zaskakująco wiele razy miałam do czynienia z przyzwoitą serią opartą na grze „bez fabuły”. Reżyser, Keiichirou Kawaguchi, ma na koncie kilka niezłych komedii, pytanie tylko, czy tutaj dane mu będzie wykorzystać talent. Zapewne nie będzie to seria sezonu, ale kto wie, może nadająca się do oglądania „przygodówka”?
Prince of Stride: Alternative (Madhouse)
Adaptacja visual novel / Premiera: 5.01.2016
Stride – sztafeta i parkour w jednym. W końcu nie ma nic piękniejszego niż młodzi chłopcy biegający po mieście i przekazujący sobie metaforyczną pałeczkę, prawda? Ale pamiętajcie, najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, jak głębokim zaufaniem się darzą i jak bardzo kochają uprawiany przez siebie sport! Tak przynajmniej uważa Nana Sakurai – świeżo upieczona uczennica liceum Hounan, która wraz z przyjaciółmi stara się zwerbować ludzi do klubu, którego członkowie mieliby brać udział w stride’owych zawodach. Powoli formuje się drużyna mniej lub bardziej napalonych na bieganie bishounenów, a ich celem jest wzięcie udziału w zawodach krajowych i… oczywiście wygrana!
Sześciu panów, jedna dziewoja i dodatek w postaci fabuły – czyli typowa haremówka dla pań? Może tak brzmieć, ale wygląda na to, że ten zakrojony na szeroką skalę projekt (powieść, czy pewnie raczej light novel, znając życie, gra oraz anime) – nie pierwszy raz twórcy raczą fanów „multimedialnym” tytułem i zapewne nie pierwszy raz macie obawy przed tym, co może z tego wyjść. Pytań jest sporo, tym bardziej, że na tym etapie należy raczej mówić o tym, czym całość wydaje się być, a nie czym jest. Mimo typowej dla gier otome obsady ma ponoć być przygodówką. Znaczy, tak jest napisane w gatunkach… Trudno to rozszyfrować, bo dla mnie to wygląda jak (nie)romans ze sportem jako osią fabuły – a w jakich proporcjach odmierzono poszczególnie składniki, to się okaże. Przedstawieni w kilku filmikach promocyjnych bohaterowie nie prezentują się szczególnie zachęcająco, ale kto wie, może scenariusz będzie chociaż odrobinę interesujący (acz mam wrażenie, że nietrudno znaleźć lepsze serie sportowe)... Cóż, na razie wszystko na „może” i „zobaczymy”, tym bardziej, że spod ręki reżyserki ostatnimi czasy nie wyszło nic zapierającego dech w piersiach.
Reikenzan: Hoshikuzu‑tachi no Utage (Studio Deen)
Adaptacja powieści internetowej / Premiera: 9.01.2016
Starożytny klan, w obliczu przepowiedzianego upadku komety, mającej ściągnąć nieszczęście na Ziemię, zaczyna na nowo poszukiwanie uczniów. Wśród kandydatów znajduje się Ooriku, mający szczególną duszę, jaka pojawia się raz na tysiąc lat. To właśnie on wkracza na trudną i wymagającą wyrzeczeń ścieżkę, aby… No dobrze, właściwie wszystko chyba jasne, prawda? Poza jednym detalem: mówimy o serii, która ma być komediowa, a jednym ze szczególnych talentów bohatera jest niespotykany tupet.
Seria jest ekranizacją chińskiej powieści internetowej Guo Wang Bi Xia oraz komiksu Cong Qian You Zuo Ling Jian Shan, ale w imionach bohaterów w animowanej wersji zostanie zastosowane czytanie japońskie (mówiąc po ludzku: imiona będą brzmieć „japońsko”, a nie „chińsko”; na przykład bohater nazywa się Ooriku, a nie Lu Wang). Komedii fantasy nigdy dosyć, szczególnie jeśli zapowiada się, że bohater nie będzie kolejną wariacją na temat Niedojdy Z Wielkim Haremem. Trzeba jednak zauważyć, że reżyser, Iku Suzuki, ma na koncie niewiele serii przygodowych, a Studio DEEN podpadło wielu widzom z powodu Log Horizon 2. Nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś lubi klimaty fantastyczne, to seria sprawia wrażenie godnej, by dać jej przynajmniej jakąś szansę.
Saijaku Muhai no Bahamut (Lerche)
Adaptacja light novel / Premiera: 11.01.2016
Pończochy – jakie preferujecie? To kluczowe pytanie, ponieważ Saijaku Muhai no Mahamut jest anime specjalistycznym, skierowanym wyłącznie do wielbicieli zakolanówki klasy A. Niezorientowanym w fachowej terminologii tłumaczę, że są to pończochy sięgające niemal do ud i pozostawiające pas zettai ryouki szerokości od pięciu do dziesięciu centymetrów. „Ale zaraz zaraz!” – powiecie: na materiałach promocyjnych jedna z dziewcząt ma pełne rajstopy! Istotnie, tak jest, lecz to siostra protagonisty. Jak mówiłem, jest to serial specjalistyczny, dla amatorów kazirodztwa przeznaczone są inne produkcje.
Kolejne prezentacje zakolanówek połączone będą w pewien ciąg przyczynowo‑skutkowy, który w fachowej literaturze nazywamy fabułą. Ta pochodzi (jakżeby inaczej), z light novel i opowiada o losach młodego księcia Lux Arcadii, który po utracie władzy spowodowanej rebelią przypadkowo podgląda nago w kąpieli księżniczkę nowego rodu panującego Lisesharte Atismatę. Ten złożony zespół polityczno‑społeczno‑seksualnych okoliczności doprowadza do tego, że Lux staje się jednym męskim członkiem akademii szkolącej elitarne pilotki mechanicznych smoków bojowych.
Powyższy opis jasno wskazuje nam, w jaki sposób Saijaku Mahai no Bahamut chce podkreślić swoją odrębność na tle innych serii – kluczem są śmieszne imiona! Krulcifer Einfolk, Celistia Ralgris, Philuffy Aingram – takie personalia to nowa jakość w haremowych anime akcji, która razem z wysublimowanym motywem zakolanówek klasy A tworzy połączenie niespotykane wcześniej w annałach japońskiej animacji. Szykuje się produkcja niezapomniana.
Schwarzesmarken (Ixtl / Liden Films)
Adaptacja light novel / Premiera: 11.01.2016
Das Plumpsklo, der Blumenkohl, der Tripper, ein Banachraum – język niemiecki pełen jest pięknych wyrazów. Czy utworzenie nowego słowa do tej kolekcji jest warte nakręcenia całego serialu anime? Miejmy nadzieję, że tak, bo innych powodów stworzenia Schwarzesmarken trudno się doszukać.
Nie chodzi o fabułę – o to na pewno nie. To prequel do mangi, anime i gier z serii Muv‑Luv, dziejący się kilkanaście lat przed dotychczas przedstawionymi wydarzeniami i mający innych bohaterów, o których z góry już wiemy, że za wiele w życiu nie osiągną. Schwarzesmarken dostarczy okazji, aby śledzić początki inwazji hord kosmicznych robalobodobnych szkaradztw na planetę Ziemia i pierwsze próby ich zwalczania za pomocą cycków i mechów. Widzowie będą mogli obserwować, aż wszystko dojdzie do z góry znanego stanu, który zresztą nie będzie zbyt zajmujący, podobnie jak i cała fabuła Muv‑Luv. Gry eroge, które zapoczątkowały całą tę franczyznę, w zgodnej opinii są naprawdę niezłe, tyle że, w przeciwieństwie do seriali, są też nieocenzurowane. W anime z seksu zostaną co najwyżej cyce, a i to jak podejrzewam osłonięte, zamiast tego atrakcją ma być mhrok. Atak tytanów się sprzedał, więc sprzeda się pewnie i kolejna seria, gdzie ludzkość toczy beznadziejną i krwawą walkę z ohydnymi najeźdźcami, nic to, że brzydkie toto i bez pomysłu kompletnie – tak przynajmniej myślą producenci. Ja tak nie myślę.
Shoujo‑tachi wa Kouya o Mezasu (Project No.9)
Adaptacja visual novel / Premiera: 7.01.2016
W październiku studio MinatoSoft wypuściło na rynek demo nowej gry komputerowej, Shoujo‑tachi wa Kouya o Mezasu oraz promocyjne wideo, w którym zapowiedziało powstanie anime pod tym samym tytułem. Według zapowiedzi za reżyserię odpowiada Takuya Satou (Steins;Gate), Seitokai no Ichizon), natomiast autorem scenariusza anime, opartego na oryginalnym scenariuszu do gry autorstwa Romeo Tanaki (Jinrui wa Suitai Shimashita) jest Yuniko Ayana (Kin'iro Mosaic, Makura no Danshi).
Bohaterem anime jest niejaki Buntarou Houjou, który zmaga się ze zwątpieniem we własne siły i brakiem sprecyzowanych planów na przyszłość, z wyjątkiem tego, że chce „coś” robić – nie wie tylko, co. Pewnego dnia spotyka koleżankę z klasy, która oznajmia mu, że pracuje nad grą bishoujo i chce, żeby to właśnie on napisał jej do niej scenariusz. Sęk w tym, że bohater nie ma zielonego pojęcia, o co w takich grach chodzi. I tak oto rozpoczyna się współpraca tych dwojga, przy współudziale osób postronnych wymaganych regułami gatunku – czyli jeszcze kilku koleżanek i kolegi.
Szczerze mówiąc, motyw tworzenia gry brzmi znajomo – podobny pomysł był już wałkowany bodajże w Saenai Heroine no Sodatekata, gdzie wyszła twórcom niezła dobra komedia haremowa. Jak będzie w tym wypadku – nie wiadomo, pomysł wygląda na kolejną szkolną komedię, w której tworzenie gry będzie główną aktywnością jakiegoś klubu, przerywaną mniejszymi lub większymi nieporozumieniami i dramatami – czyli nic nowego. Ja mam osobiście jeszcze jeden mały problem – patrząc chociażby na zwiastun i grafiki promocyjne mam nieodparte wrażenie, że te postacie to ja już gdzieś widziałam… Wielokrotnie. A zwłaszcza tę panienkę od gry.
Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu (Studio Deen)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.01.2016
Na tle dziesiątków adaptacji niemal identycznych light novel miło jest zobaczyć na ekranach stare dobre anime oparte na mandze. Tym bardziej, jeżeli rzeczona manga zdobyła w 2014 roku nagrodę główną Kodanshy. To świadczy o jakości, więc po serialu również można się spodziewać wszystkiego najlepszego. Poza tym temat jest już niejako wypróbowany – twórcy w zeszłym roku wypuścili na ten temat OAV, a dopiero teraz, wobec ich ciepłego przyjęcia, szykują cały serial.
Ze skomplikowanego tytułu można odcyfrować treść serialu: „shouwa” – akcja będzie się rozgrywać w XX w.; „genroku rakugo” – będzie dotyczyć XVII w. japońskiego teatru komediowego; i w końcu „shinjuu” – czyli „samobójstwo z miłości” – będzie to dramat obyczajowy. Wbrew zapewnieniom o samobójstwie w tytule klimat nie zapowiada się jednak na bardzo ciężki, termin „shinjuu” sugeruje też bowiem duży stopień teatralności wydarzeń. Poza tym trudno oczekiwać depresyjnej fabuły od mangaczki Haruko Kumoty, która zwykle zajmuje się yaoi. W tym przypadku związki będą (przynajmniej w większości) damsko‑męskie i nie będą stanowiły sedna fabuły. Zamiast tego mamy śledzić perypetie byłego więźnia Youtarou, który postanawia zostać uczniem uznanego mistrza rakugo Yakumo, i ku powszechnemu zdziwieniu udaje mu się to. Będzie zapewne sporo o spełnianiu i łamaniu społecznych oczekiwań oraz zderzeniu nowoczesności i tradycji w Japonii w okresie gwałtownej modernizacji.
A, przy okazji – ładne toto, oj, jakie ładne. Animacja jest jak najbardziej klasyczna, inna nie pasowałaby do realiów historycznych, ale jaka szczegółowa i płynna! Projekty postaci są przy okazji urocze (doświadczona autorka yaoi...) Oczekuję miodu dla moich oczu.
Serie z krótkimi odcinkami
Niji‑iro Days (Production Reed)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.01.2016
Czyżby rynek wreszcie nasycił się opowieściami o ślicznych chłopcach, którzy poza wygłaszaniem żenujących tekstów i popisywaniem się urodą, nie mieli nic innego do roboty? Pytam, bo patrząc na zimowe zapowiedzi, nie widzę zbyt wielu przedstawicieli gatunku. Najbliżej reverse haremu jest właśnie Niji‑iro Days, acz mangowy pierwowzór przynajmniej sugeruje obecność jakiejś fabuły. Anime będzie opowiadać o czterech licealistach: Natsukim, Keiichim, Tomoyi i Tsuyoshim, którzy mimo skrajnie różnych charakterów wspólnie spędzają czas na wygłupach oraz mniej lub bardziej poważnych rozmowach. Gdzieś w tle plącze się nawet jakiś romans (hetero, jakby co).
Nie wierzę, że ta seria przebije przeurocze Kimi to Boku, ale też nie chcę wieszczyć pięknej katastrofy. Ot, typowa, nieco przesłodzona szkolna historia z czwórką w założeniu charyzmatycznych bishounenów, reprezentujących różne fetysze – żeby fanki podobnych „ideałów” miały wybór, do kogo piszczeć. Dziesięć tomów mangi to gwarancja w miarę przyzwoitego scenariusza, miejmy nadzieję nie spaczonego twórczością własną jakiegoś ambitnego scenarzysty. Wiem, że trochę marudzę, ale ostatnimi czasy ilość nie przekładała się na jakość serii. Dopóki będzie ciepło i zabawnie, a panowie nie będą za bardzo przypominali ślicznych destylatów ulubionych przez damską widownię typów, nie widzę problemu. Zastanawia mnie jedynie lista osób odpowiedzialnych za anime, na której dominują nazwiska mało znanych i niezbyt płodnych twórców, w rodzaju reżysera Tomihiko Ookubo czy zajmującej się kompozycją serii Aki Itami. Poza tym warto wspomnieć, że odcinki będą miały tylko piętnaście minut długości. Nie mam pojęcia, czy takie rozwiązanie nie zaowocuje krótkimi scenkami, powiązanymi luźno i bliższymi seriom na podstawie czteropanelówek. Tak czy inaczej, fanki i fani shoujo powinni przynajmniej spróbować tej mieszanki.
Ojisan to Marshmallow (Creators in Pack)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.01.2016
Hige uwielbia pianki. Jego współpracowniczka Wakabayashi uwielbia Hige i intensywnie stara się przekierować jego czysto gastronomiczne żądze w bardziej seksualną stronę. Trudno powiedzieć dlaczego – odczuwanie ciągot do Hige wymaga specyficznego gustu, bo jest on kreowany na najbardziej aseksualną możliwą do wyobrażenia ludzką jednostkę. Internetowy komiks, na którym oparty jest serial, bazuje w większości na tym właśnie kontraście i gustuje w zdecydowanie zbereźnym poczuciu humoru. Humoru, który kompletnie, ale to kompletnie, do mnie nie trafia.
Bywają komiksy, które mają coś do powiedzenia o ludziach i społeczeństwie i bywają takie, które mają być tylko bezmózgą rozrywką. Ojisan to Marshmallow zapowiada się na to drugie. Jeśli ktoś ma ochotę na japoński odpowiednik programów Billa Cosby'ego, może zobaczyć, co z tego będzie, ale nie należy się nastawiać na serial, o którym będzie się pamiętało dłużej niż kilka sekund po zakończeniu odcinka.
Ooya‑san wa Shishunki! (Seven Arcs)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.01.2016
Kolejne anime powstałe na podstawie nadal wydawanej czteropanelowej mangi – tym razem na tapetę trafiło Ooya‑san wa Shishunki! autorstwa Ruruu Minase. Fabuła sprowadza się do tego, iż główny bohater właśnie znalazł pracę i po raz pierwszy wynajmuje samotnie mieszkanie. Malutkie, bez łazienki, ale z niespodzianką w postaci właścicielki. Panienka wygląda jak młodsza siostrzyczka (i zapewne się tak zachowuje), a jednocześnie sprząta, gotuje i cieszy się szkolnym życiem z przyjaciółmi. Więcej informacji nie udało się wygrzebać, ale chwilowo komentarz nasuwa się jeden: „To może być albo urocze albo paskudne jak cholera…”, bo bohater wygląda zdecydowanie dorośle, a panienka wygląda jakby się urwała z podstawówki, więc jakiekolwiek wątki romantyczno‑pochodne będą zdecydowanie niesmaczne. Ale nie traćmy nadziei, a nuż będzie to satyryczne i/lub komediowe przedstawienie zmagań samotnego młodzieńca stawiającego pierwsze samodzielne kroki w prawdziwym życiu… Chwila, kogo ja chcę oszukać…
O twórcach nie da się wiele powiedzieć – za reżyserię odpowiada Yuuki Ogawa, dotychczas bez większych osiągnięć, zaś za animacje i projekty postaci Atsuki Shimizu. W roli Chie Satonaki wystąpi Yurika Kubo, natomiast dwie pozostałe seiyuu – Ibuki Kido (Nanami w Kanojo ga Flag o Oraretara) i Eri iYamazaki, oprócz zagrania pozostałych dwóch ról, zaśpiewają piosenkę tytułową.
Oshiete! Galko‑chan (feel)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.01.2016
Proszę państwa, oto żywiołowa i bardzo biuściasta licealistka Galko, która wraz z wiernymi przyjaciółkami – antyspołeczną Otako i szczerą aż do bólu Ojou – z werwą kroczy przez okres dorastania. Mówi to, co myśli, co nie zawsze jest mądrym pomysłem, ale ile przy tym zabawy! Oczywiście, żeby nie było, imiona dziewcząt są znaczące – Galko jest grą słów z terminem gyaru używanym potocznie na określenie młodych kobiet, ubierających się w pewien określony sposób (mocny makijaż, opalenizna, rozjaśniane włosy), Otako, jak widać na pierwszy rzut oka jest nawiązaniem do otaku, a trzecia z nich, Ojou – przywodzi na myśl dziewczę pochodzące z bogatej rodziny – odpowiednio wychowaną panienkę z dobrego domu.
Oshiete! Galko‑chan jest adaptacją mangi Kenyi Suzukiego, wychodzącej od czerwca 2014 roku pod skrzydłami Kadokawy w serwisie ComicWalker. Głosy pod bohaterki podłożą Miyu Tomita (w roli Otako), Azumi Waki (Galko) oraz Minami Takahashi w roli Ojou. Za reżyserią odpowiedzialny będzie Keiichirou Kawaguchi (Hayate no Gotoku!, Nyan Koi!), natomiast za projekt postaci zabierze się Kenji Fujisaki.
Niestety, wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że będzie to kolejna seria z krótkimi odcinkami – pogłoski mówią o około ośmiominutowych. Z jednej strony to w sumie więcej niż 4 minuty, z drugiej jednak strony jestem ciekawa, co w tak krótkim czasie uda się twórcom wepchnąć. Nie żeby dużo oczekiwała, ale po panu Kawaguchim spodziewam się przynajmniej w miarę dobrej komedii. Jest tylko jeden problem – czemu to takie krótkie ma być?
Sekkou Boys (Liden Films)
Seria oryginalna / Premiera: 8.01.2016
Początkującym menadżerom zdarza się pracować w towarzystwie prawdziwych gwiazd, tyle że rzadko kiedy, a w zasadzie chyba nigdy nikt nie próbował wypromować kwartetu… popiersi sławnych ktosiów. Tak, dobrze przeczytaliście, fanki wprost szaleją za tymi śpiewającymi wypolerowanymi, gładkolicymi przystojniakami, którym nawet umięśnionych klat nie brakuje (choć nie wszystkim i nie w całości).
Czy w tym szaleństwie jest metoda? Możliwe. Pomysł brzmi tak bardzo absurdalnie, a zapowiedzi sugerują zdecydowanie komediowe podejście (nie żeby to dało się zrobić na serio…), więc zdecydowanie warto dać tej serii szansę, zwłaszcza że brak pierwowzoru uniemożliwia „wypróbowanie” całości przed premierę. Romansu raczej (?????!!!!!! BO JAK?)… raczej nie przewidujemy, ale zobaczenie raz dla odmiany przemysłu muzycznego w tak prawdziwie krzywym zwierciadle może być ciekawym przeżyciem. Swoją drogą, idoli z takimi głosami zdecydowanie warto posłuchać. Reżyser to świeżynka, ale scenarzystka (ostatnio m.in. Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Love!!) napisała już sporo, więc coś na pewno z tego wyjdzie.
Sushi Police
Seria oryginalna / Premiera: 7.01.2016
Czy to jest w ogóle anime? Pod względem grafiki to produkcja 3D bardziej przypominająca seriale amerykańskie, niż japońskie. Pod względem treści… jest na tyle dziwnie, że możemy uznać przewagę japońskości. Tytuł należy rozumieć literalnie – głównymi bohaterami są policjanci zajmujący się sushi. Precyzując – pilnujący jego jakości i zwalczający zbrodnię kiepskiego sushi na całym świecie. Brzmi śmiesznie? Dla mnie jakoś niespecjalnie. To oczywiście kwestia gustu, a także jakości konkretnych gagów, na których oparte będą odcinki.
Ciekawostką jest fakt, że materiały o Sushi Police pokazywano na tegorocznym festiwalu w Cannes i pomysł nawet się spodobał, szczególnie zwariowana grafika. Gdy ma się dostęp do zwiastunów, całość podoba się mniej – można w nich dostrzec sporo uproszczeń, ale nie ma co wydawać kategorycznych osądów, zanim twórcy nie udostępnią do oglądu dłuższego fragmentu akcji. Tak w ogóle to serial powstał dla uczczenia dwudziestej rocznicy powstania stacji Tokio MX. Takie inicjatywy zwykle nie wróżą serialom dobrze, ale ten zapowiada się przynajmniej oryginalnie.
Yami Shibai 3 (ILCA)
Seria oryginalna / Premiera: 11.01.2016
Po trzeci sezon Yami Shibai chętnie sięgną fani dwóch poprzednich, czyli… eee, są tu tacy? To anime tak ekstremalnie niszowe, że większość potencjalnych odbiorców będzie miała spore trudności ze zrozumieniem, o co właściwie chodzi. Już tłumaczę – jest to zbiór krótkometrażowych opowieści grozy z akcji rozgrywającą się w okresie shouwa (1926‑1989), których narratorem jest tajemniczy artysta teatrzyku kamishibai w żółtej masce. Kamishibai z kolei jest japońskim odpowiednikiem naszego teatru kukiełkowego, tyle że prezentowanym za pomocą wyciętych z kartonu obrazków z postaciami, poruszanymi na tle zwojów przedstawiających miejsca akcji. Jest to ważne o tyle, że Yami Shibai stara się oddać kamishibai za pomocą warstwy graficznej. Efekt jest bardzo specyficzny, ale i udany, świetnie podkreślając klimat japońskich miejskich legend.
Kilka minut to za mało, aby zbudować intensywny klimat grozy, więc na to nie ma co liczyć. Ale na zbiór niepokojących opowieści z dreszczykiem już jak najbardziej.
Co i kiedy, czyli kolejność premier
- 4 stycznia
- HaruChika: Haruta to Chika wa Seishun Suru
- 5 stycznia
- Prince of Stride: Alternative
- 7 stycznia
- Active Raid: Kidou Kyoushuushitsu Dai Hakkei
- Musaigen no Phantom World
- Norn 9: Norn + Nonetto
- Shoujo‑tachi wa Kouya o Mezasu
- Sushi Police
- 8 stycznia
- Ansatsu Kyoushitsu [2016]
- Boku dake ga Inai Machi
- Dagashi Kashi
- Divine Gate
- Koukaku no Pandora
- Ojisan to Marshmallow
- Oshiete! Galko‑chan
- Phantasy Star Online 2 The Animation
- Sekkou Boys
- 9 stycznia
- Bubuki Buranki
- Durarara!!x2 Ketsu
- Fairy Tail Zero
- Gate: Jieitai Kanochi nite, Kaku Tatakaeri [2016]
- Luck and Logic
- Reikenzan: Hoshikuzu‑tachi no Utage
- Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu
- 10 stycznia
- Dimension W
- Niji‑iro Days
- Nurse Witch Komugi‑chan R
- Ooya‑san wa Shishunki!
- 11 stycznia
- Hai to Gensou no Grimgar
- Saijaku Muhai no Bahamut
- Schwarzesmarken
- Yami Shibai 3
- 12 stycznia
- Akagami no Shirayukihime [2016]
- Ao no Kanata no Four Rhythm
- Mahou Shoujo Nante Mou Ii Desu kara
- 14 stycznia
- Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku o!
- 16 stycznia
- Ajin
Jak dla mnie to całkiem interesujący sezon...
Po kiepskim sezonie nadszedł jeszcze gorszy
Ta jedyna seria to Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku o! tak brutalnie zjedzona przez recenzenta, a jednak nieukrywajmy ona chyba jedyna jest nietuzinkowa z oryginalnym pomysłem ze wszystkich wymienionych z listy. Jako że LN bardzo mi się podobało czekam zobaczyć jak zostanie zrealizowane. kliknij: ukryte W końcu niecodziennie mamy „harem” który dla głównego bohatera jest źródłem utrapienia i chętnie by zamienił go na kogoś kompetentego (i to nie musi być nawet płci żeńskiej).
Co do pozostałych to jedyne co może być ciekawe Gate, ale tylko jeśli dostanie więcej odcinków, w końcu pierwsza seria zanim się rozkręciła to już się skończyła.
Tutaj mogą państwo zobaczyć wspaniały przykład błędu formalnego. Typowy przykład wyciągania wniosków z pupy, a przynajmniej na pewno nie z przesłanek.
Dlaczego „Studio od 3DCG / Główne studio”, a nie odwrotnie?
Tutaj mamy kolejne bzdury. Obarczanie reżysera winą za jakość całej serii. Co ma zrobić jeżeli dostaje kiepską LN‑kę, a producenci wymagają wiernej adaptacji? Dobrze ją wyreżyserować, a od tej strony wszystkie bajki nad którymi pracował wypadają dobrze.
To nie tak, że wychodzi już druga seria LN‑ek DRRR!!, poza tym są inne dzieła Narity osadzone w tym samym świecie, miedzy innymi dość mocno powiązane Etsusa Bridge.
Saijaku Muhai no Bahamut
na kogo wypadnie na tego bęc
Jak da radę to może jeszcze pokatuję się nową produkcją studia Gonzo, CzarnymiSmarkami i Głowami Lenina znad pianina (Sekkou Boys).
Pewniaki z mojej strony:
- Akagami wa Shirayukihime 2 – kontynuacja całkiem dobrego shoujosa, oby utrzymała poziom poprzedniczki
- Ansatsu Kyoushitsu 2 – nawet Seiji Kishi ze swoimi głupimi pomysłami nie zepsuł pierwszego sezonu, oby drugiego nie sklepał
- Ajin – manga jest całkiem fajna, ciekawe, jak polecą przy serii TV, czy to będzie adaptacja, czy twórczość własna, bo tak trochę głupio adaptować mangę w serii TV i filmach
- Durarara x2 S3 – no trzeba zobaczyć, jak dalej pociągną przygody Mikado i reszty
- Muv‑Luv Schwarzesmarken – Total Eclipse był całkiem znośny, a Schwarzesmarken ma być prequelem do serii Muv‑Luv, jedyne, czego się boję, to Liden Films
Obejrzę w wolnej chwili:
- Divine Gate – pewnie coś jak God Eater, liczyć ma się tylko nawalanka, fabułę miejmy wszyscy w d…
Podziękowania dla redakcji za przygotowanie tego zestawienia – było pomocne przy wstępnej selekcji.
Sezon Zimowy Anime 2016!
Na pewno obejrzę (mam bardzo duże oczekiwania):
- Active Raid: Kidou Kyoushuushitsu Dai Hakkei
- Ajin
- Boku dake ga Inai Machi
Może być fajne (zahaczę, ale brak jakichkolwiek oczekiwań – zapewne większość porzucę po pierwszym epizodzie, ale przedwcześnie nie oceniam):
- Ao no Kanata no Four Rhythm
- Dagashi Kashi
- Dimension W
- Divine Gate
- Hai to Gensou no Grimgar
- HaruChika: Haruta to Chika wa Seishun Suru
- Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku o!
- Musaigen no Phantom World
- Prince of Stride: Alternative
- Saijaku Muhai no Bahamut
- Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu
Kontynuacje przy których nie mogę przejść obojętnie:
- Akagami no Shirayukihime [2016]
- Ansatsu Kyoushitsu [2016]
- Gate: Jieitai Kanochi nite, Kaku Tatakaeri [2016]
W moim przypadku wyszło w sumie aż 17 pozycji o które zahaczę w zbliżającym się sezonie anime. Ale oczywiście nie twierdzę, że coś nie dojdzie, bo może się tak zdarzyć, że zahaczę o jeszcze jakieś pozycje, które mogą mnie zaciekawić w późniejszym terminie. Tak czy inaczej, liczę na to, że z powyższych tytułów przynajmniej kilka pozycji będzie na tyle interesujących, że będę z wielką niecierpliwością wyczekiwał kolejnych epizodów.
Na pewno sprawdzę:
Akagami no Shirayukihime [2016] – niech to utrzyma poziom 1 serii + dokładając odpowiedni rozwój fabuły, a będzie świetnie
Ao no Kanata no Four Rhythm – może być sympatycznie
Boku dake ga Inai Machi - wygląda intrygująco
Dagashi Kashi – o ile będzie śmieszne i ograniczy fanserwis
Dimension W – oby wyszło to całkowicie w poważniejszych klimatach
Durarara!!x2 Ketsu
Hai to Gensou no Grimgar – w sumie najbardziej mnie przekonało ze wszystkich fantasy z zimy
HaruChika – liczę na serię na poziomie Hyouki^^
Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku o! – mam nadzieję na coś po prostu lekkiego i miłego, choćby nawet i głupiutkiego
Koukaku no Pandora – seria‑zagadka trochę, ale może coś z tego będzie, a poza tym ja nie mam uczulenia na słodkie dziewczynki xd
Mahou Shoujo Nante Mou Ii Desu kara – tu podejrzewam, że będą krótkie odcinki, bo mangowego pierwowzoru jest zbyt mało, a rozdziały (same w sobie bardzo krótkie i mało treściwe) wychodzą 2 na miesiąc; mangę poczytałam tyle ile jest dostępne po angielsku, ale szału w niej nie było i właściwie niewiele się tam wydarzyło
Musaigen no Phantom World – pewnie KyoAni to „zkyoanimuje” (czyli zrobi coś w stylu KnK), ale mnie te ich ostatnie propozycje przekonują^^
Phantasy Star Online 2 The Animation – ciekawi mnie jak tu uchwycą temat gier
Prince of Stride: Alternative – chyba, że będzie tam za dużo bohaterki i dojdą kwestie romansowe
Shoujo‑tachi wa Kouya o Mezasu - przekonują mnie zwłaszcza nazwiska twórców
Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu – to mój absolutny faworyt w tym sezonie
Niji‑iro Days - Kimi to Boku z większym naciskiem na romans? O taaaak!
Oshiete! Galko‑chan – poczytałam trochę mangi i jako krótka komedia to się może sprawdzić, chociaż szału nie ma
Sekkou Boys – najbardziej absurdalna propozycja na tej liście, więc… wchodzę w to^^
Przy reszcie poczekam na opinie po pierwszych epkach, ale raczej nie widzę niczego więcej, czemu mogłabym dać jeszcze szansę.
Zima 2016
Z tego wszystkiego wybrałam zaledwie (!) kilka serii, co mi się nigdy wcześniej nie zdarzyło.
- Akagami no Shirayukihime 2 – nie obejrzałam jeszcze pierwszego sezonu, ale lubię takie klimaty, więc powinno być ok.
- Ansatsu Kyoushitsu 2 – pierwszy sezon bardzo mi się podobał i z tego co wiem, dalsza część mangi jest lepsza.
- Boku dake ga Inai Machi – daje temu mój kredyt zaufania. Pierwsze odcinki mi się nie spodobają – odpada natychmiastowo.
- Durarara!!x2 Ketsu – wiadomo.
- Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu – skoro tak polecacie, to się skuszę.
- Nijiiro Days – bo jakiś odmóżdżacz musi być.
Serie do których nie jestem przekonana, ale mnie ciekawią:
- Dagashi Kashi
- Prince of Stride: Alternative
Tylko sześć tytułów pewnych. Przynajmniej będę miała czas na naukę do matury D:
Szczerze powiedziawszy jest znacznie lepiej niż w sezonie jesiennym.
nie, żeby ten...
podwiązki to rodzaj – nierzadko ozdobnej – opaski, którą nosi się na udzie. A z tego, co widzę na obrazku, to bohaterki mają na sobie pończochy, czy też zakolanówki.
Peace.
Ansatsu Kyoushitsu [2016]
Akagami no Shirayukihime [2016]
Durarara!!x2 Ketsu
Gate: Jieitai Kanochi nite, Kaku Tatakaeri [2016]
Fairy Tail Zero
Luck and Logic
Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku o!
Schwarzesmarken
Te serie na pewno obejrzę, w trakcie sezonu pewnie coś dojdzie ale mam nadzieję że mniej niż w tym ( 22 serie w tym samym czasie to trochę za dużo ;p ).
A co do samego sezonu, nie wypada on w moich oczach źle.
Co do samych anime zaś, widzę tu sporo dla siebie, dam szansę spokojnie 12 seriom. Pewnie połowa odpadnie z czasem, ale póki co wygląda mi ten sezon bardzo ciekawie i nie mogę się doczekać niektórych serii.