News
Lato 2019 – zapowiedź sezonu
Pozdrawiamy cieplutko i prezentujemy zapowiedź letniego sezonu, uszczuploną o niektóre krótkometrażówki (w rodzaju nowego sezonu Yami Shibai) oraz produkcje pochodzenia chińskiego. Przekrój przez gatunki w normie, liczni miłośnicy isekajów z pewnością będą usatysfakcjonowani. Pozostali mogą zwrócić uwagę na kolejny popularny shounen, który doczekał się ekranizacji, czyli Dr. Stone, a także na nową adaptację dzieła Shoujiego Gatou – Cop Craft – oraz na rzadkość ostatnio, czyli science‑fiction bez mechów – Kanata no Astra. Na amatorów seinen czeka też oczywiście Vinland Saga.
Zapowiedź pomagali przygotować Enevi, moshi_moshi, ursa, IKa oraz Tablis, którym za to jak zawsze serdecznie dziękuję!
Zapraszamy także na YouTube, gdzie swoją subiektywną zapowiedź przygotowała tamakara!
7 Seeds (Gonzo)
Adaptacja mangi / Premiera 28.06.2019
Grupka młodych ludzi niespodziewanie budzi się w zupełnie obcym miejscu, gdzie opiekun informuje ich, że stanowią jedną z grup osób wyselekcjonowanych do tytułowego projektu „7 Seeds”. Plan naukowców zakładał, iż po wieloletniej hibernacji obudzą się oni dopiero wtedy, gdy zniszczona przez kataklizm Ziemia znów będzie nadawać się do zamieszkania. Zupełnie nieprzygotowani na taki obrót spraw bohaterowie otrzymują odpowiedzi, które rodzą kolejne pytania, a co gorsza, otacza ich obcy i groźny świat, w którym trzeba przeżyć. Czy te dzikie i nieprzyjazne tereny to faktycznie pozostałości Japonii? Co stało się z innymi „wybrańcami”? Będący w grupie Letniej B siedemnastoletni Arashi nie może zapomnieć o swojej dziewczynie, Hanie, która, jak się okazuje, również przespała apokalipsę. Problem polega na tym, że żadne nie ma pojęcia o tym, że to drugie żyje…
Minęło już kilka lat od czasu, kiedy miałam okazję zapoznać się z pierwowzorem omawianego tytułu, który aktualnie jest zakończony (niespodzianka!) i liczy sobie, bagatela, trzydzieści pięć tomów. Ta utrzymana w postapokaliptycznych klimatach manga przygodowa to wciągająca i złożona opowieść o przetrwaniu w obcym świecie z bardzo liczną i barwną obsadą. Niestety, nieważne jak nie zachwycałabym się komiksem, naprawdę trudno mi się ekscytować faktem, iż ogłoszono jego ekranizację. Przede wszystkim dlatego, że tym ryzykownym przedsięwzięciem stoi Netflix, który nieraz pokazał, iż potrafi, ale równie często jednak nie daje rady. Brak jakichkolwiek informacji na temat planowanej długości serialu zdecydowanie nie napawa optymizmem, a zwiastun pokazuje, jak bardzo krzywe to anime będzie (ja wiem, że kreska Yumi Tamury jest trudna do przełożenia na animację, ale czy to musi wyglądać aż tak źle?). Rzut oka na listę płac również nie wywołuje entuzjazmu, bo doświadczenie Yukio Takahashiego w roli reżysera jest niewielkie, a scenarzystka ma na koncie trochę tytułów, ale większość z nich prezentuje się co najwyżej przeciętnie. I ktoś powinien wyrzucić z pracy Youko Satou za przerobienie postaci na takie maszkarony… Bardzo, ale to bardzo chciałabym polecić tę historię, ale biorąc pod uwagę wszystkie znaki ostrzegawcze, włącznie z nazwą studia odpowiedzialnego za anime, to jedyne, co mogę zrobić to odesłać do mangi… Chyba, że stanie się cud.
Araburu Kisetsu no Otome‑domo yo (Lay‑duce)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.07.2019
Kazusa, Niina, Rika, Hitoha i Momoko chodzą do liceum i należą do podupadającego klubu literackiego, a choć próbują skupić się w czasie spotkań na klasykach literatury, to ostatnimi czasy sporo miejsca w ich repertuarze lektur zaczynają zajmować książki traktujące o erotyce, czyli rzeczy, o której dziewczyny myślą coraz częściej. Nie mówią jednak o seksie otwarcie do czasu, aż ich codzienność wywraca do góry nogami odpowiedź jednej z nich na pozornie niewinnie brzmiące pytanie: „co chciałabyś zrobić przed śmiercią?”.
Przeczytałam wstęp na stronie oficjalnej i zapaliła mi się czerwona lampka, bo autorką mangi będącej pierwowzorem tej serii jest Mari Okada. To bardzo popularna ostatnimi laty scenarzystka, zaś spod jej pióra wyszło kilka naprawdę znanych tytułów. Problem niestety polega na tym, że pani ma tendencję do tworzenia historii mocno przedramatyzowanych, a przez to okazjonalnie bardzo kiczowatych oraz infantylnych. Oczywiście w tej kwestii zdania są podzielone, bo dla niektórych będą one naprawdę poruszające, ale dla mnie większość z tych opowieści jest po prostu niestrawna.
Dlatego też do omawianej zapowiedzi podchodziłam jak pies do jeża i zapoznanie się z mangą traktowałam jak zło konieczne. Ale wiecie co? Zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona tym, jak autorka podeszła do zagadnienia, jakim jest burzliwy okres dojrzewania. Pewnie, że sporo tu schematów i podkolorowywania rzeczywistości, ale w porównaniu do cukierkowych szkolnych romansów, których wychodzi na pęczki, ta opowiastka prezentuje się (aż nie mogę uwierzyć, że to piszę) wiarygodnie i naturalnie. Pewnie niewiele osób spodziewałoby się tego po niebrzydkiej, ale bardzo typowej kresce, którą przeciętna oprawa techniczna anime tylko uwydatnia. Nastoletni bohaterowie są naprawdę uroczy i jedyne, co mnie martwi, to fakt, iż coś może się popsuć w trakcie przenoszenia ich perypetii na język animacji, jak już bywało. Za sterami produkcji siedzą tym razem dwie osoby, z których jedna doświadczenie ma niewielkie, a druga współpracowała już z Mari Okadą i efekty były średniej jakości. Cóż, okaże się dopiero po premierze, ale niespodziewanie chyba po raz pierwszy od dawna z niecierpliwością będę na nią czekać.
Arifureta Shokugyou de Sekai Saikyou (Asread / White Fox)
Adaptacja light novel / Premiera: 8.07.2019
Hajime Nagumo miał niezwykłego pecha, bo ze wszystkich uczniów, którzy zostali ściągnięci do alternatywnego świata, by go uratować, dostał najsłabsze i pozornie bezużyteczne moce. Mimo to chłopak jednak próbuje przetrwać w nowej rzeczywistości, choć nie jest to łatwe, tym bardziej, że pozostali nadal traktują go jak kozła ofiarnego, co kończy się zaginięciem nastolatka w wielkim labiryncie, z którego jedyną nadzieją na ucieczkę okazuje się niepozorna wampirzyca Yue.
No, to kolejna uwięziona w obcym świecie i otoczona wianuszkiem panienek ofiara losu odhaczona. A przynajmniej tak sugeruje wstęp, bo już zwiastun pokazuje bohatera po przemianie: bez ręki, za to nowym kolorem włosów (pewnie przez stres) i uśmiechem szaleńca w niektórych momentach. Czyżby postać, której po traumie wykształcił się kręgosłup, a sumienie zamilkło? Być może. Tak czy siak to kolejna wariacja na temat przygód władcy haremu w realiach fantasy z takiej sobie jakości oprawą techniczną. Dużo magii, sporo przemocy, może jakiś romans, a do tego nieśmiertelna bielizna i prawdopodobnie jakaś golizna. Ale ponoć oryginalne light novel świetnie się sprzedaje, więc może nie będzie tak źle. Cóż, reżyser całkiem nieźle orientuje się w temacie, ale współtworzący z nim scenariusz Shouichi Satou ma na swoim koncie mało anime, więc cudów bym się nie spodziewała.
BEM (LandQ Studio)
Seria oryginalna / Premiera: 8.07.2019
Jak widać, japońscy twórcy nie mają zamiaru rezygnować z kolejnych powrotów do przeszłości. Tym razem na tapetę wzięto starusieńką serię Youkai Ningen Bem, opowiadającą o trzech demonach, które postanawiają bronić ludzi przed złem. Co prawda nie mogą liczyć na tak ciepłe przyjęcie jak Avengersi, ale mimo ostracyzmu zarówno ze strony ludzi, jak i innych youkai, dalej robią swoje, licząc na nagrodę za dobre uczynki.
Uwagę zwracają odświeżone projekty postaci oraz wyjątkowo efektowna lista seiyuu. W rolach głównych usłyszymy Mao, Kenshou Ono i Katsuyukiego Konishi, zaś na drugim planie popisywać się będę m.in. Maaya Sakamoto, Jun’ichi Suwabe czy Daisuke Ono. Trailer prezentuje się bardzo estetycznie, a muzyka to miód dla uszu. Niestety reżyser nie napawa już takim optymizmem – Yoshinori Odaka jest twórcą niedoświadczonym, a jego niewielkie dokonania wyglądają bardzo mizernie. Nieco lepiej wypada Atsuhiro Tomioka, odpowiedzialny za scenariusz.
Stawiam, że nowa odsłona będzie mocno uwspółcześniona, odpowiednio mroczna i chwilami przyciężka. Mimo to chętnie sięgnę po pierwszy odcinek, chociażby po to, żeby nacieszyć uszy grą świetnych aktorów, no i z ciekawości oczywiście. Ostatnimi czasy nawet średnie starocie pod wieloma względami prezentują się lepiej niż współczesne, oryginalne anime. Poza tym youkai zawsze są w cenie i o ile nikt nie utopi fabuły w łzawym morzu tragedii, zapowiada się całkiem przyzwoite patrzydło.
Cop Craft (Millepense)
Adaptacja light novel / Premiera: 9.07.2019
Pewnego dnia gdzieś na zachód od amerykańskiego wybrzeża międzywymiarowy portal wypluł całe stado magicznych stworzeń oraz jedną wyspę, na której powstała dwumilionowa metropolia, San Teresa, którą domem nazywają najróżniejsze gatunki. Są wśród nich również ludzie, a władze stawiają na współpracę w walce z przestępczością. Nikogo więc nie dziwi, że w szeregach policji znalazł się wyjątkowo niedobrany duet w postaci utalentowanego, ale ślamazarnego detektywa i młodziutkiej rycerki z innego wymiaru, która o świecie wie niewiele i jest niewinna jako ta lelyja nagrobna. Iskry lecą, bo ta dwójka zupełnie się ze sobą nie dogaduje, ale na szczęście jednoczy ich wspólny cel.
To nie pierwszy raz, kiedy mój wzrok do plakatu przykuł znajomy styl Renjiego Muraty. Gorzej, że ostatnim razem była to Shangri‑la... Ale może oparta na light novel Shoujiego Gatou historia okaże się lepsza? Oby, bo pomysł na fabułę ma olbrzymi potencjał (jeśli skupi się na unikalnej kulturze wyrosłej na międzywiamiarowym gruncie) i stosunkowo niewiele trzeba, żeby była to przynajmniej fajna seria rozrywkowa. Gorzej, że tego typu historie są w znacznej mierze oparte na chemii między głównymi bohaterami, a kiczowaty projekt bojowego stroju protagonistki mnie odrzuca… Opis jej osobowości też, ale to drugie zweryfikuje dopiero premiera (jej partner prezentuje się bezbarwnie), podczas gdy to pierwsze już teraz straszy. Jeszcze gorzej, że zwiastun bardzo wyraźnie pokazuje słabą jakość grafiki i paradoksalną nijakość wściekle kolorowego miasta. Nad scenariuszem czuwa sam autor, więc jeśli coś nie wyjdzie, to nie będzie można zwalić winy na nieumiejętną adaptację materiału źródłowego, zaś oryginalne projekty postaci na anime przerabia świeżynka, Hiromi Kimura. A wszystko to pod okiem człowieka, który ostatnimi laty jest znany z najnowszej ekranizacji Berserka. Co może pójść nie tak?
Dr. Stone (TMS Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera: 5.07.2019
Jak co sezon w tłumie zapychaczy można dojrzeć kilka pozycji, w które włożono pieniądze i talent. Producenci nie robią tego oczywiście z dobroci serca i umiłowania artystycznej ekspresji, ale ponieważ po niektórych tytułach widać, że mają szansę się doskonale sprzedać. W przypadku Dr. Stone trudno im odmówić racji: ekranizowanie popularnych mang „Weekly Shounen Jumpa” zawsze było bezpieczną inwestycją, a tym razem bazowy materiał jest nie tylko popularnym, ale też przemyślanym i solidnie wykonanym shounenem opartym na oryginalnym pomyśle.
Cała ludzkość zmienia się w kamień, a bohaterowie budzą się do życia… aż 3700 lat po tym wydarzeniu. Z ludzkiej infrastruktury nie zostało absolutnie nic, więc stają przed zadaniem odbudowania cywilizacji od poziomu kamienia łupanego. Pomaga w tym fakt, że jeden z głównych bohaterów, Senkuu, jest nastoletnim geniuszem (żeby nikt nie miał wątpliwości nosi na koszuli napis E = mc2) i ma zdaje się nieograniczone zasoby wiedzy z wszelkich możliwych (lub nie) dziedzin. Żeby nie było za łatwo, oprócz sił natury na ich drodze staje inny przebudzony licealista, Tsukasa, dysponujący niemal nadnaturalną siłą i zręcznością, który zamiast odbudowywać cywilizację, zamierza stworzyć nową, opartą na sile i charyzmie, a nie na nauce i racjonalności.
Jak można zgadnąć, nie jest to opowieść celująca w realizm. Protagoniści utrzymują pełną świadomość przez całe 3700 lat uwięzienia w kamieniu i nie popadają w szaleństwo dzięki czystej sile woli, co więcej, Senkuu cały czas liczy w pamięci sekundy, dzięki czemu na koniec wychodzi mu, ile czasu był uwięziony. Tsukasa zaraz po przebudzeniu zabija lwa gołymi rękami. To nie będzie seria, w której planowanie odbudowy cywilizacji będzie traktowane na serio, raczej jako pretekst do serii efektownych pomysłów i zwrotów akcji. Dopóki będzie to rozrywkowe, a tak się zanosi, nie mam nic przeciwko.
Wspominałem, że zgarnięto do tej produkcji sporo talentów: reżyser Shin'ya Iino współodpowiadał za Made in Abyss, a wręcz wskazać lepsze źródło rekomendacji z ostatnich lat; główni seiyuu też mają ładne osiągnięcia na koncie: Yuusuke Kobayashi był głosem Arslana w Arslan Senki, Kana Ichinose gra Tuesday w Carole & Tuesday, a Makoto Furukawa – Saitamę w One‑Punch Man. Nie doszukałem się, kto jest szefem animacji, ale w zwiastunach prezentuje się ona wyśmienicie, co nie było łatwe – za rysunki w mandzie odpowiada Boichi, znany i ceniony rysownik, który lubi kreślić swoje postacie bardzo ekspresyjnie i bardzo szczegółowo. Ich wierne zanimowanie wymaga nie lada nakładów, więc doceniam, że studio TMS Entertainment podjęło się tego dokonać bez widocznych kompromisów.
Dumbbell Nan Kilo Moteru? (Doga Kobo)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.07.2019
Pewnego dnia przyjaciółka niejakiej Sakury Hibiki, lubiącej dobrze zjeść licealistki, wbija jej przysłowiowy nóż w plecy, nazywając ją grubą. Zdesperowana bohaterka postanawia przed wakacjami zrzucić wagę – niestety, jako laiczka zupełnie nie wie, jak się za to całe odchudzanie zabrać. Przechodzi na dietę oraz próbuje zapisać się do pobliskiej siłowni, gdzie spotyka piękną i charyzmatyczną Akemi, przewodniczącą samorządu, z, delikatnie mówiąc, obsesją na punkcie fitnessu. Tak oto zaczyna się przygoda Sakury w świecie sportu, rzeźbienia ciała oraz zainteresowania przystojnymi instruktorami.
No, różne były mangi sportowe, mniej lub więcej związane z uprawianiem jakiejś dyscypliny, jednak takich stricte fitnessowych jest w sumie malutko (nasuwa się Issho ni Training). Jak widać, postanowiono zapełnić lukę i zekranizować sportową mangę ecchi autorstwa Yabako Sandrovicha z rysunkami Maama.
Otrzymamy zapewne lekką komedyjkę ze spoconymi ciałami, długimi najazdami na skaczące baloniki z wodą, przepraszam – animowane biusty, ewentualnie na wcale nie sugestywne przypadkowe kontakty fizyczne. Jednak pewnym światełkiem w tunelu jest powierzenie reżyserii Mitsue Yamazaki, która ma na koncie mniej i bardziej udane serii z gatunku okruchów życia, za scenariusz odpowiadać natomiast będzie Fumihiko Shimo (Air, Clannad, Kokoro Connect), co daje w sumie jakąś nadzieję na coś więcej niż ponętne ciała – na przykład na jakąś fabułę.
Dungeon ni Deai o Motomeru no wa Machigatte Iru Darouka II (J.C. Staff)
Adaptacja light novel / Premiera: 13.07.2019
Pierwsza seria DanMachi była dość wierną kanonom gatunku przygodówką fantasy. Miała jednak istotne zalety – nie była isekajem, nie zawierała aż tak wyraźnie zarysowanego haremu (acz dało się zauważyć przewagę pań w obsadzie), a do tego w paru momentach potrafiła pokazać naprawdę ładnie animowane i ciekawe choreograficznie walki. To i tak sporo jak na serię rozrywkową, zaś urwane zakończenie sprawiało oczywiście, że fani liczyli na kontynuację. Zamiast tego otrzymali (poza OAV) Sword Oratoria, czyli spin‑off koncentrujący się na jednej z bohaterek i rozgrywający się praktycznie równolegle do wydarzeń pokazanych w pierwszej serii. Teraz jednak dostajemy pełnoprawny ciąg dalszy przygód Bella oraz reszty familii bogini Hestii. Co będzie obejmować? Spekulacje fanów na podstawie dostępnych informacji najczęściej zakładają, że będzie to ekranizacja tomów 6‑7 uzupełniona elementami z późniejszych części, lub też 6‑8, jeśli twórcy postanowią podkręcić tempo wydarzeń.
Zmienia się reżyser – Yoshikiego Yamakawę zastąpi Youhei Suzuki i trudno uznać to za dobrą zmianę, jako że ma on na koncie kilka niezbyt wybitnych tytułów, a także wspomniane Sword Oratoria, oceniane przez fanów zdecydowanie niżej od serii głównej. Sprawia to, że trudno nie podchodzić do tej serii z pewną ostrożnością, chociaż wielu fanów z pewnością uzna, że mimo wszystko chce sprawdzić, co będzie dalej – szczególnie jeśli nie są na bieżąco z light novel. Oczywiście jak zawsze w przypadku takich ekranizacji nie ma najmniejszego sensu zaczynać od tej odsłony, ponieważ od widza wymagana jest wiedza o postaciach oraz świecie przedstawionym i zasadach nim rządzących.
En'en no Shouboutai (David Production)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.07.2019
W dalekiej przyszłości ludzkość zaczyna trawić nowy, poważny problem – coraz częściej pojawiają się przypadki ludzkiego samozapłonu, którego ofiary zmieniają się w niebezpieczne istoty, zwane „Infernals”. Problem narasta, ale wspomniany samozapłon ewoluuje i wkrótce na scenę wkracza drugie pokolenie, zdolne kontrolować płomienie, zachowując przy tym ludzką postać. Jedną z takich osób jest Shinra Kusakabe, którego rodzina zginęła w tajemniczym pożarze. Chłopak wstępuje do specjalnego oddziału straży pożarnej, by walczyć z Infernals…
Naprawdę, brak słów, żeby opisać jak głupi wydaje mi się pomysł na fabułę. Znaczy, że były głupsze anime, nie mam najmniejszych wątpliwości, że opisywana seria to n‑ta wersja tego samego schematu, też wiem. Mimo wszystko łapki opadają. Tradycyjnie już Japonia walczy z zagrożeniem, wysyłając na front młodzież i małoletnie zakonnice (tak, tak, funkcję oddziałowego kapelana będzie pełnić niebieskooka blondwłosa dziunia, lat szesnaście, w mocno wyciętym habicie bojowym). Ale spokojnie, panie także dostaną swój pseudokatolicki fanserwis, bo i panowie błyskają wielkimi krzyżami na grafikach promocyjnych. Wyczuwam też w powietrzu swąd traum i tragicznych przeszłości, czyli w sumie klasyczny zestaw, tylko dekoracje trochę egzotyczne.
Co sprawia, że nie uciekam z krzykiem – otóż autorem oryginału jest Atsushi Ookubo, czyli autor mangi Soul Eater. Czyli w tym szaleństwie może być metoda i chętnie przekonam się, jaka. Ciekawie wygląda też osoba reżysera – Yuuki Yase nie ma zbyt wielu serii na koncie, ale są to serie przynajmniej przyzwoite i zawsze warto zobaczyć, co tym razem zmajstrował człowiek, który pracował dla SHAFT‑u. Tym razem może być znacznie lepiej niż sugeruje opis fabuły. Na pewno warto rzucić okiem na pierwszy odcinek.
Ensemble Stars! (David Production)
Adaptacja gry / Premiera: 7.07.2019
U nas nastolatki zdecydowane na konkretny zawód idą do technikum, zaś w świecie Ensemble Stars! mają do dyspozycji akademię idoli, Yumenosaki. Poza szkoleniem idoli owo liceum zawodowe wprowadza kurs dla ich menedżerów, a protagonistka staje się jego uczestniczką i pierwszą przedstawicielką płci żeńskiej. Daje jej to wyjątkową szansę, aby zapoznać się z młodymi adeptami idolowania: Subaru, Hokuto, Mao i Makoto z grupy Trickstar; Natsume, Tsumugim i Sorą z grupy Switch; Hinatą i Yutą z grupy 2wink; Leo, Izumim, Arashim, Tsukasą i Ritsu z grupy Knights; Eichim, Torim, Wataru i Yuzuru z grupy fine; Chiakim, Tetorą, Kantą, Midorim i Shinobu z grupy RYUSEITAI; Keito, Kuro i Soumą z grupy AKATSUKI; Reim, Kaoru, Kogą i Adonisem z grupy UNDEAD; Nazuną, Mitsuru, Tomoyim i Hajime z grupy Ra✽bits; Shu i Mice z grupy Valkyrie.
Dla każdego coś dobrego, nie? Gdyby jednak nie, to na wszelki wypadek pojawiają się również goście z innych szkół: Hiyori i Jun z grupy Eve oraz Nagisa i Ibara z grupy Adam. (Poza zwykłymi grupami istnieją również tymczasowe grupy złożone, ale to już temat na inną opowieść.) Zaprezentowany skrót zawartości serii powinien wystarczyć, aby dowieść, że choć Ensemble Stars! nie będzie innowacją jakościową w kategorii anime o idolach, to zdecydowanie będzie innowacją ilościową. Nawet zwiastunowi w trakcie trzydziestu sekund udaje się zaprezentować idoli w liczbie kilkunastu, a od migania tęczowymi włosami co wrażliwsze osoby mogą dostać epilepsji. Będzie to zapewne jedyna intensywna reakcja, jaką ta seria wywoła w kimkolwiek. Jest to ekranizacja karcianki, w której idea „Gotta Catch 'Em All” miała więcej sensu niż na srebrnym ekranie. Ba, gra, o ile wybitnie casualowa, wydaje się całkiem sympatyczna. Jest kolorowo, chłopaczki wyglądają ślicznie i są też nieźle zagrani. Do anime zatrudniono oryginalnych aktorów, więc przynajmniej tego ostatniego można się spodziewać i po serialu. Zatrudniono też oryginalnego scenarzystę, ale bądźmy szczerzy – fabuła jest tu nieistotna. Zapowiedzi tej serii to wyliczanka postaci z gry i nic więcej. Tego też się należy spodziewać.
Given (Lerche)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.07.2019
Studio Lerche ma u mnie solidną kreskę, od kiedy skopali adaptację Kino no Tabi. Pomysł, żeby akurat oni ekranizowali mangę Given nie napełnia mnie więc entuzjazmem. Anime yaoi/shounen‑ai było sporo, ale dobrych anime tej kategorii? Na palcach jednej ręki można policzyć.
Rzecz w tym, że akurat z tej mangi porządne anime by się zrobić dało, ba – wypadałoby. Dobry romans męsko‑męski wymaga dwóch najważniejszych elementów: żeby chłopcy byli śliczni i żeby mieli wiarygodne, złożone charaktery. Z tym pierwszym problemów z reguły nie ma, ale drugie kryterium skutecznie odsiewa ziarno od plew. Given spełnia oba doskonale. Mafuyu, Ritsuka, Masamoto i Takuya (dwóch licealistów i dwóch studentów) to wiarygodna i budząca sympatię ekipa, a temat tworzenia nowego zespołu muzycznego jak mało co pasuje do opowieści o emocjach. To już wcześniej było, warto wspomnieć choćby komediowe Gravitation, które pewnie było tu źródłem inspiracji. Niemniej Given ma własny styl, jest bardziej na serio, unika przedramatyzowania i zamiast stawiać na efekciarstwo, rozwija wątki obyczajowe wolniej, ale konsekwentnie. Tego typu opowieści można w pełni docenić dopiero po dłuższym kontakcie i tu pojawia się problem, bo manga ciągle powstaje, a pięć tomów materiału to nie tak dużo, trzeba więc wykazać wiarę, że scenarzyści z Lerche podołają wyzwaniu nakreślenia spójnej i zamkniętej opowieści.
Nie widzę na to większych szans. Dla reżyserki to niemal debiut (ma tylko mało znane i średnio przyjęte OAV na koncie), a i kariera scenarzystki to nic, czym by się można chwalić. Optymistyczna wersja jest więc taka, że będą grzebać w fabule jak najmniej się tylko da. Jeśli chodzi o kwestie artystyczne, to też mam mieszane uczucia. Seiyuu nie są reklamą serii, to raczej aktorzy z drugiego szeregu, w zwiastunach wypadają poprawnie, ale charyzmy w nich nie wyczuwam. Więcej pasji można dostrzec, podziwiając pedantycznie nakreślony sprzęt muzyczny, ale z kolei animacja postaci w zwiastunach jest najwyżej poprawna, a zwracam uwagę, że ten materiał to fragmenty, którymi twórcy chcą się pochwalić. Zważywszy na temat serii, ważna będzie muzyka. Producenci zatrudnili kompozytorkę Michiru, która pracowała przy kilku przyzwoitych, ale nijakich ścieżkach dźwiękowych. Jej autorskie albumy są zdecydowanie ciekawsze, ale gatunkowo lawiruje w nich między muzyką neoklasyczną a avant‑garde (poza komponowaniem jest pianistką); chyba wszyscy zgodzimy się, że lepiej byłoby do tej serii zatrudnić artystów o zainteresowaniach muzycznych możliwie bliskich protagonistom. Biorąc to wszystko pod uwagę, nadzieja że oryginalny materiał się obroni, pozostaje, ale tonowałbym nastroje.
Granbelm (Nexus)
Seria oryginalna / Premiera: 6.07.2019
Zapomniana przed wiekami magia powraca do współczesnego świata, a niczego nieświadoma Mangetsu Kohinata wpada w sam środek tego zamieszania, kiedy podczas wyjątkowo podejrzanej pełni księżyca udaje się do opustoszałej szkoły po rzecz, której zapomniała. Niespodziewanie zostaje przeniesiona do alternatywnego wymiaru, gdzie zaciętą walkę toczą młode czarownice, zasiadające za sterami wielkich robotów. Wszystko pali się i wali, a Mangetsu próbuje jedynie ujść z życiem, kiedy okazuje się, że…
Przyznam, że nie mam pojęcia, co się okazuje, bo na tym kończy się udostępnione na stronie oficjalnej pierwsze dziesięć minut pierwszego odcinka, ale zwiastun i lektura biogramów postaci sugeruje, że Mangetsu nie tylko wraca z powrotem do Japonii, ale jeszcze w jej żyłach płynie magiczna krew i dostanie ona swojego własnego… pękatego mecha. Tak, dobrze przeczytaliście, pękatego mecha. Wiele projektów humanoidalnych robotów w życiu widziałam, ale dawno nie spotkałam czegoś tak niepraktycznego i zarazem uroczego. Poza tym zapowiada się dziki miszmasz gatunkowy z mniej lub bardziej słodkimi nastolatkami w rolach głównych, a wszystko to mimo pewnej dozy dziwaczności, mocno przyprawione sztampą. Nie mam najmniejszych wątpliwości, iż będzie to niezbyt dobre anime (niezła, ale niczym niewyróżniająca się oprawa techniczna też nie pomaga), ale jakąś tam ciekawość we mnie wzbudziło, więc pewnie obejrzę kilka początkowych odcinków, żeby sprawdzić, czy to kuriozum sezonu, czy jedynie słaby serial. Scenarzysta ma na koncie sporo serii i niektóre z nich nawet niezłe czy wręcz bardzo dobre, ale już reżyser doświadczenie ma bardzo niewielkie, więc trudno stwierdzić co z tego wyjdzie, tym bardziej, że nie ma na czym oprzeć swojego gdybania. Ot, urok seriali oryginalnych… Aczkolwiek fanów może skusić obecność tak popularnych aktorek głosowych, jak Aoi Yuuki, Atsumi Tanezaki czy Youko Hikasa.
Isekai Cheat Magician (Encourage Films)
Adaptacja light novel / Premiera: 10.07.2019
No cóż, nawet przedpremierowe wytrząsanie się nad „kolejnym isekajem” rodem z light novel może człowieka znudzić, zwłaszcza że się nie jest fanem gatunku – bo się nim nudzi już na etapie czytania opisu fabuły. W tym przypadku zresztą niewiele jest do czytania, bo raptem jedno zdanie: nastoletni Taichi Nishimura i jego przyjaciółka Rin Azuma trafiają do świata fantasy (nie wiadomo jak, ale czy to ważne?), gdzie zyskują nowe, potężne zdolności fizyczne i magiczne umiejętności (dlaczego tytuł sugeruje oszustwo, też nie wiadomo, ale źle, naprawdę źle mi się kojarzy), i tak rozpoczynają nowe życie jako magowie. Tu powinna nastąpić jakaś sarkastyczna uwaga, ale patrz wyżej. Przyznam zresztą, że przez chwilę chciałam napisać o elemencie oryginalnym, którym wydała mi się przyjaciółka, ale się zreflektowałam – przecież to tylko wariacja na temat. Niemniej musi się to cieszyć pewną popularnością, jeśli oryginał, powieściowy spin‑off i manga na podstawie tego pierwszego mają obecnie łącznie 1,4 mln sprzedanych egzemplarzy…
Choć Daisuke Tsukushi po raz pierwszy zasiądzie w fotelu głównego reżysera, wcześniej pracował przy całkiem sporej liczbie całkiem znanych serii, reżyserując ich pojedyncze odcinki. Co więcej, były to w większości serie przygodowe. Może to i nie najgorszy prognostyk? Scenarzysta z kolei przewija się przy zaledwie kilku, ale za to ich zestaw też jest lekko zaskakujący, i tu już nie podejmuję się wróżby (choć pewną wskazówką jest fakt, że dwa najciekawsze tytuły miały na tym stanowisku współautora). Wreszcie studio – chyba lepiej sobie niczego nie obiecywać… Ale znów, czy to takie istotne? Kto lubi isekaje, sięgnie przynajmniej po zwyczajowe trzy odcinki; kto nie, i to sobie daruje, bo oryginalności raczej nie ma się tutaj co spodziewać.
Joshikousei no Mudazukai (Passione)
Adaptacja mangi / Premiera: 5.07.2019
Oryginał, czyli internetowy komiks (czwarty tom wydania papierowego jesienią, co być może świadczy, że manga nie jest najgorsza) skupia się na trójce licealistek. Któregoś dnia Tanaka z nudy wymyśla swoim koleżankom przezwiska – „Ota” dla kochającej BL Sakuchi, „Robo” dla Saginomiyi, bardzo inteligentnej, ale chłodnej emocjonalnie. W zamian koleżanki obdarzają Tanakę przydomkiem „Baka” – łatwo się domyślić, że to od ocen na klasówkach. W tle ma się pojawić jeszcze kilka „kolorowych” postaci, jak widać na obrazku, głównie dziewczęcych. Po czym producenci zachęcają nas do oglądania, jak owe dziewczyny w wesoły sposób (to komedia szkolna jest) marnują najlepsze dni swojej młodości. Erm…
Dostępny w sieci trailer oferuje miłe dla oka pastelowe kolorki i niczym niewyróżniające się projekty postaci. Całkiem adekwatne, moim zdaniem, do tematyki „o wszystkim i o niczym”, odsłona milion pińcetna. Co prawda takie właśnie jest przeważnie codzienne życie, a komediowo‑okruszkowe serie cieszą się zainteresowaniem większości fandomu, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby akurat ta produkcja zajęła wśród nich wysokie miejsce. Reżyseruje Hijiri Sanpei, dopiero po raz drugi w tej roli, a nad nim czuwa, nie po raz pierwszy zresztą, Takeo Takahashi. Ten ma na koncie kilka „dziewczynkowych” dokonań, ale arcydzieła to‑to nie były, raczej w drugą stronę (podobnie radził sobie w innych gatunkach, jeśli uznamy Spice & Wolf za wypadek przy pracy; natomiast obaj wspólnie zmarnowali Rokka no Yuusha). Odrobinkę lepiej, uśredniając na oko, wydaje się prezentować dorobek scenarzysty, Masahiro Yokotaniego, za to studio, cóż. Razem wziąwszy, jeśli większa część tej spółki z serialu przygodowo‑kryminalnego w klimatach fantasy zrobiła przegadane nudziarstwo, to co uda im się zrobić z produkcją z założenia „o niczym”?
Kanata no Astra (Lerche)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.07.2019
I znowu przyszłość, tym razem nie tak odległa, bo rok 2063. Loty kosmiczne stały się codziennością i każdy ma możliwość skorzystania z nich. Grupa licealistów właśnie szykuje się na kosmiczny obóz na pobliskiej planecie, gdy w tajemniczy sposób zostają przeniesieni ponad pięć tysięcy lat świetlnych z dala od domu i trafiają na opuszczony statek, który nazywają „Astra”. Nie mogąc wezwać pomocy, próbują rozgryźć, co właściwie się stało i jak wspólnymi siłami wrócić na Ziemię.
Czyżby prawdziwa space opera? Cóż, trailer (zaskakująco podobny do zwiastunu Grawitacji, tylko mniej dynamiczny) jest wyjątkowo oszczędny i pokazuje dziewuszkę dryfującą w skafandrze w przestrzeni kosmicznej. W tle słychać niepokojącą, chociaż bardzo stonowaną kompozycję. Niby nie dzieje się nic, ale nie sposób odmówić całości klimatu. Drugie moje skojarzenie to świetny Mugen no Ryvius, czyli piękny przykład na to, jak zrobić wiarygodną psychologicznie serię o nastolatkach walczących o przeżycie. Pomysł na fabułę jest bardzo dobry, pytanie brzmi, co zrobią z nim twórcy, czyli reżyser Masaomi Andou i scenarzysta Norimitsu Kaihou? Niby są to ludzie doświadczeni, ale ich dorobek nie rzuca na kolana, co wzbudza mój niepokój, bo wiążę z tym anime spore nadzieje i wydaje mi się, że nie tylko ja.
Karakai Jouzu no Takagi‑san 2 (Shin‑Ei Animation)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.07.2019
Nishikata ma przechlapane. Całe dnie szkolne spędza na próbach obmyślenia, jak by tu utrzeć nosa tej nieznośnej Takagi, ale jego plany jeden za drugim spalają na panewce – o ile w ogóle zdążą zostać wprowadzone w życie. Takagi to mistrzyni drobnych psikusów i podpuszczania, zaś Nishikata, choć doskonale o tym wie, raz za razem daje się nabierać i prowokować. Słowa, którymi rozpoczęłam zajawkę pierwszego odcinka pierwszej serii, nadal idealnie podsumowują charakter tej opowieści. Tego, że Takagi nie jest wyłącznie młodocianą sadystką i jej zainteresowanie Nishikatą ma jakieś drugie dno, można się łatwo domyślić, więc nie traktujmy tego jako spoilera – zwłaszcza w przypadku kontynuacji. Niemniej konstrukcja całej serii ma klasyczną konstrukcję „gonienia króliczka”, więc gdyby ktoś liczył, że w drugim sezonie doczeka się jakichś przełomowych wydarzeń czy deklaracji, to raczej się rozczaruje. (Na pociechę zostaje spin‑offowa manga, pokazująca tę dwójkę w przyszłości – ale manga, której ekranizacją jest ta seria, jeszcze się nie zakończyła).
W ekipie twórców nastąpiły niewielkie zmiany – miejsce Michiko Yokote zajęła trójka mniej doświadczonych scenarzystów – ale przy takiej konstrukcji historii nie powinno to mieć kluczowego znaczenia. W głównych rolach ponownie usłyszymy Yuukiego Kajiego jako pechowego (ale czy na pewno?) Nishikatę oraz Rie Takahashi jako drwiącą z niego z niezrównanym wdziękiem Takagi.
Katsute Kami Datta Kemono‑tachi e (Mappa)
Adaptacja mangi / Premiera: 1.07.2019
W alternatywnej rzeczywistości podczas wojny secesyjnej zdesperowana Północ próbowała pokonać Południe przy pomocy czarnej magii, dzięki której stworzono superżołnierzy mogących przemieniać się w najróżniejsze potwory. Prawie nieśmiertelni, w trakcie walki byli zwani Bogami, ale po jej zakończeniu wyniszczeni psychicznie i fizycznie nadnaturalni weterani popadli w niełaskę całego społeczeństwa i stali się Bestiami. Obecnie większość z nich nie potrafi sobie poradzić w powojennej rzeczywistości i sieje postrach w próbującym się podnieść gospodarczo kraju. Ich tropem podążają Łowcy Bestii, gotowi za wszelką cenę zabijać oszalałe potwory. Jednym z nich jest były żołnierz Hank, który z ciężkim sercem poluje na dawnych towarzyszy broni. Z kolei tropem łowcy podąża młodziutka panna Bancroft, której ojciec stał się ofiarą byłego przyjaciela. Kiedy w końcu się spotykają, dziewczyna na dzień dobry próbuje Hanka zabić, ale szybko przekonuje się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż jej się wydawało i ostatecznie postanawia towarzyszyć tajemniczemu weteranowi w jego podróży po wyniszczonym wojną kraju.
Zapowiedź czegoś podobnego pisałam też ostatnim razem, ubolewając nad tym, że bohaterowie nie zmieniają się w potwory, a robią za coś w rodzaju żywych pokeballi… Mówisz, masz, chciałoby się napisać. Cóż, motyw ten sam, ale to anime przynajmniej ma pierwowzór (manga pióra Maybe), który już kilka latek ma, a już po kilku rozdziałach zapowiada się znacznie lepiej niż Fairy Gone. Nie żeby to była jakaś przesadnie ambitna czy porywająca historia, ale ma potencjał, a choć zwiastun sugeruje krwawy dramat, to pierwowzór stara się jednak nieco rozluźnić napiętą atmosferę. Nie zawsze mu to wychodzi, ale scenariusz przynajmniej nie tonie w otchłani rozpaczy. Bohaterowie prezentują się przeciętnie, jednak nie są irytujący, a to spory plus. Materiały promocyjne pokazują, że choć oprawa graficzna nie olśniewa, to widz nie ma sobie ochoty wydłubać oczu po jej zobaczeniu. Niestety, twórcy wyraźnie byli głusi, bo od pojawiającej się w zwiastunie piosenki więdną uszy. Tak czy siak, zapowiada się przynajmniej średniej jakości kino drogi w klimatach westernu. Reżyser ma co prawda niewielkie, ale zdecydowanie nie odstraszające portfolio, więc nie jest źle. Gorzej, że scenarzysta to prawie świeżynka. Nie ekscytowałabym się szczególnie, ale na pewno nie skreślam z miejsca tej produkcji, bo zapowiada się względnie nieźle. No cóż, poczekamy i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Kawaikereba Hentai demo Suki ni Natte Kuremasu ka? (Geek Toys)
Adaptacja light novel / Premiera: 8.07.2019
Keiki Kiryuu, przeciętny licealista, pewnego dnia znajduje liścik od tajemniczej wielbicielki… Sęk w tym, że dziewczę zamiast podpisu dołącza do wiadomości białe majteczki! Czas zacząć poszukiwania nietypowego Kopciuszka: w grę wchodzą piękne dziewczę z wyższej klasy, urocze dziewczątko z niższej klasy, znajoma z klasy bohatera oraz, dla odhaczenia wszystkich opcji, jego młodsza siostra. Jak się szybko okazuje, każda z nich skrywa jakieś nietypowe upodobania erotyczne. Czy bohater będzie potrafił je zaakceptować? Czy wybierze spośród nich ulubiony fetysz?
Nie zamierzam się pastwić nad fabułą – seria wpisuje się w długi szereg sobie podobnych i jest produkcją bardzo określonego typu, skierowaną do bardzo określonej widowni. Pytanie więc brzmi, czy jest w stanie zainteresować fanów w obrębie swojego gatunku? Rzut oka na zwiastun pokazuje ładne (choć niezbyt oryginalne) projekty postaci i dopracowaną animację, acz niestety mogą to być wabiki z pierwszego odcinka – jeśli jednak poziom się utrzyma, jest szansa na cukierek dla oka. Itsuki Imazaki pracował przy wielu seriach jako animator i scenarzysta, ale jako reżyser ma na koncie tylko tytuły o krótkich odcinkach i pojedyncze odcinki w pełnowymiarowych seriach. Ken'ichi Yamashita jako scenarzysta stworzył m.in. udaną adaptację Jitsu wa Watashi wa, ale i drętwe Kyoto Teramachi Sanjou no Holmes. Postarano się za to o niezłych seiyuu: głównego bohatera zagra Hiro Shimono, zaś kręcące się wokół niego panie to Ayana Taketatsu, Rina Hidaka, Iori Nomizu oraz Kaede Hondo.
Kengan Ashura (Larx Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera: 31.07.2019
Od czasów Edo na terenie Japonii istnieją nielegalne areny, na których organizowane są walki zapaśnicze pomiędzy nieuzbrojonymi, ale mimo to śmiertelnie niebezpiecznymi wojownikami. Bogaci biznesmeni nie tylko sponsorują zawodników i obstawiają wyniki meczów, ale także wykorzystują te pojedynki do rozwiązywania sporów biznesowych. Do tej bezwzględnej rywalizacji włącza się Tokita Ouma, występujący pod pseudonimem Ashura.
Manga, która w 2015 r. zwyciężyła w głosowaniu czytelników „Ura Sunday” na tytuł mający otrzymać adaptację anime, wygląda na znacznie starszą niż jest w rzeczywistości – kojarzy się raczej z tytułami w rodzaju Hokuto no Ken. Niemniej to rzecz nowa, zaś w latach 2012‑2018 zdążyło się ukazać aż 26 tomów. Adaptacja (na którą, jak widać, trzeba było czekać) zostanie wyemitowana na platformie Netflix i będzie zrobiona w całości w CG. Ten sposób animacji nie budzi nadal zachwytu fanów, a obszerna lista seiyuu (licząca już dobre kilkadziesiąt nazwisk) może raczej zniechęcać niż zachęcić. Na plus da się wskazać reżysera oraz scenarzystę z przyzwoitym dorobkiem. Może, jeśli producenci zdecydują się wykorzystać cały mangowy materiał i pozwolą twórcom na prowadzenie adaptacji w odpowiednim tempie, mamy szansę na serię interesującą – ale mimo wszystko raczej dla fanów gatunku, jakim jest brutalne męskie mordobicie.
Knights of the Zodiac: Saint Seiya (Toei Animation)
Adaptacja mangi / Premiera: 19.07.2019
Toei Animation to moloch, przy ich bibliotece, gdyby się postarali mogliby żyć wyłącznie z dojenia swoich znanych marek. Ten remake, tworzony na zamówienie Netflixa, jest tego przykładem. Szczególnie w Polsce wszyscy starsi fani powinni doskonale wiedzieć, co stoi za tytułem Rycerze Zodiaku – była to jedna serii puszczanych w stacji RTL7 w latach 90. i dla wielu jeden z pierwszych kontaktów z anime. Sam należę do tego grona i stwierdzam, że z perspektywy czasu tytuł ten zestarzał się chyba najgorzej z serii mojego dzieciństwa. Fabuły nie było tam za dużo, a i tak była mało składna, dialogi były często bardzo naiwne, a jako całość seria była przewidywalna i powtarzalna niemal nie do zniesienia. W większości był to ciąg niewiele się od siebie różniących walk przeplatanych teatralnymi monologami. To jednocześnie największa słabość, ale zarazem główna zaleta tego tytułu – kiedy z wypiekami na twarzy śledziłem brązowych rycerzy walczących z kolejnymi, zdawałoby się niezwyciężalnymi przeciwnikami, to nie dlatego, że wciągnęła mnie zaprezentowana opowieść, czy też poruszyła efektowność walk, ale ponieważ wszystko to było niezwykle romantyczne, pełne wyznań z głębi serca, chwil rozpaczy, ale też szukania siły w głębi siebie i w przyjaciołach. Próżno mi szukać jakiejkolwiek zachodniej serii, w której grupa męskich bohaterów pozwoliłaby sobie na taką emocjonalność, i to właśnie ta odmienna wizja męskości była dla mnie głównym magnesem. Jest to też zapewne ważną składową popularności tej serii wśród dziewcząt.
Nowa dwunastoodcinkowa seria przedstawi wydarzenia z dwóch pierwszych aktów tej opowieści: Galaktycznego Turnieju Walki oraz konfliktu ze srebrnymi rycerzami. To mało czasu, ale streszczanie się ma szansę wyjść tej serii na zdrowie. Gorzej, że anime będzie miało grafikę CGI (w której, swoją drogą, Toei Animation nie ma doświadczenia). Na moje oko wygląda ona, tu niektórych zdziwię, naprawdę dobrze, sęk w tym, że nie pasuje mi do Rycerzy Zodiaku ani trochę. Nawiązując do tego, co napisałem wcześniej, temu anime potrzebny jest blichtr, ekspresja i romantyzm, tymczasem nowej serii bliżej do zachowującego funkcjonalność przerysowania w stylu klasycznych serii zachodnich. Gdyby trochę podpakować bohaterów można by to pomylić z nową wersją He‑Mana w 3D. Do bohaterów w starym stylu dało się robić maślane oczy, do nowych… nie widzę tego.
Poza tym mamy tutaj słonia w salonie, którego nie wypada mi zignorować. Twórcy zmienili płeć rycerzowi Andromedy Shunowi. Wywołało to gniew fanów i nie dziwię im się. Jest to ingerencja w materiał źródłowy (mangę), w której trudno się doszukać sensu. To podmienienie niestereotypowej postaci męskiej o wielu cechach uznawanych za kobiece (wrażliwego, delikatnego i nastawionego pacyfistycznie wojownika‑obrońcę) na stereotypową postać kobiecą. Poza tym, jeśli Toei Animation będzie chciało ciągnąć ten cykl dalej, to ta ingerencja pozbawia sensu ważny motyw w dalszej części fabuły, co stawia pod znakiem zapytania, czy w ogóle pamiętają, co powinno być dalej. Zwiększenie aktywnej roli kobiet w Rycerzach Zodiaku byłoby ciekawym pomysłem, ale trudno sobie wyobrazić gorszą realizację. Ogółem więc moje przeczucia są takie: to będzie całkiem niezły serial dla dzieci i młodszych nastolatków. Jako remake starej serii oraz adaptacja mangi będzie jednak porażką.
Kochouki ~Wakaki Nobunaga~ (Studio Deen)
Seria oryginalna / Premiera: 8.07.2019
Jak na serię oryginalną przystało, z ujawnionych zapowiedzi wiele się nie dowiemy: ma opowiadać o młodzieńczych latach Ody Nobunagi, w tym jego rywalizacji z młodszym bratem, i być „śmiałą” interpretacją biografii słynnego wodza i wojownika. Co prawda Nobunaga pozostanie właściwej płci i prawdopodobnie osadzony w odpowiednim kontekście historycznym, więc trudno zgadnąć, na czym miałaby owa „śmiałość” polegać, ale Japończycy zdolni są do wszystkiego, sam Nobunaga w licznych wersjach M&A najlepszym dowodem. Osobiście sądzę, że będzie śmiało odsłaniał ciało, także nastoletnie (i nie tylko on), a przekonuje mnie o tym tyleż jeden z dostępnych zwiastunów, co fakt, że część ekipy produkcyjnej udzielała się przy niesławnym Hakuouki. Z drugiej strony, i ludzie ze studia Deen, i reżyser Noriyuki Abe na przygodówkach i seriach akcji się raczej znają, więc całkiem możliwe, że wyjdzie z tego nie tylko patrzydło dla oka, ale też coś sensownego i ciekawego fabularnie.
Postaci jest sporo (w tym kobieca i nie jest to przeniesiona w czasie współczesna japońska nastolatka! Za to wyraźnie sugeruje wątek romantyczny), historyczny setting przykuwa wzrok i daje bohaterom mnóstwo możliwości wykazania się w widowiskowej akcji, a kto nie lubi powiewających kwieciście biszów z samurajskimi mieczami? Myślę, że warto zerknąć, przy odrobinie szczęścia i niespodziewaniu się zbyt wiele możemy się nawet przyjemnie rozczarować.
Lord El‑Melloi II Sei no Jikenbo: Rail Zeppelin Grace Note (Troyca)
Adaptacja light novel / Premiera: 7.07.2019
Szczerze? Głównym powodem, dla której zabrałem się za tę zapowiedź, był fakt, że tytuł tego anime jest tak pokręcony, że stanowi niezamierzoną parodię. Poza tym posłuchajcie tylko imion postaci w tej serii: tytułowy Lord El‑Melloi II, Caules Forvedge Yggdmillennia, Reines El‑Melloi Archisorte, Svin Glascheit… Trzeba mieć kompletne kiełbie we łbie, żeby wymyślać takie rzeczy.
Powie ktoś, że to niesprawiedliwe znęcać się nad takimi drobiazgami. Seria Lord El‑Melloi II Sei bleble nie robi jednak za wiele, aby stępić ostrze mojej złośliwości. To spin‑off cyklu Fate umieszczony chronologicznie między wydarzeniami z Fate/Zero a Fate/stay night. Śledzimy w nim losy Wavera Velveta z tego pierwszego, tuż po tym, jak postanowił sobie zmienić imię na jeszcze bardziej fikuśne. Gatunkowo to fantastyczny kryminał, umieszczony niezbyt oryginalnie w magicznym Londynie. Zarys fabuły jest taki, że Waver Velvet/Lord El‑Melloi II przybywa do Anglii aby objąć tymczasowo rolę głowy rodu El‑Melloi. Nowa funkcja okazuje się pociągać za sobą nieprzewidziane konsekwencje i wyzwania; bohater szybko zostaje wplątany w sieć magicznych i politycznych intryg oraz tajemnic, które stara się rozwikłać wraz ze swoją uczennicą o zaskakująco normalnym imieniu Gray. Pomysł jak pomysł, bardziej będzie się liczyła realizacja. Oryginalne light novel sprzedawały się na tyle dobrze, że raczej nie chodziło wyłącznie o przywiązanie do marki Fate, choć wybitności nie stwierdzono. W miarę sensowna baza więc jest. Klimat też, tego drugiego może nawet za dużo. Zwiastuny starają się być brytyjskie tak bardzo, że popadają w kicz, poza tym cztery ujęcia na Big Bena w ciągu minuty to może jednak za dużo. Załapałem, co twórcy chcieli mi zasugerować, po pierwszym.
Studio Troyca tworzy serie średnie, w porywach dobre. W tym przypadku tej serii wiadomo, czego się można spodziewać, bo wypuścili zapowiadający ją odcinek specjalny, który przy okazji ostatecznie udowadnia, że w temacie tytułów ich możliwości są nieograniczone: Lord El‑Melloi II Sei no Jikenbo: Rail Zeppelin Grace Note – Hakamori to Neko to Majutsushi! W powszechnej opinii jest – co za niespodzianka – średni. Aktualne anime przedstawi tylko jedną z historii opowiedzianych w cyklu light novel, ściślej tytułowego Rail Zeppelina, możliwe więc, że będzie krótka – zapowiedziano na razie cztery odcinki, nie jest jasne czy to całość. Wydaje się, że producenci macają rynek, czy jest popyt na zekranizowanie reszty.
Machikado Mazoku (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.07.2019
Pewnego pięknego dnia piętnastoletnia Yuuko Yoshida (Konomi Kohara) budzi się z magicznymi mocami. Demonicznymi. I w związku z powyższym dostaje zadanie pokonania lokalnej magical girl, Momo Chiyody (Akari Kitou), bo jak wiadomo, zło i dobro, i tak dalej… Aha, a przy okazji będzie się zmagała z rzeczywistością, czyli tym, jak zapłacić za czynsz i jedzenie. Na razie niewiele wiadomo o samej adaptacji, oprócz tego, że materiał źródłowy jest komediową, czteropanelową yonkomą autorstwa Izumo Itou. Anime zapowiada się na lekką komedyjkę o dwóch dziewczętach (i zapewne ich znajomych), które będą się biły (na ile budżet pozwoli), ale tak naprawdę to raczej skupi się na ich relacjach (lub wpadkach) i codziennym życiu.
Reżyser, czyli Hiroaki Sakurai, ma na koncie głównie tytuły z tego nurtu, czyli komedie pomieszane z okruchami życia (Kodomo no Omocha, Służąca Przewodnicząca, Saiki Kusuo no Psi Nan), więc tu chyba byłabym spokojna o wynik. Za wygląd postaci odpowiadać będzie z kolei Mai Ootsuka (Non Non Biyori, Shakugan no Shana), martwiłabym się jedynie o scenariusz, który stworzy Keiichirou Oochi, niemający dotychczas większych osiągnięć. Co wyniknie z takiego połączenia, okaże się niebawem, mam nadzieję jednak, że z dostępnego materiału uda się stworzyć w miarę spójną fabułę, a przynajmniej coś, co nie będzie tylko zbiorem krótkich skeczy.
Maou‑sama, Retry! (Ekachi Epilka)
Adaptacja light novel / Premiera: 4.07.2019
Akira Ono jest zwykłym szaraczkiem pracującym dla firmy zarządzającej grami online. Jest też oczywiście graczem i gra postacią Maou (Mrocznego Lorda). Pewnego dnia zostaje wciągnięty (in character) do swojej gry, gdzie spotyka jednonogą dziewczynę, z którą wspólnie będą musieli stawić czoła wszystkim, którzy rzeczonego Mrocznego Lorda chcą utłuc. Dawno nie było anime o graczu wciągniętym w świat gry, prawda? Cóż, najwidoczniej light novel, która jest pierwowzorem tej serii, na tyle zwróciła uwagę wydawców, że postanowili zaryzykować także anime (manga pojawiła się już wcześniej). Do wyreżyserowania tej jakże oryginalnej serii zatrudniono Hiroshiego Kimurę, natomiast scenariusz napisze Ouka Tanizaki – przy czym ani jeden, ani drugi raczej nie może się pochwalić większym dorobkiem.
Cóż, nie wiadomo, co z tego wyjdzie, bowiem panienka główna oraz te pozostałe z grafik promocyjnych wyglądają nadzwyczaj przeciętnie, ciut lepiej z bohaterem, który z kolei jest dorosłym facetem i wygląda… cóż, wygląda poważnie. Na tyle poważnie, że można mieć nadzieję, iż nie będzie miał stałych krwotoków zagrażających życiu. Ale to się zobaczy, ponieważ jak powiedział ktoś mądry, zawsze można coś… zrobić źle.
Naka no Hito Genome [Jikkyouchuu] (Silver Link)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.07.2019
To isekai... czekajcie, nie przestawajcie czytać! To nie jest kolejny klon nieodróżnialny od reszty tych serii. To klon… ale innej grupy produkcji. Mianowicie jest to wariacja na temat gier Danganronpa i mangi әnígmә, która była całkiem popularna kilka lat temu. Protagonista zostaje wciągnięty do obcego świata rodem z gier komputerowych, ale tym razem zamiast kariery od zera do bohatera, dziwna istota zwana Paką stawia przed nim i grupą innych uprowadzonych ciąg wyzwań, które muszą wypełnić pod groźbą śmierci. „Innowacja” w Naka no Hito Genome jest taka, że bohaterowie są streamerami, każdy specjalizuje się w innym rodzaju gier, a i rozgrywka, do której zostali wciągnięci, ma formę międzywymiarowego live stream, którego głównym celem jest przyciągnięcie 100 milionów widzów. Nie brzmi to porywająco. Manga, na której oparte jest anime, ma opinię przyzwoitej, ale ustępującej swoim, nazwijmy to łagodnie, „inspiracjom”. Są stopniowo ujawniane sekrety, są dramatyczne zwroty akcji, jest grupa zadziornych i zróżnicowanych postaci.
Studio Silver Link dobrze się wpisuje w moje umiarkowane oczekiwania. Produkuje dużo, z czego prawie wszystko zostaje natychmiast zapomniane. Jedynym, co im porządnie wychodziło w ostatnich latach, był cykl Non Non Biyori, który jest jednak tak kompletnie niepodobny klimatem do Naka no Hito Geome, że nie widzę, jak miałby się przenieść na zwiększone oczekiwania wobec tej serii. Niemniej zwiastuny, choć krótkie, mają swój styl. Szału nie ma, ale wydaje się przynajmniej, że twórcy adaptacji wykazują jakąś dozę entuzjazmu. Jeśli ktoś więc czuje niedobór tego rodzaju historii, to można się zainteresować, choć trzeba się liczyć z tym, że było to już zrobione wcześniej i lepiej.
Re:Stage! Dream Days (Graphinica / Yumeta Company)
Seria oryginalna / Premiera: 7.07.2019
Mana Shikiyama, chociaż zaczyna dopiero gimnazjum, ma ogromne marzenie: chce zwyciężyć w konkursie Prism Stage, w którym wybierane są najlepsze gimnazjalne idolki. To właściwie wszystko, co wiadomo – i wszystko, co warto wiedzieć o fabule. Informacją uzupełniającą niech będzie, że mamy do czynienia z animowaną odsłoną multimedialnego projektu firmy Pony Canyon oraz czasopisma „Monthly Comptiq”, obejmującego także grę mobilną, light novel oraz koncerty i imprezy dla fanów.
Można by napisać, że ciekawe, kiedy w tym tempie dojdziemy do idolek w przedszkolu, ale prawdę mówiąc, nie widzę specjalnej różnicy. Bohaterki nominalnie są nieco młodsze niż zwykle (standard to licealistki), ale wyglądają i są udziecinnione dokładnie w takim samym stopniu, jak zawsze. Biorąc pod uwagę charakter franczyzy, dostaniemy oczywiście lukrowaną i komercyjną opowiastkę, której raczej nie uratuje przeciętny reżyser. Z drugiej strony to jedyna letnia seria idolkowa, więc jeśli ktoś ma ambicje poznać każdą produkcję z tego nurtu, może zechce poświęcić jej trochę czasu.
Senki Zesshou Symphogear XV (Satelight)
Seria oryginalna / Premiera: 7.07.2019
Jeśli ktoś się obawia, że pogubi się w fabule, nic straconego! Na pewno zdąży jeszcze nadrobić serie od I do XIV… A nie, na szczęście to dopiero piąta odsłona opowieści, w której główne role grają piosenki, idolki, mechy, walka z Obcymi, yuri... I kilometrowe podtytuły w łamanym angielskim (obecny ma brzmieć: Create a history, with the light God could not know). Trudno się oprzeć wrażeniu, że nawet część fanów zaczyna odczuwać już znużenie materiałem, ale pewnie dadzą się skusić po raz kolejny. Może tym razem twórcy zamkną cały cykl? A może przynajmniej tę odsłonę franczyzy i zaczną potem od nowa, z całkiem nowymi dziewczętami?
Seria, zapowiadana początkowo na wiosnę tego roku, została przesunięta na sezon letni i należy mieć nadzieję, że to wystarczy, by nie trapiły jej obsuwy produkcyjne. Ekipa twórców (łącznie z reżyserem Katsumim Ono nie uległa tym razem zmianom, zaś wśród nowych członkiń i tak już licznej obsady znajdą się m.in. Misaki Kuno, Kana Ichinose, Aimi oraz Mao.
Starmyu [2019] (C‑Station)
Seria oryginalna / Premiera: 1.07.2019
Niedługo na plakacie zabraknie miejsca dla bohaterów, bo grupa śpiewająco‑tańczących młodzieńców rozrosła się przez dwa poprzednie sezony. Jakie wyzwanie tym razem czeka sympatycznych kandydatów na gwiazdy? Cóż, na pewno poznamy nową Wielką Piątkę, czyli Kao Kai, a przed Yuutą, Tooru, Shuu, Kakeru i Kaito (a także ich kolegami) ktoś postawi nową przeszkodę do pokonania (lub przetańczenia, jak kto woli).
Po dwóch seriach chyba nikt nie oczekuje po scenariuszu cudów – chłopcy będą śpiewać, tańczyć, wspierać się i przekomarzać bez większego sensu, ale tradycyjnie już, powinno być sympatycznie i bez zadęcia. Jeżeli komuś przypadły do gustu poprzednie odsłony, zapewne i tę obejrzy z przyjemnością. W sensie, naprawdę nie spodziewam się akurat po tym tytule jakiejś rewolucji – będzie ciepło, głupiutko i kolorowo, ale w tym przypadku, trudno uznać to za wadę. Zarówno seiyuu, jak i twórcy pozostają bez zmian – reżyserią zajmie się Shunsuke Tada, a scenariuszem Sayaka Harada. Czy trzeba lepszej rekomendacji?
Toaru Kagaku no Accelerator (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.07.2019
W pewnych wypadkach dobrze być bohaterem drugoplanowym, zwłaszcza z wrednym charakterem i traumą z przeszłości. Można się dorobić własnej mangi, ba, nawet własnej serii anime. Nie inaczej jest w tym wypadku. Po sukcesie light novel autorstwa Kazumy Kamachiego, Toaru Majutsu no Index, która doczekała się i mangi, i anime, i nawet serii pobocznej o Misace, ba, i filmu nawet, kwestią czasu było, kiedy kolejna postać zostanie poddana obróbce. Tym razem padło na Acceleratora, początkowo przedstawianego w świecie serii jako psychopata (oczywiście miał powody!), potem zaś jako postać ciut pozytywniejsza. Akcja serii rozpoczyna się w momencie, gdy rzeczony powoli zdrowieje z odniesionych ran w swoim pokoju w Akademii, gdzie dosłownie na głowę spada mu grupka pogromców zła, którzy chcą je wyplenić ze świata, przy okazji go rozwalając. Biedny bohater musi zatem opuścić wygodne łóżko i razem z Last Order stawić czoła nowemu wyzwaniu, zaprowadzić porządek i być, jak zwykle, wredny.
Reżyserię tego spin‑offu powierzono Nobuharu Kamanace (Big Order), natomiast za projekt postaci odpowiadać będzie Youhei Yaegashi. Żaden z nich nie ma na koncie większych projektów, więc jedyna nadzieja w scenarzyście, Kenjim Sugiharze (Shiki), który ma szanse sprawić, że całość będzie znośna. Na szczęście seiyuu zostają ci sami – czyli Nobuhiko Okamoto (Accelerator) i Rina Hidaka (Last Order), więc przynajmniej będzie czego posłuchać. Serio, cienko to widze, jednak nie bądźmy zbyt wielkimi pesymistami, przecież nie da się źle zekranizować czegokolwiek ze świata Indexa, prawda?
Try Knights (Gonzo)
Adaptacja mangi / Premiera: 07.2019
Riku Haruma o rugby wie niemal wszystko i uwielbia tę dyscyplinę, ale dawno temu przestał ją uprawiać, ponieważ zdał sobie sprawę, że fizycznie się do tego nie nadaje. Na początku liceum poznaje jednak wyjątkowo utalentowanego Akirę Kariyę, który z powrotem wciąga go w świat sportu.
Cóż, rugby najpopularniejszym sportem w Japonii może nie jest, ale swoich fanów ma, a w tym roku będzie gospodarzem Pucharu Świata. Nic więc dziwnego, że w promowaniu go postawiono również na przemysł anime, bo ten sposób popularyzowania zdecydowanie działa, jak kilka seriali pokazało w przeszłości. Pomysł jak najbardziej fajny, ale jakoś nie jestem przekonana co do wyboru twórców materiału promocyjnego. Po pierwsze i najważniejsze, pierwowzór tego anime zaczął powstawać w zeszłym roku i wydano do tej pory dopiero dwa(!) tomy, a po drugie, mamy już czerwiec i nawet nie wiadomo, kto ma stać za tą produkcją. Serio, lista płac świeci pustkami i jak na razie wiadomo jedynie, którzy seiyuu wcielą się w role głównych bohaterów. Zwiastunów też ani widu, ani słychu, a jedyną rzeczą, na której mogę oprzeć swoje gdybanie, jest jeden plakat. To, że postaci mają ogólnie bardzo krzywe facjaty, to już pominę milczeniem. Za ich oryginalny projekt odpowiada Rihito Takarai, ale ani z jej kreski, ani ze stylu osoby odpowiedzialnej za rysunki w mandze w wersji animowanej nic nie zostało. Jak nie oprawa techniczna, to może chociaż fabularnie coś tego? Nie mam pojęcia, ale wstęp brzmi bardzo sztampowo, więc nie spodziewam się niczego przełomowego. A, i wiecie, jakie studio za to anime odpowiada? Gonzo...
Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Nikai Kougeki no Okaasan wa Suki Desuka? (J.C. Staff)
Adaptacja light novel / Premiera: 13.07.2019
O, kolejny zapalony i mocno nastoletni gracz zostaje wciągnięty do gry komputerowej. O, chłopak nie jest kompletnym beztalenciem i w rozgrywce radzi sobie całkiem nieźle. O, w jego drużynie nie ma żadnego innego przedstawiciela płci męskiej… O, gdzie to już było… O, a jedną z kobiet w zespole jest mamusia nastolatka? O, tego chyba jeszcze nie było. W dodatku okazuje się, że pani to istny „przepak”...
Kiedy pierwszy raz przeczytałam to zawiązanie fabuły, nawet się uśmiechnęłam, bo pomysł jest fajny i można na jego podstawie stworzyć całkiem niezłą parodię mocno wałkowanego już od ponad dekady motywu. Bardzo szybko jednak pojawiły się obawy, czy aby na pewno to wystarczy i czy poza tym jednym elementem seria będzie miała do zaoferowania coś więcej niż to, co fani już tak dobrze znają. Może? Zwiastuny są bardzo, ale to bardzo lakoniczne (widać tylko przeciętną oprawę techniczną). Ale z tego, co widziałam, to relacje nastolatka z matką są mocno schematyczne, a pani rodzicielką jest tylko z nazwy, ponieważ zarówno z wyglądu, jak i zachowania niewiele różni się od reszty drużyny. Do drużyny zaś poza nią należą same małolaty…
Prawda jest taka, iż zupełnie nie wiem, czego się po tej serii spodziewać, bo autor będącej pierwowzorem light novel (oczywiście nadal wydawanej) nic poza tym tytułem na swoim koncie nie ma, a główne osoby w ekipie produkcyjnej mają doświadczenie, ale zarówno reżyser, jak i scenarzystka odpowiadają za najróżniejszej jakości anime. Aczkolwiek jakość tychże ostatecznie chyba zależy od jakości materiału źródłowego.
Uchi no Ko no Tame Naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru Kamo Shirenai (Maho Film)
Adaptacja light novel / Premiera: 4.07.2019
Że to się musiało wziąć z light novel, mówi już sam tytuł, jeden z dwóch faworytów w nieoficjalnym konkursie na najdłuższy tytuł sezonu (albo i kilku ostatnich). Zapewne należałoby też ogłosić konkurs na zgrabny skrót… Zajmijmy się jednak zarysem fabuły. Otóż Dale, młody, ale zdolny i cieszący się już pewną sławą w branży poszukiwacz przygód, znajduje w lesie porzucone urocze dziewczątko imieniem Latina. Mimo że mała nie jest człowiekiem, a demonem (różki na głowie!), w dodatku z piętnem kryminalisty, chłopak nie potrafi nie udzielić jej pomocy. W rezultacie zostaje jej opiekunem, a wkrótce uwielbia ją jak własną córkę i nieba by jej przychylił. Podobne uczucia żywią jego znajomi i całe otoczenie małej Latiny, i pozostaje tylko pytanie, kto porzucił to śliczne wcielenie dziecięcej słodyczy na pewną śmierć?
Jeśli pod „dziecko” podstawić nie tylko rodzoną córkę, ale też małą kuzynkę, sąsiadkę, małego tanuki czy innego ayakashi albo zgoła kotka znajdę (też płci żeńskiej), to takich „tatusiowych” serii znajdzie się całkiem sporo, i choć można im zarzucać różne rzeczy, jedną nie grzeszą na pewno: brakiem słodyczy roztapiającej serce tak owego tatusia, jak i widzów, beznadziejnie uzależnionych od różowego lukru. Z reguły całkiem przyjemnie się też na nie patrzy i tu zwiastuny obiecują podobnie (tylko ten głosik Latiny jedzie mi po neuronach jak bormaszyna, ale cóż). Na plus spodziewanego przedawkowania cukru trzeba ponadto zauważyć, że osadzenie serii w klimacie fantasy może nieco urozmaicić jej walory smakowe i zachęcić tych, których od nadmiaru słodyczy bolą zęby, a jakby tak rzeczywiście coś ostrzejszego się zaplątało w charakterze, bo ja wiem, konfitury z pigwy w torcie, to może być całkiem interesujący deser na letnie popołudnia… Pod warunkiem że mamy w tym wypadku do dyspozycji dobry przepis, bo jeśli chodzi o ekipę, to chociaż scenarzysta powinien moim zdaniem dać radę, reżyser po raz pierwszy zajmuje się całościowo serią (do tej pory pracował przy kilkudziesięciu mniej i bardziej znanych produkcjach, ale reżyserował tylko pojedyncze odcinki), a i studio właściwie zaczyna tym tytułem swój dorobek. Nie sądzę jednak, by kogoś z amatorów słodyczy to odstraszyło…
No i pytanie, czy na dziecięcej słodyczy się skończy, bo oryginał w pewnym momencie przeżywa zwrot fabuły rodem z Usagi Drop – pytanie, czy adaptacja do niego dotrze.
Vinland Saga (Wit Studio)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.07.2019
Brutalne i „brudne” serie mają ostatnio dobrą passę. Co prawda nowa próba ekranizacji Berserka nie spodbała się nikomu, ale Atak tytanów zawojował świat. Cóż prostszego, niż wziąć to samo studio, reżysera, który pracował przy tej serii, a ostatnio wykazał się Inuyashiki, po czym kazać im zekranizować sagę o wikingach. Manga Saga Winlandzka jest szalenie chwalona. To mroczna opowieść o zemście i dorastaniu, umieszczona w czasach jedenastowiecznej inwazji wikingów na Wielką Brytanię. Co nie zdziwi, znając autora, Makoto Yukimurę, wygląda też przepięknie, a szczęśliwie zwiastuny anime udanie oddają jej urodę. W kilku chwilach kłuje w oczy sztucznie wyglądające CGI, ale wydaje się, że twórcy mają dość rozumu, aby wydelegować te metody do elementów tła, a najważniejsze postaci i elementy akcji animować tak, jak im lepiej wychodzi. Trudno nie zauważyć podobieństw do Ataku tytanów, ale na razie zwiastuny sugerują, że będzie to produkcja dużo bogatsza, prezentując szeroki przekrój pięknych krajobrazów, różnorodnych projektów postaci oraz ich strojów.
Listę atutów tej serii można mnożyć: za adaptację oryginalnego mocnego scenariusza będzie odpowiadał Hiroshi Seko, który ostatnio popisał się m.in. rewelacyjnym Mob Psycho II. Za muzykę odpowiada Yutaka Yamada, najczęściej kojarzony z cyklem Tokyo Ghoul, który uważam za lichy, ale ścieżkę dźwiękową ma świetną. W kwestii seiyuu seria też nie ma się czego wstydzić. Co prawda nie dostrzegłem nikogo z ekstraklasy, ale to doświadczona ekipa. Fabuła skupia się na osobistej wendecie protagonisty Thorfinna, pragnącego pomścić swoją wymordowaną w bandyckim najeździe rodzinę. Na jego seiyuu spoczywa więc szczególnie duża odpowiedzialność, i Yuuto Uemura to ciekawy wybór. Ostatnio wybił się na roli Hiro w Darling in the Franxx, ale jeśli przyjrzeć się jego karierze, ma szeroki zakres ról, co dobrze wróży.
Warto też wspomnieć, że zapowiedziano dwadzieścia cztery odcinki, co po pierwsze dowodzi wiary producentów w ten tytuł, a po drugie jest miłą odmianą wśród zalewu pokawałkowanych fabuł. Manga liczy ponad dwadzieścia tomów, więc materiału zdecydowanie wystarczy.
Serie z krótkimi odcinkami
Sounan Desuka? (NAS)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.07.2019
Na bezludnej wyspie rozbił się samolot z grupą (czterech) uczennic. Nie mają dosłownie nic, więc będą musiały same sobie radzić, zjadając owady, budując pułapki i schronienie, szukając jedzenia, czy też robiąc proste testy na alergię (niech zgadnę, to ten pocałunek w zwiastunie?).
Od czasów Robinsona Cruzoe, Władcy much i Tajemniczej wyspy było sporo podejść do tematu rozbitków, którzy sami muszą sobie radzić z przyrodą i sobą nawzajem. Tym razem padło na anime – Sounan desuka? jest bowiem adaptacją mangi Kentarou Okamoto i Riri Sagary pod tym samym tytułem. Problem (a może dla niektórych i nie) polega tym, że zarówno grafiki promocyjne, jak też i zwiastun skręcają raczej w stronę fanserwiśną, niż survivalową. Reżyserię piętnastominutowych odcinków powierzono Nobuyoshiemu Nagayamie (Boku no Kanojo ga Majime Sugiru Shobitch na Ken), natomiast scenariusz pisze Touko Machida, co daje pewne nadzieje na w miarę znośną fabułę. Pytanie, ile z tego zabierze fanserwis?
Tejina Senpai (NAS)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.07.2019
Tego jeszcze (chyba) nie było… chciałoby się powiedzieć: oto kochająca magiczne sztuczki ślicznotka, której antytalent w tym względzie dorównuje jedynie jej lękowi przed występami publicznymi. To nie tylko idealny obiekt westchnień męskiego protagonisty, ale i jednocześnie prosty sposób na dostarczenie widzom dużej ilości lekkostrawnej rozrywki.
Tyle tylko, że grafika mocno sugeruje, a zwiastun bez żenady zdradza rodzaj i jakość owej rozrywki: będzie ona miała więcej wspólnego z eksponowanymi na każdym kroku i w niewybredny sposób krągłościami tudzież bielizną panienki (i innych dziewcząt) niż ze szlachetną i trudną sztuką prestidigitatorską. Twórcy do tego stopnia nie udają, że seria jest czymkolwiek innym niż odhaczaniem standardowych gagów ecchi (w małych dawkach, żeby i sobie uprościć życie), że zarówno panienka, jak i zagapiony w nią młodszy kolega (oczywiście tak nieciekawy, jak to możliwe), nie mają imion… W obliczu tego niewielkie znaczenie ma reżyser, mało doświadczony scenarzysta czy studio – kto lubi „te klimaty”, sięgnie i tak, reszta obejdzie szerokim łukiem.
Co i kiedy, czyli kolejność premier
- 28 czerwca
- 7 Seeds
- 1 lipca
- Katsute Kami Datta Kemono‑tachi e
- Starmyu [2019]
- 2 lipca
- Sounan Desuka?
- Tejina Senpai
- 3 lipca
- Dumbbell Nani Kilo Moteru?
- Kanata no Astra
- 4 lipca
- Maou‑sama, Retry!
- Uchi no Ko no Tame Naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru Kamo Shirenai
- 5 lipca
- Dr. Stone
- Joshikousei no Mudazukai
- 6 lipca
- Araburu Kisetsu no Otome‑domo yo
- En'en no Shouboutai
- Granbelm
- 7 lipca
- Ensamble Stars!
- Karakai Jouzu no Takagi‑san 2
- Lord El‑Melloi II Sei no Jikenbo: Rail Zeppelin Grace Note
- Naka no Hito Genome [Jikkyouchuu]
- Re:Stage! Dream Days
- Senki Zesshou Symphogear XV
- Vinland Saga
- 8 lipca
- Arifureta Shokugyou de Sekai Saikyou
- BEM
- Kawaikereba Hentai demo Suki ni Natte Kuremasu ka?
- Kochouki ~Wakaki Nobunaga~
- 9 lipca
- Cop Craft
- 10 lipca
- Isekai Cheat Magician
- 12 lipca
- Given
- Machikado Mazoku
- Toaru Kagaku no Accelerator
- 13 lipca
- Dungeon ni Deai o Motomeru no wa Machigatte Iru Darouka II
- Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Nikai Kougeki no Okaasan wa Suki Desuka?
- 19 lipca
- Knights of the Zodiac: Saint Seiya
- 31 lipca
- Kengan Ashura
BEM
Dr. Stone
Granbelm
Lord El‑Melloi II Sei no Jikenbo: Rail Zeppelin Grace Note
Vinland Saga
Niby zazwyczaj wpada mi w oko więcej pozycji, ale tutaj mam wrażenie, że zostanę przy większej ilości serii :)
Sezon bardzo dobry.
lato 2019
Te, które zwróciły moją uwagę tylko ładnym/ciekawym wyglądem, ale niczego się nie spodziewam i pewnie rzucę to: Bem, Nakanohito Genome [Jikkyouchuu], Lord El‑Melloi II Sei no Jikenbo: Rail Zeppelin Grace Note, Enen no Shouboutai i Dr. Stone (wiem, że dla wielu osób to jest must watch, ale jakoś do mnie nie przemawia póki co).
Dungeon ni Deai wo Motomeru no wa Machigatteiru Darou ka II – w końcu się doczekałam! Będę oglądać na 100%, wystarczy mi poziom pierwszego sezonu i będzie super.
Vinland Saga – najpierw w ogóle nie zwróciłam uwagi, ale potem obejrzałam trailery, które są całkiem niezłe + motyw wikingów to jednak jest coś nowego, dlatego teraz liczę, że będzie nieźle.
Toaru Kagaku no Accelerator – szczerze mówiąc, już się całkiem pogubiłam w tym Toaru, ale Acceleratora zawsze lubiłam, więc grzech nawet nie zerknąć.
Given – czyżbym w końcu doczekała się shounen‑ai, które będzie miało coś co chociaż przypomina fabułę opierającą się na czymś innym niż wiadomo co? Szczerze to nie mam pojęcia, ale nic gorszego od Super Lovers już chyba nie ma prawa powstać.
Sounan Desu ka? – mam niedobór słodkich dziewczynek, jestem gotowa na fanservice, a pomysł wydaje się nie najgorszy, więc liczę na coś dobrego na odmóżdżenie.
Yami Shibai 7 – nie wiem czemu to sobie robię. Tak samo nie wiem, dlaczego twórcy nam to nadal robią. Ale skoro obejrzałam już wszystkie poprzednie serie, mój perfekcjonizm nie pozwala mi pominąć tej.
Yubisaki kara no Honki no Netsujou: Osananajimi wa Shouboushi – brzmi tak głupio że aż śmiesznie. Odcinki mają trwać chyba po 5 minut, więc nie szkodzi zerknąć.
Mo Dao Zu Shi 2 – nie mam pojęcia, czy to w końcu pójdzie w tym sezonie, ale jeśli tak to dla mnie będzie najlepszą serią z całego lata. Obawiam się tylko, że powycinają wszystkie wątki BL, bo to w końcu Chiny.
Lato 2019
Pewniaki:
Dr. Stone – fabuła wydaje się ciekawa, czegoś takiego jeszcze nie oglądałam, więc może być spoko. Byle nie było zbyt dużo jakiś śmieszków, czy ecchi (nie oglądałam trailera, więc serio nie wiem czego się spodziewać).
Vinland Saga – skusiło mnie porównanie do SnK, a że i tak w tym sezonie nie mam za bardzo co oglądać, to stwierdziłam, że „a niech już będzie”.
No i…
Given!! – to jest seria, której zdecydowanie nie mogę pominąć. Nie czytałam mangi, ale mam spore oczekiwania. W przypadku jeśli seria będzie słaba, to cóż… Przynajmniej yaoi xD
Serie, które rozważam:
DanMachi 2 – pierwszy sezon był ok, ale d*py mi nie urwał, zobaczymy jak będę miała czas (pewnie nie będę miała xD).
Try Knights – lubię sportówki i plakat jest ładny.
Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki – jeśli to będzie jakaś luźna komedia, to dla mnie super, jeśli jakieś ecchi, harem czy inny szit, to powiem tej serii bye bye.
7 Seeds – haha, gonzo i netflix
Araburu Kisetsu no Otome‑domo yo – zapowiedź na tanuku to kolejka górska emocjonalna. Trzy akapity i trzy różne motywy.
Pierwszy to suchy opis fabuły, który we mnie wywołał raczej pomruk zniesmaczenia. Trochę dużo już było tych szkolnych komedii o erotyce.
Drugi wspomina o Marii Okadzie, którą osobiście bardzo doceniam. Jest to reżyser ze stylem, owszem kiczowatym i nie traktowałbym jej dzieł poważnie… Jednak ma ona styl i charakter, którego nie da się zastąpić. Dla mnie to duży plus.
W trzecim akapicie moje emocje i emocje osoby piszącej zapowiedź się złączyły. Ciekawi mnie to show, bo jak Mari Okada to czasem patałach to szanuję ją.
Arifureta Shokugyou de Sekai Saikyou – szczerze to dam jeden odcinek. Opis i zapowiedź sugeruje przeciętniaka bez krzty oryginalności, jednak i takie serie potrafiły dostarczyć niezłej rozrywki jak się obniży swoje wymagania do kolan. Rakudai, Trinity Seven, ta tamta seria gdzie dziewczyny w magicznej akademii miały stroje w których nawet prostytutki by się wstydziły chodzić. Eh… może będzie dobra zapchaj dziura
Dumbbell Nan Kilo Moteru? – Powiem tak… LoL… Chyba pierwsza seria Doga Kobo którą sobie odpuszczę. Za bardzo mi to krzyczy pogapmy się na cyce. Ja wiem, że ja oglądałem takie szmiry jak Seikon no Qwaser czy Seven Deadly Sins (to inne), ale tamte przynajmniej były zabawnie złe. Może ma to trochę serca, ale ehhhh… Doga Kobo, może zrób coś normalnie słodkiego na odmianę. Pedofilia, 1000 letnia lisiczka która jest Twoją żoną/mamą, a teraz cycki.
Granbelm – czy mi to pachnie jak na magiczne dziewczynki i mecha? Tak wygląda czyli pewnie dam parę odcinków. Tego typu serie zwykle idą w jedną z dwóch stron. Mogą być one działami zrobionymi przez zapaleńców gatunków, przez co są one raczej toporne w oglądaniu jednak pełne serca. Mogą one też być do bólu wpisane w jakiś schemat. Tak czy siak seans raczej nie będzie rewelacyjny i faktycznie przyjemność będą miały osoby którym ów gatunki są bliskie sercu. Ja akurat lubię magiczne dziewczynki i mecha.
Kanata no Astra – Czy to brzmi na serie przygodową? W kosmosie? Bez mechów? Ej, niech mnie ktoś uszczypnie bo to brzmi autentycznie dobrze. Z zapowiedzi wygląda na to że ta seria to anomalia i akurat co do takich serii zawsze mam najwięcej nadziei. Trzymam kciuki
Kawaikereba Hentai demo Suki ni Natte Kuremasu ka? – krótki rzut w górę na temat mojej opinii o Arabu Kisetu plus mojej opini o Dumbbell powinien oddać moje nastawienie do tej serii. Naprawdę w tym sezonie nie mam ochoty na ten typ
Lord El‑Melloi II Sei no Jikenbo: Rail Zeppelin Grace Note – Fate, ale nie fate. W sumie zawsze chciałem zobaczyć coś z Fate‑em, ale bardziej o magach. Jeżeli będzie to krótkie to idealnie, bo pewnie 12 odcinków tego bym nie obejrzał, a tak… może
Maou‑sama, Retry! – O, na plakacie w lewym dolnym rogu jest recolor Rem z Re‑Zero. Tyle mam do powiedzenia
Naka no Hito Genome [Jikkyouchuu] – Hej… gry, Silver Link, Isekai. Wspominałem wyżej o Rakudai, które było właśnie Silver Link i serią do bólu nieoryginalną. Musiałbym popatrzeć kto jest reżyserem… chwila… dum dum dum, google, google, google…
Ach tak, Shin Oonuma. Czyli tip top talent w Silver Link. Jest to reżyser który troszkę wcześniej pracował w Shafcie i jak się popatrzy na jego serie to zawsze gdzieś on tam wkradał swoje zapędy. Oczywiście to on robił Rakudai.
W każdym razie ufam temu człowiekowi, że będzie to przynajmniej średnie.
Senki Zesshou Symphogear XV – Symphogear? Symphogear?! Symphogear! SYMPHOGEAH!
Symphogear jest durny i kiczowaty, ale go kocham. Jest to autentycznie seria najbliższa mojemu sercu z całego świata Anime, mimo że nie byłbym w stanie dać z czystym sercem żadnemu sezonowi więcej niż 7/10. Także pełny Hype i liczę na to, że będzie to finał dla naszych bohaterek. Czwarty sezon wyraźnie budował piąty sezon, były one pisane razem. Mam spore nadzieje na dobry satysfakcjonujący finał, a także na najbardziej szalone sceny akcji jakie się da.
Ogólnie z tego co widzę sezon dla mnie to będzie Symphogear i Space Opera (oby była dobra). Reszta to takie tam, może coś podejdzie.
Nie chce mi się (co za leń!) pisać za dużo, ale zapowiada się ciekawy sezon, znaczy dużo animców mam na liście.
Pewniaki: Dungeon, En, Dr. Stone, Sympho, Vinland Saga.
Widzę też sporo Issekajów które pewnie obczaje, bo jakoś zawsze daje się nabrać na te serie :D
Bonus: Cop Craft, Maou‑Retry, Bem i Kami Kemono
Sezon Letni Anime 2019
7 Seeds – napawa optymizmem zarys fabularny, długość pierwowzoru i to, że bierze się za to netflix. Samego tytułu kompletnie nie znam, ale jestem zaciekawiony i mam nadzieję, że studio tego nie spartaczy.
Arifureta Shokugyou de Sekai Saikyou – a zerknę, bo isekajów nigdy dość i w sumie ciągle czekam na coś z tego rodzaju co zaskoczy mnie tak pozytywnie jak Re Zero.
BEM – jestem bardzo ciekawy jak to wyjdzie. Na plus bez wątpienia projekty postaci. No i że pierwowzór jest z aż 1968 roku to się bardzo zdziwiłem. Ciekawy ruch i oby wyszedł pozytywnie.
Cop Craft – po prostu zaintrygował mnie trailer, więc zerknę, ale nie mam wygórowanych oczekiwań.
Dr. Stone – miałem już to zaklepane do obejrzenia dawno temu, ale nie byłem pozytywnie nastawiony. Natomiast teraz oczekiwania moje bardzo wzrosły, bo widać, że chcą pójść na całość. Nie znam pierwowzoru, ale trzymam kciuki, aby nie odbiło im się to czkawką.
Dungeon ni Deai o Motomeru no wa Machigatte Iru Darouka II – no w końcu doczekałem się kontynuacji tej serii, gdyż spin‑offy totalnie zlewałem. Przyszło nam na nią czekać ponad 4 lata i mam nadzieję, że spełni pokładane w niej oczekiwania, ponieważ pierwszy sezon był naprawdę dobry.
En'en no Shouboutai – heh, fajny pomysł, absurdalny i dziwny, ale fajny. Z miłą chęcią zobaczę co z tego wyjdzie.
Granbelm – coś do swoich statystyk porównawczych wybrać musiałem, więc padło na to cuś. Jak oczywiście nie odpłynę gdzieś w połowie to postaram się ów „dzieło” skończyć.
Kanata no Astra – przepraszam z góry za idiotyczne (raczej) porównanie, ale nie wiem czemu po przeczytaniu opisu od razu w głowie mi zaświtał film Paradoks Cloverfield. Naprawdę spodobał mi się opis fabuły, a że pierwowzór zamknięty i krótki to jest szansa za zamkniętą historię. Czekam więc na premierę i liczę, że mi się spodoba.
Kengan Ashura – jakiś czas temu natrafiłem na mangę, która mnie zainteresowała, ale nie poznałem za wiele historii, więc z miłą chęcią jak tylko znajdę czas to zerknę też i na tę produkcję od netflixa.
Lord El‑Melloi II Sei no Jikenbo: Rail Zeppelin Grace Note – widziałem odcinek specjalny poprzedzający serię tv, który był nawet spoko (według mnie), dlatego z chęcią zerknę na serial, a nuż mi się spodoba. Dla mnie na pewno pozytywem jest studio Troyca, które lubię za projekty postaci, więc przynajmniej ten aspekt wpasuje się w mój gust.
Maou‑sama, Retry! – to tak tylko przypadkiem, gdyż nie zamierzam tego oglądać, ale zainteresował mnie plakat promocyjny. Co na nim (w lewym dolnym rogu) robi Ram (Re Zero) ze zmienionym kolorem włosów i oczu? :D
Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Nikai Kougeki no Okaasan wa Suki Desuka? – ło matulu, kolejny isekajek! A wlecę w pierwszy epizod i jak mi podejdzie to będę oglądał dalej.
Vinland Saga – wikingowie nigdy nie byli w moich klimatach, albo raczej nigdy im nie pozwoliłem aby mieli w ogóle szansę być. Jest to bardzo dobra okazja, żeby dać im szansę i mam naprawdę wielkie oczekiwania co do tej produkcji. Nie znam pierwowzoru, ale studio i materiały promocyjne są na bardzo wysokim poziomie, więc oczekuję perły sezonu, albo i nawet roku.
Z bólem serca pominąłem Toaru Kagaku no Accelerator, ponieważ jeszcze nie widziałem żadnej serii z tego uniwersum, więc nie jestem pewny czy jest sens zaczynać od tego. Muszę w końcu te tytuły nadrobić, bo ciągle czuję, że coś tracę.
To chyba na tyle. Wyhaczyłem 13 pozycji z czego tylko 3 pewniaki i tak jak napisałem we wstępie, sezon dla mnie bardzo słaby z jedną, max dwoma perełkami. A reszta to pytajniki, które muszą liczyć chyba tylko na cud, aby wyszyły z nich przynajmniej przeciętne produkcje. Tak czy siak życzę wszystkim udanego sezonu i do usłyszenia! ;)
Więc z pewniaków:
Dr. Stone
Danmachi S2
Fire Force(będą aż 4 coury… oby to było tak dobre, jak mówią)
Kawaikereba
Lord El‑Melloi II Sei no Jikenbo: Rail Zeppelin Grace Note
Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Nikai Kougeki no Okaasan wa Suki Desuka?
Dr. Stone
Vinland Saga
Potencjalnie dobre:
7 Seeds
Araburu Kisetsu no Otome‑domo yo
Cop Craft
Arifureta
Isekai Cheat Magician
Joshikousei no Mudazukai
Maou‑sama, Retry!
Naka no Hito Genome
Uchi no Ko no Tame Naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru Kamo Shirenai
Dumbbell Nan Kilo Moteru?
Sounan Desuka?
Tejina Senpai
Dodając od siebie kilka słów:
Kawaikereba ma wyjątkowo dobrą adaptację mangową – jest to jeden z lepszych haremów, którym miałem do czynienia, a trochę ich znam. Obawiałem się trochę o projekty postaci, bo styl jest dość specyficzny ale myślę, że przy takiej ekipie produkcyjnej i po filmach promocyjnych nie ma się czego obawiać. To będzie dobre.
Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Nikai Kougeki no Okaasan wa Suki Desuka? – powiem tak, jeśli chodzi o budowę, to jest to raczej przeciętny fantasy‑isekai, nie wyróżnia się niczym na tle innych. Nie bez powodu jednak został ogłoszony w sieci alternatywnym tytułem znanym jako „milf isekai”, mamuśka jest naprawdę fajną bohaterką i na niej właśnie powinniśmy się skupić. MC jest przewrażliwiony na punkcie matki, obok spotyka irytującą tsundere, jednak pojawia się również naprawdę przyjemna czarodziejka obok, więc nie mamy tutaj przerastającego efektu złośliwości wobec bohatera(oczywiście nadal pojawiają się specyficzne dialogi). Elementów komediowych nie ma aż tyle, ile by się chciało – koncept jest naprawdę fajny ale w tej samej konwencji Bouken ni, Tsuitekonaide Okaasan!: Chouka Hogo na Saikyou Dragon ni Sodaterareta Musuko, Hahaoya Douhan de Boukensha ni Naru jest o niebo lepsze i autentycznie zabawne, więc jeśli macie ochotę na przygodę typu mamuśka+syn, to ten drugi tytuł będzie lepszym wyborem.
Arifureta – czytałem mangę, która ponoć nie oddaje całej sprawiedliwości pierwowzoru ale tutaj poza „niecodziennymi” designami stworów nie ma tak naprawdę nic specjalnego. MC to mściwy chuuni, który na wskutek pewnych wydarzeń udaje zimnego skurczybyka. Loli wampirzyca i króliczek to typowe do bólu dziewczyny, ostatni nabytek jest nieco lepszy ale to też nie jest żadna oryginalna postać. Ogólnie nie napalam się jakoś mocno, a sama historia jest przereklamowana imho ale mimo wszystko to isekai i ma swoje dobre, czasami nawet bardzo dobre momenty.
Gorzej od sezonu wiosennego raczej nie będzie. Osobiście najbardziej czekam na En'en no Shouboutai i Arifureta Shokugyou de Sekai Saikyou.
Ogólnie wydaje mi się czy ilość bajek jest mniejsza? Sam mam do sprawdzenia 26 serii (+ The King's Avatar, którego nie ma na liście), co daje prawie cały sezon. Zawsze mniej więcej tyle oglądam, ale mam wrażenie, że w poprzednich sezonach odpuszczałem większą ilość bajek… Tutaj po przeliczeniu zostało ich zaledwie 8.
Może sobie coś ubzdurałem, nie wiem.
Czy mi się wydaje, czy te zapowiedzi są dłuższe i bardziej szczegółowe, niż zazwyczaj (dzięki za ich przygotowanie jakby co)?
Letni sezon jak dla mnie zapowiada się dużo lepiej niż jeszcze trwający i choć z pewnością z wielu animców, które mnie zaintrygowały, połowa albo i więcej po trzech odcinkach zmieni się z oglądanych na porzucone, to i tak myślę, że ostatecznie będę zadowolona.
Moje „muszę zobaczyć”:
- „BEM”
- „Cop Craft” (dawać mi tu cały opening!)
- Dr. Stone
- „En'en no Shouboutai” (bez przesady z tym, że opis okropnie brzmi, ja jestem zaintrygowana, a odkąd dowiedziałam się, że autor mangi odpowiadał za „Soul Eater” moje zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej; może być i schematycznie i dziwnie, byle zapewniało rozrywkę)
- „Given”
- „Kanata no Astra”
- „Katsute Kami Datta Kemono‑tachi e” (głównie ze względu na studio i by sprawdzić, czy będzie lepiej niż przy „Fairy Gone”)
- „Try Knights” (bo sportówka; szkoda, że jedna, jeśli dobrze widzę)
- „Vinland Saga” (oby tego nie spieprzyli!)
Moje „z ciekawości zerknę”:
- „7 Seeds”
- „Araburu Kisetsu no Otome‑domo yo” (serie z grupą dziewczyn/dziewczynek/dziewuszek na ogół omijam szerokim łukiem, ale ta przykuła moją uwagę)
- „Kochouki ~Wakaki Nobunaga~" (bo jak dotąd żadnego anime z Nobunagą nie obejrzałam, więc może to jest ten czas…)
- „Uchi no Ko no Tame Naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru Kamo Shirenai” (jak mnie nie zemdli od słodyczy po pierwszym odcinku i jak w ogóle nie zapomnę, że chcę to obejrzeć, będę kontynuowała seans, zwłaszcza że główny bohater ma fajnego seiyuu)
Tyle. Zgaduję, że zostanę przy „BEM”, „Cop Craft”, „Given”, „En'en no Shouboutai” i „Vinland Saga”. Przy tym ostatnim na 100%.
Dr.Stone – nie jestem w stu procentach przekonany, ale pominąć hypowanego shounena… Liczę na pozytywne zaskoczenie.
Dumnell Nan Kilo Moteru? – Doga Kobo, fanserwis, fajne projekty postaci, ciekawy pomysł fabularny – więcej mi nie trzeba.
Enen no Shouboutai – fabuła podobno przeciętna, ale grafika w zwiastunach wygląda świetnie, więc pooglądam dla ładnych widoczków (ewentualnie akcji).
Kawaikereba Hentai demo Suki ni Natte Kuremasu ka? – w ostatnich sezonach omijałem haremówki, ale tym razem spróbuję. Szczególnie, że w ekipie produkcyjnej jest specjalny koleś od dizajnu majtek…
Uchi no Ko no Tame naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru kamo Shirenai. – słodkodziewczynkowych/slice‑of‑life'owych tytułów zazwyczaj nie pomijam. Nastawiam si maksymalnie na średniaka.
Vinland Saga – Wikingowie, brutalność, zemsta – mało jest takich anime ostatnio, szczególnie dobrze zrealizowanych. Zdecydowanie hit sezonu.
Sounan Desuka? – dość ciekawa tematyka… i nic poza tym. Krótkie odcinki to zachęta. Mogę spróbować.