Tanuki

Tanuki.pl

Wyszukiwarka

Otaku.pl

News

Wiosna 2019 - zapowiedź sezonu

Avellana - 20.03.2019

Powracamy wraz z wiosną i nową zapowiedzią sezonu! W jej przygotowaniu pomagali: Enevi, IKa, moshi_moshi, ursa oraz Tablis. Jak widać, jest stosunkowo skromna; wiosenny sezon okazał się mniej zasobny w serie niż zazwyczaj – ciekawe, czy to zapowiedź nowego trendu? Trzeba za to powiedzieć, że oferta jest w miarę zróżnicowana, a chociaż poza kontynuacjami nie widać „murowanych pewniaków”, nie brakuje serii, na które warto będzie przynajmniej rzucić okiem, żeby wyrobić sobie zdanie.

Dla porządku przypomnę, że trzeci sezon Chihayafuru został przeniesiony na październik. Nie uwzględniliśmy także King of Prism: Shiny Seven Stars, ponieważ (podobnie jak w swoim czasie Digimon Adventure tri) są to filmy, które po premierze kinowej zostaną wyemitowane w formacie serii telewizyjnej. Nie do końca kompletne jest też zestawienie serii z krótkimi odcinkami.

Jak zwykle subiektywny przegląd sezonu przygotowała nasza koleżanka tamakara.

Zapraszamy do lektury!



Aikatsu Friends! ~Kagayaki no Jewel~ (Sunrise)
Seria oryginalna / Premiera: 4.04.2019

Kolejna odsłona opowieści o aspirujących idolkach – w jeszcze mniej realistycznym niż zazwyczaj wydaniu. Jak można się domyślić na podstawie tytułu, jest to bezpośrednia kontynuacja poprzedniej serii, czyli Aikatsu Friends, będącej trzecią z kolei permutacją (po Aikatsu! Idol Katsudou! i Aikatsu Stars!) franczyzy wywodzącej się z kolekcjonerskiej arkadowej karcianki. (Tak, istnieje coś takiego, ale to nie miejsce na obszerną definicję). Aine Yuuki, czyli główna bohaterka tej części, rozpoczyna naukę w liceum, podobnie jak jej przyjaciółki. Punktem startowym nowej opowieści staje się natomiast jej spotkanie z tajemniczą idolką…

Tego rodzaju tytuły zazwyczaj w ogóle nie są znane na Zachodzie i nie pojawiają się w oficjalnych serwisach streamingowych, ponieważ ich celem jest promocja marki na rynku japońskim. Nie jest to duża strata – w porównaniu z seriami tego typu nawet kolejne odsłony Precure mogą uchodzić za dzieła ambitne i rozwijające intelektualnie. Nie da się wykluczyć, że Kagayaki no Jewel będzie ostatnią częścią cyklu, który od pewnego czasu traci na popularności – tego typu franczyzy nie są wieczne. Inna rzecz, że z całą pewnością na jego miejsce pojawi się coś nowego i praktycznie nieodróżnialnego.

(a)



Bakumatsu ~Ren'ai Bakumatsu Kareshi Garden~ Crisis (Studio Deen)
Adaptacja gry otome / Premiera: 5.04.2019

Tajemniczy podróżnik w czasie przejął władzę w dziewiętnastowiecznej Japonii i namieszał w znanym nam biegu historii – a zatem zadaniem oddziału Shinsengumi oraz rewolucjonistów z Choshuu będzie go powstrzymać. Co się jednak stanie, gdy się okaże, że przeciwnik może przywoływać słynnych wojowników z różnych epok w historii Japonii? Cóż, odpowiedź jest prosta – nastąpi kolorowy chaos przetykany znanymi nazwiskami, z wyglądu i charakteru niemającymi wiele wspólnego z jakąkolwiek rzeczywistością. Jeśli ktoś jest ciekaw, jak to mniej więcej się prezentuje, zachęcam do przeczytania zajawek pierwszych odcinków poprzedniej serii.

W nowej odsłonie do obsady dołączy niejaki Mugensai II – sądząc po projekcie postaci, wyjątkowy niemilec. Zmienia się reżyser – Masakiego Watanabe zastąpi Mitsutoshi Satou, ale jako że żaden z panów nie miał dotąd na koncie samodzielnych reżyserskich projektów, trudno nawet powiedzieć, czy to dobrze, czy wszystko jedno. Trudno też znaleźć argumenty za polecaniem tej serii – pewną zachętą może być nieobecność centralnej postaci żeńskiej, czyli protagonistki gier, ale poza tym wszystko wskazuje na to, że dostaniemy typowy misz­‑masz popkulturowo­‑historyczny, złożony z elementów doskonale znanych i przemaglowanych w mangach i anime tysiące razy.

(a)



Beyblade Burst Gachi (OLM)
Seria oryginalna / Premiera: 5.04.2019

Na tle podobnych sobie franczyz Beyblade wyróżnia się pomysłem przewodnim. Tytułowe urządzenia to malutkie bączki, za pomocą których można staczać pojedynki polegające na wypychaniu bączka przeciwnika z ringu – żeby zaś nie było zbyt nudno, w świecie pokazanym w seriach telewizyjnych w rzeczonych bączkach ukrywają się potwory, także staczające bardziej efektowne pojedynki. Ciekawych, o co w ogóle chodzi, odsyłam do pierwszej serii, choć powstała ona na tyle dawno, że można mówić o innej epoce. Po seriach z podtytułem Bakuten Shoot nastąpiła kilkuletnia przerwa, po której pojawiło się Metal Fight, zaś teraz mamy do czynienia już z trzecią generacją, czyli podcyklem Burst. Omawiany tu tytuł jest czwartą serią – ale pierwszą, która ma być pierwotnie emitowana w internecie. Z dostępnych materiałów wynika, że pojawia się w niej także nowy protagonista, niejaki Drum Kouryuu, który zamierza podbić światowe rankingi graczy dzięki nowemu baybladowi, nazywanemu Ace Dragon.

Dostępne informacje są skąpe – wiadomo tylko, że animacją zajmie się, jak zawsze w przypadku tego cyklu, studio OLM. Za koncepcję tej części cyklu odpowiada Hiro Morita, który jest także autorem mang Beyblade Burst i Beyblade Burst Chouzetsu, a teraz zaczyna rysować mangową wersję bieżącej serii, mającą się ukazywać w czasopiśmie „Coro Coro Comics”.

(a)



Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai (Arvo Animation / Silver)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2019

Aby otrzymać stypendium, Nariyuki Yuiga zostaje „nauczycielem” koleżanek z klasy. Jego zadaniem jest przygotowanie ich, żeby dostały się do wymarzonych szkół. Problemem jest jednak wybór, jakiego dokonują dziewczyny: Rizu Ogata, która jest geniuszem naukowym, chce dostać się do szkoły artystycznej, celem Fumino Furuhashi, wybitnej literatki i nogi z matmy, jest opanowanie nauk ścisłych, natomiast świetna sportsmenka Uruka Takemoto chce podciągnąć oceny z angielskiego. Przed Nariyukim staje zdecydowanie trudne zadanie wyrzucenia dziewcząt ze strefy komfortu i sprawienia, by osiągnęły cel. Oczywiście, jak łatwo przewidzieć, nie obędzie się tu też bez opcji zauroczenia bohaterem – w końcu pierwowzorem jest manga Taishiego Tsutsui, wpisująca się w gatunek komedii romantycznych.

Za reżyserię będzie odpowiedzialny Yoshiaki Iwasaki (Love Hina, Hayate no Gotoku!!), natomiast scenariusz napisze Gou Zappa (Beatless, Sengoku Collection). Za wygląd postaci ma odpowiadać Masakatsu Sasaki (A­‑Channel, Saki). Sądząc po nazwiskach oraz podawanych nad wyraz skąpo informacjach można wnioskować, że powstanie seria dosyć przeciętna, z wielokrotnie wałkowanym motywem haremowym i sztampowym wyglądem postaci. Nadzieję może budzić osoba reżysera, jednak wszystko zależy od drogi, jaką obierze – bowiem może to być solidna seria rozrywkowa, jaką było Hayate no Gotoku!!, lecz może też zrównać do przeciętnego poziomu przeciętnej haremówki.

(i)



Bungou Stray Dogs [2019] (Bones)
Adaptacja mangi / Premiera: 12.04.2019

Oto przed nam trzecia odsłona przygód literatów obdarzonych supermocami… Niezorientowanych odsyłam do recenzji poprzednich części, ponieważ bez ich znajomości sięganie po opisywane anime nie ma sensu. Z drugiej strony trailer pokazuje, że czeka nas jeszcze jedna powtórka z rozrywki. Jak zwykle literackie grono powiększy się o kilka nazwisk, zarówno po stronie Agencji, jak i Mafii Portowej. Czeka nas mnóstwo pojedynków, wybuchów i, niestety, smętnych wynurzeń Atsushiego na temat własnej beznadziejności. Na pocieszenie zostają boskie głosy Mamoru Miyano, Mitsuru Miyamoto i Kenshou Ono, do których dołączy równie cudowny Akira Ishida (w roli Fiodora Dostojewskiego – jak ktoś widział film, to wie).

Cóż, nie liczyłabym na cud. Wszystko wskazuje na to, że trzeci sezon odziedziczy wszystkie zalety i wady poprzedników, pozostaje kwestia proporcji. Czyli modlimy się o duże ilości Moriego oraz Dazaia i śladowe Atsushiego. Niby chłopak czegoś się nauczył, ale jego żałosny sposób bycia skutecznie obrzydza seans, a smutne monologi powodują krwawienie z uszu. Na szczęście oczy są bezpieczne, bo studio Bones zazwyczaj dba o przyzwoitą jakość produktów. Nie ma też co liczyć na rewolucję w scenariuszu czy nowe podejście do reżyserii, ponieważ ekipa produkcyjna nie zmieniła się.

Podsumowując, jeżeli ktoś z zainteresowaniem obejrzał poprzednie części Bungou Stray Dogs, spokojnie może czekać na ciąg dalszy. Ci, których odrzuciła bojowa wersja klasyków literatury japońskiej i nie tylko, i tak będą się trzymać od tej serii z daleka.

(mm)



Carole & Tuesday (Bones)
Seria oryginalna / Premiera: 11.04.2019

W świecie przyszłości sztuczna inteligencja rozwinęła się do tego stopnia, że zastąpiła ludzkość już nie tylko w najbardziej prozaicznych czynnościach, ale również tych wymagających twórczego myślenia. Ale może niekoniecznie? Trudno chyba bowiem sztuką nazwać coś tworzonego niemal taśmowo nie przez ludzi, ale w większości przez maszyny zaprogramowane właśnie przez ludzi do tego, by komponować, pisać, malować… Bo człowiekowi się już po prostu nie chce. A może stracił artystyczne ambicje? Trudno powiedzieć, bo o rzeczywistości przedstawionej w tym anime nic bardziej konkretnego jeszcze (?) nie wiadomo.

Tak czy siak, mamy zasiedlony już od jakiegoś czasu Mars, gdzie w wielkim mieście mieszka ledwo wiążąca koniec z końcem Carole, a na odległej prowincji spokojne życie pędzi pochodząca z bogatej rodziny Tuesday. Teoretycznie powinny mieć ze sobą niewiele wspólnego, ale łączy je nie tylko ten sam wiek (obie mają po siedemnaście lat), ale przede wszystkim pasja do muzyki i talent. Czy przypadkowe spotkanie sprawi, że ich marzenia o wielkiej karierze łatwiej się spełnią?

Po pierwsze: to anime wygląda naprawdę ładnie. Przynajmniej w zapowiedziach. Po drugie: do śpiewania piosenek po angielsku postanowiono zatrudnić osoby, które języka kaleczyć nie będą i potrafią śpiewać. Po trzecie: ten serial sprawia, że czuję się staro… Ale w pozytywnym sensie, bo pomysł na fabułę sprawia, iż budzi się we mnie tęsknota za okresem dorastania. Ot, nostalgia. Bo że anime będzie o dorastaniu i spełnianiu marzeń, to chyba wiadomo już na pierwszy rzut oka. Choć jest spore ryzyko, że coś nie wyjdzie (bo odpowiedzialny za cały projekt Shin’ichirou Watanabe na przestrzeni lat miewał zarówno lepsze jak i gorsze pomysły), to jeśli wszystko pójdzie dobrze, dostaniemy niekoniecznie ambitną, ale naprawdę przyjemną i bezpretensjonalną serię o młodzieży, przeznaczoną jednak dla troszkę starszych widzów. Cóż, niby to studio Bones, więc jak najbardziej można dać tej produkcji kredyt zaufania, ale mam pewne obawy, ponieważ reżyserujący serial Motonobu Hori debiutuje na tym stanowisku. Poczekamy, zobaczymy, z tytułami bez pierwowzoru bywa naprawdę różnie, ale ja mocno trzymam kciuki.

P.S. Kojarzy ktoś może i lubi kanadyjskiego muzyka o pseudonimie Mocky? Jeśli tak, to pewnie będziecie zadowoleni, bo to właśnie on odpowiada za ścieżkę dźwiękową.

(e)



Daiya no Ace: Act II (Madhouse)
Adaptacja mangi / Premiera: 2.04.2019

Pamiętacie jeszcze Eijuna Sawamurę? Nie słyszeliście o nim? To najpierw zapoznajcie się z tym i tym. Te dwie serie, łącznie liczące ponad sto dwadzieścia odcinków, są ekranizacją większego wycinka z czterdziestosiedmiotomowej mangi Yuujiego Terajimy. Co pewnie doskonale wiecie, jeśli interesuje się serialami i mangami sportowymi, przede wszystkim tymi traktującymi o baseballu. A że mało kto zarzyna kurę znoszącą złote jaja, to chyba nikogo nie dziwi, że niedługo po zakończeniu części pierwszej ruszyła publikacja kontynuacji zatytułowanej po prostu Act II, która na obecną chwilę liczy piętnaście tomów. Co, jak się okazuje, jest wystarczającą ilością materiału do nakręcenia kolejnej serii.

Przyznaję, że nie miałam styczności z papierową wersją omawianego serialu, ale jeśli zarówno manga, jak i jej animowana wersja będą na podobnym poziomie, jak poprzedniczki, to fani raczej nie mają się czego bać. Za sterami produkcji stoją bowiem te same osoby, co poprzednio, a jedyną poważniejszą zmianą na liście płac jest brak studia Production I.G.. Ciekawe, czy widzowie odczują znacząco tę nieobecność? Czy odczują ją w ogóle? Nie mam zielonego pojęcia. Jedyne, co jest pewne, to że jakimś dziwnym trafem Daiya no Ace: Act II nie tylko nie jest jedyną serią sportową w tym sezonie, ale jedną z trzech traktujących o baseballu. Jednak jeśli jesteście miłośnikami sportówek w prawdziwym shounenowym stylu, to pewnie pozostałe dwa anime raczej Was nie zainteresują.

(e)



Fairy Gone (P.A. Works)
Seria oryginalna / Premiera: 8.04.2019

Jeśli słysząc słowo „wróżka”, myślicie o przeuroczych, ale skłonnych do psot miniaturowych uskrzydlonych ludkach, to spójrzcie jeszcze raz na plakat promocyjny. No dobra, zwiastun pokazał, że te istoty mogą mieć przyjemną dla oka aparycję, ale w większości przypadków przypominają demony lub krwiożercze potwory z najróżniejszych folklorów. Zresztą, działają na tej samej zasadzie, jak te pierwsze. Potrafią opętać żywą istotę, przez co zyskuje ona nadnaturalne moce różnego typu. Z jakiegoś powodu jednak zasada ta nie dotyczy ludzi i ci, którzy posiadają nadprzyrodzone zdolności, są wynikiem eksperymentów z dziedziny transplantologii, których celem było stworzenie superżołnierzy do walki z wrogiem. Ale wojna w pewnym momencie się kończy, a pozostali przy życiu nie zawsze potrafią się odnaleźć w szarej codzienności. Tym bardziej, jeśli przestali być zwykłymi obywatelami.

Widząc sam plakat i czytając krótki opis, pomyślałam, że będzie to mroczna opowieść o specjalnym oddziale ludzi potrafiących przemieniać się w najróżniejsze potwory. Mroczna opowieść rozgrywająca się w mocno alternatywnej rzeczywistości stylizowanej jednak na historyczną Ziemię. Zwiastun potwierdził, że będzie mrocznie i poważnie (może nawet zbyt mrocznie, zważywszy na narrację głównej bohaterki), nikt jednak w nic transformować nie będzie, bo wróżki rezydują w ludzkich ciałach, ale materializują się na wezwanie i w tej postaci zapewne walczą. Gdzieś coś takiego już było? Tak, jak najbardziej. Podobnie jak motyw żołnierzy na emeryturze, którzy próbują się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Podobnie też jak motyw naiwnej świeżynki (w tej roli niejaka Maria Noel) w jakiejś organizacji, ale świeżynki wyjątkowej i odpowiednio doświadczonej przez los…

Na pierwszy rzut oka serial prezentuje się ciekawie, potem okazuje się, że to wszystko gdzieś już było, a brak pierwowzoru i nazwa studia odpowiedzialnego za produkcję sprawiają, iż nie wiadomo, czego tak naprawdę się spodziewać. Może być mrocznie i poważnie, ale bez tonięcia w otchłani rozpaczy. Może być ciekawie mimo wykorzystania znanych schematów, jednak równie dobrze seria może okazać się nie tylko nudna i powtarzalna, ale i zwyczajnie głupia. Nie sposób na tym etapie przewidzieć, co z tego wyjdzie. Światełkiem w tunelu może okazać się reżyser, odpowiedzialny za kilka naprawdę dobrych ekranizacji. No, ale właśnie. Ekranizacji. Z projektami oryginalnymi bywa bardzo różnie… Scenariusz pisze osoba, która stworzyła Hai to Gensou no Grimgar, więc kto wie, może nie będzie tak źle? Gorzej, że spod jej pióra nie wyszedł żaden inny scenariusz. No cóż, okaże się po premierze.

(e)



Fruits Basket [2019] (TMS Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2019

Zapewne nie tylko ja ucieszyłam się na zapowiedź remake’u serii oglądanej tak dawno temu, że co jakiś czas, w ramach nostalgii za młodością oraz dość częstego rozczarowania dzisiejszymi ekranizacjami, mam ochotę ją sobie przypomnieć. W pamięci mam zresztą tylko ogólny zarys fabuły, ale wiem, że mi się podobała, i sporo osób podziela to zdanie. Zatem wygląda na to, że w tym sezonie Furuba będzie najbardziej wyczekiwanym przeze mnie anime!

Zawiązanie akcji jest proste: Tooru Honda zbiegiem smutnych życiowych okoliczności trafia jako pomoc domowa do rezydencji zamieszkałej przez kilku przedstawicieli rodziny Souma – samych przystojniaków oczywiście – i poznawszy ich równie smutne życiowe położenie, spowodowane starożytną klątwą, stara się, dość skutecznie zresztą, wnieść w ich życie trochę radości i tak potrzebnego im ciepła. Klątwa jest bowiem z gatunku na pozór niewinnych, w rzeczywistości powodujących poważne konsekwencje w społecznym funkcjonowaniu: pod wpływem silniejszych emocji oraz przytulenia przez płeć przeciwną panowie zmieniają się w zwierzęta z chińskiego zodiaku. Znający mangę lub poprzednią adaptację widzowie nie potrzebują z pewnością innych szczegółów; młodsze pokolenie zachęcam do rzucenia okiem na recenzje obu, a potem oczywiście do zapoznania się z nową wersją, bo jestem przekonana, że będzie warto, choćby dla odmiany.

Jak widać z materiałów promocyjnych, postaci, trochę już leciwe, zostały odświeżone i nie wydają się szczególnie odbiegać od dzisiejszych standardów gatunku shoujo. Cudów grafiki i animacji zwiastun raczej nie obiecuje, ale wygląda wystarczająco przyzwoicie i pastelowo. Znacznie ważniejsza jest informacja, że nowa ekranizacja, w przeciwieństwie do poprzedniej, ma obejmować całość oryginału, zatem osoby nieznające mangi mają szansę wreszcie się dowiedzieć, o co chodziło z klątwą i jak się ta historia zakończyła. Pytanie tylko, ile odcinków potrzeba, żeby zgrabnie zmieścić 23 tomy wypchane sporą liczbą postaci i ich ponoć równoprawnych wątków? Tylko to budzi moje obawy o kompozycję serii, choć scenarzysta ma niezłe noty. Druga ważna rzecz, to że zmieniono – na prośbę autorki – wszystko, od studia i ekipy produkcyjnej po obsadę (powraca natomiast część obsady angielskiej, jeśli to kogoś interesuje). W niewielkim na razie samodzielnym dorobku reżysera uwagę od razu przykuwa Udon no Kuni no Kin'iro Kemari, podnosząc moje nadzieje na atmosferę, która będzie ogrzewać serce. Zdecydowanie czekam i zachęcam do zapoznania się!

(u)



Gundam: The Origin – Zen'ya Akai Suisei (Sunrise)
Seria oryginalna / Premiera: 29.04.2019

Gundamów nigdy dość? To się okaże. Z pewnością „The Origin” w nazwie nie jest zbyt zachęcające dla potencjalnych nowych fanów, tym bardziej, że „początek”, o którym mowa, to prequel do serii z… 1979 roku, koncentrujący się na przyczynach toczącej się w jej trakcie Jednorocznej Wojny oraz pochodzenia głównego antagonisty nazywającego się tytułowym mianem „Czerwonej Komety” (Akai Suisei). Jest to jednocześnie adaptacja mangi Yoshikazu Yasuhiko oraz, jeśli dotrzyma słowa, ostatnie anime w jego reżyserii. Traktowanie tego jako nowego produktu jest przy tym naciągane, serial ten jest bowiem przeróbką OAV z roku 2015. Była to produkcja chwalona, niewątpliwie dopracowana i z powodzeniem łącząca nostalgiczny styl z nowoczesnymi technikami animacji. Jest jednak „ale”: na OAV składało się sześć godzinnych filmów, serial zaś ma być trzynastoodcinkowy. Jak łatwo można policzyć, oznacza to redukcję materiału. Dodajmy do tego nieuniknione problemy z pocięciem godzinnych filmów na odcinki tak, aby każdy miał sensowny początek i koniec, i widzimy, że wątpliwości nazbierało się niestety sporo. Zapewne będzie to przynajmniej kompetentna seria, ale czy nie lepiej obejrzeć OAV?

(t)



Gunjou no Magmell (Studio Pierrot)
Adaptacja manhuy / Premiera: 7.04.2019

Seria fantasy (a może raczej science­‑fiction) rozgrywająca się w świecie, gdzie na środku oceanu nagle pojawia się nowy kontynent, Magmell. Jak się pojawia, w zapowiedziach nie jest sprecyzowane – spada z nieba, wynurza się z wody, czy też wyłania się z nicości. Jedno jest pewne – dla ludzkości wraca era odkryć; w końcu na pewno są tam nowe i nieznane zwierzęta, rośliny i minerały. A może i nawet niebezpieczeństwa! Anime, będące ekranizacją czterotomowej manhuy autorstwa Dainenbyou, będzie prawdopodobnie skupiać się na przygodach niejakiego You Ina (Kengo Kawanishi), który pomaga odkrywcom.

Jeśli można wnioskować po ekipie, należy spodziewać się w miarę porządnej serii shounen, bowiem reżyserem jest Hayate Date, odpowiedzialny m.in. za Naruto i Gensou Maden Saiyuuki. Z drugiej jednak strony scenariusz ma pisać Chuuji Mikasano z dosyć przeciętnym Tokyo Ghoul na koncie, natomiast za projekty postaci odpowiadać będzie Akiharu Ishii, zdecydowanie trzymający się dotychczas w cieniu.

Czy z tego wyjdzie coś ciekawego, okaże się też w momencie, gdy będzie wiadomo, jaka jest zaplanowana liczba odcinków. Powszechnie bowiem wiadomo, iż „epickie” opowieści nie mają szans rozwinąć skrzydeł w dwunastu odcinkach. Z drugiej jednak strony – co epickiego da się wycisnąć z czterech tomów?

(i)



Hachigatsu no Cinderella Nine (TMS Entertainment)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera: 8.04.2019

W ostatnich latach anime o nastoletnich dziewczynach prawie zawsze są jednocześnie seriami z kategorii „słodkie dziewczynki robią słodkie rzeczy”, więc przyjmijmy, że również w tym przypadku mamy do czynienia z tego typu historią. Potwierdza to m.in. przegląd głównej obsady, która choć zróżnicowana, bardzo dobrze wpasowuje się w gatunkowe schematy. Czy to jednak źle? Przecież wśród najbardziej schematycznych shounenów i shoujo można znaleźć dobre produkcje, a te przecież też rządzą się swoimi żelaznymi zasadami. Ba, wśród serii o słodkich dziewczynkach trafiają się naprawdę sympatyczne opowiastki! Trzeba tylko wiedzieć, jak odpowiednio wzbogacić dobrze znany przepis.

Jak będzie w tym przypadku? Trudno stwierdzić, bo pierwowzorem serialu jest gra na smartfony, zwiastun pokazuje naprawdę niewiele (a to, co pokazuje, może świadczyć o takiej sobie jakości technicznej), zaś pomysł na pozytywnie nastawioną do życia i pełną pasji do czegoś (tu do baseballu) postać, która w nowym miejscu zakłada drużynę i dąży do jakiegoś celu, do nowatorskich nie należy. Ale w sumie nie o oryginalność chodzi, a raczej sposób przedstawienia wydarzeń. Jeśli będzie sympatycznie, ciepło i faktycznie o sporcie, to jestem jak najbardziej za, tym bardziej, iż dobrych serii o żeńskim klubie sportowym w liceum jest stosunkowo niewiele. Jeśli natomiast dostaniemy kolejną przesłodzoną, infantylną, czy po prostu nudną jak flaki z olejem powtórkę z rozrywki, tylko w innych dekoracjach, to już na wstępie podziękuję.

Główne nazwiska z ekipy produkcyjnej ani ziębią, ani grzeją, bo reżyser, Susumu Kudou, ma sporo doświadczenia, ale na przestrzeni lat stworzył tytuły różnej jakości, a scenarzysta ma na koncie do tej pory chyba tylko jedną udaną serię (akurat o słodkich dziewczynkach i w dodatku ekranizację mangi).

(e)



Han­‑Gyaku­‑Sei Million Arthur [2019] (J.C. Staff)
Adaptacja gry MMORPG / Premiera: 4.04.2019

Przyznam, że kiedy w sezonie jesiennym zapowiadałam pierwszą serię, miałam nadzieję na coś, co da się zakwalifikować do kategorii „tak durne, że da się oglądać”. Czy te nadzieje się potwierdziły – nie mam pojęcia, ponieważ seria nie tylko nie trafiła na oficjalne zachodnie serwisy streamingowe, ale nawet nie doczekała się szczególnego zainteresowania ze strony (nielicznych już, ale jednak istniejących) fansuberów. To o tyle ciekawe, że franczyza sprawia wrażenie prężnej – po pierwszej karciance online, która miała premierę w 2012 roku, pojawiło się jeszcze kilka gier – w tym VR oraz MMORPG, a także manga, ONA i seria live action.

Ogólny koncept anime zakłada, że magiczny miecz Eskalibur wybiera króla Anglii i może obdarzać ludzi potężnymi mocami. Coś jednak poszło nie tak i po świecie krąży z milion potencjalnych „Arturów”, co powoduje chaos, zamęt i ogólny bałagan. Aby temu zaradzić, szóstka Arturów (płci obojga) udaje się do Anglii, by tam walczyć z innymi pretendentami, a dzięki temu ustabilizować sytuację magiczną na świecie. Druga seria będzie stanowiła kontunuację poprzedniej, więc nawet gdyby była okazja, nie polecam zaczynania znajomości z tym tytułem od środka.

(a)



Hitoribocchi no Marumaru Seikatsu (C2C)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2019

Bocchi Hitori (której nazwisko i imię mogą oznaczać „całkiem sama”) cierpi na fobię społeczną, która praktycznie uniemożliwia jej rozmowy z innymi osobami. Ma jedną przyjaciółkę, która na jej nieszczęście dostaje się do innej szkoły… oraz z powodu nieśmiałości bohaterki zrywa z nią kontakty, zapowiadając ich odnowienie tylko w przyypadku, gdy Bocchi zaprzyjaźni się z całą swoją nową klasą. Touche.

Anime jest adaptacją czteropanelowej mangi autorstwa Katsuwo, zaliczanej do komediowych okruchów życia. Na ile ten styl opowieści zostanie zachowany, okaże się bardzo szybko, choć nazwisko reżysera, którym jest Takefumi Anzai (Glasslip) nie wzbudza zaufania. Trochę lepiej wygląda sprawa ze scenariuszem, za który odpowiada Jukki Hanada (Hibike! Euphonium, Level E, Steins;Gate). Co do wyglądu postaci to jak można zobaczyć na zwiastunach, nie należy się też spodziewać jakichś rewelacji – ot, słodka dziewczynka prawie w super­‑deformed spotyka inne postaci w tymże stylu. I zdecydowanie nie wygląda na osobę będącą w gimnazjum.

(i)



Jimoto ga Japan (Odd Job)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.04.2019

Adaptacja mangi z „Weekly Shounen Jumpa”, która wychodzi od… września 2018? Zaraz, że co?! To może być historyczny rekord, być może będzie to seria warta zapamiętania choćby ze względu na to, bo tak poza tym… Animacją zajmie się niszowe studio, które wcześniej niczym ciekawszym się nie wykazało, podobnie zresztą jak powiązany z nim reżyserem. Być może będzie to ONA, być może będą to krótkie odcinki, kto to wie, bo materiałów promocyjnych nie udostępniono żadnych. Pozostaje opierać się na mandze, która jest sympatyczna, ale bez szału. To komedia pomieszana z mordobiciem, śledząca przygody dwójki licealistów, Tokia i Japana, które zwykle są powiązane z kulturą i historią poszczególnych prefektur Japonii. Jeśli wyjdzie z tego coś godnego uwagi, to się zdziwię, ciekawsze wydają się powody, dla których „Shounen Jump” zdecydował się na tę przedziwną adaptację.

(t)



Kenja no Mago (Silver Link)
Adaptacja light novel / Premiera: 10.04.2019

Tym razem odrodziłem się w świecie magii i miecza jako… ludzkie niemowlę! (niespodzianka, co?). Pod opiekę wziął mnie taki jeden dziadek imieniem Merlin, który ponoć wiele razy uratował tutejszą ludzkość od zagłady. Wychował mnie i nauczył różnych fajowych magicznych sztuczek. Szkoda tylko, że nie powiedział dokładniej, jak działa wszystko inne, zwłaszcza dziewczyny… No nic, mam już piętnaście lat, samodzielne życie czas zacząć, a najlepiej to zrobić w akademii magii w stolicy kraju! Na pewno poznam tam fajnych ludzi i wszyscy będziemy się świetnie bawić! Przygodo, przybywam! Cieszysz się?

No cóż, miejmy nadzieję, że młody wychowanek czarodzieja jednak nie będzie używał aż tylu wykrzykników. Z pewnością będzie jednak prezentował młodzieńczą naiwność i entuzjazm, dobre chęci oraz brak obycia w szeroko rozumianym świecie, co w połączeniu ze znacznymi umiejętnościami magicznymi musi wywołać niejeden wstrząs i opad szczęk. Jednak raczej nie u widzów, którzy nie powinni się spodziewać niczego oryginalnego po „kolejnej ekranizacji kolejnej light novel", isekaj to czy zwykłe fantasy pod pretekstem, nieważne (acz zdecydowanie wolałabym to drugie). Będą przyjaciele i rywale, przyjaciółki i/lub ukochane (dopasować kolor włosów i przedrostek do -dere), nauczyciele i knuje… walki, niebezpieczeństwa i poświęcenia… wielka miłość, wielka przygoda, wielka… nuda…?

No dobrze, nie bądźmy tacy negatywni, spójrzmy na dorobek reżysera… Oj. Scenarzysty może… Ekhem. A trailer? Dwie minuty mogą się naprawdę dłużyć… nawet z SD i całkiem niezłą grafiką. Z drugiej strony, znalazło się w sieci kilka opinii, że oryginał ma ciekawe zagrania i nawet dramatyczne momenty, a poza tym nie zawiera typowego haremu i mechaniki rodem z RPG­‑ów, co samo w sobie jest już plusem. Ale znów pytanie, ile materiału zostanie zekranizowane i czy nie skończy się na reklamówce powieści… Cóż, fani gatunku na pewno nie odpuszczą, a ja najpierw poczytam zajawki i komentarze.

(u)



Kimetsu no Yaiba (ufotable)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2019

Każde miejsce ma swoje legendy – tam, gdzie wraz z rodziną mieszka Tanjirou, ludzie wierzą, że okoliczne lasy zamieszkują krwiożercze bestie, i dlatego unikają wychodzenia z domu po zmroku. Jedyną nadzieją jest tajemniczy łowca, który pod osłoną nocy poluje na demony. Wkrótce Tanjirou przekonuje się, że mroczne opowieści mają w sobie dużo prawdy – jego rodzina zostaje zamordowana, a siostra przemieniona w demona. Kiedy jednak okazuje się, że dziewczyna nadal ma ludzkie odruchy, bohater postanawia zrobić wszystko, by znaleźć sposób na jej uratowanie.

Shounen, wydanie kolejne, można by napisać. Ale przecież nie ma nic złego w porządnej przygodówce, a ta zapowiada się bardzo interesująco. Mamy solidne studio i przyzwoitego reżysera, a prezentowana historia to w sumie fabularny samograj. Uczciwie przyznaję, że nie znam mangi, na podstawie której powstaje anime, ale akurat z tym różnie bywa. Zdarzają się dobre serie oparte na kiepskim komiksie i gnioty straszliwe z rewelacyjnym pierwowzorem. Oczywiście mam nadzieję, że w tym przypadku w najgorszym razie dostaniemy przyjemne patrzydło z pojedynkami i sympatycznymi postaciami (serio, moje wymagania względem serii przygodowych nigdy nie były przesadnie wygórowane). Byle tylko główny bohater nie wrzeszczał za bardzo i był nieco bardziej rozgarnięty od rozwielitki. Projekty postaci już przypadły mi do gustu, podobnie jak koncept fabularny – trochę mrocznie, z domieszką folkloru i magii. Mam nadzieję, że tym razem nikt nie pogrzebie serii kiepskim doborem seiyuu głównego bohatera oraz rozwlekaniem jednej sceny na pięć odcinków (patrz Black Clover)...

(mm)



Kono Oto Tomare! (Platinumvision)
Adaptacja mangi / Premiera: 7.04.2019

Od wielu lat szkolne anime pokazują, jak ważne dla japońskich uczniów są zajęcia pozalekcyjne, a w wielu placówkach edukacyjnych przynależność do jakiegokolwiek kółka zainteresowań jest bardzo istotna. Toteż w mangach i anime maści wszelakiej namnożyło się klubów skupiających mniejsze lub większe grupki ludzi, których łączy mniej lub bardziej dziwaczne hobby. Do ulubionych motywów twórców należy sytuacja, gdy jedna lub dwie osoby zmuszone są ratować klub podupadający z powodu niewielkiej liczby członków, opcjonalnie założyć taki w nowej szkole, gdzie nikt go jeszcze nie stworzył. Kono Oto Tomare!, będące ekranizacją nadal wydawanej (od 2012 roku) i liczącej już niedługo dwadzieścia tomów (premiera na początku kwietnia) mangi, idzie tym pierwszym tropem. Opowiada o perypetiach Takezou Kuraty, który po ukończeniu szkoły przez starszych kolegów i koleżanki zostaje sam w klubie gry na koto – wschodnioazjatyckiej cytrze. Instrument bardzo klasyczny i ostatnimi czasy na pewno zdecydowanie mniej popularny niż zachodnie skrzypce czy fortepian, ale czy tak do końca zapomniany?

Jednak nie, jak pokazuje ta opowieść, którą jak przez mgłę pamiętam z lektury pierwszych tomów mangi lata temu. Ani wtedy, ani teraz fabuła nie rościła sobie pretensji do oryginalności, ale choć szła utartym torem, robiła to z lekkością i wdziękiem, a obsada jak najbardziej dawała się lubić. Nie mam pojęcia, jak to wszystko wypadnie w wersji animowanej, ale liczba tomów sugeruje, że pierwowzór czytelnikom się podoba i zainteresowanie nim nie spada.

Materiałów promocyjnych za dużo nie ma, a zwiastuny są raczej ubogie w animację, ale chyba można się spodziewać przynajmniej średniej krajowej, bo choć kreska oryginału nie jest bardzo charakterystyczna, stanowi porządną rzemieślniczą robotę. Pierwowzór wymagający nie jest, więc może mocno początkująca ekipa jakoś sobie poradzi. Z drugiej jednak strony, umiejętne przeniesienie schematycznej historii tak, aby zainteresowała widzów, wymaga trochę doświadczenia i wyczucia. A i studio produkujące tytuł nie może się pochwalić ani liczbą, ani olśniewającą jakością dotychczasowych produktów… Czyli jak zwykle – pierwsze odcinki pokażą, czy warto poświęcić czas temu serialowi.

(e)



Konoyo no Hate de Koi o Utau Shoujo Yu­‑no (Feel)
Adaptacja visual novel / Premiera: 2.04.2019

Ojciec Takuyi Arimy, historyk, zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Podczas wakacji bohater otrzymuje od niego tajemniczą paczkę wraz z listem zawierającym informację o istnieniu światów równoległych. Jak więc można się domyślić, zadaniem Takuyi, a jednocześnie tematem serii, będzie poszukiwanie ojca w tychże, oraz spotykanie nadobnych niewiast. Albo dziewczyn.

Za wygląd postaci odpowiadać będzie Mai Ootsuka (Non Non Byori, Shakugan no Shana), natomiast wśród seiyuu usłyszymy Yuu Hayashiego (Takuya) i Ari Ozawę (tytułowa Yu­‑No), a także Maayę Uchidę, Rie Kugimiyę czy też Saori Oonishi.

Seria oparta jest na grze, która wyszła pod koniec lat 90. na pecety i miała, oprócz części przygodowej i logicznej, dosyć rozbudowaną jak na tamte czasy część „erotyczną” (jak wyglądało to w praktyce, to pamiętają jedynie najstarsi górale). W każdym razie gra jako taka doczekała się dawno temu czteroodcinkowej serii OAV, która była po prostu pornograficzną bajką w klimatach science­‑fiction. Tym razem pokuszono się o dłuższą, bo dwusezonową serię, już w mniej harkorowej wersji, za to, według słów reżysera, Tetsuo Hirakawy (Zero kara Hajimeru Mahou no Sho), obejmującą wszystkie ścieżki i wszystkie postacie z oryginalnej gry. Anime nie będzie się skupiać tylko na Takyui, ale też na otaczających go protagonistkach, które będą miały jeszcze bardziej przerysowane charaktery, a żarty z gry będą jeszcze bardziej sprośne. Co prawdopodobnie może się przerodzić w piękną katastrofę, albo w jeden z tych przypadków, gdy balansująca na granicy seria o dziwo nadaje się do oglądania.

(i)



Mayonaka no Occult Koumuin (Liden Films)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.04.2019

Arata Miyako rozpoczyna pracę w lokalnym oddziale instytucji zajmującej się sprawami o podłożu paranormalnym i okultystycznym. Jest to idealne zajęcie dla młodego człowieka potrafiącego porozumiewać się z istotami nadnaturalnymi. Historia nabiera rumieńców i rozpędu, kiedy bohater spotyka youkai, który zwraca się do niego imieniem najsłynniejszego egzorcysty, Abe no Seimeia.

Chciałabym napisać coś miłego o tym anime, bo po prostu podoba mi się pomysł, ale jak tylko widzę nazwiska twórców, zaczynam mieć wątpliwości. Tetsuya Watanabe nie jest najgorszym reżyserem pod słońcem, ale też trudno znaleźć na liście jego dzieł coś, co napawałoby optymizmem. Jeszcze skromniej prezentują się dokonania scenarzysty, Tatsuo Higuchiego. Sytuację idealnie odzwierciedla dobór studia, czyli Liden Films – przyzwoitego, ale pozbawionego tego błysku, który sprawia, że zapamiętujemy coś na dłużej. Nie sądzę, żeby Mayonaka no Occult Koumuin okazało się koszmarną porażką, w końcu jak napisałam na początku, pomysł jest chwytliwy, bo kto nie lubi biszy i youkai? Obawiam się jednak, że jak wiele innych serii, tak i ta trafi do wora z napisem „takie sobie”. Proszę mnie źle nie zrozumieć, z przyjemnością odszczekam wszystkie złośliwości, ale na razie nawet grafika promocyjna wydaje mi się poprawnie nijaka. Ot, ładna wydmuszka.

(mm)



Mix (OLM)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2019

Touch, H2 i Cross Game, wielka baseballowa trójca, niedługo po zakończeniu publikacji tego ostatniego zamieniła się w kwartet, bo w 2012 r. zaczął powstawać Mix. Akcja tej bezpośrednio związanej z największym hitem Mitsuru Adachiego mangi rozgrywa się kilka dekad po wydarzeniach, które miały miejsce, kiedy do szkoły Meisei uczęszczali bliźniacy Uesugi. Tym razem śledzimy poczynania rodzeństwa Tachibana – Toumy, Souchirou i Otomi. No, ale że z tej trójki spokrewniona jest tylko ostatnia dwójka, a na plakacie promocyjnym pojawia się jeszcze jedna dziewczyna, to możemy być pewni, iż zmaganiom sportowym towarzyszyć będą również zawirowania miłosne…

Czy może raczej zawirowaniom miłosnym będą towarzyszyły zmagania sportowe, bo cytując stronę oficjalną: „dorastanie, miłość i czasem baseball”. Tak można streścić fabułę większości mang pana Adachiego i faktycznie, zasiadając do każdej kolejnej, miałam wrażenie, że gdzieś już to wszystko widziałam… Cóż, autor ma bardzo charakterystyczny styl, ale też ulubione motywy, które zawiera w prawie każdej publikacji. Można to nazwać odgrzewaniem starego kotleta? Teoretycznie tak, ale coś jest w tych wszystkich tak bardzo podobnych do siebie historiach, że nawet domyślając się, co wydarzy się dalej, trudno przerwać lekturę lub seans. Może nie na wszystkich działa magia Adachiego, ale ja od lat jestem jego fanką i choć miałam sporą przerwę, bardzo chętnie sięgnę po to anime, które swoją drogą jest jedną z trzech baseballowych serii w tym sezonie, choć chyba najmniej sportową z nich wszystkich.

Nie żeby ekipa produkcyjna miała na swoim koncie jakieś szczególne osiągnięcia, bo mało doświadczony reżyser i scenarzysta z dosyć licznym, ale w większości takim sobie dorobkiem średnio wróżą na przyszłość. Mam jednak nadzieję, że scenariusz to tak sprawdzona formuła, że nie będzie tu czego zepsuć. Martwi mnie tylko to, że pierwowzór nadal powstaje i możemy zostać z kolejnym H2 – moim zdaniem najlepszą mangą z baseballowej trójcy, która nigdy nie doczekała się pełnej ekranizacji…

(e)



Namu Amida Butsu! -Rendai Utena- (Asahi Production)
Adaptacja gry / Premiera: 8.04.2019

Japończycy potrafią przerabiać okręty wojenne czy broń palną na słodkie dziunie, zaś miecze, znaki zodiaku i stacje kolejowe na przystojnych młodzianów. Znieczulica robi swoje – po tym wszystkim zamrugałam oczami tylko raz, gdy dowiedziałam się, że tym razem padło na bóstwa buddyjskie i hinduistyczne – w szczególności zaś Sakkę (Taishakutena), Brahmę (Bontena) oraz Trzynastu Buddów (czyli wyróżnianą w Japonii grupę bóstw, w skład której poza faktycznymi buddami wchodzą także bodhisattwowie oraz widjaradżowie). Całe to towarzystwo ma walczyć… Tu nie jestem pewna – albo z demonem Marą albo też z całą tak nazwaną kategorią demonów. Ale ostatecznie, co w sumie za różnica…

Liczy się to, że znowu zobaczymy całe stado atrakcyjnych panów w fantazyjnych ciuszkach odsłaniających ten i ów kawałek ciałka. Że to brzmi jak absolutnie każda tego rodzaju seria do tej pory? Przykro mi, ale trudno wykrzesać z siebie entuzjazm, jeśli ma się podejrzenia graniczące z pewnością, że chodzi tylko o zapożyczenie fajnego systemu imion i wymyślenie czegoś, co choć odrobinę wyróżni się na tle konkurencji. Do tego jeszcze reżyser, który do tej pory zajmował się projektowaniem postaci, oraz scenarzystka, która na koncie ma nieszczególnie wiekopomnego Trickstera. W rolach Taishakutena i Bontena usłyszymy odpowiednio Masaakiego Mizunakę (Diablo w Isekai Maou to Shoukan Shoujo no Dorei Majutsu oraz Tomoakiego Maeno (Haruitsuki w Fukigen na Mononokean, Leukocyt w Hataraku Saibou), ale umówmy się – w zwiastunie wszyscy panowie brzmią tak samo, czyli jak personel host clubu przedstawiający się nowej klientce.

(a)



One­‑Punch Man [2019] (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera: 3.04.2019

Opowieść o superbohaterze, który okazuje się zbyt super, ponieważ każdego przeciwnika powala jednym ciosem, przeszła długą drogę od skromnego webkomiksu rysowanego przez mangakę kryjącego się pod pseudonimem ONE. Historia łącząca shounenowe klisze z chwilami dość zjadliwą satyrą przemówiła do czytelników (a później także widzów anime) zarówno w Japonii, jak i na Zachodzie. Po animowanej adaptacji z 2015 r. fani niecierpliwie wyczekiwali ciągu dalszego – i trzeba powiedzieć, że trzy i pół roku to sporo czekania. W końcu jednak Saitama powraca na mały ekran, ale zapewne tylko na jeden sezon, ponieważ na więcej nie wystarczy chyba oryginalnego materiału.

Za tak długą przerwę pomiędzy seriami odpowiada między innymi zmiana studia – nad nową odsłoną zamiast Madhouse będzie pracować J.C. Staff. Wiąże się z tym także zmiana reżysera, ponieważ Shingo Natsume został zastąpiony przez Chikarę Sakuraia. Prawdziwe pytanie brzmi zatem, jak nowe studio poradzi sobie z niełatwym materiałem. Owszem, manga zbiera doskonałe opinie, ale tego typu historie trzeba umieć adaptować, żeby wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Już pierwszy rzut oka na zwiastun podpowiada, że styl grafiki odrobinę się zmieni – trudno jednak powiedzieć, jaki będzie miało to wpływ na sceny akcji, najważniejsze wizualnie w tego rodzaju serii. Zresztą – fani One­‑Punch Mana obejrzą kontynuację choćby po to, żeby zawiesić na niej wszystkie psy w okolicy, a widzowie, którzy jeszcze nie znają cyklu, powinni i tak zacząć od poprzedniej części – albo też od wydawanej w Polsce mangi.

(a)



RobiHachi (Studio Comet)
Seria oryginalna / Premiera: 8.04.2019

Pechowy samozwańczy reporter­‑freelancer Robby (lat trzydzieści) zawiera znajomość z osiemnastoletnim Hachim w nietypowych okolicznościach – najpierw chłopak pomaga mu odzyskać ukradzioną torbę, a następnie puka do jego drzwi jako windykator długów zaciągniętych u wyjątkowo paskudnego lichwiarza. Ponieważ ten nasyła na Robby'ego kolejnych egzekutorów, mężczyzna daje dyla… z prędkością nadświetlną. Rzecz albowiem dzieje się w świecie, w którym podróże małymi statkami na kosmiczne odległości nie stanowią problemu dzięki technologii uzyskanej pół wieku wcześniej od Obcych. Tyle tylko, że na pokładzie owego statku znalazł się też Hachi… Ale spokojnie, to nie jest BL (Zapewne. Chyba. Nic na to nie wskazuje…), chociaż iskrzyć będzie pewnie i tak, jako że panowie są jak ogień i woda, a czeka ich długa podróż w poszukiwaniu legendarnej planety leżącej na krańcu galaktyki. Przygodę czas zacząć!

Na pierwszy rzut oka przychodzą mi do głowy dwa skojarzenia: stare Outlaw Star i nowe Double Decker! Doug & Kirill, zresztą oba pozytywne. Koncept zderzenia dwóch skrajnie odmiennych osobowości (ich charakterystyka odpowiada z reguły kolorystyce, i tak będzie zapewne również w tym przypadku) jest chyba nawet starszy niż klasyczne zawiązanie fabuły pretekstową w istocie formułką „dawno, dawno temu w odległej galaktyce / w niedalekiej przyszłości”, ale wciąż, jak to klasyki, stanowi niezły samograj. Kosmiczny/futurystyczny setting pozwala na dodatkowe podkolorowanie sytuacji i postaci, najczęściej w obszarze fryzury, ale nie tylko – aczkolwiek białego królika pozwolę sobie nie skomentować (chyba że stanowi zwiastun popkulturowych i intertekstualnych nawiązań, wtedy OK). Już tylko te dwa czynniki, wraz z trailerem, mocno sugerują komedię akcji opartą na znanych, może nawet trochę oldschoolowych (dla jasności, to dobrze), ale jakimś cudem ciągle zabawnych chwytach. A jeśli doda się do tego studio i reżysera odpowiedzialnego za Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Love! (a wcześniej Gintamę)… cóż, można się spodziewać co najmniej odrobiny szaleństwa. Na pewno warto zerknąć, czy będzie w nim metoda i humor, które pozwolą się dobrze bawić wszystkim widzom, czy tylko niektórym.

(u)



Sarazanmai (Mappa / Lapintrack)
Seria oryginalna / Premiera: 12.04.2019

Kunihiko Ikuhara jest reżyserem otoczonym swego rodzaju kultem. Bez wstydu zdradzam przynależność do tej wiary. Zasłynął przede wszystkim Shoujo Kakumei Utena, ale i jego nowsze serie robią wrażenie, a że tworzy je niespiesznie, fani muszą się pogodzić z długimi okresami oczekiwania. W Sarazanmai od razu widać jego sznyt, charakterystyczny nastrój surrealizmu, w tym przypadku objawiający się kappą Keppi, który kradnie dusze trójce gimnazjalistów, w wyniku czego zmieniają się oni w kappy. Aby odzyskać dawną postać, muszą odnaleźć „dusze zombi” oraz „połączyć się w ten sposób”, cokolwiek by to miało znaczyć. Jeśli kierować się poprzednimi anime Ikuhary, za tymi dziwnościami kryje się coś głębszego, bo zwykle ma on konkretne i przemyślane rzeczy do powiedzenia. Co? To się zwykle okazywało nie wcześniej, niż w połowie serii, więc i teraz nie należy na to szybko liczyć. Jako fana autora intryguje mnie mało zaznaczona obecność kobiet wśród postaci. Byłaby to jego pierwsza seria bez wątków yuri? Nie do pomyślenia!

Za animację odpowiadaja studio Mappa z pomocą grupy Lapintrack. Mappa jest ostatnio w formie, więc można mieć wysokie oczekiwania, zresztą zwiastun wygląda malowniczo, jest szalenie barwny i żywiołowy, najbardziej z dotychczasowych serii Ikuhary przypomina mi Mawaru Penguindrum, co jest solidną rekomendacją. Hu hu, a jacy seiyuu! Mamoru Miyano (Light w Death Note, Rin we Free!), Ayumu Murase (Allen w D­‑Gray Man, Hinata w Haikyuu!!), Kouki Uchiyama (Jurij w Yuuri!!! on Ice, Soul w Soul Eater), wszyscy w jednej serii? Co się tutaj dzieje! W wartości produkcyjne nie wątpię, w reżysera nie wątpię, jedyne, czego się obawiam, to że seria będzie się wolno rozkręcać i wielu ludzi zrobi błąd, porzucając ją po zwyczajowych trzech odcinkach.

(t)



Sewayaki Kitsune no Senko­‑san (Doga Kobo)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.04.2019

Nakano to przeciętny korposzczur, który zapycha w niekończącym się kołowrocie obowiązków, w firmie ekspolatującej pracowników, ile tylko wlezie. Pewnego dnia jednak los stawia na jego drodze tytułową Senko – kitsune będącą wysłanniczką bogów i całkiem przypadkiem wyglądającą jak urocza dziewczynka z lisimi uszami i ogonem. Proponuje ona bohaterowi, że może zamieszkać z nim, zajmować się domem i koić jego stargane ciężkim dniem w pracy nerwy. Tak też zaczyna się ich wspólne życie…

Manga przynależy do gatunku iyashikei, trudno jednak nie dostrzegać w niej bezczelnego grania pod określoną publikę. Odbiorcy mogą z jednej strony pocieszać się, że nie mają aż tak źle, jak Nakano, a z drugiej wyobrażać sobie, jak miło by było znaleźć się na jego miejscu i być otaczanym opieką przez słodką dziunię. Na wypadek gdyby ktoś nie gustował w (osiemsetletnich) lolitkach, materiały promocyjne zapowiadają dalsze lisiouche atrakcje… Odkładając na bok złośliwości, postaramy się rzucić okiem na tę serię i w zajawkach pierwszych odcinków dać znać, czy jest rzecz wyłącznie dla amatorów gatunku, czy też, wbrew dość tandetnie wyglądającemu zwiastunowi, wyjdzie z tego w miarę sympatyczna komedia.

(a)



Shingeki no Kyojin [2019] (Wit Studio)
Adaptacja mangi / Premiera: 29.04.2019

Pomyśleć, że głównym bohaterom Shingeki no Kyojin wydawało się kiedyś, że ich największym problemem są pożerający ludzi tytani… Im dalej w gąszcz fabuły, tym bardziej się okazuje, że największym wrogiem ludzi są inni ludzie, zaś świat za murami jest zupełnie odmienny od tego, co można by przypuszczać. Nie jest to może wniosek odkrywczy, ale wszystko razem powoduje, że manga – a w ślad za nią anime – nadal potrafi trzymać w napięciu. Może nawet skuteczniej niż na samym początku, gdy jeszcze sprawiała wrażenie nieco bardziej krwawego, ale dość klasycznego pod względem koncepcji shounena.

Wiosenna seria jest traktowana jako „część druga sezonu trzeciego”, jednak to rozróżnienie ma sens chyba głównie produkcyjny – poszczególne odsłony anime stanowią jedną całość i konsekwentnie ekranizują kolejne etapy mangi. Warto zauważyć, że anime jest w tym momencie do tyłu za polskim wydaniem i najprawdopodobniej nie zdąży wyjść poza tomy obecne już na naszym rynku, więc czytelnicy mangi wiedzą, czego się należy spodziewać. Tyle że – jeśli posłuchać ich opinii – tym, czego należy się spodziewać, jest jeden z najbardziej udanych do tej pory wątków, więc jest na co czekać.

(a)



Shoumetsu Toshi (Madhouse)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera: 7.04.2019

W niewyjaśnionych okolicznościach z powierzchni Ziemi zniknęło całe miasto. Trzy lata później znane jest jako strefa „Lost” i stanowi obiekt zainteresowania najróżniejszych osób. Jedną z nich jest Yuki, która jako jedyna ocalała z katastrofy i teraz pragnie odnaleźć zaginionego ojca. Wraz z młodym przemytnikiem/kurierem Takuyą wyrusza na poszukiwania naukowca. Na do drodze do celu czeka na nich jednak wiele przeszkód – od tajnych organizacji przez detektywów i tajemniczych magików po słodziutkie idolki… Czy rozwiążą tajemnicę tytułowego miasta?

Ciocia Wikipedia podpowiada, że będąca pierwowzorem tej serii gra mobilna to skrzyżowanie dramatu, akcji oraz RPG, a patrząc na opis, można się pewnie spodziewać również sporej liczby tajemnic. I jeszcze większej liczby postaci… Nie mam pojęcia, jakiej jakości jest fabuła gry oraz na ile jest rozbudowana, ale większość podobnych ekranizacji ma bardzo zbliżone problemy, takie jak zbyt mała ilość czasu na przedstawienie całej intrygi. Przeszkodą w stworzeniu oglądalnego anime może okazać się także nieprzekładalność gry na serial. Ale wtedy chyba by tego nie animowali… No, ale mniejsza o to. Zwiastun sugeruje, iż fabularnie jest to mieszanina najróżniejszych pomysłów z odrobiną fantastyki naukowej i supermocy na czele. Jak to ostatecznie wypadnie, przekonamy się dopiero po premierze, ale nie powiem, żeby zapowiadało się na sukces. Technicznie anime wygląda bardzo średnio (niby muzykę tworzy Kenji Kawai, ale nic do tej pory nie wpadło mi ucho), żeby nie powiedzieć słabo, a scenariusz ma szansę być jednym wielkim bajzlem. Nieszczególnie zachęca również reszta ekipy, bo może i Shigeyuki Miya ma jakieś doświadczenie, ale odpowiedzialny za scenariusz Shingou Irie to debiutant. A i samo studio Madhouse miewa lepsze i gorsze dni.

(e)


Serie z krótkimi odcinkami



Chou Kadou Girl 1/6: Amazing Stranger (Studio A­‑CAT)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.04.2019

Haruto Bouida to (stereo)typowy otaku – kompletnie niezainteresowany prawdziwymi kobietami koneser mangowych ślicznotek i zapalony kolekcjoner figurek. Nona to postać z jego ulubionego anime – i oczywiście figurka, która pewnego dnia nieoczekiwanie ożywa. Efektem tego zdarzenia jest… slapstikowa komedia romantyczna? Tak przynajmniej wynikałoby z dostępnych zapowiedzi.

Nic nowego, można powiedzieć – podobny koncept wykorzystano już w Hand Maid May, a z nowszych tytułów – we Frame Arms Girl. Może jednak istnieje jakaś nisza także i na takie komedie; trzeba przyznać, że akurat w tym przypadku skrócone odcinki wydają się bardzo dobrym pomysłem. Dziewczyny sprawiają wrażenie zróżnicowanych i są przyjemne dla oka – ich projekty wyglądają dość oldschoolowo, ale dla mnie to nie jest zarzut. Jeśli pójdzie za tym choćby w miarę przyzwoita fabuła, być może dostaniemy przyjemną serię do szybkiego obejrzenia (i zapomnienia). Projekt dostał zaskakująco doświadczonego reżysera (acz nie pociesza, że ostatnio pracował on przy Conception) i mało doświadczonego scenarzystę, natomiast studio nie ma niestety na koncie zbyt wielu samodzielnych projektów.

(a)



THE iDOLM@STER: Cinderella Girls Gekijou – Climax Season (Gathering)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera: 2.04.2019

THE iDOLM@STER, cykl gier polegających na stworzeniu i wypromowaniu własnego zespołu, doczekał się już pięciu „pełnowymiarowych” serii telewizyjnych (w tym jednej poświęconej „męskiej” linii franczyzy, SideM). Dwie z nich ekranizowały grę mobilną Cinderella Girls, działającą od 2011 roku i jak widać, wystarczająco popularną, by warto było inwestować w jej promocję. Kolejne serie z podtytułem Gekijou to adaptacja webmangi, której odcinki są nieregularnie udostępniane w aplikacji z grą. Czy nowa odsłona będzie – sądząc po tytule – ostatnia? Twórcy zapowiadają, że ma być „nieco inna” od poprzednich, ale wszelkie szczegóły są na razie owiane mgłą tajemnicy.

Webmanga śledzi „prawdziwe” pozasceniczne życie idolek z Cinderella Girls i jak widać na załączonej grafice, ma charakter komediowy, zaś postaci przedstawia w trybie super­‑deformed. Nie ma też specjalnych ambicji – ot, taki bonus dla fanów, którzy chcą znowu spojrzeć na ulubione bohaterki. Podobnie jak w przypadku poprzednich odsłon, reżyserować będzie Mankyuu, zaś animacją zajmie się specjalizujące się w krótkich formach studio Gathering.

(a)



Isekai Quartet (Studio Pu Yukai)
Seria oryginalna / Premiera: 10.04.2019

Wiele razy prezentowaliśmy w kolejnych zapowiedziach sezonów podobne serie – z krótkimi odcinkami i postaciami w wersji chibi, prezentujące bohaterów „prawdziwych” serii anime w komediowych sytuacjach. Ba, nawet w tym sezonie można znaleźć jeszcze dwie takie propozycje! Jednakże Isekai Quaretet zapowiada się nietypowo, ponieważ jego podstawą jest nie jeden, ale aż cztery tytuły różnych autorów – KonoSuba, Overlord, ReZero oraz Youjo Senki. Jak widać, jest to mieszanka piorunująca i mająca spory potencjał komediowy, a co więcej, sądząc z miejsca zarezerwowanego w ramówce, odcinki będą miały około 12 minut, co pozwala upchnąć w nie całkiem sporo treści.

Nie należy się oczywiście nastawiać na szczególne doznania artystyczne – projekty postaci będą uproszczone nawet jak na chibi, zaś animacja w zwiastunach kojarzy się (chyba nie bez powodu) z niesławnym Flashem. Reżyser i scenarzysta, Ashina Minoru, jest związany z odpowiedzialnym za ten projekt Studiem Pu Yukai, więc na koncie ma wyłącznie miniatury, które na ogół nie trafiały do oficjalnych zachodnich serwisów streamingowych. Jak przypuszczam, główną ozdobą serii będą seiyuu, ponieważ oczywiście usłyszymy tutaj aktorów głosowych z adaptacji tych czterech tytułów – i należy przypuszczać, że będą się oni świetnie bawić.

(a)



Joshi Kausei (Seven)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.04.2019

Anime, których główną treścią jest pokazywanie codziennego życia uroczych dziewcząt, jest na kopy. Czym więc może się wyróżnić seria, której fabuła streszcza się w tym, co zawarłam w poprzednim zdaniu? Może na przykład… Brakiem dialogów? Joshi Kausei to adaptacja mangi całkowicie pozbawionej dialogów (acz niepozbawionej efektów dźwiękowych i okazjonalnych napisów), a chociaż anime zatrudnia dla głównych bohaterek seiyuu, należy się spodziewać, że będą one grały bez użycia słów, wykorzystując różne naturalne pomruki, ziewnięcia czy śmiech, by kreślić portret bohaterek.

Jako przepis na miniaturę to się może sprawdzić, chociaż przyznam, że trochę mnie zniechęciło to, iż praktycznie w każdym rozdziale mangi, do którego zajrzałam, bohaterka całkiem przypadkiem prezentowała czytelnikom swoje majtki. Względnie ochlapywała się lodami albo wykonywała inne czynności, w których można się dopatrywać podtekstów fanserwiśnych. Również króciutki zwiastun zdążył zademonstrować bieliznę bohaterki, co może znaczyć, że Joshi Kausei będą propozycją bardziej dla męskiej części widowni.

(a)



Midara na Ao­‑chan wa Benkyou ga Dekinai (Silver Link)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2019

Ojciec Ao Horie jest odnoszącym sukcesy autorem specjalizującym się w tematyce erotycznej… Zaś jego latorośl w bardzo wczesnym wieku przekonuje się, że nie jest to coś, czym można się chwalić całemu światu. Teraz nastoletnia Ao koncentruje się tylko na nauce oraz planie zakładającym dostanie się na dobre studia i jak najszybsze uniezależnienie się od kompromitującego rodziciela. Kiedy jednak przystojny kolega wyznaje jej uczucia, okazuje się, że młodzieńcze hormony to nie przelewki, a w głowie Ao zaczynają się kłębić fantazje żywcem wyjęte z twórczości jej tatusia…

Anime stanowi adaptację zakończonej mangi (acz zaczął już powstawać jej sequel), są więc nieśmiałe widoki na jakąś konkluzję opowieści. Zaskoczył mnie trochę zwiastun, bo jeśli uznać go za reprezentatywny, humor będzie się opierać na piętrzących się nieporozumieniach wynikających z tego, że Ao każdą sytuację interpretuje pod kątem sceny z erotycznej opowiastki – podczas gdy obawiałam się czegoś w rodzaju niesławnego Boku no Kanojo ga Majime Sugiru Shobitch na Ken. Reżyser ma na koncie dwie komedie romantyczne i wygląda na to, że powinien mniej więcej wiedzieć, co robi. W roli tytułowej usłyszymy Azumi Waki (Galko w Oshiete! Galko­‑chan, Special Week w Uma Musume).

(a)



Nande Koko ni Sensei ga!? (Tear­‑Studio)
Adaptacja mangi / Premiera: 8.04.2019

Tym razem coś dla wielbicieli różowych klimatów. Kana Kojima to nauczycielka będąca postrachem swoich podopiecznych… Jednakże jeden z nich, Ichirou Satou, ma okazję poznać ją od innej strony – jako kobietkę roztrzepaną i bezustannie pakującą się w mocno dwuznaczne sytuacje. Jeśli chodzi o typ prezentowanego humoru, należy podejrzewać, że jego wyznacznikiem jest umieszczona w zwiastunie scena, w której bohater zostaje przypadkowo zatrzaśnięty w toalecie wraz z siedzącą na ubikacji bohaterką. Warto również zauważyć, że w stosunku do mangowego projektu, biust animowanej pani Kojimy wygląda na większy o parę rozmiarów…

Na szczęście – w odróżnieniu od np. Watashi ni Tenshi ga Maiorita! – wizualna różnica wieku między bohaterami jest tu zaniedbywalna, więc seria będzie miała posmaczek tabu, ale nie powinna budzić szczególnego niesmaku. Ot, ciapowaty bohater i nerwowa tsundere – taki układ widzieliśmy już wiele razy. Reżyserską pieczę nad projektem sprawuje Hiraku Kaneko, a jeden rzut oka na jego listę dokonań pokazuje, że miał on do czynienia z tym gatunkiem (inna rzecz, z jakimi efektami). W rolach głównych usłyszymy Ryoutę Suzukiego (m.in. Ishigami w Kaguya­‑sama wa Kokurasetai) i Sumire Uesakę (m.in. Shalltear w Overlordzie, Fubuki w KanColle).

(a)



Nobunaga­‑sensei no Osanazuma (Seven)
Adaptacja mangi / Premiera: 9.04.2019

Ei Odanobu uczy w gimnazjum, a po godzinach uwielbia grać w symulatory randkowe. Ze względu na podobieństwo brzmienia nazwiska (oraz jego drzewo genealogiczne) jest nazywany przez uczniów „panem Nobunagą”... Aż nagle, pewnego dnia, staje przed nim Kichou, (czternastoletnia) narzeczona historycznego Nobunagi. Bierze ona naszego bohatera za swojego prawowitego małżonka i zrobi wszystko, by nakłonić go do wypełnienia obowiązków małżeńskich i obdarowania jej potomkiem!

No tak. Brzmi jak anime haremowe, wygląda jak anime haremowe i wszystko wskazuje na to, że będzie anime haremowym. Pewien mój podziw budzi znalezienie wygodnego wyjaśnienia, dlaczego dorosły facet może znajdować się w dwuznacznych sytuacjach z małolatą – ależ oczywiście, w swojej epoce była przecież uznana za dorosłą, więc wszystko jest w porządku! Meh, tak to streszczę, aczkolwiek amatorów gatunku powinno zainteresować, że autor mangi, Azure Konno, stworzył także nieźle przyjęte (i równie ryzykowne w pomyśle wyjściowym) Koe de Oshigoto!. Reżyseruje Tokiyoshi Sasaki, który w tym samym sezonie będzie pracować także przy Joshi Kausei – należy mieć nadzieję, że zarówno on, jak i studio Seven poradzą sobie z jednoczesną pracą nad dwoma seriami (niechby i o krótkich odcinkach). Wśród seiyuu nie znajdziemy szczególnie znanych nazwisk, ale większość obsady ma już jakieś doświadczenie zawodowe.

(a)



Senryuu Shoujo (Connect)
Adaptacja mangi / Premiera: 6.04.2019

Sympatycznych serii szkolnych nigdy dość, chciałoby się powiedzieć, patrząc na trailer Senryuu Shoujo. To kolejna próba przeniesienia na ekran czteropanelowej mangi i na razie wszystko wskazuje na to, że twórcy biorą się za to z dobrej strony. Odcinki mają mieć około 15 minut – wystarczająco dużo, żeby zaprezentować kilka zabawnych scen, ale nie tyle, by znudzić widza lub wzbudzić w nim uczucie chaosu. Anime opowiada o dwójce licealistów – uroczej Nanako Yukishiro (w tej roli Kana Hanazawa) i jej przyjacielu z kółka literackiego, energicznym Eijim Busujimie. Ukochaną formą literacką Nanako jest senryuu, czyli krótkie humorystyczne wierszyki składające się z siedemnastu sylab. I właśnie za ich pomocą dziewczyna komunikuje się ze światem. Oprócz tej dwójki na ekranie pojawi się także wianuszek ślicznych dziewcząt, ale nie przypinałabym anime jakiejkolwiek łatki przedwcześnie, bo na razie nic nie wskazuje na klasyczną komedię haremową.

Nie jest to produkcja, która zapowiada się na czarnego konia sezonu. Raczej miłe i odprężające „patrzydełko”, mające szansę przypaść do gustu wielbicielom lekkich komedii. Nieco martwi mnie osoba reżysera i scenarzysty w jednym, czyli Jinbou Masato, który do tej pory maczał palce w produkcjach najwyżej przeciętnych. Może tym razem uda mu się wznieść trochę wyżej?

(mm)



Strike Witches: 501 Butai Hasshin Shimasu!! (Acca Effe / Giga Production)
Adaptacja mangi / Premiera: 10.04.2019

Strike Witches to opowieść o dzielnych dziewczętach, które – uzbrojone w kocie uszka, rakietowe buty i broń palną – muszą zmagać się z kosmitami oraz permanentnymi problemami zaopatrzeniowymi w zakresie tekstyliów. Tutaj jednak podniebne walki schodzą na drugi plan, zaś na pierwszym znajdzie się życie codzienne bohaterek – pranie, sprzątanie i inne prozaiczne obowiązki, którymi można wypełniać sobie czas w oczekiwaniu na kolejny atak wroga.

Chociaż Fumio Itou reżyserował do tej pory głównie tytuły erotyczne, uważni widzowie dostrzegą od razu, że ani na grafice obok, ani na innych dotychczas dostępnych materiałach promocyjnych bohaterki nie pokazują majtek. To by sugerowało, że podobnie jak manga, z której wywodzi się ta seria, anime będzie miało charakter raczej komediowy niż fanserwiśny. Tak czy inaczej jednak przeznaczone będzie głównie dla fanów cyklu, którzy odczuwają niedostatek ulubionych bohaterek, a nie dla nowych widzów, dopiero zapoznających się z tą franczyzą.

(a)



Yatogame­‑chan Kansatsu Nikki (Saetta)
Adaptacja mangi / Premiera: 4.04.2019

Promować region turystycznie można w różnoraki sposób, zaś jednym z nich jest nakręcenie anime, które w przystępny i szybki, a czasem ciekawy sposób zachęci do odwiedzin poprzez prezentację ciekawych imprez, miejsc i potraw. Tak też jest i w tym przypadku, ponieważ postać bohaterki, Yatogame­‑chan, żywiołowej uczennicy mówiącej z wyraźnym dialektem z Nagoyi, jest też maskotką Turystycznego Centrum Promocji Nagoyi. Jak widać, robi to na tyle skutecznie, że doczekała się przeniesienia na ekran i własnego głosu (Haruka Tomatsu).

Odcinki wyreżyseruje Hisayoshi Hirasawa (Netsuzou Trap: NTR), natomiast za wygląd postaci odpowiadać będzie Satsuyuki Hayasaka. Oba nazwiska mało znane, ale w sumie w przypadku takiej serii nie ma raczej czego zepsuć. Mogłoby być tylko nudno, ale osiągnięcie tego przy takiej tematyce i takiej długości odcinka to już byłaby wyższa szkoła jazdy.

(i)




Co i kiedy, czyli kolejność premier

  • 2 kwietnia
    • Daiya no Ace: Act II
    • THE iDOLM@STER: Cinderella Girls Gekijou – Climax Season
    • Konoyo no Hate de Koi o Utau Shoujo Yu­‑no
  • 3 kwietnia
    • One­‑Punch Man [2019]
  • 4 kwietnia
    • Aikatsu Friends! Kagayaki no Jewel
    • Han­‑Gyaku­‑Sei Million Arthur [2019]
    • Yatogame­‑chan Kansatsu Nikki
  • 5 kwietnia
    • Bakumatsu ~Ren'ai Bakumatsu Kareshi Garden~ Crisis
    • Beyblade Burst Gachi
  • 6 kwietnia
    • Fruits Basket [2019]
    • Hitoribocchi no Marumaru Seikatsu
    • Kimetsu no Yaiba
    • Midara na Ao­‑chan wa Benkyou ga Dekinai
    • Mix
    • Senryuu Shoujo
  • 7 kwietnia
    • Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai
    • Gunjou no Magmell
    • Kono Oto Tomare!
    • Shoumetsu Toshi
  • 8 kwietnia
    • Fairy Gone
    • Hachigatsu no Cinderella Nine
    • Jimoto ga Japan
    • Mayonaka no Occult Koumuin
    • Namu Amida Butsu! -Rendai Utena-
    • Nande Koko ni Sensei ga!?
    • RobiHachi
  • 9 kwietnia
    • Chou Kadou Girl 1/6: Amazing Stranger
    • Joshi Kausei
    • Nobunaga­‑sensei no Osanazuma
  • 10 kwietnia
    • Isekai Quartet
    • Kenja no Mago
    • Sewayaki Kitsune no Senko­‑san
    • Strike Witches: 501 Butai Hasshin Shimasu!!
  • 11 kwietnia
    • Carole & Tuesday
  • 12 kwietnia
    • Bungou Stray Dogs [2019]
    • Sarazanmai
  • 29 kwietnia
    • Gundam: The Origin – Zen'ya Akai Suisei
    • Shingeki no Kyojin [2019]

Komentarze

  • Dodaj komentarz
  • Avatar
    Rinsey 2.04.2019 12:04
    Sezon zapowiada się bardzo przyjemnie :)

    Bungou Stray Dogs [2019] – gupciołak i Dazai, oby było więcej Dazaia.

    Fairy Gone – wygląda bardzo intrygująco.

    Fruits Basket [2019] – jedna z moich ulubionych mang nastoletnich lat, cieszę się jak głupia, że dostanie pełną kontynuację.

    Kimetsu no Yaiba – dobry shonen nie jest zły, jak w zapowiedzi, oby nie zniszczyli anime doborem głównego seiyuu.

    Kono Oto Tomare! – wygląda na miłe i ciepłe, na starsze lata zaczęłam się bardziej niż kiedyś lubować w takich letnich seriach.

    Shingeki no Kyojin [2019] – ach, już nie mogę się doczekać <3

    Jak zawsze kieruję ogromne podziękowania dla Redakcji za przygotowanie spisu :).
    Odpowiedz
  • Avatar
    Shorexen 2.04.2019 00:29
    Sezon Wiosenny Anime 2019
    Ojej… dawno nie pamiętam tak słabego (przynajmniej dla mnie) sezonu anime. Oczywiście jest kilka pewniaków, ale to kontynuacje, a z nowości to ciekawych pozycji ze świeczką szukać. Mimo wszystko postarałem się coś wybrać i myślę, że obejrzę takie tytuły jak:

    Carole & Tuesday – fabuła i postacie mnie nie przekonują (po prostu nie moje klimaty), ale studio już tak. Bones ostatnio nie miało słabej serii, a wręcz mogę wyjść ze stwierdzeniem, że mieli same bardzo dobre pozycje, więc liczę na to, że ten tytuł będzie przedłużeniem tej passy.
    Diamond no Ace: Act II – no kurde… muszę w końcu dokończyć drugi sezon. Dobra i solidna sportówka, która miała kilka epickich momentów, więc jak najszybciej nadrabiam zaległości i oglądam dalsza część historii.
    Fairy Gone – papugując opis, seria na pierwszy rzut oka wygląda naprawdę ciekawie. Studio napawa mieszanym optymizmem, ale ostatnio zrobili przyjemne „kolorki”, więc może i to będzie na przynajmniej znośnym poziomie. Jedno jest pewne, czeka nas ostra zmiana klimatu, porównując z tym z jakiego do tej pory słynęło P.A.Works.
    Fruits Basket (2019) – nie widziałem głównej (tej starszej) serii dlatego z miłą chęcią obejrzę tą nowszą. Mam nadzieję, że nie będzie gorsza, ale w celu poznania tej informacji będę też śledził na bieżąco podczas seansu fora i opinie użytkowników zaznajomionych z wersją z 2001 roku.
    One­‑Punch Man 2 – pierwszy sezon dobry, ale dla mnie nic poza tym. Kontynuacje obejrzę z ciekawości czy zmiana studia wyjdzie na plus, czy na minus.
    Shingeki no Kyojin Season 3 Part 2 – jestem mega fanem i nawet dobrze uargumentowana krytyka tej pozycji tego nie zmieni. Jedna z moich ulubionych serii ever i chyba nie muszę pisać więcej powodów dlaczego chcę to obejrzeć. :D

    Reszta z polecenia, przypadku lub chwilowej chęci samodewastacji. ;) Życzę udanego sezonu i pozdrowionka! :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    Annemon 31.03.2019 21:40
    Fruits Basket na pewno – pamiętam, jak bardzo podobała mi się ta stara wersja i jak bardzo byłam wkurzona uproszczonym zakończeniem, które – w kontekście mangi – nie było żadnym zakończeniem :P Bardzo liczę, że tym razem historia zostanie należycie rozwinięta, a główny pairing potraktowany tak, jak na to zasługuje.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Rhapsody 21.03.2019 18:52
    Jest parę tytułów, które zaliczę.NP. Kitsune, fruit basket i ze strike witches na czele
    Odpowiedz
  • Avatar
    vries 21.03.2019 17:07
    Cóż za wspaniały sezon… taki niezaciekawy. Jeśli ktoś miałby zapytać, na jaką serię w tym sezonie czekam, to odpowiedź byłaby jednoznaczna: żadną.
    Pewnie coś tam zerknę, bo niektóre serie oryginalne mogą być ok, ale bez jakiegoś większego entuzjazmu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Kamen 21.03.2019 15:22
    Moglibyście jeszcze wspomnieć, że Carole & Tuesday będzie 2­‑courem, a Fruba będzie podzielona na sezony (w zwiastunie było dopisane „pierwszy sezon”).
    Odpowiedz
  • Avatar
    Marta001 21.03.2019 14:18
    Dwa tytuły? Na pewno jeden.
    Zdecydowanie w tym sezonie oczekuję głównie na Fruits Basket. Do dziś pamiętam tę miłą, ciepłą opowieść, która wręcz rozczula serca. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo oczekiwania mam ogromne.
    Możliwe, że zainteresuję się także Kimetsu no Yaiba, bo to wreszcie jakaś przygodówka, a dawno żadnej nie oglądałam.

    Chciałabym też jakąś komedię, ale to poczekam na opinie ;)
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    blob 20.03.2019 22:20
    Wygląda nieźle.

    Pewniaczki: Łan­‑panczi 2, Fejri (z ciekawości, ale może być kaka), Tytani (bo fajną rzeźnie zrobi Beast Titan).

    Pewnie obejrzę: Fruts (jarali się tym jak wchodziłem w świat m&a, może to fajne?) Magmel (głupi Pierrot, ale koncept fajny), Kimetsu no Yaiba (bo słyszałem dobre opinie), Sarazanmai (bo może być perełka), Bangou 3 (bo jakoś lubię te serię a po Dead Apple rządam więcej Chuyi), Gundam (bo Gundam). I Carol & Tuesday (nie przepadam za takimi rzeczami, ale wygląda na serię której nie wypada przynajmniej obadać).

    Dla loli: Isekaj o bobasie, Sewayaki Kitsune no Senko­‑san (bo Kitsune, choć loli więc obleśny fanserwis).

    To tak na pierwszy rzut oka, może się coś jeszcze trafi…
    Odpowiedz
  • Avatar
    Kamen 20.03.2019 22:02
    Gdyby ktoś nie wiedział
    Carole & Tuesday == NETFLIX

    Do zobaczenia za pół roku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    ZSRRKnight 20.03.2019 21:44
    Carole & Tuesday – w sumie hype­‑u nie ma, ale jako, że to sci­‑fi (pewnie w małych ilościach) od BONES i jeszcze w reżyserii Watanabe może być ciekawe. W najgorszym wypadku będę oglądał dla samej grafiki
    Fruits Basket (2019) – jeszcze nie oglądałem żadnej serii shoujo, więc sądzę, że warto spróbować. No i dobrym romansem/okruchami życia nie pogardzę
    Hitoribocchi no ○○ Seikatsu – słodkie dziewczynki
    Kenja no Mago – na bank śmieciowy isekai, ale obejrzę
    Kimetsu no Yaiba – shouneny średnio lubię, ale skoro to Ufotable, a za soundtrack odpowiada Yuki Kajiura, to spróbuję.
    Kono Yo no Hate de Koi wo Utau Shoujo YU­‑NO – w zasadzie nie wiem, czemu chcę to obejrzeć, ale skoro ostatnio tak mało adaptacji visual novel, to zerknę
    Midara na Ao­‑chan wa Benkyou ga Dekinai – pewnie syf, ale krótkie i ecchi
    Nande Koko ni Sensei ga!? – ecchi
    One Punch Man Season 2 – prawdopodobnie graficzna klapa, ale kontynuacji nie odpuszczam.
    Sarazanmai – moje pierwsze anime od Ikuhary, którego mam zamiar ogarnąć, bo coś czuję, że wpasuje się w mój gust
    Senryuu Shoujo – nie wiem czemu, ale skoro krótkie i komedia, to obejrzę.
    Sewayaki Kitsune no Senko­‑san – słodkie dziewczynki i Doga Kobo
    Shingeki no Kyojin Season 3 Part 2 – kazali czekać pół roku, więc liczę na coś epickiego
    Odpowiedz
  • Avatar
    Kamen 20.03.2019 20:46
    Furuba

    *Fruba (to jest oficjalna romanizacja, masz w PV).

    Ogólnie sezon tragedia, bardzo mało rzeczy mnie interesuje, a jak już, to głównie kontynuacje.

    Z nowych serii pewniakiem jest na razie wspomniana Fruba. I to tyle.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 2
    Patka 20.03.2019 20:16
    Wygląda to gorzej niż w zimowym sezonie, z drugiej strony, jeśli i w tym, tak jak w poprzednim, mam dostać przynajmniej trzy świetne serie (tak, tak, w zimówce chodzi o Neverland, Dororo i Kaguyę), to będę zadowolona.
    Jestem mocno zaintrygowana jedynie następującymi seriami:
    - Fairy Gone
    - Kimetsu no Yaiba
    - RobiHachi
    - Sarazanmai (nawet jak mnie nie porwie fabularnie, obejrzę dla samych seiyuu, hehe)
    - Shingeki no Kyojin [2019]

    Co do ostatniej pozycji, na pewno można się spodziewać przynajmniej dobrego seansu (bo nie wierze, by poziom drastycznie spadł), pozostałe – zobaczymy.
    Reszta kompletnie mnie nie interesuje, choć znając siebie, z ciekawości spojrzę na pierwsze odcinki niektórych serii.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 4
    Nikodemsky 20.03.2019 19:51
    Pewniaki:
    * Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai
    * Fairy Gone
    * OPM

    Do sprawdzenia:
    * Gunjou no Magmell
    * Kenja no Mago
    * Kono Oto Tomare!
    * Konoyo no Hate de Koi o Utau Shoujo Yu­‑no
    * Sarazanmai
    * Sewayaki Kitsune no Senko­‑san
    * Shoumetsu Toshi
    * Isekai Quartet
    * Midara na Ao­‑chan wa Benkyou ga Dekinai
    * Nande Koko ni Sensei ga!?
    * Nobunaga­‑sensei no Osanazuma
    * Senryuu Shoujo
    * Yatogame­‑chan Kansatsu Nikki

    Moje pewniaki to automatycznie udany sezon, poza tym jest isekai, ecchi i kilka innych, potencjalnie przyjemnych serii – będzie co oglądać.

    No i opis z Konoyo no Hate de Koi o Utau Shoujo Yu­‑no jeszcze bardziej zachęcił mnie do obejrzenia tej bajki. Oby tylko nie była to suchota w stylu Amagami SS/Seiren + ecchi.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz