Tanuki

Tanuki.pl

Wyszukiwarka

Komikslandia

News

Wiosna 2021 - zapowiedź sezonu

Avellana - 20.03.2021

Witam wszystkich i z przyjemnością prezentuję zapowiedź sezonu wiosennego 2021 r. Podziękowania za pomoc w jej przygotowaniu otrzymuje tym razem w pierwszej kolejności IKa (za ratunek i sprawne zbieranie spadów), ale swój nieoceniony wkład wnieśli także Ancietejka, Tablis, ursa, moshi_moshi, ukloim i Enevi.

Tym razem także pominęliśmy serie powiązane z cyklami stricte dla dzieci, takie jak nowe odsłony Duel Masters, Mewkledreamy czy Shinkalion – biorąc pod uwagę, że i tak ledwie się wyrobiliśmy, to decyzja czysto praktyczna. Nie zamieściliśmy także opisu serii B: The Beginning Succession, jako że miała już premierę na platformie Netflix.

Zapraszamy także do zapoznania się z multimedialną zapowiedzią naszej redakcyjnej koleżanki tamakary.



86 (A­‑1 Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera 11.04.2021

Chociaż republika San Magnolia pogrążona jest w wieloletniej wojnie z imperium Giad, zmagania toczą się na szczęście z wykorzystaniem zdalnie sterowanej broni, co pozwala unikać ofiar w ludziach… Przynajmniej tak głosi propaganda; w rzeczywistości bowiem na pole walki wysyłani są pochodzący z mniejszości etnicznej żołnierze, mieszkańcy tytułowego, oficjalnie nieistniejącego dystryktu 86. Ich nadzorcy (oficjalnie: operatorzy zdalnej broni) rekrutują się oczywiście spośród pełnoprawnych obywateli San Magnolii. Vladilena Milize ma objąć pieczę nad owianą złą sławą i bardzo problematyczną jednostką dowodzoną przez Shineia Nouzena. W takiej sytuacji nawiązanie jakiegokolwiek porozumienia, nie mówiąc o zdobyciu zaufania, wydaje się zadaniem karkołomnym, ale z czasem zaczyna się udawać. Co jednak będzie, kiedy bohaterowie zaczną odkrywać mroczną prawdę kryjącą się za działaniami wojennymi?

Wygląda na to, że trafia się nam tytuł nietypowy: adaptacja light novel, która nie jest kolejnym isekajem, tylko należy do niemal zanikającego obecnie gatunku dramatu wojennego. Owszem, w ostatnich sezonach pojawiały się pojedyncze produkcje o takim charakterze, ale zazwyczaj przechodziły kompletnie bez echa (i to nie bez powodu). Czy 86 będzie w stanie wznieść się nad poziom przedramatyzowanej sztampy? Ma chyba na to szanse, ponieważ oryginał zdobywał nagrody i plasował się wysoko w zestawieniach Kono Light Novel ga Sugoi!, co daje jakieś nadzieje na udaną adaptację. Gorzej, że jest to jeden z tytułów przesuniętych z powodu pandemii – początkowo był zapowiadany na rok 2020. Dla reżysera jest to pierwszy samodzielny projekt na tę skalę, ale już scenarzysta, Toshiya Oono, ma na koncie kilka niezłych tytułów (acz trzeba przyznać, że o innym charakterze niż ta seria). Warto za to zwrócić uwagę na muzykę: zarówno Kouta Yamamoto, jak i – szczególnie – Hiroyuki Sawano mają dorobek interesujący i idealnie pasujący stylem do takiej produkcji.

(ave)



Bakuten!! (Zexcs)
Seria oryginalna / Premiera 9.04.2021

No proszę, proszę – dopiero co w sezonie jesiennym 2020 oglądaliśmy serię o gimnastyce sportowej, a teraz przyjdzie nam śledzić zmagania bohaterów w gimnastyce rytmicznej. Podobnie jak Taisou Zamurai, również Bakuten!! to anime oryginalne, mocną przesadą jednak byłoby stwierdzenie, że nie wiadomo, czego się spodziewać. Fascynacja nowego ucznia, tym razem o imieniu Shoutarou Futaba, jakąś dyscypliną, zapisanie się do odpowiedniego klubu, spotkanie z utalentowanym znajomym z dawnej szkoły, zbiór barwnych (nie tylko pod względem włosów) charakterów w grupie i oczywiście konfrontacja z czołowym zespołem. Nie sądzę, by ta historia miała się potoczyć jakoś specjalnie inaczej niż we wcześniejszych przypadkach. Ale co tam, ważniejsze, by pasja do sportu wylewała się z ekranu i można było poczuć najprawdziwsze emocje, co w sportówkach nie należy do oczywistości. Kolejnej parady nudnych bishounenów udających, że coś ćwiczą, nie przeżyję.

W studiu ZEXCS tworzą Toshimasa Kuroyanagi (reżyseria) i Toshizou Nemoto (scenariusz). Szczególnie ten pierwszy mnie zaintrygował, odpowiada bowiem za bardzo przyzwoite Fune o Amu, zresztą z tego samego studia. Drugi z panów też może się pochwalić ciekawymi tytułami (m.in. Log Horizon), pytanie jednak, jak sobie poradzi w sportowo­‑okruchowych klimatach. Za to o muzykę raczej nie powinniśmy się martwić – Yuuki Hayashi tworzył już dla niejednej serii sportowej i to z górnej półki, chociażby Kaze ga Tsuyoku Fuite Iru. W roli Shoutarou wystąpi znany głównie z Ballroom e Youkoso Shinba Tsuchiya, w pozostałych rolach zaś już znacznie bardziej doświadczeni seiyuu, m.in. Kaito Ishikawa, Daisuke Ono czy Hiroshi Kamiya. Zapowiedzi nie porywają, acz sprawiają dosyć miłe wrażenie – oby było tak i w przypadku samego anime.

(an)



Battle Athletess Daiundoukai: ReSTART! (Seven)
Seria oryginalna / Premiera 11.04.2021

Założenie pochodzącej z 1997 roku serii OAV, od której zaczął się ten cykl, było w sumie proste: pod jakimś pretekstem i w kostiumie (dość niestarannego) science­‑fiction pokazać młode bohaterki rywalizujące w mniej lub bardziej (zwykle mniej) realistycznych dyscyplinach sportowych. Ten sam szkielet (acz z nową historią) wykorzystała seria telewizyjna z tego samego roku. Potem były jeszcze jakieś mangi, gry, light novel i słuchowiska, aż w roku 2020 zaczęła powstawać manga, Pale Blue Dot Battle Athletes Daiundoukai ReSTART!, stanowiąca podstawę nowego anime.

Akcja rozgrywa się 100 lat po wydarzeniach z serii telewizyjnej (wszystko wskazuje na to, że fabuła nawiązuje raczej do tej wersji niż do OAV) i w związku z tym prezentuje nowe pokolenie dziewcząt walczących o tytuł Kosmicznej Piękności w najrozmaitszych dyscyplinach lekkoatletycznych. Główna bohaterka, Kanata, reprezentuje oczywiście Ziemię, zaś nadzwyczajną sprawność fizyczną zawdzięcza pracy na rodzinnej farmie. Jej towarzyszki i jednocześnie rywalki dają się wpisać w różne charakterystyczne typy, a przy tym nawiązują oczywiście do swoich poprzedniczek z wcześniejszych odsłon franczyzy.

Dorobek twórców odpowiedzialnych za tę serię nie rzuca na kolana, pozostaje więc pytanie, czy będzie to tylko sportówka­‑ciekawostka, czy też, wzorem poprzednich części, przygotowano tu jakieś interesujące przewrotki fabularne. Projekty postaci są trochę uwspółcześnione, ale jednocześnie raczej oldschoolowe, co jednych widzów zachęci, a inny odstraszy. Zobaczymy, co z tego wyniknie i podzielimy się wrażeniami z pierwszych odcinków na blogu.

(ave)



Bishounen Tanteidan (SHAFT)
Adaptacja light novel / Premiera 11.04.2021

Ta produkcja nie udaje czegoś, czym nie jest – jeżeli nosi się tytuł Klub przystojnych detektywów, to wiadomo, czego się po niej można spodziewać. Fabuł opartych na pomyśle „grupa bishounenów zajmuje się hobby/zawodem X, a dołącza do nich nieśmiała protagonistka” trochę już było, pojawia się więc pytanie, po co nam ta konkretna. Odpowiedź z reguły brzmi „po nic”, ale od czasu do czasu zdarzają się wyjątki. Bishounen Tanteidan ma spore szanse do nich dołączyć.

Pierwszym, co zwraca uwagę, jest to, że autorem light novel jest nie kto inny, jak sam Isin Nisio (dla niemających pamięci do nazwisk – autor Monogatari czy Juuni Kaisen). Pisze on dużo, więc aż tak wielkie wyróżnienie to nie jest, ale trzyma poziom – jego książki są zwykle przynajmniej rozrywkowe, a poza tym ma talent do pisania dobrych, wciągających dialogów. To już naprawdę duży plus, który przy okazji tłumaczy studio, SHAFT bowiem wyspecjalizował się w ekranizacji jego twórczości, i dobrze im to idzie. Ba, Akiyuki Shinbo, odpowiedzialny za Monogatari, nadzoruje również tę serię.

Drugą wartą podkreślenia sprawą jest styl. Klub detektywów ma trzy zasady: „Musisz być chłopcem, musisz być detektywem i musisz być przystojny!” i na serio wprowadza je w życie. Elegancja jest dla nich wszystkim – żyją w pałacu, gdzie popijają herbatę z wykwintnych filiżanek i dumają nad zagadkami, których rozwiązywanie jest dla nich bardziej kwestią estetyki niż materialnych korzyści. Jest to wszystko bardzo bajkowe, w czym dostrzegam inspirację starszymi seriami shoujo. Za oryginalne projekty odpowiadała ilustratorka Kinako, która ma udane portfolio (Gatchaman Crowds!). Materiału źródłowego jest dużo (jedenaście tomów), więc nie będzie pisania fabuły na kolanie, styl mnie urzekł – to wszystko sprawia, że czuję się zaintrygowany i chętnie przymknę oko na zgranie tematu.

(t)



Blue Reflection Ray (J.C. Staff)
Adaptacja gry jRPG / Premiera 10.04.2021

Hinako Shirai, której kontuzja odebrała możliwość uprawiania baletu, próbuje się odnaleźć w codziennym życiu i w nowym szkolnym otoczeniu, w czym pomaga jej spotkanie dawnej koleżanki z gimnazjum. Ale to spotkanie przyniesie też w efekcie coś więcej: magiczną moc i dostęp do alternatywnego świata, stworzonego z ludzkich podświadomych lęków i problemów, w którym bohaterce przyjdzie walczyć z demonami – oraz nowe przyjaźnie, które dadzą jej siłę do tej walki. Wraz z bliźniaczkami Yuzu i Lime musi zatem ocalić świat emocji i międzyludzkich więzi – także rozwiązując problemy swoich znajomych w rzeczywistym życiu – i pokonać siły, które im zagrażają.

Tak w skrócie brzmi opis fabuły oryginału, czyli gry z 2017 roku, dostępnej na konsole i pecety. Zdaje się, że spotkała się z przeciętnym przyjęciem i podobny los wróżę opartemu na niej anime, zwłaszcza że zarówno reżyserka, jak i scenarzystka mają daleko do pierwszej ligi. Nie żeby seria nie miała szans pozytywnie nas zaskoczyć, o ile rzeczywiście, jak podobno planowano już w przypadku gry, skoncentruje się na relacjach i rozwoju postaci dzięki nim. Aczkolwiek warto zauważyć, że nic w opisie – w przeciwieństwie do grafiki promocyjnej – nie wskazuje na to, by miało to być anime dla fanów yuri. W sumie jestem ciekawa, w jakim kierunku to pójdzie, i chętnie zerknę, zwłaszcza że spodobały mi się nietypowe projekty postaci. Poza tym dawno nie widziałam żadnego mahou shoujo na serio.

(ur)



Boku no Hero Academia [2021] (Bones)
Adaptacja mangi / Premiera 27.03.2021

Ta odsłona ma się rozpocząć od wątku wspólnego treningu klas 1A i 1B, połączonego oczywiście z rywalizacją pomiędzy należących do nich uczniami. Jak zwykle w przypadku Boku no Hero Academia może to brzmieć niepozornie, ale w rzeczywistości szykuje porcję prawdziwych emocji, a i jakieś niespodzianki dla widzów, którzy nie zaspoilerowali się jeszcze przebiegiem wydarzeń z mangi. Co dalej – trudno powiedzieć, ale jeśli seria, tak jak poprzednie, będzie dwusezonowa, to na tym na pewno się nie zakończy.

Co tu można napisać? Manga (wydawana także w Polsce), cztery wcześniejsze serie telewizyjne, dwa filmy, jakieś OAV i ONA… Omawiany tu tytuł należy obecnie do ścisłej czołówki japońskich shounenów i ma szczęście do adaptacji, które w pełni oddają mu sprawiedliwość. Studio Bones podjęło słuszną decyzję, robiąc przerwy pomiędzy kolejnymi ekranizacjami, ale idzie równo po materiale z mangi, wprowadzając tylko drobne zmiany i dorzucając tu i ówdzie trochę „wypełnienia” (zwykle idealnie wtapiającego się w główną fabułę). Dlatego informujemy o tej serii, czekamy na nią niecierpliwie, ale nie zachęcamy nadmiernie. Jeśli ktoś jest fanem, wie, czego się spodziewać. Jeśli nie odpowiada mu akurat ta konwencja, to nie będzie sięgać po piątą serię telewizyjną, żeby potwierdzić swoją niechęć.

(ave)



Cestvs -The Roman Fighter- (BN Pictures)
Adaptacja mangi / Premiera 15.04.2021

Hu hu, to się studio Bandai Namco Pictures porwało z motyką na słońce. Manga Cestvs („Cestus”, gdybyśmy użyli współczesnego zapisu łaciny) wychodzi od 1997 roku i dorobiła się już dwudziestu czterech tomów. Nie zdradzono, ile odcinków będzie liczyć anime, ale zekranizowania całości się szybko nie doczekamy.

Imperium Rzymskie to dla Japończyków spora egzotyka, stąd nie ma aż tak wielu pozycji, które by się nim zajmowały. W tym przypadku dostajemy niezły pakiet „rzymskości” – protagonista Cestvs jest niewolnikiem, który próbuje odzyskać wolność, walcząc jako gladiator, zaś w tle jego osobistej historii przewijają się tak znane postacie jak Neron i Agrypina. Temat gladiatorów sugeruje, że akcji będzie sporo i faktycznie, materiały promocyjne mocno skupiają się na walce wręcz, zaś do pomocy w aranżacji pojedynków studio zatrudniło nawet profesjonalnego boksera.

Brzmi to intrygująco, pytanie jak z realizacją. Tutaj mam wątpliwości, nie jest to ekipa pełna gwiazd, a i Bandai Namco Pictures ma nierówne osiągnięcia. Co niepokoi mnie szczególnie, to CGI. Nie zrozumcie mnie źle – taka grafika potrafi wyglądać naprawdę dobrze, tyle że musi się do niej zabierać studio w niej wyspecjalizowane. Co prawda zajmować się nią będą Kei Yoshikuni oraz Seiki Hayashi, specjaliści z tej branży, ale nie wiem czy to wystarczy. Fragmenty zaprezentowane w zwiastunie wyglądają przyzwoicie, ale nie wybitnie, wydaje mi się, że gdyby twórcy mieli się czym chwalić, to już by to zrobili…

(t)



Dragon, Ie o Kau (Signal MD)
Adaptacja mangi / Premiera 4.04.2021

Letty jest smokiem. Jednak smoczych standardów nie spełnia, jest nieśmiały i słaby, co skutkuje wykopaniem go z domu przez rodzinę i sprawia, że musi sobie szukać nowego miejsca do zamieszkania. Jednak w trakcie poszukiwań okazuje się, że nie jest to łatwe (kto szukał mieszkania lub domu, zna ten ból), tym bardziej, że literalnie każdy w tym świecie chciałby go raczej upolować, a nie wynająć mu mieszkanie! Na szczęście Letty znajduje dobrego agenta, władającego mroczną mocą elfa Diarię, który zamierza mu pomóc w znalezieniu nowego miejsca do życia (a przy okazji chyba klienta trochę ochronić, bo woli walki to Letty nie ma za grosz).

Pierwowzorem serii jest manga fantasy Kawo Tanuki z ilustracjami Choco Ayi i jednym z pierwszych, co się rzuca w oczy po zajrzeniu do mangi, a jeszcze bardziej po obejrzeniu zwiastuna, jest to, że mimo całej swojej smokowatości Letty zachowuje się raczej jak człowiek w kostiumie niż smok. Dobra, komedia to jest, w dodatku fanatasy, i wiem, że smoki nie istnieją, ale rzadko raczej są przedstawiane jako zwykłe drepczące na dwóch nogach osobniki, co, zwłaszcza w zwiastunie, nie wygląda zachęcająco, mimo porządnego, smokowatego anturażu bohatera. Jestem naprawdę ciekawa, jak twórcom uda się przenieść mangę na mały ekran nie popadając w kicz, zwłaszcza że reżyser (Haruki Kasugamori) nie ma większych tytułów w swoim portfolio, podobnie jak osoby odpowiedzialne za projekty postaci, a scenarzysta na razie nie jest oficjalnie podawany w zapowiedziach. Cóż, okaże się w praniu, ile komedii będzie w komedii, a ile z tego będzie tylko gagami.

(i)



Edens Zero (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera 11.04.2021

Sezon zapowiada się dobrze dla fanów shounenów – nie dość, że dostaniemy Edens Zero to jeszcze Shaman King, będzie rywalizacja! Jeżeli postacie tego anime wydadzą się wam podejrzanie znajome, to dlatego, że jest to ekranizacja nowej mangi Hiro Mashimy, twórcy Fairy Tail. Ma on w zwyczaju tworzyć shouneny będące tak typowymi przedstawicielami gatunku jak się tylko da, na dobre i na złe. Sukces Fairy Tail pokazał, że sporo tego dobra w tym jednak jest, i są duże szanse, że z Edens Zero będzie podobnie.

Najważniejszą nowością w stosunku do Fairy Tail jest zmiana konwencji na starwarsowatą space operę. Protagonista Shiki, które całe życie spędził w opuszczonym parku rozrywki otoczony przez roboty, spotyka podróżniczkę oraz (nieodnoszącą sukcesów) wideoblogerkę Rebeccę wraz z jej gadającym kotem Happym. Razem ruszają na kosmiczną przygodę na pokładzie tytularnego statku „Edens Zero”. Kiedy piszę, że seria trzyma się standardów gatunku, to mam to na serio na myśli. Protagonista to lekkoduch skory do bitki, ale mało ogarnięty w sprawach towarzyskich, szybko tworzy się wokół niego shounenowa drużyna z obowiązkowymi maskotkami włącznie. Źli z kolei wyglądają jak żywcem wyciągnięci z He­‑Mana. Wątpię więc, czy seria czymkolwiek nas zaskoczy, ale możliwe, że nie będzie to specjalnie przeszkadzać, bo wygląda przeuroczo. J.C. Staff chyba wie, że może się to dobrze sprzedać, bo widać, że zainwestowali. Animacja i projekty postaci w tym co pokazano są cudne. Jeżeli całość miałaby tak wyglądać, to będzie pyszna zabawa. Do reżyserii zatrudniono Shinjiego Ishihirę, który wcześniej zęby zjadł na setkach odcinków Fairy Tail. Tamtej serii niekoniecznie na dobre wyszła tasiemcowatość, zobaczymy co dostaniemy w przypadku krótszej produkcji. Nic mi nie wiadomo o liczbie odcinków, ale mangi jest aktualnie trzynaście tomów, więc przynajmniej na standardowy sezon materiału spokojnie wystarczy.

(t)



Fairy Ranmaru ~Anata no Kokoro Otasuke Shimasu~ (Studio Comet)
Seria oryginalna / Premiera 8.04.2021

Dziwy dziwności… Serialom o stadkach urokliwych bishounenów rzadko udaje się czymś zaskoczyć. Temu się to udało, nie wiem tylko, czy pozytywnie. Opis fabuły brzmi dość niewinnie – grupka przystojnych protagonistów z zestawu standardowego jak na gatunek prowadzi bar, w którym oferują nie tylko jedzenie, ale też leczenie zranionych serc klientów. Na razie brzmi to jeszcze normalnie, ale leczenie ma też aspekt magiczny, który wiąże się z przemianą w magical boys. Wyglądają wtedy jak… wybaczcie ten dziwny opis, ale lepiej chyba się nie da – skrzyżowanie postaci z Jojo's Bizzare Adventure z wróżką oraz striptizerem. Widziałem już wiele w anime, ale takiego dizajnu postaci jeszcze nie…

Kluczowym aspektem serii tego typu jest, żeby chłopaczki wyglądały odpowiednio seksownie. Gusta bywają różne, jeśli tacy magical boys kogoś kręcą, to tym lepiej dla niego, ale powiem tyle – wydaje mi się, że jest w zdecydowanej mniejszości. Trudno mi w tym znaleźć sens, być może poza chęcią zwrócenia uwagi na tytuł ekscentrycznością. Widzę szansę, aby to zadziałało, ale tylko jeżeli seria pójdzie w całkowitą niedorzeczność, tego się nie da kupić na serio ani nawet na pół­‑serio. Jest na to szansa – chłopaczki wypełniają swoją misję na rozkaz tajemniczej królowej Shiori, wyglądającej jak z jeszcze innej bajki, poza tym pojawia się magiczny leniwiec, który chyba jest demonem… tak, dużo tu tego.

Moja wiara, że coś z tego będzie, nie jest jednak duża. Po pierwsze Studio Comet ma osiągnięcia często szemranej jakości. Po drugie natomiast ludzie, których zatrudnili, też za dobrze nie wróżą, w szczególności obu reżyserów, Masakazu Hishida oraz Kousuke Kobayashi, zajmowało się wcześniej głównie lichymi, w nielicznych porywach średnimi, seriami o idolach lub idolkach. Nie wydają się oni właściwymi ludźmi, aby do realizacji tematu podejść z odpowiednim dystansem, co wydaje się być tu konieczne.

(t)



Fruits Basket the Final (TMS Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera 6.04.2021

Jest rzeczą zapewne oczywistą, ale trudno o niej nie wspomnieć, że seria nie będzie przeznaczona dla tych, co z poprzednimi dwoma nie mieli do czynienia; nie wystarczy nawet znajomość pierwszej, niepełnej ekranizacji, bo drugi sezon obecnej wersji pociągnął fabułę dużo dalej. Niemniej nie spodziewam się, by mieli po „finał” sięgać inni widzowie niż fani oryginału i osoby zainteresowane poznaniem dalszego ciągu losów niejakiej Tooru Hondy oraz obłożonej zodiakalną klątwą rodziny Souma (w tej drugiej kategorii i ja).

Czegóż zatem możemy się spodziewać? Ano, biorąc pod uwagę, że ekipa produkcyjna pozostaje bez zmian oraz to, jak sprawy przyspieszyły i zmieniły bieg w drugim sezonie, chyba tylko tego samego, ale prawdopodobnie więcej i bardziej. Napięcie systematycznie rosło, niektórzy podejmowali znaczące decyzje, inni dopiero dojrzewali do zrozumienia bądź zaakceptowania pewnych kwestii; generalnie postaci się rozwinęły i dotyczy to w pewnym – niewielkim, przyznaję – stopniu nawet głównej bohaterki, przez wielu darzonej szczerą niechęcią z powodu jej wyidealizowania i odklejenia od rzeczywistości. Osobiście znajduję w tym anime postaci (i wątki) znacznie bardziej zasługujące na niechęć, ale mniejsza o to; ważne, że ich grono jest na tyle duże, zróżnicowane i w większości mające odbiorcom coś do opowiedzenia, że każdy znajdzie tu kogoś, komu może kibicować. To, że bohaterowie i ich relacje będą podlegać kolejnym przemianom, zmierzając do przełamania klątwy Zodiaku, wydaje się dość oczywiste – trailer raczej to zdradza, niż sugeruje – ale ja, nie znając oryginału, kiedyś tego żałowałam, dziś wręcz się z tego cieszę, bo sądzę, że pewien element zaskoczenia przyczyni się do bardziej satysfakcjonującego seansu. I całkiem możliwe, że jeśli rzeczywiście sezon okaże się o połowę krótszy od poprzednich, jak głosi wieść gminna, to tylko wyjdzie mu to i nam na zdrowie, bo tyle dramatów w drodze do owego – szczęśliwego zapewne – finału chyba wytrzymamy…

(ur)



Fumetsu no Anata e (Brain's Base)
Adaptacja mangi / Premiera 12.04.2021

Tytułu tego wielu zapewne nie muszę przedstawiać, bo jest to ekranizacja mangi Ku twej wieczności wydawanej w Polsce. Tym, którzy jej nie kojarzą, nie jest tak łatwo wyjaśnić, o co w niej chodzi…

Zacznijmy od tego, że protagonista jest nieśmiertelną istotą w kształcie sfery, potrafiącą przyjmować postać obiektów oraz istot, które stały się dla niej znaczące. Należy do nich forma białowłosego chłopca, w której spędza większość czasu, ale potrafi też przyjmować formę skały, mchu oraz wilka, a z czasem i większej liczby istot. Podróżuje on przez fantastyczny świat stylizowany na starożytną północ Ameryki Północnej, pojawia się więc dużo elementów wzorowanych na kulturze Inuitów. Osobiście z mangą się nie zapoznałem, ale jest bardzo chwalona i pozgarniała nawet kilka prestiżowych wyróżnień, m.in. nagrodę wydawnictwa Kodansha dla najlepszego shounena. Byłby to więc kolejny udany tytuł w dorobku mangaczki Yoshitoki Ooimy, która wcześniej pokazała się z doskonałej strony Kształtem twojego głosu. Podobnie jak tamten komiks, Ku twej wieczności skupia się mocno na psychologii postaci, a nawet porusza kwestie zahaczające o filozofię, takie jak natura miłości czy życia jako takiego.

Po dowiedzeniu się tego wszystkiego zrobiło mi się głupio, że nie zauważyłem tego tytułu wcześniej, dobrze, że pojawiła się okazja, aby to nadrobić! Potencjał ekranizacji jest z pewnością duży. Seria powstaje w kooperacji studia Brain’s Base oraz NHK. Zgarnęli do niej ekipę, która do gwiazd niestety nie należy, to może rodzić niepokój, ale też dostrzegam potencjał – reżyser Masahiko Murata ma duży zakres twórczy, a giętkość się przyda do tak niezwykłej opowieści. Zwiastuny wyglądają fantastycznie, to kawał przepięknej animacji, więc może moje strachy są na wyrost. Tak czy siak, sprawdzić warto.

(t)



Godzilla: Singular Point (Bones / Orange)
Seria oryginalna / Premiera 25.03.2021

Godzilla, absolutna ikona japońskiej kinematografii i jedna z największych marek w rękach Toho, mimo ogromnej popularności nie doczekała się wielu wersji animowanych. W latach 1992­‑1993 w Japonii wyemitowano Godzilland, krótką czteroodcinkową serię edukacyjną skierowaną do dzieci, następnie w 1998 Amerykanie podjęli próbę przeniesienia potwora do rysunkowego świata za sprawą serialu, który stanowił kontynuację filmu aktorskiego z tego samego roku. Długo trzeba było czekać na kolejną produkcję w wykonaniu Japończyków, bo dopiero w 2017 twórcy ze studia Polygon Pictures uraczyli nas chłodno przyjętą trylogią Planeta potworów. Teraz, po wielu latach, wydaje się, że marka trafia w końcu we właściwe ręce.

Singular Point to koprodukcja studia BONES z najlepszymi ekspertami od CGI w branży ze studia Orange. Na fotelu reżysera zasiada Atsushi Takahashi , który poza filmowymi odsłonami Ao no Exorcist i Doraemona oraz nieco zapomnianą już serią Ride Back ma na koncie także pracę przy W krainie bogów, gdzie był jednym z asystentów Hayao Miyazakiego; w tej samej roli współpracował także z Masaakim Yuasą przy Kemonozume. Nie jest to jedyna osoba w ekipie z przeszłością w Ghibli, bo za projekty kaijuu odpowiada Eiji Yamamori, animator, który od lat dziewięćdziesiątych pracował niemal przy każdym filmie studia. Oryginalne dizajny postaci są z kolei dziełem Kazue Katou, autorki mangi wyżej wspomnianego już Ao no Exorcist, które do animacji adaptuje Satoshi Ishino (No.6, Captain Earth, A.I.C.O. -Incarnation-). Za scenariusz odpowiada pisarz science­‑fiction Tou Enjou, zdobywca nagrody imienia Ryuunosuke Akutagawy, jednej z najbardziej prestiżowych nagród literackich w Japonii. Muzykę komponuje Kan Sawada, fanom anime znany najprędzej z Doraemona czy Yowamushi Pedal; pisał też muzykę między innymi do aktorskiej wersji Grobowca świetlików.

No dobra, a co z fabułą? Raczej standardowa dla tego typu produkcji: ot, grupa naukowców, na czele z młodą badaczką Mei i inżynierem Yunem, próbuje stawić czoło potworom i powstrzymać zagrożenie. Zwiastuny zapowiadają dużo fanserwisu dla entuzjastów uniwersum, którzy zapewne co i rusz doszukiwać się będą wielu interesujących smaczków i nawiązań. Szykuje się więc nie lada uczta dla fanów tokusatsu i kaijuu, i to nie jedyna w tym sezonie.

(uk)



Gokushufudou (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera 8.04.2021

Na wieść, że manga Kousuke Oono, wydawana u nas jako Yakuza w fartuszku, otrzyma wersję animowaną, wielu fanów zatarło łapki, oczekując zabawy równej temu, co przeżywają, czytając mangę. W końcu będzie można zobaczyć też na małym ekranie, jak „Nieśmiertelny” Tatsu, były gangster jakuzy dążący do zostania uczciwym członkiem społeczeństwa, radzi sobie z codziennym życiem oraz domowymi obowiązkami. Jednak pierwsze zwiastuny adaptacji wywołały pewną konsternację wśród zainteresowanych obejrzeniem „ruchomych obrazków”. O ile zwiastun live action, w którym wystąpił Kenjirou Tsuda, użyczający głosu bohaterowi, wygląda tak jak powinien (a nawet lepiej) i nadawałby się na zapowiedź aktorskiej serii telewizyjnej, o tyle zwiastun anime pozostawił niezbyt przyjemne odczucia.

Przede wszystkim widać w nim praktycznie nieruchome, pokolorowane kadry z mangi, z przesuwanymi postaciami i przedmiotami/tłem oraz podłożonymi głosami seiyuu, wyglądające jak marny projekt w Power Poincie. Niektórzy fani początkowo zaczęli winić studio, które w sezonie wypuszcza kilka serii i któremu nie starczyło mocy przerobowych na porządną animację… Jednak wkrótce pojawiła się pogłoska, iż mimo pewnych obiekcji ze strony reżysera (Chiakiego Kona), decyzja o tym sposobie zaprezentowania historii została wymuszona zarówno przez producenta, jak i przez autora mangi, którzy stwierdzili, iż ten sposób opowiadania nie będzie psuł atmosfery i żartów oraz doskonale pasuje do tempa opowiadanej historii. Ile w tym prawdy, nie wiadomo, jednak w tej chwili wygląda na to, że animatorzy nie będą mieli wielkiego pola do popisu. Ale jako że samo anime trafi bezpośrednio na platformę Netflix, będzie można od razu ocenić, czy autor i producent słusznie obstawali przy swoim.

(i)



Hige o Soru. Soshite Joshikousei o Hirou. (Project No.9)
Adaptacja light novel / Premiera 5.04.2021

Zwyczajny, pracujący jako biały kołnierzyk dwudziestosześciolatek, Yoshida, wracając do domu w stanie wskazującym na spożycie – zapijał podobno smutek po odrzuceniu przez kobietę, w której był od paru lat zakochany – dostrzega siedzącą na poboczu dziewczynę w szkolnym mundurku. Kiedy sugeruje jej, że nie powinna spędzać nocy na ulicy, słyszy zaskakującą propozycję: „Jeśli pozwolisz mi u siebie zostać, możesz ze mną spać”. Jednak to nie jest ten rodzaj anime, więc Yoshida w słusznym odruchu odmawia. I wtedy pada jeszcze bardziej zaskakujące: „Więc pozwól mi zostać za friko”. Jakkolwiek do tego w końcu doszło – podejrzewam gościa o dobre serce – dziewczyna, uciekinierka z domu, faktycznie zostaje jego współlokatorką. A żeby się przekonać, co z tego dalej wyniknie, trzeba będzie pewnie obejrzeć anime, chyba że ktoś miał do czynienia z oryginałem, czyli light novel, lub wersją mangową.

W każdym razie jestem chwilowo bardziej zainteresowana niż zaniepokojona, bo trailer wskazuje raczej na okruchy życia i może nawet jakiś zaczątek romansu (choć przy trzech wydanych tomach powieści podejrzewam, że jeszcze daleka droga do tego) niż na komedię, nie daj Boże, erotyczną, czy też, odpukać, „dramat” w rodzaju Kuzu no Honkai. Niemniej zachowam ostrożność z nadziejami, bo doświadczenie podpowiada, że różnie może być, zwłaszcza że reżyser debiutuje w tej roli. Z kolei Deko Akao ma na koncie parę całkiem dobrych scenariuszy, szczególnie przy dobrym materiale wyjściowym, więc jest pewna szansa, że fabuła anime pozostanie po jasnej stronie mocy, czego jemu i sobie życzę.

(ur)



Ijiranaide, Nagatoro­‑san (Telecom Animation Film)
Adaptacja mangi / Premiera 11.04.2021

Wystarczy rzut oka na tytuł i grafikę promocyjną, żeby zorientować się, z czym mamy do czynienia. Po Karakai Jouzu no Takagi­‑san oraz Uzaki­‑chan wa Asobitai! na małe ekrany zawitała Nagatoro, wytrwale pastwiąca się nad swoim sempajem z licealnego klubu. Manga, na której opiera się to anime, jest starsza od opowieści o Uzaki, a także od przygód Takagi (jeśli weźmiemy pod uwagę oryginalny webkomiks, a nie tomikową adaptację); przede wszystkim zaś ma opinię znacznie ostrzejszej od obu tych tytułów. Trudno powiedzieć, czy i na ile anime złagodzi wydźwięk początkowych rozdziałów mangi, ale tak czy inaczej jest to typ humoru skierowany do określonej grupy fanów i zdecydowanie nieprzeznaczony dla każdego.

W przypadku tego typu serii odpowiedni dobór seiyuu to absolutna podstawa (chociaż niewątpliwie duże znaczenie będzie miało także odpowiednie oddanie bogatej mimiki tytułowej bohaterki). W rolę Nagatoro wcieli się Sumire Uesaka, aktorka bardzo doświadczona i potrafiąca grać niezwykle zróżnicowane role, od dziecinnej Sanae w Chuunibyou demo Koi ga Shitai do wyniosłej Shalltear w Overlordzie. Równie dobrze w roli jej partnera powinien się sprawdzić Daiki Yamashita, którego słyszeliśmy m.in. jako Sakamichiego Onodę w Yowamushi Pedal czy Izuku w Boku no Hero Academia.

(ave)



Isekai Maou to Shoukan Shoujo no Dorei Majutsu Ω (Tezuka Productions / Okuruto Noboru)
Adaptacja light novel / Premiera 9.04.2021

Władca Demonów Diablo powraca na mały ekran ku uciesze fanów pierwszej serii. Dla osób niemających dotychczas styczności z tytułem garść informacji: Takuma, nałogowy gracz MMORPG, zostaje przeniesiony do innego świata i ląduje w ciele swojej legendarnej postaci, Władcy Demonów Diablo. Przyzywające go elfka Shera i Pantherianka Rem próbują uczynić z niego swojego sługę, jednak bohater jest tak przepakowany, że zaklęcie zniewolenia odbija się i koniec końców Takuma ląduje w fantastycznym świecie jako właściciel dwóch seksownych niewolnic. Na szczęście fabuła zawiera dosyć wciągających przygód, by nie kończyć się tylko na podziwianiu damskich wdzięków i fanserwisie prezentowanym przez wyżej wspomniane panie oraz kolejne postacie spotykane w trakcie serii.

Jako że jest to dalsza ekranizacja light novel, nie spodziewam się większych przesunięć fabularnych w którąkolwiek stronę, ale kto wie, w końcu zmienia się reżyser, którym tym razem jest Satoshi Kuwabara (Black Jack). Na pewno nie pod kątem scenariusza i wyglądu postaci, które pozostają w tych samych rękach, co poprzednio.

(i)



Jouran: The Princess of Snow and Blood (Bakken Record)
Seria oryginalna / Premiera 7.04.2021

Tym razem przeniesiemy się do alternatywneji Japonii w roku 1931, gdzie nadal rządzi ród Tokugawa. Głowa rodu, książę Yoshinobu, ma 94 lata i sprawuje absolutną kontrolę nad krajem. Grupa przeciwników rodu, Kuchinawa, planuje zgładzenie księcia i przejęcie władzy. Do walki z nimi powołana zostaje rządowa jednostka, Nue, której celem jest, no cóż, eliminacja zagrożenia. Należąca do niej bohaterka serii, Sawa Yukimura, ma zaś osobiste porachunki z szefem Kuchinawy – zamierza pomścić śmierć rodziny, która została przez niego wymordowana.

Dorośli bohaterowie – są, tajne (i nie tajne) organizacje – takoż, stylistyka wczesnych lat trzydziestych zeszłego wieku – zaobserwowana. Polityczna intryga – się też szykuje, plus miks technologiczno­‑ezoteryczno­‑współczesny i nawet jakieś nie­‑ludzkie postacie widać w zwiastunie. Z powyższych znaków na ziemi i niebie (oraz ze zwiastuna) podejrzewam, że może się szykować coś wystarczająco dobrego, by zainteresować zarówno osoby lubiące tego typu stylistykę, jak i mające po dziurki w nosie kolejnej historii, w której młodociany bohater ratuje świat albo odkrywa w sobie moce, i szukające sposobu na poszerzenie horyzontów. Na razie wygląda obiecująco, choć reżyser, Susumo Kudou ma dosyć interesująca filmografię, co w połączeniu z niewielkim dorobkiem reszty ekipy może budzić pewien niepokój. Mam jednak cichą nadzieję, że warstwa wizualna dorówna fabularnej, inaczej zostaniemy znów z kolejną serią „tak dobrze się zaczęło, a skończyło poniżej oczekiwań”.

(i)



Koi to Yobu ni wa Kimochi Warui (Nomad)
Adaptacja mangi / Premiera 29.03.2021

Kiedy prawie trzydziestoletni biznesmen zakochuje się w licealistce, ale ta go odtrąca, chociaż tak naprawdę i ona coś do niego, czyli komedia romantyczna ze sporą różnicą wieku – po co się rozpisywać? Od razu widać, komu seria powinna najbardziej przypaść do gustu, a kto szybko się od niej odbije. Doprecyzujmy jednak – pan nazywa się Ryou Amakusa, dziewczyna zaś Ichika Arima i jest najlepszą przyjaciółką jego siostry. Za ich miłosne perypetie odpowiada autor (autorka?) o pseudonimie Mogusu, do dzisiaj wyszło siedem tomów mangi.

Nie spodziewam się po anime niczego poza byciem typową reklamówką, podobnie jak nie łudzę się, że zadziwi pozytywnie oryginalnością historii, nie mówiąc o stronie graficznej, która w zapowiedziach prezentuje się co najwyżej średnio, na czele z nijakimi projektami postaci. Co gorsza, także głosy bohaterów mnie nie przekonują, dokładnie Toshiyuki Toyonaga w roli Ryou; już znacznie mniej doświadczona Yurie Kazakai naturalniej brzmi. Może jednak nie będzie tak źle? Z duetu reżyserka i scenarzystka więcej do powiedzenia ma ta druga, pracująca przy niejednej serii obyczajowej i/lub romantycznej, wie więc, z czym się to je. Studio Nomad natomiast dawno nie wypuściło niczego specjalnego (inna sprawa, że ogólnie mało wypuszcza) i nie wydaje mi się, by omawiany tytuł coś w tej materii zmienił.

(an)



Kyuukyoku Shinka Shita Full Dive RPG ga Genjitsu yori mo Kusogee Dattara (ENGI)
Adaptacja light novel / Premiera 7.04.2021

Rzeczywistość wirtualna to brzmi pięknie. Kto nie chciałby zagłębić się w otaczającym go ze wszystkich stron świecie gry i przeżywać wspaniałych przygód spod znaku magii i miecza? Cóż, ze wszystkim można przedobrzyć. Kiedy Hiroshi Yuuki pod pseudonimem Hiro dołącza do VRMMORG o wdzięcznej nazwie Kiwame Quest, okazuje się, że serwery gry są prawie puste z powodu… nadmiernego realizmu. Co to za zabawa, kiedy odniesione obrażenia bolą, ich leczenie trwa w nieskończoność, a ukończenie misji wymaga wyjątkowej sprawności fizycznych w prawdziwym świecie? Do luftu, nieprawdaż? Niemniej Hiro upiera się, że kto jak kto, ale on odniesie sukces nawet w takich warunkach.

Jak wskazuje długość tytułu, mamy do czynienia z adaptacją light novel z rodzaju tych, które wprawdzie technicznie rzecz biorąc nie są isekajami, ale równie dobrze mogłyby nimi być. Inne dzieło tego autora widzowie anime mieli okazję już poznać – niestety w formie dość umiarkowanie udanej adaptacji Shinchou Yuusha. Zwiastun zapowiada podobną w typie komedię opierającą humor w dużej mierze na odwracaniu znanych klisz i niespodziewanych scenach przemocy, acz nieuciekającą przy tym od fanserwisu. Trudno powiedzieć, czy wypadnie to lepiej niż Shinchou Yuusha, które zawiodło głównie w warstwie technicznej – reżyser i scenarzysta mają na koncie zarówno hity, jak i gnioty. Na pewno nie należy się nastawiać na wyrafinowaną rozrywkę, ale amatorzy krwawego slapstiku powinni rzucić na ten tytuł okiem.

(ave)



Mairimashita! Iruma­‑kun [2021] (BN Pictures)
Adaptacja mangi / Premiera 17.04.2021

Sympatyczna opowieść o pechowym nastolatku, który ląduje w świecie demonów, co o dziwo poprawia jego sytuację życiową, wyróżniała się od początku swoją oldschoolowością. Nie znajdziemy tu otaczającego bohatera haremu, zaś wątki przygodowe, chociaż wysuwające się chwilami na pierwszy plan, nie są nastawione na trzymanie widza w napięciu (a tym bardziej przerzedzanie obsady). To przede wszystkim komedia szkolna, wykorzystująca wiele klasycznych dla gatunku gagów i wzbogacająca je o żarty związane z nietypowym środowiskiem, w jakim znajduje się tytułowy Iruma. Chociaż jednak pierwszej serii poświęciłam sporo ciepłych słów, trudno było nie zauważyć, że nie spieszy się ona z adaptacją oryginału.

Z jednej strony to oznacza, że w mandze znajdziemy aż za dużo materiału na kolejny sezon, ale z drugiej – że może on być w podobny sposób rozciągnięty do granic możliwości. Czy to jednak koniecznie musi przeszkadzać? W ekipie twórców nie zaszły zmiany na ważniejszych pozycjach, powracają także oczywiście wszyscy seiyuu. Innymi słowy, szykuje się nowa porcja lekkiej, cieplutkiej rozrywki.

(ave)



Mars Red (Signal MD)
Projekt multimedialny / Premiera 6.04.2021

Przed nami ciekawostka, przynajmniej jeżeli chodzi o pierwowzór, ponieważ jest to anime na podstawie dramatu czytanego. Mam nadzieję(?), że w związku z tym zostanie położony duży nacisk na grę aktorską, a ta w przypadku japońskich seiyuu potrafi być wyśmienita i zachęcić do oglądania nawet wyjątkowo przeciętnego anime. Bo wiele wskazuje na to, że właśnie z takim będziemy mieć do czynienia…

Akcja rozgrywa się w Japonii, w 1923 roku – w alternatywnej rzeczywistości wampiry żyją obok ludzi, ale ich liczba zaczyna niebezpiecznie rosnąć, co jest oczywistym zagrożeniem dla społeczeństwa. Wszystkiemu winne jest pojawienie się nowego źródła sztucznej krwi, zwanego Ascra. Aby zapobiec katastrofie, japoński rząd powołuje specjalny oddział, „Code Zero”, którego zadaniem jest walka z krwiopijcami. A ponieważ najlepiej tropić wampiry przy pomocy innych wampirów, do oddziału trafia niejaki Deffrot, czyli wampir klasy S.

Opis fabuły nie rzuca na kolana – ani to oryginalne, ani specjalnie interesujące. Jakby nie patrzeć, anime o wampirach jest mnóstwo i trudno stworzyć w tym temacie coś świeżego, czasami nawet lepiej nie próbować. Problem polega na tym, że filmowa zapowiedź prezentuje się okrutnie wręcz nijako. Projekty postaci są zwyczajnie brzydkie, a mimiką nie różnią się od miotły. Animacja również pozostawia wiele do życzenia – ruchy postaci są toporne i nienaturalne, a przypominam, mówimy o zapowiedzi, czyli czymś, co ma za zadanie zachęcić widzów do seansu. Być może twórcy za bardzo wzięli do serca formę oryginału i postanowili stworzyć coś na kształt picture dramy?

Reżyserem tego cuda jest bardzo niedoświadczony na tym polu Kouhei Hatano. Znacznie ciekawiej prezentuje się osoba scenarzysty, czyli Jun’ichiego Fujisaku, ale wiele zależy od historii, którą przyjdzie mu adaptować. Na razie z fusów i paprochów wieszczę kolejną chałę o wampirach… Może chociaż będzie śmieszna?

(mm)



Mashiro no Oto (Shin­‑Ei Animation)
Adaptacja mangi / Premiera 3.04.2021

Setsu Sawamura po śmierci dziadka, jednego z najsławniejszych graczy na shamisenie, rzuca szkołę, przeprowadza się do Tokio i generalnie spędza bezproduktywnie czas, nie wiedząc, co robić, poza oczywiście grą na shamisenie. Dzieje się tak do momentu, gdy sprawy w swoje ręce bierze jego matka, która zapisuje go z powrotem do liceum, gdzie nasz bohater natknie się na podobnych mu, zafascynowanych tradycyjną muzyką i instrumentami kolegów.

Opis fabuły mangi shounen autorstwa Ragawy Marimo brzmi trochę podobnie do tego, co można spotkać w każdej przeciętnej serii szkolnej, a tym, co ma wyróżniać akurat ten tytuł, jest próba zainteresowania widza tradycyjną muzyką, na rzeczonym shamisenie wykonywaną. Z dostępnych zwiastunów natomiast można wnioskować, że bohater i jego instrument będą na tyle niezwykłe, że przyciągną do niego w szkole grupkę osób o podobnych zainteresowaniach – czyli szykuje się coś w stylu szkolnych okruchów życia. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś ciekawego, bo i lista zaprezentowanych postaci jest dosyć długa, wliczając na przykład do jej grona zafascynowaną bohaterem hostessę, która chce zostać aktorką, kolegów ze starszych klas, którzy też grają na shamisenie, czy dorosłych zawodowców i zdobywców tytułów w turniejach gry na shamisenie. Tak, zdecydowanie shamisen będzie motywem przewodnim serii.

Reżyserię powierzono Hiroakiemu Akagiemu, który w tym sezonie pracuje także nad serią Sentouin, Hakenshimasu!, natomiast ze scenariusz odpowiadać będzie Youichi Katou. Nie wiem, czy napawa to optymizmem, zwłaszcza jeśli seria będzie miała minimalną liczbę odcinków, ale mając na uwadze tematykę, myślę że będzie można dać jej ostrożną szansę i mieć nadzieję, że nie przerodzi się ani w dramat, ani w szkolną haremówkę, tylko będzie zwykłymi okruchami życia..

(i)



Nomad: Megalo Box 2 (TMS Entertainment)
Seria oryginalna / Premiera 4.04.2021

Po około dwóch latach pojawiła się kontynuacja Megalo Box, anime, które powstało dla uczczenia 50­‑lecia mangi Ashita no Joe. Akcja obracała się wokół megaloboksu (boksu ze wspomaganiem mechanicznym) oraz turnieju Megalonia, który miał wyłonić najpotężniejszego megaloboksera (do zapoznania się z wrażeniami z pierwszych odcinków poprzedniej serii zachęcam tutaj), pokrótce przypomnę jednak zarys fabuły. Niejaki Junk Dog jest świetnym bokserem, ale nie może legalnie walczyć w ringu, za to bryluje w półświatku. Wskutek pewnego niefortunnego zbiegu okoliczności dostaje propozycję nie do odrzucenia, dzięki której może wziąć udział w rzeczonym turnieju, ale przede wszystkim legalnie uzyskać obywatelstwo…

Jak można się domyślić nasz bohater, czyli Joe, w pierwszej serii zdobył mistrzostwo, wielbicieli i dostał się na sam szczyt. Jednak najwidoczniej coś się w międzyczasie stało na tyle poważnego, iż spotkamy go teraz ponownie walczącego bez „ekwipunku” w nielegalnych meczach, siedem lat starszego i ukrywającego się pod pseudonimem Nomad. I Jak łatwo można przewidzieć, w trzynastu nowych odcinkach otrzymamy albo wyjaśnienie takiego stanu rzeczy, albo wielki „powrót na szczyt”.

W związku z tym, iż jest to kontynuacja, usłyszymy znów seiyuu, którzy poprzednio wcielali się w bohaterów, z Yoshimasą Hosoyą jako Joe na czele. Reżyserią ponownie zajmie się You Moriyama, powrócą także scenarzyści Katsuhiko Manabe i Kensaku Kojima oraz kompozytor mabanua, tak że ku uciesze fanów charakter serii zapewne zostanie utrzymany.

(i)



Odd Taxi (OLM / P.I.C.S.)
Seria oryginalna / Premiera 6.04.2021

Życie taksówkarza Odokawy nie należy do zbyt pasjonujących. Nie ma rodziny ani wielu przyjaciół, a jego jedyną rozrywką – jeśli można to tak nazwać – jest słuchanie rozmów przeróżnych, nierzadko dziwnych klientów. To one jednak właśnie naprowadzają go na trop zaginionej dziewczyny.

Niektóre serie potrafią zaintrygować od samego początku, a gdy jednocześnie są to tytuły oryginalne, czyli bez możliwości podejrzenia w pierwowzorze lub poczytania komentarzy, o co dokładniej chodzi, przez co widza jeszcze bardziej zżera ciekawość. Dodać do tego gatunek mało popularny w anime, zwłaszcza w czystej postaci, czyli zagadki/tajemnice, oraz świetne materiały promocyjne (ta genialna muzyka!) i już obok Odd Taxi nie da się przejść obojętnie. Fakt, że za produkcję wzięły się dwa studia, OLM i P.I.C.S., z których żadne niczym specjalnym ostatnimi czasy nie zachwyciło (drugie w sumie w ogóle…), powierzając pracę nad tytułem zupełnie lub prawie zupełnie niedoświadczonym twórcom, nie zmniejsza ani trochę mojego pozytywnego nastawienia, choć pewne obawy wzbudza. Na ewentualne narzekania i głos zawodu przyjdzie jednak pora później, teraz cieszmy się, że mamy okazję obejrzeć coś wyraźnie celującego w inny klimat niż większość serii w sezonie.

(an)



Osananajimi ga Zettai ni Makenai Love Come (Doga Kobo)
Adaptacja light novel / Premiera 14.04.2021

Pierwsza miłość zdarza się tylko raz w życiu – i czasami okazuje się czymś na kształt przekleństwa. Przekonał się o tym siedemnastoletni Sueharu Maru, kiedy szkolna idolka Shirokusa, z której uśmiechem kierowanym pod swoim adresem wiązał wielkie nadzieje, okazała się mieć już chłopaka. Sueharu niemalże odechciewa się żyć, ale jest przy nim Kuroha, sąsiadka i przyjaciółka z dzieciństwa – dla odmiany zakochana w nim. I choć już raz odrzucił jej uczucia, wygląda na to, że nie odrzuci propozycji „zemsty” na tamtej dwójce. A że w tym celu mają udawać z Kurohą parę… będzie wesoło.

Znaczy, będzie wesoło według planu, bo to szkolna komedia romantyczna ma być, zresztą sądząc po zwiastunie, najprawdopodobniej zupełnie typowy przedstawiciel swojego gatunku – nawet jeśli rzeczywiście tym razem, wbrew konwencji, wygra „przyjaciółka z dzieciństwa”. O ile oczywiście do takiego rozstrzygnięcia dojdzie. Plusem jest na pewno to, że oryginalnej light novel ukazało się już sześć tomów, więc jest co ekranizować, i w dodatku sprzedały się w nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy, a w zeszłym roku tytuł uplasował się piąty w rankingu Kono Light Novel ga Sugoi!. Czyli nie najgorzej. Z kolei trudno zachwycać się dorobkiem reżysera czy scenarzystki. Pozostaje więc liczyć, że jednak wszystko pójdzie zgodnie z planem, bo lekki romcom w ładnej oprawie to jest to, co ma szansę wielu poprawić humor.

(ur)



Sayonara Watashi no Cramer (Liden Films)
Adaptacja mangi / Premiera 4.04.2021

Sumire Suou od lat uprawia piłkę nożną, a jej główną rywalką jest Midori Soshizaki. Niespodziewanie po pójściu do liceum otrzymuje od niej propozycję wspólnej gry w jednym klubie. Co więcej, Midori obiecuje zawsze wspierać dziewczynę na boisku. Wkrótce bohaterki wraz z innymi piłkarkami, m.in. Nozomi Ondą, rozpoczynają podbój piłkarskiego świata… no, dokładnie tego szkolnego.

Piłka nożna w dziewczęcym wydaniu? Szukam i nie widzę, by coś takiego grali. Zresztą, gry zespołowe w anime są domeną męskich bohaterów (kojarzę tylko jedną serię o bejsbolu, a tak pustka w głowie, acz przyznaję, że zbyt dogłębnie internetu nie przeszukiwałam), zobaczenie więc w akcji pań można chyba uznać za swoisty powiew świeżości, który ucieszy niejednego widza. Nawet ja, mimo że nie pasjonuję się damskim sportem, z chęcią pokibicuję Sumire i jej koleżankom. Dziewczyny wyglądają bardzo sympatycznie, a co ważniejsze, nie wydają się stworzone dla męskiej uciechy (choć oczywiście krótkie spódniczki noszą). Ich projekt i ogólnie kreskę anime część widzów może kojarzyć, produkcja jest bowiem adaptacją mangi Naoshiego Arakawy, autora popularnego i dobrze przyjętego, także w wersji animowanej, Shigatsu wa Kimi no Uso. Dokładniej rzecz ujmując, mangaka popełnił dwie części historii o młodych piłkarkach – omawiane anime obejmie rozgrywki toczące się w liceum. Na lato z kolei (miało wyjść wcześniej, ale pandemia i te sprawy…) przygotowano film na podstawie mangi zatytułowanej Sayonara Football, której akcja toczy się na wcześniejszym etapie szkolnym. Kolejność trochę dziwna, ale z tego, co czytam, wynika, że nie powinniśmy mieć problemów ze zrozumieniem telewizyjnej serii.

Anime powstaje w studiu Liden Films, które chyba postanowiło konkurować z Mappą na największą liczbę tworzonych dzieł w krótkim czasie. Oby ta płodność nie odbiła się na poziomie wykonania… Dla Seikiego Takuno to pierwszy samodzielnie wyreżyserowany tytuł. Nazwsko scenarzystki, Natsuko Takahashi, prezentuje się znacznie ciekawiej (m.in. Udon no Kuni no Kin'iro Kemari, Ore Monagatari!!), podobnie jak obsada, wśród której widzimy takie panie jak Tomoyo Kurosawa (ostatnio „Oszustka” w Akudama Drive) czy Yui Ishikawa (Mikasa z Shingeki no Kyojin).

(an)



Seijo no Maryoku wa Bannou desu (Diomedea)
Adaptacja light novel / Premiera 6.04.2021

Sei, dwudziestoletnia pracownica biurowa w wyniku zaklęcia przyzywającego trafia do innego świata. W założeniu ma ona być „świętą”, która uratuje rzeczony świat przed czarną magią, ale że rytuał nie do końca się udaje, przyzwane zostają dwie kandydatki i tak się składa, że ta druga wzbudza większy entuzjazm. Sei nie zraża się jednak i chętnie opuszcza zamek, by otworzyć sklepik z magicznymi miksturami i kosmetykami. I kiedy wydaje się, że oto odnalazła cel w życiu, przeznaczenie postanawia się o nią upomnieć.

Chociaż nie jestem fanką isekaiów, na ten spojrzę z ciekawością. Po pierwsze, bohaterka wydaje się sympatyczna i pozbierana, i chociaż w zapowiedzi otacza ją stado bishounenów, sprawia wrażenie osóbki, która potrafi sobie radzić sama. Po drugie, zarys fabuły przypomina mi nieco Akagami no Shirayukihime, a to zawsze wielka zaleta. Po trzecie, podoba mi się baśniowy, lekki klimat oraz fakt, że anime powstaje na podstawie light novel i mangi, a nie kolejnej gry randkowej. Wydaje mi się, że w najgorszym wypadku dostanę mocno lukrowaną historyjkę z odwróconym haremem, na szczęście pozbawioną przesadnych ilości dramatyzmu. No i bądźmy szczerzy, blond bisz będzie mówił głosem Takahiro Sakuraia – ja naprawdę nie potrzebuję wiele do szczęścia.

Trochę martwi mnie reżyser, Shouta Ibata, którego dorobek jest, delikatnie mówiąc, taki sobie. Natomiast światełkiem w tunelu jest dla mnie odpowiedzialny za scenariusz Wataru Watari. Panowie mieli już okazję razem pracować, więc istnieje duża szansa, że efekt końcowy będzie dobry. A przynajmniej trzymam kciuki, żeby tak było.

(mm)



Sentouin, Hakenshimasu! (J.C. Staff)
Adaptacja light novel / Premiera 4.04.2021

Kiedy Zła OrganizacjaTM osiąga poziom podziemnej megakorporacji i nie ma już nic do zdobycia, a ambicje wciąż duże, nie pozostaje jej nic innego, jak sięgnąć po inne światy (może dobrze, że wielki Macedończyk tej opcji nie miał). Na rekonesans na obcą planetę zostaje wysłany doświadczony Agent 6 oraz androidka model CG (cute girl). I jak to najczęściej w bliskich spotkaniach trzeciego stopnia bywa, sprawy pójdą raczej źle niż dobrze – bo Agent 6 w podbijaniu świata fantasy i walce z armią demonicznego władcy doświadczenia jednak nie ma… Ale wyboru też nie, bo jego szefowe (modele CGDBT, czyli cute girls doing bad things) oczekują konkretnych efektów!

Przyznam, że na pierwszy rzut oka opis mnie zainteresował, ale loli­‑blondi na plakacie wzbudziła pewne wątpliwości, zaś trailer je rozwiał – jednak to nie będzie seria dla mnie. Co nie zmienia faktu, że w fandomie informacja o adaptacji wzbudziła pewne poruszenie, bo oryginał, czyli light novel, tworzy Natsume Akatsuki, autor przez wielu uwielbianej KonoSuby (nie wnikajmy, na ile zasłużenie i z jakich względów). I to od razu rodzi kluczowe pytanie: czy to będzie druga KonoSuba, czy powtórzy jej sukces? Otóż moja odpowiedź brzmi niestety – trudno powiedzieć. Wypowiedzi osób znających powieść lub jej mangową adaptację, jakie widziałam w sieci, nie wydają się na to wskazywać, ale nie jest też wykluczone, że widzowie zostaną podobnie jak poprzednio pozytywnie zaskoczeni, choć raczej nie aż tak. Z całą pewnością dużo będzie też zależało od tego, czy prezentowane w serii poczucie humoru do nas trafi, bo ma to być przecież komedia.

A jak ma się do tradycyjnego wróżenia z fusów ekipa produkcyjna? Cóż, reżyser od słodkich dziewczynek i szkolnych komedii nie wydaje się tu wyborem oczywistym, ale scenarzystka wygląda już trochę lepiej (miała wszak do czynienia i z bronią palną nieomalże w roli głównej, i ze światem fantasy). Co do animacji, spodziewałabym się raczej porządnej roboty w standardowym stylu. Nie wątpię więc, że wiele osób wpisze tę serię na swoją listę do sprawdzenia.

(ur)



Seven Knights Revolution -Eiyuu no Keishousha- (Domerica / Liden Films)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera 4.04.2021

Dawno temu bohaterowie ocalili świat przed zagładą. Ich moce odradzają się z pokolenia na pokolenie w ich „Następcach”, spośród których najpotężniejsza jest siódemka nazywana Seven Knights. Ich członkini, Faria, pewnego dnia ratuje przypadkowo chłopaka imieniem Nemo. Niebawem w nim także budzą się moce Następcy, ale problem polega na tym, że nikt nie słyszał o bohaterze, które zdolności rzekomo odziedziczył…

Dwa najpoważniejsze dzwonki ostrzegawcze to informacja, że omawiana seria jest adaptacją gry na smartfony oraz obecność w materiałach promocyjnych błyszczących kart stanowiących potwierdzenie lub też źródło mocy bohaterów. Jedno i drugie wyraźnie zapowiada produkcję, którą lepiej będzie ominąć szerokim łukiem. Takie adaptacje nie muszą być nieudane, ale umówmy się – na jedne Shingeki no Bahamut przypada obecnie całe stado serii z fabułą robią po linii najmniejszego oporu oraz grafiką, która dobrze wygląda tylko na zatrzymanych zbliżeniach (podejrzanie dużo ich w zwiastunie). Jako że wolę się asekurować, nie skreślam tej serii na samym starcie, ale zdecydowanie zalecam ostrożność i podejście z należytym dystansem.

(ave)



Shadows House (Clover Works)
Adaptacja mangi / Premiera 11.04.2021

W ogromnej posiadłości mieszka dziwna rodzina arystokratów o ciałach jakby zrobionych z sadzy. Ponieważ nie mają twarzy, każdemu z nich towarzyszy „żywa lalka” – służący lub służąca pełniący funkcję „twarzy” swoich szlachetnie urodzonych państwa. Taką „żywą lalką” jest urocza i energiczna Emiliko, służąca panienki Kate. Jednakże ogromna posiadłość rodu Shadow ukrywa wiele tajemnic, na które pomału zaczynają natrafiać dziewczęta…

Chociaż manga, na której jest oparte to anime, została zapowiedziana także w Polsce (przez wydawnictwo Waneko), dostępne informacje o fabule są – bez wątpienia celowo – dość tajemnicze. Co gorsza, dostępny obecnie krótki zwiastun jest bardzo enigmatyczny, co sprawia, że trudno snuć jakieś przypuszczenia w kwestii jakości technicznej. Na pewno zapowiada się historia nastrojowa, klimatem nawiązująca do powieści gotyckiej, i wydaje się, że nawet jeśli zawierać będzie jakieś okruchy życia, w sumie bliżej jej będzie do grozy lub wręcz horroru. Dla reżysera jest to pierwszy samodzielny projekt (pracował m.in. przy odcinkach Saekano i Nisekoi), natomiast scenarzysta, Toshiya Oono, ma na koncie kilka interesujących tytułów, takich jak Yakusoku no Neverland, Tsuritama czy Houseki no Kuni. Za muzykę, która w takiej serii, polegającej na klimacie, może mieć większe niż zwykle znaczenie, odpowiada Ken'ichirou Suehiro, co akurat temu aspektowi produkcji wróży naprawdę dobrze.

(ave)



Shakunetsu Kabaddi (TMS Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera 3.04.2021

Kolejna sportówka – fani takich serii są ostatnio bardzo rozpieszczani, zwłaszcza patrząc na różnorodność prezentowanych dyscyplin, bo z poziomem wykonania bywa rozmaicie. Studio TMS Entertainment tym razem, po rugby i rowerach, zdecydowało się postawić na kabaddi, zespołową grę nieco przypominającą berka, bo jak by nie patrzeć, chodzi w niej o to, aby złapać i samemu nie zostać złapanym, inaczej schodzi się z boiska, a drużyna ulega osłabieniu – w szczegóły wchodzić nie będę, każdy umie korzystać z internetu. Tak czy inaczej, kabaddi popularne jest głównie w południowej Azji, ale też w Japonii, nie powinno więc dziwić, że pojawia się anime mu poświęcone. Nie było również problemów ze znalezieniem odpowiedniej historii, wystarczyło sięgnąć po mangę (wciąż wychodzącą) Hajime Musashimo. W niej to pierwszoklasista Tatsuya Yoigoshi (w tej roli Yuuma Uchida) otrzymuje zaproszenie do klubu kabaddi. Choć w gimnazjum był asem drużyny piłkarskiej, obecnie nie interesują go sportowe emocje. Po obejrzeniu paru rozgrywek zmienia jednak zdanie i dołącza do ekipy tworzonej przez m.in. Masato Oujou i Soumę Azemichiego.

Już rzut oka na zwiastuny pozwala stwierdzić, że animacja będzie uproszczeniami stała, ale to żadna nowość w seriach sportowych, byle bohaterowie w miarę się ruszali. Ci z kolei wyglądają jak na prawdziwych mężczyzn (no, prawie…) przystało, innymi słowy, czeka nas (miła?) odmiana w porównaniu z seriami o ładnych i delikatnych chłopcach, obstawiam zatem, że tytuł bardziej przypadnie do gustu chłopakom niż dziewczynom. Mało obytego z branżą reżysera wesprą dwie scenarzystki, Midori Gotou, równie bez większych osiągnięć na koncie (razem pracują też przy Subarashiki Kono Sekai The Animation z tego sezonu), oraz bardziej doświadczona Yuuko Kakihara (m.in. Hataraku Saibou, Irozuku Sekai no Ashita kara). Z umiarkowaną ciekawością wyczekuję pierwszego spotkania z animowanym kabaddi!

(an)



Shaman King [2021] (Bridge)
Adaptacja mangi / Premiera 1.04.2021

Serii Shaman King animowany remake należał się jak psu kość. Materiału mangowego jest masa (trzydzieści pięć tomów). Stare anime wzbudzało powszechną sympatię, wydaje się więc, że dwadzieścia lat przerwy wystarczy, aby warto było ruszyć temat. Wszak to seria przyjazna dla młodszych (bohaterowie mają po trzynaście lat), więc gros wcześniejszych widzów to teraz trzydziestokilkulatkowie. Jeżeli chodzi o temat, to wpisuje się on w modny ostatnio okultyzm. Bohaterowie to szamani, którzy stają do odbywającej się co pięćset lat rywalizacji o pozycję tytułowego „króla szamanów”, który zyskuje ogromną moc. Porywa się na to młody szaman You wraz ze swoim samurajskim duchem Amidamaru, charakterną narzeczoną Anną oraz poszerzającą się stopniowo grupą sojuszników. Gatunkowo jest to lekki i mocno wystylizowany shounen. Momentami ociera się o mroczniejsze tematy, ale zwykle atmosfera jest dość pogodna, w czym pomaga lekki styl graficzny. Postacie dość często występują w formie chibi, jeżeli więc ktoś nie lubi, niech się trzyma z daleka.

Za produkcję odpowiada studio Bridge, co oznacza, że cudów raczej się nie powinniśmy spodziewać, ale są w stanie dostarczyć animację na przyzwoitym poziomie. Podobnie akceptowalnego poziomu wykonania możemy spodziewać się po reżyserze oraz scenarzyście. Fanów starej serii pewnie ucieszy, że wracają jej seiyuu, w szczególności Youko Hikasa ponawia swoją rolę jako You. Kobiety grające nastolatków zdarzają się dość często, ale w przypadku protagonistów to mniej typowe. Jako że wcześniej poszło jej dobrze, pewnie nie było sensu dokonywać zmian. Ci seiyuu są zresztą dość wyrobieni – stara seria liczyła aż sześćdziesiąt cztery odcinki. Jak z nową, na razie nie wiadomo, ale można zasadnie podejrzewać, że jeżeli się sprzeda, możemy liczyć na kilka sezonów.

(t)



Slime Taoshite 300­‑nen, Shiranai Uchi ni Level Max ni Nattemashita (Revoroot)
Adaptacja light novel / Premiera 10.04.2021

Azusa, całkiem zwyczajna korposzczurka (korpomysza?), umiera z przepracowania, co oczywiście nie jest końcem tej serii, ale jej początkiem. Azusa odradza się bowiem jako nieśmiertelna i wiecznie młoda czarownica w świecie typu fantasy i postanawia tym razem się nie przemęczać. Jako że jej głównym źródłem utrzymania staje się sprzedaż magicznych kamieni pozyskiwanych z zamieszkujących pobliski las galaretek (że zastosuję terminologię JPF), sieka ona te potworki systematycznie i cierpliwie… przez 300 lat. Co, jak się okazuje, daje jej dość punktów doświadczenia, by mogła stać się literalnie najpotężniejszą czarownicą w tym świecie. No i co dalej z jej spokojnym życiem?

Zdaje się, że można się o nie przesadnie nie obawiać. Ta seria, jak kilka wcześniejszych, koncentruje się na codziennych perypetiach uroczych dziewcząt, tylko że tym razem w fantastycznym świecie. Nie jest to opowieść mająca tumanić i przestraszać, prędzej śmieszyć i rozgrzewać serce. Na dodatkową zachętę jest jeszcze Aoi Yuuki, która zagra tutaj Azusę, oraz całkiem przyzwoicie wyglądające zwiastuny. Nie będzie to na pewno produkcja przełomowa czy szczególnie głęboka, ale może okazać się sympatycznym wypełniaczem wolnego czasu.

(ave)



SSSS.Dynazenon (Trigger)
Seria oryginalna / Premiera 2.04.2021

Akira Amemiya bardzo chciał stworzyć anime o Ultramanie. Niestety Tsuburaya Productions nie wyraziło na to zgody, a w ręce studia Trigger trafiła ich inna marka – Gridman. Wtedy też na potrzeby Nihon Anima(tor) Mihon'ichi Amemiya wyreżyserował film krótkometrażowy, który ostatecznie zaowocował powstaniem serii telewizyjnej kilka lat później. SSSS.Gridman, oparty na scenariuszu niezrealizowanego sequela oryginalnego serialu z lat dziewięćdziesiątych, był hołdem nie tylko dla tokusatsu, ale również dla dzieł studia Gainax, przede wszystkim Evangeliona, a także legendarnego animatora Masamiego Oobariego, niezwykle istotnego dla gatunku mecha.

Po niecałych trzech latach ta sama ekipa nerdów powraca z kolejną historią z uniwersum Gridmana, która tym razem skupi się na Dynazenonie, będącym połączeniem dwóch robotów znanych z aktorskiej wersji – Dyna Dragona i God Zenona. Ponownie jednak o serii niewiele wiadomo, bo tak jak w przypadku poprzedniej odsłony, tak i tym razem twórcy nie zdradzili nic na temat fabuły. Śmiało jednak można założyć, że dostaniemy po prostu więcej tego samego, choć pytanie, czy nie będzie to lekko odtwórcze – wszystko zależy od tego, jaką historię Amemiya zamierza opowiedzieć tym razem, nie mając już scenariusza, na którym mógłby się oprzeć. Czego by jednak nie mówić, wszystko prezentuje się naprawdę obiecująco i spodziewać należy się fantastycznej jak na Amemiyę przystało reżyserii, świetnych projektów postaci Masaru Sakamoto, klimatycznej muzyki Shirou Sagisu, pewnie całkiem sporo płynnej animacji i, uwaga, udanego CGI, za które jeszcze raz odpowiada studio Graphinica z Koujim Ichikawą na czele. To kolejna po Godzilli seria, której fani kaijuu nie powinni ominąć. Ja nie mogę się doczekać.

(uk)



Subarashiki Kono Sekai the Animation (Shin­‑Ei Animation / Domerica)
Adaptacja gry jRPG / Premiera 10.04.2021

Ekranizacje gier zwykle… nie wychodzą dobrze. Nie czynię z tego zarzutu wobec gier – przeciwnie, kilka najlepszych historii, jakie znam, pochodzi właśnie z nich – rzecz w tym, że o ile nie mówimy o visual novel, struktura tego typu opowieści słabo pasuje do srebrnego ekranu. To nie jest tak, że wystarczy zastąpić sekwencje walk animacjami i wszystko będzie działać. Cieszy więc, że reżyser Kazuya Ichikawa zapowiedział, że nie będzie się ściśle trzymał oryginału. Bez tego mogłoby być trudno także z tego względu, że fabuła mocno się zestarzała od 2008 roku. To zbitka ogranych motywów z jRPG , szczególnie tych od Square Enix, oraz innych gier. Protagonista z amnezją zostaje wplątany w grę na śmierć i życie, podczas której zmuszony jest razem ze swoją partnerką Shiki walczyć z hordami potworów na terenie dzielnicy Shibuya. Dekadę temu urban fantasy było dużo świeższe niż obecne, i wielu chwaliło tę grę za tchnięcie nowego życia w zwietrzałe motywy. Teraz może być z tym większy problem, ale zobaczymy.

Dobre wrażenie robi natomiast dalej styl. Wyraziste kolory, grube i zdecydowane kontury i głębokie cienie sprawiły, że gry nie dało się pomylić z niczym innym, a patrząc po materiałach promocyjnych szczęśliwie udało się to przenieść do anime. Pod tym względem zapowiada się ciekawie, ale czy to wystarczy? Przy produkcji pomagają oryginalni twórcy, m.in kompozytor muzyki, więc klimat będzie zachowany, jednak poza tym w ekipie nie dostrzegłem dużych nazwisk. Stawiam, że może być przyzwoicie, ale na serię wybitną bym nie liczył.

(t)



Super Cub (Studio Kai)
Adaptacja light novel / Premiera 7.04.2021

Licealistka Koguma prowadzi wyjątkowo monotonny żywot – dziewczyna nie ma rodziców, przyjaciół ani zainteresowań. Ale pewnego dnia w ręce Kogumy trafia używany motocykl, na którym bohaterka postanawia jeździć do szkoły. W trakcie podróży kończy się jej paliwo, dziewczyna ma także okazję odwiedzić miejsca, w których zwykle nie bywa. Co więcej, w szkole jedna z koleżanek, również dojeżdżająca motocyklem, zaczepia ją i rozpoczyna rozmowę. Wszystko to sprawia, że smutna codzienność Kogumy nabiera barw i dziewczynka wreszcie zaczyna korzystać z życia.

Bardzo, bardzo bym chciała, żeby to anime okazało się godnym następcą Yuru Camp, ale ciągłe podkreślanie w zapowiedzi, jak biedna i nieszczęśliwa jest Koguma, zapala w mojej głowie wszystkie lampki ostrzegawcze. Nie mam nic przeciwko poważniejszym okruchom życia, ale zdecydowanie wolę, kiedy słodkie dziewczynki robią słodkie rzeczy w lukrowanej rzeczywistości, a nie gęstym jak smoła bagienku z łez i tragicznych przeszłości. Niechże te dziewuszki cieszą się swoimi uroczymi motocyklami, zachwycają się przepięknymi widokami (tła są naprawdę śliczne) i jedzą ciastka czy cokolwiek tam lubią, a martwi rodzice pozostaną odległym i najlepiej zapomnianym wspomnieniem. To ma szanse być sympatyczna i urocza seria, pod warunkiem, że twórcy nie zechcą walić widza po głowie nieszczęściami głównej bohaterki. Naprawdę nie lubię, kiedy zmusza się mnie do współczucia…

Scenariusz powierzono Toshizou Nemoto, co napawa mnie dużym optymizmem i sprawia, że daję serii kredyt zaufania. I nawet niedoświadczony Toshirou Fujii na fotelu reżysera nie jest w stanie tego zmienić.

(mm)



Tensura Nikki: Tensei Shitara Slime Datta Ken (8bit)
Adaptacja mangi / Premiera 6.04.2021

To będzie bardzo krótki opis fabuły: codzienne życie Rimuru Tempesta i jego przyjaciół, wypełnione nie walką z kolejnymi wrogami, a załatwianiem zwykłych spraw rosnącej społeczności i rozbudowującej się wielorasowej cywilizacji. Oczywiście zakładam milcząco, że „slajm”/galareta Rimuru Tempest jest ogółowi czytających te słowa znany przynajmniej ze słyszenia… Założenie to wydaje się o tyle uprawnione, że pierwszy sezon, wnoszący do gatunku „isekaj” pewien powiew świeżości, wzbudził i u nas zauważalne zainteresowanie, w trakcie drugiego właśnie jesteśmy (i w pewnym sensie też można powiedzieć, że „dzieje się”, tyle że niekoniecznie w dobrym kierunku, w wielu znaczeniach), a nawet mamy na naszym rynku tłumaczenie mangi. I wygląda na to, a przynajmniej takie są spekulacje, że w kolejnej odsłonie przygód niebieskiej galaretki i s­‑ka dostaniemy właśnie to, co było najmocniejszym atutem pierwszej serii, a potem zagubiło się w isekajowych schematach: interakcje między postaciami i związany z nimi uroczy humor. Być może rzeczywiście będą to wycięte z pierwowzoru w poprzednich adaptacjach scenki z życia i tworzenia nowego wielkiego narodu? Osobiście nie miałabym nic przeciwko, zwłaszcza w jakimś sensownym formacie, który nie pozwoliłby na przeciągnięcie spraw na stronę nudy. Biorąc pod uwagę charakter i sposób rozumowania Rimuru, bardzo chętnie zapoznam się z zapiskami z jego dziennika!

„Inaczej” w przypadku tej serii sugerują też zmiany wśród twórców: choć studio to samo, i dobrze, to nie mam już takiej pewności co do reszty. Reżyseruje tym razem Yuuji Haibara, specjalizujący się dotąd w CG, a w takiej roli debiutujący, zaś scenariuszem zajmuje się osoba (osoby?) zupełnie nowa i w dodatku występująca pod pseudonimem. Nawet muzykę pisze kto inny. Cóż, wyjdzie, co wyjdzie, a jest tylko jeden sposób, żeby się o tym przekonać…

(ur)



Tokyo Revengers (Liden Films)
Adaptacja mangi / Premiera 11.04.2021

Dwudziestokilkuletni Takemichi Hanagaki prowadzi niezbyt ciekawe życie. Pewnego dnia dowiaduje się z telewizji o śmierci byłej dziewczyny, Hinaty Tachibany, z rąk Tokyo Manji Gang, którego członkowie coraz częściej uprzykrzają życie zwykłym ludziom. Los się jednak do niego uśmiecha, okazuje się bowiem, że może podróżować w czasie – cofa się o dwanaście lat, do momentu, kiedy jeszcze chodził z Hinatą. Aby ją uratować, przenika w szeregi wroga.

Sztampowość aż się wylewa z powyższego zawiązania fabuły, oj wylewa, ale nie oceniajmy za szybko, w końcu rozwój akcji może pójść w znacznie mniej schematycznym kierunku. W powstanie wciągającej serii wierzę tym mocniej, im więcej czytam o pierwowzorze. Manga Kena Wakui liczy już ponad dwadzieścia tomów i wciąż wychodzi, raczej więc nie kryje nieskomplikowanej historyjki skupionej wyłącznie na głównym bohaterze i jego zemście. Pozytywne oceny czytelników, a także ubiegłoroczna wygrana nagrody wydawnictwa Kodansha w kategorii shounen zdają się potwierdzać moje przypuszczenia. Oczywiście wiele zależy od tego, jak Liden Films podejdzie do adaptacji, czy podaruje twór robiony z sercem, wiernie idący za oryginałem, czy rzuci reklamówką. Wśród komentarzy widzę co do jakości wykonania spore obawy…

Spójrzmy jednak na konkretne nazwiska. Reżyser nie ma wielkiego i rzucającego na kolana dorobku, scenarzysta trochę tytułów powyżej średniej stworzył, ale też bez szału. Z drugiej strony obaj specjalizują się w seriach akcji, przygodowych i podobnych, wydają się więc właściwymi osobami na właściwym miejscu. Takemichiego zagra raczkujący w branży Yuuki Shin – zobaczymy, jak sobie poradzi w swojej pierwszej głównej roli, patrząc zaś, co jego bohater przeżyje, powinien mieć okazję, żeby się wykazać.

(an)



Vivy -Fluorite Eye's Song- (Wit Studio)
Seria oryginalna / Premiera 3.04.2021

Główną atrakcją pewnego nowoczesnego parku rozrywki jest śpiewający android, Vivi. Ta pierwsza na świecie tak rozbudowana sztuczna inteligencja wkłada całe swoje mechaniczne serce w to, aby uszczęśliwiać ludzi swoimi piosenkami. Jej spokojny i przewidywalny żywot przerywa jednak spotkanie z tajemniczym Matsumoto. Robot ten twierdzi, że przybył z przyszłości i chce przekonać Vivi, aby pomogła mu zapobiec krwawej wojnie między ludźmi i maszynami, która ma się rozpętać równo wiek później…

Z produkcjami oryginalnymi jest zwykle ten problem, że swoje oczekiwania i wszelkie gdybanie można oprzeć jedynie na materiałach promocyjnych oraz informacjach na temat osób zaangażowanych w projekt. Zaprezentowany w zwiastunie materiał prezentuje się całkiem nieźle pod względem audiowizualnym, co już samo w sobie ma szansę zachęcić potencjalnych widzów, ale pozostaje pytanie, czy scenariusz da radę. Sam wstęp brzmi dla mnie odrobinę zbyt ambitnie i z takim założeniem fabularnym anime ma olbrzymi „potencjał katastroficzny”, wykorzystywany przez niektóre serie tak bardzo jak tylko się da. Serie, których twórcy tak bardzo chcieli stworzyć COŚ, że nie za bardzo im to wyszło. Może się mylę i w sumie nie miałabym nic przeciwko temu, aczkolwiek dla Shinpeia Ezakiego jest to reżyserski debiut, a odpowiedzialni za scenariusz Tappei Nagatsuki i Eiji Umehara miewali już różne dni. Na dwoje babka wróżyła, tak szczerze pisząc…

(e)



Yakunara Mug Cup mo (Nippon Animation)
Adaptacja mangi / Premiera 3.04.2021

Oto seria, która interesuje mnie, z można powiedzieć, zawodowego punktu widzenia. Ceramika japońska jest wyjątkowo bogata i wciąż stanowi ważną składową japońskiej kultury. Tradycyjnie wyrabiane przedmioty nadal pełnią tu funkcję użytkową, a nie są jedynie reliktem przeszłości, sprowadzonym do roli pamiątki turystycznej. Wraz z bohaterką, licealistką Himeno, która przeprowadza się do słynącego z ceramiki miasteczka Tajimi, poznajemy lokalne warsztaty garncarskie i ich wyroby, oraz ludzi, którzy za nimi stoją.

Anime powstaje na podstawie mangi popularyzującej tradycyjne garncarstwo i miasteczko Tajimi, którego przedstawiciele czuwają nad produkcją. Oczywiście oprócz wspomnianej Himeno, na ekranie pojawi się także szkolny klub garncarski i jego pozostałe członkinie. Twórcy łączą więc przyjemne z pożytecznym i wzorem Yuru Camp ukazują japońską prowincję i jej bogatą kulturę przez pryzmat klubowych poczynań energicznych licealistek. Mam nadzieję, że seria spełni moje niewygórowane oczekiwania i okaże się miłym wypełniaczem czasu, pełnym ciekawostek ze świata japońskiej ceramiki. Serio, tu naprawdę nie ma co zepsuć – fabularny samograj, który nawet nie wymaga wysokobudżetowej animacji (znaczy, byłoby fantastycznie, ale nie nalegam). Dziewuszki wydają się znośne i nieprzesadzone w żadną stronę, i przynajmniej w zapowiedzi, ich relacje sprawiają wrażenie naturalnych, a nie wymuszonych scenariuszem. Poza tym, urzekło mnie, że one będą się w tej glinie faktycznie babrać, a nie jedynie podziwiać gotowe produkty.

Zarówno reżyser, Jun Kamiya, jak i scenarzysta, Naruhisa Arakawa to doświadczeni twórcy i chociaż większość ich dzieł nie należy do wybitnych, tym razem jestem spokojna o efekt końcowy.

(mm)



Yasuke (Mappa)
Seria oryginalna / Premiera 29.04.2021

Głównym protagonistą tego sześcioodcinkowego anime będzie Yasuke, samuraj afrykańskiego pochodzenia, protegowany Ody Nabunagi. Jednak jak to zwykle bywa, nie przewiduję, że będzie to historia życia prawdziwej postaci, ale bardzo mały jej wycinek, raczej legenda, odpowiednio ubarwiony i podkoloryzowany, w tym wypadku oczywiście magią i mechami.

Z udostępnionych informacji na temat serii wynika, iż Yasuke, chwilowo cieszącemu się spokojnym życiem będzie powierzony „escort quest” – czyli transport i obrona tajemniczego dziecka (NPC­‑a), na które polują krwiożerczy wojownicy i mroczne moce, z walczącymi daimyou w tle. Oczywiście Oda Nabunaga też się pojawi, ponieważ to TEN okres historyczny Japonii, zastanawiam się natomiast, w jaki sposób będą tam wykorzystywane mechy i magia. Mam nadzieję, że kreatywnie.

Reżyserem i producentem jest amerykański twórca LeSean Thomas (Cannon Busters, The Boondocks), za wygląd postaci i prawdopodobnie mechów odpowiadać będzie Koike Takeshi (Iron Man, Redline), natomiast muzykę skomponuje Flying Lotus (FlyLo), będący jednocześnie koproducentem serii. Yasuke ukaże się pod szyldem Netflix Oryginal Series, tak, że w razie czego będzie można łyknąć wszystkie odcinki od razu. A mam nadzieję, że, patrząc chociaż po projektach postaci, będzie co oglądać.

(i)



Yuukoku no Moriarty [2021] (Production I.G.)
Adaptacja mangi / Premiera 4.04.2021

Po sezonie przerwy Moriarty i Sherlock wracają. Czy wraz z nimi i ich znajomymi wrócą też kiczowatość, nielogiczności i głupoty fabuły, przerysowani antagoniści oraz nijakość zagadek? Pierwowzoru nie znam, zdziwię się jednak mocno, jeśli poziom serii znacznie wzrośnie; nie żebym nie chciała zostać miło zaskoczona. Przewiduję, że i druga część będzie jako tako oglądalnym – o ile potrafi się przymknąć oko na powyższe i inne wady – klimatycznym patrzydłem. Do grona bohaterów, którzy pewnie sporo namieszają w kolejnych konfrontacjach dwóch geniuszy, dołączą brat Holmesa, Mycroft (Hiroki Yasumoto), oraz Irene Adler (Youko Hikasa). Przeczytawszy trochę spoilerów, aż jestem ciekawa reakcji widzów (oczywiście tych nie­‑mangowych) na rozwój tej drugiej postaci – żywe dyskusje gwarantowane. O ekipie nie ma co pisać, bo nic się nie zmienia, nawet twórcy odpowiadający za piosenki przewodnie pozostają ci sami, co w sumie cieszy, bo poprzednio piosenki stanowiły jeden z mocniejszych punktów anime.

(an)



Zombie Land Saga Revenge (Mappa)
Seria oryginalna / Premiera 8.04.2021

Uwaga, na małe ekrany powraca najbardziej martwy zespół idolek – Franchouchou. Pierwszy sezon Zombie Land Saga został dosyć ciepło przyjęty przez widzów, jednak nie zyskał definitywnego zakończenia – istnieje zatem szansa, że tym razem może dotrzemy do jakiegokolwiek satysfakcjonującego finału. Zainteresownych tym, co się wydarzyło poprzednio, odsyłam do recenzji Slovy, tutaj przypomnę pokrótce zarys fabuły.

Niejaka Sakura Minamoto, marząca od dziecka, by zostać idolką, ginie w wypadku i po pewnym czasie odradza się jako zombi w dziwnym pałacu. Mężczyzna, który się tam pojawia, Tatsum Koutarou (Mamoru Miyano), przedstawia się jako producent i składa Sakurze propozycję nie do odrzucenia – jeśli dalej chce zostać idolką, musi przyłączyć się do grupy złożonej z innych zzombifikowanych dziewcząt, pochodzących z różnych epok i często gęsto mających zdecydowanie inne poglądy na rzeczywistość. Sakura wyraża zgodę i tym samym ląduje na ścieżce, którą przed nią kroczyło wiele (żywych) dziewcząt.

W rolach głównych oczywiście powracają seiyuu znani z pierwszej serii, przy okazji panie, jako zespół Franchouchou, śpiewają też opening i ending serii (który oczywiście wyjdzie na CD), nie ma też zmian w obrębie twórców. Osobom, które oglądały pierwszą część, przychodzi zatem tylko czekać na kolejne zmagania się nieumarłych idolek na drodze kariery i zdobycia sławy i zaszczytów, pozostałe namawiam jednak na zapoznanie się z poprzedniczką.

(i)


Serie z krótkimi odcinkami



Hetalia: World Stars (Studio Deen)
Adaptacja mangi / Premiera 1.04.2021

Hetalia powraca w kolejnej, tym razem piątej odsłonie (licząc serie oczywiście). Ponownie spotkamy się z SD­‑czkowatymi, celowo stereotypowymi personifikacjami państw, które w trakcie krótkich spotkań przeżywają różne przygody, wzajemnie sobie dogryzają, dogadują sobie, a czasem opowiadają o przeszłości, czyli jak to dawniej bywało pomiędzy nimi i co i jak się zmieniło. Mając w pamięci akurat tę mangę i poziom jej napakowania historycznymi szczegółami, jestem ciekawa, czy uda się akurat ten aspekt przenieść na mały ekran, przypuszczam jednak, iż pozostaniemy na poziomie krótkich scenek rodzajowych przeplatanych powtarzalnymi gagami i utrzymanych w klimacie yonkomy.

Jak łatwo można przewidzieć, wracają weterani, czyli serie ponownie reżyseruje Hiroshi Watanabe, zaś za scenariusz będzie odpowiadał Kazuyuki Fudeyasu – pod tym względem zatem nie przewiduję większych zmian w sposobie prowadzenia historii – ot, coś dla fanów serii oraz seiyuu, którzy także oczywiście wracają do swoich postaci.

(i)



Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru Churutto! (DMM.futureworks / W­‑Toon Studio)
Projekt multimedialny / Premiera 10.04.2021

Franczyza, która rozpoczęła się od serii telewizyjnej, obrosła z czasem w inne media, mniej lub bardziej poważnie traktujące fabułę i świat oryginału. Wśród nich znalazła się gra mobilna Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru: Hanayui no Kirameki oraz jej adaptacja, czyli właśnie Churutto!. Podobne serie, utrzymane w konwencji super­‑deformed oraz w klimacie pogodnych okruchów życia, powstają obecnie regularnie, jednak na ogół nie spotykają się ze szczególnym zainteresowaniem czytelników naszego serwisu. Należy się spodziewać, że tym razem będzie podobnie – tym bardziej, że Churutto! z jednej strony stanowi reklamówkę gry dostępnej tylko w języku japońskim, a z drugiej wprowadza postacie z niewydanych na Zachodzie light novel i innnych odprysków cyklu.

(ave)



Co i kiedy, czyli kolejność premier

  • 25 marca
    • Godzilla: Singular Point
  • 27 marca
    • Boku no Hero Academia [2021]
  • 29 marca
    • Koi to Tobu ni wa Kimochi Warui
  • 1 kwietnia
    • Hetalia: World Stars
    • Shaman King [2021]
  • 2 kwietnia
    • SSSS.Dynazenon
  • 3 kwietnia
    • Mashiro no Oto
    • Shakunetsu Kabaddi
    • Vivy -Fluorite Eye’s Song-
    • Yakunara Mug Cup mo
  • 4 kwietnia
    • Dragon, Ie o Kau
    • Nomad: Megalo Box 2
    • Sayonara Watashi no Cramer
    • Sentouin, Hakenshimasu
    • Seven Knights Revolution -Eiyuu no Keishousha-
    • Yuukoku no Moriarty [2021]
  • 5 kwietnia
    • Hige o Soru. Soshite Joshikousei o Hirou.
  • 6 kwietnia
    • Fruits Basket the Final
    • Mars Red
    • Odd Taxi
    • Seijo no Maryoku wa Bannou desu
    • Tensura Nikki: Tensei Shitara Slime Datta Ken
  • 7 kwietnia
    • Jouran: The Princess of Snow and Blood
    • Kyuukyoku Shinka Shita Full Dive RPG ga Genjitsu yori mo Kusogee Dattara
    • Super Cub
  • 8 kwietnia
    • Fairy Ranmaru ~Anata no Kokoro Otasuke Shimasu~
    • Gokushufudou
    • Zombie Land Saga Revenge
  • 9 kwietnia
    • Bakuten!!
    • Isekai Maou to Shoukan Shoujo no Dorei Majutsu Ω
  • 10 kwietnia
    • Blue Reflection Ray
    • Slime Taoshite 300­‑nen, Shiranai Uchi ni Level Max ni Nattemashita
    • Subarashiki Kono Sekai the Animation
    • Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru Churutto!
  • 11 kwietnia
    • 86
    • Battle Athletess Daiundoukai: ReSTART!
    • Bishounen Tanteidan
    • Edens Zero
    • Ijiranaide, Nagatoro­‑san
    • Shadows House
    • Tokyo Revengers
  • 12 kwietnia
    • Fumetsu no Anata e
  • 14 kwietnia
    • Osananajimi ga Zettai ni Makenai Love Come
  • 15 kwietnia
    • Cestvs -The Roman Fighter-
  • 17 kwietnia
    • Mairimashita! Iruma­‑kun [2021]
  • 29 kwietnia
    • Yasuke

Komentarze

  • Dodaj komentarz
  • Avatar
    Zomomo 18.04.2021 15:19
    O nie, kolejne 20 serii do sprawdzenia… Jednak obowiązkowa to Mairimashita! Iruma­‑kun 2, koniecznie muszę zobaczyć mroczną stronę Irumy :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    blob 8.04.2021 23:16
    Widzę że sobie cichaczkiem 3 sezon Thunderbolt Fantasy ruszył…
    Odpowiedz
  • Avatar
    vaka 3.04.2021 21:23
    „Ci z kolei wyglądają jak na prawdziwych mężczyzn (no, prawie…) przystało, innymi słowy, czeka nas (miła?) odmiana w porównaniu z seriami o ładnych i delikatnych chłopcach”
    Eeee, co? Czyli łagodni i delikatni chłopcy nie wyglądają jak na prawdziwych mężczyzn przystało? Rozumiem, że twórca opisy prawdopodobnie tak nie myśli, a chciał jedynie trochę poironizować, ale jednak czuć, że coś nie wyszło.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Rinsey 28.03.2021 22:24
    Dobry ten sezon się wydaje :)

    86 – 11.04.2021 – Wystarczy mi nazwisko Sawano :).

    Bishounen Tanteidan – 11.04.2021 – A zerknę co tam SHAFT zapoda.

    Edens Zero – 11.04.2021 – Jestem na bieżąco z mangą, wię to dla mnie pozycja obowiązkowa.

    Fruits Basket the Final – 6.04.2021 – Na to czekam chyba najbardziej! <3

    Fumetsu no Anata – 12.04.2021 – opis jest dla mnie szalenie zachęcający.

    Jouran: The Princess of Snow and Blood – 7.04.2021 – Wygląda ciekawie.

    Seven Knights Revolution -Eiyuu no Keishousha- Premiera 4.04.2021 – Zerkbnę, ale chyba nie wytrwam.

    Shadows House – 11.04.2021 – Hasła takie jak Houseki no Kuni wystarczy, abym dała serii szansę.

    Shaman King [2021]- 1.04.2021- Pewny pewnik. Nostalgię nakarmić trzeba.

    Tokyo Revengers 11.04.2021 – Zeknę chociaż.

    Yuukoku no Moriarty [2021] 4.04.2021 – Z przyjemnością wrócę do tej kontynuacji.


    Jak zawsze dziękuje serdecznie Redakcji za przygotowanie opisów nowych serii :)

    Odpowiedz
  • Avatar
    Bez zalogowania 22.03.2021 22:06
    Podziękować
    Dziękuję za opisy, Tobie Tamakaro również
    Odpowiedz
  • Avatar
    MrParumiV18 21.03.2021 12:46
    Sezon Wiosenny Anime 2021
    Krótko i w temacie, ponieważ ciężko mi coś pisać, gdy jesteśmy jeszcze w punkcie kulminacyjnym sezonu zimowego.

    86 – dla studia A1P i Sawano
    Boku no Hero Academia część kolejna – jak się widziało poprzednie sezony, to obowiązkowo zobaczyć trzeba
    Fruits Basket the Final – no a to jest już obowiązkiem nad obowiązkami. Poprzednie sezony genialne
    Fumetsu no Anata e – zerknę, ponieważ przeczytałem pierwsze dwa tomy polskiego wydania i zaczęło się naprawdę intrygująco, a potencjał niewyobrażalny. Jestem ciekaw jak studio Brain's Base wykona warstwę techniczną, bo ich pracę wychodzą w kratkę pod tym względem
    Godzilla: Singular Point – a to mi się szczerze podoba i to nie przez warstwę fabularną czy postaci. Studia przemawiają bardzo optymistycznie, szczególnie, że za warstwę CGI będzie odpowiedzialne Orange, które specjalizuje się w tej branży
    Gokushufudou – do tego zerknę ze względu na komiks, który momentami naprawdę zabawny, ale żarty są dla konkretnego odbiorcy. Pewnie ekranizacja też nie spodoba się każdemu ze względu na wykon wizualny, ale pożyjemy zobaczymy
    Isekai Maou to Shoukan Shoujo no Dorei Majutsu Ω – widziałem pierwszy sezon, który mnie nieco zawiódł, ale był solidnie wykonany, więc i za ten pochwycę
    Shadows House – w końcu coś co może być mroczne i jednocześnie klimatyczne. Widziałem też materiały promocyjne, który tylko bardziej rozbudziły moją ciekawość
    Shaman King 2021 – 😏😏😏
    SSSS.Dynazenon – za to pochwycę, ponieważ od dłuższego czasu chcę obejrzeć Gridmana, ale nigdy nie mam okazji. Może seans tego tytułu mnie zmotywuje do szybszego działania w tej materii
    Vivy -Fluorite Eye's Song- – no przecież to WIT, a jak WIT się za coś bierze, to robi to należycie. Są oczekiwania i oby nim sprostali. Wierzę i czekam!

    Reszta standardowo jak co kwartał z polecenia lub pozytywnych komentarzy innych, gdyż już w sezonie zimowym zaowocowało to poznaniem jakże świetnego tytułu, którego nawet w planach nie miałem, dlatego i w tym sezonie oczekuję na coś przynajmniej podchodzącego pod podobny kaliber zaskoku.

    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    nuG ale nie chce mi się logowac 21.03.2021 07:46
    Ja tylko chcialam dodać, ze akurat gridmann, owszem uklonem w stronę evy byl, ale był także nie bardzo dużej mierze ukłonem w stronę Transformerow. Glownie uniwersum Shattered glass. Pojawia się ogromna ilość nawiązań do niego w designie postaci, nawet tych głównych.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Saber 20.03.2021 22:28
    Sporo ciekawego, ale najbardziej czekam na Dynazenon!
    Odpowiedz
  • Avatar
    vries 20.03.2021 21:10
    Nie mam oczekiwań, ale sprawdzę:
    Yasuke – czarny samuraj (ale postać historyczna, a nie koloryzowana, jak na Netflixie). Szkoda, że mechy i magia.
    Yakunara Mug Cup mo – może sprawdzę, bo jestem fanem Hyouge Mono. Jestem ciekaw aspektu kulturowego w tym anime.
    SSSS.Dynazenon – yey!
    Vivy – meh, ale nie takie straszne meh.
    Shadows House – jestem ciekaw czy da się przełożyć ten typ rysunku na formę animowaną, bo moim zdaniem może być trudno. Nie czytałem mangi, by sobie psuć zabawy.
    Sentouin, Hakenshimasu! – spodziewam się dobrej komedii.
    Mashiro no Oto – słyszałem dobre rzeczy, ale raczej odpadnę
    Godzilla: Singular Point – dostaniemy w końcu dobre anime o jaszczurce?
    Odd Taxi – wygląda dobrze.
    Megalobox2 – ciekawe czy też to skopią.
    Jouran – brzmi dobrze.
    86 – LN i seria wojenna, to się nigdy nie komponowało dobrze.
    Bishounen Tanteidan – meh, ale Shaft.
    Odpowiedz
  • Avatar
    SJZ 20.03.2021 20:38
    Gokushufudou
    Chiaki Kon to chyba kobieta.
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Patka 20.03.2021 16:20
    To lecimy…

    Z nowości:
    86 – z czystej ciekawości zerknę, co to będzie, choć czuję, że szybko porzucę
    Bakuten!! – bardzo, bardzo czekam!
    Bishounen Tanteidan – chłopcy i zapowiedzi mnie urzekły, kolejne „muszę to zobaczyć”
    Cestvs -The Roman Fighter- – jak CGI nie będzie zbyt razić, może się obejrzy…
    Dragon, Ie o Kau
    Edens Zero – może będzie fajny shounen
    Fairy Ranmaru ~Anata no Kokoro Otasuke Shimasu~ – co to jest… obejrzę pierwszy odcinek tylko dla głupawki, bo nie wydaje mi się, bym została przy serii do końca… chyba że zdarzy się cud
    Fumetsu no Anata e – na to anime czekam najbardziej; manga jest fantastyczna, z bardzo dobrze wykreowanymi bohaterami – oby adaptacja nie okazała się rozczarowaniem
    Godzilla: Singular Point
    Gokushufudou - zapowiedź wygląda jak wygląda, ale może jakoś przetrwa się seans
    Hige o Soru. Soshite Joshikousei o Hirou.
    Jouran: The Princess of Snow and Blood – nie mam pojęcia, czego się po tym spodziewać, ale skoro „sensacja” i „seria oryginalna”, to z chęcią zerknę
    Koi to Yobu ni wa Kimochi Warui
    Mars Red
    Mashiro no Oto – byle nie było zbyt przedramatyzowane
    Odd Taxi – druga po „Fumetsu no Anata e” seria, którą najbardziej wyczekuje; klimat z zapowiedzi jest kapitalny i oby też taki cały tytuł był: porządne tajemnice/kryminał
    Sayonara Watashi no Cramer – dziewczęce sportówki na ogół mnie nie interesują, ale dla tej zrobię wyjątek
    Shadows House
    Shakunetsu Kabaddi
    Shaman King [2021] – nie znam ani mangi, ani poprzedniego anime, więc się specjalnie nie „jaram”, z czystej ciekawości jednak zobaczę, o co tyle szumu
    Subarashiki Kono Sekai the Animation
    Tokyo Revengers
    Vivy -Fluorite Eye's Song- – seria oryginalna od WIT Studio? Nie mogę nie sprawdzić. Szczególnie że zapowiada się coś w poważniejszym wydaniu.
    Yasuke

    Z kontynuacji:
    Fruits Basket the Final – z tego co kojarzę, ostatni sezon ma być krótszy, więc może nie zdąży zanudzić, nim się skończy, jak poprzednie…
    Yuukoku no Moriarty [2021]

    Znów sporo wyszło, na pewno jednak dużo tytułów odpadnie po 2­‑3 odcinkach. Pewniaki to dla mnie Bakuten!!, Bishounen Tanteidan, Fumetsu no Anata e, Mashiro no Oto, Odd Taxi, Shakunetsu Kabaddi, Tokyo Revengers i Vivy -Fluorite Eye's Song-.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Nikodemsky 20.03.2021 15:45
    Na pewno:
    * Fumetsu no Anata e – wiele razy słyszałem, że dobre
    * Godzilla SP – sentyment, plus materiały reklamowe wyglądały naprawdę fajnie
    * Hige o Soru. – czytam na bieżąco adaptację mangową i nie licząc okazjonalnych lżejszych wątków dramy to naprawdę wholesome romans z różnicą wieku i wyraźnie zarysowanymi bohaterami.
    * Ijiranaide, Nagatoro­‑san – czytałem mangę do pewnego momentu; w zasadzie najbardziej przekonywały mnie solidne materiały reklamowe i seiyu, bo Nagatoro samej w sobie, ani tym bardziej męskiego protagonisty zwyczajnie nie lubię
    * Kyuukyoku Shinka shita Full Dive RPG ga Genjitsu yori mo Kusoge Dattara – od twórcy Cautious Hero, no i pv wyglądał naprawdę ok jak na komedię
    * Osananajimi ga Zettai ni Makenai Love Come – sprawiająca sporo frajdy luźna haremówka, to taka lepsza wersja Masamune­‑kun no Revenge
    * Sentouin, Hakenshimasu! – szalony akcyjniak komediowy chwalony przez wielu ludzi, trza koniecznie obejrzeć :3
    * SSSS.Dynazenon – triggerrrrr :D

    Do sprawdzenia:
    * Bakuten!! – jako sportówka mnie nie interesuje ale reżyser i zapewne kilku innych gości od Fune wo Amu :3
    * 86 – produkcyjnie jest interesujące plus słyszałem od ludzi, że fabularnie jest również naprawdę niezłe/dobre
    * Edens Zero – z czystej ciekawości, choć pewnie poleci drop po kilku odcinkach, wątpię żeby Mashima zrobił coś faktycznie interesującego
    * Shaman King – z czystej ciekawości, nie jestem specjalnie fanem franczyzy
    * B: The Beginning Succession – trochę liczę na cud…
    * Vivy: Fluorite Eye's Song – produkcyjnie zdaje się solidne

    Kontynuacje:
    * HeroAcademia
    * Isekai Maou
    * Iruma­‑kun

    Dla mnie to wygląda na kolejny, udany sezon.
    Odpowiedz
  • Avatar
    ZSRRKnight 20.03.2021 14:59
    Bishounen Tanteidan – gdyby nie Akiyuki Shinbou pewnie nawet bym się tym nie zainteresował. Może być ciekawe – przynajmniej graficznie.
    Boku no Hero Academia [2021] – kontynuacja. Będzie spoko.
    Fruits Basket the Final – ostatni sezon bardzo solidnej serii. Mam nadzieję, że na ostatniej prostej się nie wyłożą…
    Isekai Maou to Shoukan Shoujo no Dorei Majutsu Ω  – Pierwszy sezon nie za bardzo mi się podobał, ale honor nakazuje kończyć to, co się zaczęło. Może kontynuacja będzie lepsza…
    Osananajimi ga Zettai ni Makenai Love Come – haremówka od Doga Kobo… Za dużych oczekiwań nie mam, ale mam nadzieję, że będzie to po prostu głupiutka przyjemna seria w sam raz do relaksu.
    Sentouin, Hakenshimasu! – komedia fantasy od autora Konosuby? Brałbym w ciemno, ale ekipa i studio raczej średnie, więc biorę, ale z dawką ostrożności.
    Slime Taoshite 300­‑nen, Shiranai Uchi ni Level Max ni Nattemashita – Nieźle to wygląda. Liczę na solidną lekką serię z sympatycznymi bohaterkami.
    SSSS.Dynazenon – Gridman był naprawdę świetny, więc i tym razem oczekuję czegoś super. W końcu Akira Amemiya to jedyny reżyser z Triggera, od którego można oczekiwać czegoś zaskakującego.
    Super Cub – słodkie dziewczynki + skutery to nie jest oczywiste połączenie, więc jestem zainteresowany. No i wygląda to całkiem ładnie.

    Tensura Nikki: Tensei Shitara Slime Datta Ken
     – hmmmm… Nie wiem, może obyczajowa konwencja wyjdzie tej serii na dobre?
    Yakunara Mug Cup mo – słodkich dziewczynek nie odpuszczam, a jak już zajmują się ceramiką to tym bardziej
    Odpowiedz
  • Avatar
    Katien 20.03.2021 14:51
    Jaki by ten sezon nie był, pewnie i tak cała uwaga skupi się na Shaman Kingu.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz