Tanuki

Tanuki.pl

Wyszukiwarka

Forum Kotatsu

News

Jesień 2021 - zapowiedź sezonu

Avellana - 20.09.2021

Zapowiedź dopinana z większym obłędem w oczach niż zazwyczaj nie powstałaby, gdyby nie pomoc moich nieocenionych współpracowników. Wsparcia udzielili mi tym razem: moshi_moshi, Melmothia, Ancietejka, IKa, ursa, ukloim, Karo oraz Enevi.

Zapraszam do lektury, a także do obejrzenia autorskiej zapowiedzi sezonu stworzonej przez tamakarę:



86 [2021] (A­‑1 Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera 3.10.2021

Dalszy ciąg dramatycznej wojennej sagi science­‑fiction, opowiadającej o zmaganiach podzielonej rasowymi konfliktami ludzkości z siłami robotycznego Legionu. Prawdopodobnie kontynuacja obejmie kolejne dwa tomy oryginalnej light novel, które składają się na zamknięty epizod. Jeśli twórcy postanowią wiernie trzymać się pierwowzoru, czeka nas nieznaczna zmiana tematyki i klimatu. Późniejsze wątki skupiają się bowiem mniej na republice San Magnolia oraz zagadnieniach rasizmu i państwowej propagandy, a bardziej na działaniach militarnych i osobistych traumach. Sporo tam też kreowania świata – przedstawieni zostają nowi bohaterowie, nieznane obszary poza strefą 86, a także kolejna strona konfliktu. Taka zmiana optyki może podziałać odświeżająco, jednak wiąże się z nią istotna kwestia: historia dotyczy przede wszystkim dylematów Shina i marginalizuje postać Leny, co dla wielu fanów może być rozczarowaniem. Osobiście podczas lektury tomów odniosłem też wrażenie, że odrobinę cierpią one na „syndrom środkowej części cyklu”, dopiero kładąc fundamenty pod ciekawsze wydarzenia. Może autorzy adaptacji jakoś to ubarwią?

Na liście płac nie widać zmian względem pierwszej serii i jest to doskonała wiadomość. Główny scenarzysta, Toshiya Oono, pokazał już, że czuje mocne strony pierwowzoru, a reżyser, Toshimasa Ishii, że nie jest zainteresowany biernym ekranizowaniem i ma wiele pomysłów na przełożenie prozy na język innego medium.

(k)



Blue Period (Seven Arcs)
Adaptacja mangi / Premiera 2.10.2021

Ile już widzieliśmy historii o bohaterze niemającym żadnych pasji i niepotrafiącym się niczym cieszyć, który nagle, zwykle przez przypadek, odkrywa, co chce w życiu robić? Po to sprawdzone zawiązanie akcji sięgnęła również mangaczka Tsubasa Yamaguchi, wymyślając losy Yatory Yaguchiego zafascynowanego światem malarstwa. I chyba wiedziała, jak ciekawie podejść do tematu, skoro jej manga może pochwalić się sporą popularnością i świetnymi opiniami, w różnych rankingach zajmując wysokie miejsca. Mnie samej już podstawowe informacje i rzut oka na okładki wystarczyły, bym zamarzyła o animowanej adaptacji – jak widać, długo nie musiałam czekać.

Moje, podobnie jak i wielu innych czytelników, pragnienie spełni się za sprawą studia Seven Arcs, w którym siły połączyli Kouji Masunari i Katsuya Asano (reżyseria) z Reiko Yoshidą (scenariusz). Szczególnie duży i zbliżony gatunkowo (okruchy, życie szkolne itp.) dorobek scenarzystki nastraja pozytywnie – dość powiedzieć, że odpowiada m.in. za znakomite Kimi to Boku czy Koe no Katachi. Rolę protagonisty powierzono świeżakowi, Hiromu Minecie; dalszy plan wypełniają już lepiej znane nazwiska, jak Yumiri Hanamori, Daiki Yamashita i Kengo Kawanishi. Chcę wierzyć, że nie nastąpi żadna katastrofa i że otrzymamy porządne okruchowo­‑dramatyczno­‑klubowe anime.

(an)



Build Divide: Code Black (Liden Films)
Projekt multimedialny / Premiera 10.10.2021

Tworzenie animowanych reklam niedawno opublikowanych gier nie należy do rzadkości. Dotyczy to nie tylko gier komputerowych, ale również tzw. karcianek. Tym razem twórcy na miejsce akcji wybrali fikcyjne miasto – Nowe Kioto, gdzie o pozycji społecznej decyduje ranking w pewnej grze. Stawka jest wysoka, a ten, kto wygra i obali tajemniczego króla, będzie mieć szansę spełnić swoje marzenie. Teruto Kurabe niewiele pamięta sprzed momentu gdy ocknął się z dziwną kartą w ręku, a spotkana przypadkiem Sakura Banka wprowadza go w świat niebezpiecznych rozgrywek…

Zawiązanie akcji brzmi bardzo standardowo i nie spodziewam się, aby serial miała wytyczać nowe szlaki czy zrobić choćby krok poza ramy gatunku. Mamy jakąś mniej lub bardziej mroczną tajemnicę, bohatera o enigmatycznej przeszłości i cały system rozgrywki, w której na zwycięzcę czeka jeszcze bardziej tajemnicza nagroda. Może być naprawdę różnie, aczkolwiek podejrzewam, że efekt końcowy będzie oscylował gdzieś w granicach „słabe” i „średnie”, tym bardziej, że projekt ten powierzono ekipie, która za wiele doświadczenia nie ma. No, może z wyjątkiem jednego z autorów, ale też nie można tego nazwać bogatym portfolio. Technicznie też zapowiada się raczej przeciętnie, więc nie sądzę, by było na co czekać, ale mogę się mylić. Cóż, czas pokaże, czy warto w ogóle dawać tej serii szansę.

(e)



Deep Insanity: The Lost Child (Silver Link)
Projekt multimedialny / Premiera 13.10.2021

Anime będące częścią projektów multimedialnych… Czy komukolwiek kojarzą się z czymś dobrym? Oczywiście, w myśl powiedzenia „każda potwora…”, i one znajdują swoich wielbicieli, ale nie oszukujmy się, daleko im do wybitnych pozycji, tak że po zakończeniu sezonu – co ja mówię: już w trakcie – mało kto się nimi interesuje. A jednak projekt autorstwa Square Enix o nazwie Deep Insanity, w którego skład, oprócz anime, wchodzi też manga (Nirvana) i gra (Asylum, premiera we wrześniu) w pewien sposób mnie zaintrygował. Czy to ze względu na enigmatyczną zapowiedź? Może na fakt, że tym razem będziemy mieć do czynienia nie z serią o idol(k)ach, tylko oryginalnym science­‑fiction toczącym się w świecie pełnym niebezpieczeństw? Ludzie szczególnie obawiają się powodującego nagłą śpiączkę „syndromu Randolpha”, od którego wybawienie zdaje się znajdować w podziemnym królestwie Asylum na Antarktydzie. Kolejni śmiałkowie udają się do tajemniczej krainy, również w celu plądrowania jej zasobów i badania zamieszkujących ją dziwnych stworzeń. My podążymy za chłopakiem badającym front Asylum (w tej roli Hiro Shimono w animowanej historii, która została osadzona między fabułą mangi a gier. Za dwa ostatnie media brać się nie mam zamiaru, ale za anime i owszem, a im więcej o nim czytam, tym bardziej czuję się zaciekawiona. Bądź co bądź na nadmiar porządnych (i co najważniejsze – czystych, bez domieszki innych gatunków) w ostatnim czasie sci­‑fi ciężko narzekać.

Anime powstało w studiu Silver Link, specjalizującym się raczej w lekkich seriach. Także dla reżysera, co prawda doświadczonego, ale pracującego głównie przy komediach, lekkich przygodówkach i fantasy, sprawdzenie się w zgoła innym gatunku z pewnością jest wyzwaniem – oby nie okazało się, że zbyt dużym. Wesprze go Kento Shimoyama. Panowie wcześniej współtworzyli – także w Silver Link – dwa średnio przyjęte tytuły – może przy najnowszym projekcie zadziałała powiedzenie „do trzech razy sztuka”? Tak czy siak, ani studio, ani główne nazwiska nie zachęcają szczególnie, jak jednak mówię, opis i materiały promocyjne na tyle robią robotę, że bez oporów sięgnę po pierwszy odcinek.

(an)



Digimon Ghost Game (Toei Animation)
Projekt multimedialny / Premiera 3.10.2021

Digimony jako marka przeżywają swego rodzaju renesans, głównie jednak za sprawą produkcji skupionych wokół oryginalnej serii Adventure, która doczekała się niedawno nie tylko kontynuacji w postaci filmu (a przed nami kolejny), ale także rebootu; rebootu, który dawał ogromne nadzieje, ale ostatecznie raczej zawiódł oczekiwania i nie osiągnął ani na chwilę poziomu swojego pierwowzoru. Mimo problemów produkcyjnych i słabego scenariusza, nowa odsłona okazała się najwidoczniej na tyle dużym sukcesem, że postanowiono z cyfrowych potworów nie rezygnować – tym razem jednak przyjdzie nam obejrzeć coś zupełnie nowego, no i wygląda na to, że będzie to historia opowiadająca o… duchach?

Trudna sytuacja produkcyjna najwidoczniej zmusiła producentów do myślenia, ponieważ Masato Mitsuce, reżyserowi rebootu Adventure, towarzyszyć tym razem będzie Kimitoshi Chioka, jeden z najbardziej doświadczonych reżyserów w stajni Toei Animation. Za oryginalne projekty postaci odpowiada Tenya Yabuno, autor mangi Digimon Adventure V­‑Tamer 01, a adaptuje je pani Mariko Itou, znana chyba najbardziej z pracy przy pierwszym sezonie Log Horizon. Dizajnami potworów ponownie zajmuje się Kenji Watanabe, zaś do animacji przystosowuje je niezwykle utalentowany animator Takeru Shinozuka, który na swoją opinię zapracował przy odświeżonym Adventure. Ciekawie sprawa ma się ze scenariuszem, ponieważ czuwać nad nim będzie Masashi Sogo, mający doświadczenie przy takich seriach jak Gantz czy Shin Sekai Yori. Horrorowego zacięcia jak widać mu nie brakuje, podobnie jak zresztą kompozytorowi Kou Ootaniemu, mającemu na koncie między innymi ścieżkę dźwiękową do Another. Jeśli fabuła faktycznie ma opowiadać o różnego rodzaju zjawach, taki wybór wydaje się jak najbardziej uzasadniony.

Choć zwiastun nie prezentuje się jakoś szczególnie dobrze, wiele wskazuje na to, że wyciągnięto wnioski i starano się łatać dziury tam, gdzie poprzednia seria miała problemy. Pozostaje pytanie, czy Ghost Game nadal będzie koprodukcją ze studiem Gallop, czy jednak więcej pracy przypadnie teraz wewnętrznym zespołom Toei. Niemniej jednak, nowa odsłona zapowiada się co najmniej intrygująco, i choć lubię Taichiego i resztę digiwybrańców, najwyższa pora dać im trochę odpocząć, a przy okazji być może zmazać plamę po chłodno przyjętym Appli Monsters.

(uk)



Gyakuten Sekai no Denchi Shoujo (Lerche)
Seria oryginalna / Premiera 11.10.2021

Nie ma to jak rok 2019, chwilę przed nadejściem nowej ery. Nad Japonią (a niby gdzie indziej) otwiera się niebo (znów), pojawia się przejście do innego wymiaru (znów), w którym niebo i ziemia są odwrotnie niż u nas (chyba skądś to znamy…). W odwrotnym świecie panuje wiecznie era Showa, gdzie króluje pochwała militaryzmu. Jak łatwo można przewidzieć, „nasza” Japonia zostaje zagazowana przez Genmu i podbita przez wielką humanoidalną broń zwaną Garan, która dezaktywuje lokalne uzbrojenie, rządy zostają przejęte, a epoka Reiwa nie nadchodzi. Dziesięć lat później w Japonia zmienionej w „Udawaną Japonię” (Mock Japan), podlegającą tej „prawdziwej”, nie ma mangi, anime, idolek, nic. Aby zachować to wszystko, powstaje tajne stowarzyszenie „Arahabaki”, walczące z Prawdziwym Narodem za pomocą broni Garanndoll zasilanej mocą dziewcząt, określanych mianem Denchi Shoujo.

Przyznam, że zwiastun wzbudził we mnie zainteresowanie, zdecydowanie wybrzmiewa w nim bowiem pewnego rodzaju oldskulowość. W tym kontekście jednak zaufania nie wzbudza we mnie osoba reżysera, natomiast co do scenarzysty, Makoto Uezu mam zdecydowanie większe oczekiwania, tak jak i do Akio Watanabe odpowiedzialnego za oryginalny projekt postaci i Keiko Kurosawy adaptującej je na ruchome obrazki. Jak mówię, na dwoje babka wróżyła – albo będzie ciekawa historia, albo jednak z założeń równie dobrze może wynikać, że to ma być poważna nawalanka wielkimi robotami z mnóstwem traum w tle i bohaterem podejmującym Wybory™.

(i)



Hanma Baki: Son of Ogre (TMS Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera 30.09.2021

Grappler Baki, manga Keisuke Itagakiego, ukazuje się pod różnymi tytułami od 1991 roku i stała się jednym z bardziej rozpoznawalnych tytułów wśród fanów prawdziwie męskich, ociekających testosteronem mordobić. To anime, kolejna już seria z tego cyklu produkowana na zamówienie Netfliksa, ma uczcić trzydziestą rocznicę tytułu i adaptować trzecią mangę z cyklu, zatytułowaną właśnie Hanma Baki. Chociaż zapowiedzi sugerują, że tytułowy Baki zmierzy się w końcu w walce o wszystko ze swoim ojcem, zwiastun pokazuje tylko sceny z wcześniejszego wątku „więziennego”. Znając Netflix i biorąc pod uwagę, że ta część mangi liczy 37 tomów, należy się najprawdopodobniej spodziewać dzielonego sezonu – zapowiedziane na 30 września 12 odcinków raczej nie pozwoliłoby na pomieszczenie całego materiału.

Zwiastun może także stanowić dobrą próbkę dla osób, które zastanawiają się nad sięgnięciem po tę serię, albowiem w jej przypadku jednym z ważniejszych czynników decydujących o seansie mogą być względy estetyczne. Mówiąc w skrócie, seria wygląda tak, jakby skrzyżować estetykę Jojo Kimyou na Bouken (te oczy…) z Hokuto no Ken oraz konkursem na mistera fitness size+. Reżyserem, podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich (także Netfliksowych) odsłon, będzie Toshiki Hirano, natomiast scenariusz stworzy doświadczony Tatsuhiko Urahata. Pod względem fabularnym seria wydaje się być w dobrych rękach, pod względem wizualnym… zdecydujcie sami.

(ave)



Han'you no Yashahime -Sengoku Otogizoushi- [2021] (Sunrise)
Seria oryginalna / Premiera 2.10.2021

OMG – pomyślałam na widok białej kartki pod tym nagłówkiem (no dobrze, pomyślałam nie skrótem i po polsku, czyli nadaremno) – jak się skończył pierwszy sezon? Nie świadczy to dobrze, tylko nie wiem, czy bardziej o anime, czy o mojej pamięci. Faktem jest jednak, że większość fandomu zdaje się podzielać moją zapamiętaną bardziej emocjonalnie niż intelektualnie opinię, brzmiącą w telegraficznym skrócie tak: rozczarowujące – miało fajne momenty – będę oglądać z nadzieją na lepszy drugi sezon. Co nieuchronnie każe mi napisać rzecz oczywistą: to będzie seria tylko dla tych, co widzieli poprzednią. A o czym ona była… i o czym ewentualnie będzie kolejna? Erm. Były jakieś Tęczowe Perły potrzebne komuś do czegoś, zasadniczo chyba scenarzyście do gubienia/szukania/znajdowania ich przez wszystkich innych, przeniesienie się w czasie do feudalno­‑baśniowej Japonii pełnej youkai, kolejni wrogowie kolejnych poziomów, z fochniętym final bossem na finał i uroczym knujem na okrasę, odnowa i zacieśnianie rodzinnych więzi i mocno nieudolne poszukiwanie tajemnic przeszłości przez trzy panienki mieszanej, tj. ludzko­‑demonicznej proweniencji. Dwie mi się podobały, trzecia niezbyt. Ale i tak, znowu rzecz oczywista, najbardziej czekam na powrót ich rodziców, z których tylko jeden chodzi swobodnie, acz jak zwykle swoimi chmurnymi i tajemniczymi drogami, a reszta tkwi gdzieś uwięziona. Sądząc po obejrzanym trailerze, jest szansa, że tym razem się doczekam, co od razu poprawiło mi humor. Może zamiast uganiać się za pomniejszymi demonami i przypadkowo wpadać na swoich wrogów, dziewczyny wreszcie zabiorą się za rozwiązywanie zagadek z własnej przeszłości, a przy okazji uratują zagrożoną teraźniejszość (i jesienny sezon).

Gwoli ścisłości historycznej, należy dodać, że w ekipie produkcyjnej nastąpiła jedna zmiana dość istotna, bo na stanowisku reżysera. Mogłaby to być nawet dobra wiadomość, gdyby nie fakt, że Masakazu Hishida najwięcej doświadczenia wydaje się mieć z seriami idolkowymi, i to mocno cukierkowymi… No cóż, pozostaje nadzieja, że zaprawiony w bojach z youkai scenarzysta ma jednak jakiś plan, a plan ma sens i tym razem rzeczywiście będziemy mogli cieszyć się bez zastrzeżeń powrotem do świata Inuyashy i ponownym spotkaniem z lubianymi postaciami.

(ur)



Isekai Shokudou 2 (OLM)
Adaptacja light novel / Premiera 2.10.2021

Ciąg dalszy opowieści o japońskiej restauracji Nekoya, która raz na tydzień otwiera drzwi do innego świata. Całkowicie dosłownie – drzwi owego lokalu pojawiają się w najprzeróżniejszych miejscach w pewnym świecie jak z klasycznego fantasy – takim z elfami, smokami, magią i wszystkim, co tylko stosowne w podobnych przypadkach. Niektórzy jego mieszkańcy trafiają do Nekoyi przypadkiem, inni wypatrują pojawienia się drzwi, aby skosztować egzotycznych smakołyków, czyli japońskiej kuchni w stylu zachodnim (nie mylić z kuchnią zachodnią). Jeden epizod to jedna potrawa (wcześniej zawsze po dwie na odcinek) oraz jeden gość wraz ze swoją historią, której fragmencik poznajemy.

Formuła do tej pory była stanowczo epizodyczna i tego samego należy się spodziewać w drugiej odsłonie. Dlatego nie przywiązywałabym się nadmiernie do prezentowanych w materiałach promocyjnych „nowych postaci” – najprawdopodobniej ich rola będzie epizodyczna. Nie świadczy najlepiej to, że zwiastun został poskładany głównie (o ile nie wyłącznie) ze scen z poprzedniego sezonu… Chyba że to sceny z nowego, nieodróżnialne od poprzednich? Jeśli ktoś ominął tamtą część, może zacząć oglądać nową bez specjalnych problemów, ponieważ nie ma tu fabuły, którą warto by było pamiętać. Uprzedzam tylko, że są to praktycznie czyste okruchy życia, z domieszkami innych gatunków, takich jak dramat czy komedia, tak niewielkimi, że praktycznie niewyczuwalnymi w smaku.

(ave)



Komi­‑san wa, Komyushou Desu (Shogakukan­‑Shueisha Productions)
Adaptacja mangi / Premiera 7.10.2021

Shouko Komi rozpoczyna naukę w prywatnym liceum Itan. Szybko zwraca na siebie uwagę innych uczniów, ale niestety okazuje się, że dziewczyna niezbyt radzi sobie w kontaktach z ludźmi, przez co nie potrafi zdobyć choćby jednego przyjaciela. Przykrą sytuację postanawia odmienić Hitohito Tadano, z którego pomocą Shouko będzie zawierać pierwsze przyjaźnie, a najlepiej aż do stu i więcej.

Przyznaję bez bicia – przed zapowiedzią anime nie miałam najmniejszego pojęcia o istnieniu Komi­‑san, dziewczyny z problemami komunikacyjnymi powołanej do życia przez mangakę Tomohito Odę. Nie podchodzę więc do zbliżającej się adaptacji z nadmierną ekscytacją, skłamałabym jednak, mówiąc, że w ogóle mnie nie obchodzi. Już przez sam fakt, że o serii dużo się mówi i będzie mówić (ach, już widzę spamowanie kadrami na tanukowym discordzie…), trudno by było przejść obojętnie obok pozycji; także zwykła ciekawość każe sprawdzić, czy dzieło rzeczywiście zasługuje na uznanie. Oczywiście manga to manga, anime to anime i zawsze w tym drugim wszystko może się popsuć lub okazać się gorsze niż w pierwowzorze, ale materiały promocyjne, jak i ekipa produkcyjna nie zapowiadają dramatu. Postaci charakteryzują się sympatycznymi projektami, na czele z protagonistką, której zdecydowanie nie sposób pomylić z innymi animowanymi dziewczynami. Co więcej, zagra ją znana z roli tytułowej bohaterki Kaguya­‑sama wa Kokurasetai Aoi Koga. W zwiastunach brzmi całkiem w porządku, podobnie jak Gakuto Kajiwara jako Tadano czy Rie Murakawa jako Najimi, koleżanka z klasy Shouko i Hitohito. Ogólnie mówiąc, Komi­‑san wygląda na serię, w której seiyuu otrzymają spore pole do popisu, i niech tej szansy nie zmarnują. Reżyserią zajmie się Kazuki Kawagoe, którego w dobrym debiucie wesprze Ayumu Watanabe (m.in. Koi wa Ameagari no You ni, Uchuu Kyoudai wraz z scenarzystką Deko Akao (wiele okruchowych serii, m.in. wspomniane Koi wa…, Amanchu!, Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue i Flying Witch). Mnie jednak szczególnie ciekawi studio. OLM w ostatnich sezonach stara się, by przestać je kojarzyć tylko z kolorowymi seriami dla najmłodszych – niedawno wypuściło znakomite Odd Taxi, a w 2022 roku czeka nas badmintonowa sportówka. Takie zmiany artystycznego kierunku bardzo popieram!

(an)



Kyoukai Senki (Sunrise Beyond)
Seria oryginalna / Premiera 5.10.2021

Zdaje się, że fani mechów mogą poczuć się w tym sezonie dopieszczeni… I pewnie niejeden po zobaczeniu obrazka miał konkretne skojarzenia – jak najbardziej słuszne, chociaż to NIE jest nowa seria Gundamów. Rozgrywa się w roku 2061, w świecie podzielonym na cztery strefy wpływów handlowych, w okupowanej Japonii, która jest areną wciąż trwającego konfliktu; ulice patrolują wielkie machiny bojowe zwane AMAIM. Kiedy młody chłopak nazwiskiem Amou Shiiba spotyka autonomiczną jednostkę AI zwaną Gai i wchodzi w posiadanie AMAIM „Kenbu”, nie wie jeszcze, że jest to początek jego drogi do odzyskania Japonii. Tą podąża już szesnastoletni Gashin Tezuka, walczący w ruchu oporu jako pilot AMAIM „Ghost”, by pomścić ojca.

Tyle oficjalnego zarysu fabuły, częściowo można to już nawet zobaczyć, bo oprócz standardowych trailerów na kanale Bandai na YT dostępne jest 11 minut pierwszego odcinka. Co pozwala mi przejść do kwestii zapewne nawet ważniejszych niż fabuła: twórców. Kolaborują tu właśnie Bandai Spirits (tak, figurki też będą) i Sunrise Beyond – czyli Xebec przeniesiony pod szyld Sunrise, rodzica Gundamów i, między innymi, paru innych serii o wielkich robotach. Co więcej, anime zbiera znawców tematu, bo reżyseruje Nobuyoshi Habara od Soukyuu no Fafner i Break Blade, a i scenarzyście problemy mechów i ich pilotów nie są obce. Dalej, Ken’ichi Oonuki projektuje postaci, natomiast projekty mechaniczne pochodzą z firmy Ken Okuyama Design (mającej na koncie np. projekty shinkansenów, co by tłumaczyło niektóre elementy mechów; jej pracownicy w świecie anime też już zresztą bywali). Żeby było jeszcze ciekawiej, wielkie roboty wyglądają na animowane całkowicie dwuwymiarowo, co chyba należy uznać za gratkę. I wszystko fajnie, tylko nadal nie wiem, skąd się wzięły i o co chodzi z tymi pokemonami na plakacie; pewnie będę musiała obejrzeć, żeby się dowiedzieć. Na razie suponuję, że jakaś super (sztuczna) inteligencja po przeanalizowaniu zasobów sieci doszła do wniosku, że japońskim nastolatkom są one po prostu niezbędne do szczęścia…

(ur)



Kyuuketsuki Sugu Shinu (Madhouse)
Adaptacja mangi / Premiera 4.10.2021

Jak powszechnie wiadomo, istnieje kilka rzeczy za którymi nie przepadają wampiry – zaliczają się do nich czosnek, woda święcona i światło słoneczne, a nade wszystko łowcy wampirów. Do jednego z nich, Rolanda, dociera wieść o pewnym krwiopijcy, który przetrzymuje w swoim zamku biedne dziecko. Nasz dzielny łowca wyrusza więc na ratunek, ale „spotkanie” nie przebiega, tak jak powinno… Otóż właściciel zamczyska, niejaki lord Draluc, boi się absolutnie wszystkiego, przez co nawet najmniejszy szok powoduje przemianę w kupkę popiołu. Rzekoma ofiara po prostu traktuje nawiedzone gmaszysko jako plac zabaw i w ogóle nic nie jest takie, jak się wydaje. Ponieważ wskutek różnych zawirowań domostwo Draluca zostaje zniszczone, przeprowadza się on do biura Rolanda i zostaje jego tchórzliwym współpracownikiem. Razem będą musieli stawić czoła wielu niebezpieczeństwom…

Kyuuketsuki Sugu Shinu powstaje na podstawie nie aż tak nowej mangi (jej publikacja rozpoczęła się w 2015 roku), która liczy już 18 tomów. Wiele wskazuje na to, że otrzymamy dosyć szaloną komedię z bardzo ładną, charakterystyczną kreską, nawiązującą do znacznie starszych dzieł. Dostępna zapowiedź nastraja optymistycznie – grafika jest mruczna, a postacie z miejsca wzbudzają sympatię, no i anime uderza w raczej nostalgiczne tony, co wyjątkowo mnie urzekło. Poza tym, co tu dużo mówić, Draluc mówi głosem Juna Fukuyamy (śpiewa on również opening), a Ronald, Makoto Furukawy – jest moc! Względnym optymizmem napawa osoba reżysera. Hiroshi Koujina nie jest nowicjuszem, pracował przy wielu seriach, zarówno lepszych, jak i gorszych. Ponieważ materiał mangowy sprawia wrażenie sensownego, istnieje duża szansa, że opowieść o Dralucu będzie można zaliczyć do tych pierwszych. Oczywiście pod warunkiem, że Yukie Sugawara nie spaprze scenariusza… W każdym razie ja trzymam kciuki!

(mm)



Lupin III: Part VI (TMS Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera 10.10.2021

Kim jest Lupin III, dżentelmen­‑włamywacz nie trzeba chyba nikomu przypominać – w końcu to jedna z dłuższych franczyzn japońskiej animacji, luźno oparta na francuskim pierwowzorze książkowym. Tym razem Lupin musi się zmierzyć z legendarnym Sherlockiem Holmesem, który podejrzewa go o zabicie swojego przyjaciela, Johna Watsona. Oczywiście wiemy, że nie on to zrobił, Lupin także to wie, ale musi w jakiś sposób udowodnić swoją niewinność. A zrobi to przez zniszczenie tajnej organizacji, The Raven, która w morderstwie maczała palce i, jak zwykle, pragnie władzy oraz najlepiej całego świata.

Osoby zaznajomione z poprzednimi odsłonami Lupina III wiedzą doskonale, czego się po nim spodziewać pod względem fabuły, tym bardziej, że powstaje ona na upamiętnienie pięćdziesiątej rocznicy powstania oryginalnej serii, więc pojawia się w niej parę nazwisk zaangażowanych w poprzednie produkcje. Reżyserie powierzono zatem Eiji Suganamie (Lupin III:Prison of the Past), nad całością będzie czuwać Takahiro Ookura ((Lupin the Third: Part 5), a Hirotaka Marufuji odpowiada za wygląd postaci, powraca także kompozytor, Yuuji Oono. Niestety w odcinku zerowym nowej serii z rolą pożegna się Kiyoshi Kobayashi, grający od momentu powstania pierwszej serii, czyli od 1969 roku, rolę towarzysza Lupina, Daisuke Jigena – w nowej odsłonie zastąpi go Akio Ootsuka.

Pytanie „Dla kogo?” wydaje się oczywiste – na pewno dla fanów franczyzy i pewnego gatunku oldschoolowych opowieści kryminalnych, trącących myszką, i niekoniecznie z typową słodką grafiką. Nowi widzowie natomiast mogą spróbować dać Lupinowi Trzeciemu szansę, jako czemuś dla nich nowemu – a nuż spodoba im się ten typ.

(i)



Megaton­‑kyuu Musashi (OLM)
Projekt multimedialny / Premiera 1.10.2021

Na Ziemię przybyli kosmici, umościli się wygodnie w wielkiej dziurze, którą wydrążyli w planecie, a skromne resztki ludzkości zostały zmuszone do życia w ukryciu w czymś à la wielkie bunkry, aby zejść z oczu przybyszom. Mieszkańcy jednego z takich schronień, nazwanego Ixia, żyją sobie spokojnie, pozbawieni wiedzy o tym, co się stało, została ona bowiem im wymazana. Część ludzi zdaje sobie jednak sprawę z tego, jak wygląda świat, walczy bowiem czynnie z wielkimi kosmitami (przywodzącymi na myśl Evangeliona). Oczywiście seria opowiadać będzie o trójce nowych pilotów, nastolatków, a jakże: typowym, rozkrzyczanym, pewnym siebie Yamato Ichidaijim, zadzierajacym nosa intelektualiście Teru Asamim oraz przepakowanym, agresywnym Ryuugo Hijikacie – a każdy z nich zasiądzie w maszynie będącej częścią powstającego z trzech elementów robota: Musashiego.

Seria nie stanowi adaptacji, ale… Część większego projektu, którego kolejnymi elementami będą m.in. figurki czy mająca premierę miesiąc z hakiem po rozpoczęciu emisji anime gra RPG na Nintendo Switch oraz PlayStation. W tym wszystkim anime najprawdopodobniej stanowić będzie przede wszystkim reklamę pozostałych tworów, ale nie tylko dlatego nie spodziewam się po nim niczego specjalnego. Już zapowiedzi nastawiają widza negatywnie do tytułu, prezentując głównie animowane, komputerowo bijące się roboty, krzyczących bohaterów, zbliżenia na ich oczy, ewentualnie urywki z ich szkolnego życia. Nie ma w tym wszystkim krztyny oryginalności, schematyzm fabuły i postaci aż bije po oczach, a skoro już w trailerze animacja kuleje, to aż strach pomyśleć, jak będzie wyglądała w serii telewizyjnej. Jasne, nie jestem widzem docelowym serii dla dzieci o dzieciach (no dobra – nastolatkach) w wielkich robotach walczących z kosmitami, ale to, że coś jest dla młodszego widza, nie oznacza od razu, że można zrobić to na odczepnego, byle było, a wszystkie dostępne informacje każą mi sądzić, że w przypadku tej serii właśnie tak będzie.

(mel)



Mieruko­‑chan (Passione)
Adaptacja mangi / Premiera 3.10.2021

Miko Yotsuya pewnego dnia zaczyna widzieć duchy – i to nie przyjazne duszki, ale takie rodem z krwawego horroru. Przerażające monstra wyskakują wszędzie i bez zapowiedzi, dziewczyna nigdzie nie jest od nich wolna, pojawiają się w szkole, w jej domu, jej pokoju, nawet w jej łóżku. Nastolatka nie ma jak się ich pozbyć, inni ich nie widzą, więc zaciska zęby i udaje, że wszystko jest w porządku, a nad nią wcale nie nachyla się właśnie szczerbaty stwór z mięchem na wierzchu. Całą siłę woli wkłada w to, aby nie dać po sobie poznać, jak jest przerażona i bliska płaczu. Wbrew opisowi, jest to komedia.

Komedia z ładnie narysowanymi dziewczętami oraz prawdopodobnie fanserwisem, który w mandze jest dość stonowany i niepozbawiony smaku, ale nie wiadomo jeszcze, czy adaptacja również go takim pokaże – a może całkiem z niego zrezygnuje? Bez względu na wszystko, jestem jednak pewna, że anime – a szczególnie wspomniana główna bohaterka – znajdzie wiernych wielbicieli, projekty postaci są bowiem rzeczywiście ładne. Poza Miko pojawią się jeszcze inne postaci, np. jej młodszy brat, koleżanka ze szkoły czy młodsze dziewczę, chcące zostać egzorcystką. Seria bazująca na jednym gagu musi włożyć mnóstwo pracy w inne elementy – i miejmy nadzieję, że tak się stanie, bo inaczej może zacząć szybko nudzić – kontrast potworności ze zwykłym, codziennym życiem oraz wesołymi ludźmi, niemającymi pojęcia, co przeżywa bohaterka, nie wystarczy na długo. Komentarze osób czytających stanowiącą pierwowzór mangę Tomokiego Izumiego pozwalają na szczęście sądzić, że tytuł ma jednak do zaoferowania coś więcej niż tylko rozdygotaną piękność starającą się z całych sił nie panikować i zbliżenia na jej trzęsące się nogi. Ja chętnie sprawdzę, jak twórcy poradzili sobie z tematem. Ciekawostka: najwięcej osób odpowiedzialnych za projekty mają duchy, bo aż sześć.

(mel)



Mushoku Tensei ~Isekai Ittara Honki Dasu~ [2021] (Studio Bind)
Adaptacja light novel / Premiera 4.10.2021

Pierwszy sezon losów 34­‑letniego przegrywa, który po wypadku odradza się jako dziecko w innym świecie i tam, z zachowaniem dawnych wspomnień i starą osobowością, przeżywa kolejne przygody, okazał się jedną z najlepszych serii ostatniego zimowego sezonu. Sztampowy pomysł nadrabiała ona znakomitą realizacją i kreacją bohaterów, niepozbawionych wad, a jednak – a może właśnie dlatego – dających się szczerze lubić. Nawet ja, na ogół stroniąca od isekaiów, z zainteresowaniem śledziłam perypetie Rudeusa, i teraz na kontynuację czekam z niemałą niecierpliwością. Co więcej, chodzą słuchy, że prace nad kolejnym sezonem już trwają – do zaadaptowania pozostało sporo materiału, którego zresztą wciąż przybywa. Jeśli ekipa produkcyjna – niezmieniona w stosunku do pierwszej serii – jak dotychczas będzie podchodzić z sercem do pierwowzoru, o rezultat końcowy nie trzeba się będzie bać.

(an)



Muteking the Dancing Hero (Tatsunoko Production / Tezuka Productions)
Seria oryginalna / Premiera 3.10.2021

W latach 1980­‑1981 było sobie emitowane anime, Tondemo Senshi Muteking, opowiadające o dwunastoletnim Linnie Youkim, który jako superbohater Muteking walczy z kosmicznym wrogiem, braćmi Kuradako. Po ocenach na Tanuki, a dokładnie ich braku, można wnioskować, że nie ma użytkowników, którzy by serię widzieli i dobrze pamiętali (najwyżej ci najstarsi…), ale nie ma co się martwić, bo oto nadchodzi nowa wersja, osadzona w mieście wzorowanym na San Francisco lat 80. Młody chłopak ponownie przywdzieje kiczowato wyglądający kostium i z grupką, jak mniemam, nie mniej barwnych postaci stawi czoło pozaziemskim najeźdźcom, rzecz jasna w rytm muzyki pop. Dobrze, że seria jest wyraźnie oznaczona jako komedia, bo na poważnie nie dałoby się o niej myśleć. Pytanie też, czy takie anime zadziała w 2021 roku? Niby moda na lata 80. wciąż pobrzmiewa, no ale nie wróżę odświeżonej serii szczególnej popularności.

Za produkcję ponownie zabrało się Tatsunoko Production, tym razem we współpracy z Tezuka Productions. Trójka reżyserów – m.in. znany z Yattamana Hiroshi Sasagawa – wydaje się właściwym wyborem do pokierowania pstrokatą serią, o scenarzyście zaś niewiele da się powiedzieć, bo to jego debiut. Zapowiedzi są kolorowe i na swój sposób urocze i jeśli podobnie sympatyczne będzie samo anime, przeboleję nawet występy bohaterów w średnim CGI.

(an)



Muv­‑Luv Alternative (Flagship Line / Graphinica / Yumeta Company)
Adaptacja visual novel / Premiera 7.10.2021

Czyli: co da się wycisnąć z gry randkowej? Muv­‑Luv, gra typu visual novel, początkowo mogła wydawać się zwykłym szkolnym romansem – potem jednak gracz się przekonywał, że to tylko jeden ze scenariuszy, Extra, będący wstępem do Unlimited, czyli opowieści o mechach i walce z Obcymi. Tutaj z kolei mamy do czynienia z ekranizacją sequela Unlimited, czyli Alternative, rozpoczynającego się od tego samego punktu startowego, ale rozwijającego się w inną (acz równie dramatyczną i efektowną) historię. Już się pogubiliście? Odsyłam do recenzji jednego spin­‑offa, drugiego spin­‑offa oraz mangi opartej na scenariuszu Unlimited. Jakoś sobie to poukładacie… Albo i nie.

Fani cyklu narzekają: zmienione projekty postaci, zmieniona (w stosunku do gry) obsada, ekranizacja scenariusza, który do pełnego „wybrzmienia” wymaga znajomości Extra i Unlimited... Tutaj także kluczowe pytanie brzmi, czy producenci każą scenarzyście wepchnąć całą fabułę w jeden sezon (co się nie może dobrze skończyć), czy też uda się tę produkcję rozplanować na dwa, a może nawet trzy sezony. Na razie trudno też powiedzieć, na ile będzie przystępna dla osób nieznających oryginalnej gry i kontekstu fabuły, ale amatorzy mechów i walki o przetrwanie ludzkości mogą dać tej serii szansę. O ile nie będą za bardzo zajęci oglądaniem sequela 86.

(ave)



Ousama Ranking (Wit Studio)
Adaptacja mangi / Premiera 15.10.2021

Mały Bojji jest księciem. Niestety, nie dość, że natura nie obdarzyła go ani wzrostem, ani siłą, to dodatkowo odebrała mu jeden ze zmysłów – słuch. Ten niepozorny chłopiec ma jednak wielkie marzenie, a jest nim zostanie królem, podobnie jak jego ojciec, w co nie wierzą ani jego poddani, ani inni mieszkańcy królestwa. Pewnego dnia w jego życiu pojawia się Kage, członek wymarłego klanu cieniowych zabójców, obecnie trudzący się jedynie kradzieżą, z którym Bojji z jakiegoś powodu doskonale się rozumie. To spotkanie to tylko początek przygód władcy in spe, podczas których nauczy się on wiele o życiu.

Studio Wit, założone z myślą o produkcji serii oryginalnych, przez kilka ostatnich lat było ofiarą własnego sukcesu, a sukces ten nosił nazwę Shingeki no Kyojin. W końcu, gdy porzucili produkcję, dzięki której udało im się zbudować markę, wrócili do tego, czym od początku studio miało być, skupiając wokół siebie utalentowanych twórców i dając im szansę realizowania potencjalnie interesujących projektów. Jednym z takich twórców jest debiutujący w roli reżysera Yousuke Hatta, do niedawna jeszcze prawa ręka Shingo Natsume, odpowiedzialny za wiele z najlepszych odcinków jego serii, później także jego asystent przy nie do końca udanym (z różnych powodów) Boogiepop wa Warawanai. Tu z kolei asystentem Hatty będzie, również debiutujący w roli reżyserskiej, animator Arifumi Imai, który wraz z Tetsurou Arakim i Shuuheiem Yabutą zdefiniował sceny akcji w, a jakże, Shingeki no Kyojin; spodziewałbym się dużo jego wpływu na ten aspekt także i w tej serii. Bardzo obiecująco prezentują się projekty postaci Atsuko Nozaki, których prostota i głębia zarazem sprawiają, że w wielu scenach ze zwiastunów bohaterowie wyglądają niemal jak wyjęci z przestrzeni 3D. Wśród głównych animatorów również znajdziemy jedno niesamowicie interesujące nazwisko, konkretnie Shina Ogasawarę, znanego najbardziej prawdopodobnie ze swojej pracy przy obu sezonach Mob Psycho 100. Dyrektorem artystycznym serii jest mistrz w swoim fachu, czyli Yuuji Kaneko (Mahou Shoujo Madoka Magica, Kill la Kill); z czystym sumieniem i bez cienia wątpliwości więc możemy spodziewać się przepięknych teł.

Zaskakująca na pewno była informacja, że seria emitowana będzie przez pół roku nieprzerwanie, co aktualnie w realiach branży brzmi niemal jak samobójstwo, do tego dochodzą nieco niepokojące informacje z prywatnych źródeł. Była już jednak taka produkcja studia Wit, która sypała się za kulisami, a na ekranie było wciąż niesamowicie widowiskowo – tak, to Shingeki no Kyojin. I choć oczywiście wolałbym, aby takie sytuacje się nie powtarzały, to mam szczerą nadzieję, że liczba utalentowanych osób pracujących przy tej serii sprawi, że my, jako widzowie, tych trudności po prostu nie będziemy widzieć (no chyba, że spojrzymy na przydługą listę nazwisk na niektórych pozycjach w napisach końcowych). Czekam z niecierpliwością.

(uk)



Platinum End (Signal MD)
Adaptacja mangi / Premiera 8.10.2021

Kolejne anime oparte na formule battle royal – takie wrażenia można odnieść po przeczytaniu fabuły mangi, na podstawie której powstaje ta seria. Bohater nazywa się Mirai Kakehashi i postanawia popełnić samobójstwo, ponieważ jego rodzice nie żyją, a ciotka i wuj, którzy się nim opiekują, traktują go bardzo źle. Ratuje go jednak jego Anioł Stróż (a raczej anielica), Nasse, przy okazji informując, iż to właśnie wujostwo są odpowiedzialni za śmierć jego rodziców, pokazując, jak się włada mocą, i zachęcając do zemsty. A następnie wciąga na listę trzynastu kandydatów do przejęcia władzy po Bogu, który po prostu sobie abdykuje za 999 dni. Szybko okazuje się, że w tej grupie znajdują się osoby, które absolutnie do tej roli nie powinny zostać wybrane i nie cofną się przed niczym, łącznie z zabiciem pozostałych kandydatów oraz dowolną manipulacją. Dlatego Mirai bierze na siebie rolę tego, który nie dopuści do przejęcia władzy przez nieodpowiednią osobę.

Mamy wśród postaci uczniów, dorosłych i stadko aniołów różnej maści, mniej lub bardziej manipulujących, mniej lub bardziej dobrych i złych, z różną przeszłością, planujących zajęcie boskiego tronu i najwyraźniej zdolnych do wszystkiego. Manga Tsugumiego Ooby i Takeshiego Obaty jest określana czasem jako thriller z elementami nadprzyrodzonymi i fantastycznymi, a zważywszy na zawiązanie i treść fabuły, wcale się nie dziwię, że seria pójdzie w poważniejszą i mroczną stronę. A może raczej „poważniejszą”. Sceptycznie podchodzę bowiem do tego typu tytułów, mając w pamięci ciągoty ich twórców do nadmiernego dramatyzowania, utrudniania życia bohaterom czy bezsensownych zagrywek mających na celu wzbudzenia współczucia widza dla postaci. Moje średnie zaufanie wzbudza też Hideya Takahashi na fotelu reżysera, odrobinę większe Shin'ichi Inotsume jako scenarzysta, jednak moje zaufanie ponownie spadło po obejrzeniu zwiastuna filmowego. Jaki będzie efekt końcowy – zobaczymy już wkrótce, jednak nie sądzę, żeby wyszło coś ponad przeciętność lub ponad straszliwie udramatyzowaną na potrzeby anime „edgy” historię.

(i)



Puraore! ~Pride of Orange~ (C2C)
Projekt multimedialny / Premiera 6.10.2021

Wydaje się, że założeniem twórców było stworzyć jak najsłodsze, jak najdrobniejsze z wyglądu i najłagodniejsze z fizys i charakteru dziewczęta, aby kontrast z uprawianą dyscypliną sportową był jak największy, a ich twarze widoczne za osłonami kasków wyglądały jak najkomiczniej. Jest to kolejna wersja słodkich dziewcząt z liceum zajmujących się słodkimi rzeczami – tym razem zobaczymy, jak urokliwy i przyjazny amatorom może być hokej. Jak w każdym innym sporcie wykonywanym przez japońskie postaci animowane, najważniejsza jest determinacja i umiejętność współpracy z pozostałymi członkami drużyny. To pierwsze będzie bardzo potrzebne przy wykańczających treningach, temu drugiemu zaś przyjrzymy się bliżej dzięki scenkom rodzajowym, pokazującym rozwijającą się przyjaźń między dziewczętami, ich codzienne życie, ale także dzięki konfrontacjom na lodzie – czasami dość agresywnym, w końcu taki sport – i nie tylko. Zapewne nie zabraknie scen dramatycznych, ale trudno mi tutaj określić ilość czasu ekranowego im poświęconego w stosunku do treningów i samej gry, jednak animowane zapowiedzi serii pozwalają sądzić, iż nie będzie nam ona skąpić sportu ani sportowego ducha. Jeśli chodzi o fabułę, to nie ma tutaj wiele do napisania. Manakę Mizusawę zachwyca hokej, więc wraz z o rok młodszą siostrą oraz koleżankami z dzieciństwa (chyba będzie coś o smutnych rozstaniach i radosnych ponownych spotkaniach) zaczynają go trenować i dołączają do drużyny oczywiście z zamiarem zostania najlepszymi.

Anime jest częścią większego projektu, więc z bohaterkami można znaleźć również inne produkty (jedzenie, gry, ubrania) czy media, np. filmik, jak śpiewają i tańczą jako grupa idolek czy przebitki z epizodu plażowego. Nie ma to nic wspólnego z hokejem i martwi mnie, czy nie będzie wciśnięte do serii – mam nadzieję, że nie, bo nie są to elementy wpływające pozytywnie na jakość tytułu, a skierowane jedynie do koneserów słodkich panienek. Jak już jednak napisałam, z tego, co widać, seria powinna skupić się na sporcie i rzeczach z nim ściśle związanych. Nie widać tu miejsca nawet na fanserwis, a jeśli jednak zostanie on gdzieś wciśnięty, to zdecydowanie nie będzie pasował do całości, która zapowiada się na skupiony na rywalizacji, relacjach i rozwijaniu się dramat sportowy. W sumie seria pod tym względem wygląda na tytuł nadający się dla obu płci, bardziej uniwersalny niż większość mu podobnych, choć to bycie częścią projektu multimedialnego nadal mnie martwi. Podoba mi się też przedstawiona w zapowiedziach animacja gry na lodzie – jest ona zaskakująco płynna i w miarę bogata w ruch, mam nadzieję, że w odcinkach również taką dostaniemy. No, przynajmniej w tych pierwszych.

(mel)



Saihate no Paladin (Childrens' Playground Entertainment)
Adaptacja light novel / Premiera 9.10.2021

Przyznam, że zarys fabuły tego anime brzmi dla mnie oryginalniej niż przeciętnego isekaja. W zrujnowanym od dawna i odległym od ludzkiej cywilizacji mieście żyje troje nieumarłych: wojownik­‑szkieletor Blood, zmumifikowana kapłanka Mary i czarodziej­‑widmo Augustus. Oraz najzupełniej żywy ludzki chłopiec imieniem Will, którego kochają, wychowują i uczą wszystkiego, co potrafią. Pewnego dnia Will będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jest, odkryć sekrety przeszłości swoich opiekunów oraz tajemnice martwego miasta, a także doświadczyć miłosierdzia dobrych i szaleństwa złych bogów. A wtedy będzie mógł zostać Paladynem…

Seria oparta jest na light novel (od 2015 roku cztery tomy) i słowo „isekaj” w powyższym opisie nie pada przypadkowo, bo Will się w tym świecie reinkarnował (zapewne) z naszego – ale znalezione w sieci informacje wskazują, że jest to element nieistotny, chyba że jako motywacja bohatera, by „tym razem” żyć i umrzeć lepiej niż poprzednio. I wygląda na to, że owo „lepiej” nie polega na epatowaniu supermocami, pokonywaniu wrogich armii i podbijaniu kontynentów tudzież poszerzaniu przy okazji haremu, lecz na budowaniu własnego charakteru i relacji z otoczeniem, w czym nietypowi opiekunowie mogą wbrew pozorom wiele pomóc. Moim zdaniem brzmi ciekawie… Co więcej, wśród internautów znających oryginał, a częściej adaptację mangową (obie dostępne na Zachodzie) zaobserwowałam ostrożny entuzjazm, sugerujący, że materiał wyjściowy jest wart ekranizacji i powinien zaowocować dobrą serią – tyle że tutaj pojawia się powtarzane jak mantra „ale” w postaci ekipy produkcyjnej. Faktycznie, reżyser, scenarzysta i samo studio nie bardzo mają się czym pochwalić. Pozostaje mieć nadzieję, że właśnie ta seria stanie się dla nich chociaż w pewnym stopniu przełomowa, a widzom dostarczy przyjemnych wrażeń, tym bardziej że dostępne w sieci trailery nie wyglądają najgorzej.

(ur)



Sakugan (Satelight)
Adaptacja powieści / Premiera 7.10.2021

W odległej przyszłości ludzkość żyje w przepełnionych podziemnych koloniach, podczas gdy reszta świata to nienadające się do zamieszkania i wyjątkowo niebezpieczne pustkowia. W jednej z takich metropolii, zwanej Pinyin, żywot swój pędzi młodziutka Memempu, której największym marzeniem jest pracować jako jeden ze zwiadowców. Ta wyjątkowo lukratywna posadka jest jednak zajęciem bardzo niebezpiecznym, bo polega na wypuszczaniu się poza przyjazne ludzkości granice miast i sporządzanie map nieodkrytych dotąd miejsc. Dziewczynce udaje się jednak zmotywować wychowującego ją samotnie ojca, Gagumbera i oboje wyruszają w pełną wrażeń podróż…

Tak w uproszczeniu prezentuje się zarys opowieści niejakiego Nekotarou Inuiego, która została zgłoszona do konkursu w ramach projektu Anima i zdobyła drugie miejsce w kategorii fantastyczno­‑naukowej. A że pierwszego nie zajął nikt, to właśnie ta historia w ramach nagrody głównej została wybrana do zekranizowania. Cóż, pomysł może wyjątkowo nowatorski nie jest, ale drzemie w nim niemały potencjał i jeśli autor dobrze wykorzystał istniejące schematy, a twórcy zgrabnie przeniosą wszystko na mały ekran, to może wyjść z tego coś naprawdę fajnego. Rzut oka na listę płac sprawia, że trudno powiedzieć, czego spodziewać się po znajdujących się na niej nazwiskach, ale przynajmniej za sterami produkcji nie posadzono bezimiennych świeżynek. Od strony technicznej wygląda to nieźle, aczkolwiek momentami efekty 3D trochę straszą… Nadzieję więc mam, ale i tak wszystko okaże się dopiero po premierze.

(e)



Sankaku Mado no Sotogawa wa Yoru (Zero­‑G)
Adaptacja mangi / Premiera 3.10.2021

Nieśmiały księgarz, Kousuke Mikado, widzi duchy i demony. Nie jest bynajmniej zachwycony swoim niezwykłym darem, zwłaszcza że większość nadnaturalnych bytów budzi w nim strach. Jego przeciwieństwem jest Rihito Hiyakawa, obdarzony niezwykłymi mocami egzorcysta, dla którego spotkania z duchami nie są niczym niezwykłym. Niestety, jego umiejętności „społeczne” pozostawiają wiele do życzenia. Co się stanie gdy ta dwójka nieprzeciętnych mężczyzn połączy siły, by wspólnie rozwiązywać tajemnice?

Nie jestem wielką fanką ekranizacji mang BL (bo z taką mamy do czynienia) – większość z nich jest zwyczajnie słaba i zazwyczaj powiela najgorsze gatunkowe schematy. Jak w tym niechlubnym towarzystwie zaprezentuje się Sankaku Mado no Sotogawa wa Yoru? Po obejrzeniu zapowiedzi i pobieżnym przejrzeniu informacji w internecie, wykazuję się względnym optymizmem. Na pewno zwraca uwagę fakt, że manga ma solidną i interesującą fabułę, i nie skupia się jedynie na związku panów. Cieszy mnie to tym bardziej, że wyjątkowo lubię opowieści z dreszczykiem. Po drugie, wielu czytelników chwali bohaterów za złożoność oraz podkreśla jak interesująca jest ich relacja. Po trzecie, manga na podstawie której powstaje anime, została wydana w całości i liczy zaledwie dziesięć tomów. Sensowny scenarzysta jest w stanie wyłuskać z takiego materiału to, co najlepsze, kładąc podwaliny dla udanej serii.

Problem polega na tym, że Ayumi Sekine trudno uznać za taką osobę. Jej dorobek jest wyjątkowo skromny i równie nieciekawy. Biorąc pod uwagę, że reżyserię powierzono jeszcze bardziej zielonemu Daijiemu Iwanadze, mój względny optymizm zaczyna przeistaczać się w czarną rozpacz, bo mam niewesołe przeczucie, że oto kolejna ciekawa manga trafiła w ręce, w które trafić nie powinna… Obym się myliła.

(mm)



Sekai Saikou no Ansatsusha, Isekai Kizoku ni Tensei Suru (Silver Link / Studio Palette)
Adaptacja light novel / Premiera 6.10.2021

Światowej klasy zawodowy zabójca postanawia w końcu przejść na emeryturę, ale nie jest mu dane pożyć wreszcie w spokoju jak człowiek – bardzo pasuje tu powiedzenie o wilku, co nosił razy kilka. Jednak zaraz potem, jak wysadzono w powietrze jego samolot, pewna bogini zaproponowała mu reinkarnację w świecie magii i miecza, oczywiście nie bezinteresownie. Będzie musiał ukatrupić potężnego bohatera, którego przeznaczeniem jest zniszczenie tego świata. Żeby mu ułatwić to zadanie, bogini daje mu się odrodzić w rodzie arystokratów­‑asasynów, co pozwoli połączyć jego poprzednie doświadczenie z nowymi możliwościami. Jako Lugh Tuatha Dé (powiązania z mitologią celtycką nie odkryłam) będzie miał sporo wyzwań – jednak, niespodzianka, większość z nich będzie związana z otaczającymi go uroczymi panienkami…

No cóż, isekaj to isekaj, nie ma się nad czym rozwodzić, bo wygląda na to, że fani gatunku znajdą tu wszystko, co lubią. Reakcje internautów znających oryginał (sześć tomów to już coś) lub jego mangową adaptację są raczej przychylne i nie sugerują żadnych prób autora silenia się na przesadną oryginalność. A w tym przypadku to o tyle dobrze, że ów pan jest jednocześnie twórcą oryginału tego cuda, więc można by żywić pewne obawy… Jeśli chodzi o ekipę produkcyjną, „obawy” to może za duże słowo, ale też trudno mówić o entuzjazmie, jeśli pierwszym wspólnym mianownikiem studia, reżysera i scenarzysty jest Ange Vierge. Oczywiście, to nie musi o niczym przesądzać; Masafumi Tamura ma też na koncie dwa nieźle przyjęte isekaje, a Katsuhiko Takayama znacznie dłuższą i dość różnorodną listę dokonań. Sądząc po znalezionych informacjach i dostępnych trailerach, seria ma takie same szanse jak każda inna w tym gatunku, by się spodobać. Być może dodatkowy czas pracy (planowana była pierwotnie na lato) wyjdzie jej na dobre?

(ur)



Selection Project (Doga Kobo)
Projekt multimedialny / Premiera 1.10.2021

Kolejne dziewczęta od Doga Kobo. Kolejne aspirujące do roli idolek. I, panie dzieju, kolejna historia bez choćby odrobiny oryginalności. Suzune Miyama długie lata dzieciństwa spędziła chora w szpitalu. Ulgę i nadzieję w tym czasie przynosiły jej piosenki pewnej idolki, Akari Amasawy, nic więc dziwnego, że gdy podrosła, postanowiła pójść w ślady tej, która pomogła przetrwać jej najgorsze chwile. Tak jak wiele lat wcześniej znana piosenkarka, teraz Suzune chce wziąć udział w wielkim – bo na skalę narodową – konkursie, tytułowym „Selection Project”, podczas którego, jak co roku, wybranych zostanie dziewięć nowych idolek.

Podejrzewam, że każda z panien będzie prezentować jakieś cechy osobowości, ale obejrzałam trzy zapowiedzi i nadal nie jestem w stanie ich odróżnić ani powiedzieć o którejkolwiek z nich czegoś konkretnego – wszystkie chcą śpiewać i są tak samo zdeterminowane. Ładnie narysowane, szczególnie na zbliżeniach, ale na scenie wprawiane w ruch za pomocą paskudnej komputerowej animacji. Wydaje mi się jednak, że tej ostatniej może w serii być niewiele, wygląda bowiem na to, że spora ilość czasu antenowego zostanie poświęcona na interakcje między panienkami, przesłuchania – i na występy nie zostanie już tak dużo miejsca. Chyba że twórcy sami doskonale wiedzą, jak taka animacja się prezentuje i specjalnie nie wrzucili jej dużo do animacji promocyjnej… Skoro już przy ludziach z tym tytułem związanych jesteśmy, to można napomknąć, że tu i tam kręci się Daisuke Ono w roli jakiejś pandopodobnej maskotki, ale wątpię, aby nawet tak znany seiyuu był w stanie uratować to coś. Zresztą, ani reżyser, ani scenarzysta nie mają dużych doświadczeń w pracy, która tu przypadła im do wykonania. Co ciekawe, większość aktorek podkładających głos pod dziewczęta również nie miała do tej pory większych ról i tylko wspomnianą już piosenkarkę, Amasawę, podkładać będzie Saori Hayami. Nie sądzę, aby ktoś poza naprawdę zapalonymi wielbicielami słodkich dziewcząt – bo projekty są naprawdę ładne – znalazł tu coś dla siebie.

(mel)



Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi (Doga Kobo)
Adaptacja mangi / Premiera 10.10.2021

Igarashi stawia pierwsze kroki jako typowy biały kołnierzyk. Jak wiadomo, początki zazwyczaj są trudne, ale bohaterka zawsze może liczyć na Takedę – głośnego i dosyć bezpośredniego senpaia. I chociaż jego żarty oraz przytyki nie raz i nie dwa doprowadzają Igarashi do pasji, młoda kobieta bardzo szybko zaczyna pałać sympatią do starszego stażem współpracownika.

Oto kolejna komediowa propozycja na jesienne wieczory, tym razem skierowana do nieco starszych widzów. Opowiada ona o życiu zawodowym i nie tylko, grupy pracowników biurowych. Ponieważ manga, na podstawie której powstaje anime, opisywana jest jako romans (oczywiście w komediowej odsłonie), jest szansa, że widzowie doczekają się jakiejś konkluzji i nie będą skazani jedynie na podteksty i własne domysły. Zresztą już zapowiedź sugeruje, że par będzie więcej niż jedna, acz na pewno nie jest to jedyny element mangi, na jakim skupią się twórcy. Na razie seria zapowiada się sympatycznie, ale warto wspomnieć, że prezentowany humor wydaje się dosyć specyficzny. Mam tylko nadzieję, że twórcy wyjdą poza zlepek gagów i znajdą nieco miejsca na fabułę.

Trochę martwi mnie osoba reżysera – Ryouta Itou nie należy do zbyt doświadczonych twórców, a jego dorobek nie zachwyca jakością. Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi nie wydaje się jednak produkcją szczególnie wymagającą, a odpowiedzialny za scenariusz Yoshimi Narita, powinien wiedzieć, co robi.

(mm)



Shikizakura (Sublimation)
Seria oryginalna / Premiera 10.10.2021

Kakeru Miwa, kolejny niczym niewyróżniający się nastolatek, w wyniku zbiegu okoliczności trafia w sam środek bitwy z okrutnymi oni. Dzięki niezwykłemu kombinezonowi bojowemu, zwanemu „Yoroi”, Kakeru dołącza do elitarnej grupy obrońców ludzkości. Wspólnie strzegą oni Ouki Myoujin, młodziutkiej kapłanki, która według przepowiedni, ma ocalić świat.

Opis fabuły nie brzmi zbyt zachęcająco – trochę przejadły mi się dzieciaki ratujące świat w wersji na poważnie. Już chciałam napisać, że nie skreślam tej serii, ponieważ studio Sublimation ma na koncie kilka ciekawych produkcji, po czym dotarło do mnie, że do wspomnianych serii wykonywało ono animację CGI… I jak tak człowiek spojrzy na dostępne zapowiedzi Shikizakura wszystko zaczyna układać się w całość. CGI wali po oczach tak, że aż boli – być może ktoś lubi lub nie przeszkadza mu taka ilość animacji komputerowej, ja niestety dostaję wysypki. Już na wstępie anime wydaje mi się sztuczne i toporne, a mocno wyświechtany schemat fabularny zdecydowanie nie pomaga. Bohaterowie wydają się równie sztywni, co ich ruchy, ale stawiam serii malutkiego plusa za Ouki, która wydaje się mieć charakter i kręgosłup.

Być może reżyser, Gou Kurosaki (równie zielony, jak młody szczypiorek), zabłyśnie i pokaże na co go stać, a pomoże mu w tym odpowiedzialny za scenariusz i znacznie bardziej doświadczony Naruki Nagakawa. Życzę mu tego z całego serca, ale póki co wolę trzymać się na dystans, chyba że pełne entuzjazmu zajawki i komentarze sprawią, że zmienię zdanie.

(mm)



Shin no Nakama ja Nai to Yuusha no Party o Oidasareta node, Henkyou de Slow Life Suru Koto ni Shimashita (Studio Flad / Wolfsbane)
Adaptacja light novel / Premiera 6.10.2021

Pewien bohater, Red, posiada niezwykłą moc, wprost stworzoną do ratowania wraz z innymi bohaterami świata przed Lordem Demonów, Taraxonem. Nie dane jest mu jednak wypełnienie przeznaczenia, bowiem zostaje literalnie wykopany z drużyny Bohaterów przez jednego z towarzyszy. W związku z powyższym postanawia rzucić wszystko w diabły i poświęcić się prowadzeniu apteki gdzieś daleko na pograniczu. Cel zamierzony osiąga połowicznie – pewnego dnia pojawia się na jego progu niejaka Rit, dawna znajoma, która się do niego wprowadza. I teraz zgadnijcie, co może pójść nie tak?

Powstająca seria jest adaptacją powieści fantasy autorstwa Zappona, z ilustracjami Yasumoto, publikowanej najpierw w sieci na stronie Shousetsuka ni Narou, tej samej, gdzie zaczynało wielu japońskich twórców. Po zakupieniu praw przez wydawnictwo Kadokawa Shouten doczekała się wydania jako light novel i własnej mangi, a na koniec właśnie adaptacji w postaci anime. Za scenariusz serii odpowiada Megumi Shimizu (Hamefura) natomiast reżyserią zajmie się Makoto Hoshino, przy czym oboje współpracowali już przy King’s Raid: Ishi o Tsugu Mono­‑tachi co może nie wróżyć zbyt dobrze na przyszłość. Projekt postaci wygląda zdecydowanie typowo, szału nie ma. Oczywiście zwiastuny dają z siebie wszystko, a potem niestety wiadomo, jak zwykle wychodzi. Tym bardziej, że przy takiej ilości materiału źródłowego, jaki w tej chwili jest dostępny, zdecydowanie nie uda się ogarnąć całości w marnych dwunastu odcinkach, co może albo prowadzić do pousuwania niektórych wątków, albo do ucięcia ledwo rozwiniętej fabuły i potraktowania anime jako reklamy franczyzy. A tego nie lubimy…

(i)



Shinka no Mi ~Shiranai Uchi ni Kachigumi Jinsei~ (Childrens' Playground Entertainment / Feel / Hotline)
Adaptacja light novel / Premiera 5.10.2021

Seiichi Hiiragi jest szkolnym wyrzutkiem, ofiarą znęcania się, nielubianym, wyzywanym chłopcem przy kości. Pewnego dnia przez radiowęzeł uczniowie słyszą głos, który zapowiada, że zostaną przeniesieni do innego świata, co też się dzieje. Ląduje w nim cała szkoła, ale tylko Seiichi zostaje oddzielony od reszty i musi radzić sobie sam. W pewnym momencie znajduje „owoc ewolucji” i go zjada, co staje się pośrednią czy bezpośrednią – tutaj nie do końca udało mi się wywiedzieć – przyczyną wielkich zmian w jego życiu i… wyglądzie. Z tekstów i grafik zapowiadających anime, a jeśli chcemy, to i ze stanowiącej oryginał powiastki czy adaptacji mangowej, możemy się dowiedzieć, że oczywiście traci on na wadze (a wraz z kilogramami znika jedyny element wyróżniający go spośród setek jemu podobnych bohaterów), zyskuje nowe zdolności, czyli jak już wielu przed nim rusza pędem w drogę ku zostaniu przepakiem.

Nie wydaje mi się, aby ten isekai miał się wyróżniać czymś pozytywnym, choć różowa gorylica zmieniająca się w piękne różowowłose dziewczę może zachęcić co poniektórych do sprawdzenia, czy anime będzie miało do zaoferowania coś więcej ponad utarte schematy. Obawiam się jednak, że nawet tak nietypowy wątek romantyczny może nie pomóc tej serii za wiele. Spodziewać się możemy elementów nader dobrze nam znanych, przerobionych już w innych tytułach na wszelkie możliwe sposoby: przeniesienie do świata rodem z gry fantasy (umiejętności, magiczne przedmioty, poziomy itd.), przygody, historia od zera do bohatera, a na dokładkę wianuszek pań wokół głównego bohatera. Są to lubiane przez wielu elementy, ale tak znane, że aby porwały ponownie w kolejnym anime, musiałoby ono mieć odpowiednią oprawę audiowizualną, ciekawe postaci albo jakieś nowe dodatkowe walory. Niestety, na pierwszy rzut oka wygląda na to, że tym nie dostaniemy niczego nowego, nawet animacja wydaje się prosta, żeby nie powiedzieć – toporna. Niby ujęcie komediowe sugeruje, żeby nie traktować perypetii bohatera zbyt poważnie, ale… to też już było, i do tego w całkiem udanych realizacjach. Twórcy nie mają na koncie wyróżniających się prac i tylko niektórzy seiyuu zwracają uwagę, z Kaną Hanazawą czy Mariną Inoue na czele, więc ich fani i fanki mogą chcieć sprawdzić, jak aktorzy głosowi wypadną w najnowszych rolach. Spróbować zawsze można, bo a nuż okaże się to oglądalne, ale wielkiego sukcesu temu nie wróżę.

(mel)



Shuumatsu no Harem (Axsiz / Studio Gokumi)
Adaptacja mangi / Premiera 8.10.2021

Aby zachować nadzieję na wyleczenie z poważnej choroby, jaką jest stwardnienie rozsiane, badacz Reito Mizuhara zgadza się na wprowadzenie go w sen kriogeniczny. Po pięciu latach wybudza się w świecie gorszym niż pożegnał, śmiercionośny wirus bowiem wytępił niemal całą męską populację. Pozostali przy życiu rodzynkowie, w tym i protagonista, otrzymują jedno, acz niezwykle ważne zadanie – zapłodnić jak najwięcej kobiet. Wydawałoby się, że robota łatwa i przyjemna – bo i kobiety się garną, by zostać przele… znaczy na nowo zaludnić planetę – ale nie dla Reito. Jego serce bije tylko dla jednej dziewczyny, Erisy Tachibany, i nie w głowie mu intymne chwile z kimkolwiek innym. Przynajmniej na początku, bo narastającej pokusie trudno się oprzeć, szczególnie gdy ukochana gdzieś zaginęła…

Szczegółowe opisy nie wystarczą, by oddać złożoność i powagę historii biednego mężczyzny… nie, kogo ja chcę oszukać. Wiadomo, na czym anime, będące adaptacją mangi, której autorami są Kotarou Shouno i LINK, będzie się opierać i co będzie co rusz podstawiane pod nos widzowi. Żeby chociaż damskie wdzięki odznaczały się jakąś różnorodnością… Nie, czekajcie, teraz sama sobie próbuję wmówić, że zainteresowałam się serią – owszem, zdarzało mi się polubić tytuły nie w moim typie, ale to zdecydowanie nie będzie ten przypadek. Acz nie wątpię, że miłośników kolejnego haremu ecchi nie zabraknie, w końcu nieważne co i jak, ważne, żeby ładne panie były, no! Z jak największymi atutami.

Ani reżyser, ani scenarzysta nie przekonują mnie, że być może moja złośliwość jest przesadzona (bardziej ciekawi mnie ich drugi projekt z tego sezonu, Saihate no Paladin) – od pierwszego nie widziałam nic, od drugiego jedynie słabiutkie Domestic na Kanojo, zaś kiedy przyglądam się ich dorobkowi, nie sądzę, by mnie jakieś wielkie dzieło ominęło. Nadchodzące anime też z dużym prawdopodobieństwem zaliczy się do średniaków tylko dla najwytrwalszych, ewentualnie okaże się anime tak złym, że aż dającym wiele radochy z oglądania. Ja sprawdzać nie zamierzam.

(an)



Taishou Otome Otogibanashi (SynergySP)
Adaptacja mangi / Premiera 9.10.2021

Tamahiko Shima, najmłodsza latorośl głowy rodu Shima, wiedzie raczej beztroski żywot. Niestety, w wyniku wypadku traci władzę w prawej ręce, a ponieważ jego kalectwo mogłoby niekorzystnie wpłynąć na wizerunek rodu, ojciec, pod pretekstem rehabilitacji, wysyła go na wieś. Pozostawiony sam sobie młody mężczyzna stopniowo traci chęć do życia i popada w depresję. Ale pewnego dnia do jego drzwi puka młoda dziewczyna, Yuzuki Tachibana, która oznajmia, że została tu przysłana przez Shimę seniora i ma pełnić rolę narzeczonej Tamahiko… Pojawienie się Yuzuki okazuje się światełkiem w tunelu, którego tak bardzo potrzebował bohater. Jego życie ponownie nabiera barw, a urocza narzeczona szybko podbija jego serce.

Oto kolejna interesująca jesienna propozycja – sympatyczny romans osadzony w erze Taisho, oparty na pięciotomowej, zakończonej mandze. Całość prezentuje się bardzo klasycznie i chociaż w zapowiedziach oprócz Yuzuki kręci się jeszcze kilka młodych dam, nie wydaje mi się, żeby fabularnie produkcja skręciła w stronę haremu. Krótkie zajawki sugerują lekki nastrój opowieści i sporo humoru, a także zupełne niepozbieranie dwójki głównych bohaterów. Może nie będzie to czarny koń sezonu, ale anime ma szansę sprawdzić się jako solidna, podnosząca poziom endorfin rozrywka.

Wizualnie seria ocieka lukrem – jest okrąglutko i kolorowo, ale niekoniecznie poprawnie historycznie, co może odrzucić kulturowych purystów. Jeżeli chodzi o wady, to nieco drażni mnie seiyuu Yuzuru, czyli Saya Aizawa – nie przepadam za takimi piskliwymi głosikami. Cóż, materiał mangowy nie wygląda na szczególnie wymagający, ale debiutant w roli reżysera zawsze wzbudza pewne wątpliwości – może jednak Jun Hatori wspomagany przez scenarzystkę, Hiroko Fukudę stworzy coś przynajmniej przyzwoitego?

(mm)



takt.op Destiny (Mappa / Madhouse)
Projekt multimedialny / Premiera 6.10.2021

Stany Zjednoczone, rok 2047. Pewnego dnia na Ziemię spada czarny meteoryt, a w wyniku jego uderzenia rodzą się potwory nazywane D2. Jedyną rzeczą mogącą stawić im czoła jest muzyka. Z najeźdźcami walczą tak zwani „dyrygenci”, którym towarzyszą kobiety nazywane „musicartami”. Jedną z takich par tworzą Takt i Unmei. Za cel obierają sobie dotarcie do Nowego Jorku.

takt op.Destiny to projekt, który początkowo zaoferowany został jedynie studiu Madhouse. Yuuichirou Fukushi, producent animacji, wiedział jednak, że jego zespół, zajęty wówczas Sonny Boy, nie da rady zająć się jego produkcją bez odpowiedniej pomocy. Aby ją uzyskać, zwrócił się z prośbą do Manabu Ootsuki, prezesa studia Mappa, który, jak doskonale wiemy, obok żadnej okazji (niestety) nie przechodzi obojętnie.

Niech nie zmyli was więc fakt, że to Mappa widnieje we wszelkich materiałach promocyjnych na pierwszym miejscu, ponieważ większość najważniejszych kreatywnych pozycji (poza rodzynkami w postaci Yuukiego Itou, reżysera, Toshiyukiego Kanno, jednego z głównych nadzorców animacji oraz scenarzystki, Kiyoko Yoshimury) zajmują ludzie ściśle związani ostatnimi laty głównie ze studiem Madhouse, konkretnie z Yuuichirou Fukushim. Tak oto oryginalne projekty postaci ilustratora o pseudonime Lam do animacji adaptuje (i razem z Kanno również nadzoruje) debiutująca w tej roli niezwykle utalentowana Reiko Nagasawa; dizajnami potworów D2 zajmuje się Daiki Harashina, od lat współpracujący z Shingo Natsume jako animator i reżyser animacji; nad wyglądem broni używanej przez bohaterów pieczę sprawuje Takeshi Maenami; sceny akcji z kolei nadzoruje Tooru Iwazawa – umiejętności ich wszystkich mogliście podziwiać w większym lub mniejszym wymiarze w poprzedniej produkcji tego zespołu, czyli wyżej wspomnianym Sonny Boy.

Utalentowanych nazwisk na pokładzie jak widać nie brakuje, technicznie więc zapewne czeka nas nie lada uczta – pytanie jak będzie z fabułą, jako że takt op.Destiny to jednak projekt multimedialny, powstający wraz z grą mobilną, a anime, jak zakładam, ma przede wszystkim służyć jako jej reklama. Różnie z takimi projektami bywa, zdarzają się oczywiście rzeczy udane, natomiast ja osobiście nie nastawiałbym się na nic szczególnie odkrywczego. Jeśli jednak po prostu szukacie serii z dobrze zrealizowaną akcją, wasze oczekiwania (i moje także) powinny zostać spełnione.

(uk)



Tesla Note (Gambit)
Adaptacja mangi / Premiera 3.10.2021

Ogólnie, jak wiemy, na świecie są szpiedzy i tajne służby toczący ze sobą różnego rodzaju gierki w celu zapobieżenia destrukcji i zniszczeniu świata. Czytelnik mangi – i zapewne jak widać anime, będzie śledził losy Botan Negoro (tej siedemnastolatki) która wraz z niejakim Kurumą będzie musiała odzyskać artefakt zwany „Kryształem Tesli” i jednocześnie przechytrzyć agentów innych krajów, którzy także będą chcieli go zdobyć.

O, dorośli bohaterowie (pominąwszy jedną siedemnastolatkę), o, adaptacja mangi szpiegowskiej, o, może być coś interesującego. I jeszcze Tesla w tytule. Niestety, po przejrzeniu dostępnych informacji dowiadujemy się, że tytuł jest bardzo świeży, a nawet styczniowy, ukazały się dopiero trzy tomy i nadal jest wydawany, co zdecydowanie nie wróży dobrze adaptacji, która może cierpieć na wszystkie przypadłości tego typu produkcji, z byciem reklamą mangi na czele.

Plusem jest fakt, że za scenariusz odpowiadać będzie sam twórca mangi, Masafumi Nishida (Tiger & Bunny), co zdecydowanie daje nadzieję na właściwe rozłożenie akcentów i niepoddanie się presji zmieszczenia się w dwunastu odcinkach, z drugiej jednak strony reżyser budzi moje bardzo średnie zaufanie. Cóż, zobaczymy co z tego wyjdzie, mam nadzieję, że coś w miarę strawnego.

(i)



Tsuki to Laika to Nosferatu (Arvo Animation)
Adaptacja light novel / Premiera 4.10.2021

Lata sześćdziesiąte. Dwa supermocarstwa, które nie tak dawno brały udział w wyniszczającej cały świat wojnie, teraz równie ostro rywalizują ze sobą o to, które pierwsze będzie mogło się pochwalić podbojem kosmosu – czy raczej pierwszym krokiem do niego, tzn. wysłaniem z sukcesem misji załogowej. Brzmi znajomo? Powinno, nawet dla najmłodszych czytelników Tanuki – ale spokojnie, wszelkie podobieństwo do znanej nam rzeczywistości jest zapewne przypadkowe i nic nieznaczące. Owe mocarstwa bowiem to Federalna Republika Zirnitry na wschodzie i Zjednoczone Królestwo Arnacku na zachodzie – widzicie, zupełnie co innego! My natomiast będziemy śledzić kosmiczne wysiłki po stronie wschodniej, gdzie powstał Projekt Mechtat (mechtati to marzyć… po bułgarsku), w specjalnie do tego celu założonym na śnieżnym pustkowiu mieście Laika 44 przygotowujący sprzęt i kandydatów na astronautów, a w jego ramach supertajny Projekt Nosferatu. Ten, jak nietrudno się domyślić (ta magia nazw!), polega na wykorzystaniu jako królika doświadczalnego w symulacjach kosmicznych warunków wampira – a raczej wampirzej dziewczyny nazwiskiem Irina Ruminesku (lub Luminesk, ha). Nad jej treningiem czuwa niejaki Lev Leps, sam zaledwie rezerwowy kandydat na astronautę, ale równie jak ona marzący o znalezieniu się w kosmosie, i to bez polityczno­‑ideologicznych motywacji.

No cóż, nie powiem, brzmi to nawet intrygująco, co więcej, trailer wygląda jeszcze bardziej zachęcająco, zawierając niezłą animację, fajne projekty postaci i dobrze brzmiących seiyuu, plus miłe dla oka esdeczki, momenty jakby dramatyczne i ewidentnie spore szanse na ciekawy (czyt. romansowy) rozwój relacji między głównymi bohaterami. No ale wiadomo, od tego trailer, żeby zachęcał, a co nam powie rzut oka na listę twórców? Tu już trzeba nieco ściągnąć wodze entuzjazmu, bo nikt się niczym szczególnym jeszcze nie zdążył wykazać: studio można usprawiedliwiać, bo młode, gorzej z reżyserem, w branży od ponad trzydziestu lat. Pozostaje liczyć na Keisuke Makino, twórcę oryginału, czyli sześciotomowej obecnie light novel, który ma czuwać nad scenariuszem adaptacji – zapewne zrobi wszystko, by wypadła jak najlepiej. Myślę, że warto się tą serią zainteresować.

(ur)



Visual Prison (A­‑1 Pictures)
Projekt multimedialny / Premiera 9.10.2021

Nie ma co, ten tytuł robi piorunujące wrażenie opisem fabuły oraz animacjami promocyjnymi. Czytam – i wiem, że to będzie barachło wyplatane. Oglądam – i widzę, że to będzie barachło wyplatane. Słucham dialogów – i słyszę, że to będzie barachło wyplatane. Człowiek myślał, że te serie ze stadem panienek to będzie coś słabego, ale sprawdza ten tytuł i widzi, że oto seria z jeszcze większym potencjałem. Bo jakiż może być tytuł, w którym piękni panowie­‑wampiry wyj… śpiewają do księżyca? Fabuła? Jaka fabuła? Że jakiegoś samotnego, wrażliwego chłopaczka coś udziabało i ten stal się pół wąpierzem z jednym oczkiem bardziej, do tego pragnącym śpiewać i brać udział w starciach zespołów na piosenki, tak jak jego idole i – jak się okazuje – krwiopijcy dookoła? Toż to tylko pretekst. Nie, proszę Państwa, tutaj fabuły nie będzie, tutaj tylko stado bishounenów w stylu visual kei z przypisanymi na stałe kilkoma cechami charakteru, męskie (lub chłopięce) śpiewające głosy, może trochę ssania krwi i natchnione, głębokie jak kałuża w sierpniu rozmowy między panami.

Nie wierzę, aby znalazł się ktoś, kto to będzie oglądał na serio i oczekiwał od tego czegoś więcej niż piosenek oraz pokazu slajdów ze stadem panów – a nawet kilkoma stadami, bo będziemy mieć do czynienia z rywalizującymi pod czerwonym księżycem w ramach dorocznej imprezy zespołami. Na początku dwoma, których występy przybył do Harajuku obejrzeć Ange Yuki (ten udziabany), a potem oczywiście jeszcze jednym, którego członkiem staje się główny bohater. Co ciekawe, jednym z twórców jest Noriyasu Agematsu, założyciel i jeden z aktualnych członków zespołu producentów muzycznych o nazwie Elements Garden, odpowiedzialnego również za muzykę do opisywanej tu serii. Jest to grupa doświadczona, więc muzyka nie powinna być najgorsza, animacja również wydaje się w porządku, z wyjątkiem komputerowo animowanych fragmentów wystąpień, które po prostu wyglądają źle. Seria może się nadawać do oglądania w większym gronie i służyć jako zamiennik procentów (ewentualnie ich uzupełnienie) lub być atrakcyjna dla wielbicielek visual kei czy Elements Garden, reszta nie ma tu czego szukać.

(mel)



Waccha PriMagi! (Tatsunoko Production / Dongwoo A&E)
Projekt multimedialny / Premiera 3.10.2021

Trzecie już odświeżenie franczyzy, która początkowo funkcjonowała pod tytułem Pretty Rhythm, a następnie – PriPara. Na multimedialną całość składają się gry arkadowe (i nie tylko), anime, mangi oraz oczywiście powiązane z nimi gadżety w ilościach hurtowych. W odróżnieniu od Precure (z którymi ta stylistyka może się kojarzyć), to czysty lukier, okruchy życia i idolkowanie – motywami przewodnimi cyklu są śpiew, taniec i moda. Nowa odsłona, PriMagi, zgodnie z nazwą zamierza wzbogacić ten koktajl o komponent magiczny. Gimnazjalistka Matsuri marzy o karierze gwiazdy w muzyczno­‑magiczno­‑modowym show PriMagi, zaś jej marzenie ma szansę się ziścić, kiedy na Ziemię z magicznej krainy przybywa młodziutka czarodziejka, Myamu.

Nie polecam – z doświadczenia z poprzednimi częściami cyklu mogę wnioskować, że tutaj także stopień udziecinnienia oraz komercjalizacji będzie tak wysoki, że seria stanie się bardzo słabo strawna dla widzów starszych niż wczesna podstawówka. Jeśli już ktoś miałby ochotę, to przypominam, że tegoroczna odsłona Precure, czyli Tropical Rouge Precure ma się całkiem dobrze i jest warta rzucenia okiem.

(ave)



World Trigger [2021b] (Toei Animation)
Adaptacja mangi / Premiera 10.10.2021

Rozpoczęta w roku 2014 adaptacja mangi autorstwa Daisuke Ashihary dopełzła do 73 odcinków, trapiona rozlicznymi problemami produkcyjnymi, i urwała się bez wielkiej fanfary. Wiosną tego roku pojawił się sequel, adaptujący dalszą część mangi i rozsądnie ograniczony do jednego sezonu, ale że materiału nie brakowało, na jesień zapowiedziano kontynuację. Ciekawych fabuły odsyłam do recenzji pierwszej serii – jest to shounenowa opowieść o wojnie z Obcymi, której główną zaletą są bohaterowie, wyłamujący się odrobinę z typowych dla gatunku schematów. Tak czy inaczej jednak jeśli ktoś jeszcze nie zna tego tytułu, nie ma sensu, żeby zaczynał od środka.

Reżyser, Hatano Morio, pracował nad poprzednią częścią, natomiast scenarzysta, Hiroyuki Yoshino, odpowiadał za obie wcześniejsze ekranizacje. To by oznaczało, że fani cyklu nie powinni spodziewać się niespodzianek. Materiału wystarczy, byleby tylko produkcja dostała wystarczające moce przerobowe na stworzenie animacji, która godnie odda dynamiczne i efektowne walki z oryginału.

(ave)



Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru: Dai Mankai no Shou (Studio Gokumi)
Projekt multimedialny / Premiera 1.10.2021

Trzecia pełnowymiarowa seria telewizyjna z zaskakująco popularnego cyklu, którego ogólne założenia można by streścić jako „magical girls w sosie tragicznym”. Odkładając złośliwości na bok, trzeba przyznać, że nawet jeśli kanony gatunku wyznaczyła Madoka, Yuuna to chyba jedyna seria powstała na fali popularności tego motywu, która odniosła realny sukces i okazała się czymś więcej niż jednosezonową ciekawostką. Problem polega na tym, że pierwsza seria zgrabnie zamknęła pokazywaną historię. Druga składała się po połowie z materiału z filmów (czyli prequela) oraz kontynuacji, którą część fanów przyjęła pytaniem: „A po co?”. Co zatem planuje trzecia? To dobre pytanie, bo zaletą tego cyklu jest oryginalny scenariusz, czyli pełna nieprzewidywalność. Zwiastun niby przypomina, że bohaterki będą teraz prowadzić zwyczajne życie… Po czym pokazuje urywki walki. Z kim? Cóż, fani cyklu na pewno chętnie się tego dowiedzą, natomiast cała reszta raczej nie będzie zaczynać od tego tytułu bez znajomości wcześniejszych.

Walory produkcyjne, przynajmniej w zwiastunie, są wysokie – ale też jest to tytuł, który zawsze starał się być cukierkiem dla oka (i nie piszę tego złośliwie). Nad serią pracują weterani, odpowiedzialni także za poprzednie części: Seiji Kishi (reżyseria) oraz Makoto Uezu (scenariusz). Za muzykę, również podobnie jak wcześniej, będzie odpowiadać studio muzyczne Keiichiego Okabe, czyli Monaca.

(ave)


Serie z krótkimi odcinkami



180 Byou de Kimi no Mimi o Shiawase ni Dekiru ka? (Ekachi Epilka / Indivision)
Seria oryginalna / Premiera 15.10.2021

Przedstawiane z perspektywy pierwszej osoby scenki, w których urocze dziewczęta poddają widza bodźcom wywołującym ASMR. Niewtajemniczonym wyjaśniam: autonomous sensory meridian response to przyjemne uczucie mrowienia, najczęściej w okolicach głowy i karku, mogące wystąpić w odpowiedzi na rozmaite doznania słuchowe, wzrokowe czy dotykowe. Zjawisko jest ponoć korzystne dla zdrowia, pobudza wydzielanie endorfin i redukuje stres, środowiska naukowe nie są jednak zgodne co do jego definicji. W praktyce sprowadza się to do tych dziwnych internetowych filmików, przez niektórych postrzeganych jako relaksujące. Wiecie – zgniatanie folii bąbelkowej, szatkowanie kostek mydła, czyszczenie uszu bawełnianym wacikiem… albo streamy Mori Calliope, gdzie zabawia ona publikę szepcząc do mikrofonu binauralnego. Te ostatnie oglądam regularnie i zawsze bawię się wyśmienicie, aczkolwiek mam wrażenie, że samo mrowienie to w moim przypadku zwykłe placebo.

Zapowiada się więc seria eksperymentalna, mająca fizycznie oddziaływać na widza, z narracją przypominającą symulatory randkowe – brzmi tak kuriozalnie, że aż intrygująco. Warto sprawdzić, zwłaszcza że odcinek to tylko trzy minuty. Polecam oglądać w słuchawkach.

(k)



Deji Meets Girl (Liden Films)
Seria oryginalna / Premiera 2.10.2021

Apatyczna licealistka, Maise Higa, pracuje jako recepcjonistka w rodzinnym hotelu na Okinawie. Senna codzienność dziewczyny nabiera barw, kiedy do hotelu przybywa tajemniczy młody chłopak, Ichirou Suzuki. Nagle wokół bohaterki zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy…

Niewiele wiadomo o tej serii – fabuła pozostaje zagadką, podobnie jak pochodzenie dziwnego gościa. Zapowiedzi przypominają senne letnie marzenie, ale muszę przyznać, że ujął mnie ten odrealniony klimat i przede wszystkim, śliczna, rozedrgana kreska i bogata, ale bardzo przyjemna kolorystyka. Pozostaje pytanie na ile będą to sympatyczne okruchy życia doprawione surrealistycznym sosem, a na ile turystyczny przewodnik po atrakcjach Okinawy? Reżyserię tej miniaturki powierzono doświadczonemu twórcy, jakim jest Ushio Tazawa, za to scenariusz napisze kompletna nowicjuszka, Akane Marubeni. Na pewno jest to produkcja, której warto poświęcić kilka minut, tym bardziej że wygląda ciekawiej niż niejedna pełnowymiarowa jesienna seria.

(mm)



Kimi to Fit Boxing (Imagineer / Story Efect)
Adaptacja gry fitness / Premiera 1.10.2021

To anime z pięciominutowymi odcinkami jest adaptacją gry fitness na Nintendo Switch, w której gracz za pomocą specjalnych kontrolerów o nazwie Joy­‑Con może ćwiczyć rekreacyjnie boks. Wcześniej musi wybrać trenera, który będzie go instruował, co i jak ma robić, np. jak zginać kolana, nauczy go uników oraz uderzeń itd. Gracz może go wybrać spośród kilku różnych, dopasowując do własnych potrzeb i gustu. Opisywane tu anime opowiadać będzie o codziennym życiu tychże właśnie trenerów.

Za serię odpowiedzialna jest m.in. firma Imagineer, zajmująca się grami, a reżyserem i scenarzystą w jednym został Morita to Jumpei, mający na swoim koncie na razie pracę tylko nad dwoma innymi tytułami. Nieco bardziej doświadczony jest już twórca muzyki, Yuusuke Shirato, a do tego w anime głosu trenerom użyczy kilka sław, np. Akio Ootsuka, Akira Ishida czy Rie Kugimiya. Animacja stworzona zostanie metodą przechwytywania obrazu przez dość młodą, bo zaledwie pięcioletnią firmę Solid Cube. Mimo tylu informacji trudno powiedzieć, jak bardzo odstręczające czy komiczne w złym znaczeniu będzie to anime. A może jednak angażujące? Kto wie? Chociażby dlatego na nie zerknę, najwyżej odpadnę z wizgiem od komputerowej animacji czy nudnego „codziennego życia” trenerów. No i dla seiyuu.

(mel)



Yakunara Mug Cup mo: Niban Kama (Nippon Animation)
Seria oryginalna / Premiera 2.10.2021

Przed nami drugi sezon ceramicznych ciekawostek z Tajimi. Dla niewtajemniczonych – seria opowiada o Himeno, która po przeprowadzce do wspomnianego wyżej miasta idzie w ślady zmarłej matki i zanurza się w świat tradycyjnej i nie tylko ceramiki. Towarzyszą jej w tym bardziej doświadczone koleżanki ze szkolnego klubu.

Wątpię, by twórcy nagle zmienili koncepcję – oprócz ceramicznych odkryć, widzowie otrzymają także sporą porcję ciekawostek o lokalnych zabytkach i interesujących miejscach. Całość charakteryzuje lekki i pogodny nastrój. Ot, ciepła opowiastka wzbogacona o walory edukacyjne. Jeżeli chodzi o ekipę, odpowiedzialną za anime, nic się nie zmieniło: Reżyseruje
Jun Kamiya, a scenariusz napisze Naruhisa Arakawa. Jeżeli komuś podobała się pierwsza seria, jestem pewna, że i druga wzbudzi w nim pozytywne odczucia.

(mm)


Co i kiedy, czyli kolejność premier

  • 30 września
    • Hanma Baki: Son of Ogre
  • 1 października
    • Kimi to Fit Boxing
    • Megaton­‑kyuu Musashi
    • Selection Project
    • Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru: Dai Mankai no Shou
  • 2 października
    • Blue Period
    • Deji Meets Girl
    • Han'you no Yashahime -Sengoku Otogizoushi- [2021]
    • Isekai Shokudou 2
    • Yakunara Mug Cup mo: Niban Kama
  • 3 października
    • 86 [2021]
    • Digimon Ghost Game
    • Mieruko­‑chan
    • Muteking the Dancing Hero
    • Sankaku Mado no Sotogawa wa Yoru
    • Tesla Note
    • Waccha PriMagi!
  • 4 października
    • Kyuuketsuki Sugu Shinu
    • Mushoku Tensei ~Isekai Ittara Honki Dasu~ [2021]
    • Tsuki to Laika to Nosferatu
  • 5 października
    • Kyoukai Senki
    • Shinka no Mi
  • 6 października
    • Puraore! ~Pride of Orange~
    • Sekai Saikou no Ansatsusha, Isekai Kizoku ni Tensei Suru
    • Shin no Nakama ja Nai to Yuusha no Party o Oidasareta node, Henkyou de Slow Life Suru Koto ni Shimashita
    • takt.op Destiny
  • 7 października
    • Komi­‑san wa, Komyushou Desu
    • Muv­‑Luv Alternative
    • Sakugan
  • 8 października
    • Platinum End
    • Shuumatsu no Harem
  • 9 października
    • Saihate no Paladin
    • Taisho Otome Otogibanashi
    • Visual Prison
  • 10 października
    • Build Divide: Code Black
    • Lupin III: Part VI
    • Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi
    • Shikizakura
    • World Trigger [2021b]
  • 11 października
    • Gyakuten Sekai no Denchi Shoujo
  • 13 października
    • Deep Insanity: The Lost Child
  • 15 października
    • 180 Byou de Kimi no Mimi o Shiawase ni Dekiru ka?
    • Ousama Ranking

Komentarze

  • Dodaj komentarz
  • Avatar
    Shorexen 5.10.2021 19:57
    Sezon Jesienny Anime 2021
    Z racji tego, że ostatnie moje plany seansowe diabli wzięli i praktycznie nic się nie pokrywa z tym co chciałem obejrzeć, to tym razem postanowiłem ograniczyć się tylko do planowania totalnych pewników jakimi są tylko dwie serie, czyli kontynuacje Mushoku Tensei i 86. Gdy najdzie mnie ochota to drugim sortem sięgnę za takt.op Destiny i może Platinum End. Ewentualna reszta to pewnie z przypadku wpadnie jak to ostatnio ze mną bywa. A tu z nudów, a to z ciekawości lub polecenia. Chyba się powoli wypalam, albo czasu coraz mniej na to konkretne zainteresowanie… Jakiś chwilowy detoks jest mi chyba potrzebny, bo inaczej ciężko będzie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Lina 27.09.2021 08:59
    Z krótkometrażowych serii...
    ...w tym sezonie wychodzą jeszcze:
    - Getsuyoubi no Tawawa 2
    - Ganbare Douki­‑chan

    Podobne tematycznie serie ONA.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Miroll 25.09.2021 23:00
    Ubolewam nad próbą przerobienia Mieruko w komedyjkę z fanserwisem i tsundere w tle.
    Pierwowzór komedią nie jest – a przynajmniej gagi i sytuacyjny fanserwis nie gra tu pierwszych skrzypiec – a obawiam się, że dostaniemy lekkostrawną papkę.
    Fakt, że materiału na pełnego odcinka bez fillerów w pierwowzorze nie ma, tylko pogłębia obawy :/
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Serene 24.09.2021 00:10
    Kurczę, to już? A ja dalej w strasznym tyle z letnim sezonem…choć do większości zaczętych tytułów pewnie nie ma co wracać. ;p

    Na pewno będę oglądać i czekam z niecierpliwością na te kontynuacje: 86 i Mushoku Tensei.


    Chętnie sprawdzę:
    Ousama Ranking – jestem bardzo ciekawa tego oryginalnego projektu i dla WIT zerknę.
    Blue Period – nie przepadam za tytułami o artystach, ale widzę dużo zachęcających opinii o mandze.
    Mieruko­‑Chan – to może być całkiem zabawne i groteskowe, choć faktycznie jest obawa, że humor oparty na jednym gagu sam dobrej bajki nie zrobi. Ale jestem dobrej myśli.
    Komi­‑san – nie znam oryginału i nie mam zajawki, ale może mi się spodobać.
    Taishou Otome Otogibanashi – to może być przyjemny romansik idealny na jesienne wieczory.


    Może, jak starczy czasu i chęci:
    Platinum End – trochę kojarzy się z Death Note, jest spore pole do obaw, ale ciutkę mnie zainteresowało.
    Saihate no Paladin – lubię obczajać isekaje, które wydają się czymś wyróżniać.
    Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi – trochę nie w moim guście, ale może humor mi podpasuje z uwagi na zmianę pracy.
    Sakugan – z opisu jest ok.
    takt.op Destiny - tak o, bo już mi się gdzieś wcześniej przewijało i zapamiętałam, bo może być ładne.

    Dziękuję Redakcjo za przygotowanie zapowiedzi. :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    Damian 23.09.2021 17:58
    Czy tylko ja po przeczytaniu zajawki „takt.op Destiny” czuję się jakbym przeczytał losowy fragment japońskiej książki telefonicznej? Samo rzucanie nazwiskami i nazwami, które nic mi nie mówią i nadal nie wiem czego po tytule się spodziewać.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Rinsey 22.09.2021 22:37
    To będzie chyba bardzo dobry sezon…

    86 [2021] (A­‑1 Pictures) Adaptacja light novel / Premiera 3.10.2021 – bardzo dobry pierwszy sezon, nie mogę się doczekać kontynuacji.

    Blue Period (Seven Arcs) Adaptacja mangi / Premiera 2.10.2021 – zerknę.

    Deep Insanity: The Lost Child (Silver Link)Projekt multimedialny / Premiera 13.10.2021 – zerknę.

    Han'you no Yashahime -Sengoku Otogizoushi- [2021] (Sunrise)Seria oryginalna / Premiera 2.10.2021 – z serii powiedziało się A trzeba powiedzieć i B. Chcę wreszcie zobaczyć Inu i Kagome i w tym celu oglądać dalej będę.

    Mushoku Tensei ~Isekai Ittara Honki Dasu~ [2021] (Studio Bind)Adaptacja light novel / Premiera 4.10.2021 – czekam z wypiekami na kontynuację.

    Ousama Ranking (Wit Studio)Adaptacja mangi / Premiera 15.10.2021 – zarys fabuły brzmi infantylnie, ale to WIT, który tchnął życia w moje SnK, nie mogę nie spojrzeć na jeden odcinek chociaż.

    Platinum End (Signal MD)Adaptacja mangi / Premiera 8.10.2021 – brzmi ciekawie.

    Saihate no Paladin (Childrens' Playground Entertainment)Adaptacja light novel / Premiera 9.10.2021 -zerknę.

    takt.op Destiny (Mappa / Madhouse)Projekt multimedialny / Premiera 6.10.2021 – ta Mappa zawsze jednak kusi, chociaż nie jest to studio bez wad.

    Tesla Note (Gambit)Adaptacja mangi / Premiera 3.10.2021

    Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru: Dai Mankai no Shou (Studio Gokumi)
    Projekt multimedialny / Premiera 1.10.2021

    Jak zawsze serdecznie dziękuję Redakcji za przygotowanie zapowiedzi:).
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Donia 22.09.2021 18:09
    Mieruko­‑chan
    O, to Mieruko­‑chan brzmi nieźle!
    Po plakacie myślałam, że to horror a z opisu wynika, że to komedia. To może być ciekawy pomysł na coś śmiesznego ;)
    Ostatnio nie oglądałam serii z nowego sezonu, więc chyba się skuszę ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    Łowca czarownic 22.09.2021 11:19
    Must watch
    86

    Sprawdzę
    Platinum End – jak pójdą w poważniejsze tony to może będzie ciekawe
    takt.op Destiny – może ładnie
    Saihate no Paladin – ładnie to wygląda nawet
    Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi – kojarzę tą komedię może być miło chociaż no design widzę oddali bardzo bezpośrednio

    Jak będzie mocno czas to
    Sekai Saikou no Ansatsusha, Isekai Kizoku ni Tensei Suru

    Mushoku Tensei – o ile nadrobię część pierwszą bo ponoć zacne.
    Odpowiedz
  • Avatar
    vries 21.09.2021 20:24
    Dla mnie tylko Heike Monogatari.
    Może zerknę jak zekranizowali Blue Period, bo to jeden z moich ulubionych tytułów. Pewnie zerknę na mecha w tym sezonie, ale bez przekonania. Skończę też popłuczyny po Inuyashy. Mam nadzieję, że zaczną ekranizować kiedyś Mao, który bije wspomniany tytuł na łeb na szyję.
    Ousama Ranking ranking graficznie mi się podoba, ale nie wiem, czy fabularnie da radę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    blob 21.09.2021 18:46
    Hmm, no faktycznie nie wygląda to jakoś wybitnie…

    Mushoku Tensei to pewniak a reszta… głównie jakieś isekaje, najbardziej z tej reszty interesuje mnie Paladin. Plus 86 i Lupin (bo to zawsze dobra pozycja).

    Może zobacze też Komi, bo popularne i Yuuki Yuuna choć odnoszę wrażenie że strasznie doją tę serię.

    Będę musiał przejrzeć dokładnie listę bo szczerze mówiąc wydawało mi się że będzie więcej ciekawych serii…
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Patka 21.09.2021 11:28
    Przede wszystkim życzę sobie, by sezon jesienny był choć trochę lepszy od letniego, bo tamten, poza Idatenem, to praktycznie samo pasmo średniaków, słabiaków i rozczarowań.

    Muszę zobaczyć:
    Blue Period
    drugi sezon MT (wciąż nie wierzę, że jedną z moich najbardziej wyczekiwanych serii jest isekai…)
    Ousama Ranking (już zapowiedzi wyglądają przeuroczo, musi być hit!)
    Sankaku Mado no Sotogawa wa Yoru (każde BL, które ma fabułę, obejrzę z przyjemnością)

    Z chęcią zerknę:
    Deep Insanity: The Lost Child (zapowiedź pisałam jeszcze przed pojawieniem się ostatecznego zwiastuna, który „nieco” zmniejszył moje zainteresowanie, ale i tak jestem ciekawa, jak seria wyjdzie)
    Gyakuten Sekai no Denchi Shoujo (co prawda mechy, no ale… poza tym poprzedni plakat wygląda dużo bardziej przyciągająco)
    Komi­‑san (nie wypada, przy takiej popularności pierwowzoru, przynajmniej zerknąć)
    Kyuuketsuki Sugu Shinu (wampirów jesienią dużo sobie pooglądamy i coś czuję, że z tej serii będą najbardziej strawne)
    Mieruko­‑chan (mam nadzieję, że fanserwisu będzie jak najmniej)
    Muteking the Dancing Hero
    Platinum End
    Saihate no Paladin (gdyby tylko protagoniście głosu nie podkładała kobieta… jak się nie przyzwyczaję, będzie szybki drop)
    Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi (zerknę, choć projekt protagonistki… ugh!)
    Taishou Otome Otogibanashi (zapowiada się przemiły romans; mnie też Saya Aizawa tak sobie brzmi, za to Yuusuke Kobayashiego z chęcią posłucham!)
    takt.op Destiny
    Tsuki to Laika to Nosferatu
    Deji Meets Girl (wygląda fajnie, szkoda, że tylko krótkie odcinki)

    Do tego jeszcze Heike Monagatari i kontynuacja Kimetsu no Yaiba, które pewnie zacznie wychodzić w listopadzie/grudniu
    Odpowiedz
  • Avatar
    Ryuki 21.09.2021 10:48
    Dla mnie dość lekki sezon jak na jesień. Choć to dobrze bo sporo mam zaległości z dwóch poprzednich^^

    Oczywiście głównym daniem sezonu dla mnie są nowe Digimony :D Moje podekscytowanie nową serią, która nie jest dojeniem Adventure sięga obecnie zenitu. Zwłaszcza po ostatnim krótkim trailerze. Mogę być szczera i napisać, że obecnie cokolwiek niemającego gęby Taichiego na plakacie nawet jeśli poziomem fabuły byłoby niższe niż 02( moja najmniej lubiana seria z pierwszej piątki ) i tak uznałam bym tytuł za sukces :D Tak bardzo Toei obrzydziło mi Adventure. Jednak seria zapowiada się ogólnie świetnie, od samego pomysłu wchodzącego w horror, po design postaci stworzony przez mangakę od V­‑Tamers( stonowany wygląd bohaterów też przypomina mi Tamers ) po sam fakt, że po latach znowu mamy głównego Digimona wirusa napawa mnie optymizmem. Tak realistycznie, powściągliwie trzymam kciuki za poziom przynajmniej Frontiera( czyli serii, którą lubię ale ma ogólnie sporo problemów, wciąż lepsza od Adventure ) ale w pełnym optymizmie może i nawet dojść do poziomu Appmona( dziwi mnie tutaj komentarz o chłodnym przyjęciu tej serii zwłaszcza, że duża część fandomu uważa Appmona za jedną z najlepszych i najodważniej napisanych serii ) i zwłaszcza Tamers^^( mogę sobie pomarzyć ).

    Co do innych serii to sprawdzę: Ousama Ranking, Kyoukai Senki i może coś jeszcze jeśli okaże się być ciekawsze niż po plakatach wygląda.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    ZSRRKnight 21.09.2021 00:43
    Yakunara Mug Cup mo: Niban Kama – pierwsza seria była na tyle średnia, że wolałbym by nie miała kontynuacji, ale skoro już ma… Obejrzę, być może coś się w tym sezonie poprawi
    Deji Meets Girl – podoba mi się w tym grafika, choć ciężko stwierdzić co to właściwie będzie
    180 Byou de Kimi no Mimi o Shiawase ni Dekiru ka? – Sam pomysł na to anime jest tak odjechany i dziwaczny, że nie wypada nie sprawdzić
    Komi­‑san wa, Komyushou Desu – manga jest super popularna i podobno bardzo zabawna, więc moje oczekiwania względem anime są względnie wysokie – na starcie podobają mi się projekty postaci, a jak będzie z resztą to się okaże
    Taishou Otome Otogibanashi – czytam powolutku mangę i jest to całkiem sympatyczny i lekki romans w historycznych klimatach. Tomów oryginału jest ledwie pięć, więc liczę na pełną adaptację.
    Tsuki to Laika to Nosferatu – nie zagłębiałem się wcześniej w opisy fabuły i naprawdę myślałem, że akcja się dzieje w Radzieckiej Rosji xd. Tematyka jak na anime bardzo nietypowa i tylko w rękach twórców jest to, czy wyjdzie z tego seria naprawdę nietypowa, czy tylko udająca nietypową.
    Senpai ga Uzai Kouhai no Hanashi – Co prawda nie słodkie dziewczynki, ale Doga Kobo, więc być może będzie nawet zabawnie.
    Puraore! ~Pride of Orange~ – Mam wrażenie, że będę tego żałował, ale być może już się nie powtórzy okazja, by zobaczyć słodkie dziewczynki na lodzie…
    Mieruko­‑chan – w jakiś sposób podoba mi się ten koncept, choć może to być seria równie udana, co hermetyczna
    Gyakuten Sekai no Denchi Shoujo – wygląda to tak durnowato, że będę obniżał ocenę za każdy choć trochę poważny moment

    I oprócz tych serii oglądam jeszcze Heike Monogatari , którego tu nie ujeliście, a które przynajmniej na MAL­‑u jest zaliczane do sezonu jesiennego.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz