Tanuki

Tanuki.pl

Wyszukiwarka

Otaku.pl

News

Jesień 2019 – zapowiedź sezonu

Avellana - 20.09.2019

Zapowiedź sezonu jesiennego (przy moim nieznacznym wsparciu) stworzyli Tablis, Enevi, debiutujący w tej roli Diablo, ursa, IKa oraz również debiutująca i na gościnnych występach Tren. Jak zwykle znalazło się w niej nie wszystko. Pominęliśmy na przykład serię ONA zatytułowaną Levius, ponieważ ma wyjść dopiero w grudniu, niektóre serie krótkoodcinkowe, a także chińszczyznę (Shaonu Qianxian oraz Wo Kai Dongwuyuan Naxie Nian) ze względu na niewielką ilość dostępnych informacji. Przypadkiem granicznym jest Ginga Eiyuu Densetsu: Die Neue These – emitowane w postaci trzech filmów, o których sami twórcy mówią, że każdy z nich składa się z trzech odcinków… Być może za jakiś czas rozszerzymy formułę naszej zapowiedzi, ale na razie koncentrujemy się na seriach telewizyjnych i ONA. Życzę miłej lektury!

Tamakara jak zwykle przygotowała swoją multutimedialną subiektywną zapowiedź. Zapraszamy do oglądania!



Actors -Songs Connection- (Drive)
Adaptacja… albumu muzycznego?! / Premiera 6.10.2019

Jaki piękny tytuł… Nie ma sensu, ale brzmi jakoś tak poetycko, aż czujesz drżenie duszy, zmylonej pozorną głębią. Jeszcze milej się robi, kiedy się dowiadujesz, że w tej serii nie będzie durnej protagonistki pozbawionej jakiejkolwiek osobowości! Nic! Null! Bez śladu nawet kosmyka nijakich szatynowych włosów! Tylko czyste homoseksualne podteksty, bez rozpraszania. Wyśmienicie! Wydawać by się mogło, że bez tej drzazgi w oku twórcy rozwiną skrzydła, a fabuła popłynie wartkim strumieniem. Obawiam się, że może to nie być prawda. Jest to bowiem adaptacja… albumu muzycznego, na którym popularni seiyuu śpiewają vocaloidowe piosenki. Jak łatwo się domyślić, nie jest to muzyka najwyższych lotów, ale sprzedało się wybornie, więc zaczęła się pojawiać reszta zwyczajowych śmieci. Wiecie, jak to leci: przypinki, słuchowiska, light novel, manga, multimedialne koncerty – wcześniej lub miłościwie później kończy się na anime.

W tym punkcie więc stoimy, pytanie, co dalej. Twórcy okazali litość i z trzydziestu bishounenów do serialu wybrali jedenastu, po czym dorobili trzech nowych dla „wschodzących gwiazd” seiyuu. Czy też może powinienem powiedzieć: z trzydziestu seiyuu do serialu wybrali jedenastu? Na sensowną fabułę i jakąkolwiek subtelniejszą charakteryzację postaci to zdecydowanie za dużo, ale za to w sam raz na zbiór piosenek i scenek rodzajowych, przy których mają piszczeć fanki poszczególnych aktorów. Cóż, pierwsze trzy odcinki wyświetlono przedpremierowo: były piosenki, były scenki rodzajowe, fanki piszczały. Nazwiska faktycznie pozgarniali silne, z Souichirou Hoshim na czele. Złośliwości złośliwościami, niemniej może to być kompetentnie bezrozumna seria.

(t)



Africa no Salaryman (Hot Zipang)
Adaptacja mangi / Premiera 7.10.2019

Lew, tukan i jaszczurka oraz inne afrykańskie zwierzęta w garniakach jako pracownicy biurowi w japońskiej firmie, próbujący sobie radzić zarówno z wolnym rynkiem, jak i życiem z dala od wielkich przestrzeni ojczystej sawanny (i tamtejszego łańcucha pokarmowego)? Czemu nie, bajki ezopowe mają długą i szlachetną tradycję, choć raczej w kręgu kultury europejskiej, więc nie spodziewałabym się czegoś w tym stylu w Japonii. Pomysł musiał jednak chwycić, skoro po serii dostępnej w trzyminutowych odcinkach w aplikacji na smartfony (zrobiło ją Production I.G. dla zagonionych pracowników biurowych, a jakże) internetowa manga dostała pełnoprawną adaptację telewizyjną.

Inna sprawa, że wygląda to na coś niskobudżetowego, bo większość ekipy nie zdążyła się niczym zapisać na kartach historii animacji, a debiutujący reżyser obstawia jednocześnie kilka innych stanowisk. Za to wśród seiyuu usłyszymy kilka znanych głosów, jak Akira Ishida, Kenjirou Tsuda czy Hiroshi Kamiya, a to już brzmi zachęcająco. Zwłaszcza gdyby mieli się bawić tak dobrze, jak w materiale promocyjnym, w którym odtwórcy trzech głównych ról zachęcali do oglądania z twarzami pomalowanymi w zwierzęce maski. Oryginał ma zresztą wyróżnik „komedia”, więc z czystej ciekawości myślę, że warto będzie rzucić okiem, bo przynajmniej jest to coś nowego w formie.

(u)



Ahiru no Sora (Diomedea)
Adaptacja mangi / Premiera 2.10.2019

Nastoletni Sora Kurumatani nie może się pochwalić imponującym wzrostem, ale za to ma nieskończone pokłady energii i zapału. A te naprawdę mu się przydadzą, bo na przeszkodzie do spełnienia marzeń o zostaniu gwiazdą koszykówki w liceum i obietnicy danej mamie stoi grupa chuliganów, która od kilku lat terroryzuje szkolną drużynę, gdzie o prawdziwej grze od dawna nikt nie słyszał.

Kiedyś było Slam Dunk i Dear Boys, a potem pojawiło się Kuroko no Basket, nie znaczy to jednak, że w międzyczasie nie powstało sporo mniej lub bardziej popularnych tytułów o koszykówce, ale chyba nigdy (a już na pewno nie w Polsce) nie mówiło się o Ahiru no Sora tyle, co o wspomnianych powyżej historiach. Ponad pięćdziesiąt tomów i piętnaście lat na karku to jednak niemało, więc coś musiało sprawić, że do przeniesienia na ekran wybrano akurat ten komiks. Czym to coś było, nie mam pojęcia, bo od przeczytanych przeze mnie mang sportowych pierwowzór tego anime nie różni się jakoś szczególnie – to bardzo, ale to bardzo klasyczny shounen, odhaczający większość schematów gatunku. Pełen zapału i determinacji osobnik przekonuje innych, że warto działać w zespole, a ciężka praca czyni cuda. Do tego szkolni chuligani, drużyna w kompletnej rozsypce itp. W dodatku bohaterowie jacyś tacy mało bishounenowaci... Cóż, fanów tęczowowłosych bishounenów to anime pewnie nie skusi – zniechęci ich także brak sportowych supermocy.

Reszta widzów zwróci zapewne uwagę na to, że krótki przegląd portfolio twórców raczej nie wywołuje entuzjazmu. Zarówno Shingo Tamaki, jak i Keizou Kusakawa dorobek mają mieszany, ale nieszczególnie zachwycający, a odpowiedzialny za scenariusz Gou Zappa też cudów na swoim koncie nie ma. Zwiastuny pokazują jednak, że technicznie seria zapowiada się przynajmniej nieźle, więc może coś z tego będzie.

(e)



Assassins Pride (EMT Squared)
Adaptacja light novel / Premiera 10.10.2019

W mrocznym, ale to bardzo mrocznym świecie, gdzie światła dosłownie nie ma, ostatnim bastionem ludzkości jest udające olbrzymi żyrandol miasto, które funkcjonuje dzięki magii. Jedynie w rodzinach arystokratycznych rodzą się ludzie obdarzeni specjalnymi mocami będącymi kluczowym elementem obrony mieszkańców wielkiej lampy przed demonami. Tak więc fakt, iż potomkini wysoko postawionej rodziny Angel, Melida, nie ma za grosz magicznego talentu, może stanowić dla co poniektórych poważny problem. Mimo tych ograniczeń nastolatka stara się jak może, żeby dorównać szkolnym kolegom (chociaż ja tam widziałam tylko same uczennice w mundurkach) w nauce. Wszystkiemu zaradzić ma tajemniczy Kuufa Vampir, który w teorii ma być nowym nauczycielem dziewczyny. W rzeczywistości jest on jednak tytułowym zabójcą, mającym pozbyć się Melidy, jeśli coś pójdzie nie tak.

No właśnie. Co może pójść nie tak w adaptowaniu na anime light novel z takim wstępem? Praktycznie wszystko. Nie wiem, czy nawet doświadczona w bojach ekipa produkcyjna byłaby w stanie udźwignąć taki ciężar, a biorąc pod uwagę, iż reżyser ma na swoim koncie tylko koszmarną ekranizację 7 Seeds, a w przypadku scenarzystki wiele (chyba) zależy od jakości materiału źródłowego, to czarno, oj czarno to widzę. Technicznie zapowiada się mocno przeciętnie, więc nie wiem, jak Wy, ale ja tej produkcji długim kijem nie tknę. No, ale przynajmniej miałam odrobinę radości, bo po obejrzeniu zwiastuna długi czas turlałam się ze śmiechu na myśl o założeniach świata przedstawionego.

(e)



Azur Lane (Bibury Animation Studios)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera 3.10.2019

Nie jestem fanką KanColle, więc nie wiem, czy fani KanColle (podobno są tacy) rzucą się na tę serię z radosnym okrzykiem, czy też nazwą ją podłym plagiatem. Tym zdaje się jest, jako gra przeglądarkowa (chińska! ale bardzo popularna w Japonii), w której autentyczne okręty wojenne z czasów II wojny światowej i z różnych państw ulegają moefikacji i jako słodkie dzieweczki walczą (na modłę strzelanek), by uratować świat przed zagładą z rąk podłych Syren przybyłych z przyszłości (wyglądających jak potężne i seksowne kitsune, ale to szczegół). Dzieweczki tworzą sześcioosobowe grupy składające się na armię (flotę chyba?) o nazwie Azur Lane, a w grze najważniejsza jest podobno strategia (w tym szkolenie i interakcje w „koszarach”).

Jak to się przełoży na anime, mam dość blade wyobrażenie, ale znawcy tematu przewidują, że będzie poważniej niż w KanColle. Jeśli oczywiście słowo „poważnie” może się znaleźć w tym samym zdaniu co "moé-dzieweczki” i „antropomorfizowne okręty wojenne”… ale ja się przecież nie znam. W każdym razie dla fanów takich zestawień wygląda to najwyraźniej interesująco, nawet z niezbyt obiecującym reżyserem i zupełnie nowym studiem będącym jego własnością. Przynajmniej powinno mieć jakąś fabułę.

(u)



Babylon (Revoroot)
Adaptacja powieści / Premiera 7.10.2019

W przemyśle animowanym ekranizacje pełnoprawnych powieści zdarzają się (zwłaszcza ostatnimi czasy) naprawdę rzadko, więc już samo to, iż takowa jest pierwowzorem tego anime, wyróżnia je na tle innych pozycji w tym sezonie. A jeśli dodamy, że trzytomowa seria pióra Mado Nozakiego jest kryminałem pełną gębą, to już w ogóle mamy białego kruka.

Z dostępnych informacji wynika, że serial będzie ekranizacją całej trzytomowej powieści, której pierwszy tom skupia się na sprawie przekrętów koncernu farmaceutycznego prowadzonej przez tokijskiego prokuratora, Zena Seizakiego. Pewnego dnia znajduje on w dokumentacji zakrwawioną kartkę z pozostałościami ludzkiej skóry i włosów, na której ktoś zostawił mnóstwo powtarzających się liter „f”. Odkrycie dodatkowo komplikuje dostatecznie zawiłe już śledztwo, które może mieć coś wspólnego z formującą się w zachodniej części stolicy tajemniczą strefą.

Jestem bardzo ciekawa, co z tego wyjdzie, i nie mogę doczekać się premiery, choć zwiastun nieco ostudził mój optymizm, bo zapowiada się na nie tylko poważną, ale i momentami patetyczną opowieść. Zwłaszcza jeśli główny bohater co chwilę będzie rzucał tak podniosłymi hasłami, jak w zapowiedzi. Ale może martwię się na zapas i stojący za sterami produkcji Kiyotaka Suzuki podoła temu wyzwaniu? Kto wie, bo może się okazać, że nawet jeśli reżyser da z siebie wszystko, to nic nie uratuje ekranizacji słabego pierwowzoru. Aczkolwiek większość opinii o serii jest pozytywna, więc faktycznie – kto wie. Pozostaje czekać i mieć nadzieję, bo samą oprawą techniczną serial raczej nikogo nie kupi. Znaczy, nie jest źle, ale olśniewająco też niekoniecznie.

(e)



Beastars (Orange)
Adaptacja mangi / Premiera 8.10.2019

Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby Zootopii nie stworzył Disney? Co by było, gdyby konflikty między roślino- a mięsożercami w mieście zamieszkanym przez zwierzęta zostały pokazane bez ugładzeń? Jakie przeszkody stałyby w takim świecie na drodze relacji dwójki zwierząt z przeciwnych skrajów łańcucha pokarmowego? To anime odpowie na te pytania. Oparte na niezwykle udanej mandze Beastars opowiada historię wilka imieniem Legoshi, którego cechuje zarówno niezwykle wrażliwe usposobienie, jak i budząca respekt fizjonomia. Wiedzie on spokojny żywot licealisty, aż do czasu, gdy pewnego wieczora instynktownie atakuje królicę. Nikomu nie dzieje się krzywda, ale incydent ten wywołuje reakcję łańcuchową, która zmieni życie nie tylko Legoshiego, ale też wielu innych zwierząt. Czy dadzą one radę przezwyciężyć własne słabości wynikające z przynależności gatunkowej?

O materiale źródłowym mogę mówić w samych superlatywach, ale jak sprawdzi się adaptacja? Lekki niepokój budzi fakt, że za odpowiada za nią studio Orange. Jest ono kojarzone ze świetnym Houseki no Kuni, ale od kamieni szlachetnych do futra daleka droga. Jak sprawdzi się ich animacja komputerowa, gdy przyjdzie do pokazywania historii o zwierzętach? Zapowiedzi budzą moje wątpliwości, ale zobaczymy. Jeśli okaże się, że wizualnie seria nie daje rady, to zawsze pozostaje miła dla oka manga.

(tr)



Boku no Hero Academia [2019] (Bones)
Adaptacja mangi / Premiera 12.10.2019

Studio Bones do tej pory nie zawodziło: co kwiecień nowy sezon Boku no Hero Academia. Oryginalnej mangi zostało w zapasie sporo, a serial sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, ba, jeśli cokolwiek zasługuje na miano aktualnego „doświadczenia pokoleniowego”, to chyba właśnie ten tytuł (swoją drogą, nie pierwszy to taki przypadek dla tego studia). Tym razem mamy półroczne opóźnienie, ale fani szybko wybaczą, jeśli anime będzie trzymało poziom.

Wcześniej wszystko szło gładko, ale nie byłbym sobą bez dawki czarnowidztwa. Seria ma bowiem nowego reżysera Masahiro Mukaia, który pracował wcześniej głównie przy pojedynczych odcinkach innych anime, zaś jego własne serie były po prostu słabe. Cóż, nie podzielam zaufania studia do powierzenia akurat jemu tej kury znoszącej złote jajka, więc pozostaje liczyć, że wiedzą więcej ode mnie. Stratą będzie też na pewno odejście szefa animacji Yoshihiko Umakoshiego, tym razem z trywialnej przyczyny – jest zajęty drugą kinówką Akademii bohaterów. Jego zastępstwo, Hitomi Odashima, pracował sporo przy tej serii, ale biorąc pod uwagę sukcesy Umakoshiego, niełatwo mu będzie utrzymać tak wysoki poziom.

Pozostaje oczywiście jeszcze kwestia materiału źródłowego. Wątek Shie Hassaikai jest długi (41 rozdziałów), więc prawie na pewno będziemy mieli do czynienia z 24 odcinkami anime (choć oficjalnie nie padła żadna informacja). W mandze bardzo dobrze się sprawdzał jako niezależna opowieść, więc na pojedynczy sezon pasuje jak znalazł. Wprowadza sporo ciekawych postaci (co zresztą od początku jest ogromną zaletą tego tytułu), a i co do akcji nie będzie na co narzekać. Kiedy czytałem oryginał, trochę drażniło mnie, że przedstawione wydarzenia są zamkniętą całością do tego stopnia, że prawie nic nie wnoszą do wątku głównego, niemniej kiedy opowieść jest tak tak zgrabnie i dramatycznie rozpisana, łatwo to wybaczyć. Czy serialowi ponownie uda się oddać urok mangi, zobaczymy, niemniej znając Bones, nawet jeśli poziom miałby spaść, to dalej będzie dobrze.

(t)



Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai! (Arvo Animation / Silver)
Adaptacja mangi / Premiera 6.10.2019

Nariyuki, który do doskonałych wyników w nauce doszedł dzięki ciężkiej pracy, a nie wrodzonym talentom, pomaga trzem wybitnie uzdolnionym koleżankom podciągnąć oceny z przedmiotów, w których – mówiąc łagodnie – takie wybitne nie są. Brzmi to jak klasyczny przepis na komedię haremową i jest w sumie dość klasyczną komedią haremową, która broni się niezłym poczuciem humoru i pewnym wdziękiem, niezbędnym w takich przypadkach. Pierwsza seria oczywiście nie doprowadziła do żadnej konkluzji, zaś druga… Cóż, także tego nie zrobi, bo w obecnych czasach rzadko się zdarza, by anime z tego gatunku odchodziły od fabuły pierwowzoru na rzecz zamknięcia wątków.

Ponieważ bez zmian pozostała także ekipa twórców, właściwie można by powtórzyć sakramentalne „więcej tego samego”. Widzowie, którym poprzednie anime się spodobało, na pewno nie będą mieli nic przeciwko kontynuacji (chyba że woleliby zobaczyć raczej drugą część Go­‑Toubun no Hanayome); inni mogą narzekać, że skoro i tak to rozgrzebany kawałek fabuły, to można by sięgnąć po jakiś nowy tytuł. Ostatecznie czego jak czego, haremówek wśród mang nigdy nie zabraknie.

(a)



Chihayafuru 3 (Madhouse)
Adaptacja mangi / Premiera 23.10.2019

Co tu dużo mówić… Trzeci już sezon nadspodziewanie popularnej i dość nietypowej serii sportowej, opowiadającej o typowo japońskiej grze karcianej, karucie. Sądząc po dostępnym w sieci zwiastunie, mimo upływu kilku lat rewolucji nie należy się spodziewać. Widzowie znów będą mieć okazję śledzić perypetie szkolnej drużyny karuty, czy to podczas karcianych turniejów, czy też podczas nieporadnych podchodów miłosnych co poniektórych bohaterów.

Na ile mogę stwierdzić, grafika pozostała na tym samym, ładnym i dość realistycznym poziomie, co poprzednie ekranizacje z tej serii, a w zwiastunie mignęło kilka nowych twarzy. Dopieo czas pokaże jednak, czy należały do postaci epizodycznych, czy też odegrają w fabule jakąś znaczącą rolę. W gruncie rzeczy trzecią część Chihayafuru można uznać za pewniaka tego sezonu. Wygłodniali fani rzucą się na nią jak wilk na owcę, tłumacze będą rwać włosy nad japońską poezją, a widzowie będą się rozkoszować niespiesznym rytmem opowieści, dostając zapewne to samo, co wcześniej, tylko więcej.

(d)



Choujin Koukousei­‑tachi wa Isekai demo Yoyuu de Ikinuku you desu! (Project No.9)
Adaptacja light novel / Premiera 3.10.2019

To, że tytuły składające się z całych zdań są na 95% adaptacjami light novel, jest taką oczywistością, że już nawet trudno z tego żartować. Większym żartem jest chyba to, że co sezon produkuję kolejną zapowiedź z gatunku, którego nie oglądam, zawierającego magiczne słowo isekai… A nie, to też nikogo nie rozśmieszy, porzućmy temat. Więc kto tym razem przeniósł się do innego świata i jakimi cudownymi mocami tudzież magicznie ładowanymi smartfonami będzie go podbijał? Ano, siedmioro nastolatków, japońskich oczywiście, w swojej rzeczywistości będących światowej klasy geniuszami w różnych dziedzinach, w tym polityki czy rozrywki. Za starą szafę czy tam przeklęte lustro robi tym razem samolot, który ulega wypadkowi z całym tym cudownym pokoleniem na pokładzie. A że świat, w którym się budzą, wypełnia magia oraz zamieszkują istoty ze zwierzęcymi uszami i ogonami, młodzi Japończycy powinni się tam moim zdaniem poczuć jak w domu. Inna sprawa, że chcąc mimo wszystko wrócić do siebie, oczywiście z wykorzystaniem swoich nieprzeciętnych zdolności, ryzykują postawienie go na głowie, a może nawet destrukcję. Aha, to prawdopodobnie ma być zabawne, choć w zwiastunach nie brakło też krwawo­‑dramatycznych scen.

Moich zniżkujących z każdą sekundą trailera (i drugiego tak samo) oczekiwań nie poprawił reżyser, choć może powinien – jego dorobek idealnie do tego pasuje. Z kolei Deko Akao, owszem, jako scenarzystka ma na koncie dobre serie, tyle że wszystkie miały mangowy dobry pierwowzór, a to raczej nie ten przypadek. Może chociaż oprawa graficzna będzie w miarę przyzwoita – oczywiście, jeśli nie ma się uczulenia na oczy jak talerze, tęczowe włosy, fanserwis w rozmiarze G i szeroko rozumiane moé, ze szczególnym wskazaniem na mięciutkie uszka. Za to fani podobnych atrakcji powinni być usatysfakcjonowani, bo chyba będzie tu tego sporo.

(u)



Chuubyou Gekihatsu Boy (Studio Deen)
Adaptacja… piosenki?! / Premiera 4.10.2019

Na niektóre tytuły reverse harem jestem skłonny patrzeć przychylniej, niż na inne. Jestem nawet gotów odważnie przyznać, że być może kiedyś powstanie dobra seria inna niż Ouran High School Host Club. To zapewne nie będzie ta seria, ale może być przynajmniej bliżej tego celu niż większość. Po pierwsze: podoba mi się pomysł. Protagonistka zmienia szkołę i trafia do klubu, którego pięciu członków cierpi na zaawansowaną formę chuunibyou. Dla nieobeznanych z określeniem, jest to z grubsza „megalomania szkolna”. Jeden twierdzi, że zostanie bohaterem, drugi uważa się za amanta, ale lubi tylko dziewczyny 2D, trzeci ma urojenia, że jest reinkarnacją anioła/demona (sam nie jest pewien), czwarty ma wizje bycia genialnym oszustem, piąty myśli, że potrafi śpiewać. Protagonistka, jak to w zwyczaju gatunku bywa, nie dostąpiła daru osobowości, niemniej kiedy reszta bohaterów jest nieźle pokręcona, pojedyncza postać everymana ma komediowy sens. Pojawia się ona w materiałach promocyjnych, ba, reaguje nawet na to, co się wokół niej dzieje, więc można zaryzykować przypuszczenie, że będzie mniej zbędna niż zazwyczaj.

To znany fakt, że w ostatnich latach w przemyśle anime jest krucho ze źródłami inspiracji. Ta franczyza jest oparta na… popularnej vocaloidowej piosence. (Łatwo ją znaleźć, wystarczy wstukać „厨病激発ボーイ”.) Jak łatwo się domyślić, nie jest to muzyka najwyższych lotów, ale sprzedało się wybornie, więc zaczęła się pojawiać reszta zwyczajowych śmieci. Wiecie, jak to leci: przypinki, słuchowiska, light novel, manga, multimedialne koncerty – wcześniej lub miłościwie później kończy się na anime. Déjà vu. Zachowuję jednak przychylność z następujących względów: chłopaczki mają udane, charakterystyczne dizajny i nie ma ich zbyt wielu. Pozytywnie wyróżniają się tym na tle przestworza Oceanus Bicionenus. Serii lekkich, łatwych i przyjemnych jest taka masa, że łatwo się w nich pogubić nawet w ramach tej zapowiedzi. Zbyt nieliczne niestety zdradzają objawy choćby elementarnej kompetencji, a ta przynajmniej należy do tej grupy.

(t)



Fairy Gone [2019] (P.A. Works)
Seria oryginalna / Premiera 7.10.2019

Marlya oraz jej towarzysze z Dorothei biorą udział w zakończonej sukcesem obronie cesarskiego pałacu. Co prawda budynek mocno ucierpiał podczas ataku najemników, ale przynajmniej udaremniono zamach na głowę państwa. Jednakże wygrana bitwa nie oznacza wygranej wojny, ponieważ główni antagoniści mają się dobrze i nadal knują. Co gorsza, młodziutka agentka musi od teraz ochraniać człowieka, z którego rozkazu wymordowano jej rodzinną wioskę…

Trudno napisać elaborat na temat tego anime, bo jest bezpośrednią kontynuacją serii, którą mieliśmy (nie)przyjemność oglądać w tegorocznym sezonie wiosennym. Będące projektem oryginalnym Fairy Gone to przede wszystkim kompletny bajzel fabularny, drewniana obsada i paskudne potwory w 3D. A że ekipa produkcyjna nie ulega zmienia, raczej nie ma się co spodziewać jakiegokolwiek cudu po części drugiej. Tak że, Drogi Czytelniku, jeśli nie jesteś fanem pierwszej serii, to zdecydowanie nie masz tu czego szukać. A nadrabiania zaległości zdecydowanie nie polecam.

(e)



Fate/Grand Order -Zettai Majuu Sensen Babylonia- (Clover Works)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera 5.10.2019

Kolejny sezon, kolejna animowana adaptacja historii z uniwersum Fate. Po detektywistycznych przygodach Wavera przyszedł czas na powrót do bardziej klasycznej formuły serii przygodowej o ratowaniu świata. Dla osób, którzy wyjmują właśnie dość złożoną na tym etapie mapę powiązań między tymi seriami spieszę już z wyjaśnieniem. Jest to adaptacja jednej z historii z gry mobilnej Fate/Grand Order. Niestety, jest to historia siódma z kolei, co oznacza, że osoby, które nie znają fabuły gry, nie będą raczej w stanie śledzić fabuły serii (acz OAV Fate/Grand Order: First Order, adaptująca pierwszą historię, może tu niewątpliwie pomóc).

Osobom, które grają w Fate/Grand Order, na pewno nie muszę tego anime polecać, ale co z resztą? Jeśli nie znacie Fate, polecam ominąć ten tytuł. To nie jest punkt wprowadzenia, którego szukacie. A co z fanami uniwersum, którzy w Grand Order nie grali? Czy znajdzie się tu coś dla nich? Jeśli Gilgamesh jest jedną z waszych ulubionych postaci, odpowiedź brzmi – zdecydowanie tak! Jak sama nazwa wskazuje, akcja rozgrywa się w Babilonii, gdzie włada mądry i potężny król. Tym razem Gilgamesh ma szansę pokazać się z bardziej pozytywnej strony, ale nie tylko on ma okazję zabłysnąć. Będzie to też jedyna sposobność, by zobaczyć w akcji samego słynnego Merlina! Obie te potężne postacie (i główny bohater, ale wiem, że nikt tu nie jest dla niego) będę musiały przeciwstawić się największemu zagrożeniu, jakiekolwiek zawisło nad ludzkością. Czy dadzą radę mu podołać?

Studio Cloverworks nigdy nie szczyciło się szczególnie dobrym wykorzystaniem komputerowej animacji, więc z zaskoczeniem odkryłam, że jest jej dużo i działa. Wypuszczony przedpremierowo odcinek specjalny wyglądał ładnie, a komputerowa animacja była dobrze wykorzystywana w scenach walki. Jeśli taki będzie poziom całej serii, to nie będzie na co narzekać. Tradycyjnie też dla Fate w postacie wcielą się seiyuu z pierwszej ligi. Tomokazu Seki po raz kolejny podkładać będzie Gilgamesha. Powróci także Kana Ueda, acz w nieco innej roli niż zwykle. Dodatkowo pojawi się Yuu Kobayashi jako Enkidu, a pod Merlina podłoży głos nikt inny jak Takahiro Sakurai. Nawet główni bohaterowie, których żartobliwie zbywałam do tej pory, nie ustępują reszcie pod tym względem – zagrają ich weterani, Nobunaga Shimazaki i Rie Takahash. A to zdecydowanie nie koniec znanych nazwisk na liście, bo usłyszymy także Maayę Sakamoto i Kenichiego Suzumurę. Jeśli ktoś będzie chciał obejrzeć tę serię tylko po to, by posłuchać śmietanki japońskich seiyuu to zdecydowanie nie będę go winiła.

(tr)



Granblue Fantasy The Animation Season 2 (Mappa)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera 4.10.2019

Nowy sezon magicznej opowieści ze świata, w którym po niebie dryfują wyspy. Młodzieniec imieniem Gran i dziewczyna imieniem Lyria zmierzają na Estalucię – Wyspę Gwiazd. Uciekają przed prześladowcami ze złowrogiego imperium i znajdują nowych towarzyszy… No dobrze, kogo ja czaruję? Wyprodukowana w 2017 roku seria nie doczekała się recenzji ani nawet zajawek na naszej stronie, ale ciekawym jej poziomu polecam lekturę komentarzy. Mówiąc krótko: anime roku to nie było. Jak będzie tym razem?

Najważniejsza informacja jest taka, że nad nowym sezonem pracuje nowe studio: zamiast A­‑1 Pictures do projektu została zatrudniona Mappa, mająca już spore doświadczenie w gatunku. Jest szansa, że anime będzie przynajmniej ładne. W fotelu reżysera zasiada tym razem Yui Uemoto, który z większych projektów ma na koncie tylko trzy serie Cardfight!! Vanguard G – pytanie, czy to wystarczy jako doświadczenie zawodowe. Ciekawsze portfolio ma scenarzystka, Kiyoko Yoshimura, ale czytelnikom zostawiam ocenę jej dotychczasowej twórczości. Ogólnie rzecz biorąc, nie miałabym w tym przypadku zbyt wielkich nadziei. Niby sporo zmieniono, ale seria sprawia wrażenie typowej marketingowej reklamówki, robionej przez rzemieślników z nastawieniem „byle do kasy”.

(a)



Gundam Build Divers Re:Rise (Sunrise)
Seria oryginalna / Premiera 10.10.2019

Od wydarzeń z Gundam Build Divers minęły dwa lata, zaś nowa wersja Gundam Battle Nexus Online podobnie jak poprzednia łączy miłośników gundamów z całego świata. Hiroto to gracz, który woli działać w pojedynkę, jako wolny najemnik. Kazami zmienia grupy jak rękawiczki. May także gra solo i ma na wirtualną zabawę zaskakująco dużo czasu. Parviz, początkujący gracz, jest introwertykiem, ale chciałby spróbować grać zespołowo. Jak nietrudno się domyślić, zrządzenie losu sprawi, że właśnie ta czwórka utworzy drużynę, która stanie się nową legendą GBN.

Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich serii z tego podcyklu, w fotelu reżysera zasiądzie Shin'ya Watada, natomiast scenariusz pisze Yasuyuki Mutou, co – przyznaję – trochę mnie niepokoi. Trzymam się jednak nadziei, że podobnie jak poprzednie serie z Build w tytule, także i ta nie ma opowiadać o trudach wojny czy dylematach moralnych, ale pokazywać, jak wspaniałą zabawą jest składanie modeli gunpla (tylko od oficjalnego dystrybutora – uważajcie na podróbki!). Poprzednio wychodziło to nieźle, więc teraz także liczę na przyjemną rozrywkę także dla osób, które nie przepadają za poważniejszymi Gundamami, ale lubią popatrzeć na ładne projekty mechów i pomysłowe walki.

(a)



Hataage! Kemono Michi (ENGI)
Adaptacja mangi / Premiera 2.10.2019

Połączenie isekai, wrestlingu i furry, hmmm… Jako osobie, której nie kręci żadne z powyższych, trudno mi udawać entuzjazm, ale doceniam, że to serial inny niż wszystkie. Zaczyna się jednak bardzo klasycznie: Genzou Shibata zostaje przyzwany do świata fantasy przez magiczną księżniczkę, która przydziela mu misję zwalczanie magicznych bestii. Niestety, nie przewidziała, że natrafi na miłośnika zwierząt, na skutek czego Genzou naprędce powala ją zapaśniczym chwytem, zaś po chwili refleksji zamiast misją, postanawia się zająć prowadzeniem sklepu ze zwierzętami. Oczywiście nie będzie to serial o pułapkach podatkowych dla drobnego biznesu, bo pojawiające się rozliczne trudności będą pokonywane z pomocą – a jakże – jego umiejętności wrestlera. Anime obejmować będzie: panienki w fikuśnych wdziankach, panienki z uszkami w fikuśnych wdziankach, urokliwe fantastyczne zwierzęta, urokliwych fantastycznych zwierzoludzi, protagonistę biegającego w majtkach, protagonistę biegającego w majtkach, pelerynie i masce tygrysa. Jeśli kogoś bawi odpowiednio duża część z wymienionych – oto seria dla niego, ta seria nie udaje, że ma jakieś ambicje wykraczające ponad to. Podobnie zresztą jest z oryginalną mangą Kemonomichi.

Lekka, zabawna i prosta seria oparta na niezużytym połączeniu pomysłów to całkiem niezła propozycja na jesienne wieczory, choć nadzieje należy stonować w związku z tym, że odpowiedzialnym za nią ludziom – ujmijmy to łagodnie – do czołówki branży daleko. Reżyser Kazuya Miura ma u mnie kreskę za zamordowanie adaptacji Dramatical Murder. Doprowadzić tej klasy materiał źródłowy do tak żałosnego stanu to była nie lada sztuka, że wzięli akurat jego dużo niestety mówi o możliwościach budżetowych producentów tej serii. Studio animacji ledwo co otwarte, reszta ekipy też bez większych osiągnięć. Z drugiej strony materiał źródłowy nie wydaje się wymagający, więc szanse na sensowną rozrywkę jakieś są.

(t)



High Score Girl II (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera 26.10.2019

Relacja samotnika i maniaka gier, Haruo, oraz pozornie idealnej Akiry, jest skomplikowana. Dziewczyna jest dla bohatera niedoścignioną rywalką w grach arkadowych, które właśnie – czyli w latach 90. – przeżywają swój rozkwit. On dla niej jest… No, to nie takie proste, ponieważ panna Akira nie należy do osób szczególnie wylewnych czy gadatliwych, można jednak wnioskować, że Haruo stał się dla niej kimś szczególnym. Ale jest jeszcze ta trzecia – Koharu, mniej zainteresowana grami, ale też mająca do nich całkiem realny talent. Drogi życiowe tej trójki krzyżują się mniej lub bardziej przypadkowo, dorosłość czeka już za rogiem, zaś dystrybutorzy wypuszczają coraz to wspanialsze i bardziej nowoczesne tytuły na automaty, konsole i komputery.

Pisałam zajawki do pierwszej serii, doszłam jednak do wniosku, że moja wiedza o grach konsolowych i arkadowych nie wystarcza do stworzenia tak wyczerpującej recenzji, na jaką ten tytuł by zasługiwał. Jest bez wątpienia propozycją niszową, ale z rzadkim pietyzmem prezentującą gry i społeczeństwo sprzed ponad dwóch dekad. Nic więc dziwnego, że ma swoich oddanych fanów, których nie zrazi nawet nieco dziwacznie wyglądająca, oparta na komputerach animacja. Szkoda tylko, że nowa seria ma liczyć tylko dziewięć odcinków – być może twórcy z góry liczą, że nakręcą jeszcze jedną OAV, bo materiału wystarczy na to z pewnością.

(a)



Honzuki no Gekokujou: Shisho ni Naru Tame ni wa Shudan o Erande Iraremasen (Ajia­‑dou)
Adaptacja light novel / Premiera 3.10.2019

No proszę, dopiero co uznałam, że już nic mnie nie zaskoczy, jeśli chodzi o frazę „odrodziłem/am się jako…”, ale małoletnia bibliotekarka?! W poprzednim życiu była studentką i kochała książki, więc reinkarnację (po śmierci w wypadku) w świecie, w którym co prawda działa magia, ale książki są potwornie drogie i w dodatku jest ich jak na lekarstwo, można by uznać za karę. Poza tym ma pięć lat, jest chorowita, a jej ojciec ubogi. Jak wiadomo, dla bohatera(ki) light novel to nie powód do załamki, tylko do faito i ganbare, więc mała Maine z pomocą przyjaciół postanawia sama zacząć tworzyć książki, a potem bibliotekę. No, to jest rzeczywiście oryginalny isekaj – dla bibliofilów i moli książkowych!

Nawet jeśli wśród najważniejszych twórców nie ma rozpoznawalnych i głośnych nazwisk, ich dorobek trzyma się przynajmniej w górnej połowie naszej skali. Tak naprawdę ważne jest, co ma do zaoferowania oryginał, z resztą rzemieślnicy powinni sobie poradzić. Czemuś mam dobre przeczucia, może dlatego, że sama jestem z branży książkowej. Ponadto zwiastun wygląda całkiem zachęcająco: choć postaci są nieco uproszczone, to pasuje to do dziecięcych bohaterów, podobnie jak żywa kolorystyka, za to tła wyglądają pastelowo i dość realistycznie, co daje przyjemny kontrast. Chyba warto będzie zerknąć.

(u)



Hoshiai no Sora (8bit)
Seria oryginalna / Premiera 11.10.2019

Szkolny klub sportowy, któremu to tym razem grozi zamknięcie, zajmuje się tenisem, soft tenisem (odmiana tenisa ziemnego), precyzyjnie rzecz ujmując. Więcej o fabule nikt nie wspomina i chyba nie trzeba – wszyscy wiedzą, czego się spodziewać. Miło by jednak było, gdyby twórcy zaproponowali jakiś konkretny powód, dla którego warto się z tym serialem zapoznać. Coś wykraczającego ponad „seria sportowa taka jak wszystkie”. Machnąłbym więc na ten tytuł ręką, ale reżyser jest ciekawy. Kazuki Akane pracuje z rzadka, ale ma kilka interesujących serii na koncie (Escaflowne, Noein). Co więcej, ta seria jest jego dziełem autorskim – odpowiada również za scenariusz. Yuuichi Takahashi, robiący projekty postaci, też zna się na rzeczy i to widać – urokliwa z nich zgraja licealistów. Zwiastuny są też urokliwe w większej ogólności, ale znając studio 8bit na cuda wizualne ogółem nie ma co liczyć.

Sprawia to wszystko wrażenie ciepłych kluch. Żywe kolory z narzuconym delikatnym mglistym filtrem składają się na senne wrażenie, projekty postaci to też łagodność w czystej formie, a w tle lecą optymistyczne piosenki; tak więc zapowiedzi zdecydowanie sugerują serię oglądaną dla relaksu. Patrząc na silne nazwiska na pokładzie, może być w tym skuteczna.

(t)



Houkago Saikoro Club (Liden Films)
Adaptacja mangi / Premiera 3.10.2019

Mówi się, że jedyne pewne rzeczy w życiu to śmierci oraz podatki. Ja tam dodałbym do tego jeszcze punkt mówiący, że w sezonie anime powinien być tytuł o słodkich dziewczynkach robiących słodkie rzeczy. I wiecie co? Z takim właśnie tytułem macie tutaj do czynienia!

Fabuła wydaje się być prosta jak kwadratura koła. Oto główna bohaterka, Aya, przeprowadza się właśnie do nowego miasta. Tam zaprzyjaźnia się z dziewuszką imieniem Miki, a potem obie, pod przewodnictwem niejakiej Midori, trafiają do sklepu o nazwie The Dice Club!. Tak oto dla dwójki dziewcząt rozpoczyna się nowy życiowy rozdział polegający na nabijaniu kabzy przemysłowi gier planszowych. Co w praktyce oznacza, że obie zapisują się do szkolnego klubu miłośników planszówek, a widz będzie podziwiał urocze panny podczas gry. I, przy okazji, wchłaniał mniej bądź bardziej subtelne lokowanie produktu.

Jak widać po powyższym, raczej nie ma sensu spodziewać się po tej serii fabularnych głębi, nagłych zwrotów akcji czy choćby próby ujawnienia jakiegoś światowego spisku twórców gier. Można za to spodziewać się ciepłych i uroczych, okraszonych sympatyczną grafiką okruchów życia. Być może z dodatkiem komedii i/lub romansu. Nic specjalnego z tego raczej nie będzie, ale miłośnicy gatunku pewnie będą zadowoleni.

(d)



Kabukichou Sherlock (Production I.G.)
Seria oryginalna / Premiera 12.10.2019

Aż normalnie strach się bać. Oto pojawia się kolejna adaptacja opowieści o słynnym detektywie, Sherlocku Holmesie. A od kiedy postać przeszła do domeny publicznej, należy pamiętać, że możliwości i pomysły twórców nie są już ograniczane prawem autorskim ani koniecznością trzymania się oryginału.

W tym przypadku nasz detektyw mieszka w przybytku prowadzonym przez panią Hudson i zajmuje się głównie sprawami związanymi z nieszczęśliwymi związkami. Nie jest jednak jedynym detektywem w budynku. Otóż kamienicę zamieszkują także: genialny uczeń liceum, James Moriarty, dziewczyna­‑detektyw Mary Morstan i jej partnerka Lucy Morstan, były jakuza – też detektyw, były śledczy – takoż detektyw od hazardu, przystojny chcę­‑zarabiać­‑dużo­‑kasy detektyw i tłusty kot. Oraz pani Hudson, czyli kobieta z brodą. Całe to towarzystwo, jak mniemam, żyje sobie spokojnie i rozwiązuje sprawy ze swojej działki zainteresowań. Aż do momentu, gdy w okolicy pojawia się Kuba Rozpruwacz, czyli Jack the Ripper.

Nadzieję budzi ekipa odpowiedzialna za anime: reżyserem jest Ai Yoshimura (Oregairu, Dance with Devils), natomiast za oryginalny scenariusz odpowiada Taku Kishimoto (Gin no Saji, Haikyuu!!, Miasto beze mnie). Postaci projektuje Toshiyuki Yahagi (Joker Game). Jako fanka Sherlocka czekam na tę serię z ciekawością i obawą. Ponieważ jest to seria oryginalna, z tytułowym Sherlockiem mająca niewiele wspólnego oprócz klimatu „detektywistycznego” i postaci, nie za bardzo da się przewidzieć, czego możemy się spodziewać. Opcje są dwie – albo powstanie dobra seria kryminalna, albo potworek na miarę „motylka chaosu”. W każdym razie mam nadzieję, że w tym drugim przypadku przynajmniej będzie zabawnie.

(i)



Kandagawa Jet Girls (TNK)
Seria oryginalna / Premiera 8.10.2019

Były bitwy na pośladki, były też wyścigi konioidolek. Tym razem postawiono na słodkie, biuściaste i dodatkowo uzbrojone dziewczyny biorące udział w niesamowicie popularnych wyścigach skuterów wodnych na tokijskiej rzece Kanda. Głównymi bohaterkami są piętnastoletnie Rin Namiki i Misa Aoi, które walczyć będą o zwycięstwo z innymi zespołami.

Tym, czego z pewnością można się po tej serii spodziewać, jest masa fanserwisu, o czym świadczy podskakujący biust głównej bohaterki pokazany już w początkowych ujęciach zwiastuna. Pojęcia nie mam natomiast, czy anime sprawdzi się jako seria sportowa. Być może, ale biorąc pod uwagę, że zdecydowanie nie jestem jej odbiorcą docelowym i nie mam zamiaru jej oglądać, to zainteresowani sami będą musieli się przekonać. Jeśli nie możecie się doczekać tego serialu, to zapewne ucieszy Was fakt, iż w ekipie znaleźli się ludzie, dla których tego typu produkcje to chleb powszedni. I piszę to bez cienia ironii. Gorzej będzie, jeżeli okaże się, że nawet fanom gatunku Kandagawa Jet Girls nie przypadło do gustu, bo to projekt multimedialny, ale to już czyste gdybanie.

(e)



Keishichou Tokumu Bu Tokushu Kyouakuhan Taisaku Shitsu Dai Nana Ka: Tokunana (Frontier Works)
Seria oryginalna / Premiera 6.10.2019

Widzisz tytuł, który wygląda, jakby mógł być skrótem fabuły, myślisz – isekai. Nic bardziej mylnego, mamy do czynienia z serialem policyjnym, a tytuł informuje nas w kwiecisty sposób, że będziemy śledzić losy bardzo specjalnej jednostki uderzeniowej Tokunana. Żeby nie było zbyt zwyczajnie, akcja toczy się w świecie alternatywnym (do którego jednak NIE zostaje przyzwany protagonista), różniącym się od naszego głównie obecnością magicznych bestii. Mają swoją rolę w fabule – rolę głównych złych będzie pełnić organizacja Nine, która poza knuciem zajmuje się religijnym czczeniem smoków; mimo to wydaje się, że klimat będzie w miarę przyziemny. Żadnych magicznych fajerwerków, zaprezentowane fragmenty akcji przypominają raczej klasyczne amerykańskie kino sensacyjne. Miło, serii w tym stylu jest obecnie niedostatek, czuję jednak niepokój, jak będzie się to zgrywać z elementami fantastycznymi.

O twórcach niespecjalnie można coś wyrazistego powiedzieć. Producenci zainwestowali w seiyuu, choćby w Kenjirou Tsudę, ale raczej nie w ekipę produkcyjną. Ci ludzie mają na koncie wiele porażek, a sukcesy nieliczne. Jedyny rodzynek w cieście to mangaka Nanae Chrono (Peacemaker Kurogane, jeśli ktoś nie kojarzy), którego zaproszono do zaprojektowania postaci. Niewątpliwie artysta z klasą, ale samymi projektami serialu nie pociągnie. Sądząc po zwiastunach, grafika jest całkiem szczegółowa, ale animacją twórcy się nie chwalą. Chciałbym, żeby to był porządny serial, ale statystyka nie jest po jego stronie.

(t)



Kono Oto Tomare! [2019] (Platinumvision)
Adaptacja mangi / Premiera 6.10.2019

Perypetie członków szkolnego klubu gry na koto trwają w najlepsze, a ponieważ zwiastun z fabuły nie zdradza nic konkretnego, trudno mi cokolwiek o niej napisać. Aczkolwiek biorąc pod uwagę, że to nie tyle kontynuacja, ile po prostu ciąg dalszy serii (ekipa produkcyjna bez zmian) z kwietnia tego roku, nie spodziewałabym się jakichś kolosalnych zmian w prowadzeniu historii czy bohaterów. Ot, mocno schematyczna, ale nawet sympatyczna wariacja na temat opowieści o szkolnym klubie, który z niczego staje się legendą (albo czymś podobnym) na arenie międzyszkolnej. Nic nowego pod słońcem, ale ci, którym anime przypadło do gustu, zapewne nie mogą się doczekać premiery. Reszta albo powinna nadrobić część pierwszą, albo dać sobie spokój, jeśli tematyka ich w ogóle nie interesuje.

(e)



Mairimashita! Iruma­‑kun (NHK)
Adaptacja mangi / Premiera 5.10.2019

Iruma miał tego pecha, że urodził się jako syn naprawdę nieodpowiedzialnej pary, w efekcie czego od momentu ukończenia pierwszego roku życia musiał sam o siebie dbać. Jakim cudem mu się to udało? Cóż, najwyraźniej bogowie czuwali i obdarzyli go nieskończoną odpornością na dopusty losu. Dlatego nawet kiedy rodzice postanowili go sprzedać wywołanemu przez przypadek demonowi, okazało się, że chłopak zamiast trafić do kotła z gulaszem z duszy, został adoptowany przez obsesyjnie pragnącego wnuka piekielnego jegomościa. I od razu trafił do piekielnej szkoły, którą, jak się okazało, rządzi jego nowy dziadek. Dalej Iruma zalicza: przemówienie do uczniów, przypadkowe rzucenie niebezpiecznego zaklęcia mającego go chronić przed upadkiem (a może nawet Upadkiem) i pojedynek z innym pierwszakiem, niezwykle utalentowanym Asmodeuszem. Połączenie zaklęcia i własnej odporności sprawia, że wychodzi z tej walki zwycięsko, a Asmodeusz uznaje go za swego władcę i razem z nim planuje wyrobienie sobie pozycji w szkole, oczywiście demonicznymi metodami… Co się stanie z biednym, dobrodusznym Irumą wrzuconym w sam środek towarzystwa z piekła rodem???

Pierwszy rozdział mangi nie napełnił mnie nieodpartą potrzebą poznania odpowiedzi na to pytanie. Wszystko wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z niezbyt wyrafinowaną komedią pomyłek, w której większość bohaterów zachowuje się albo absurdalnie, albo po prostu idiotycznie. Fakt, to może bawić, ale nie każdego, a sądzę, że to będzie podstawowa cecha anime. Z ekipy produkcyjnej z kolei niewiele wynika. Za mały plus pewnie trzeba uznać w miarę doświadczonego scenarzystę i być może fakt, że serię rozpisano na dwa sezony; może dzięki temu tempo nie będzie tak zabójcze, jak w oryginale. No i z całą pewnością można się spodziewać, że projekty postaci będą lepsze od pierwotnych, które straszą mnie we wspomnieniach do tej pory…

(u)



Mugen no Juunin: Immortal (Liden Films)
Adaptacja mangi / Premiera 10.10.2019

Adaptacja Miecza nieśmiertelnego – podejście trzecie. Poprzednie poszły nieźle, choć daleko im było do kasowego sukcesu oryginalnej mangi, i to mimo że za poprzedni (film kinowy) odpowiadał nie kto inny, a sławetny reżyser Takashi Miike. Amazon dostrzegł potencjał pieniężny tytułu, więc zatrudnił… Linden Films!? Za co to pokaranie, ja się pytam, za co? W ostatnich latach udało im się zmarnować Arslan Senki i Berserka. Najwięcej zależy od reżysera, ja wiem, ale w obu wymienionych przypadkach animacja wołała o pomstę do nieba, więc trudno teraz oczekiwać lepszych efektów (a i reszta ich osiągnięć nie zachęca). Co prawda zwiastuny wyglądają dobrze i bardzo nastrojowo, ale moje zaufanie do studia jest mniejsze od zera. Za to przeciwnie jest w przypadku reżysera – Hiroshi Hamasaki wydaje się perfekcyjną osobą do tej roboty. To bardzo ciekawy twórca – niewielu może się pochwalić posiadaniem na koncie takiej klasy serii jak TeXhnolyze, Shigurui i Steins;Gate. W połączeniu z tym, że ewidentnie dobrze się on czuje w ciężkich i mrocznych samurajskich klimatach, jestem bardzo zaintrygowany, co będzie miał do zaoferowania.

Niestety patrzę na resztę ekipy, i wygląda na to, że Hamasaki będzie dość osamotniony. Kilkoma ładnymi seriami na koncie może pochwalić się jeszcze odpowiedzialna za dźwięk Youji Shimizu, ale to… tyle? No dobra, seiyuu też są doświadczeni. Poza tym ekranizowanie mangi, która ma trzydzieści tomów, nigdy do prostych nie należy. Tyle dobrego, że akurat na Hamasakiego można liczyć w kwestii zgrabnego wykrojenia z tego ogromu krótszej spójnej historii.

Cóż, Linden Films zyskało szansę i środki, żeby zrehabilitować się po nieszczęsnym Berserku. Będzie mrocznie, będzie krwawo; protagonistę tej serii zgodnie z tytułem można pokroić na kawałki, a po kilku godzinach poskłada się do kupy, czego z pewnością bęziemy wielokrotnie świadkami podczas śledzenia jego naszpikowanej przeciwnościami losu drogi ku odkupieniu. Jako ciekawostkę podam, że imię protagonisty, Manji, to w oryginale… swastyka. Co prawda wschodnia, lewoskrętna, ale wobec częstego używania kanji, widocznego już w zwiastunach, jestem ciekaw, czy to przejdzie w takich Niemczech na przykład…

(t)



Nanatsu no Taizai: Kamigami no Gekirin (Studio Deen)
Adaptacja mangi / Premiera 9.10.2019

Przyjaciele mogą okazać się wrogami, a wrogowie – sprzymierzeńcami. Sytuacja bohaterów komplikuje się coraz bardziej. Czy do ocalenia świata wystarczy jeszcze proste mordobicie? Cóż, tak czy inaczej z pewnością go nie zabraknie, ponieważ shounen ma swoje prawa, zaś Nanatsu no Taizai konsekwentnie udowadnia, że jest shounenem z krwi i kości, ze wszystkimi wynikającymi z tego wadami i zaletami. Można by powiedzieć – kolejna odsłona tasiemca, jednakże fanów zelektryzowała enigmatyczna informacja, że w tym sezonie fabuła ma „zmierzać do finału”. Autor mangi, Nakaba Suzuki, również zapowiedział rychły koniec swojego dzieła… Czy to oznacza, że nowe anime będzie już ostatnie w tym cyklu? Materiału pozostało sporo, ale biorąc pod uwagę, że poprzednie dwie serie zaadaptowały coś koło dwustu rozdziałów, taki obrót sprawy wydaje się prawdopodobny.

Drugą zwracającą uwagę informacją jest powierzenie ekranizacji innemu studiu. Jako że w tym przypadku projektem, zamiast A­‑1 Pictures, zajmie się Studio Deen, można powiedzieć, że zamienił stryjek siekierkę na kijek – oba studia mają opinię wypuszczających raczej produkty masowe niż arcydzieła. Oznacza to oczywiście wymianę całej ekipy twórców, zaś nowy reżyser nie ma na koncie szczególnie imponującego dorobku (o scenarzyście też lepiej nie wspominać). Wszystko to nie wróży nowemu anime najlepiej, ale, jak można się domyślić, decydenci liczą na wiernych fanów, którzy obejrzą nową część bez względu na wszystko.

(a)



No Guns Life (Madhouse)
Adaptacja mangi / Premiera 11.10.2019

Cóż to za nagły urodzaj cyberpunka? Psycho Pass powraca (o czym niżej), a tu jeszcze nowy tytuł, i to w dodatku w wykonaniu Madhouse. Zawsze świetnie sobie radzili z seinenami, więc lepszego studia do tej roboty bym nie wskazał. Rzucę pewnie okiem na obie te produkcje, ale to z aktualnie omawianą wiążę większe nadzieje. Większa świeżość jest zaletą samą w sobie, ale są też inne powody. Choćby ekipa – to ludzie, którzy ostatnio pięknie się sprawili trzema sezonami Overlorda: reżyser Naoyuki Itou oraz scenarzysta Yukie Sugawara. Poczucie stylu jest – wiadomo – mocno subiektywne, ale wręcz uwielbiam, jak klasycznie i krwiście prezentuje się ta seria. Trochę Akiry, trochę Battle Angel Ality, trochę Ghost in the Shell, ten tytuł nie wstydzi się swoich inspiracji. Szarobura metropolia w powojennej przyszłości, wyniszczana biedą, konfliktami społecznymi, technologicznymi i manipulacjami korporacji stopniowo przejmujących władzę – to wszystko już było po wielokroć, ale nie w ostatnim czasie.

Pominąłem do tego momentu fakt, który chyba każdy widzi, ale może wątpić – to nie hełm ani maska, protagonista tej serii, Juuzou Inui, naprawdę ma giwerę zamiast głowy. Przyznam się, że już sama ta osobliwość wystarczy, abym chciał zobaczyć tę serię z czystej ciekawości, choć jest w tym pewne ryzyko, ponieważ w związku z brakiem mimiki postać musi być naprawdę dobrze zagrana. Szczęśliwie seiyuu Jun’ichi Suwabe to stary wyga o tak imponującym warsztacie, że moje obawy zostały niemal całkowicie rozwiane. Brak ludzkiej twarzy nieźle też wpisuje się w posthumanistyczny klimat i świat przedstawiony w ogólności. Juuzou ma częściową amnezję i nie pamięta, w jaki sposób nabył ten modny dodatek, będąc jednym z wielu eksżołnierzy, których ciała zostały zcyborgizowane w celu poszerzenia ich możliwości. Obecnie jest specyficznym najemnikiem, zatrudnianym do rozwiązywania problemów wywoływanych lub związanych z innymi zmodyfikowanymi. Ponownie: cud oryginalności to nie jest, ale zgrabnie zawiązuje fabułę i daje szerokie możliwości wprowadzania nowych wątków. Seria wygra lub przegra na tym, na ile się to uda; poza tym jak zawsze w przypadku adaptacji ciągle wychodzących mang (jest obecnie osiem tomów), niezgrabnie jest urywać fabułę w przypadkowym punkcie, a często się to niestety zdarza.

(t)



Null Peta (Shin­‑Ei Animation)
Seria oryginalna / Premiera 4.10.2019

Jak się okazuje, śmierć w najbliższej rodzinie wcale nie musi być powodem do rozpaczy, tym bardziej, jeśli jest się w stanie wskrzesić zmarłego. A że w sposób zdecydowanie niekonwencjonalny? Cóż… Może nie do końca wskrzesić, bo choć młodziutka Null ma frankensteinowe zapędy, nie eksperymentuje na zwłokach, tylko konstruuje robota z wgraną osobowością jej starszej siostry, Pety. A przynajmniej tak jej się wydaje, bo charakter robota stworzyła na podstawie własnych obserwacji. Efekt końcowy przerasta jej najśmielsze oczekiwania…

Null Peta jest częścią multimedialnego projektu, na który oprócz anime składa się jeszcze gra. Sam serial zadebiutować ma w sieci, premiery telewizyjnej chyba dla niego nie przewidziano. To i skąpe materiały promocyjne każą mi podejrzewać, iż seria jest materiałem promocyjnym gry i raczej nie należy spodziewać się po niej cudów. Ale może się mylę i ten niepozorny tytuł okaże się komedią sezonu? Kto wie. Rzut oka na listę płac raczej nie odpowie na to pytanie, ponieważ reżyser jakieś tam doświadczenie ma, ale jego dokonań wielkimi nazwać się nie da. Odpowiedzialny za scenariusz człowiek ma jak do tej pory na koncie tylko jedno anime (Nora to Oujo to Noraneko Heart), więc trudno oczekiwać cudów. Zaś zwiastun, krótki bo krótki, ale zawsze, pokazuje, że strona wizualna też raczej widzów nie zachwyci. Czy warto więc się w ogóle za to zabierać? Bardzo dobre pytanie…

(e)



Ore o Suki na no wa Omae Dake ka yo (Connect)
Adaptacja light novel / Premiera 3.10.2019

Kiedy Amatsuyu Kirasagi, czyli przeciętny licealista taki­‑jak­‑ty, zostaje poproszony o rozmowę w cztery oczy przez piękną, inteligentną i dobrze ułożoną przewodniczącą samorządu, może spodziewać się różnych rzeczy, ale nie tego, że wyzna mu ona miłość do jego najlepszego przyjaciela. A potem sytuacja się powtarza, tylko w wykonaniu jego hiperaktywnej, lecz uroczej przyjaciółki z dzieciństwa… Obie oczekują, że im pomoże w zdobyciu ukochanego. Co gorsza, życie obrzydza mu dodatkowo „piękna inaczej” okularnica, która na każdym kroku mu dogryza, a nawet przyznaje się do stalkingu. Podobno z miłości…

Tyle materiały oficjalne, plus wyznacznik „harem” i „komedia”, i można by uznać, że już wszystko wiadomo, więc co ja mam właściwie o tym ciekawego napisać? Ale wystarczyło trochę pogrzebać w sieci, by nieco się zdziwić: ponoć wszyscy tutaj mają ukryte i niezbyt szlachetne motywy, pożądają niewłaściwych osób, spiskują i manipulują, kim się da, żeby osiągnąć swój cel, a padający ofiarą „okrutnych żartów”, niby niewinny i dobroduszny bohater wcale taki do końca nie jest. Mamy więc kłamstwa, ustawki, dręczenie, stalking i próbę gwałtu… No cóż, może to i dobrze dla fabuły, bo ciekawiej, ale w tych opisach czytelników wyczułam raczej niesmak niż zachwyt. Przypuszczam, że trzeba powyższe wziąć pod uwagę, skoro nad scenariuszem czuwa autor oryginalnej light novel, a reżyser nie wygląda mi na takiego, który miałby znienacka i z niczego stworzyć arcydzieło.

(u)



Pet (Geno Studio)
Adaptacja mangi / Premiera 10.2019

Geno to ciekawe studio: zaczęli dopiero w 2017, a już dali o sobie dobrze znać dwoma sezonami Golden Kamui. Wyraźnie nie zamierzają zwalniać, w czym na pewno pomoże współpraca z Amazonem. Pet jest adaptacją pięciotomowej mangi zakończonej w 2003 roku. Nie jest więc to tytuł świeży, ale nadrabia oryginalnością: fabuła opowiada o ludziach potrafiących manipulować wspomnieniami innych. Ten potężny talent jest szeroko wykorzystywany przez organizacje przestępcze do zacierania śladów, ale potrafi być niszczący nie tylko dla celów ataku, ale i atakujących. Aby chronić się przed własnymi mocami, muszą oni używać telepatycznej więzi, dzięki której zyskali tytułowy przydomek. Z niedawnych serii klimaty te przypominają Mob Psycho 100, ale jako że tym razem mamy do czynienia z seinenem, fabuła powinna być znacznie cięższa. Na pewno jednak twórcy zainspirowali się ekscentrycznością powyższego tytułu – zwiastuny bardziej niż na postaciach koncentrują się na… live action złotych rybkach. Nietypowy pomysł na promocję, zważywszy, że manga zatarła się już w pamięci, ale w zeszłym roku wystawiono sztukę teatralną na motywach tej historii, więc może uznano, że wystarczy, aby ludzie kojarzyli, o co chodzi. Swoją drogą, grali w niej seiyuu tej serii, co dobrze wróży ich rolom – wymagania teatralne są zwykle zdecydowanie wyższe od telewizyjnych. Jeszcze lepiej wróży reżyser – Takahiro Oomori to klasa sama w sobie. Baccano!, Durarara!!, Natsume Yuujinchou, a to nawet nie wszystko – fiu fiu fiu!

Materiał źródłowy z niezaprzeczalnym potencjałem, młode ambitne studio, jeden z najlepszych reżyserów w branży – czego chcieć więcej? Może zwiastunów, które by pokazały, jak to ma wyglądać. Cóż, manga ma porządny dizajn, więc o ile go utrzymają, i pod tym względem powinno być dobrze.

(t)



Phantasy Star Online 2: Episode Oracle (Gonzo)
Adaptacja gry jRPG / Premiera 7.10.2019

Skomplikowane to było… przedrzeć się przez nadmiar informacji (geneza cyklu gier sięga lat 80. zeszłego wieku i jest tej franczyzy naprawdę sporo!) i uzyskać jakieś konkrety prócz tego, że nowa animacja ma obejmować pierwsze trzy części gry Phantasy Star Online 2 plus oryginalną historię. Dla zaznajomionych graczy pewnie to proste, dla reszty świata istotna powinna być wiadomość, że tym razem nie będzie klubów szkolnych i bezczelnego reklamowania jRPG­‑ów, tylko klasyczna walka dobra ze złem, światła z mrokiem, w kosmicznych dekoracjach (planety, statki kosmiczne, Obcy, lasery itd.) oraz odkrywanie mrocznej prawdy o rodzimej organizacji (ARKS). Główny bohater to najwyraźniej odpowiednik gracza; w pierwszym rzędzie jako nowy rekrut znajdzie się na planecie Naberius, gdzie zostanie zaatakowany przez wrogie organizmy dążące do pożarcia życia w całym wszechświecie, oraz spotka dziewczynę, która straciła pamięć, a jedno z drugim nie jest bez związku. Jakiego? Pewnie trzeba obejrzeć, żeby się dowiedzieć, choć przeczuć z jakiegoś powodu nie mam dobrych.

Nie chodzi tylko o to, że za serię odpowiada Gonzo – mam do nich dość sympatii z dawnych czasów, by za każdym razem liczyć, że w końcu znowu zrobią coś fajnego. Zresztą scenarzysta ma na koncie parę serii (w tym niezłych) w klimatach science­‑fiction, a i reżyser miał do czynienia z ekranizacjami gier (w tym z ewidentnym gniotem). To chyba znaczy, że decydenci się postarali przynajmniej przy obsadzie tych stanowisk. Jednak spotkałam się w sieci z opiniami graczy, że 25 odcinków to za mało na to, co ma objąć ekranizacja (plus twórczość własna!), a znając życie, jest to dość prawdopodobne; w dodatku zdania co do jakości fabuły tych trzech części też były podzielone. Plusem jest to, że stanowią one zamkniętą całość, więc seria nie powinna chociaż zawisnąć w próżni; a poza tym wśród seiyuu jest sporo znanych nazwisk (np. Daisuke Ono, Megumi Ogata, Takahiro Sakurai, Kana Hanazawa). Dla fanów kosmicznych klimatów zapewne rzecz warta zainteresowania się, ale na epicką sagę pokroju Gwiezdnych wojen bym raczej nie liczyła.

(u)



Psycho­‑Pass 3 (Production I.G.)
Seria oryginalna / Premiera 24.10.2019

Uświadomiłem sobie, że zupełnie nie kojarzę, co się działo w drugim sezonie. Próbując to odtworzyć, ku swojemu zaskoczeniu zauważyłem, że jestem autorem jego recenzji! Ta pustka w głowie chyba nieźle podsumowuje tę kontynuację. Zresztą, oryginalna seria była przyzwoita, ale gdzie w niej materiał na franczyzę tych rozmiarów, tego nie wiem, choć z kolei film kinowy okazał się powrotem do formy. Gwoli przypomnienia (lub uświadomienia): mamy tu do czynienia z cyberpunkowym światem, w którym w nieodległej przyszłości opracowano technologię – system Sybilla – pozwalającą rozpoznać u ludzi zmiany psychologiczne poprzedzające popełnienie przestępstwa, dzięki czemu można ich zatrzymać, zanim złamią prawo. Koncepcja przedstawiona choćby w opowiadaniu i późniejszym filmie Raport mniejszości jest funkcjonalnie niemal taka sama, więc co do oryginalności pomysłu można mieć trochę zastrzeżeń. Do wykonania też, ale nie po to tu jestem, aby recenzować poprzednie serie, ale żeby skonstatować, że kiedy nad tematem pracował oryginalny pomysłodawca, sławetny Gen Urobuchi, to było może nie wybitnie, ale przynajmniej nieźle. Pierwsza seria – był, druga seria – nie było, kinówka – była. Trzecia seria… Na razie nikt o nim nie wspomina. Ups.

Po nieszczęsnym sezonie drugim tytuł wrócił do studia Production I.G. – to dobrze. Reżyser Naoyoshi Shiotani pozostaje bez zmian – to źle, bo jego wcześniejsza praca dawała mieszane rezultaty. Poza tym od 2012 zajmuje się on niemal wyłącznie Psycho­‑Pass, co dla żadnego reżysera nie jest zdrowe, a należy też zaznaczyć, że nigdy nie był on kreatywną stroną tego przedsięwzięcia, za tę odpowiadał wspomniany Urobuchi i były współreżyser Katsuyuki Motohiro.

(t)



Radiant [2019] (Lerche)
Adaptacja komiksu / Premiera 2.10.2019

Z pierwszą serią Radianta mieliśmy okazję zapoznać się w zeszłym roku, kiedy studio Lerche przeniosło na mały ekran komiks francuskiego autora Tony'ego Valente. Adaptacja pierwszych czterech tomów opowieści spotkała się z mieszanymi uczuciami, zwłaszcza z powodu zmiany pewnych akcentów w stosunku do oryginału. Najwidoczniej jednak wystarczyło to do podjęcia decyzji o kontynuowaniu serii, choć na pewno nie było to spowodowane wyjątkowym urokiem bohatera, oj nie…

Pokrótce przypomnijmy zatem fabułę: otóż mamy świat, w którym ludzkość jest nękana przez potwory zwane Nemezis. Ktokolwiek ma z nimi kontakt, jest przeklęty, a w dodatku dostaje się na celownik Inkwizycji. W opozycji do niej stoją magowie, czyli tacy skażeni, którzy starają się pomagać ludziom i zwalczać Nemezis (oczywiście, w ich gronie także się zdarzają czarne owce) – niestety zwykli ludzie i tak ich nienawidzą i najchętniej by ich wynieśli na widłach, bez względu na wiek dotkniętego klątwą (urocze). Nasz bohater, Seth, który spotkanie z Nemezis przeżył dziecięciem będąc, ma ogromną moc Fantasii, charakter nieznośny i postanowienie pokonania Nemezis raz i na zawsze. Dlatego wyrusza w podróż w poszukiwaniu Radianta, przy którego pomocy je zgładzi, zgarniając po drodze towarzyszy i przeżywając przygody oraz odkrywając siebie i świat.

Skoro jest to bezpośrednia kontynuacja, to nie zmieni się ani reżyser, czyli Seiji Kishi (Persona 4, Hamatora), natomiast za scenariusz odpowiedzialny jest nadal Makoto Uezu (Konosuba, Akame ga Kill!); reszta zespołu także pozostanie bez zmian. Cóż, przychodzi nam więc czekać kolejne dwadzieścia jeden odcinków na to, czy nasz bohater zbliży się choć trochę do swojego życiowego celu.

(i)



Rifle Is Beautiful (Studio 3Hz)
Adaptacja mangi / Premiera 13.10.2019

Ileż to serii zaczyna się od wiekopomnego otwarcia: „bohater/ka idzie do pewnej szkoły, by zapisać się do upragnionego klubu­‑czegoś­‑tam, który okazuje się zamknięty (bądź na krawędzi zamknięcia), i musi szybko znaleźć nowych członków, żeby jednak spełnić swoje marzenie”. Mam przy tym wrażenie, że klubowe aktywności są dość losowe, choć wyraźny jest nurt poszukiwania „oryginalności”. W tym przypadku świeżo upieczone urocze licealistki pragną bowiem bawić się karabinkami – ot, takie lekkie gap moé, ale cóż to jest wobec czołgów i okrętów wojennych… Nic zgoła. W dodatku oryginał to czteropanelówka, więc słowem kluczem będzie z pewnością właśnie „lekka” (komedyjka, bez wątpienia). Czy serię można określić jako odmianę CGDCT, nie wiem, bo choć warunek CG jest spełniony, chyba trudno uznać strzelanie do tarczy za CT. Aczkolwiek fanów tych pierwszych na pewno przyciągnie, bo panienki z obrazka są, cóż, jak z obrazka, i nawet można zgadywać, że odfajkowują popularne typy.

Ekipa nie robi niestety równie dobrego wrażenia, bo dla reżysera, mimo że nienowego w branży, jest to raptem trzecia samodzielna produkcja, a scenarzysta popełnił co najmniej kilka potworków. Cała nadzieja w tym, że w oryginale jest wystarczająco dużo słodyczy i chociaż odrobina humoru (zabawny jest przynajmniej tytuł), żeby chciało się to oglądać, a dopiero rozwijające skrzydła studio przyzwoicie to zanimuje. Jeszcze dwie rzeczy mi się przypomniały, drogą skojarzeń: w tym samym sezonie mamy No Guns Life – to dopiero jest gap! Za to miłośnicy broni strzeleckiej będą mieli z czego wybierać… I taki staroć: Rushuna. Czemuś naszła mnie ochota, żeby to sobie odświeżyć…

(u)



Shin Chuuka Ichiban (NAS)
Adaptacja mangi / Premiera 12.10.2019

Wydawać by się mogło, że jedno anime kulinarno­‑pojedynkowe na sezon wystarczy… Ale Shokugeki no Souma będzie musiało się posunąć w swojej niszy, żeby zrobić miejsce dla tej serii, będącej adaptacją mangi z lat 90. Tym razem mamy do czynienia z (pseudo)dziewiętnastowiecznymi Chinami, gdzie chłopiec imieniem Mao wyrusza na wyprawę w celu doszlifowania umiejętności kucharskich i zostania mistrzem w swoim fachu. W zestawie standardowo: pojedynki na potrawy, orgazmiczne reakcje na spożywane przysmaki, rywale i wrogowie stający się rywalami i przyjaciółmi, trochę ładnych dziewczyn oraz mroczny spisek mrocznej organizacji zrzeszającej mrocznych kucharzy.

Manga doczekała się już jednej adaptacji (oraz chińskiego serialu aktorskiego) i prawdziwe pytanie brzmi, czy teraz będziemy mieć do czynienia z sequelem, czy też z nową ekranizacją. Na to pierwsze wskazywałoby Shin w tytule, ale z drugiej strony oryginalna manga nie tyle miała odrębną kontynuację, ile w pewnym momencie dołączyła wspomniane Shin do swojego tytułu. Jak by jednak nie było, nie sądzę, by znajomość serii sprzed ponad dwudziestu lat była konieczna do rozpoczęcia seansu. Itsurou Kawasaki ma przyzwoity dorobek reżyserski, pozostaje jednak pytanie, jak ekranizacja wiekowego oryginału wytrzyma porównanie z pochodzącymi z zupełnie innej epoki perypetiami uczniów akademii Tootsuki?

(a)



Shinchou Yuusha: Kono Yuusha ga Ore Tueee Kuse ni Shinchou Sugiru (White Fox)
Adaptacja light novel / Premiera 2.10.2019

O, isekai. No kto by się spodziewał po prostu. Ekranizacja serii książek, w której japoński nastolatek zostaje przeniesiony do świata przypominającego grę komputerową, a w jego misji pomagać będzie banda urokliwych dziewoi. Wysilam pamięć, ale nie przypominam sobie żadnej innej podobnej serii, która zaczynałaby się 2 października 2019 roku. Jest to więc atrakcyjna propozycja dla mających ochotę na isekai w jesienne wtorki.

Protagonista tej serii jest bardzo silny, ale jednocześnie jest strasznym cykorem. Chomikuje masowe ilości ekwipunku, walczy tylko z potworami grubo poniżej swojego poziomu. Rozumiecie, to taka parodia gatunku. Komedia taka. Cycki, które powinny przyprawić ich posiadaczki o niepełnosprawność, to też z pewnością parodia isekajowych konwencji. Tak samo bikini­‑zbroja. Niemal pękam ze śmiechu.

Studio White Fox jest takie, że kiedy da im się sensowny scenariusz i pieniądze, to zanimują ładnie. Jeśli zabraknie któregoś z powyższych, to nie zanimują ładnie (patrz: niedawne Arifureta Shokugyou de Sekai Saikyou). Patrząc na potencjał materiału źródłowego, wszystko jest więc jasne.

(t)



Shokugeki no Souma: Shin no Sara (J.C. Staff)
Adaptacja mangi / Premiera 12.10.2019

Studio J.C. Staff było ostatnio obłożone – równolegle do czwartego sezonu Shokugeki no Souma pracowali nad czterema innymi seriami! Wzbudzało to słuszne obawy u fanów, czy terminów uda się dotrzymać, ale jak widać priorytety były na właściwym miejscu i coroczny rytuał zostanie wypełniony. Większych zmian w ekipie produkcyjnej brak, ale można mieć obawy, czy natłok pracy nie ujawni się w spadku jakości animacji. Pozostaje jeszcze kwestia materiału źródłowego. Druga połowa sezonu trzeciego w mało elegancki sposób urwała w połowie wątek walki o akademię Tootsuki. Wytrwali, którzy nie zajrzeli do mangi, w końcu poznają zakończenie konfliktu o stawce tak wysokiej, że spokojnie mógłby aspirować do bycia finałem serii. Może nawet lepiej, gdyby tak było w istocie – dość powszechna opinia fanów jest taka, że to ostatni porządny wątek w Shokugeki no Souma. Później fabuła zaczęła mocno tracić na jakości, a komiks na popularności, co skończyło się jego brutalnym skasowaniem przez „Shounen Jumpa” w lipcu tego roku. Tym bardziej należy się cieszyć z tego, co dobrego nam jeszcze zostało. Resztę (o ile w ogóle zostanie zekranizowana) warto potraktować opcjonalnie…

(t)



Stand My Heroes: Piece of Truth (M.S.C.)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera 7.10.2019

Czytasz ten tytuł i przez głowę przebiega myśl, czy to aby nie spinoff do Boku no Hero Academia. Spojrzenie na grafiki jednak uzmysławia, że zdecydowanie nie. To… eee… ekranizacja gry otome na komórki, rozbudowanej o jakże oryginalne elementy gatcha i match­‑three. Jak zawsze, nie ma najmniejszego powodu, aby oglądać tę całkowicie pewną katastrofę. Niemniej niektórzy czerpią hipsterską przyjemność z czytania opisów takich badziewi, więc kontynuujmy.

Uparcie nie udawało mi się zapamiętać imienia protagonistki na tyle długo, aby je tu zapisać, ale z pomocą przyszedł CTRL+C. Rei Izumi jest całkowicie pozbawiona osobowości, jak też innych wyróżników w ogólności, poza jednym, trzymajcie się: jest… odporna na narkotyki. Dzięki temu pretekstowi znajduje zatrudnienie w antynarkotykowej grupie STand Alone National Department, w skrócie STAND, tak samo jak w tytule, widzicie, jakie to sprytne? Widzicie?! Zamiast pracować nad czymkolwiek konstruktywnym, zajmuje się rekrutowaniem do grupy bishounenów w oczywisty sposób niemających stosownych kompetencji. Przystojniaków jest dwudziestu, zaś wszyscy wyglądają jak jedna i ta sama osoba z różnymi fryzurami. Pewnie trochę by pomogło, gdyby mieli choć minimalnie różne sylwetki. To może chociaż wzrost? Seria reklamuje się grafiką z czarnymi sylwetkami biszy, do której można linijkę przyłożyć i się zgadza. Jesteśmy coraz bliżej anime, w którym protagonistka będzie romansować ze sklepowymi manekinami. Fabuła nie byłaby bardziej niedorzeczna niż to, co się tutaj dzieje.

(t)



Sword Art Online: Alicization – War of Underworld (A­‑1 Pictures)
Adaptacja light novel / Premiera 13.10.2019

Kolejna część Sword Art Online: Alicization wróci na małe ekrany już tej jesieni i będzie kontynuować wątki z poprzedniej odsłony, skupiając się na relacjach Alice z Kirito (dalej pozostającym bez świadomości) oraz na przygotowaniach Rycerzy Integralności i innych bohaterów do walki z Krainą Ciemności. Czyli, cytując recenzenta pierwszej odsłony: „tylko dla najwytrwalszych fanów cyklu”.

Pod względem technicznym większych zmian nie ma – reżyseruje nadal Manabu Ono, za muzykę odpowiada Yuki Kajiura, a za wygląd postaci Gou Suzuki, Tomoya Nishiguchi i Shingo Adachi. Czego można się spodziewać po jednej z mniej lubianych i już bardziej wyśmiewanych serii? Ano tego, że dostarczy swoim antyfanom kolejnego materiału do analiz niedoskonałości świata, a także powodów do irytowania się postaciami i typowym dla Studia A­‑1 Pictures sposobem ekranizacji powieści (i produkcji). A jednocześnie znów nabije sobie oglądalność – bo przecież wroga należy poznać, prawda?

(i)



Val x love (Hoods Entertainment)
Adaptacja mangi / Premiera 5.10.2019

Byłem sobie ja, znaczy Takuma Akutsu, zwykłym licealistą, w zwykłej szkole i oddawałem się błogiemu i spokojnemu życiu spędzanemu na nauce i unikaniu kontaktów interpersonalnych… Ale wszystko, co dobre, się kiedyś kończy. Oto sam Odyn z mitologii nordyckiej rodem, wyznaczył mi misję ratowania świata! I to w dodatku w grupce urodziwych i prezentujących różne stereotypowe rysy charakterologiczne walkirii, które to obowiązkowo zaczną czuć do mnie miętę.

Głupie? No a jakże. Ale też przaśny pomysł na anime ma się dobrze i nic nie wskazuje, żeby miał za szybko zniknąć. Zaprezentowany dotąd zwiastun niczego szczególnego nie zaprezentował, ale po opisie fabuły sądząc, możemy spodziewać się nastawionego na akcję, a zapewne też na motywy romantyczno­‑bieliźniane bitewniaka. Z obowiązkowym Przeciętniakiem Takim Jak Ty, któremu niedowidzący Odyn kazał wszystko uratować. Zwiastun mi oczu nie wypalił, a po usłyszeniu próbek seiyuu krew z uszu nie pociekła, więc może da się to obejrzeć. Ale fajerwerków bym się nie spodziewał.

(d)



Watashi, Nouryoku wa Heikinchi dette Itta yo ne! (Project No.9)
Adaptacja light novel / Premiera 7.10.2019

Japończycy to jednak nadal potrafią mnie zaskakiwać swoimi fabularnymi pomysłami… Popatrzcie tylko na tę serię: oto dziesięcioletnia Adele dostaje pewnego dnia w głowę. Nie odkrywa wtedy jednak grawitacji, ale za to przypomina sobie swoje poprzednie życie. Kiedy je prowadziła, nazywała się Misato Kurihara i zmarła w wieku zaledwie osiemnastu lat, gdy próbowała pomóc jakiejś dziewczynce. Po śmierci trafiła przez oblicze Boga, którego to ubłagała, by pozwolił jej powrócić i wieść nowe, zupełnie przeciętne życie. Stwórca miał widocznie dobry humor, bo przystał na jej prośbę, ale postawił też pewien warunek. Jeśli Adele stanie się w jakiejś dziedzinie zbyt dobra, to jej sielski, przeciętny żywot bezpowrotnie się skończy…

Nie powiem, brzmi to ciekawie, i sądzę, że interesująco będzie patrzeć, co wyrośnie z takiego quasi „odwróconego” isekaja, do którego tytuł ten, w moim odczuciu, się zalicza. Po trailerze sadząc, czeka nas dość typowy zestaw magicznych przygód, walki i przyjaźni, ale nietypowy cel głównej bohaterki może nadać całości nieco inny niż zazwyczaj posmak.

(d)



Z/X: Code Reunion (Passione)
Adaptacja mangi / Premiera 8.10.2019

Z/X to kolejna z rozlicznych karcianek, opowiadająca o – niemalże dosłownym – zderzeniu światów. Pięć wymiarów, będących różnymi wariantami przyszłości tego samego świata, musi walczyć o przetrwanie, zaś areną ich starcia staje się Ziemia… Przynajmniej tak opisywana jest fabuła oryginalnej gry oraz serii anime z 2014 roku. Jak się to ma do okrąglutkich i moeblobowatych projektów z nowej serii – tego nie wiem, ale wpisuje się to w ogólne przekonanie japońskich marketingowców, że wszystko sprzeda się lepiej, jeśli obsadę zastąpić słodziutkimi dziuniami.

Serię będzie reżyserować Yoshifumi Sueda, który pracował ostatnio przy High School DxD Hero, zaś scenariusz ma pisać doświadczony Tatsuhiko Urahata, co może wróżyć nie najgorzej – warto jednak pamiętać, że manga, której bezpośrednią ekranizacją ma być to anime, została w zeszłym roku zawieszona z powodu choroby jednego z twórców. Na pociechę zostają seiyuu, wśród których znalazły się m.in. Yui Ogura, Aina Suzuki czy Inori Minase. Na dzieło wybitne nie ma się co nastawiać, ale kto wie – tego rodzaju produkcje czasem, o dziwo, potrafią być bardziej udane, niż komercyjne pochodzenie mogłoby wskazywać.

(a)



Zoids Wild Zero (OLM)
Seria oryginalna / Premiera 4.10.2019

W uniwersum Zoids wiecznie trwa wojna, a młodzi piloci zasiadają za sterami biomaszyn, które kształtem przypominają najróżniejsze zwierzęta. Z tego, co wyczytałam, tak właśnie wygląda każde kolejne anime spod tego szyldu – wojna, mechy i młodzi piloci. W 2018 roku postanowiono wskrzesić tę liczącą sobie już ponad trzydzieści lat franczyzę i stworzono Zoids Wild, którego omawiane anime ma być kontynuacją. Jednakże z dostępnych informacji wynika, że spokojnie można sobie darować seans poprzedniej serii, bo koncepcja fabularna może i ta sama, ale zupełnie nowy zestaw bohaterów. Zwiastun pokazuje młodego pilota, który za wszelką cenę pragnie chronić tajemniczą dziewczynę przed wrogimi żołnierzami… Podobnie chyba wyglądało pierwsze anime, ale może chociaż w szczegółach scenariusz będzie się różnił. Cóż, przynajmniej od strony technicznej prezentuje się to nieźle.

Tak czy siak, przełomowego dzieła bym się raczej nie spodziewała, bo to po prostu reklama modeli robotów do składania, ale swego czasu Gundam Build Fighters pokazało, że nawet serial będący animowaną promocją może być dobry. Czy tak będzie również w tym przypadku? Szczerze pisząc, nie ma pojęcia, bo żadnej z serii Zoids nie oglądałam. Ze statystyk wynika, że odsłona z 2018 roku nie była szczególnie popularna (przynajmniej wśród widowni międzynarodowej), ale jak widać na rynku krajowym poradziła sobie na tyle dobrze, że postanowiono sfinansować kolejny projekt. Tym razem za sterami produkcji stoi Takao Kato, który pracował już przy innych tytułach z serii, podobnie zresztą jak scenarzysta, więc fani uniwersum zapewne mogą spać spokojnie. Natomiast cała reszta? Nie mam zielonego pojęcia.

(e)


Serie z krótkimi odcinkami



Bananya: Fushigi na Nakama­‑tachi (Gathering)
Seria oryginalna / Premiera 1.10.2019

Bananya is love, Bananya is life. Myślicie sobie, że żartuję. Być może? Sam nie wiem. Czasami rozmyślam o tysiącach lat rozwoju cywilizacji, które doprowadziły nas do punktu, w którym stoimy – do animowanych seriali o pół kotkach, pół banankach. Budzi to we mnie grozę, ale i zachwyt. Drugi sezon Bananyi z pewnością będzie równie straszny i piękny, co pierwszy.

Bananokotki żyją w świecie podobnym do naszego, różniącym się jednak w egzystencjalnie kluczowej kwestii: żyją w nim bananokotki. Jak bananokotki się poruszają? Skaczą. Czym bananokotki się żywią? Słodyczami i sokiem bananowym. Co by się stało, gdybyśmy obrali bananokotka ze skórki? Lepiej sobie tego nie wyobrażać. W przeciwieństwie do mnie, bananokotki są zadowolone ze swojego życia i nie myślą o nim za dużo. Serial ten jest zaproszeniem, aby zrobić tak samo. Warto przynajmniej spróbować.

(t)



Kaijuu Step Wandabada (Usagi Ou)
Seria oryginalna / Premiera 27.09.2019

Kaiju z serii Ultraman tkwią w świadomości widzów równie silnie, jak sami bohaterowie. A co, jeśli zamienić każdego z potworów w małego dzieciaka (w potworzastej wersji oczywiście) i umieścić na małej planecie, na której będą się bawić, zaprzyjaźniać i stawiać swoje pierwsze małe kroki z życiu? To otrzymamy wtedy Kaijuu Step, nową serię, w sumie raczej dla dzieci, adaptowaną z jednej (lub kilku) z ilustrowanych książek z potworami.

Pięciominutowe odcinki wyreżyseruje Yuuji Umoto, a za kompozycje serii odpowiadać będzie Ryousuke Aoike – przy czym o obu można powiedzieć, że specjalizują się właśnie w takich krótkoodcinkowych seriach, tak więc będzie to dla nich bułka z masłem.

Jeśli ktoś jest fanem kaijuu i szuka wszystkiego na ich temat, to na pewno powinien się zainteresować tą produkcją – poszerzy swoje horyzonty, że tak można ująć, i po raz kolejny stwierdzi, że w dzieciaka można zamienić w anime każdą istotę, i każdą istotę można pokazać w sposób „uroczy”. Pytanie, czy zachodnie postrzeganie uroku jest takie samo jak japońskie… Dla osób, które nie boją się niestadardowej kreski, może to być kolejny interesujący punkt na liście do oglądania, choć mogą cierpieć w różny sposób (tu wstaw wszystkie wady serii z pięciominutowymi odcinkami), natomiast reszta widzów ominie zapewne Kaijuu Step szerokim łukiem.

(i)



Tenka Hyakken: Meiji­‑kan e Youkoso! (Liden Films)
Adaptacja gry mobilnej / Premiera 13.10.2019

Była już gra z mieczami przemienionymi w przystojnych młodzieńców, czyli Touken Ranbu, ale nie można przecież zapominać o męskiej populacji graczy! Z myślą o nich powstała osnuta na zbliżonym pomyśle gra na smartfony zatytułowana Tenka Hyakken, w której miecze przybrały postać uroczych dziewcząt. Marzą one tylko o spokojnym życiu, ale w epoce Meiji, trzysta lat po bitwie pod Sekigaharą, pojawia się nowe zagrożenie, które sprawia, że muszą ponownie stanąć do walki. Oczywiście tak świetny pomysł trzeba zmonetyzować, dlatego oprócz gry powstała także manga, jakieś opowiadania i inne odpryski franczyzy, zaś na jesień 2019 zapowiedziano właśnie to anime.

Informacje są na razie dość skąpe, więc trudno powiedzieć, czy krótkie odcinki zaprezentują bohaterki w pełnej fanserwiśnej krasie (a jeśli tak – to na ile będą cenzurowane), czy też, jak często bywa w podobnych przypadkach, pokażą postacie w wersji super­‑deformed. Ekipa twórców pozbawiona jest znanych nazwisk, zaś w obsadzie przeważają seiyuu z pewnym dorobkiem, ale zdecydowanie nie z pierwszej ligi. Wszystko to wskazuje, że nie należy się nastawiać na nic nadzwyczajnego.

(a)



Urashimasakatasen no Nichijou (Gainax Kyoto)
Seria oryginalna / Premiera 2.10.2019

Gainax… Zadziwiające, jak nisko można upaść. Niegdyś legendarne studio, teraz, lata po odejściu wszystkich znanych nazwisk, intensywnie mutuje. Obchodzi to niewielu i tych nielicznych (czyli m.in. mnie) pogrąża w żalu. Gainax Fukushima zmienił się w Gaina, Gainax West zmienił się w Gainax Kyoto… Poza szarganiem resztek marki niewiele z tego wynika dla świata, szczególnie jeśli kreatywne wytwory autorstwa tych pozostałości mają obejmować krótkometrażowe reklamy wirtualnych grup muzycznych. Rzeczona grupa Urashimasakatasen (w skrócie USSS) jakoś sobie radzi, skoro nagrywają od 2013 roku, ale trudno ich zaliczyć do kategorii gwiazd. Teraz fani będą mieli okazję podziwiać swoich idoli w wersji chibi i w komedii szkolnej. Należy spodziewać się minimalnej zawartości animacji, jak też minimalnej zawartości zawartości w ogóle. Bądźmy szczerzy – nawet w Japonii mało kto to obejrzy, o Polsce nie wspominając.

(t)



Co i kiedy, czyli kolejność premier

  • 27 września
    • Kaijuu Step Wandabada
  • 1 października
    • Bananya: Fushigi na Nakama­‑tachi
  • 2 października
    • Ahiru no Sora
    • Hataage! Kemono Michi
    • Radiant [2019]
    • Shinchou Yuusha: Kono Yuusha ga Ore Tueee Kuse ni Shinchou Sugiru
    • Urashimasakatasen no Nichijou
  • 3 października
    • Azur Lane
    • Choujin Koukousei­‑tachi wa Isekai demo Yoyuu de Ikinuku you desu!
    • Honzuki no Gekokujou: Shisho ni Naru Tame ni wa Shudan o Erande Iraremasen
    • Houkago Saikoro Club
    • Ore o Suki na no wa Omae Dake ka yo
  • 4 października
    • Chuubyou Gekihatsu Boy
    • Granblue Fantasy The Animation Season 2
    • Null Peta
    • Zoids Wild Zero
  • 5 października
    • Fate/Grand Order -Zettai Majuu Sensen Babylonia-
    • Mairimashita! Iruma­‑kun
    • Val x Love
  • 6 października
    • Actors -Songs Connection-
    • Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai!
    • Keishichou Tokumu Bu Tokushu Kyouakuhan Taisaku Shitsu Dai Nana Ka: Tokunana
    • Kono Oto Tomare! [2019]
  • 7 października
    • Africa no Salaryman
    • Babylon
    • Fairy Gone [2019]
    • Phantasy Star Online 2: Episode Oracle
    • Stand My Heroes: Piece of Truth
    • Watashi, Nouryoku wa Heikinchi dette Itta yo ne!
  • 8 października
    • Beastars
    • Kandagawa Jet Girls
    • Z/X: Code Reunion
  • 9 października
    • Nanatsu no Taizai: Kamigami no Gekirin
  • 10 października
    • Assassins Pride
    • Gundam Build Divers Re:Rise
    • Mugen no Juunin: Immortal
  • 11 października
    • Hoshiai no Sora
    • No Guns Life
  • 12 października
    • Boku no Hero Academia [2019]
    • Kabukichou Sherlock
    • Shin Chuuka Ichiban
    • Shokugeki no Souma: Shin no Sara
  • 13 października
    • Rifle Is Beautiful
    • Sword Art Online: Alicization – War of Underworld
    • Tenka Hyakken: Meiji­‑kan e Youkoso!
  • 23 października
    • Chihayafuru 3
  • 24 października
    • Psycho­‑Pass 3
  • 26 października
    • High Score Girl II

Komentarze

  • Dodaj komentarz
  • Avatar odpowiedzi: 1
    Kamen 3.10.2019 13:23
    Amazon dostrzegł potencjał pieniężny tytułu, więc zatrudnił… Linden Films!? Za co to pokaranie, ja się pytam, za co? W ostatnich latach udało im się zmarnować Arslan Senki i Berserka.

    Czy ktoś w ogóle sprawdza te newsy przed wrzuceniem? Linden nie miał praktycznie nic wspólnego z Berserkiem. Byli tylko częścią (bardzo długiego zresztą) komitetu produkcyjnego.

    A zarzutu co do Arslana nie bardzo rozumiem. Był co najmniej OK.
    Niedawno też ekipa tworzyła Julkę i Rokudenashi Majutsu, które były raczej udane.
    Odpowiedz
  • Avatar
    MrParumiV18 2.10.2019 16:03
    Sezon Jesienny Anime 2019
    Znowu ponarzekam, ale może też znowu się miło zaskoczę jak poprzednio. Tak czy inaczej, na pierwszy rzut oka wygląda to na sezon kontynuacji i tak w istocie jest według mnie. Mało serii nowych, które mnie zainteresowały na tyle abym z własnej chęci po nie sięgnął, no ale może w niedalekiej przyszłości zajawki zachęcą czymś czego nie miałem w planach. Natomiast, przechodząc już do sedna sprawy, aby nie przynudzać.

    Z kontynuacji:

    Boku no Hero Academia 4 – martwi zmiana ekipy, ale to wciąż bardzo dobry i świeży shounen, więc z miłą chęcią biorę kolejny sezon.
    Sword Art Online: Alicization – War of Underworld – lubię odczuwać cierpienie. Może chociaż technicznie się nie zmieni na gorsze, bo tylko dlatego to oglądam dalej.
    Shokugeki no Souma: Shin no Sara – chyba jeden z ostatnich sezonów kucharzy. Im dalej w las tym pierwowzór coraz gorszy, więc może pokuszą się o fillerowe zakończenie? Poczekamy, zobaczymy. Tak czy siak, dla mnie must watch, ponieważ czeka nas zakończenie jednego z lepszych wątków mangi.
    Nanatsu no Taizai: Kamigami no Gekirin – jeden z najlepszych shounenów jaki miałem okazję poznać w postaci mangowej. Oby zmiana studia nie wpłynęła na gorsze, gdyż właśnie teraz seria wchodzi na etap swojej największej epickości.
    Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai 2 – znowu przykład, że manga naprawdę dobra, a anime średnio wykonane, no ale może drugi sezon będzie lepszy pod względem realizacyjnym.


    Z tytułów nowych (przy których zero oczekiwań, więc nawet nie będę ich opisywał):

    Pet
    Ahiru no Sora
    Babylon
    Ore wo Suki nano wa Omae dake ka yo
    Beastars
    No Guns Life
    Assassins Pride
    Fate/Grand Order: Zettai Majuu Sensen Babylonia
    Mugen no Juunin: Immortal


    To tyle. Oczywiście, jak to zwykle bywa, wszystko będzie zależeć od dostępności wolnego czasu lub od ewentualnych poleceń osób trzecich. Napalam się tylko i wyłącznie na kontynuacje, a reszta przy okazji. Pozdrawiam i udanego sezonu wszystkim życzę. ;)
    Odpowiedz
  • Avatar odpowiedzi: 5
    Koogie 26.09.2019 20:23
    No zobaczymy co ten sezon ma. Trochę czuję się chory, ale tam… będziemy zwięźli.

    Assassins Pride – chcę tylko powiedzieć, że główny bohater wygląda na klon Kirito, a poza tym nie ma nic bardziej zniechęcającego do serii z walką jak emanująca energia a'la dragon ball.

    Azur Lane - Gorzej niż Kancolle nie będzie

    Beastars
     – Ja wiem, że furries w Japonii to trochę inna kategoria niż na zachodzie. Ja w sumie żyję z zasadą „żyj i pozwól żyć”. Jednak muszę wspomnieć, że degeneracja to degeneracja. Abstrahując od tego PV wyglądał dobrze i zachęcająco.

    Boku no Hero Academia – Tak jak zawsze, tyłka nie urywa lecz jakoś zawsze wrzucam to z tygodnia na tydzień do obejrzenia.

    Choujin Koukousei­‑tachi wa Isekai demo Yoyuu de Ikinuku you desu! – oglądam PV i w sumie nie wiem co myśleć. Wesoła muzyka sugeruje coś kolorowego i wesołego, kiedy to co widzę na ekranie wygląda na generyczny syf. Patrzę teraz na inny PV i nadal nie mam pojęcia co myśleć. Opis fabuły wydaje się jakimś nieudanym eksperymentem przy krzyżowaniu danganronpa i mondaiji z naciskiem na słowo nieudany

    Fate/Grand Order – Nie lubię gry, ale „I would smash mash”. Oglądam PV i zaraz… czy to nie widzę żadnego klona Saber? Jak to? Ja myślałem, że to niemożliwe by zrobić serię bez saber w środku… pewnie jakoś będzie w 3/4 serii. W każdym razie pewnie zobaczę.

    Granblue Fantasy The Animation Season 2 – Pierwszy sezon był słaby. Akurat tę grę nawet lubię, a dodatkowo fragmenty fabuły które będą w tym sezonie są ciekawsze niż z pierwszego. Także może będzie znośnie

    Hataage! Kemono Michi – Pomysł niby śmieszny i obejrzę tylko by zobaczyć suplex na księżniczce, jednak nie widzę by to miało siłę by zostać ze mną dłużej niż dwa odcinki

    Honzuki no Gekokujou: Shisho ni Naru Tame ni wa Shudan o Erande Iraremasen - nie będę ukrywał, że wygląda uroczo. Jednak mam dziwne złe przeczucia, może to kwestia tego że tematyka taka wysoka z poziomu kulturowego, gdzie założenia fabularne szurają po dnie. Eh

    Houkago Saikoro Club - pograjmy w planszówki. Jak stary zgred powiem, że pewnie wolałbym po prostu pograć ze znajomymi niż oglądać jak ktoś inny gra. Może jakby akurat był odcinek z grą którą dobrze znam… huh, może

    Kandagawa Jet Girls  – A tak, pierwszy PV który widziałem co do tego sezonu i moja pierwsza myśl była taka. Osoba która projektowała postaci bardzo dużo rysowała pornosów i ma bardzo wyraźną preferencję co do typu ciała. Keijo było zabawne i bawiło się konceptem, to wygląda jak bryła smalcu pływająca w kałuży. Zobaczę to pro forma by zobaczyć czy poziom absurdu osiągnie taki poziom by sprawić by stało się to zdatne do oglądania, ale wątpię.

    Mairimashita! Iruma­‑kun – Takie komedie to albo trafiają nieźle albo wcale. Warto spróbować

    Ore o Suki na no wa Omae Dake ka yo – opis tutaj sugeruje aspekty dosyć… syte w rozpacz. Ja akurat lubię oglądać tego typu przesadzone emocje w anime. Jednak PV nie wygląda jakby seria chciała tym zdobyć serce widza, także pewnie nie działa to jak powinno będzie szkoda czasu.

    Shinchou Yuusha: Kono Yuusha ga Ore Tueee Kuse ni Shinchou Sugiru – WhiteFox. Nie wygląda jako super, ale Slime Isekai też nie wyglądał wybitnie a był całkiem solidny.

    Shokugeki no Souma: Shin no Sara – Cool

    Val x love - Eh, PV nie wyglądał tragicznie. Może będzie z tego średniak. Przypomniał mi PV, że nawet ciepło wspominam Trinity Seven.

    Watashi, Nouryoku wa Heikinchi dette Itta yo ne! – To akurat wygląda jak seria dla mnie. Pomysł zawirowany, jest jakiś twist w pomyśle, urocze dziewuszki, wesoła atmosfera plus walki bazując na pv. Może fajnie wypełnić mi czas.


    Może to moje słabe samopoczucie fizyczne, ale autentycznie ten sezon jest dla mnie mierny. Zwykle mam przynajmniej parę serii które autentycznie mnie ciekawią, a tutaj może ta jedna. Jest parę solidnych pewniaków, ale to nie budzi ekscytacji bo wiem co dostanę. Ominąłem parę poważniejszych serii, bo szczerze one albo są nudne jak flaki z olejem albo genialne. Dodatkowo ciężko stwierdzić które okaże się prawdą gdzieś tak do połowy sezonu… Zwykle na te po prostu czekam na zakończenie by poczytać opinie i może wtedy zdecydować się. Także takie o
    Odpowiedz
  • Avatar
    Rinsey 23.09.2019 23:07
    Ciekawy sezon, czekałam w zasadzie tylko na Fate'a, a napotkałam tu sporo naprawdę intrygujących serii.

    Babylon – bo adaptację powieści zawsze sięgnę, po kryminał już absolutnie bez namysłu. Może być nawet patetycznie, oglądać będę.

    Beastars – studio Houseki no Kuni jest dla mnie tutaj główną marchewką, chociaż mam mieszane uczucia co do treści.

    Fate/Grand Order -Zettai Majuu Sensen Babylonia – po obejrzeniu wstepnego odcinka, czekam z wypiekami na twarzy. Mój numer 1 jesieni.

    Kabukichou Sherlock – Sherlock i naprawdę dobre nazwisko, jakim jest Taku Kishimoto, daje mi nadzieję na dobre kino.

    Keishichou Tokumu Bu Tokushu Kyouakuhan Taisaku Shitsu Dai Nana Ka: Tokunana – brzmi ciekawie, zerknę, może okaże się być dobre.

    Mugen no Juunin: Immortal – Hiroshi Hamasaki mi wystarczy jako zachęta.

    Sword Art Online: Alicization – War of Underworld – Jak to pięknie zostało napisane w opisie „bo przecież wroga należy poznać”. I dodałabym jeszcze, że z czegoś trzeba się pośmiać, przynajmniej przy dobrej muzyce.

    Jak zawsze dziękuję całej Redakcji za przygotowanie całego materiału :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    Kaczka 22.09.2019 14:37
    jesień 2019
    a dla mnie sezon nie za dobry, bo chociaż jest sporo serii, na które zerknę, to na nic się nie napaliłam

    z tego, co mam w planach:

    Azur Lane – o grze pierwsze słyszę, ale i tak czuję jakąś wewnętrzną potrzebę zobaczenia tego (po prostu chcę popatrzeć na dziewczynki, chyba rozumiecie)
    Babylon – wygląda na poważne anime, a to nie dla mnie, ale ciekawi mnie to, że jest na podstawie powieści
    Beastars – to już w ogóle nie jest dla mnie (przepraszam, ale jak na to patrzę to nie potrafię wyrzucić z głowy słowa furry), ale po tylu dobrych opiniach o mandze aż wstyd nie rzucić na to okiem
    Hoshiai no Sora – jeśli to ma być takie spokojne anime, to fajnie, takich mi brakuje + trochę mnie ciekawi ten sport, na pewno bardziej niż koszykówka
    Kabukichou Sherlock – nie wiem, co mnie przyciągnęło do tego tytułu (pewnie słowem­‑kluczem jest tu „sherlock”, chociaż to nie tak, że jestem jakąś fanką tego detektywa), ale jakoś tak czuję, że to może być fajne
    No Guns Life – o tej mandze też dobre rzeczy czytałam, a zresztą sama fabuła coś w sobie ma i mam nadzieję, że tu się nie zawiodę
    Pet – ładne rybki, no kupili mnie
    Psycho­‑Pass 3 – będę szczera, to anime nie porwało mnie tak, jak bym się spodziewała i trzeci sezon obejrzę tylko dlatego, że nie dałabym rady inaczej niż z częstotliwością jednego odcinka na tydzień

    i to co lubię najbardziej – serie z krótkimi odcinkami:
    Bananya – nie żartuję, tego najbardziej nie mogę się doczekać, te kotobananki są prze­‑słod­‑kie
    Tenka Hyakken ~Meiji­‑kan e Youkoso!~ – w Touken Ranbu grałam, ale anime mnie nie porwało, więc czas wejść drugi raz do tego samego bagna :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    Tenessy 21.09.2019 16:07
    Jesień 2019
    Jestem w szoku, bo to naprawdę dobry sezon!
    Nie jestem dobra w nadrabianiu kolejnych sezonów, ale jeśli obejrzę poprzednie to na pewno będę kontynuować przygodę z:
     – Boku no Hero Academia [2019]
     – Nanatsu no Taizai: Kamigami no Gekirin
     – Psycho­‑Pass 3
     – Shokugeki no Souma: Shin no Sara

    Z moich nowych pewniaków najbardziej nie mogę się doczekać chyba Ahiru no Sora. Kocham sportówki, a koszykówka to już w ogóle mój fav sport, więc nawet jak nie będzie to coś ambitnego, to i tak na pewno będę z oglądania czerpać radość.
    Pozostając w gatunku – na mojej liście do obejrzenia nie mogło też zabraknąć Hoshiai no Sora. Tego tytułu już nie jestem tak pewna… Ma vibe Battery, gdzie sportu było tyle co nic, a bohaterowie byli delikatnie mówiąc wkurzający, ale no… Dam szanse.
    Wole oglądać sport niż zwierzęta, ale Africa no Salaryman i Beastars mnie całkiem zaciekawiły. Szczególnie ta druga seria. Słyszałam o niej sporo i wydaje mi się, że manga jest dosyć popularna (teraz nawet zerknęłam na informacje na jej temat i w tagach jest smut O_o, wtf).
    Chuubyou Gekihatsu Boy wydaje mi się być taką bardziej luźną komedyjką, niż romansem, więc chętnie się przy tym odmóżdżę.
    Oprócz powyższych sprawdzę jeszcze:
     – Assassins Pride – zainteresował mnie opis, ale mam nieodparte wrażenie, że to będzie słabe. Na pewno przed oglądaniem będę jeszcze sprawdzać recenzje i oceny na MAL'u.
     – Babylon – a tu mam wręcz odwrotnie, opis mnie nie porwał, ale wydaje mi się, że to będzie dobre.
     – Mairimashita! Iruma­kun – a tutaj w ogóle nie wiem czego się spodziewać xD

    Mam też ofc serie zapasowe, gdybym o dziwo miała czas (choć jak zwykle pewnie go nie będę miała):
     – Actors -Songs Connection-
     – Kabukichou Sherlock

    W porównaniu do sezonu letniego, gdzie oznaczyłam ledwo 3 serie do obejrzenia + jedna kontynuacja, jesień to wręcz bajka ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    Patka 21.09.2019 12:24
    Z tych mnóstwa kontynuacji szkoda, że zabrakło Haikyuu!! Cóż, trzeba czekać do zimy. Ja obejrzę jedynie Soumę, bo reszty nie znam. Chyba że nadrobię „Kono oto tomare”.

    Z nowości z chęcią zerknę:
    Africa no Salaryman
    Ahiru no Sora
    Babylon
    Beastars
    Chuubyou Gekihatsu Boy
    Hataage! Kemono Michi (nie cierpię isekajów, ale opis tego brzmi tak dziwnie, że aż cudownie, więc muszę zerknąć. Mam nadzieję, że po kilku odcinkach nie zamieni się w tradycyjne ratowanie świata i wybieranie dziewczyny)
    Hoshiai no Sora (oby przynajmniej jedna ze sportówek była fajna)
    Kabukichou Sherlock
    Keishichou Tokumu Bu Tokushu Kyouakuhan Taisaku Shitsu Dai Nana Ka: Tokunana
    Mugen no Juunin: Immortal
    No Guns Life
    Pet
    Shin Chuuka Ichiban


    Sporo tego wyszło, żaden jednak tytuł nie napawa mnie zbyt wielkim optymizmem i pewnie połowa, jak nie więcej odpadnie po trzech odcinkach. Największe nadzieję wiążę ze sportówkami, Beastars i Kabukichou Sherlock.
    Odpowiedz
  • Avatar
    vries 21.09.2019 10:54
    No Guns Life – na podstawie fajnie wyglądającej mangi, więc są duże szansę, ze nie będzie do kitu.
    BoTI – yey!
    Psycho­‑Pass 3 – nie lubię PP, ale to nadal solidna seria.
    Bestars – yey^2!

    Africa no Salaryman - może. Są shorty dobre, są i słabe.
    Babylon – trailer nie napawa optymizmem.
    Pet – ech… trudno powiedzieć, co z tego będzie. Geno, czyli grafika do kitu.

    W zależności od humoru mogę jeszcze pograć w planszówki i postrzelać z karabinków.
    Odpowiedz
  • Avatar
    Ryuki 21.09.2019 00:02
    Co do Nanatsu no Taiza to zupełnie nie zgodzę się na porównywanie A1 do Deen. Różnica między studiami jest ogromna, A1 dla serii na którym im zależy robi świetną animację a i potrafii stworzyć bardzo dobre adaptacje natomiast Deen to dno dna( jedyną ich adaptacją jaka mnie nie wkurzyła było Amatsuki, natomiast studio odpowiedzialne było za takie dzieła jak Violinist of Hameln czy Soul Hunter ). Nie tykam tego sezonu dwu metrowym kijem.

    Patrzenie się na grafikę promocyjną Radiant bardzo boli. Cyfandir jest naprawdę świetnym arciem z mnóstwem bardzo ciekawych zwrotów akcji, emocji również tych tragicznych, charakteryzacji głównych i nowych bohaterów i wzbogacania elementów świata ponadto ten cudny francuski humor^^ zwłaszcza jeśli chodzi o pewien pojedynek między arystokratą a rycerzę. Do tego wprowadza on czwartą osobę do grupy Setha Ocoho, która jest bardzo sympatyczną postacją dodającą nową dynamikę. Problemem jest to, że nie wytrzymałam 2 odcinka pierwszego sezonu, nie mogłam przełknąc to co zrobili z Sethem( istnie jak Deen z Hamelnem ale tym razem podkręcili hyper aktywność do poziomu podobnego do Asty kiedy typ postaci jaką jest Seth bardziej przypomina np. Rina z Blue Exorcist ). Poza tym wycięli mój główny powód dlaczego w ogóle dałam mandze szanse po dość standardowym początku, porównanie agresywności Setha do Nemesis co dało chłopakowi do myślenia. Tony Valente był bardzo aż za bardzo miły i obronił anime przed wkurzonymi fanami^^ ale jak dla mnie to zwyczajnie bardzo słaba „wiemy lepiej od autora” adaptacja i tyle. Jednak w przeciwieństwie do anime szczerze, tę francuską mangę polecam( nawet jest rysowana od prawej strony do lewej co mnie dość zaskoczyło ). Może się poznęcam kiedyś nad sobą przy pierwszym sezonie jeśli usłyszę, że drugi sprostał zadaniu.

    Blade of Immortal
    wygląda zbyt podobnie do pierwszej ekranizacji więc wolę poczekać tu z decyzją o oglądaniu i daniu szansy.

    Co do innych serii z których nie mam dodatkowej wiedzy czyli nie czytałam pierwowzoru to zainteresowały mnie: Babylon, Sherlock, Pet i No Guns Life... wszystko może ale się zobaczy.
    Odpowiedz
  • Avatar
    ZSRRKnight 20.09.2019 22:27
    Kontynuacje:
    Boku no Hero Academia – nie ma co pisać. Więcej tego samego.
    Sword Art Online Alicization War of Underworld – o boże, ile to już będzie? Łącznie 97 odcinków… Przy pierwszym sezonie Alicyzacji jeszcze miałem nadzieję. Zachwalany pierwowzór, naprawdę niezłe pierwsze trzy odcinki, a potem… Oglądam dla zasady i dla masochizmu. Przez 24 tygodnie będę sprawdzał moją wytrzymałość psychiczną i cierpliwość. Może będzie chociaż jeden interesujący element, ale nastawiam się tylko na dobrą grafikę, nic więcej.

    Nowe:
    Azur lane – gram w grę, chcę fanserwisu i ładnej animacji. Ciekawi mnie też parę kwestii jeśli chodzi o fabułę i rozwinięcie (oby) charakterów postaci.
    Watashi, Nouryoku wa Heikinchi dette Itta yo ne! – chciałbym napisać, że obejrzę bo isekai, ale obejrzę, bo słodkie dziewczynki.

    Może/Będę miał na oku:
    Shinchou Yuusha: Kono Yuusha ga Ore Tueee Kuse ni Shinchou Sugiru
    Honzuki no Gekokujou: Shisho ni Naru Tame ni wa Shudan o Erande Iraremasen
    Odpowiedz
  • Avatar
    blob 20.09.2019 22:23
    Ciekawy sezon
    Assassins Pride – wygląda jak lamota, ale slyszałem dobre opinie
    Beastars – furry!
    Boku 3 – nie dość że to Boku to jeszcze fajny arc (i Ryukyu!)
    Fairy Gone 2 – niby nic wielkiego, ale pierwszy sezon nawet mi się podobał
    Fate Grand Order – fejty są zagmatwane, że już się w nich gubię ale ten zapowiada się fajnie
    Granblue 2 – pierwszy sezon mógł być lepszy, ale wciąż jest to solidne fantasy
    Haatage – sam pomysł na Isekai tak głupi że może się udać
    Saikoro Club – bo lubię planszówki, a tego typu slajsy często wychodzą bardzo fajnie
    Blade of the Immortal – może tym razem adaptacja się uda? Wszystko na to wskazuje
    Nanatsu – wincyj Escanora!
    No Guns Life – koncept pogięty, ale może być fajna seria detektywistyczna. A tak serio jak mogę ominąć tytuł który tak kojarzy mi się z No Games No Life :D
    Psycho Pass 3 – już o tym zapomniałem, ale kiedyś jarałem się to serią
    Shin Chuuka – SHokugeki no Souma w wersji chińskiej brzmi ciekawie…
    ... no właśnie o wilku mowa, Soumę też obejrzę :P

    Plus oczywiście cały syf który zostanie z tego, a jest tego dużo.

    Zapowiada się niezły sezon :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    Nikodemsky 20.09.2019 21:49
    Samych kontynuacji jest tyle, że wystarczyłoby na udany sezon.

    Pewniaki:
    Ore o Suki na no wa Omae Dake ka yo – adaptację mangową czytało się dobrze, udany romcom/drama z kilkoma twistami
    Val x love – reżyser 3D kanojo, muszę to obejrzeć :D

    Do sprawdzenia:
    Assassins Pride
    Azur Lane
    Beastars
    Choujin Koukousei­‑tachi wa Isekai demo Yoyuu de Ikinuku you desu!
    Fate
    Hataage! Kemono Michi
    Honzuki no Gekokujou: Shisho ni Naru Tame ni wa Shudan o Erande Iraremasen
    Hoshiai no Sora
    Mairimashita! Iruma­‑kun
    Mugen no Juunin: Immortal
    No Guns Life
    Pet
    Shinchou Yuusha: Kono Yuusha ga Ore Tueee Kuse ni Shinchou Sugiru
    Watashi, Nouryoku wa Heikinchi dette Itta yo ne!

    Z kontynuacji:
    Hero Academia
    Bokuben(choć z jakiegoś powodu nie pali mi się do niego)
    High Score Girl II
    Nanatsu no Taizai
    Psycho­‑pass 3
    Shokugeki no Souma
    Sword Art Online: Alicization
    Odpowiedz
  • Avatar
    Avellana 20.09.2019 21:18
    Informacja dla recenzentów: arkusz zajawek i przetarg będą jutro. Chyba.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz